Profil użytkownika


komentarze: 29, w dziale opowiadań: 29, opowiadania: 13

Ostatnie sto komentarzy

Przy początku. Ale masz chyba rację. Nie da się identyfikować z taką postacią.
Z tego, co stwierdza powyżej syf, nie opłaca się jej publikować na forum (nawet dla Twoich komentarzy :). Chciałabym o niej pogadać z kimś, kto pisze.. Dopadł mnie smutkostan twórczy :(

Myślę cały czas od kilku lat, obsesyjnie i bez ustanku. To powieść. Dobrze zrozumiałeś, chociaż to nie tylko metafora: ona rzeczywiście potrafi przybierać dowolny wygląd..
Nie wiem czy to tu publikować, bo nie wiem jak wyglądają prawa autorskie (a ze względu na moją obsesję na punkcie Władczyni, chciałabym ją kiedyś zobaczyć na księgarnianej półce...).
Dzięki za Twoje ostre komentarze:) Działają na nerwy, ale dają kopa:)

Ja rysowałam komiksy. Pamiętam taki jeden o kurce i pisklętach i wściekałam się, że nie potrafię tego opisać albo zapamiętać fabuły:D I za każdym razem musiała być inna. Mam niektóre do dziś, ale dużo młodsze, z pierwszej kl podstawówki.
Ale my tu prywatę rżniemy, że się tak wyrażę...:D

Eferelin: ech...zrozumialam te ramy czasowe.
Nadmieniam tylko, że w całym opowiadaniu tylko te pare zdań jakoś mi nie leży. Jakoś mi nie pasują do prostego, przejrzystego stylu całego opowiadania (prostego w pozytywnym znaczeniu oczywiście).
Ranferiel: Identycznie odebrałam Raina

Początki...Żona jest z 2007.. Piszę od 4 roku życia..
Tyle, że mało co kończę. No ale dla Ciebie muszę robić wyjątki:D
Ranferiel: Jestem jedyną kobietą w klubie...:/

meksico: Dobrze, że nie jestem blondynką, jeszcze bym się poczuła urażona..;P Z tekstu wynika, że to jego świadomość śpi. Zresztą jak się siedzi przy kompie to i u ludzi występuje czasem "nieświadome żarcie":P

E tam, zadarłeś. Świat byłby nudny bez swarów z Tobą :*
Kobietą informatyka, dla ścisłości. I fanką gier planszowych. Co prawda to nie jest to samo, no ale...:D
Muszę znowu coś napisać, żebyś miał co oceniać ;)

hm...
hmmm....
kogos mi przyponina ten Jack..:D
...
a tak na poważnie: do opisu wybranki pana Jacka całość naprawdę zabawna. A potem już coraz mniej. Jest tu wiele perełek: kompletnie rozwaliły mnie migdalące się anioły i zaklinowane tic-taci.
Ale zakończenie takie sobie...
Poza tym: wyjściowy dres na informatyku?? To nie ta branża! To poplamione przedwczorajszą pizzą dżinsy i koszulka z falkonu! Wiem co mówię :)

Uśmiałam się z komentarza poprzednika, cha cha! Koza do ogrzania, to taki piecyk :D Przez ten komentarz skojarzyło mi się coś bardzo niedobrego :D
Zgadzam się z przedmówcami. Tekst świetny, czyta się to lekko, nawet mi te kurwy specjalnie nie przeszkadzały, a nawet w pewnym momencie bawiły. Anioł nietypowy no i dobrze: koniec z seksownymi gogusiami rodem ze zmierzchu.
Jest tylko jeden szkopuł: o co tu chodzi??

Zachęcona tytułem zaczęłam czytać i moją pierwszą myślą było: o nie!, sf... Ale nie żałuję spędzonego nad nim czasu, bo nie był to czas zmarnowany :) Przyjemnie czytało się to opowiadanie, chociaż miejscami nużące są opisy technologi. 

Poza tym nie uważam, by myśl przewodnia była czarnowidztwem. Nie wiem czy w rzeczywistości będziemy mieć tyle szczęścia, by nas ktoś uratował.
A tak na marginesie: co on będzie żarł przez te setki lat czekania? ;) wersja eko: posprząta planetę, wersja masakra2010: zeżre statek ludzi tuż po ich przebudzeniu, hehe... Nie mogłam się powstrzymać :D

Piszę drugi raz bo mnie wylogowało i szlag trafił moją recenzję...:/

ale muszę się poświęcić, bo:

Bardzo mi się podobało :) Mogłabym przeczytać powieść z ich udziałem, bo postacie Raina i Risca są genialne (choć może ze względu na niewielką długość tekstu za bardzo są do siebie podobni).

Elektryzujące - przynajmniej dla mojej skromnej osoby - są stosunki pomiędzy nimi. To przyjaźń, czy może już coś pomiędzy?

Jedyne do czego się mogę doczepić po pierwszym czytaniu to fragment:

"Ślad udało się odnaleźć dopiero trzy dni później. Jeden z żandarmów przypomniał sobie o dziwnym wezwaniu sprzed tygodnia i kartce na stole, która zwróciła jego uwagę. Mieszkanie należało do Marii Delissy, dwudziestoczteroletniej prostytutki mieszkającej na obrzeżu Aksamitnej Dzielnicy, jak nazywano dzielnicę rozpusty.

Tego samego dnia rozpoczęły się uroczystości związane z urodzinami królowej."

Czytałam go dwa razy bo nie mogłam zrozumieć co się działo tydzień wcześniej, a co w chwili obecnej...Ale to może nie być wina Twojego tekstu, a mojej dyslektycznej orientacji w czasie ;)

Gratulację i aż Ci zazdroszczę :)

Zapraszam do mnie (na Rzeczywistość).

Na mnie zrobił wrażenie obrót spraw ale muszę przyznać, że po przeczytaniu tego ponownie, niestety :) skłaniam się ku recenzji imć "domek". Co do obrzydliwości: King czy Masterton mają czasem równie obrzydliwe sceny ale nie pamiętam by kiedykolwiek dotykały takich scen (jak to nazwać?? hard porno??).
Nie wiem, jak to podsumować. Może tak: sam pomysł mi się podoba ale jestem zdegustowana opisem jej śmierci.

Czas zmieniałam specjalnie, z ciekawości jak to wyjdzie: wiem że się z reguły tego nie robi.
Napisałam to opowiadanie wczoraj od 21:35 do 23:56. Bez edycji i czytania na zimno bo chciałam się "załapać" do ram czasowych konkursu. Chyba jest rzeczywiście za łagodne i nie wiem czy tu pasuje. Ale świetnie się bawiłam opisując swoją pracę :)

Podoba mi się.
Najbardziej przerażające jest chyba to, że to akurat koty popełniły samobójstwo...
Kot to wojownik. Stoi pomiędzy światami i przeprowadza z jednego na drugi.
Czego więc boi się aż tak?

Złap cholerę i niech się zabiera do roboty!
Uśmiałam się na przedostatnim zdaniu: to Aaaa jest genialne :D Muszę pokazać komuś to opowiadanie: jest informatykiem, he he.
No i dzięki za komentarz.

Niech mi ktoś powie, co znaczy migająca gwiazdka...
Proszę :)
Żona nie jest idealna (która jest :P).
Ale jestem z niej dumna bo jest skończona (a tak rzadko mi się to zdarza..)

Dobrze, że nie mogę wystawiać ocen bo by było, że to ja :D

Moje dzieciątko ktoś zrugał! aaaa! Zemszczę się w imieniu Księżyca!
hehe
Dzięki za komentarze,
Jestem na forum od paru dni i niemałą trudność sprawiło mi wklejenie tego tekstu (komputer to jest to co kocham równie mocno jak poranne wstawanie i zimę). Masz rację z tymi akapitami...
Wreszcie ktoś mnie ocenia: zawsze mówiono mi co najwyżej "no ok" lub "no nie ok" :D
Uczucie paskudne ale może kopnie mnie ku lepszemu (albo pogrąży w rozpaczy :P).

Mam jedną uwagę:
Rozumiem, że główny bohater jest kretynem i trzeba to jakoś pokazać. Chwała autorowi, bo mu się to udało (nic nie jest tak przykre, jak obojętność czytelnika). Mogę więc śmiało powiedzieć, że nie znoszę gnojka (Andrzeja a nie syfa: główny bohater drażni moje kobiece ego i przypomina mi kogoś, ale to już zupełnie inna historia). Nie jestem nawiedzoną purystką, nawet nienawiedzoną nie jestem, ale tutaj biegają całe stada czarnych, kosmatych wulgaryzmątek... Czas wytępić dziady, do boju, Rodacy!

Nowa Fantastyka