Profil użytkownika


komentarze: 16, w dziale opowiadań: 14, opowiadania: 9

Ostatnie sto komentarzy

Michał Pe, dzięki za wsparcie. Brakuje jednego klika, tak? Widocznie to klątwa debiutanta ;)

oidrin, fajnie, że historia Cię zaciekawiła.

Pozdrowienia

gravel,

Piszesz bardzo plastycznie i płynnie. Przeczytałem też Twoje opowiadanie z konkursu świątecznego i widzę, że masz szeroki repertuar stylistyczny – pogratulować :)

Zgadzam się z poprzednimi uwagami, że z tekstu nie wynika, czemu służyć mają rytuał i przemiana, a przez to momentami, pomimo dobrego stylu, trudno było podążać za historią. Z drugiej strony, fanatasy nie czytam często, więc może to kwestia gustu.

Inna rzecz to zakończenie. Celem bohatera było uwolnić się i dokonać zemsty, po czym bohater uwalnia się i… dokonuje zemsty. A gdzie zwrot, zaskoczenie?

 

Przyznam, że zaciekawił mnie tytułu – bardzo dobry. Opowiadanie sprawnie napisałaś, czytałem z przyjemnością. Postać kosmity jest na tyle ciekawa, że przyćmiła głównego bohatera, ale to raczej na plus.

Drobna kwestia – czy dozorca śmietniska użyłby słowa “artefakt”?

Aha, zgadzam się z Crucis i sy – owce robią robotę!

Pozdrawiam

Fabuła i sceneria jest ciekawa, a opowiadanie dobrze się czyta. Plus za decyzję, że głównym zagrożeniem jest wyciek, a nie eksplozja – dodaje to tekstowi autentyczności, szczególnie w sytuacji, gdy bohatorowie są czymś w rodzaju “śledczych prekongicji” i odbywają mniej lub bardziej rytunowy dyżur. Tytułowy paradoks zrozumiale wyjaśniłeś.

Na drobny minus sposób opisu prekognicji, który wydaje się kalką z “Raportu mniejszości”.

Generalnie, bardzo dobre!

Witam nowych Czytelników,

 

kasjopejatales, bardzo mi miło, że opowiadanie się podobało. Przyznam, że sporym wyzwaniem jest to, żeby przemycić pomysł i nie zamęczyć czytelnika technikaliami. Cieszę się, że się udało. Widziałem “Za szczeliną orła”, ale przyznam, że w ogóle nie myślałem o tym filmie, kiedy pisałem. Może siedział w podświadomości, razem z “Moon” :)

 

stn, z dużym zaciekawieniem przeczytałem Twój komentarz. Dzięki za pogłębioną analizę i spieszę z odpowiedziami:

 

Pobieranie energii z czarnej dziury oparłem na modelu Rogera Penrose’a zakładającego przejmowanie energii wirowania, poprzez wstrzelenie obiektu pod odpowiednim kątem, rozpad obiektu, wchłonięcie jednej części i ucieczkę drugiej z wyższą prędkością. Nie wchodziłem w szczegóły, aby nie rozpraszać czytelnika. Zresztą, wyjaśniając, przekroczyłbym limit słów, a sposób poboru energii nie był istotny dla fabuły.

 

Co do upływu czasu, musiałem skupić się na wyjaśnieniu tego w jaki sposób skutek poprzedza przyczynę. Przekroczenie prędkości światła spowodowałoby taki efekt. Natomiast, czy przekroczenie prędkości światła jest paradoksem samym w sobie? Tak, gdyż mamy choćby ujemną masę, o której piszesz. Niemniej, gdzieś trzeba postawić granicę i rozwinąć to, co znane w to, co może zaistnieć. W pełni rozumiem, że u Ciebie granica może być w innym miejscu niż u mnie.

 

Ze “ślizganiem się po łuku dzielącym ergosferę i horyzont zdarzeń” trafiłeś w punktu, gdyż taki tor lotu stacji sobie wyobrażałem.

 

Na marginesie, V616 Monocerotis to miejsce odległe, ale rzeczywiste. Można o nim poczytać choćby na anglojęzycznej Wiki pod hasłem A0620-00 (najbliższa znana nam czarna dziura).

 

Pozdrawiam!

 

 

 

 

 

 

Darcon, dzięki za ciekawe uwagi krytyczne. Przemyślę sprawę.

mr.maras, Arnubis, Blacktom, dzięki za odwiedziny.

Witam nowe Czytelniczki,

 

E.Raj, cieszę się, że opowiadanie wzruszyło. Jesteś kolejną osobą, która sugeruje mi dłuższą wersję historii. Dzięki za komentarz!

 

Matka Chrzestna, fajnie że przeczytałaś, mimo że tekst wydał ci się trudny. Na pewno nie chodzi o to, że “jesteś niekumata”– myślę, że przyczyna leży po mojej stronie. Cieszę się, że główny bohater wypadł przekonująco. Pozdrawiam!

Cześć FunkyBlondie,

Też niedawno dodałem pierwsze opowiadanie na portal, więc miło powitać kogoś nowego :) 

Opowiadanie czyta się w miarę płynnie. Zakończenie z gwiazdami ładne, ociepla na koniec chłód sali operacyjnej.

Mam trochę uwag do tekstu i do logiki świata, który stworzyłaś.

Zaczynasz od operacji, podczas której komórki nerwowe wylewają się z czaski. Trudno to sobie wyobrazić, gdyż komórki są zbyt małe, by ktoś mógł je zobaczyć. Może wylewać się mózg, tak jak leje się krew, a nie czerwone krwinki, płytki krwi, itd.

Co do logiki świata, to akcja dzieje się po 3021 r. Trudno mi było pogodzić się z tym, że chirurg nadal operuje z wykorzystaniem sączka, jak tysiąc lat wcześniej. Ale może się czepiam, bo jestem skrzywiony pod kątem hard sci-fi :)

Pozdrawienia

Cześć Ando,

Przeczytałem. Piszesz lekko, dobrze się czyta. Mam natomiast problem z bohaterką – Nina bardziej reaguje na wydarzenia, a niż je kreuje. Najpierw robi to, czego oczekuje od niej lekarz i zespół, a później to, do czego nakłania ją brodaty mężczyzna. W efekcie, bohaterka wydaje się pasywna, pomimo roli, jaką odgrywa w końcówce.

Pozdrawiam

Cześć,

Opowiadanie składa się z dwóch części, które niekoniecznie łączą się spójnie w całość. To, co piszesz w komentarzach wiele wyjaśnia, ale nie wynika z tekstu, a przynajmniej mi umknęło. Pierwszą część (wyjście do klubu) czyta się lepiej, a postacie są żywsze i bardziej kolorowe. Widocznie klimaty cyberpunk to Twoje klimaty :)

 

Opowiadanie lekkie i przyjemne. Pomysł szkoły robotów ciekawie rozwijasz; mi podobała się gra w kręgle grantami. Tematyka rzeczywiście młodzieżowa. W każdym razie opowiadanie zapada w pamięć. Pozdrowienia

Cześć MichałPe,

Cieszę się, że tekst się podobał i doceniasz oryginalność. Kwestie astronomii dopracowane, ale widzę, że wierzysz na słowo.

Dzięki!

 

Nowa Fantastyka