- Opowiadanie: Nikodem_Podstawski - Homo artificialis

Homo artificialis

[Opowiadanie zawiera brutalne sceny tortur, które mogą być nieodpowiednie dla młodszych lub wrażliwych odbiorców.]

Dawno mnie tu nie było, więc pora to zmienić.

Opowiadanie, które widzicie było konkursowe. Niestety poległo i chciałbym dowiedzieć się, czy są tu jakieś poważne błędy, które przeoczyłem czy też zwyczajnie było zbyt słabe.

Miał być cyberpunk i temat “więcej niż człowiek”. Co wyszło? Przekonajcie się sami. 

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Biblioteka:

Użytkownicy IV, Użytkownicy, Finkla

Oceny

Homo artificialis

Uruchamianie systemu.

Model jednostki: OD-600s

System sprawny.

Uruchomienie poprawne.

Leżę na stole operacyjnym. Podnoszę się i widzę znajomą twarz. Profesor Higeran.

– Jak się czujesz, Ode? – zapytał z uśmiechem.

Ode. Tak mnie nazywa. Skrót od nazwy modelu.

– Wszystkie parametry są w porządku, profesorze.

– Ale ja zapytałem jak się c z u j e s z.

Spojrzałem na swoją rękę. Była ludzka. Zobaczyłem, jak mięso pulsuje. Dotknąłem i poczułem ją. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem. Profesor ulepszył mi czujniki? To jest ten „dotyk”?

– Dostałeś prawdziwe ciało, Ode. W końcu będziemy mogli ruszyć z badaniami – ucieszył się. – Musimy opracować wpływ czynników stresowych i oddziaływanie z umysłem.

– Czy dzięki temu będziemy mieć lepsze dane?

– Nie inaczej. Ciało, które masz należało kiedyś do seryjnego mordercy, ale to nieistotne. Będziesz czuł jak prawdziwy człowiek. Nie możesz czuć bólu, ale będziesz analizować go swoim procesorem. Widzisz wskaźniki?

Zagłębiłem się na chwilę w system. O wiele więcej parametrów niż wcześniej. Między innymi kilka skali bólu…

– Jak udało się panu połączyć mój szkielet z tym ciałem?

– Pracowałem nad tym miesiące, Ode. Ty byłeś wyłączony, ale dla mnie to była istna katorga. Grunt, że działa. Przeprowadzimy eksperyment?

Lubiłem pracować z profesorem. Miał ponad dziewięćdziesiąt lat, co zwiastowało zbliżający się koniec funkcjonowania. Szare włosy, zmarszczki, cyfrowy implant oka. Nie mam pojęcia, czy był atrakcyjny. Nie umiem zdefiniować tego pojęcia. Profesor często je powtarza, więc je zapamiętałem.

– Spróbujemy upuścić ci krew, Ode. Mówię krew, ale to zwykły zamiennik. Bufor utrzymujący komórki. W porządku, zaczynam.

Patrzyłem jak z mojej mięsnej skorupy wypływa brunatny płyn. Wskaźniki zaczęły alarmować.

– Zawroty głowy i nudności – powiedziałem, patrząc na skalę.

– Dobrze… Teraz?

– Utrata przytomności.

– …

– Stan krytyczny… Śmierć – powiedziałem, gdy spora ilość płynu była w zbiorniku.

Jednocześnie mój stan fizyczny nie uległ zmianie.

– Bardzo atrakcyjny wynik! Teraz dam ci adrenalinę i kilka innych hormonów. Tylko najpierw otwórz zbiornik, żebym to wlał z powrotem.

Kontynuowaliśmy do późnych godzin wieczornych, a doktor powtórzył „atrakcyjne” jeszcze kilka razy.

– To nasza ostatnia szansa, Ode! Jeśli teraz zawalę, dobiorą się do mnie! Muszę mieć te wyniki! Za wszelką cenę! Obiecasz mi to?

– Obiecuję, profesorze.

 

Następnego dnia przeglądałem się w lustrze. Nowe ciało było wysokie i umięśnione. Białkowe oczy miały jakiś dziwny błysk. Coś agresywnego, jak u zwierzęcia. Twarz była gładka i jasna. Lubiłem to ciało. Nigdy żadnego nie miałem, ale uważałem, że teraz jest lepiej. Wyglądałem jak profesor.

– Skocz po rogaliki, Ode! – zawołał mnie z sąsiedniego pokoju. – Tylko się ubierz!

Na początku nie zrozumiałem. Potem doszło do mnie, że mam widoczne części, które ludzie zawsze zakrywają. Ubrałem się. Niepraktyczne zachowania ludzi chyba zawsze będą stanowić zagwozdkę dla mojego procesora.

– Dzień dobry panu – przywitała mnie kobieta. – Co podać?

– Panu? – zdziwiłem się.

– O, przepraszam! Pani…?

– Dlaczego zwraca się pani do mnie jak do człowieka?

Zdawała się zupełnie zszokowana. Nie miałem pojęcia, co zrobiłem nie tak. Widząc, że nie sprzeda mi rogalików w obecnym stanie, poprosiłem o nie w binarnym robota obok. Podał mi je z uśmiechem na wyświetlaczu. Zawsze miło usłyszeć swój język.

Podziękowałem, również kobiecie, która dalej stała nieruchomo i wyszedłem z piekarni.

Gdy powiedziałem o tym profesorowi, tylko się roześmiał.

– Wyglądasz teraz jak człowiek, Ode! Nie dziw się, że ludzie cię za takiego uznają.

Dotknąłem twarzy. Była miękka.

– Mówił pan, że to ciało seryjnego mordercy. A co, jeśli ktoś go pozna? Będę miał problemy…

– Bardzo w to wątpię. Przez długi czas się ukrywał, a jak już został ujawniony to od razu go dorwali. Bardziej bałbym się efektu pamięci nerwowej.

– Efekt pamięci nerwowej?

– Twoje obwody są połączone ze szczątkami jego nerwów. Okazuje się, że w pewnych przypadkach… Zauważyłeś coś nietypowego w swoim zachowaniu?

– Nie sądzę.

Spoglądał mi przez chwilę w oczy.

– W porządku, Ode. A teraz daj te rogaliki. Najlepsze są jeszcze ciepłe.

 

– Jak ból? – zapytał, wbijając gwóźdź głębiej.

– Siedemset czternaście i rośnie.

Byłem pod wrażeniem jak plastyczne jest to ciało. Jak wylewa się substytut krwi. Jak tkanki się rozchodzą. Fascynujące.

– Spróbuj teraz ścisnąć.

Zacisnąłem palce na piłeczce z miernikiem.

– Niech to! Myślałem, że będzie większy! – Patrzył z niezadowoleniem. – Hipoteza o motywacji bólowej jest fałszywa?

– Może chodzi o to, że nie jestem człowiekiem?

– Ale przecież masz ludzkie ciało! – zaprzeczył profesor. – Został ci tylko szkielet kwarcowy!

Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. A potem powtórzyliśmy badanie. Znów z miernym skutkiem.

 

– Myśli pan, że naprawdę jestem człowiekiem? – zapytałem go kiedyś, gdy jadł przy mnie obiad.

– A czemu nie? Przecież masz ciało. Po co drążyć temat?

– W piekarni tamta kobieta uznała mnie za człowieka. Ale potem rozmawiałem w binarnym z innym robotem. Ludzie tego nie potrafią.

– No dobrze, no! – odłożył łyżkę. – Jesteś… czymś więcej niż człowiekiem. Przełomem. Takie badania są zabronione, ale pracujemy dla Partii. No i nikogo nie krzywdzimy, prawda?

– Skoro nie jestem do końca człowiekiem to czy mogę być kiedyś taki jak pan?

– Stary? – zaśmiał się.

– Nie, naukowcem.

– Już nim jesteś, Ode. Przecież mi pomagasz.

– Naprawdę?

– Tak. Dzięki tobie osiągniemy sukces, zobaczysz.

Mój symulator osobowości stwierdził zadowolenie.

 

Zastałem profesora w jego pracowni, ślęczącego nad biurkiem. Podszedłem i spojrzałem na rozrzucone wszędzie ekrany kartkowe.

– Profesorze Higeran?

– To wszystko bez sensu, Ode! Musimy zacząć poważniejsze testy! Od tej chwili zamierzam cię torturować! – oznajmił.

Przymocował mnie do ogromnego stołu i zaczął nakłuwać moje ciało. Potem ciąć, przypalać, zamrażać i oblewać kwasem. Czujniki bólu wariowały, ale ja oczywiście nic nie poczułem. Jedynie dotyk. Patrząc na niszczącą się skórę, zwęglone mięso, połamane kości coraz bardziej zaczynało mnie to ciekawić.

– Przepraszam, że ci to robię, Ode. Czuję się jak jakiś potwór, choć wiem, że nic nie czujesz. Po prostu… wyglądasz teraz tak ludzko – powiedział, kręcąc głową.

Poprosiłem profesora, by wyizolował mi pojedynczą żyłę. Była czerwono-zielona. I miała całkiem wysoki wskaźnik bólu.

– Po co ci to?

– Chciałem zobaczyć. Ta żyła jest atrakcyjna, profesorze?

Zamilkł na chwilę.

– Z tego co widzę, to najwyższe wskaźniki były przy łączeniu metod. Spróbuję zasocjować wyniki z testami psychologicznymi i może coś wyjdzie…

 

– Już prawie to mam, Ode! – profesor wparował do magazynu, w którym miałem zrobić porządek.

– Co takiego?

– Dane! Testy bólu i kolokacje z uszkodzeniami ciała dały nam bardzo atrakcyjne wyniki! Brakuje nam tylko jednej rzeczy. Emocji!

– Emocji? Przecież badamy ból.

– Zgadza się. Celem badań jest sprawdzenie, jak bardzo ludzkie ciało jest wrażliwe na taki ból. Ale nie do końca. Każdemu bólowi towarzyszą emocje. Ludzie zawsze o czymś myślą i dopasowują odczucia do uczuć. To skomplikowane, ale taki sam ból może być zarówno dobry, jak i zły.

– Nie rozumiem, profesorze. Jak ból może być zły? Przecież to tylko bodziec. Parametr.

Westchnął i położył mi rękę na ramieniu. Poczułem ją. Zaczynałem się do tego przyzwyczajać. Choć po torturach w pewnych miejscach straciłem czucie.

– Przejdziemy się?

Staliśmy na dachu naszego budynku. Miasto rozświetlało noc milionami lamp. Kryształowe i neonowe światła błyszczały tym bardziej, że widziałem je biologicznymi oczami. Nie sądziłem, że kolory mogą być tak jaskrawe i żywe. Nad nami latały mobile, tuż obok śmignęły wagony pociągu w tunelu powietrznym. Ktoś krzyczał, skądś dobiegł mnie dźwięk syreny. Lastaris było dynamiczne nawet w nocy.

Profesor oparł się o barierkę i zaciągnął tytoniem. Rzadko palił.

– Muszę dokończyć te badania, Ode. Po prostu muszę – zaczął, nie patrząc się na mnie. – Ciągle mi coś umyka. Myślałem, że jesteś idealnym modelem. Co czujesz, gdy zadaję ci ból?

– Nie potrafię tego opisać. To parametr, profesorze. Może to dlatego, że ja tak naprawdę nie czuję bólu?

Wyrzucił tytoniowy wkład w otchłań nocy.

– Myśl, Ode. Ja też będę myślał. Jakoś uda nam się pozyskać dane z uczuć. Jestem gotowy poświęcić wszystko dla tej pracy. Mam nadzieję, że ty też. To moja… To nasza, jedyna szansa – powiedział i opuścił dach.

Zszedłem na chodnik. Wolałem zostawić go samego. Poszedłem na spacer. Ludzie twierdzą, że w czasie spaceru lepiej się myśli. Być może mój procesor też będzie wydajniejszy.

Ruchoma ścieżka wiozła mnie dalej, wznosząc się coraz bardziej i przekształcając w większy pasaż. Na dachu obok ktoś dawał koncert na dziwnym blaszanym instrumencie. Ludzie tańczyli. Bawili się. To dla mnie obce odczucie, choć wyobrażam sobie, że to coś w rodzaju maksymalnej optymalizacji systemu.

Myślałem o bólu. Jak jeszcze mogę pomóc profesorowi? Mówił, że jeśli nie ukończy tych badań to w końcu go zwolnią. Nie mogę odczuwać bólu. Nie mam też emocji, z którymi mógłbym go powiązać. Nie jestem czymś więcej niż człowiek. Jestem wybrakowany.

Nagłe wycie syreny. Wyłonili się zza rogu. Dwa radiowozy ścigały mężczyznę, który biegł po chodniku w moją stronę.

– Ty tam! Pomóż nam go złapać! Nie jest uzbrojony! – zawołał przez megafon jeden z policjantów.

Zły człowiek ścigany przez policję. Nie rozumiałem systemu prawnego, ale profesor mówił, że źli ludzie powinni odpowiadać za swoje czyny. Postanowiłem działać.

Gdy przebiegał obok mnie złapałem go błyskawicznie za ramię. Użyłem całej siły. Zapomniałem jednak, że nie mam już mojej obudowy, tylko ciało. Moje palce rozerwały się pod naciskiem stali w szkielecie. Jego ramię zapadło się. Zupełnie je zmiażdżyłem. Puściłem go, a on z wrzaskiem upadł na ziemię.

Chciał dotknąć bolącego miejsca, ale jednocześnie rzucał się chaotycznie. Rozszerzone oczy, łzy, zaciśnięte zęby, ruszająca się klatka piersiowa. Z ręki wypływała gęsta breja mięsnej krwi. Zaczął mamrotać i krzyczeć. Nie miałem pojęcia, że ludzie tak reagują na ból.

Policja. Podbiegli i mieli go zakuć, ale zrezygnowali, zszokowani jego stanem.

– To pan go tak poturbował?

Znowu „pan”.

– Tak – odpowiedziałem w binarnym.

Znów zdziwienie. Wiem, że roboty policyjne nie są specjalnie domyślne, ale żeby aż tak?

– Twoja ręka… – zaczął, dalej po ludzku. Najwidoczniej ciężko im się przestawić.

– To nic takiego. Dziękuję wam, dużo się nauczyłem – powiedziałem i zacząłem biec do laboratorium.

Wołali za mną, ale nie gonili mnie. Nie mogłem się zatrzymać i tracić czasu. Wiem już, jak pomóc profesorowi!

Z mojej dłoni odpadło całe mięso.

 

– Profesorze! Wymyśliłem!

– Co takiego?

– Wiem już, jak możemy zbadać ból! Odpowiedź była tak prosta!

Stał przy stole operacyjnym, na którym mnie torturował. Odwrócił wzrok od komputera.

– W takim razie mów – odparł z uśmiechem.

– Mimo, że mam ludzkie ciało, to sam pan mówił, że nie jestem człowiekiem. Potrafię świetnie analizować parametry i asystować w badaniach, ale nigdy nie będę miał emocji i nie wiem, co to naprawdę jest ból, prawda?

– Zgadza się.

– W takim razie badanie tego na mnie nie ma sensu.

– Skoro tak to ujmujesz… Ale nie mamy jak inaczej tego zbadać!

– Profesorze, przecież to oczywiste! To nie pan musi mnie badać, tylko ja pana! – powiedziałem, jak mi się wydawało, wesoło.

Lekko podskoczył.

– N-nie żartuj, Ode! Jestem człowiekiem! Nie mogę…

– Mówił pan przecież, że jest gotowy do poświęceń! – zaprzeczyłem.

– Ale nie takich! Nie… Posłuchaj! Zupełnie nie masz pojęcia o czym mówisz. Ochłoń, dobra?

– Proszę pozwolić mi coś zrobić, profesorze.

Zbliżyłem się do niego, a on zaczął drżeć. Nie rozumiałem. Był zmęczony? Złapałem jego palec i uścisnąłem. Całkiem mocno, ale nie jak tamtego przestępcę.

Wrzasnął i wyrwał mi się. Palec był cały czerwony.

– Widzi pan? Z samych obserwacji mogę wyczytać u pana zwiększony poziom pewnych hormonów. A gdyby dodać do tego pomiary…

– Dość tego, Ode! Masz jakiś błąd w oprogramowaniu! Masz się w tej chwili wyłączyć!

– Nie mogę tego zrobić, profesorze. To najbardziej optymalna droga do ukończenia badania. Chciał je pan wykonać za wszelką cenę.

– Nie, zostaw mnie! – Zerwał się do drzwi.

Bez problemu go złapałem.

– Obiecałem panu, że je dokończymy, pamięta pan? Proszę nie zachowywać się absurdalnie!

Zobaczyłem przerażenie w jego oczach. Zupełnie nie rozumiałem. Dlaczego się nie cieszy, że rozwiązałem jego problem?

Chwycił leżący obok tasak i uderzył mnie w twarz. Mięso z łatwością odpadło. Polała się krew. Nie miałem okolic prawego oka. Profesor wrzasnął i znowu mnie ciął.

– Profesorze, będę zmuszony użyć siły.

– N-nie zbliżaj się! – machał dalej nożem.

Niechętnie obezwładniłem go i przymocowałem do stołu. Podłączyłem mu aparaturę i homeostator, żeby utrzymać go przy życiu.

– Rozpocznę teraz badania. Prosiłbym, żeby skupił się pan na odczuwaniu emocji.

– Puszczaj mnie, Ode! To nieetyczne! Nie możesz eksperymentować na ludziach… Na mnie!

– Profesorze, to najlepszy…

– Masz się wyłączyć! Natychmiast! Robot ma słuchać człowieka!

– Tak, profesorze. Ale ja nie jestem już robotem. Ani człowiekiem. Jestem czymś więcej, pamięta pan? Skoro ludzie chcą stać się maszynami, dlaczego maszyna nie mogłaby być człowiekiem? – Przechyliłem głowę.

Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem. Zaczął płakać i szarpać się. Dlaczego tak bardzo nie chce uzyskać wyników?

Rozciąłem mu rękę, a on wrzasnął tak, że sensory mi zadrżały. Wskaźniki pokazały całe spektrum. Wykresy emocjonalne. Fale mózgowe. Stężenia enzymów. Niesamowite. Atrakcyjne.

Gorącym nożem przejechałem mu po nodze. Znów wrzasnął. Znów wystrzał parametrów. Moje usta nie wiedzieć czemu wykrzywiły się w dziwny uśmiech.

Płakał. Bełkotał. Błagał.

Uznałem, że nie ma sensu go słuchać. Gdy zobaczy wyniki, przyzna mi rację. Zacząłem wbijać gwoździe w jego brzuch. System wyrażał dziwne zadowolenie sytuacją. Nie mogłem się powstrzymać przy aplikacji kryształowych rdzeni w klatkę piersiową i polewaniu szyi kwasem. Czy to przez to, że wiedziałem, że znalazłem idealne wyjście?

– Proszę się nie martwić, profesorze. Ja też jestem naukowcem. Wyniki będą bardzo atrakcyjne – powiedziałem z uśmiechem na ustach.

 

Profesor zmarł kilka godzin później, zaraz po wszystkich testach. Dlaczego? Przecież miał podłączony homeostator. Może był już za stary? Nie miałem pojęcia co zrobić. Badania skończone. Moje wymęczone uszkodzeniami ciało zaczynało odpadać.

Wysłałem dane do zleceniodawcy. Po kilku minutach otrzymałem szybką odpowiedź, zdecydowanie pozytywną. Spojrzałem na zmasakrowanego profesora. I tak byłby martwy za nie więcej niż trzydzieści lat. Myślę, ze to dla niego nienajgorszy koniec. Był oddany nauce do samego końca.

– Będę kontynuował pana dzieło, profesorze. Pana ostatnie wyłączenie nie pójdzie na marne. Ja też jestem naukowcem.

Wszedłem do laboratorium i zacząłem szukać. W końcu znalazłem. Dziennik z kilkoma miesiącami pracy profesora.

 

– Halo, dzień dobry! – Student kolejny raz zapukał w drzwi.

Te w końcu się uchyliły i pojawił się w nich niewielki staruszek w fartuchu. Wyglądał dziwacznie; miał mocno pofałdowaną cerę, ale uśmiechał się.

– Dzień dobry. Przysyłają mnie z komitetu naukowego. Mam pomóc w badaniach nad spektrum odczuwania bólu – powiedział student.

– Tak, oczywiście! Mam już dwójkę, ale dobrze, że przyszedłeś! Każdy się przyda! Jestem pewien, że z twoją pomocą wyniki będą bardzo atrakcyjne! – odparł profesor Higeran.

Koniec

Komentarze

– W porządku, Ode. A teraz przepraszam, ale muszę iść po te rogaliki.

Ale Ode już przyniósł?

 

Nie powiem, że mi się podobało, albo dobrze czytało, bo jest trochę okropne z tymi torturami, ale jako horror robi wrażenie.

Zaznacz może wyraźniej przemoc i okrucieństwo, bo na mnie to zrobiło duże wrażenie.

Pomysł fajny o dopiero, kiedy wspomniałeś o seryjnym, miałam przebłysk jak się to skończy.

Lożanka bezprenumeratowa

Dzięki za komentarz, Ambush

Poprawki naniesione i cieszę się, że opowiadanie broni się w swoim gatunku. A na przyszłość postaram się lepiej ostrzegać nieświadomych czytelników.

Pozdrawiam,

NP

Zapraszam na mój kanał YouTube

Szkielet kwarcowy mi się nie podobał. Zakończenia nerwowe koło pnia mózgu podobno bywają, sam mam nieco wyjarane ciało migdałowate i hipokampfa;) pomysł na opko mi się spodobał. Fajny! Zainstaluj sobie jakiś starszy system i odpal grę "sindycate" jedynkę. Przydałoby się trochę wiedzy z materiałoznawstwa i mapowania mózgu. Ale ogólnie na +. Pozrawiam :D . [ spam usunięty w ramach interwencji moderacyjnej – PsychoFish]

Kawkoj piewcy pieśni serowych

Hmmm… Ciekawa sprawa, bo byłam przekonana, że komentarz mi dodało, a tu – wcięło go w całości, czego niestety nie sprawdziłam. :) 

Witam zatem ponownie. :)

Klimat horroru sf niesamowity, zaskoczyło baaardzo mocne zakończenie oraz strach, jaki mimowolnie udziela się czytelnikowi podczas lektury. :)

Pozdrawiam i klikam. :) 

Edit, kliknęłam już 30 czerwca, zaraz po komentarzu, który zniknął, o czym pojęcia nie miałam. surprise

Dziękuję Dobremu Duszkowi tego Portalu, że czuwa i zawsze trzyma rękę na pulsie. heartkiss

Pecunia non olet

AstridLundgren

 

Recydywa, co tu dużo mówić, bełkotu. Otrzymujesz moderacyjne ostrzeżenie za spam, naruszenie par 2 pkt rozszerzonych Zasad umieszczania treści na portalu. Usuwam też rzeczony spam.

 

Jak można w ogóle. :<

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Cześć Nikodem_Podstawski !!!

 

Opowiadanie podobało mi się. Czarny humor :) Czytało się świetnie. Pomysł bardzo dobry i nazwałbym go jako znakomicie domknięty, zakończony. Do tego wszystko było jasne, zrozumiałe!

 

Pozdrawiam serdecznie.

Jestem niepełnosprawny...

Tak, jest to zamknięta opowieść z możliwością dalszego ciągu, sprawnie skonstruowana i moim zdaniem wykraczająca poza horror. 

Pozdrawiam.

Ciekawy tekst.

Profesor wygląda na psychopatę, ale kto by pomyślał, że to może być zaraźliwe? Wprawdzie ciało też ma swoją historię, ale jednak to procesor powinien mieć władzę.

Badania dziwaczne (co oni właściwie chcieli odkryć?), ale czytało się nieźle.

Babska logika rządzi!

Nikodemie, zaciekawiło i zdumiało mnie Twoje opowiadanie, ale cóż… nie udało mi się dociec, czemu służyły badania profesora Higerana, ale na koniec doszłam do wniosku, że uczeń-robot przerósł mistrza– profesora.

 

– Ale ja za­py­ta­łem jak się c z u j e s z. → O, rofesor umiał mówić rozstrzelonym drukiem?

 

– No do­brze, no! – odło­żył łyżkę.– No do­brze, no! – Odło­żył łyżkę.

 

Naj­wi­docz­niej cięż­ko im się prze­sta­wić.Naj­wi­docz­niej trudno im się prze­sta­wić.

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Ciezko-a-trudno;19058.html

 

Myślę, ze to dla niego nie­naj­gor­szy ko­niec.Myślę, że to dla niego nie­ naj­gor­szy ko­niec.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka