Profil użytkownika


komentarze: 47, w dziale opowiadań: 20, opowiadania: 11

Ostatnie sto komentarzy

 

Zachęcam do obejrzenia tego filmu: http://www.youtube.com/watch?v=CMdHDHEuOUE oraz do refleksji. Czy pół wieku  temu inżynierowie mogliby wyobrazić sobie taki postęp w technice? Zatem czy my możemy wyobrazić sobie, co przyniesie kolejne pół wieku? Nie chcę prowokować do dyskusji na ten temat. Ale temat jest ciekawy, szczególnie dla autorów sf (są tu tacy chyba). 

Ostatnie dwa zdania zbiły mnie z tropu (bez nich brzmi dobitniej). Podobnie jak optymizm szanownego Rafała. Ale ostatnie – to już z powodów mojej niechęci wobec osoby pana premiera. Natomiast jeżeli chodzi o definiowanie tego szortu (dobrze mówię?) jako fantastykę, to mam wątpliwości. Chyba sam fakt, że to fikcja literacka, nie czyni z żartu fantastyki, podobnie zresztą jak android. Takiego tworu techniki spodziewałbym się lada moment, o ile już nie ma sztucznych inteligencji ze skryptami osobowości (weźmy popularne aplikacje “mowy” albo wynalazki google, o postępnie techniki wojskowej nie wspomnę).

Której nie nadaje przeklinanie. Jeśli w ten sposób chciałeś podkreślić plugawy język, jakim posługują się mafiozi, polecam: używanie znacznie krótszych zdań, “błędów”, obrazowych porównań (check) i zwyczajnej głupoty w rozumowaniu bohaterów (check).

Utwór mi się ogólnie podoba, bo jest sprawnie napisany, prosty, i zabawny. 

( Sugestia: może cyberlokaj? Robolokaj? E-lokaj… :D )

Niekiedy zbyt patetycznie. Takiego klimatu nadają przesadnie często stosowane akapity (wcięcia). Tak na przykład 

I naraz roześmiała się.

Głośno, radośnie.

zupełnie (moim skromnym zdaniem) bez sensu akapit. Że niby jest coś znaczącego w tym jak głośno się śmiała? Myślę, że lepiej nadałby klimatu opis czynności lub natury; na przykłąd: można pobawić się w opisy odblasków na taflach, albo…  barwy głosu dziewczyny i śpiewu ptaków…  

“Polityka przecinków” mnie zdekoncentrowałą. Ja bym je ograniczył. To tylko moje zdanie. 

Ogólnie fajne.

A czy ja wiem, belhaj? Vuko raczej posłuszny był; wykonywał misję, nie bawił się w magię dla rozrywki, ale dlatego że sytuacja tego wymagala; niby chciał uciec przed ziemskimi komandosami – ale oddał im tą naukowiec i wezwał ich, zamiat zwyczajnie zabić tą panią, która i tak cierpiała na skrzywienie psychiczne.

 

Filar jest – moim zdaniem – o wiele lepszym przykładem buntownika, choć ten bunt musiał byc przez kogoś prowokowany ( bunt podczas niewoli). No i wyobcowany był. Wśród Amitrajów spotkał  niewielu Kirenenów. To chyba (?) najlepszy przykłąd z tej książki.

 

Finkla – bystre spostrzeżenie, neimniej Vuko nie jest zbuntowany i wyobcowany dlatego, ze podał ziarno szpiegowi, albo dlatego, że naginał reguły gry narzucone przez Lodowca (?); musiał to wszystko zrobić – bo jak inaczej przywrócić ład? Zresztą ograniczały go Piesni Bogów :) […] A może Krutczy Cień jest największym buntownikiem powieści? Wszak zbuntował sie przeciw temu, jak powinien żyć jako "bóg".

Poza tym zdeka nielogiczne: chwycił się morderczych kleszczy stwora, zaczął się powoli wspinać

Scenka walki opisana tak se, nie porwało mnie.

nie ingeruję. Ja to tak widzę. To jedna z moich 152 – jak to ktoś kiedyś tutaj skomentował -  interpretacji, bo zostawiłeś wiele do myślenia.

What the fuck? – krzyknął Oswald, nim dziwnie ubrany mężczyzna, szeleszczący coś po polsku, rozpłynął się w powietrzu.

Blaszane drzwi huknęły o betonową ścianę, zagłuszając strzały snajpera . Na dach wbiegły cienie, zajęły strategiczne pozycje. Oswald zrozumiał dlaczego tłum szalał. Kennedy padł.

Down! Don't move! – ryczeli komandosi.

Offtop

gogle od predatora… Leżę i płaczę :) Skoro są takie wynalazki, to mop przejdzie.

PsychoFysz oj tam, oj tam.

a może chodziło o tę błonę z rybich pęcherzy? Lub może ta błona miała jakies specyficzne właściwości magiczne, tkóre wzmacniają światło słoneczne, niby soczewka? Zresztą nei wiem, artyści mają różne podejście do sztuki: są malarze używający ust lub stóp zamiast dłoni do trzymania pędzla, są i tacy, którzy malują całym sobą dosłownie (słyszałem o takiej, która wymiotuje farbą na płutno), więc dlaczego wyobcowany elf-artysta nie mógłby malowac w półmroku, lub nawet po ciemku… :)

Seth co do tego a r t y s t y to mam podstawy podejrzewać, że gnoom maluje.

Właśnie! Miałem coś wymienić, szukałem w zakamarkach pamięci i oto nagle – błysk! W dialogach nigdy nie piszemy "Ty", "Tobie" z wielkiej, bo to błąd. Przytoczenie wypowiedzi bohatera ujęte w nawiasy lub poprzedzone myślnikiem to, jak zapewne wiesz, mowa niezależna; w mowie niezależnej nigdy nie piszemy "Ty" z wielkiej – chyba, że to początek zdania ;)

Czytałem opowiadanie znajomej poetki, która pisała: "Ty", "Ciebie" z wielkiej litery w dialogach i zapewne (?) robiła to umyślnie, ponieważ wrażenie robiło to duże w połączeniu z innymi eksperymentami językowymi; dzięki takiemu zabiegowi w pewien sposób… Aż ciężko mi to określić… Stworzyła klimat bardzo osobistej, pierwszoosobowej "wiadomości do siebie". Albo ja to tak odebrałem.

Tak czy inaczej: można, ale nie powinno się; nie tutaj, nie teraz.

 

Sethraelu, Secie, dlaczego tak wulgarnie?

witaj, gnoom.  Na początek, nie wiem, jaki jest sens opowiadania; prawdopodobnie chodziło o wewnętrzny głos (?), dwie osoby w jednym ciele (?); Zupełnie jakby dawno zapomniane wspomnienie powróciło, ponownie wypełniając uciążliwą lukę, którą pozostawiło po sobie w pamięci. Przybył tam z misją. Ten człowiek był zły i należało się go pozbyć. – znaczy, miał jakies zaszczepione cele. Czyli kiedyś ten typ zrobił elfowi-artyście coś złego, a teraz ten mu grzmotnął buławą (znak dostojeństwa wojskowego!)  po genitaliach… Barth Fiddlestone, właściciel stojącej po przeciwległej stronie ulicy rzeźni, nie należał do najprzyjemniejszych osób.

Chociaż nie – to określenie było zbyt delikatne.  – skasuj. Bez tego lepiej.  Rozpięte na sztalugach płutno zdążyło już prawie wyschnąć. Było mokre? To warsrwy farb zasychają.  Farby i pędzle walały się porozrzucane dookoła stojącego przed nieukończonym dziełem taboretu. Chciałes wprowadzić chaos, ale nie w ten sposób. Lepiej zrób mu w pokoju bałagan. Miejsce pędzla – kubek, wzlgednie jakiś uchwyt.   Eyatan spojrzał krytycznie na swój obraz. Nie podobał mu się. Kompozycja była znośna, ale jakby trochę płaska. Kompozycja to układ barw; jak kompozycja może byc płaska?  Ciągle ten artysta, artysta; używaj synonimów (elf, malarz, gość, nie wiem – "nieludź") Ogólnie narracja  robi wrażenie raczej niesprawnej – szczególnie gdy się powtarzasz : "Zadał więc kolejne. I kolejne i kolejne i kolejne." , "Świeżo upieczona wdowa wydała". Co do opisu akcji, to jak exturio zauważył… Czy wzorujesz się na Kingu? Jeżeli poprzez opis pokoju chcesz zbudowac postać, to równie dobrze mógłbyś spróbować opisać wygląd pokoju tego "skurwysyna", na zasadzie kontrastu: tutaj chaotyczny, twórczy nieład – tam zwykły chlew i smród.

Nie wiem też, jaki jest pomysł na opowiadanie: czy jest nim ten głos? Bo sam fakt, że jest elfem, raczej do nowych nie należy.   Jak na debiut nie najgorzej. Miłej zabawy z następnymi opowiadaniami!

3 pkt. – Jak uniknąłem służby wojskowej – Lucyna Grad

2 pkt. – Enigma – Sean McMullen

1 pkt. – Z „Nowej Fantastyki” do Marvela – Wywiad z Piotrem Kowalskim Najwyżej notowane przeze mnie opowiadanie jest napisane wspaniałym językiem, genialnie dawkowane napięcie nie pozwala odłożyć "Fantastyki", mimo choroby i późnej pory. Opłaciło się kupić ten numer, choćby nawet dla jednego – ale jakiego! – tekstu.

Imperium z wielkiej litery, czyli starożytnego cesarstwa rzymskiego. Codziło mi o ekspansję Rzymian, na przykład na Wyspy Brytów. A mowa była o Francuzach za Napoleona bonapartego, nie Ludwika XIV. Zwracam uwagę na zmęczenie społeczeństwa wojnami napoleońskimi.

Dobra już dobra. Wystarczy tej chłosty.

Exturio 1. Mówimy o świecie, jak to ująłeś, quasiśredniowiecznym. Budowanie Imperium było przede wszystkim niczym więcej jak serią podbojów, i mimo braków wiedzy hostorycznej, przy tym będe się upierał. Dlatego uważam, że ekspansja Rzymian w celu budowy światowego Imperium jest najlepszym zobrazowaniem problemu poruszanego przez wielce szanowną Autorkę tematu – a mianowicie właśnie podboje krajów, państw, jak zwał tak zwał. Czas średniowiecza to okres zacofania intelektualnego i dominacji kościoła katolickiego; postep technologiczny był niewielki, a początkowe lata , dekady, wieki nawet niewiele różniły się od czasów antycznych (w niektórych miejscach) zarówno na technologicznym i gospodarczym poziomie rozwoju; przypominam, że chodzi tu o, cytuję,  "w czasach okołośredniowiecznych (tzn. są jakieś warownie, twierdze, miecze)" Wszak Imperium miało warownie i twierdze, i to nie jakieś, ale nawet bardzo solidne. I nawet miercze były!Co dopiero balisty…

W skrócie: co ma Cezar i jego podboje do średniowiecza? Dużo. Wystarczy poczytać. O podbojach właśnie, i jak one wyglądały tu a tu. Od tego jest literatura.

2. Nie wiem.

3. Co ma Napoleon do średniowiecza, pytasz. No, niewiele. Bardzo. Chciałem pokazać, że nawet Framcuzów, niekoniecznie urodzonych wojowników, można zachęcić do walki, a w Rosji można wzniecić rewolucję… jedynie słowem, popartym czynem. Ludzie pójdą za ciebie i umrą – gdy dasz im piękną ideę. Za co umierali rycerze? Najechac kraj, wiadomo, każdy chce, ale trzeba się liczyć z opinią sąsiadów (id est innych królów), bo jak oni się wkurzą i rzucą kupą… Napoleon chciał żądzić światem, ale co to obchodzi Francuzów? Albo po co komu światowa rewolucja? Może znowu przykład jest zły, ale chodziło mi o to, że trzeba mieć jakis pretekst, wymówkę, gdy sąsiad król przyjdzie do namiotu i warknie: "Ty! Co to ma znaczyć". Ty wtedy na to: " No co? Pogan najechałem! W Chrystusa nie wierzyli! Teraz już wierzą. A i stosy już czekają."

Pretekst.  (Boże, exturio! Przecież nie wszystko, co powiem, musi się bezpośrednio i natychmiast odnosić do meritum, do sedna. Nie można mówic o innych aspektach? Sam przecież pisałeś o zapleczu, co wcale nie jest odpowiedzią na postawione przez Autorkę…)

4.Wiedza uniwersalna? Kurde, czy to ejst aż takie proste, że wystarczy jedna akcja zbrojna, krwawy wjazd, szturm, i stuk głowicy miecza o drzwi izby króla, by zaraz wszyscy poddani byli posłuszni i oddani nowemu władcy (agresorowi i oprawcy de facto)? Chodzi mi o to, że mentalność ludzi ma ogromne znaczenie. Polska była wielokrotnie zajmowana, jej terytorium znikało z map, ludzie byli siłą germanizowani i rusyfikowani, ale jednak dziś jest wolna RP… Chodzi mi o powstania, o dążenia narodów do niezależności.

Jak to się ma do zadanego pytania? Konkretnie? Na przykład, gdy najeżdżasz gród, to lojalny swemu miłosiernemu księciu sługa weźmie do ręki miecz, kuszę, łopatę, czy cokolwiek, i stanie ramię w ramię z wojakami. A taki, któremu nie chce sie walczyć za swój kraj? A jeszcze księcia otruje !

No, ale to też nie jest bezpośrednie i lakoniczne zdanie, będące odpowiedzią na pytanie Autorki.

 

Uniwersalny schemat, pytasz? A może głód? gwałt? Choroby? Może reagowanie społeczeństwa, może wpływ oświaty na zachowanie ludności, może propaganda, przmówienia…

Po co o tym wszystkim paplam (pieprzę, jak komu wygodniej)? Powiem. Bo chcę zwrócić uwagę, jak duże znaczenie ma motywacja agresora i obrońcy, w sensie społecznym; ile wart jest obdażony charyzmą wódz; na koniec, że aby kogokolwiek zaatakować, trza mieć do tego pretekst, a takim pretekstem może byc chrystianizacja, czy, jak wolisz w swoim magicznym świecie, magianizacja, czarodzieizacja, albo co tam sobie chcesz.

 

exturio, szczęśliwy? Dogadaliśmy się wreszcie? Idziemy na piwo? Ja stawiam, bom zgrzeszył. TyraelX taki chętny do bitki, co? No to chodź!

(berylu, to tylko żart. A z tym "pieprzeniem", to gośc miał rację. Geniusz jeden.)

exturio bardzo spodobała mi sie Twoja pierwsza wypowiedź na temat wojen w czasach średniowiecza w ogóle. Niemniej tematu, oczywiście, nie wyczerpałeś. I nic w tym złego, ni dziwnego, w końcu to temat bardzo rozległy. By go zgłębić, polecam (wszystkim) książkę Johna Keegan'a "historia wojen".

Mela podziękowała za odpowiedzi Twoją i innych. Sprawa, zdaje się, zakończona.

Później jeszcze wypowiedziałem się – przyznaję – zbyt agresywnie i przemądrzale, bez pokory. Za to przepraszam.

Esencją mojej wypowiedzi jest to, co napisał(a) Mi Draconis zaraz pod nią. Twój świat – Twoja fantzja.

To, że przywołałem przykłady różnych osób z różnych epok, które to osoby wpłynęły na bieg historii świata, miał swój cel; czyż Cezar nie ustanowił Imperium? Czy czerwona rewolucja nie była krwawa? Działąnia militarne Napoleona nie były na wielką skalę? Następnie odwołałem sie do ogólnej znajomości historii, ponieważ pewne schematy występują zarówno w średniowieczu, jak i w XX wieku. (Piłsudzkiego wymieniłem zupełnie bez sensu. Biję się w pierś.)

Tak z ciekawości; Hitler, Twoim zdaniem, wygrał demokratyczne wybory, po czym nie podbijał żadnych państw? Co z zaanektowaniem Czech, agresją na Polskę…

Ważne jest również to, by dokładnie zrozumieć, że wojna to nie tylko działąnia wojenne. Ale, jeżeli trzeba prostych  ogółów, najistotniejszych informacji, to wszystko już zostało powiedziane. I wykrzyczane.

Mela jeżeli jest tak, jak mówisz, to pytanie jest zwyczajnie nielogiczne.

kornell, ten kraj jest na obrzeżach istnienia, bo w mojej głowie ;)

Skoro ten kraj jest, czyli istnieje, to jest – powinien byc – szczegółowo zaplanowany. Oczywiście nie jest możliwe skonstruowanie idealnie sprecyzowanego w najdrobniejszym szczególe universum; niemniej rzeczy, które będa miały wpływ na fabułę, muszą zostać bardzo szczegółowo zaplanowane. A więc musisz dokładnie zaplanować struktury , wymyśleć lub zmiksować już istniejące doktryny i ustroje polityczne; to Ty masz wiedzieć, co należy zrobić, aby przejąć pełną władze w kraju świata, który sama stworzyłaś; masz wiedzieć, jak rządzić, a jak nie; jak zdominować gospodarkę; jak funkcjonuje rolnictwo. To Twój świat. Ty jesteś bogiem. Kreatorem. I sługa własnych fantazji.

 

Pytanie zadane w temacie ma na celu chyba zwrócić uwagę na swoją niewiedzę… Bo każdy ma/miał historię w szkole. Każdy wie, w jaki sposób Juliusz Cezar, Napoleon, Hitler, Stalin, Mussolini, czy nawet Piłsudski doszli do takiej czy innej władzy, w takim a takim kraju, krainie, epoce i wieku. Nie da się odpowiedzieć na to pytanie. Żeby zdobyć władzę w kraju, nie wystarczy akcja militarna  Bo gdyby tak było… Hmm…

Nie ma granic, nie ma państw, jest tylko spalona ziemia, na której brat szuka brata. ((Ryszard Kapuściński) W którejś z ostatnich tomów cyklu wiedźmińskiego była scena rozmowy pielgrzyma z jakims losowym mężczyzną, podczas której to rozmowy jeden z towarzyszy niedoli rzek -mówili o wojnie z Nilfgaardem -ł, iz nie jest to tak, że wojsko najeżdża dany kraj, i tam, gdzie przemocą wetknie flage i krzyknie:" to jest moja ziemia, ja tu jestem panem", biegną nowe granice. Wojna i zdobycie innego kraju to nie tylko pokonanie armii. Państwo tworzą wszak również ludzie; istnieją bariery kulturalne, religijne, językowe, gospodarcze. Właśnie o tych ostatnich mówił ów pielgrzym, którego tu wspominam. Mianowicie działania zbrojne stanowią ostateczny akt, nie jedyną możliwością i koniecznością.Wojna to w dużej mierze sprawne manewry polityczne. Kraj można najechać i spalić, ludzi zgwałcić, ograbić i wymordować, jeżeli sprzeciwią się najeźdźcy… Ale jaki w tym cel? Po co komu pusta ziemia?   W średniowieczu polityka wyglądała nieco inaczej niż w latach późniejszych; aby móc odpowiedzieć zasadniczo na postawione pytanie: "co należy zrobić, by podbić kraj?" należy zgłębić literaturę opisującą politykę: ustrój państwa, umowy międzynarodowe, struktury gospodarcze itd itp. W gruncie rzweczy należy jeszcze zadać podstawowe pytanie: O jaki kraj Ci chodzi?

Witam. Czy mogę zwrócić się do Was z prośbą o podanie felietonów na temat warsztatu literackiego? Mam na myśli felietonów autorów innych niż Kres. Takie "must-resd". Może jest coś dostępnego w internecie?

No i już po drugim spotkaniu. Mamy nowych chętnych, dosyć szybko się integrujemy. Teraz muszę wymyśleć jakiś konkretny plan nauki, ponieważ na razie tylko czytamy własne teksty, to, co sami napiszemy albo napisaliśmy. Chcę już wdrażać jakąś strategię, żeby nnikomu się nie zaczęło nudzić… Chociaż i tak jest ekstra. Może ma ktoś link albo konkretny artykuł na temat prowadzenia takich spotkań? Jakieś materiały? Oprócz cennych porad w tym poście, przydałaby mi sie mała pomoc. Dzięki Wam !

Beryl dzięki za pytanie, myślałem, że już nikt tu nie zagląda.  Załatwiłem nam kapitalne miejsce – scena teatralna w domu kultury. Było nas sześcioro. Zasiedliśmy wokół stolika, na którym leżał poczęstunek, na deskach sceny teatralnej, na tle czarnej kurtyny. Każdy zdawał się być lekko podenerwowany. Poprosiłem, abyśmy się przedstawili i powiedzieli parę słów o sobie, po czym każdy przeczytał to, co przyniósł: ja fragment mojego opowiadania i wiersz "Czarny Kruk", Paweł przeczytał prolog do swojej trylogii, Daniel fragment swojego horroru, pani Beata kilka  swoich wierszy, Konrad – opis artefaktu, natomiast  Anita odczytała nam kilka własnychrecenzji książek, które zamieściła na swoim blogu.  Po pewnym czasie bariery stopniały, każdy czuł się jak u siebie. Luźne rozmowy przedłużyły spotkanie do czterech godzin. Rozmawialiśmy jeszcze po wyjściu z lokalu.  Każdy uznał, że spotkanie było udane.  Ważne jest to, aby było luźno, swobodnie. Na razie czytamy, co sami przyniesiemy. Systematyczne ćwiczenia wprowadzimy nieco później, gdy grupa będzie już zintegrowana. 

Byłeś (byłaś) na tym Polconie?

Nie każdy pije alkohol. Na pierwszym spotkaniu słodki i słobny poczęstunek wystarczył, a atmosfera była niepowtarzalna.

Wiecie, czego nauczyłem się na siłowni? Tego, że czasami nawet najśmieszniej wyglądające ćwiczenia dają najlepsze rezultaty, a joga rozwija lepiej styl walki niż godziny bicia w worek. Kwestia celu. Nie szydź, sprawdź sam.

Przepisując fragmenty znalazłem zdania, które mój mózg wchłonął ale jakoś się nimi nie przejął. Tylko że samo przepisywanie jest głupie, to wiem z doświadczenia. Lepiej analizować bardzo skrupulatnie słowo po słowie i cały tekst.

 

Co do Sapkowskiego… Szczerze mówiąc, po prostu uwielbiam jego styl pisania, ale brzydzę się ograniczeniami. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której przestanę podróżować, szukać nowych Mistrzów, których mam wielu, bardzo wielu. Na przykład Goethe. Szekspir (oryginał, rzecz jasna). Kapuściński. Zajdel. Grzędowicz. Piekara. Hemingway. Szymborska. Strasznie ciężko ich wyliczyć.

Szkapa  nie wiedziałem, że inni równierz mają takie podejście, jak ja. Dokładnie taką metodę nauki uważam za najlepszą :analiza porównawcza własnych tekstów w oparciu o działa Mistrza.  Uwielbiam siedzieć zadumany nad własnym gniotem i dumać, jak opisałby to Sapkowski…  Powiem więcej. Podczas takich rozważań, w których dociekam celu i logiki sstosowanych "machinacji językowych", dochodzę do bardzo ciekawych wniosków. Nierzadko w jednym prostym zdaniu widzę lawinę znaczeń. >SPOILER!<   Chaotyczny wywód poprę przykładem. Sezon Burz, rozdział pierwszy :" Żył tylko po to, by zabijać". Zdanie, nieco skrócone, pojawia się ponownie w trzecim akapicie, ma wpływ nie tylko na to, jak postrzegam stwora, ale równierz  na to, jak postrzegam eksperymenty magów z Rissenbergu. Poza tymi bardzo płytkimi wnioskami rodzą się kolejne, pączkują w umyśle. >/SPOILER< Nie przepisuję książek,gdyż jest to  mało kreatywne. Ciekawą metodą jest, na przykład, samodzielne opisanie wybranej części. 

"Łańcuchy nie powstrzymają mnie. Bez trudu zerwę je. Płomienie nie spalą mnie. Stłamszę je." Moim skromnym zdaniem lepiej ta; Rozerwę łańcuchy, stłamszę ogień, czoła stawię wodzie. nic mnie nie powstrzyma Bardzo nie podoba mi się powtarzane na końcu zdań "mnie", "się". To nie estetyczne. 

Dziękuję za propozycje. Szczególnie @syf.'owi. Zamówiłem "Pamiętniki…" U. Eco. Mam nadzieję, że się spodoba. Napisze recenzję, gdy przeczytam. @Agrest niestety, jeszcze nie przeczytałem jego książek. @Alicjo widzę, że bardzo cenisz książki Kinga. Przeczytałem jedną jego książkę w oryginale, nie spodobałą mi się. Wolę Sapkowskiego. Ale każdy ma swój styl. Podstawa to znaleźć mistrza.

Widze że poczucie chumoru dopisuje forumowiczom :D Szczerze wydaje mi się, że tu jednak zostanę na dłużej :)  Chętnych dziewczyn, z tego co słyszę, jest masa :D więc … miłość owszem zakwitnie, mam nadzieję. Pomysł na konkurs na opis walki jest super ! A ten artykuł o mitach w fechtunku jest bardzo przydatny, od dawna takiego czegoś szukam.  Generalnie to, czy sami bawiliśmy się w sztuki walki czy tylko o nich czytaliśmy nie wpływa na to czy dobrze je opiszemy (Patrząc na Sapkowskiego nie wydaje mi się, żeby był sportsmanem, a dosyć ciekawie opisuje walkę) . Oczywiście nie jestem w tym jakiś specjalnie dobry. Trzeba umieć zwrócić uwagę na ważniejsze szczegóły. Dużo łatwiej, moim zdaniem, byłoby wyobrazić sobie uczucia podczas pierwszej bójki w szkole temu, kto się bił niż temu, kto tylko o walce czytał. Przytoczę Marka Twaina : " Ten, kto trzymał kota za ogon wie o nim więcej niż ten, kto tylko o nim czytał"

Dziękuję wszystkim za pomoc, szczególnie na podziękowanie zasługują tutaj AdamKB i Achika. Wasza wiedza i doświadc zenie dały mi do myślenia i szczerze otworzyły oczy. Dziękuję pozostałym za ciekawe propozycje których nie omieszkam sprawdzić.  Dyskusji nie uznaję bynajmniej za zakończoną. Wszelkie pomysły/rady bardzo mile widziane.  – offtop– dj Jajko jak dla mnie sceny walki są proste do opisania. Może dlatego, że po prostu interesuję się sztukami walk i dużo na ten temat czytam. Ale każda dobra książka fabularna zawiera ciekawe opisy walk.  Szczególnie wiedźmin, moim skromnym zdaniem, może wiele nauczyć pod tym względem. Ciekawe, jak będzie w sezonie burz :)

@AdamKB dziękuję uprzejmie za fachową odpowiedź.  Nie mam żadnego doświadczenia w prowadzeniu podobnej działalności. Idea jest prosta: zjednoczyć siły i uczyć się razem. Nie sądzę, że będą w ogóler potrzebne jakieś klryteria przyjęcia. Ważne dla mnie jest, że ktoś chce się uczyć. Jak ktoś się pasjonuje, a atmosfera będzie miła i sprzyjająca współpracy, to ludzie powinni zostać.  Prosiłbym Pana o podanie, zaprezentowanie jakiś wzorów albo odesłąnie mnie do lektury na temat doskonalenia warsztatu w grupie. 

dlaczego nastoletnich, pytacie. Mianowicie dlatego, że w mieście , w ktorym mieszkam (Tarnobrzeg) słyszę i znam ludzi wybitnych, któzy nie mają się gdzie rozwijać. Nie słyszaem o tym, żeby podobna działalność istniała nawet dla dorosłych. Naturalnie, jeżeli ktoś dorosły będzie chętny, to oczywiście drzwi otwarte.  Młodzi po prostu myślą inaczej.  Myślę też o tym, aby nawiązać współpracę z lokalnymi artystami (pewien profesor polonistyki, autor tomików poezji oraz pewna pani, która również opublikowałą swoje wiersze).  Powrócę zatem do głównego pytania: jakie ćwiczenia można robić w celu polepszenia języka, nauczenia się czegoś od siebie nawzajem, oprócz tych rzeczy, o któych wspomniałem.

Nowa Fantastyka