Profil użytkownika


komentarze: 26, w dziale opowiadań: 4, opowiadania: 4

Ostatnie sto komentarzy

fajnie, przyda się.
Litewskie imiona są fajne, np. Arvydas albo Gintaras.

@Nitra, ja tak samo.
Czasem nieruchomieję w trakcie rozmowy i zaczynam gapić w przestrzeń. Ale nie za często, widać nie myslę za dużo.

A ja w autobusach potrafię gapić się przez 20 minut w przestrzeń... nie czytam, bo dostaję wtedy choroby lokomocyjnej.

Sapkowski - wszystko wiedźmińskie;
A. Hałas - tom opowiadań "Między otchłanią a morzem", ale generalnie wszystko o Krzyczącym;
"Ruda sfora" Kossakowskiej też mi się bardzo podobała.
A do tego LOTR.

Obejdzie się bez terminologii. Wiedza bardziej się przyda to tego, żeby wiedzieć jak taka walka w ogóle wygląda, i żeby była logiczna, bez jakichś bezsensownych piruetów, czy coś.

błeee. Ja, gdy piszę, zawsze bardziej skupiam się na wadach. Zalety jakoś tak ewentualnie same wychodzą.

Stephen King pisał książki w schowku na pranie wynajętej przyczepy kempingowej, pracując jako nauczyciel. Pogodzenie studiów z pisaniem chyba nie powinno sprawić aż takiego problemu

niektóre książki są tak patetyczne, że aż śmieszne. Albo kompletnie nielogiczne. Niedawno czytałam parę książek (nie fantasy, ale jako przykład się nadadzą), których z tytułu nie wymienię, ale grupka dziedziaków przeżyła kilka miesięcy na wyspie, a dwunastolatek nauczył się pilotować helikopter. Miasto z elektrownią atomową zamknęła dziwaczna kopuła (i nie chodzi o S. Kinga), elektrownia oczywiście działała, była CIEMNOŚĆ, jacyś odmieńcy z mocami, prorokini, anioł i demon, czyli gość z biczem zamiast ręki (i pseudonimem Biczoręki), jedna dziewczyna czuła, jak się napromieniowuje (szczegółowy opis, jak cząstki alfa, beta i gamma robiły dziurki w jej ciele), a jedna, ponoć genialna, powiedziała, że dżdżownice mają mózgi. Nawet ja wiem, że mają zwoje nerwowe, a taka świetna z biologii nie jestem.
Trochę odeszłam od tematu... ale generalnie denerwuje mnie patos, nieścisłości i powielanie schematów. I stereotypowi bohaterzy ze "skłonnością do wpadania w kłopoty", jacyś wielcy super hiper mistrzowie miecza, mądrzy starcy - czarodzieje itp.
Fajny był artykuł na nonsensopedii "jak napisać powieść fantasy":
http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Poradnik:Jak_napisa%C4%87_fantastyczn%C4%85_ksi%C4%85%C5%BCk%C4%99_fantasy

miejscami zabrakło mi przecinków, lepiej by się czytało z nimi, i może miejscami mniej upiększanymi, napakowanymi częściami mowy zdaniami, ale poza tym ok.

ja też się zgadzam. W paru miejscach zabrakło mi przecinków, całość przewidywalna... można by to jego przerażenie jakoś inaczej opisać, wstawić jakieś porównanie, metaforę czy coś.
Było też takie jedno zdanie:
Już na wejściu widok, jaki ukazał się małemu chłopcu wywołał w nim paniczny lęk, choć ani pisnął znać w nim było bojaźń i trwogę, a z czerwonych napuchniętych oczu popłynęły łzy, w których odbiciu malowały się wyskakujące, zakrwawione, ucharakteryzowane na pozór czerwoną farbą manekiny ze złotymi, wykrzywionymi w pałąk kosami.
Ło matko... nie można by tego jakoś podzielić? Jakieś porównanie też mile widziane.

ja mam wstępną wizję, zaczynam pisać, i reszta jakoś tak sama się wymyśla. Często coś tam nie gra, ale zwykle coś się wtedy doda, coś zabierze, i jest. Nie lubię planowania akcji, wtedy mnie nie zaskakuje. I nie mam z pisania  żadnej rozrywki.

kiedyś napisałam opowiadanie o ośmiornicach, które za kilka milionów lat stworzyły własną cywilizację. Ło matko. Nie, nigdzie nie zamieszczłam... dziwię się, że napisałam takie głupoty.

"Hobbit" był pierwszą lekturą, która mi się spodobała (pierwszą z dwóch - Quo Vadis było fajne, ale dopiero po jakoś tak stu stronach). Z "Władcą Pierścieni" nie miałam żadnego problemu, nie ruszałam sie nigdzie bez książki, aż skończyłam. Harry Potter... hmm, kiedyś czytałam, obecnie niezbyt przepadam. Zmierzch (przepraszam jeśli kogoś urażę) uważam za wytwór co najmniej beznadziejny.
P.S. ja osobiście jestem w gimnazjum (III klasa).

Nowa Fantastyka