Profil użytkownika


komentarze: 58, w dziale opowiadań: 56, opowiadania: 29

Ostatnie sto komentarzy

feniksie, rymy są, chociaż – że tak powiem – dość mocno zakamuflowane:)

chalbarczyk - przeszły mnie ciarki to lepsze niż bibliotekawink

Pozdrawiam Was!

Ostamie, jeśli uważasz, że autor ma coś ciekawego do powiedzenia, to ja mogę tylko przyklasnąć:)

A tak bardziej na poważnie – czytelnik jest współautorem i dużo zależy od jego interpretacji.

Pozdrawiam.

Cześć. Bardzo dobrze się czyta. Historia naprawdę wciąga – to jest taka fantastyka, którą lubię, bo po przeczytaniu przychodzi mi do głowy – zaraz, czy takie rzeczy już się po cichu gdzieś nie dzieją? 

Zauważyłem zdanie do poprawki /domów nie zamieszcza się w prasie/:

Nie imponował kształtem ani rozmiarem, z pewnością nie przypominał domów milionerów, które czasami zamieszczano w prasie.

Ogólnie duży plus.

Pozdrawiam.

Nie testować! A ja zawsze mam jakieś podejrzenia do systemu/systemów, i co poradzę?

Finklo, a gdyby pójść o krok dalej? Wiele rzeczy historykom /i nie tylko im/ nie przyjdzie do głowy.

Pozdrawiam.

Witam, bruce. Dzięki za niezawodność. Jesteś jak siły szybkiego reagowania:)

Walentyna – uprawniony trop, ale nie jedyny.

Szlachcicu, dzięki za miłe słowa. Twoja interpretacja jest w porządku, tylko że ja mam nieuleczalne już chyba zamiłowanie do drugiego dna & szukania dziury w całym/całem:)

Pozdrawiam Was.

 

NikolajV, nie można tego wykluczyć. Ale – i tu jest pytanie, które zadaje Koala75 – czego właściwie mielibyśmy się spodziewać po Kontakcie? Temat wałkowany na sto sposobów, od wzruszających opowieści typu E.T. przez faktyczną obcość, jak w Pikniku na skraju drogi czy w Solaris, aż do wrogości, np. w Wojnie światów. Co do mnie, mam pesymistyczną wizję kontaktu. Trochę brakuje argumentów za wzajemną wymianą uprzejmości, korzyści czy nawet neutralnością.

Pozdrawiam.

Cześć. Podobało mi się. Jedno zdanie do poprawki, trochę nielogiczne:

Chociaż może lepsze słowo to banda, bo poznałem w nich żołnierzy.

 

Opis żołnierzy sugeruje, że już raz umarli, ale maszerują nadal spod ziemi ku powtórnej śmierci. Trochę to niejasne, być może czeka ich nadprzyrodzona kara, ale temu przeczy powtórna śmierć od kul. Mogłaby to być pętla czasowa, coś w rodzaju opowieści, które krążą o polach wielkich bitew.

 

Niezły fragment, działa na wyobraźnię:

 

Szli wysocy, brudni i ponurzy, buciorami gnietli siedzące w wodzie raki. Wszyscy poubierani w rozpadające się mundury, na głowach mieli dziurawe hełmy, nieśli rdzewiejące karabiny. Na przedzie szedł najwyższy, najmniej obdarty. Dowódca, myślałem.

Ich twarzy widać nie było, pokrywało je zeschnięte błoto.

Ogólnie – klimat, który lubię.

Pozdrawiam.

 

Cześć, bruce.

Właściwie tak, mogłoby tak być. Zwykły Plan pewnie też by wystarczył.

Pozdrawiam:)

Próby ucieczki z pola grawitacyjnego przedstawia się kursantom jako grę wstępną, konieczną do kontaktu. Ktoś ważny chce posłać do wnętrza statek, prawdopodobnie w celach badawczych. Aby zapobiec naturalnemu odruchowi trzymania się z dala od czarnej dziury, wymyślono wersję o Matce i tym, który był pierwszy – komandorze. Młodzi piloci są jednak nieufni, choć nie dają tego po sobie poznać. 

Pozdrawiam i dzięki za zainteresowanie, Outta.

 

Krokusie, tekst wyjustowany, dzięki, bo zapomniałem.

Nie trafiło do Ciebie – no cóż, bywa.

Na końcu jest koniec, zgadzam się:)

bruce, jaki to wulgaryzm:) Poprawione.

Pytań i domysłów nigdy dość:)

Jimie, panika jest odpowiednim słowem. Nie określiłem konkretnego zagrożenia, chociaż musi ono być niebagatelne, skoro pomysły obrony przed nim przypominają bardziej katalog pobożnych życzeń niż realny plan. Czy chodziło mi o samoreplikujące się aparaty? Niekoniecznie. Bardziej o sytuację, w której zdano sobie sprawę z ryzyka wszelkiego kontaktu i zdecydowano zatrzeć ślady naszej obecności.

regulatorzy, czapka poprawiona. Nie wiem, skąd mi się przyplątała dawna pisownia.

Co do interpretacji: chęci Ziemi i to, co ewentualnie woli, nie mają znaczenia w tej opowiastce. To ludzie usiłują znaleźć kryjówkę dla planety.

 

Dziękuję Wam za komentarze i pozdrawiam:)

 

Outta, tu u mnie nie ma magii, bardziej to wszystko przyziemne w złym znaczeniu, choć w tle można wyczuć /mam nadzieję/ pewną groźną mistyfikację.

Przeczytałem Twoje opowiadanie z dużym zainteresowaniem.

brucesmiley

 

Pozdrawiam Was i dzięki za odwiedziny.

Cześć.

Radzisz sobie nieźle z opisem przeżyć bohatera. Prowadzisz historię do zakończenia. To na pewno plusy. Do minusów – poza sprawami językowymi – zaliczyłbym te dwa słowa, wokół których osnułeś akcję. Są na tyle ważne, że może mogłyby dawać do myślenia? To oczywiście moja subiektywna opinia.

Pozdrawiam i trzymam kciuki:)

bruce, dzięki za poświęcony czas. Pociesz się, że z komandorem Flynnem nie tylko Ty masz problem. Kursanci też nie wiedzieli, co o nim myśleć. W ogóle to jakaś podejrzana sprawa:)

Bardzie, w ostatniej linijce jest – powiedzmy – klucz do treści. Co do Matki – tu względy społeczne, czy raczej kulturowe nie mają znaczenia wobec fizyki i kosmologii.

Szlachcicu, dzięki za perełkę i w ogóle. Takie komentarze powinny być cenzurowane przez odpowiednie służby:)

Finklo, miałaś pełne prawo do takiej interpretacji. W zasadzie tak właśnie mogłoby być, gdyby nie to, że… Same kłopoty z tym Flynnem!

Śmierć zbiera żniwo – chyba w l. poj. byłoby lepiej. I może jeszcze – niczego w ostatnim zdaniu.

Pomysł ciekawy. Zastanawia mnie tylko, dlaczego szef zwija projekt. Czyżbyś miał jakieś przecieki?

Pozdrawiam:)

Cześć. To zdanie o gniazdach jest bardzo dobre. Co do przecinków, to może wypowie się ktoś kompetentny, bo ja tu widzę kilka możliwości.

Pozdrawiam.

Cześć!

Jeśli to początek Twojego pisania, to możesz być umiarkowanie, ale jednak zadowolona:)

Opowieść prowadzi do finału, czyli panujesz nad kompozycją. Motyw labiryntu często łączy się z inicjacją, która u Ciebie polega na koronacji – ok. Zaciekawiły mnie głosy w głowie bohaterki i szczerze mówiąc czekałem, że pójdziesz w tę stronę. I jeszcze jedno: elfy, wampiry, leszy… Wiem, że to konwencja,  kostium, ale… Brakuje tylko smoka:) Trochę już nieświeże są te klimaty, choć oczywiście to tylko moja opinia.

Językowo sporo do poprawienia, na początek może popracuj nad szykiem zdań, ich rytmem.

Trzymam kciuki.

Pozdrawiam:)

Tak, świat jest szczegółowo wykreowany i to jest plus. Trochę przypomina mi klimaty hollywoodzkie i tu już sam nie wiem, plus czy minus. Książkę Sajera, o której pisał feniks, również mogę polecić.

Jakoś za szybko się tu wszystko dzieje, autor jakby nie daje czasu, żeby oswoić się z postaciami, ale to oczywiście moje wrażenie.

 

I kapitalne zdanie z nadreprezentacją przecinków:

 

Mają tam swoje, unoszące się w przestrzeni, gniazda, wirujące wokół Dzajah, niczym grobowe księżyce, rozbite przez jakąś katastrofę na tysiące kawałeczków i zagarnięte przez grawitację planety wbrew jej woli. 

 

Pozdrawiam:)

1. Pewien zaawansowany eksperyment ukazał coś, co można zinterpretować jako zmodyfikowane Oko Opatrzności.

2. Ponieważ w świecie nauki byłaby to niewybaczalna herezja, zapanowała konsternacja. Trzeba coś z tym zrobić.

3. Z grupy badawczej większość ulega perswazjom autorytetów i odwołuje wyniki.

4. Ci, którzy tego nie robią, będą ukarani:

a/wersja soft – rozpędzi się ich w próżni /zawodowej, samo życie/,

b/wersja hard – zginą wewnątrz Zbadacza.

Kaniec filma.

Pozdrawiam i dzięki za cierpliwość:)

Finklo, ostatni wers opiera się na podwójnym znaczeniu słów rozpędzić i próżnia.

Największy Zbadacz odsyła do tytułu, ważna jest też opozycja: badać/zbadać.

Całość ma odnieść się do świata nauki, który popadł w obłęd abstrakcji i potrafi być groźny w obronie własnego istnienia. Ten totalitaryzm zniszczy ludzki, kulturowy obraz świata, również abstrakcyjny, ale tworzący jednak pewien porządek.

Cieszę się, jeśli pomogłem.

Pozdrawiam.

Cześć:)

Może dziwne pytanie, ale są camele bez filtra?

Do laski niezbyt pasuje stylisko, to już ciężki kawał drewna.

Wciągnęło mnie. Są lepsze i gorsze akapity. Pani Caroline powinna /bez wątpienia!/ kląć jak szewc,  przynajmniej wtedy, gdy jest sama. Czuje się też /zamierzone?/napięcie, którego kulminacją jest akapit z nagą staruszką, zresztą dobrze napisany. Śmierć przedrzeźnia akt seksualny, mocne. Nobody – mam z nim problem z powodu ostatniego rękopisu. Może na koniec wystarczyłyby gołębie?

Ogólnie – czyta się. Jakieś usterki językowe do poprawek zawsze się znajdą.

Pozdrawiam.

 

 

Cześć:)

Pomysł na przeplatanie się rzeczywistości jest ciekawy. Dlaczego pacjent ma ich na sumieniu? Słowo szczep ma tu dwa znaczenia – o ile jest jasne, że antybiotyk pokonał bakterie w organizmie, to status ontologiczny /że się tak brzydko wyrażę/ Rono i Alai jest związany ze snem/halucynacją. Ok, tylko co tu robi dr Szirna? I to jest to coś, co wciąga:)

Pozdrawiam.

To nie jest tak, że wszystko ma być zrozumiałe. Dobrze by nawet było, gdyby treść uchylała się przed interpretacją. Motyl na szpilce nie poleci, choćby napisać o nim doktorat. Może po prostu masz inny zakres fal. Ja np. nie rozumiem fantasy.

Pozdrawiam, Koalo.

Outta Sewer i Koala – doceniam zgłoszenia o niezrozumieniu.

Chciałem zostawić przestrzeń dla odbiorcy, jakiś wachlarz możliwości.

Niezbyt lubię objaśniać własną pisaninę, ale niech tam. Tu akurat wyobraziłem sobie przyszłość bez lotów załogowych, z ostatnim żyjącym ich uczestnikiem, mieszkającym w czymś rodzaju skansenu NASA. Świat poszedł w inną stronę, przyziemną, dosłownie i w przenośni – świadczy o tym nazwa krainy i powietrze przesycone informacją. Podbój Kosmosu został sprowadzony do roli reliktu, ikony, jak np. Dziki Zachód i jego zdobywanie.

Dzięki za przeczytanie.

Pozdrawiam.

Astrid, a coś taniej się nie da? Albo większy format? 

bruce, dzięki za opinię:)

Bardzie, 

*synchrantroposympliherezjacja – wymyśliłem to jako przykład terminologii naukowej, a tu się okazuje, że ten bełkot nawet coś znaczy:)

Fascynatorze, z Kaczmarskim może być coś na rzeczy, np. Raj cenię do dziś, w ogóle się to nie starzeje.

*cerebryta – słowo własnej, chałupniczej produkcji, od łac. cerebrum

 

Dziękuję wszystkim i pozdrawiam.

Dzięki, Finklo, lubię zagadki.

ŚlimakuZagłady, nie chodziło mi o parodię ani krytykę bałwochwalczego kultu, o których piszesz.  Miało to być wołanie o ratunek. Postać Meri C. pojawiła się jako przykład unowocześnienia, ewolucji mechanizmów obronnych zbiorowości wobec nowych i długotrwałych zagrożeń. Szanuję, rzecz jasna, prawo do interpretacji czytelników /w rozsądnych granicach/:)

Nawiązanie do Qumran i jego czytelność – nie mnie oceniać, nie wszystko zresztą udaje się tak, jak by się chciało.

Miło, że poświęciliście czas.

Pozdrawiam.

Nie musisz być nauczycielem – jesteś pisarzem i musisz znać się na swojej robocie.

Czy przecinki są ważne? Wyobraź sobie, że jesz potrawę, którą bardzo lubisz, ale jest ona: niesłona, zimna, może nawet niedogotowana.

Dla mnie ważniejsza od przecinków jest opowieść, ale – nawet najciekawsza – bez poprawnej interpunkcji nie będzie tak smakować.

Pozdrawiam.

Witaj!

Wampir, który znał Jezusa z Nazaretu? Niezłe. Przypadek z nietoperzem bardziej ograny, ale ok. Kraków, szachy, mim przebrany za śmierć – czyta się. Masz wyczucie, jeśli chodzi o ilość dialogów, akapitów, nie przynudzasz. Ale…

Chyba nie umiesz używać przecinków i jeśli się nie obrazisz, to napiszę, o co z nimi chodzi.

Przecinki  s ł y c h a ć !  Przeczytaj powoli na głos jakiekolwiek zdanie ze swojego opowiadania i sprawdź. Brakuje ich tu sporo. Jeśli poćwiczysz, to będziesz coraz lepszy.

Pozdrawiam.

 

Tu są różne rzeczywistości, zależne od punktu widzenia.

a/statek został naładowany poprzez, powiedzmy, instalację, którą w tym celu stworzył, a potem zniszczył jako już niepotrzebną;

b/Syzyf odbywa karę, którą kończy start pojazdu. Jest nieświadomą częścią instalacji, dostarcza energii. W swojej bajce, widząc krążący głaz, spodziewa się czegoś gorszego i pokornie klęka, a błysk go zabija i uwalnia od męki.

Która rzeczywistość jest realna – a/, b/, obie czy żadna?

Jak statek mógł trafić do wymiaru semantycznego i w nim narozrabiać? Na razie się domyślam:)

Pozdrawiam.

 

 

 

 

Mary C. , raczej Curie niż Skłodowska. Zamysł był taki, że w przyszłości pojawi się jej kult, którego ślad w formie sygnału dotrze do nas z innej planety. Jej mieszkańcy błagali o opiekę przed czymś, co nazwałem skokiem – promieniowania, a może w nieznaną przestrzeń. Co się z nimi stało? Tego na razie nie wiem:)

Qumran jako nazwa ma odsyłać do sfery religii i odnalezienia nieznanego przekazu. Czy Marysia jest Mesjaszem? Śmiała teoria, ale kto wie…

Nie ma tam niczego po francusku, zbiegło się automatycznie, ale pasuje.

Jest za to pewna, całkiem konkretna postać i mój mizerny dla niej hołd.

 

Witaj, Bardzie. Dzięki za do cie kli wość :)

Nie mogę pozbawić Cię przyjemności odgadnięcia. A wydawało mi się to całkiem proste.

Pozdrawiam.

Dobrze napisane, historia nie utyka na żadnej mieliźnie. Masz łatwość pisania w dobrym tego słowa znaczeniu – zdania są płynne.

Nie zrozumiałem: czerwone kwiaty pająka w trzecim akapicie.

Pozdrawiam.

 

Bruce, jaki tam ze mnie Autor, najwyżej zwykły autor:)

Poezja to nie jest dobre słowo, ale na portalu nie ma zbyt wielu możliwości i muszę oznaczyć jako wiersz. W ogóle podziały gatunkowe,czy głębsze, są umowne i powodują uprzedzenia. U mnie jest inny zapis i mało słów. No, ale cóż. 

Pozdrawiam.

Tak, jest to zamknięta opowieść z możliwością dalszego ciągu, sprawnie skonstruowana i moim zdaniem wykraczająca poza horror. 

Pozdrawiam.

Dobre opowiadanie. Straszne jest to, co nie wzbudza podejrzeń, a hipermarket stał się już naturalnym  środowiskiem człowieka.

Naprawdę, wzruszyłem się Waszym zaangażowaniem /bez ironii/ i trochę podpowiem. Zeus/głaz jest jak najbardziej pojazdem, który miał awarię. Został ,,naładowany” energią przez Syzyfa i odleciał. Wskazówka do dalszej lektury: która rzeczywistość jest realna?

Pozdrawiam  Was serdecznie:)

Dzięki za opinie. Skoro wg regulatorzy

odpowiedzi na komentarze czytelników są jak najbardziej pożądane,

no to już.

 

Bardjaskier

Zamiast rymów staram się o rytm, co zdecydowanie lepiej słychać niż widać.

SadButTrue

Jeśli naprawdę zobaczyłaś ten obrazek przed oczami, to czegóż mógłbym chcieć więcej?

bruce

yes

 Finkla

Miło być docenionym. Rzucanie kogoś na kolana jakoś nigdy zresztą mnie nie brało:)

 

 

Dobrze się czytało. Jest rozmach. Do poprawy trochę usterek językowych i niektóre dialogi. Ale jest to, co najważniejsze – to ,,coś”.

Pozdrawiam.

Podoba mi się. Bardzo głęboki tekst o instynkcie: przedłużenie gatunku za cenę śmierci osobnika. Baśniowy nastrój i symbolika od niepamiętnych czasów towarzyszą takim wtajemniczeniom.

Pozdrawiam.

Historia potrafi zaciekawić, ale dopiero od powrotu brata z Egiptu.

Dwa zwroty chyba do zmiany:

niepokój, który znów kazał mi się martwić za brata

nie chcę go kłamać

Pozdrawiam

Dla mnie opowiadanie zaczyna być wciągające po wejściu w tunel. To, co jest wcześniej, to taka rozgrzewka. Ale bez obaw, dobry scenarzysta sobie poradzi:) Zakończenie – duży plus.

Pozdrawiam.

Ten pomysł jest dużo mniej fantastyczny, niż można sądzić. Obawiam się tylko, że bohater nie dowiedziałby się, co tak naprawdę robi jako pracownik. Podobało mi się.

Pozdrawiam.

Zrozumiałem to tak: oglądamy próbę szturmu na gmach władz Nery. Wilfred, być może zaangażowany niegdyś w skonstruowanie AI i oparcie na niej struktury państwa, zdaje sobie sprawę z bankructwa tego pomysłu i – jednocześnie – z własnej bezradności.

Są tu trzy strony konfliktu: przeciętni obywatele, ludzie władzy /oni chcą śmierci, tak samo, jak wielu z nas/ i AI. Najciekawsze jest to, że każda z nich ma swoje racje i działa, jak sądzę, w dobrej wierze. Jak w greckiej tragedii – tyle,  że bez końca. Ważny problem na skrzyżowaniu technologii, polityki i psychologii.

Pozdrawiam.

Dobrze się czyta. Duża dbałość o język. Usterki? Są, ale na dalszym planie w stosunku do całości. Tak pomyślałem, że nieźle by to wyglądało na ekranie.

To jest /za/ bardzo syntetyczna opowieść, praktycznie bez przestrzeni na emocje czytelnika.  Taka narracja przypomina streszczenie. Doceniam poczucie humoru. Zakończenie zrozumiałem jako skok w inną skalę i to jest ok. 

Powinno być: rozwojowi mikroprocesorów. Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka