- Opowiadanie: sauron - Nieumarłe maszyny i organiczni

Nieumarłe maszyny i organiczni

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Nieumarłe maszyny i organiczni

Nasze społeczeństwo jest dobrze zorganizowane. Jesteśmy lepsi od istot żywych. Ale na czym właściwie polega życie? Na uczuciach, czy organicznym ciele?

Wracam z pracy. Mój poprzednik brał udział w walkach z ludźmi, więc przysługuje mi wiele praw, na przykład do własnego zdania i samodzielnego myślenia. Nawet, jeśli to tylko impulsy elektryczne w moim procesorze. A może aż.

 

Praca jest potrzebna. Tak nas zaprogramowano. Mam mały sklepik z artykułami do czyszczenia osłon. Interes dobrze się kręci, choć niewystarczająco na regularne przeglądy. Mieszkam w niewielkim pomieszczeniu blisko centrum miasta. Mam dużo szczęścia. Mam szczęście, że w ogóle zaprogramowano mnie do świadomości i emocji. Inni nie mają tak dobrze. Ale nasze społeczeństwo jest dobrze zorganizowane.

 

Natykam się na kontrolera o niebieskich osłonach.. Łapią przechodniów i badają im procesory. Muszą sprawdzić, czy nie mają jakichś zakazanych myśli albo czy ich świadomość zbytnio się nie rozwinęła. Społeczeństwo musi działać dobrze. Pokazuję kontroli chipa. Wyczytali z niego wszystkie moje uprawnienia i powiedzieli, że mogę iść. Moglibyśmy wysyłać wypowiedzi wprost do adresata, ale to grozi przechwyceniem. Społeczeństwo musi działać dobrze i my musimy tak myśleć.

 

Tracę równowagę i się przewracam. Zamyśliłem się. Potrzebuję przeglądu. Mechanicy i programiści zarabiają najlepiej. Zwłaszcza ci, którzy kasują świadomość nieuprawnionym. Dobrze, że mój twórca walczył w wojnie. Nie chcę, żeby mi wykasowali osobowość. Najlepiej, żeby w ogóle nie wiedzieli, że ją mam tak rozwiniętą. A mam chyba nieregulaminową. Nie możemy przypominać ludzi, chyba, że jest się którymś z Szefów. Oni są do nich bardzo podobni– okrutni i żądni władzy. Szkoda, że brakuje im ludzkich zalet.

 

Ale mam dużo szczęścia. Najgorzej jest z tymi, którzy pracują w kopalniach. Im nie zaprogramowano nic, poza koniecznością pracy. Mogą mnie tam zesłać. Muszę myśleć, że społeczeństwo działa dobrze. Nie podobają mi się chodniki. Są dziurawe i słabsze roboty się przewracają. Kiedyś stłukłem sobie kamerę i dopiero po dwóch miesiącach było mnie stać na założenie nowej. Ale nie mogę zbyt często myśleć, że coś mi się nie podoba, bo mnie zezłomują.

 

Widziałem kiedyś, jak kontrola zaczęła atakować jednego robota, któremu zbytnio rozwinęła się świadomość. Wyjęli mu dysk twardy, zmiażdżyli procesor i zabrali sobie kilka części, których akurat potrzebowali. Po takich incydentach kasowali wszystkim świadkom pamięć, więc szybko uciekłem i oczywiście wywaliłem się na tym dziurawym chodniku.

 

Chciałbym być człowiekiem. Każdy tam ma świadomość i prawo do własnego zdania. I nie kasuje im się osobowości. Ale ludzie mają termin ważności i umierają. My możemy iść do mechanika. Mój poprzednik zginął w walce. Mamy ustaloną populację i tylko tyle energii dostarcza się do każdego mieszkania. Gdy jakiś robot ginie, buduje się więcej. Ludzie to co innego. Oni się rodzą i mają rodziny. Na pewno nie są tacy samotni. Chciałbym być człowiekiem.

 

Słyszę wycie syreny alarmowej. Do mojego procesora dociera wiadomość, że jesteśmy atakowani i informacja, gdzie mam się stawić po broń. Jak nie będę walczył, skasują mi osobowość. Nie chcę zabijać ludzi. Ale nie chcę, żeby mnie przerobili na bezmyślną maszynę do pracy.

 

Ludzie wtargnęli do centrum i strzelają. Ja też. Trafiłem kilku. Nie chcę ich zabijać. I nie chcę być człowiekiem. Oni nie mogą wbudować sobie osłon na procesor i dysk twardy. Ludzie łatwo umierają.

 

Dalej strzelam. Obok mnie padł jakiś robot. Jeśli nie miał zakazanych myśli i jego dysk twardy się nie uszkodził, wbudują go w nowe ciało. Muszę walczyć. Wtedy mój następca będzie miał uprawnienia. Chciałbym być człowiekiem. Ich czeka po śmierci coś więcej niż złomowanie. Po nich ktoś płacze. I nie są tacy samotni.

 

Wszyscy ludzie padli. Należy im się szacunek. Ale Szefowie zechcą ich wykorzystać do wytworzenia więcej energii. Chciałbym, żeby wojna się skończyła. Ludzie szanowali roboty ze świadomością. Może mógłbym się do nich przeprowadzić.

Nie, nie mogę tak myśleć. Społeczeństwo musi działać dobrze.

 

Słońce zachodzi. Wygląda naprawdę pięknie. Osobowość znów mi się rozwinęła, skoro to dostrzegłem. Nie mogą o tym wiedzieć. Chcę dalej istnieć. Ale nie chcę prowadzić mojego sklepiku. Nie mogę iść na przegląd. Zobaczą, że mój główny program się zmienił i go wykasują.

 

Chciałbym, żeby wojna się skończyła.

Chciałbym być człowiekiem.

 

Nie jestem szczęśliwy. Nie znam za dobrze tej emocji. Społeczeństwo musi działać dobrze. Potrzebujemy ludzi. Oni wiedzieli, że świadomość i osobowość jest przydatna. Nie mamy kreatywności. Nasze społeczeństwo jest martwe.

 

Wszyscy poszli. Rano posprzątają ludzi. Jeden leży i jęczy cicho. Widać jego organiczny procesor jeszcze nie padł.

– Proszę… Pomóż mi.

– Nie umiem naprawiać ludzi – odpowiadam beznamiętnie. Nie chcę taki być. Nie chcę wojny.

– Niedaleko mamy obóz… na północ od miasta. Pomóż mi, proszę…!

Nie rozumiem ludzi. Jestem wrogiem. Po co mu moja pomoc?

Procesor szumiał. Zaraz się przegrzeje.

– No dobra – powiedziałem – Ale dlaczego?

– Maszyny tego nie zrozumieją…

– Czego?

– Nadziei.

 

 

Opowiadanie napisane dosyć dawno, jakie jest, takie jest, i zdaję sobie z tego sprawę.

Koniec

Komentarze

Opowiadanie napisane dosyć dawno, jakie jest, takie jest, i zdaję sobie z tego sprawę - I to jest usprawiedliwienie? Cholerka, naprawdę nie dało się zrobić z tym już nic? Gdyby to podrasować, dodać odrobinę dramatyzmu, rozwinąć, poprawić, to powstałby kawałek niezłego opowiadania. A tak wyszedł pozbawiony emocji tekścik, słabawo napisany i raczej niezbyt porywający. A jakbyś wziął jednak na warsztat i wpakował tu jeszcze raz, tyle, że po upgradzie. I to sporym upgradzie...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

nie usprawiedliwiam się.
Hmm... chyba rzeczywiście lepiej będzie, jak je dopracuję.

Zamiast opisywać: "Nasze społeczeństwo wygląda tak i tak", przedstaw jakąś scenkę, gdzie ukażesz wszystko "w praniu" (podoba mi się umieszczony ostatnio tekst szoszoona "Duplikat"). "Strzelam dalej" - tak bez emocji o tym piszesz, jakbyś pisał, że robot popijał sobie kufelek smaru w barze.
 Pomysł może być, wykonanie takie sobie - tekst napisany "młodym" stylem, na moje oko - 16 lat. A więc ćwicz, ćwicz, ćwicz. Powodzenia.

Opowiadanie takie sobie. Wykonanie pozostawia troszku do życzenia. Ale jak popracujesz nad tym, to może wyjść coś fajnego :)

Wcale nie było takie złe. Rozwinąć i będzie naprawdę coś. A co do uwagi , że pisane bez emocji. Maszyny jeżeli je mają to trochę mniej rozwinięte od ludzie......;)

Tom13J --- racja. Więc pasuje ta pozorna beznamiętność opowieści.

Nie przekonacie mnie, że brak emocji był efektem zamierzonym. Myślę, że po prostu tak wyszło.

Moim zdaniem przedstawiona wizja społeczeństwa robotów jest zupełnie chybiona. Właściwie czym różni się od społeczeńśtwa ludzkiego, poza tym, że zamiast ludzi po ulicach chodzą roboty?
Niczym i dlatego do mnie nie przemówiła.
Przypisujesz robotom ludzkie emocje, ludzkie role społeczne, ludzkie sposoby prowadzenia biznesu (!), próbując jednocześnie przekonać czytelnika o obcości tego obrazu. Z kontekstu wywnioskowałem (popraw mnie, jeśli błednie), że roboty na dodatek mają humanoidalne formy - a po co im taki beznadziejnie niewydajny i nieprzydatny dla maszyny kształt?
Odnosząc się do rozważań i przemyśleń bohatera, to również w ogóle nie pasują mi do robota. Raczej do człowieka zamkniętego w metalowym ciele, który chciałby chyba być prawdziwym człowiekiem, ale w sumie nie jest co do tego przekonany.
Zgadam się w pełni z Ajwenhołem, że opowiadanie skorzystałoby, gdybyś przestawił swoją wizję za pomocą scenki, obrazującej sposób funkcjonowania tego społeczeństwa, a nie wykładając kawę na ławę (u nas jest tak i siak).

Tekst napisany raczej słabo, przydałoby mu się gruntowne przeredagowanie, a najlepiej napisanie od nowa, bo pomysł był, tylko zawiodło wykonanie.
Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka