Profil użytkownika


komentarze: 25, w dziale opowiadań: 23, opowiadania: 10

Ostatnie sto komentarzy

Hej. Bardzo fajne, krótkie opowiadanko. Dobrze się czytało i szczerze mówiąc trochę mnie wystraszyło, ta piwnica, duchy, zwłoki, lekkość z jaką bohaterka pozbawiała kolejnych kochanków życia. No podobało mi się. Opisy były dosyć mroczne i plastyczne, zwłaszcza trupów i piwnicy, trochę kulał realizm ale jakoś mi to nie przeszkadzało w trakcie lektury.

 

“Wychylił kieliszek, zaspokajając dopiero pierwsze pragnienie tego wieczoru.”

No i te zdanie, jak dla mnie złoto. Piękne. Nie mam pojęcia co aż tak mi się w nim podoba ale do mnie przemawia. 

Hej Koala, po tym jak odwiedziłeś moje opowiadanie postanowiłem z ciekawości odwiedzić i twoją twórczość. Prawdę mówiąc bardzo mi się podobało. Ciekawa koncepcja, niecodzienna forma i bardzo zgrabny całokształt. Ja co prawda (często to powtarzam) jestem bardzo nieoczytany, ale dla mnie był to na prawdę oryginalny tekst. Co do wad, tylko jedno rzuciło mi się w oczy, pewnie ktoś już to wytknął ale i ja o tym napiszę po swojemu.

Nie jest to łatwe, ale warto poćwiczyć, bo są niezwykłe potem w codziennych kontaktach.

Dziwny fragment, bardzo niezręcznie sklejona druga część zdania, a jako że reszta tekstu jest napisana bardzo sprawnie, to aż zęby zgrzytają jak trafia się na tego małego potworka. Ja bym może spróbował np tak.

Nie jest to łatwe, ale warto poćwiczyć, bo gdy już zacznie się ich rozpoznawać, codzienne kontakty stają się dosyć niezwykłe.

albo tak

Nie jest to łatwe, ale warto poćwiczyć. Wiedząc już z kim ma się do czynienia, codzienne kontakty stają się dosyć niezwykłe.

To tyle, była to dla mnie bardzo ciekawa, krótka przygoda, do zobaczenia na forum!

Hej Koala, dzięki za poświęconą uwagę. Podoba mi się ten twój komentarz, krótki, treściwy, konkretny. Zwłaszcza jego końcówka mi się podoba wink. Owszem, mam zamiar pisać dalej laugh

Witaj Drakaina. Fakt że ta twórczość została wrzucona rok temu nie ma większego znaczenia, gdyż przez ten czas niewiele pisałem, a raczej czytałem.

 Dziękuję za poświęconą mi uwagę i wnikliwy komentarz. Jest dla mnie o tyle cenny, że byłem świadomy przynajmniej części wad które wymieniłaś (tempo, szyk zdań, niezgrabność niektórych fragmentów). Czułem że wymienione kwestie kuleją, ale za chiny ludowe nie wiedziałem dlaczego tak się dzieje. Dzięki tobie, teraz już wiem smiley. Zwróciłaś też uwagę na ciekawy aspekt. Tekst faktycznie jest napisany jak prolog (czego wcześniej nie dostrzegłem) i te całe zakończenie miałoby dużo więcej sensu gdyby była część dalsza, to również cenna wiedza. 

Tak więc jeszcze raz, dziękuję ci bardzo za poświęcony mi czas i wymienienie co nawet nawet zadziałało a nad czym jeszcze muszę pracować. Na pewno wrócę do twojego komentarza gdy będę pisał kolejny tekst, do zobaczenia na forum! 

 

 

A ja właśnie “Lśnienia” nie dałem rady, jakoś tak w połowie odpuściłem bo mnie znudziło, za to w “Cujo” sam pomysł mnie bardzo wciągnął. Taki Horror dnia codziennego, sytuacja która w teorii mogłaby się przydarzyć każdemu, bez żadnych demonów, upiorów, wampirów, zombie czy innego nadprzyrodzonego (nie żebym miał coś przeciwko nadprzyrodzonemu). (Ciekawostka, jak wyczytałem w autobiografii, Steve podczas pisania Cujo był w szczycie swojego alkoholowo-kokainowego nałogu, i prawie w ogóle nie pamięta jak pisał tą książkę)

A to ciekawe, bo w sumie od niego czytałem tylko “Cujo” i teraz “Pamiętnik rzemieślnika” xD (Cujo mi się bardzo podobało, pamiętnik teraz też bardzo dobrze mi się czyta.) 

Cóż, Steven King pewnie by przyklasnął, według niego podobno im mniej zbędnych słów tym lepiej ;-) 

Kurcze, na prawdę fajne! To opowiadanie przypomniało mi, jak dużo muszę się jeszcze nauczyć. Tak krótka forma, a tak wiele treści, Koty, Egipskie klątwy (tutaj dodatkowy plus, gdyż jestem wielkim fanem egipskich klimatów i filmu “mumia” z Brendanem Fraserem), Rewolucja robotnicza… no niesamowite. Na prawdę jestem pod wrażeniem że można tak sprawnie upchnąć tyle treści w tak małym tekście, i to jeszcze tak dobrze napisanym, coś pięknego. Dużo muszę się jeszcze nauczyć. Uwag nie mam żadnych, może to dlatego że nie jestem jeszcze tak bardzo oczytany jakbym chciał, no ale co, podobało mi się i tyle!

 

Pozdrawiam, triumfalnie powracając na forum po przerwie. 

Nie jestem pewien czy zrozumiałem przekaz, aczkolwiek czytało mi się to przyjemnie. Poetyckie zwroty pobudzały wyobraźnię, chętnie przeczytałbym jeszcze coś podobnego w takiej krótkiej formie. Powodzenia! 

Hej Folan

 

Dzięki za bardzo szczerą opinię. Mam dość wysokie aspiracje, i takie komentarze bardzo sobie cenię. Wszystko co wymieniłeś wezmę pod uwagę, i natychmiast zacznę pracować nad warsztatem w tych kwestiach. Na prawdę dzięki. Zwłaszcza co do tempa narracji w walkach, od początku czułem że mam z tym problem, ale nie wiedziałem dokładnie gdzie tkwi. Dzięki twojemu komentarzowi chyba już jarzę w czym tkwi szkopuł. 

 

Odniosę się jeszcze co do klimatu. Wiesz, możliwe, że poniękad jest to wina tego, że jak wielu innych, wychowywałem się (niestety) już na falloutach od Bethesdy, których klimat był zdecydowanie lżejszy. I chociaż pierwsze fallouty, odkąd zagrałem i je znam, są dla mnie esencją tej gry, to jak widać, jeszcze nie potrafię dobrze oddać tych ponurych pustkowi. 

 

Jeszcze raz, dzięki że zajrzałeś, na pewno któregoś dnia odwdzięczę się tym samym, bo z ciekawości już zerknąłem wczoraj na twój tekst i przyznam że pierwszą stronę łyknąłem jak pelikan. Bardzo fajnie się to czyta.

 

Do zobaczenia na forum!

Cześć Iluzja, cześć BasementKey.

 

Iluzjo, dziękuję za zainteresowanie i komentarz. Co do imion bohaterów, to coś mi się przypomniało. Miałem chyba w głowie jakieś dziwne przekonanie że nie powinienem ich używać bez przedstawienia ich w historii. Nie mam pojęcia skąd to wziąłem.

Przecinki właśnie w tym momencie dodałem do listy. (Te małe dranie to dla mnie nadal trochę magia, nigdy nie jestem pewien gdzie powinien być a gdzie nie) W przyszłości również na pewno wstawię tekst na betalistę nim trafi do publikacji. Jeszcze raz dzięki za zainteresowanie, pochwały oraz słuszne przytyki, pozdrawiam!

 

BasementKey, tobie również dziękuję za zainteresowanie i czepianki. Co do nadmiaru słów, to rzeczywiście, czytając twoją wersję fragmentu odniosłem wrażenie że faktycznie, trochę pojechałem.

“Obserwowali teren przez kilka minut, nic się zmieniło. Ruszyli dalej. Szli powoli główną ulicą, rozglądając się, mimo pozornego braku zagrożenia. Wyprawy uczą, aby być zawsze czujnym.”

Może napisałbym to nieco inaczej, i twoja wersja wydała mi się aż nieco zbyt krótka, to jednak masz rację, można było to napisać zwięźlej i sprawniej, i twoją wersję czytało mi się po prostu lepiej. Podobnie z tym tosterem, trochę zrobiłem takie z igły widły, zacząłem rozpuszczać się nad opisem jakiegoś śmiecia xD

Podczas tego wszystkiego przystanął na chwilę. Przez głowę przeszła mu myśl, czy taka ostrożność nie jest lekką przesadą. W końcu miał na sobie pancerz wspomagany, a poza budynkiem czekał jego towarzysz, również odziany w takowy.

 

 Powinien dawno nie żyć :) Takie rozkminy na akcji?

 

Fakt, to niezbyt mądre. Wykreowałem w głowie obraz czytelnika który zastanawia się “po co ktoś miałby się skradać w pancerzu wspomaganym?” i zamiast to olać, wymyśliłem taką rozkminę bohatera, co by siebie i jego wytłumaczyć, bez szczególnego zastanowienia nad tym jaki ma to sens w świecie przedstawionym, i do czego może prowadzić takie rozproszenie w potencjalnie niebezpiecznym miejscu. 

– Dobra, ubezpieczaj ulicę. Ja się rozejrzę w środku – zakomenderował jeden z wędrowców, po czym wszedł do sklepu przez niemal doszczętnie wybitą witrynę.

 

Można:

“– Ubezpieczaj, wchodzę! – Pierwszy wędrowiec wszedł do budynku przez wybitą witrynę.”

Kurczę i tutaj też, muszę pochwalić twój kunszt. Napisane łatwiej, prościej, zgrabniej. Aż sobie to chyba skopiuję do warsztatowego dokumentu jako przykład “Jak NIE pisać, jak pisać”. Wiadomo, nie chodzi też o to żeby kopiować czyjś styl, ja na przykład inaczej zapisałbym sam dialog, zwrot “ubezpieczaj, wchodzę!” brzmi jak dla mnie jakoś tak zbyt militarnie jak na postać która ani nie dowodzi, ani nie jest żołnierzem, ale zwyczajnie widzę te zbędne słowa których użyłem. Oj długa droga jeszcze przede mną, długa. 

nieopatrznie zahaczył łokciem, stojący na regale tuż obok blender. Kuchenny niezbędnik każdej pani domu świata sprzed wojny, z gracją zsunął się z półki, przekoziołkował w powietrzu, i spadł szklanym kielichem prosto na posadzkę.

 

Hehe, no ja tego nie lubię ;)

Okej, tutaj tylko pozwolę się sobie nie zgodzić, ja akurat to bardzo lubię ;) podoba mi się ten opis. 

 

Ogólnie, dziękuję za wyrażoną opinię, czepianki i poświęcony mi twój cenny czas. Mam tylko prośbę, jeśli jest jeszcze coś, co wydało ci się nieprofesjonalne i mocno raziło w zachowaniu bohaterów w trakcie walki, to daj mi znać w wolnej chwili jak możesz. Akurat na punkcie realizmu, to mam spory fetysz jak na kogoś kto piszę fantastykę ;) do zobaczenia na forum! 

 

 

 

Cześć Sagitt.

 

Dziękuję za poświęcony czas i cenne rady. Faktycznie, fabuły… to w zasadzie w tym opowiadaniu nie ma xD Było pisane na konkurs i w sumie nie byłem w stanie żadnej stworzyć, mając na karku limit czterech stron, co wcale mnie nie usprawiedliwia. Ja w ogóle mam często problem z określeniem fabuły tworząc jakąś koncepcję opowiadania, ale po twoim komentarzu chyba już wiem o co z tą całą fabułą chodzi, i rozumiem czego ci w moim małym literackim dziełku zabrakło. Jak teraz to czytam (opowiadanie), to czuję to samo. To bardzo cenna opinia na przyszłość, tak samo jak kwestia powtórzeń. W trakcie dość krótkiego okresu w którym je poprawiałem (termin gonił, więc na poprawianie miałem jakiś tydzień) wydawało mi się że wyłapałem dużo powtórzeń, i tak w istocie było, ale teraz dopiero widzę że patrzyłem na tekst trochę za mało całościowo, i nadal jest MASA powtórzeń, a przecież jest tyle synonimów! (Możliwe że to dlatego, że między ostatnim czytaniem a dzisiejszym, przesłuchałem cztery części “Demonów” Adama Przechrzty, i chociaż bardzo podobały mi się te książki, to zauważyłem w nich sporo wad. Zwłaszcza warsztatowych, i pewnie przez to stałem się bardzo wrażliwy na powtórzenia. Przy trzeciej książce zbyt często już wiedziałem, jakich słów autor użyje zanim to nastąpiło, i książki trochę sprawiały wrażenie ułożonych z tych samych słów i zwrotów, co chwilami dość mocno męczyło.)

 

Podsumowując, dziękuję za uwagi, dołączę je do pliku “Do poprawy w warsztacie” który mam w dokumentach, a w którym to zapisuję na co zwrócić uwagę przy pisaniu kolejnego tekstu. Dziękuję również za pochwalenie klimatu, nie pierwszy raz to czytam, i za każdym razem robi mi się tak samo miło, bo przypomina mi to że chociaż jest nad czym pracować, to warto, bo mam w sobie jakiś potencjał. Pozdrawiam! 

Cześć, Marzycielu Krokusie! (Jak tak się do siebie zwracamy, to wygląda to trochę jakby “Marzyciele” byli jakimś mrocznym bractwem, które marzy o jakiejś formie NWO, nie sądzisz? wink

 

A tak już na poważnie, dziękuję serdecznie za twoją tytaniczną pracę jaką włożyłeś w wytknięcie mi wszystkich błędów jakie przeoczyłem. Właśnie w tym momencie pracuję nad ich poprawą. Dziękuję również za rzetelne ocenienie mojego tekstu.

Co do imion bohaterów, to szczerze nie mam pojęcia dlaczego trzymałem je przed czytelnikiem w sekrecie, serio, prawdopodobnie pisząc ubzdurałem sobie coś czego już nie pamiętam. 

Nad zwrotem akcji myślałem dość długo i trochę miałem wrażenie że wynalazłem coś dość niespotykanego. Patrząc jednak z perspektywy czasu, jestem pewien że po prostu odkopałem jakiś dawno nie używany neuron, i nie pamiętając gdzie coś takiego widziałem uznałem to za swoją własną inwencję blush.

 

Podsumowując, jeszcze raz dziękuję za twoje wysiłki, twój komentarz dał mi sporo do myślenia w kwestii mojego warsztatu i skłonił do ponownego nabrania odrobiny pokory. Do zobaczenia na forum! 

 

Kurcze, bardzo fajny tekst, ale ma swoje problemy, a w zasadzie jeden, może zacznę od plusów.

Po pierwsze, jest świetnie napisany. Pierwsza scena walki – rewelacja, ferwor walki oddany świetnie, chwilami czułem się znów jak bym oglądał “Szeregowca Rayana”, albo brał udział w walkach w Leningradzie w “Call of duty 2”. (To drugie pewnie przez ten śnieg)

 

“Wreszcie uwalniały wlewy dożylne i pompowały w krew syntetyczne wspomagacze. Nikt nie potrafił już trzeźwo przeanalizować sytuacji.” – ciekawy motyw, bardzo przypomina mi stosowanie pervitinu u niemieckiego wojska, co z resztą doskonale pasuje do motywu “mocodawcy” i zbrodniczej armii. 

 

Finał bardzo mi się podobał, wywołał u mnie autentyczny strach przed tego typu wynalazkami, trochę czułem tutaj klimat “Azylu” Grzędowicza, gdzie takiego strachu o rozwój technologii było sporo, i zawsze mnie to ciekawi.

 

Teraz, co do minusów, a jest według mnie tylko jeden, za to dość duży. Temu wszystkiemu zabrakło kontekstu. Jakiegoś tła. (Co wcześniej było wspominane). Sama brutalność absolutnie mnie nie raziła, scena z rebeliantką była mocna, bardzo mocna, aczkolwiek chyba rozumiem co chciałeś powiedzieć. Czegoś mi tutaj jednak zabrakło do pełnego obrazu. Interesuję się konfliktami zbrojnymi, w tym wojną na Bałkanach, więc o zbrodniach wojennych naczytałem się co niemiara. Z tej całej wiedzy, wyciągam przede wszystkim jeden wniosek. Bestia i znieczulenie nie bierze się w człowieku znikąd. (Chyba że mamy do czynienia z psychopatą lub innym podobnym elementem). Ludzie mordują się z nienawiści, w zemście, czy to tej realnie odczuwanej, czy też wytworzonej przez propagandę i indoktrynację. Tutaj zabrakło mi właśnie tego kontekstu. Wiadomo, można się domyśleć że żołnierze mają wyprane mózgi. Można się domyśleć że Kris żałuje że stracił kilku ludzi. Można się domyśleć że nie byli to pierwsi ludzie których zabili rebelianci, i można się domyśleć że oni również nie cackają się z wrogiem. Ale to wszystko domysły. Przeczytałem o okrucieństwie, ale nie było mi dane przeczytać o jego przyczynach. Myślę że to właśnie to zawiniło, że to właśnie przez to ciężko jest zrozumieć co czują bohaterowie i co nimi kieruje, bo nie znam ich motywacji. Są bezdusznymi sukinsynami, jasne, wielu żołnierzy straciło swoje ideały na wojnie, lub zostali ich pozbawieni, ale dlaczego? Nie wiem, mogę się jedynie domyślać. Gdyby nie to, opowiadanie w moich oczach byłoby na prawdę super. (Proszę tylko pamiętać, żaden ze mnie autorytet, sam nie mam za wiele doświadczenia, a już na pewno więcej niż ty MordercoBezSerca. Są to takie moje przypuszczenia które nasunęły mi się podczas czytania. Aczkolwiek, myślę że mimo wszystko mogą być pomocne.)

 

Sam pomysł tekstu który łączy elementy rozrywki i poważnych tematów wydaje mi się mieć rację bytu, sam nie raz myślę nad czymś podobnym, ale wyważenie tego to trudna sztuka. 

 

Mimo to jednak, finalnie daję czwróreczkę, tekst mi się podobał i bawiłem się dobrze. Trzymaj się! 

 

Świetne opowiadanie, bardzo zabawne. Realnie zaśmiałem się na głos chyba z kilkanaście razy laugh. Kocham taki absurdalny humor, gdzie od samego początku, każda kolejna scena podbija stawkę absurdu i dziwności o poziom wyżej (zwłaszcza pierwsza scena w domu, uważam że tam świetnie budowałaś narastający absurd i dziwność, aż do otwarcia “żywych śledzi” a potem poszłaś jeszcze dalej. Świetne to było) . W dodatku wszystko to bardzo lekko napisane, przeczytałem w mgnieniu oka.

Świetna robota, może zakończenie troszkę mnie rozczarowało, bo nie wiedzieć czemu liczyłem że bohaterka spełni swój plan zniszczenia świata (który tak nawiasem uważam za naprawdę dobry i nikczemny, zwłaszcza element stopniowego doprowadzania najważniejszych polityków do furii poprzez psujące się ekspresy do kawy wink.) 

 

Podsumowując, bardzo mi się podobało, uśmiałem się, i jeżeli trafi się kolejny tekst w tym uniwersum to chętnie zajrzę. Powodzonka!

Witam wszystkich, jako że jestem już na forum od dobrych kilku dni, wstawiłem już tekst i kilka komentarzy, to postanowiłem się przywitać, tak dla formalności smiley 

 

Przede wszystkim lubię fantasy, post-apo, i ogólnie książki w których dzieje się dużo akcji. Poza tym czytam książki historyczne i podróżnicze. Czasami również lubię po prostu wejść do biblioteki i wybrać coś w ciemno albo po okładce, nie ograniczam się. 

 

No, to do zobaczenia wszystkim na forum! 

Hej, hej, hej

 

Kurcze, no podobało mi się. Na tyle że miałem w połowie iść spać bo jutro rano idę do pracy, ale cóż, no wciągnęło mnie smiley nie mogłem sobie odpuścić.

Z plusów, tak w skrócie

– Fabuła fajna, prosta, a dosyć oryginalna i ciekawa.

– Postacie, dwójka głównych bohaterów wydała mi się dosyć autentyczna. 

– Język, bardzo przyjemny, lekko się czytało, opisy pozwoliły dobrze wyobrazić sobie sytuację.

– Świat, wykreowany fajnie. Dosyć bajkowo, ale bardzo mi to pasowało do konwencji. Takiej trochę klasyczno-fantastycznej baśni.

– Sam motyw z podstawieniem królowi wnuczka zamiast syna był dla mnie zaskakujący i ciekawy. 

– I najważniejsze, tekst wywołał u mnie emocje. Pod koniec, zrobiło mi się autentycznie smutno, tekst wciągnął mnie na tyle że jakoś w ogóle nie myślałem o przewidywaniu co będzie dalej, więc byłem dosyć mocno zaskoczony.

To teraz z minusów.

– “Spodziewała się znamienia albo blizn, a nie czegoś takiego” jakoś mi to trochę źle brzmi. Sztywno tak. Ja bym to napisał tak “Spodziewała się jakiegoś znamienia, albo paskudnej blizny, ale nie czegoś takiego” (Ale to akurat traktuj luźno, żaden ze mnie autorytet).

– Trochę za szybko z tym zakochaniem. W sensie, ja bym po prostu odpuścił motyw że się w nim zakochała. Nie kupuję tego. Osobiście wzruszyło mnie to z samego faktu utraty przyjaciela, który był jej jedyną bliską osobą w tym zamku. 

– No i ostatnie, drobiazg, to skrytobójstwo dokonane w zbroi. Nawet jako czyjaś wizja nie wydaje się to mieć za bardzo sensu. Trochę dziecinnie mi to wybrzmiało. 

 

Podsumowując, podobało mi się. Był to dobrze spędzony czas z lekturą, nie żałuję, mimo że ja w romanse i obyczajowe to nie za bardzo. (A może tylko tak mi się wydaje?) Co prawda musiałem początkowo poskromić moją wewnętrzną pasję do historii, bo niektóre rzeczy troszkę mnie bolały, ale jak już dałem radę odpuścić sobie wrodzone czepialstwo pasjonata, to po kilku akapitach pochłonęła mnie na prawdę przyjemna i lekka, baśniowa opowieść, daję piąteczkę. 

 

Do zobaczenia na forum!

 

 

 

 

Cześć Alicella!

 

Dziękuję za poświęcony czas i opinię. Prawdę mówiąc to o tym nie pomyślałem. Tekst był pisany na konkurs na yt i cóż, byłem ograniczony limitem czterech stron. Skoro jednak już mnie on nie obowiązuje, to nic nie stoi na przeszkodzie i wydaje mi się to świetnym pomysłem. Gdy tylko będę miał wolne, popracuję nad rozwinięciem tego opowiadania, bo bardzo podoba mi się jego koncepcja, ale teraz myślę że masz rację, można wycisnąć z niej dużo więcej. (Ps, cytaty na twoim profilu są zacne blush)

Kurde, naprawdę dobry tekst, takie post-apo to ja lubię. Opisy wykonane świetnie, trochę poetycko, a zarazem lekko.

Nie wiem czy to tylko ja, ale twój styl pisania bardzo przypomina mi Michała Gołkowskiego. Serio, czytając myśli bohatera i opis świata, miałem chwilami wrażenie że czytam coś pomiędzy Komornikiem a Stalkerem. Nie żeby twój styl był odtwórczy czy coś i nie żeby to była wada, uwielbiam jego książki, po prostu macie jakiś wspólny mianownik w pisaniu. Może to ta surowość w kreowaniu świata? Przedstawianie tego co jest brutalne jako brutalne? Nie wiem, ale takie jakieś skojarzenie miałem od początku. (Co bardzo mi się podoba yes)

Historia prosta, ale spełniająca zadanie, dobrze poprowadzona i mimo wszystko jak dla mnie dość świeża. Bardzo dobre tempo narracji. 

Urzekł mnie również wykreowany świat który trochę wymyka się klasycznym kliszom post-apo i bohater. Twardy, surowy, a mimo to ludzki i z całą pewnością śmiertelny co było widać w finałowej potyczce. (Zwłaszcza przy tym gdy zacięła mu się broń, i gdy po całym zajściu zwymiotował ze stresu. No co jak co, ale to jest akurat reakcja jak najbardziej na miejscu. Właśnie w takich małych szczegółach tkwi realność przedstawionego świata, mimo że to fantazy-post-apo)

No po prostu świetne, bardzo, ale to bardzo mi się podobało. Czekam na ciąg dalszy! 

Nie powiem, całkiem mi się podobało. Może zacznę od plusów.

 

Motyw przewodni opowiadania dosyć prosty, a całkiem nieźle zagrany. Dobre kilka razy się uśmiechnąłem, i dobre kilka razy autentycznie zaśmiałem. To co według mnie zasługuje na szczególną uwagę to bohaterowie. Moim zdaniem bardzo fajnie napisani, dialogi między nimi są błyskotliwe i bardzo autentyczne, czuć też wyraźną chemię między postaciami.

– Młodzi są…

-Starzy raczej już nie będą.

 

– Że na kawałki? Czy źle że nie uderzyli grupą? (Te dwa wybitnie dobre laugh)

Podobało mi się też konsekwentność, to jak bohaterowie odmienne się zachowują. Dobrym przykładem jest tutaj Zawisza który jako ten jedyny prawdziwy rycerz odważnie postawił wszystko na jedną kartę i ze stoickim spokojem po prostu przeszedł przez widma. Zawiszę i Agata w ogóle polubiłem, na tyle że “śmierć” krasnoluda nawet wywarła na mnie jakieś emocje, nie bardzo silne co prawda, bo to za krótki tekst aby się przywiązać, ale właśnie, w tak krótkim tekście uważam to za spore osiągnięcie. Podobały mi się też opisy i ogólny styl, fajnie się to czytało, lekko i przyjemnie. A skoro już przy opisach jesteśmy to…

 

Przejdźmy do minusów. Opisy bardzo fajne, świat przedstawiony i wydarzenia dobrze malowały mi się przed oczami, ale w drugiej części widać wyraźnie że trochę już się z nimi śpieszyłaś. Dwie walki ze smokiem opisane całkiem nieźle, dość dynamicznie, ale też wydają mi się trochę nieoszlifowane. Myślę że da jeszcze radę to nieco poprawić. (Ale nie powiem, poradziłaś sobie w moim mniemaniu całkiem nieźle, bo opisy walki osobiście uważam za jedne z najtrudniejszych i sam często przez godziny łamię sobie głowę jak to zrobić lepiej). Gdyby to trochę poprawić, byłoby idealnie. 

 

Jak już przy opisach jestem, to muszę powiedzieć że opis zamku i dziedzińca mi się podoba, ale jak dla mnie, widzą trochę za dużo szczegółów. Chodzi mi konkretnie o te kolorowe kwiaty w ogrodach. Światło księżyca ma to do siebie że ma swoją, srebrzysto-niebieską barwę, i wszystko co w nim widzimy ma właśnie takie odcienie. Nawet czerwone samochody. (Nie traktuj jednak tej uwagi tak do końca poważnie. To bardziej detal, i gdyby nie moje wrodzone czepialstwo, oraz fakt że jestem fanem spacerowania po brzegu Wisły w świetle księżyca to pewnie nawet bym nie zauważył wink btw, polecam na yt sprawdzić filmik “Arkady Saulski – Jak opisywać noc”, moim zdaniem bardzo cenny)

Poza tym, w kilku miejscach zabrakło liter, a w jednym nawet całego przyimka, w jednym miejscu kropka zamiast przecinka. Ogólnie trochę tych pierdółek było. Pamiętam jeszcze że zapadł mi w pamięć ten fragment

“Z początku więc siedział na ziemi, siekąc szablą pobliskie krzewy i wrzeszcząc z gniewu, a potem podpełzł do skały i począł wspinać się, wbijając miecz w szczeliny.”

Być może się mylę, ale szabla to nie miecz. Nie jestem jakoś bardzo obeznany w broni białej ale jestem niemal pewien. (Kolejny drobny błąd, na który pewnie nikt poza takim czepiaczem jak ja nie zwróci uwagi wink)

 

Ogólnie rzecz biorąc, bardzo mi się podobało, daje piąteczkę, aczkolwiek z nadzieją że druga część zostanie dopieszczona, bo trochę za bardzo widać ten pośpiech. Jak to poprawisz to będzie na prawdę fajne, luźne i zabawne opowiadanko fantasy. Powodzenia! 

 

Hej MordercaBezSerca, dzięki za komentarz! Te kwadratowe didaskalia to fakt, też mi to nie leżało gdy czytałem któryś raz to opko przy poprawianiu. Na pewno postaram się coś z tym zrobić jak tylko będę miał więcej czasu na dniach, może jutro nawet znajdę chwilę. 

Z tymi Ghulami to w sumie zabawna sprawa, bo już drugi raz słyszę “skargi” na przedstawianie ich w złym świetle xD (oczywiście rozumiem że to żart) ja sam zawsze lubiłem pogardzane rasy, np w Skyrim grałem zawsze Argonianinem. Teraz też myślę powoli nad opowiadaniem z jednym z moich bohaterów który właśnie jest ghulem. 

Co do plusów, miło mi się to czyta, tym bardziej że to moje pierwsze skończone i dopracowane opowiadanie. Pochwałę klimatu też już drugi raz słyszę (opko jest też na Wattpad), ale co mnie intryguje to fakt że nie pamiętam abym przy pisaniu skupiał się jakoś bardzo na oddaniu realiów gry, smaczków i mechanik. Możliwe że mi to wyszło trochę samo z siebie, bo znam uniwersum bardzo dobrze łącznie z pierwszymi grami i po prostu udało mi się wczuć w klimat. Na pewno przeczytam to sobie to jeszcze raz i zwrócę na to uwagę, bo to w sumie może być cenna wiedza na przyszłość. 

 

Jeszcze raz, dziękuję ci za poświęcony czas, zgłoszenie do biblioteki, ocenę i wnikliwy komentarz, pozdrawiam cieplutko i do zobaczenia na forum!

Kawał dobrej roboty. Jako nowy użytkownik muszę powiedzieć że dowiedziałem się chyba wszystkiego czego na start potrzebuje taki świeżak jak ja. Na pewno jeszcze nie raz tutaj zajrzę gdy nie będę pewny jakiejś kwestii. Z mojej strony po prostu mówię “Dziękuję Drakaino”. Naprawdę kawał solidnej roboty (w dodatku przyjemnie napisanej i z wcale nie małym dodatkiem smakowitego humoru, co by człowiek nie zasnął przedzierając się przez te technikalia i przepisy. Dziękuję smiley )

Dziękuję, przyjąłem, to był po prostu odruch grzecznościowy, podobnie jak te przeprosiny ;) Co do Portalu dla żółtodziobów, chętnie zajrzę. 

Nowa Fantastyka