Profil użytkownika


komentarze: 21, w dziale opowiadań: 19, opowiadania: 13

Ostatnie sto komentarzy

Pewnego wieczora dostałem cynk z Centrali, że ktoś się włamał do magazynu.

Powinno być "pewnego wieczoru", popraw, bo brzydko zaczynać błędem. :P

Akcja skończyła się zanim się zawiązała, w sumie nie wiem o co chodzi, a szkoda, bo zdaje się, że pomysł ciekawy.

Bardzo mi się za to podoba tempo opowiadania, można się wczuć w zdesperowanego człowieka, który wypił siódmą kawę i ma cholerne kłopoty, pogrąża się we własnym szaleństwie. Wyobrazić sobie jego drżące ręce i poktywający czoło zimny pot, choć nie opisujesz tego wprost. Styl wymaga dopracowania, ale jest oryginalny, [uwaga będzie wulgaryzm!] zajebisty.

Już nie mówiąc o wadze rzucanych propozycji, kiedy nie przeczytało się wszystkiego konkursowego. [a.k.j.]

Nie ma na tym świecie osoby, która to wszystko przeczyta. Teksty na konkursy literackie są w 95% niskich lotów, a tu jeszcze temat zachęca autorów do zaniżania poziomu. Ogłoszenie tego konkursu było (z pełnym szacunkiem) masochistycznym posunięciem.

Ja wiele przejrzałem, Legenda Eweliny nie jest przypadkowym wyborem. Na Jack'a Hardy'ego Eferelina Randa też bym zagłosował, ale to tak, jakby na Bogarta rękę podnieść, tego nie zrobię. :)

Pozdrawiam.

Ja tylko przejrzałem opowiadania, wyłowiłem jedno: Legenda autorstwa Eweliny. Za to, że mocno ryje banię (jak to w swoim komentarzu stwierdził ZombieCamel). A że jeden obraz mówi więcej niż tysiąc słów, niech za opis mojego stanu w trakcie i pierwszych minutach po przeczytaniu tekstu służy ten film.

PS. Ewelino! Zdaje się, że rozumiem ukryte przesłanie w ostatnim zdaniu. Nie lepszy nosorożec? Taki śliczny i różowy, pasuje nawet lepiej. :P Ale to moje jedyne zastrzeżenie.

Postęp gigantyczny. Przeczytałem od początku do końca, choć trochę się pogubiłem. Tę pierwszą retrospekcję zrozumiałem, potem było ciężej, znów nie do końca rozumiem, co się dzieje. Prowadzisz dwa albo trzy wątki jednocześnie, zdaje się. Nie bronię takiego zabiegu, ale radziłbym wyraźniej zaznaczyć, o co chodzi. Ale może to dlatego, że przez poprzedni tekst nie dałem rady przebrnąć? A może łom jestem i tyle? Jeżeli ktoś więcej się pogubi, to się nad tym zastanów, jeżeli nie - to olej ten akapit mojej wypowiedzi.

Dygresje do łyknięcia, zdozowałeś wiedzę, którą wcześniej chciałeś przekazać w pigułce, a ja ją przyswoiłem.

Nie mam moralnego prawa przyczepiać się do orografów (wiesz czemu :( ), ale zauważyłem, że wielokrotnie piszesz na końcu casowników (3 os. l. poj.) "ą" zamiast "ął", np. "staną" zamiast "stanął".

Wciąż trochę nie panujesz nad chaosem, więc przywołam czyjś komentarz do twojego wcześniejszego tekstu: trzeba wrzucić do szuflady, odstawić na tydzień, zapomnieć o nim. Wtedy możesz bardziej obiektywnie spojrzeć na niego, bo redakcja własnych tekstów jest szalenie trudna.

Nastąpiła też ogromna poprawa stylu, zrezygnowałeś z opisów itd., które dodatkowo zacierały fabułę. Więc twój tekst się wyraźnie skrócił, ale czy nie jest czytelniejszy? Z czasem będziesz sobie mógł pozwalać na coraz więcej, na razie podoba mi się takie chłodne podejście, które swoja drogą wcale liryzmu pozbawione nie jest. Znów polecam szukania wzorców w literaturze papierowej. Czytając mistrzów i kradnąc ich styl doprowadza się własną prozę do momentu, w którym ilość akcji-opisów-takich_tam jest zrównoważona. Po co pisać i odkrywać to na piechotę, skoro genialne teksty czekają w bibliotece na to, żebyś wykradł im duszę?

