- Opowiadanie: M.G.Zanadra - TYGODNIOWE WYZWANIE #15 "Perspektywa i czas"

TYGODNIOWE WYZWANIE #15 "Perspektywa i czas"

Wątek organizacyjny.

 

Poprzednie wyzwania:

Wyzwanie #1: Fragment fantasy

Wyzwanie #2: Prawda jak oliwa

Wyzwanie #3: Poleje się krew

Wyzwanie #4: W zawieszeniu

Wyzwanie #5: Bo to się zwykle tak zaczyna

Wyzwanie #6: Opisy, fatalne zauroczenie

Wyzwanie #7: Przejęte dowodzenie

Wyzwanie #8: Pandora uchyla wieczko

Wyzwanie#9: Casting na bohatera

Wyzwanie#10: Więcej was matka nie miała?

Wyzwanie#11: Fantastyczny projektant

Wyzwanie #12: Między ustami a brzegiem pucharu

Wyzwanie #13: Gdy za długo patrzysz w ciemność...

Wyzwanie #14: Zagrajmy na emocjach nieznaną melodię

Wyzwanie #14a: Morskie opowieści

Oceny

TYGODNIOWE WYZWANIE #15 "Perspektywa i czas"

Wykorzystując chwilową chwałę, pozwoliłam sobie zaprosić do współpracy jurorskiej Vactera, który (moim zdaniem) jest zwycięzcą wyzwania czternastego, gdyż jako jedyny w terminie opublikował fragment.

Razem wybraliśmy temat, określiliśmy warunki oraz będziemy sędziować.

 

Temat:

 

Perspektywa i czas!

 

Czas ma stanowić ważny element!

– Oprócz wykorzystania motywu czasu, spróbujcie (można – nie trzeba) wstawić do opowiadania jakiś rekwizyt z nim związany. Może to być zegar w dowolnej formie (Wielki słoneczny na centralnym placu, ręczny zegarek z klapką, a może wyświetlacz czasu na niebie?). Jak ten rekwizyt wpłynie na wydarzenia? To już Wasza decyzja, niech nawet spadnie ze ściany, jeśli taka jest wola autora :). 

Należy przedstawić minimum dwie perspektywy tego samego zdarzenia. Dwóch świadków wydarzeń relacjonuje, co widzieli, a może ktoś przyszedł później albo coś słyszał wcześniej? Być może się nigdy nie spotkali, a mają podobne wspomnienia? Może stali obok siebie, a prezentują skrajnie różne wersje? Może nikomu o tym nie opowiadają, tylko jesteśmy tego świadkami? – Można to gryźć z każdej strony!

 

Terminy:

Czas publikacji: do 13 20 VIII (do 23:59)

Wyniki: 14 21 VIII

 

Limity:

Ilość znaków – dowolna. Przeczytamy wszystko!

 

Fantastyka:

Obowiązkowa, chociaż coś małego!

 

Ważne:

Wszelkie niejasności rozgrywajcie na własną korzyść.

 

 

Zapraszamy do udziału i życzymy weny!

:D

Koniec

Komentarze

Wykorzystując chwilową chwałę, pozwoliłam sobie zaprosić do współpracy jurorskiej Vactera, który (moim zdaniem) jest zwycięzcą wyzwania czternastego, gdyż jako jedyny w terminie opublikował fragment.

 

yesyesyes

Komentarz taktyczny do śledzenia wątku, postaram się coś wrzucić, ale w kilku ostatnich poległam, walcząc w nierównej bitwie z czasem ^^ 

silver_advent

;)

 

OldGuard

Rozumiem. Mam spisanych kilka pomysłów, a nawet dla tych już zrealizowanych, a wymagających tylko poprawy, ciężko znaleźć czas. Trzymam mocno kciuki, że gdzieś tam, przez te dwa tygodnie, wywalczysz sobie chwilę i nie będzie jej nikt zakłócał.

Doktor do pilnowania wątku.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Doktor do pilnowania wątku.

Niech nie śpi na warcie!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Mój zegarek był tak idealnie nastawiony, że aż spóźniłem się na autobus. Kiedy ruszył z przystanku, sekundnik wskazywał 12.

Punktualność to ogromna moc. Kierowca pewnie był szczęśliwi, że się udało.

Dzisiaj czasu nie liczę, ale komentarz wstawię, by popatrzeć później na gwiazdy ;)

Vacter

Jest element związany z czasem i perspektywą (twoja i kierowcy), więc warunki prawie spełnione ;)

*edit

fantastyki brak

Po namyśle doszłam do wniosku, że jeden z moich starych drabelków z grubsza spełnia warunki. Mogę go tu wkleić?

Babska logika rządzi!

Finkla

Oczywiście, nie ma ograniczeń związanych z długością tekstu…

Ale chodziło mi o to, że on był już wcześniej publikowany. Czy to musi być dziewica, czy wystarczy panienka z drugiej ręki?

Babska logika rządzi!

Wszelkie niejasności rozgrywajcie na własną korzyść.

Rules are rules :D

No to wrzucam. Drabelek składający z dwóch dribelków:

 

Dolina rzeki Auasz

 

Zawsze czuła, że jest kimś wyjątkowym. Nikt tego nie rozumiał. Nawet jej partner. Tylko ryczał na nią i poszturchiwał boleśnie.

A teraz, jeśli nie zdoła uciec przed wodą, okaże się, że wszyscy mieli rację. Przebierała nogami szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Przerażenie dodawało jej sił, ale huczący żywioł wciąż się przybliżał.

 

***

 

Zawsze czuł, że różni się od pozostałych ludzi, że ma dokonać rzeczy wielkich. Tylko żona tego nie rozumiała.

Wyprawa archeologiczna, mimo morderczego upału i ton przerzucanego piachu, stanowiła długo wyczekiwane wytchnienie. Ujął mocniej szpachelkę i pochylił się nad stanowiskiem. Z obozu dobiegały dźwięki radia: „Lucy in the Sky with Diamonds”…

Babska logika rządzi!

M.G.Zanadra: Były gwiazdy, przecież to nie do pomyślenia, żeby w porządnym świecie coś takiego… ;)

Oooo, Finklo. Zgrabne.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Vacter

 

Punktualność to ogromna moc

Już bardziej w tej mocy doszukiwałabym się fantastyki. :D

Podbijam, bo może ktoś zapomniał… a szkoda, bo ciekawy temat…

Kurka, miałam coś napisać, a tu sąsiedzi wiercą…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

U mnie też :D Masz jeszcze trochę czasu…

Dla tych, którym nie wystarczy zegar albo z ich perspektywy nie widać dobrze, wysłałem zapytanie o czas na specjalnej stronie od generowania obrazków. Może komuś się przyda.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

2 osoby w jury zasiadły, jedno zgłoszenie w ich łapska wpadły. Już widzę te spory, kłótnie i debaty, do północnej, sierpniowej herbaty. Ekhm, nie śledzę zbytnio ćwiczeń, ale no ten, kibicuję, bo póki co nie porwało. EDIT: Nie wzywajcie Reg co do pierwszego zdania, bo innego pomysłu na rym nie miałem.

No cóż, czas na jakiś salomonowy wyrok.

A może przydałoby się ciut uściślenia tematu, bo ja na przykład, przyznaję się, nie do końca wiem, o co w nim chodzi.

deviantart.com/sil-vah

Jedna z zasad konkursu brzmi “Wszelkie niejasności rozgrywajcie na własną korzyść.”. Czyli mamy czas, mamy perspektywę. Trzeba zdać się na własną moc twórczą. Interpretujesz temat na swój sposób.

Co można tu uprościć? Napisać: Napisz opowiadanie, w którym rozwiniesz w dowolny sposób temat czasu oraz przedstawisz opowieść z dwóch perspektyw (np. pisząc o Adamie i Ewie, piszesz o tym co widziała Ewa, a co Adam).

Myślę, że problemem w zadaniach jest bardziej to, że są one umieszczane w komentarzach i może to się wydawać mało atrakcyjną formą publikacji tekstów. Nie każdemu się pewnie podoba umieszczenie swoich dzieł w komentarzu. Kiedy pisałem tekst na pierwsze wyzwanie, nie wiedziałem właściwie gdzie go umieścić :).

Myślę, że to jednak jest przydatna zabawa i szkoda, że jest takie małe zainteresowanie. Trzeba próbować walczyć z narzuconą formą, ale przy tym jej zbytnio nie pokiereszować ;)

 

Dałoby się jakoś przedłużyć? Mam plan na fragment, ale trochę mnie ostatnio przywaliły sprawy służbowe i nie znalazłem czasu… (jesteśmy więc w temacie ;)

Też uważam, że jeśli cwiczenie miałoby się zakończyć na jednym drabblu, który w sumie nie jest cwiczeniem ze wzgledu, że jak zostało nadmienione nie został on napisany pod cwiczenie, a gdzieś tam kiedyś – to lepiej termin przedłużyć, bo jednak chodzi o coś co jest pisane pod temat, a nie co do niego pasowało. W sensie, nie mam z tym problemu, nie mój cyrk… itd, tylko sugesta, ale jednak jedno zgłoszenie (chyba, że wena przed północą dopisze jak z Wcieleniem), no to trochę słabo, aby uznać werdykt.

Z mojej perspektywy nie widzę problemu z przedłużeniem (ale niech oceni to jeszcze M.G.Zanadra). Z drugiej strony jeśli ostatnio widać problem ze zgłoszeniami na tygodniowe wyzwania, to może warto w przyszłości rozważyć zmianę formuły. Może tylko na wakacje?

 

 

Nom, widać problem, aczkolwiek jak dacie jeszcze parę dni to ode mnie wjedzie tekst. Może niekoniecznie dobry, ale wjedzie ;)

Dla mnie nie ma problemu. Możemy przedłużyć, żeby Finkla miała sparingpartnera (tak, tak to sportowa metafora). :D

Do 20-go? Może być?

Podbijamy temat ;) I zaznaczam – wszystko jest kwestią jury i nic mi do tego, ale moim zdaniem (tak jakbym kiedyś wziął udział) nie powinno się przyjmować tekstów, które zostaly już kiedyś napisane i tylko pasują do koncepcji. Bo w takim wypadku "ćwiczenie" nie będzie żadnym cwiczeniem jak będzie się wklejać urywki/fragmenty ze swoich tekstów. Bo tak to wpadać będą ludziska, aby tylko zobaczyć czy ich fragment z opowiadania przypasuje się akurat w tematykę. Jeśli zadalabym temat np "o miłości", to chodzi, aby napisać coś w tematykę, a nie wyszukać coś co się napisało (a w takiej przytoczonej tematyce każdy znajdzie coś w swoim opowiadaniu). Inaczej inicjatywa traci swój sens.

Pytałam, czy to musi być nówka-sztuka-nieśmigana, i okazało się, że wcale nie.

Babska logika rządzi!

No wiem, Finklo, że pytałaś. To uwaga do prowadzących – obecnych, przyszłych. Nie zamierzam mówić tu o odgrzewanych kotletach ;) Zapytałaś, dostałaś odpowiedź, więc bez ofensywy. Ale jednak to "cwiczenie" a nie kopiuj-wklej. O to mi tylko chodzi. Są i będą tu użytkownicy, którzy będą pisać pod zadany temat i mają konfrontować się z czymś co było? W takim wypadku to nie ćwiczenie. A idea jest taka, aby pisać pod temat, nie wklejać co pasuje, bo po co?

Rozumiem ND, ale jest jak jest – póki co tylko Finkla zainteresowała się tematem i coś wrzuciła. Lepsze to, niż nic… Poza tym takie gesty mogą zmotywować innych piszących… 

Myślę, że gdyby każdy udzielający się w wyzwaniach wrzucił choćby krótki tekst (opowiadanie), to przyczyniłby się bardziej do ruszenia tematu niż rozważając, czy ogłaszający konkurs miał rację w czymś, czy nie. Tak sądzę.

Jasne, Silver. Nie mam nic, że Finkla wkleiła swojego drabbelka, który był napisany kiedyś tam. Motywacja? Jak najbardziej. Tylko mam cichą nadzieję, że się nie okaże, że wygrywają teksty, które zostały podpasowane, a nie napisane pod temat. Sama nazwa wskazuje – ćwiczenie. Zwłaszcza, że tematyka jest tu dość ogólna jak jury samo przyznało. Więc i pewnie znalazłbym coś w swoich tekstach, co mógłbym tu wkleić, ale no. Inaczej rozumiałem zamysł ćwiczeń, gdzie wcześniej ludzie faktycznie pisali specjalnie pod temat, więc tego nie zrobię. Po prostu w takim wypadku nie uznałbym tekstu wcześniej napisanego jako kogoś kto może przejąć wątek, ale dla zachęty – jak najbardziej. EDIT: No właśnie Vacter, słowo "napisał" jest tu kluczem :) A wypowiadać się może każdy i uwierz, że nie motywuje mnie fakt, gdzie mogę siedzieć godzinę na pisaniu krótkiego opowiadania, skoro mogę przegrać z ctrl+c

Wiesz Near-Death, taka dyskusja w miejscu trwającego wyzwania wygląda z zewnątrz trochę jak ostra wymiana zdań pod sklepem. Klienci raczej ominą to miejsce. Wyzwanie to nie jest konkurs, który powinien wzbudzać tak duże kontrowersje wymagające dyskusji. Budowanie atmosfery tego typu w wyzwaniach nie pomoże w rozwijaniu zabawy, a raczej spowolni ten rozwój. Skąd ktoś nowy ma wiedzieć, czy po wrzuceniu swojego zgłoszenia nie oberwie rykoszetem? Warunki można zacząć stawiać jak będzie popyt, a nie przy wysokiej podaży. Moim zdaniem to wyzwanie zaraz może się przerodzić w jakiś ogień, przed którym zwieją niewinne duszyczki ;)

 

(Chociaż ogień powinien zostać rozpalony)

Broń Cthulhu! Niewinne duszyczki przybywacie! Do Dunwich pospieszajcie! Zastanawiałem się nad udziałem w tym miejscu po informacji o przedłużeniu, ale z takimi zasadami odpuszczam. Mówię, skoro mam pisać coś i poświęcać czas z "rywalem", który poświęcił na to 15 sekund, q ja godzinę czy dwie, to nie mój klimat. Ale zachęcam i tak. Silver napisze, może ktoś jeszcze, kto wie? To była uwaga, nie drama. Taka na przyszłość. Tak więc ten – polecam ten wątek dla piszacych, śmiało wpadać, nikt nie bedzie bił.

Near-Death

 

Regulamin jest święty i nie przewiduje się w nim zmian, bo musiałaby się w nim znaleźć adnotacja, że “organizator zachowuje prawo do zmiany regulaminu w dowolnym momencie bez podania przyczyny”, a tego nie ma, więc “Wszelkie niejasności rozgrywajcie na własną korzyść” jest prawomocne.

Nie ma się, co oburzać… Też możesz coś wkleić…

Nie oburzam, tylko poruszyłem ważny aspekt. Tak po prostu bez spiny. Właśnie z takim nastawieniem "wklejania" burzy się idea ćwiczenia, a z tego co wiem wcześniej ludzie pisali pod temat. Ja wklejać nie zamierzam, po to jest wątek Alicelli "Skarbnica cytatów", a nie Tygodniowe Wyzwanie, a raczej Tygodniowe Wklejanie, jeśli dalej to tak pójdzie. Każdy ma prawo ustalić swoje warunki, ale wtedy nie wiem co to za ćwiczenie. Raczej plebiscyt na coś co było. Stąd odpuściłem. I tak, wciąż będę zachęcał do tego wątku, bo z założenia miał on skłaniać do kreatywności i prób :P I szczerze kibicuję takiemu, który zadany temat w taki sposób rozniesie i przejmie pałeczke. Bo inaczej to trochę jak w kwestii portalowych pojedynków. Wybiera temat gość co pół roku szlifował tekst i dawno miał go przygotowany, aby rywal miał dostosować się w dwa tygodnie – po prostu, słabizna dla mnie.

Czyli mamy tutaj doskonały tekst z gatunku perspektywy i czasu :).

Mamy czas: Kiedy ktoś coś napisał? Kiedy wrzucił? Która była godzina, który rok?

Mamy perspektywę: Osoba, która wrzuciła tekst ze swojego archiwum oraz osoba, która nie chce wrzucić tekstu.

Mamy nawet gadżet związany z zegarem: klawiatura, na której mamy ctrl-c. Symbol walki z czasem (uratowanie dwóch godzin przez skopiowanie gotowca, który z innej perspektywy też miał kiedyś swój zasób czasowy).

 

Czy komentarze, które nie są świadomym udziałem w konkursie mogą zostać uznane za zgłoszenie? Otóż nie jestem pewien, ale:

Wszelkie niejasności rozgrywajcie na własną korzyść.

Moim zdaniem pisanie w tym wątku jest zgłoszeniem do konkursu zgodnie z regulaminem :).

Bardzo przewrotne zgłoszenie, ale jak najbardziej możliwe. Genialne jeśli faktycznie tak jest, do tego w terminie.

 

Hehe, tyle się napisałem, więc liczę na przychylność jury. Piękne podsumowanie, Vacter. Rozważcie moje CV, iż… wszystko pisane na spontanie ;)

Jak ćwiczenie, to ćwiczenie :-) Szkic to jeno i niezłe smęty. Ale niech będzie.

 

Biały pokój 

 

NINA

 

Dzień, noc. Dzień, noc. Dzień…

Rysuję kreskę na ścianie. Czterysta osiemdziesiąty siódmy raz budzę się w białym pokoju. Próbowałam tworzyć kolejne światy. Działało na chwilę i dawno przestało mi się chcieć. Następna kreska i tak pojawi się na pustej ścianie. 

Gdy jasność zaczyna przechodzić w ciemność, z głośników dobiega głos. Pomaga mi przenieść się gdzie indziej. Do mrocznych lasów, cuchnących ziemniakami piwniczek, pachnącej proszkiem pościeli. Pomaga mi czuć, zapełnić pokój obrazami, dźwiękami i smakiem. Tworzy okruchy życia. Jeden maleńki okruszek każdego dnia.

 

MAREK

 

Nina leży w łóżku, wśród posapywań i cichych pisków maszyn podtrzymujących jej życie. Gdy milknę, mam wrażenie, że odmierzają czas. Puste spojrzenie kobiety już nie przeraża mnie tak, jak na początku.

Przychodzę i czytam jej opowiadania. Jedno dziennie, w biegu między pracą, a spacerem. Pęcherz Maksa ma swoje ograniczenia. 

– Żona? – pyta kobieta głaszcząca czule podłogę bardzo szarym mopem.

Widzę ją tu pierwszy raz. Pewnie nowa.

– Nie. 

– Żona w domu nie czeka?

– Nie mam żony. – Spoglądam na nią z zakłopotaniem, nie wiedząc, co jeszcze powiedzieć.

Nie przechodzi mi przez gardło, że przychodzę, bo nie robi już tego nikt inny. Nie chcę mówić takich rzeczy przy Ninie.

– Kota wziąć można. Pieska. Nie ckni się tak człowiekowi – mówi po namyśle i chwilę mi zajmuje, żeby zrozumieć, że to rada dla mnie.

– Ja właśnie kota jej przynoszę. – Uśmiecham się, spoglądając na okładkę książki.

Otwieram ją i czytam dalej, bo wkrótce zrobi się ciemno.

O, Emlisien, ładne spojrzenie na temat. Motyw śpiączki nie jest jakoś bardzo nowy, ale wyświechtany też jeszcze nie.

Babska logika rządzi!

Dziękuję, Finklo :-)

Nie chcą mi jeszcze pokazać świata z bliska. 

Rozumiem to, rozumiem znakomicie.

Rozumiem ich, gdy staję przed lustrem, gdy daję sobie w twarz, szczypię policzki – a dziwaczny sen nie znika. Jest wciąż przy mnie, a ja – o tak! – chcę trwać. A jeśli to tylko sen dziwaczny, omam przedśmiertny, maligna szaleńca, to, jako żywo: chcę śnić i nigdy więcej się nie budzić.

Tak, stoję przed lustrem, c’est moi, chociaż na swój sposób nieprawdziwy. Wyrwany z mroźnej paszczy śmierci, wyrwany ze skostniałego lodu. Objęć śmierci czarnej, której nie pamiętam i której pamiętać nie pragnę.

Nie chcą mi jeszcze pokazać świata, który wyprzedza mnie o bez mała trzysta lat. Nic dziwnego. Tutejszy alienista zapewnia mnie, że na wszystko przyjdzie czas. Że muszę poczekać, zrozumieć w pełni, nauczyć się wszystkiego, niczym dziecko uczące się mowy od najprostszych sylab. 

Rozumiem ich, tak trzeba.

Dziś powiedzieli, że pozwolą mi spojrzeć ze szczytu starej wieży zegarowej. Cóż za symbol – ja, człowiek z czasów dawnych, zamierzchłych, których ostatni akord przebrzmiał i zaginął w białej ciszy, ja, poeta, gdy ponoć wierszy już nikt nie pisze, będę mógł stanąć w oknie, pod zegarem niepotrzebnym nikomu. Ja i on, dwie dusze zbłąkane.

Prowadzą mnie, otwierają okno. 

Alienista trzyma pod ramię, objaśniając spokojnym głosem elementy krajobrazu, który jest mi nieskończenie obcym, ale na swój surowy sposób zadziwiająco pięknym.

Tłumaczy, że na dole zebrała się grupa osób, która chciała mnie powitać. 

Macham im ręką, a w odpowiedzi w półmroku zapalają się drobne zorze świateł. Czyżby palili na mą cześć świece? Przynieśli ze sobą kaganki?

Cóż za zniewalająca feeria barw przede mną! Nie znam słów, którymi mógłbym opisać to, co widzę… Stoję niczym człek pierwotny przed Portail du Doyen katedry Notre-Dame, nie znajdując języka ni myśli. Oto jest świat! 

Nowy, wspaniały świat!

Witaj więc.

Nauczę się ciebie, nauczę na pamięć.

Nie wiem wiele więcej poza tym, że czuję nieskończoną wdzięczność, że chcę tu być, być z tobą jak najszybciej, jak z kochanką smukłą i powabną, tajemnicą wyśnioną, moim nowym życiem, pięknym niczym iskra rzucona w słodką noc nowych czasów.

Teraz i zawsze, amen.

 

***

 

Siema, był dziś iwent. Pokazywali takiego typa, co go znaleźli gdzieś w lodzie. Zamrożony był, hibernatus znaczy. Ale nie na iwencie. Normalnie, chodzi o to, że go odmrozili i teraz se łazi, żre i tak dalej.

Jakiś koleś wyprowadził go do okna.

Niezła jazda, ten pan mrożonka wygląda jak totalny palant! Ma bokobrody jak na starych obrazach. Machał nam ręką. Też chciałem odmachać, ale nie mogłem, bo akurat ludziom włączyły się holofony, mi też. Bo była dwudziesta, a wtedy jest transmisja z hasztag-mój-tyłek. Wszyscy mają na to suba. Strimer lata po ulicy i pokazuje ludziom zadek, a oni go disują. Ostatnio jedna babcia wymachiwała na niego laseczką i krzyczała, że zawoła policję. Ale były jaja.

To znaczy z hasztag-mój-tyłek, bo nie z tym poetą, co go odmrozili. Ten to był nudny. Ludzie się szybko rozeszli, trochę beki było.

A my z łysym poszliśmy potem na inny iwent, bo tam był koleś, co wydrukował małpę z głową krowy na drukarce 3d.

Wszyscy w nią rzucali kamieniami i to dopiero było śmieszne!

No to nara.

Emlisien – całkiem całkiem :) Śpiączka ujęta w tylu znakach i w perspektywie – zacnie. Silver – U Ciebie też widać ten kontrast perspektywy. Ach, poeta ma trudno w życiu :P Niełatwy wybór. I to jest ćwiczenie, na spontanie, a nie! I to ja rozumiem! I cytując klasyka pod swoim opowiadaniem "Wolę przeczytać coś nowego niż wałkować starocie.". Tak, Finklo – ja też ;)

Silverze, mocny kontrast między punktami widzenia. Poeci są dziwni. ;-)

Babska logika rządzi!

Finklo, obawiam się, że pisarze też potrafią niejednym zaskoczyć ;)

Emlisien, podoba mi się lekkość, z jaką napisałaś swój fragment. Zawsze mi imponowało, gdy ktoś buduje jednoznaczną scenę w tak delikatny sposób. Drobiazg, ale napisany bardzo dojrzale. 

Silver!

 

Ojej! Ale cudny komplement! Dziękuję :-) 

 

Vacter

Myślę, że to jednak jest przydatna zabawa i szkoda, że jest takie małe zainteresowanie. Trzeba próbować walczyć z narzuconą formą, ale przy tym jej zbytnio nie pokiereszować.

I to było mobilizujące. Wcześniej wyobrażałam sobie to wyzwanie jako coś poważnego, gdzie wypadałoby wrzucić solidne opowiadanie dobrze przemyślane i dopracowane. I choć pewnie do tego należałoby dążyć, to człowiek stwierdza – aj tam, nie napiszę teraz nic super, to mogę dać sobie spokój :-) A podejście do tego, jak do ćwiczenia, całkiem zmienia sprawę i ośmiela, żeby jednak podjąć temat. Ograniczenie czasowe też jest w tym wypadku dobre, bo im więcej czasu, tym większe poczucie, że wypada zrealizować temat z laserami i wodotryskami :-)

 

Zanko!

Regulamin jest święty i nie przewiduje się w nim zmian, bo musiałaby się w nim znaleźć adnotacja, że “organizator zachowuje prawo do zmiany regulaminu w dowolnym momencie bez podania przyczyny”, a tego nie ma, więc “Wszelkie niejasności rozgrywajcie na własną korzyść” jest prawomocne.

Zmiana terminu kwalifikuje się chyba do “zmiany regulaminu w dowolnym momencie bez podania przyczyny”. :-)

Emlisien: Zawsze są jakieś powody do zawahań, ale myślę, że takie wydarzenia pisarskie nie powinny być straszakiem. Pielęgnowanie tych rozgrywek to dobra rzecz dla wszystkich. Trzeba tylko wziąć udział ;)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

UWAGA! UWAGA!

 

Jury podjęło jednogłośnie decyzję, którą zaraz obwieszczę, ale wcześniej:

Chcę podziękować uczestnikom za udział. Podobały nam się wszystkie teksty, były różnorodne oraz poruszały ciekawe tematy (mimo krótkiej formy). Doceniamy także komentatorów oraz podglądaczy, którzy zdecydowali się śledzić wątek.

Finkla – Twój tekst odebraliśmy skrajnie różnie. Wróciłam do niego raz jeszcze, aby spojrzeć “okiem Vactera”, co chciałaś przekazać, co samo w sobie świadczy o wartości utworu – niejednoznaczność jest wielkim plusem. Drugim są Beatlesi ;)

emlisien – Lekkim piórem nakreśliłaś ciężki temat, w którym znalazł się nawet “gadżet” związany z czasem. W tym kontekście kreowanie własnego świata, a w tym niewidoczne kreski na ścianie przemawiają do czytelnika i chyba każdy przyzna, że mocno wpływa na emocje.

Silver – Twój tekst od pierwszych słów wyróżnia się stylistyką i przykuwa uwagę, a zestawienie pierwszej części z drugą nie tylko wywołuje uśmiech na twarzy, ale też ukazuje upływ czasu poprzez zmiany zachodzące w społeczeństwie. Tekst spełnił wszystkie kryteria – w tym obowiązek zawarcia elementu fantastycznego!

Wygrałeś! Gratulacje! → wątek przechodzi w Twoje ręce :D

Gratsy, Silver! Chociaż nie ukrywam, po niezłej interpretacji mojego udziału przez Vactera, liczyłem na jednoglosne zwycięstwo :P Ach, zawsze piach i wiatr oczy! Phi…

Silver, gratuluję. :-) To dobry kawałek tekstu był.

MGZ, fajnie, że lubisz niejednoznaczności, ale nie tym razem. Jeśli widzisz jakąś, to wyguglaj tytuł. ;-)

Babska logika rządzi!

Finkla

 

Poszukiwania niejednoznaczności zaczęły się przez sprawdzanie czy wymóg dwóch perspektyw tego samego zdarzenia jest zachowany i najwyraźniej zabrnęły zbyt daleko ;)

Zdradliwa wyobraźnia…

Congrats!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Finkla

Ja widziałem, ponieważ tytułu nie googlowałem ;). Skupiłem się na tym co wynika z samego tekstu i sobie wymyśliłem, że gość kobietę zakopuje. Potem, że jednak chodzi o coś innego. Natomiast teraz rozumiem, że raczej wykopuje i to jest jeszcze ciekawsze. Każde walczyło z czasem na swój sposób. Kobieta uciekała w przyszłość, mężczyzna też, ale w przeszłość. Jest perspektywa, jest czas. Właściwie jest również zegar jeśli ktoś będzie chciał się uprzeć (kości i radio).

Emlisien

U Ciebie mamy dwa zegary, jeden wewnątrz świata (kreski na ścianie), który kreuje kobieta w śpiączce, drugi na zewnątrz, właściwie zasilający ten wewnętrzny sennych realiów (maszyna utrzymująca życie). W środku ona zaczęła opuszczać świat, a na zewnątrz świat zaczął opuszczać ją. Jest perspektywa, jest czas, jest zegar. Wszystko przemija.

 

Silver_advent

Wybrałeś dłuższą formę, więc też czasu znajdziemy więcej, bo jak można się domyślić, czas jest we wszystkim, co na swój sposób żyje. Wszyscy jesteśmy zegarem atomowym. Tutaj doszło do uruchomienia naturalnego zegara na nowo i sytuacji, w której jego pozorna odmienność zderzyła się z nowymi realiami. Wydaje się być niepotrzebny jak historyczny zegar, z którym się utożsamia. Druga perspektywa to brutalny kontrast, który praktycznie zrównuje pierwszą część z ziemią. Brzmi trochę jak “Yo fellow kids”, bo nie wiem czy istnieje tak wyrażany stan umysłu. Chyba, że to pozerska wypowiedź, która w założeniu miała być publikacją. Nie widzę w tej wypowiedzi upływu czasu i choć może nie było to zamierzeniem autora, to stworzył wypowiedź pod każdym względem próbującą wykluczyć ideę upływu dziejów (chyba, ze się uprzemy, że streamy mają czas trwania etc. ;)). Jednak to pozór, wiara tykającej bomby w to, że nigdy nie wybuchnie. W całości widzimy więc oczekiwane: perspektywy (skrajne), upływ czasu oraz fizyczny zegar. Wspólną decyzją wręczamy w ręce Silver_advent pusty zwój wyzwania, byśmy mogli kontynuować tę słowną sztafetę ;)

 

Near-Death: Twoje nieświadome zgłoszenie składało się z kilku odrębnych wpisów stanowiących dialog z innymi użytkownikami. W tej sytuacji musiałbyś się podzielić nagrodą. Cóż by wtedy zostało z liści laurowych? Chyba tylko pewien rodzaj korony :)

 

Dziękuję za współpracę i Tobie M.G.Zanadra za wprowadzenie mnie na “backstage” wyzwań ;)

 

 

#dziękuję, #wygrana!, #będę-mówił-po-polsku

 

Ludu pracujący miast i wsi! To dziś mój dobry dzień i podwójne zaskoczenie :) Moja pisanina komuś się spodobała, zatem cóż – dziękuję innym uczestnikom oraz organizatorom i zastanowię się teraz nad tematem, a także dalszą formułą tego wyzwania, bo ostatnio bywa coś krucho z uczestnictwem. Prawdopodobnie do końca wakacji będzie czas na małą przerwę i przemyślenia/podsumowania.

 

Jeszcze raz: dzięki!

Vacterze, nie jestem pewna, czy słowo “kobieta” jest tu uprawnione…

Babska logika rządzi!

A dlaczego nie?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Vacterze,

 

zgubiłeś jeszcze dwa “zegary” w moim opowiadaniu: “dzień, noc, dzień, noc…” i odmierzanie czasu za pomocą opowiadań ;-) Jedno każdego dnia. 

 

Pozdróweczki,

eM

Tarnino, bo to raczej samica. Ale sprawa jest dyskusyjna…

Babska logika rządzi!

Jak myśli, to kobieta…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

No, ale myślenie to element fantastyczny właśnie.

Babska logika rządzi!

Jak się tak rozglądam dookoła, to może faktycznie. Ulubiona_emotka_Baila.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ja nie myśleć, ja wiedzieć. Co Tarnina myśleć, ja już wiedzieć ;]

Nowa Fantastyka