- Opowiadanie: Szesana - Władczyni Krwi (fragment)

Władczyni Krwi (fragment)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Władczyni Krwi (fragment)

Wyszła z klatki schodowej i rozejrzała się wokół siebie. Czuła się brudna i musiała jak najszybciej pozbyć się tej skóry i odzieży. Musiała znów być sobą. W najciemniejszym kącie podwórka, tuż za śmietnikiem, zdjęła ubranie. Usiadła na brukowanym podłożu i przez chwilę tak trwała.

 

 

Wiedziała, że dla ludzi jest niedostrzegalna, potrafiła to uzyskać, gdy naprawdę chciała. A te chwile tuż po nagraniu kolejnego drania były zbyt straszne, by móc zwyczajnie wtopić się w tłum. Potrzebowała czasu by wrócić do siebie, by ochłonąć na tyle, by móc przyjąć kolejny wygląd, kolejną maskę. Najbardziej bezbronna czuła się we własnym ciele, dlatego już dawno temu wymyśliła sobie własną skórę. Taką, która zastępowała jej tą prawdziwą, chronioną przed wzrokiem innych.

 

 

Wraz z każdym oddechem kolejna cecha wyglądu Kasi, tej prawdziwej dziewczynki, którą męczył trener, wyparowywała z niej, ustępując jej właściwej figurze, kolorze skóry, strukturze włosów, aż wreszcie kształtowi twarzy i innym jej szczegółom. Po chwili wróciły też jej własne ciuchy, wchłonięte na czas przemiany w ciało. Z takim procederem wiązał się tym większy ból, im bardziej sztuczna była odzież. Organizm lepiej przyjmował naturalne związki, dlatego głównie taką odzież starała się nosić. Czasem nie było czasu na prawidłowe wchłonięcie i przetworzenie metalu lub innych części odzieży, o których zazwyczaj się nie pamięta. Jeżeli mogła sobie na to pozwolić przetwarzała ją w biżuterię, jeśli kłóciło się to z wizerunkiem udawanej dziewczynki, musiała wchłonąć każdą część… Wtedy ból zadawany jej przez tych wszystkich mężczyzn był niczym w porównaniu z tym, co odczuwało jej ciało po absorpcji złożonych, sztucznych włókien czy metali.

 

Musiała teraz przez chwilę odpocząć, by prawdziwe ciało nabrało na tyle sił, by móc utrzymać jej własną maskę. Tak to właśnie nazywała: maską lub skórą. Od dziecka potrafiła zmieniać szczegóły swojego wyglądu, ale nie zawsze umiała kontrolować te zmiany. Jako mała dziewczynka bała się, że pewnego dnia jej bliscy nie będą potrafili jej rozpoznać. Iparadoksalnie, to właśnie ojciec zawsze dostrzegał w niekiedy obco wyglądającym dziecku swoją córkę. Ten sam ojciec, który później tak bardzo ją skrzywdził… Otrząsnęła się ze wspomnień. Nie czas teraz na to… Kucnęła przy ciuchach. Żałowała, że nie potrafi wykrzesać z siebie ognia, żeby je spalić. Wszystkie jej dziwaczne umiejętności były teraz zupełnie nieprzydatne. Zawsze pozbywała się ubrań dziewczynek, które udawała. Nie potrafiła by ich założyć ponownie. Odsłoniła przedramię i wchłonęła materiał w ciało. Zawsze starała się wchłaniać przedmioty na gołą skórę, im mniejsza bariera tym mniejszy ból. Po chwili jej organizm wypluł jakąś bezkształtną masę włókien, które wyrzuciła do kontenera. Ponownie opadła na ziemię, zlana potem. Musiała jak najszybciej coś zjeść. Zastanawiała się czy uda jej się cokolwiek podwędzić z kuchni jeszcze przed kolacją. Inaczej skończy się to nieciekawie… Nienawidziła tracić kontroli nad ciałem. I tak była już przeraźliwie chuda. Po chwili zebrała się w sobie i wstała. Przez jakiś czas stała nieruchomo, bo kręciło jej się wgłowie. W końcu powoli ruszyła przed siebie, ostrożnie stawiając kroki.

 

 

 

Koniec

Komentarze

Przeczytałem i mógłbym zapytać: i co z tego?
Bardziej przypominało mi to charakterystkę jakiejś nadprzyrodzonej postaci, niż opowiadanie (chyba, że jego fragment). Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, ale owo zmienianie maski miało coś wspólnego z krzywdą zadawaną bohaterce przez mężczyzn?
Pomyśl jeszcze nad tym.

Myślę cały czas od kilku lat, obsesyjnie i bez ustanku. To powieść. Dobrze zrozumiałeś, chociaż to nie tylko metafora: ona rzeczywiście potrafi przybierać dowolny wygląd..
Nie wiem czy to tu publikować, bo nie wiem jak wyglądają prawa autorskie (a ze względu na moją obsesję na punkcie Władczyni, chciałabym ją kiedyś zobaczyć na księgarnianej półce...).
Dzięki za Twoje ostre komentarze:) Działają na nerwy, ale dają kopa:)

tą prawdziwą -- TĘ prawdziwą
W trzecim akapicie jest chyba za dużo zaimków dzierżawczych oraz mamy powtórzenie przetworzyć.

Moim zdaniem lepiej wrzucać kompletne teksty -- od początku ćwiczyć dyscyplinę zamykania wątków. Przydałoby się także pokazać bohatera z bliska. Tu mamy tylko bezosobowy model i pojęcia ogólne: krzywdę, maskę, przepoczwarzenie -- nijak nie sprowadzone do poziomu konkretnego człowieka.

pozdrawiam

I po co to było?

Prawo do utworu będzie przy Tobie, aczkolwiek raczej nie znajdziesz wydawnictwa chętnego do wydania tekstu uprzednio zamieszczonego w sieci.

I po co to było?

Z tego fragmenciku wynika niewiele --- lub zbyt wiele, zależnie od domysłów czytającego.
Metamorfoza, mimikra, wchłanianie obcych ciał do własnego --- zbyt szerokie pole do domysłów. Sama koncepcja, taka, jakiej jestem w stanie się dorozumiewać, wydaje mi się interesującą, chciaż może za daleko idącą w uniwersalizm możliwości. Chętnie poznałbym więcej.
Poza tym: czy to sam początek, czy wyrywek z dalszych partii? Jeśli początek, to błąd. Od razu wiem, że mam do czynienia z postacią niezwykłą --- jakiekolwiek zaskoczenie, zdumienie odpada już na starcie...

Przy początku. Ale masz chyba rację. Nie da się identyfikować z taką postacią.
Z tego, co stwierdza powyżej syf, nie opłaca się jej publikować na forum (nawet dla Twoich komentarzy :). Chciałabym o niej pogadać z kimś, kto pisze.. Dopadł mnie smutkostan twórczy :(

Ale ona dobra była. Mogła metal w biżuterię zmieniać, więc puszki po browarach wchłaniać i wypluwać pierścionki. Jakby jeszcze zmieniała je w złoto, do droga do bogactwa otwarta.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Złodziej idealny. Idziesz coś i przymierzyć i... voilà! Schowane.

Szesana, z tak krótkiego fragmentu dużo nie wywnioskujemy, ani ci nie podpowiemy. Wrzuć chociaż jeden rozdział.

Nic pewnego, że ktoś, kto sam pisze (w sensie: publikuje, ma tak zwaną pozycję) zechce ocenić i, co ważniejsze, skonsultować.
Smutkostan przemija.

Szesana: Chciałabym o niej pogadać z kimś, kto pisze.

Lepiej pogadać z redaktorami. Pisarze mają zbyt subiektywne podejście do tematu. :P

Według mnie całość może być ciekawa. Tylko, że to nie jest całość więc nie ma co oceniać. Supermoce mi się podobają, o krzywdzonych małych dziewczynkach czytać jednak nie lubię.

Zapowiada się ciekawie ale jest jedno duże "ale". Z jednej strony widzę dziewczynę obdarzoną niesamowitą mocą, z którą moglaby zrobić wiele niesamowitych rzeczy. Z drugiej, ta dziewczyna wikła się w jakieś dziwne, groteskowe sytuacje z sobie tylko znanych powodów. Z tego co zrozumiałam, bohaterka wciela się w molestowane dziewczynki i ... no właśnie nie wiem co. A zwłaszcza nie wiem po co. I nie wiem, czy chcę wiedzieć.

Wrzuć większy fragment, który pozwoli określić  o co w tym wszystkim chodzi.

No jak po co? Potem wyłudza odszkodowania :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nowa Fantastyka