Ode mnie szczere gratulacje!

Bardzo fajne. Szkoda, że nie możesz startować w Kosmikomice, bo to nie opowiadanie. A niech mnie, najwyżej zbanują biednego debiutanta: OK, do kon..., do konkur... . Nie, nie pozwolę sobie. :)

@Dreammy
No właśnie faceci tak mają, że jak im się czegoś wprost nie powie, to nie zrozumieją. Ot, inaczej mózg zbudowany. :P

Dziękuję ślicznie za komentarze. Taka przyjemna, rodzinna atmosfera na tym portalu...

W końcu coś się wykrystalizowało. Widać, że zaczynasz i masz jakąś ambicję (porywasz się przecież na powieść conajmniej!), więc zamiast komentować opowiadanie, dam ci kilka wskazówek. Będzie konstruktywnie, wypisywanie błędów raczej nie ma w twoim przypadku sensu.

Po pierwsze nie czytaj tej strony. Chcemy nie chcemy, tekst może wrzucić każdy, więc poziom jest niski. Może opowiadania oznaczone piórkiem? Ale nic więcej. Pod tym się chyba każdy podpisze, bo jeszcze twoim natchnieniem stanie się jakiś egzaltowany bełkot. Na początek idź do biblioteki, poproś o Forsytha (na fantasy się nie znam, więc wybacz mi przykłady, które mimo wszystko wybieram solidnie). Coś gładkiego jak e^x, broń Boże Konwickiego albo Camusa - do poetyckich tekstów trzeba dorosnąć, najpierw trzeba zrozumieć, czym jest dobra fabuła.

Niebawem będziesz wiedział, dlaczego "Przed dwójką przyjaciół rozpościerał się widok czegoś co można określić słowami „gąszcz, tylko bardziej"." brzmi dużo gorzej, niż "Przed dwójką przyjaciół rozpościerała się nieprzebrana gęstwina.". Dużo jest takich przekombinowanych zdań w twoim tekście, dlatego odradzam ci zbyt delikatne (poetyckie) teksty.

Więc jeszcze raz, dla jasności: najważniejsza jest fabuła! Twój pierwszy akapit (a może pierwsze dwa, ciężko się połapać jak formatowanie wycina taby) są zbudowane z dygresji. Uwież mi, że to opowiadanie istnieje tylko w twojej głowie, więc ty wiesz, o co chodzi. Ja, czytelnik, nie wiem, więc odrzucam twój tekst i lecę dalej. Chcę wiedzieć, gdzie zmierzasz, więc staraj się na przyszłość już w pierwszym akapicie zamieścić haczyk, który łyknę, zadam sobie pytanie - co dalej? Bo tak to czytam o krasnoludzie i elfie, których mam w dupie. Musisz najpierw sprawić, że zainteresuję się ich losami, a dopiero potem (jak już będę bezradnie nadziany na haczyk), możesz sobie pozwolić na dygresje i odbieganie od meritum.

Ćwicz, wrzucaj teksty coraz lepsze. Ta strona to wielkie zbiorowisko darmowej siły roboczej, wykorzystaj to. Dostaniesz wiele wskazówek (cennych i nie), ale przynajmniej wiesz, na czym stoisz. HAWK.

Ja się fantasy nie interesuję, kiedyś przeczytałem Władcę Pierścieni i znudził mnie śmiertelnie (proszę mnie za to nie linczować, Hobbit mi sie podobał :P). Tym niemniej pozwolę sobie uznać, że takie opisy powinny skończyć w notatkach autora. Czytelnik wolałby się o tym dowiadywać stopniowo, mieć całą tę przytłaczającą wiedzę wplecioną w fabułę, zdozowaną. Więc nawet jeżeli to jest początek czegoś większego, zamieszczenie tekstu wydaje mi się pochopnym ruchem.

Jezu! Jak to jest, że w tym opowiadaniu pojawiają się miecze świetlne, a ja to łyknąłem? Te opowiadanie nie ma złotego piórka chyba tylko dlatego, że jest otwarte.

Jak wejdziesz w swój profil, to masz swoje teksty wypisane jeden po drugim. Tam przez 24h od momentu zamieszczenia tekstu masz opcję "edycja", więc pewnie usunąć też możesz. Najwyżej wytnij wszystko i napisz, że opowiadanie usunięte. Albo je napraw, masz czas.

@Ewelina
To ja sprecyzuję, o co mi chodziło, bo chyba zaszło nieporozumienie. :P Czym jest kicz i skąd się bierze, tego w sumie nikt do końca nie wie. Zależy od wrażliwości, wystarczy spojrzeć na dyskusję pod każdym opowiadaniem. Ale jak się użyje słowa tandeta, robi się prościej. Twoje opowiadanie jest jak sprzedanawne na odpuście chińskie badziewie. Pistolety na kapiszony i gwizdki w kształcie ptaków, które po napełnieniu wodą wydają dźwięk przypominający ćwierkanie. Tutaj jesteś bezkonkurencyjna i jeżeli ktoś chce cię pobić, musi się bronić innym podejściem. Więc ten konkurs jest już moim zdaniem zamknięty - przynajmniej przy takim pojmowaniu kiczu.

Gdzieś w okresie drugiej wojny światowej pojawiły się filmy, które dziś szufladkuje się w gatunku noir. Twardzi faceci, kobiety fatalne, poplątane intrygi. A wszystko przykryte i wypełnione mrokiem. Jest w tych filmach jakaś moc, niepokojąca siła, którą tobie (niestety) udało się zyskać. Moją sympatię zaskarbiłeś sobie już w czwartym zdaniu: "Na widok przejeżdżającego samochodu dziwki prężyły się, prezentując wdzięki, alfonsi spuszczali wzrok, a dilerzy natychmiast chowali się głębiej w cień mrocznych zaułków.". Mad Max? A potem te draby przemieniające się w mutanty - przypomina się Kiss me deadly z '55, gdzie w tajemniczej paczce znajduje się nie co innego, jak głowa meduzy. Dlaczego więc te niestety? Bo chciałeś napisać opowiadanie kiczowate, a wyszła ci perełka amerykańskiego kina klasy B lat czterdziestych i pięćdziesiątych minionego wieku, którego klimat odtworzyć udaje się niewielu. Wprawdzie nieoszlifowana, ale od kiczu daleka. Bo to nie te niskobudżetowe filmy były kiczowate, tylko późniejsze próby podrobienia "tego czegoś". Siły, której ja nazwać nie potrafię.

Gdybym mógł, dałbym 5 za "to coś" właśnie. Czuję wprawdzie niedosyt - widać, że brakuje miejsca albo chęci, postacie są trochę płytkie, za szybko chcesz skończyć, niektórym opisom brakuje plastyki. J. M. Cain potrzebował z grubsza stu stron na opowiadanie, w twoim też tkwi potencjał przekraczający marne 20.000 znaków (bo takie są ograniczenia konkursowe, jeżeli się nie mylę). Ja sobie wprawdzie wiele dopowiedziałem i może dlatego piszę tę laudację, ale rozwinąć historię Jack'a Hardy'ego by wypadało. Już nawet poza konkursem, wrzucić pełniejszą (kompletną) wersję. Na koniec gratuluję jeszcze tego: "Hardy siedział na parapecie i wsłuchiwał w nocne szepty miasta. (...) Palcami gładził chłodną powierzchnię saksofonu. Po chwili zastanowienia włożył ustnik do ust, a z instrumentu popłynęła rzewna melodia. Lubił smutne utwory. Były prawdziwe.". Rozpierdoliło mnie. Tymczasem zamiast iść spać, obejrzę sobie film noir!

@Katy
Jestem senny, tylko nie w tych godzinach, co trzeba. :P Koleżanka też nie śpi po nocach, czy cieszy się słońcem wtedy, kiedy Polska śpi? Odpowiedź rzeczywiście nietrywialna.
@ Bohdan
Gdyby kolegę jednak naszła chęć, proszę się nie krępować. Żeby sobie tyłek podetrzeć, trzeba wydrukować, a to mi już daje jakiś nakład. :)

Nowa Fantastyka