Profil użytkownika


komentarze: 14, w dziale opowiadań: 11, opowiadania: 7

Ostatnie sto komentarzy

Gratulacje dla zwycięzców! Konkurs super, fajna atmosfera. Akurat drugiego i trzeciego miejsca nie czytałam, więc chętnie nadrobię przy kawce.

Cześć!

 

Opowiadanie lekkie, przyjemne, w mojej ocenie idealne dla dzieci w okolicach czwartej klasy. Trochę bym popracowała nad szykiem zdań, bo miejscami jest dość nienaturalnie. Zobacz:

 

Lato minęło nudne i wyglądało na to, że przez następne dwa dni, które zostały do pierwszego dzwonka, nic się ciekawego nie zdarzy.

Lepiej: nic ciekawego się nie zdarzy.

 

– Co jutro będziemy robić? Może pojedźmy nad zalew?

Może: co będziemy robić jutro? Albo: jutro co będziemy robić?

 

– Matka jutro ma gotować krochmal, całe przedpołudnie będę wieszać pranie.

A tu: matka ma jutro gotować krochmal. Lub: jutro matka ma gotować krochmal.

 

Ale to tylko moje zdanie :) Niekoniecznie to, jak mi coś brzmi, musi cokolwiek oznaczać!

 

Poza tym:

Rzeczywiście, odpadający tynk starych kamienic, przegniłe drewniane schody i wszechobecna szarość czyniła z tego miejsca plugawy zakątek…

 

Tu musi być “czyniły”, bo to czasownik po wyliczeniu, a więc należy mu się liczba mnoga.

 

Z sufitu zwisał kandelabr z kilkudziesięcioma świecami…

Kandelabr to świecznik stojący lub typ ulicznej latarni. Tutaj byłby to po prostu żyrandol.

 

A te dwa fragmenty:

– Co w takim razie?

– Musimy się jej pozbyć. Najlepiej uśmiercić.

– Przecież mumia jest martwa – powiedział sceptycznie Jędrzej.

– Hm, to przynajmniej możemy ją unieruchomić.

– Moglibyśmy dać jej coś do jedzenia – odezwała się Emilka – no, wiecie, jak psom dasz kość, to zaraz są zadowolone.

Tomek sięgnął do plecaka.

– Mam kanapkę z mielonką.

Ha, serio się przy nich ubawiłam; to jest naprawdę fajny tekst, dobrze sprawdziłby się u młodszych odbiorców. Ja tu widzę potencjał :)

 

Cześć!

 

Lektura Twojego opowiadania sprawiła mi wiele przyjemności. Jako że sama jestem “team Słowacki”, niezwykle ucieszyła mnie historia z jego udziałem. Stylizacja miła dla “ucha”, epoka fajnie oddana. Motyw przewodni ciekawie skrojony.

 

Jako osoba dość krótko obecna na forum przyznać muszę, że wyjść z podziwu nie mogę dla tego, jak jesteście w stanie rozebrać każdy tekst na czynniki pierwsze! Lektura komentarzy zajmuje więcej czasu niż samego opowiadania :) Ale to dobrze, fajnie wiedzieć, że grono takie zaangażowane. To oczywiście również zobowiązuje.

 

A na koniec proponuję drobną poprawkę.

– Mieliśmy dosyć czasu w podróży, zresztą ma niepospolity talent do języków.

Pozdrawiam serdecznie!

 

 

Cześć @drakaina!

 

Powiem tak: podobało mi się. Ale… Część z narracją Neferet o wiele mniej niż ta osadzona stulecia później. Nie mam serca do takich lirycznych, tęsknych kompozycji i wolę akcję, coś przygodowego, dokładnie takiego jak w drugim wątku.

 

Mam drobne uwagi, o które chyba nikt się wcześniej nie pokusił:

 

Damy obecne, drogi profesorze, pragną dreszczu grozy. I ja im to zapewnię.

Może lepiej: “I ja im go zapewnię”?

 

Peter skrzywił się. Nie lubił kłamać, a jeśli powie prawdę, Henry się nie przejmie.

Zgrzyta mi ta nagła zmiana czasu na przyszły, czy nie byłoby lepiej: “Peter skrzywił się. Nie lubił kłamać, ale jeśli powiedziałby prawdę, Henry by się nie przejął”?

 

W oddali majaczył łuk Wellingtona; Peter zerknął na towarzysza z nadzieją, że rozmowa nie zejdzie na historyczne zaszłości, natomiast przez ułamek chwili rozważał szturm na Apsley House i wywleczenie z łóżka wiekowego księcia, który wprawdzie dawno już nie był premierem, pozostawał jednak naczelnym dowódcą armii brytyjskiej, i błaganie go o wysłanie oddziału gwardii do domu lorda Lonsdale celem aresztowania gospodarza.

Nie za długie to zdanie? Może by je rozbić chociaż na dwa, przyjemniej by się czytało.

 

Tekst ogólnie trafił w moje gusta, podobał mi się podział na dwie narracje, podobał mi się londyński klimat z epoki, a nawet pojawiające się w opowieści sztampy, takie jak to odczytanie imienia, podmuch wiatru i nagły niepokój. W kwestie historycznie się nie zagłębiam, bo się nie znam, ale przekonują mnie jako laika.

Będę się trochę czepiać – i postaram się przy tym nie powtarzać po poprzednikach.

 

Chmury przypominające posłańców złych nowin.

Nie wiem, jak wyglądają chmury przypominające posłańców złych nowin. Może lepiej: “Chmury zwiastujące złe nowiny”.

 

Opasłe kłębowiska wilgoci, wyglądały niczym zmutowane organizmy żywe.

Nie leżą mi te zmutowane organizmy żywe. Widzę te chmury, wyobrażam sobie jak się… kłębią. I po prostu zdają się być żywymi organizmami.

 

Jedni mówili, że to Moloch, inni, że Apis. Nie znałem żadnego z tych określeń.

Może: “Nie znałem żadnego z tych imion”? BTW, mi Apis nie kojarzy się z miodem pitnym :) Jasne jest, o jakiego boga chodzi.

 

Spadały chmarami na mieszkańców niczym szarańcza, lecz nie robiły im żadnej krzywdy, przynajmniej nie w sferze cielesnej. Skaziły natomiast ich umysły. To, co nastąpiło potem utwierdziło mnie w tym przekonaniu.

Skąd w chwili „dziwnego deszczu” ten wniosek o skażeniu umysłów? Narrator wie za dużo i właściwie nie wiadomo skąd.

 

 Przekaz historii jest czytelny i mocny. Językowo dużo do poprawy, ale w większości poprzednicy już Ci do wyłożyli. Mumie i sarkofagi zdają się być wklejone w ten tekst na siłę. Poza tym zbyt skrótowo, zbyt instant. Od srania kolegi do jego nerwówki z powodu odrzucenia Boga mija ledwie siedem krótkich zdań. Potem jest jeszcze szybciej.

Nie mój klimat, ale moja ocena jest całkiem pozytywna.

Faktycznie całość przypomina opowiadanie komuś snu.

Cześć!

 

Ogólnie rzecz ujmując – podobało mi się!

 

Jak już zauważyli poprzednicy, klimat epoki dobrze oddany. Do tego atmosfera dość ciężka, powiedziałabym “ciemna”. Czytając, miałam wrażenie, że cały przedstawiony świat spowija półmrok, oczywiście pomijając te miejsca, gdzie panował już pełny mrok :) Opowieść przewidywalna, ale to chyba nie problem.

 

Nie będę jakoś szczególnie zagłębiać się w styl, bo ten został już rozłożony przez innych na czynniki pierwsze. Ale zauważam dużo przypadków i myślenia życzeniowego. Przykład z początku, który naprawdę dobrze się czyta, aż do jego ostatniego akapitu:

 

Gdy żegnała się i wychodziła ze zboru, miała wrażenie, że pastor patrzy na nią odrobinę podejrzliwie.

W rozmowie nie ma nic, co powinno wzbudzić niepokój pastora. Ot, po prostu matka w żałobie, która nie może odżałować swojej córki. Moim zdaniem klimat tajemnicy jest tu budowany na siłę. Może lepiej byłoby, gdyby pastor patrzył na nią ze współczuciem? Albo z lękiem o to, czy poradzi sobie ze stratą? Życzysz sobie, aby pastor patrzył podejrzliwie, więc on to robi, tylko czy ma ku temu powód?

 

Harold – wkurzał mnie przez cały tekst :) To dobrze, bo były emocje!

 

 

Cześć! Całkiem przyjemnie się czytało. Kilka uwag:

 

Plutonowy wytarł ręce o brudne moro.

Ten kamuflaż to „mora”, czasem nazywana „deszczykiem”. „Moro” to nazwa tak samo błędna, jak popularna. Myślę, że „moro” byłoby ok w ustach trepa czy milicjanta, ale niekoniecznie leży mi u narratora, który zdaje się być z typu tych wszechwiedzących.

 

Mieli warsztaty z wiązania. Że niby wtedy seks bardziej ostry jest. Przyszli, zaczęła się zabawa, a jak panienki były w bandażach, to pierdolca dostały.

Tu już wiedziałam, że dialogi będą niezłe. Jak je przeczytałam na głos, to trochę brak im naturalności, ale tylko trochę i chwilami. Bo ogólnie jest z jajem. Po męsku. Niezbyt górnolotnie, co dobrze oddaje kondycję umysłową bohaterów. Natomiast wyraźnie brakuje mi wtrąceń narratora. Ściany dialogów są zbyt długie, brak w nich oddechu.

 

Nie pójdę przecież do Płócienniczaka ani nie wrzucę tego do archiwum X.

Tego serialowego (od 1993 roku) czy policyjnego (pierwsze powstało w 1999 roku) archiwum X? Czy w PRL ktoś użyłby takiego sformułowania?

 

Jest też trochę potknięć interpunkcyjnych, ale mniejsza z tym.

Historia dość gęsto usiana wydarzeniami i bohaterami. Rozbudowa narracji lekko by je rozciągnęła i nadała mu płynności, dałaby się czytelnikowi rozgościć w wydarzeniach.

Jestem ciekawa dalszego ciągu, więc na pewno rzucę okiem.

Ocena na plus :)

 

@drakaina Historyk ze mnie jak z koziej dupy trąba :) Poprawię nieszczęsne Zjednoczone Królestwo, jak się już tu całe głosowanie skończy. Ogólnie za dużo poprawek, żeby teraz w tym grzebać.

 

Jeśli dobrze zgaduję i mamy ostatnie dekady XIX w., to handel zabytkami spoza Europy był nadal łatwy. Znalazca albo nabywca mógł sporo wywieźć, a człowiek dobrze ustawiony bez trudu uzyskiwał pozwolenie.

Tak, to dokładnie ten czas. I ta łatwość w wywożeniu “łupów”.

Dziękuję :)

 

@Radek Dziękuję, kłaniam się nisko.

Chciałam każdemu z Was coś odpisać, stworzyłam rozbudowany komentarz, dodałam emotki, wyboldowałam pseudonimy. I dumna z siebie zamiast wysłać komentarz, zamknęłam przeglądarkę…

 

Dlatego w skrócie: dziękuję za opinie. Wypunktowaliście mnie w iście bokserskim stylu :) Wszystkie uwagi przemyślę na zimno i za jakiś czas naniosę poprawki. Przy niektórych komentarzach aż mnie czknęło. Jak mogłam takie babole posłać w świat?

 

Przy kolejnych tekstach na pewno skorzystam z bety – na etapie tego tekstu jeszcze nie do końca wiedziałam, co to jest, ale już ogarniam :)

 

 

Koala75, dzięki za opinię.

PS Chochliki zawsze są ze mną – nie umiem się wredników pozbyć! :)

 

ninedin, miód na moje uszy (a w tym wypadku na oczy)! Fakt, że w paru miejscach fabuła się faktycznie zbytnio streszcza – może kiedyś uda mi się nauczyć, że pisanie w pośpiechu nie popłaca. Ale nie liczyłabym na to jakoś specjalnie :)

 

Dziękuję za pozytywne opinie – to zachęca do dalszego pisania.

A w pierwszej wolnej chwili siądę do czytania – nie mogę się doczekać lektury innych tekstów z mumiami w tle!

@Ramshiri, dziękuję za komentarz.

 

Dopatrzyłeś się kilku potknięć i kilku większych niedopatrzeń, super, że je wypunktowałeś. Cieszę się, że można liczyć tu na sensowną krytykę. 

 

Nie wiedziałam, że póki termin otwarty, to mogę tekst edytować. Myślałam, że jak już wrzucę, to koniec, poszło w świat i takie ma zostać. Ale skoro można, to jasne, popracuję nad nim jeszcze! Czy powinnam w takim razie w edycji zaznaczyć póki co kopię roboczą? Cholerka, nie orientuję się jeszcze w technikaliach…

 

A tag science-fiction jest, bo się zagapiłam – był zaznaczony domyślnie i tak zostało. Jak się działa w pośpiechu, to tak jest :)

 

Jeszcze raz dziękuję!

Cześć wszystkim!

Podobnie jak wielu innych użytkowników, najpierw przez kilka lat nieśmiało kręciłam się po stronie, aby dopiero w nagłym przypływie odwagi założyć konto. Oto i jestem, deczko przerażona, ale szczęśliwa, że w końcu zdecydowałam się do Was dołączyć.

Staram się ogarnąć cały forumowy savoir vivre, dlatego proszę o wyrozumiałość – jakoś przesadnie ciamciarą nie jestem, ale mam talent do działania w kolejności czyn --> myślenie, dlatego może zdarzyć się, że odwalę coś nie tak (w najlepszym wypadku będzie z tego kupa śmiechu).

Najpierw chciałam napisać, że w sumie nie będę o sobie opowiadać, bo nie ma co, ale potem sama zdzieliłam się mentalnie przez łeb. Czy naprawdę muszę chować głowę w piasek?

Już jakąś chwilę temu stuknął mi trzeci krzyżyk. Cały ten czas związana jestem z Krakowem. Chociaż z wykształcenia jestem bibliotekoznawcą, od lat pracuję jako copywriter, głównie nad tekstami marketingowymi. Najchętniej czytam literaturę faktu. Skończyła się już u mnie faza na kryminały, do sci-fi ciągle dorastam. Lubię kino grozy, chociaż jeszcze nie natrafiłam na horror, który by mnie przeraził, a szkoda. Interesuję się dość ogólnie ujmując nauką, bo po prostu lubię wiedzieć, jak działa świat, który mnie otacza, ale kroki kieruję zazwyczaj w stronę historii, kryminologii i spraw społecznych. Zawsze robię wszystko na ostatnią chwilę. Piszę głównie krótkie formy, chociaż wystukałam jedną powieść kryminalną z założonego siedmiotomowego cyklu i… wyrzuciłam plik. Nie umiem tworzyć planów, dlatego utykam w połowie pisania i do ostatniej chwili nie znam zakończenia, a to sypie mi całą fabułę. Lubię stare laptopy IBM/Lenovo z  czarną klawiaturą z trackpointem (vel. cyckiem/łechtaczką). Na widok Fiata 500 mam odruch wymiotny.

Jak widać, mam też tendencję do przerostu formy nad treścią, ale o tym przekonacie się pewnie jeszcze nie raz :)

Cieszę się, że w końcu się spotykamy. Pozdrawiam Was serdecznie!

 

 

Nowa Fantastyka