Profil użytkownika


komentarze: 51, w dziale opowiadań: 50, opowiadania: 29

Ostatnie sto komentarzy

A więc:

- Pokochałam przeciętnego demona, jakich wielu. Jednak czy był taki zwyczajny? Chyba nie.

- Jednak myśl, że umrę z jego imieniem na ustach dodaje mi siły, odwagi.

- Nie żałuje.

Wszystko, co przeżyłam, podczas tych wspólnie spędzonych chwil, było tego warte...

Luci

Dokonuję zatem nadinterpretacji. Co jeśli to faktycznie nie był zwyczajny demon, a imię na końcu nie jest podpisem narratorki/autorki. Gdyby tak dziewczyna pokochała samego księcia ciemności i nie wyrażała z tego powodu skruchy, tym samym decydując się na wieczne potępienie (Nawet ja sama nie podejrzewałam siebie o tak wielkie poświęcenie). Czy wówczas nie jest to ciekawa puenta?

Dziewczęta uwaga na Lucka. Kiedyś za romanse z nim palono na stosie.

A na koniec serio, to zgadzam się poprzednimi komentarzami.

And now here we go the next category. The award for the most emotional short story goes to...

...

S E E E L E E N A A !

Prawidłowe pytanie brzmi, co z psychiką i wrażliwością dziecka. Prawdą jest chyba, że w przeszłości np Francji(?) wydawano dwunastolatki za mąż i nie zwano tego pedofilią, ale śmiem wątpić czy dzieci te były na to gotowe. Każdy z nas był dzieckiem i sam wie, jak czuł i myślał i czy miałby wówczas ochtę na wejście w erotyczny świat dorosłych. Dlatego rozumiem wredegolysola, że nie akceptuje argumentu, ze dziewczynka sam chciała, bo cóż ona może wiedzieć. Ale pisac o problemie można. Ja jescze raz powtórzę, że mi rozchodzi się tylko o to, ze wrzucony został fragmencik jakiś na zasadzie: powiedzcie mi czy umiem pisać scenki erotyczne? Jeśli już odpisywać to, odpisac, tak umiesz, a nie wylewać zachwyty , a nawet wystawiać oceny. No cóż można i tak.

Ale udało się coś chyba nieplanowanego: wywołać niemałą póki co żywą dyskusję. Może tekst Seleny zapoczątkuje nowy trend na kontrowersyjny short - scenka rodzajowa o drażliwej tematyce. Kto wie.

Skoro tekst jest wielki, to zapewne odnaleźć w nim można czytelne odwołanie do grzechu pierworodnego. Główna bohaterka Oliwia to zatem spadkobierczyni piętna biblijnej ewy a imię jakie nosi jest ze wszech miar znaczące i ma przywodzić na myśl gaj oliwny - zarazem eden jak i ogrójec, gdzie dokonuje się grzech oraz cierpienie. To ona kusi mężczyznę jabłkiem, to jej można przypisywać gros winy. Śpiący pan Zbigniew pełni w opowiadaniu rolę stróża fatalnej pary, ale jak dowiadujemy się w konkluzji - przespał ich katastrofę. Bo jakże inaczej nazwać to co spotkało tych dwoje - on stateczny mężczyzna z ukrytymi skłonnościami pedofilskimi, o których do tej pory nie miał pojęcia i ona nimfetka-kusicielka, zbyt dorosła na swój wiek, lecz wciąż nie dość dojrzała, by zrozumieć konsekwencje swych chorych fantazji. Akt miłosny nie przebiega po jej myśli, bo nie może ona być pełnoprawną partnerką jacka, którą ten traktuje jak niegrzeczną dziewczynkę, której należy się kara za jej pychę i śmiałość względem niego. Bohaterka nie otrzymuje od niego namiętnej miłości, ale dawkę erotycznej perwersji. Celowo uwydatnia to kontrast - słodycz dziewczyny i cebulowy odór mężczyzny, urwany guzik spodni oraz kolano brutalnie wciśnięte w krocze. Dziewczyna jednak jest tak zatracona w swym wyobrażeniu i tak nieświadoma prawdziwych relacji między kobietą a mężczyzną, że akt seksualny, który odbył się w takich a nie innych warunkach, zamiast być dla niej cierpieniem i traumą sprawia jej jak mniemam fałszywą przyjemność. Trauma dopiero ma nadejść...

Chyba że nagle obudzi się pan Zbigniew, a Oliwka zamruczy do niego: Zbigniew Zbigniew a ty, a ty? Dawaj chłopie na dwa baty. Zbigniew zawaha się, po czym spojrzy w jej czekoladową tęczówkę i rzuci krótkie - OK!

Jeśli kogoś obraziłem, przepraszam. Kultura przede wszystkim.

polręciłem coś, więc ma zastosowanie. A zresztą nieważne. I dodam tylko, że nie chodzi mi o jakąś poprawność czy purytanizm. I o pedofilli można pisać, ale z sensem. A wrzucenie fragmentu dającego się strscić jednym zdaniem(dwunastolatka skusiła dorosłego mężczyznę, który odbył z nią stosunek płciowy w obecności osoby trzeciej) nie wiem czemu niby ma służyć. A czy całość (jeśli to faktycznie fragment większego pomysłu) bedzie dobra, sie okaże, bo że wzudzi skrajne emocje to napewno. Teraz to wygląda jak promo i ludziska będą czekac na full version. Zatem do dzieła autorko!

Do poszukiwaczy ukrytej głębii owego fragmentu: maksyma szukajcie a nie znajdziecie nie ma w tym przypadku zastosowania.
I nie będę pocieszał autorki tekstmi typu: ale styl masz za to dobry lub że całość pewnie bedzie wspaniała...
Jak napisze porządny kompletny tekst wówczas pochwalę 

Jest coś takiego:
- ktoś nowy wrzuca fragment jakiś, ni to z gruchy ni z pietruchy i z miejsca dostaje komentarze typu: wrzuć całość, a nie jakiś lipny fragment, pedofilia, brak fantastyki i nikt się nie ujmie za autorem
- gdy podobnego procederu dopuszcza się ktoś znajomy to czytamy wtenczas: zob. komentarze pod tekstem

Nieliczni odważą się skrytykować i wierzcie mi nie pozostaną niezgnojeni 

Ludzie opamiętajcie się na Boga. Rozumiem towarzystwo wzajemnej adoracji. No ale są granice. Ale koniec końców nie tylko pseudonabokowów tu spotkać można ale i desadów. A zresztą piszta co chceta.

No i co tu napisać hehe. Jaki jest koń każdy widzi. Ale radość :) z czytania była. Czy pisać prawdę, czy mydlić aby nie zniechęcić. Ot dylemat.

Anioły w Krakowie... hmmm...polujące na demona...hmmm. Mogło być ciekawie, ale flesz niestety ma sporo racji. nie udał się ten tekst, bywajec, a formy czy tez stylu opowiadania bym nie bronił, bo w istocie jest jakiś niestrawny. Kilka fajnych fragmentów, ale to raptem 15% procent tekstu. Czy warto dla nich poświęcić kilka minut przy komputerze. Nie wiem. Na własną odpowiedzialność.

Pomysł na obrazek całkiem całkiem, ale narracja do mnie nie przemawia. Pomysł tak, wykonanie nie.

Eee tam końcówka może być, dobra jest. Nie zawsze musi być nieprzewidywalnie, czasem wolę jak jest tak jak ma być. do tego bardzo fajne zdanie zamykające. Zapada w pamięć.

Fajna końcówka. Przeczytałem nawet z przyjemnością, ale gdyby nie kilka ortów czÓłbym się lepiej.
P.S. Dzieciaki nie bierzcie! 

Pomijając drobne mankamenty całkiem sympatyczna opowieść dla dzieci. Ale żeby nie było w niej miejsca dla choćby jednego czarnego charakteru, toć aż dziw bierze mości skrybo. What a wonderful world.

Jeszcze raz staroć. Obiecuję, że ostatni raz zamieszczam nieprozę. Balladka krótka, więc myślę, że kto zechce, ten łyknie.

"Wśćig o życie" AKA "Biografia prenatalna" AKA "Urodzeni mordercy"

Meraxes - nie przejumuj się babolami, bo tekst je przygniata. Opowiadanie pierwsza klasa, A przez czały czas zastanawiałem się czemu ma służyć narracja pierwszoosobowa w czasie teraźniejszym, a tu proszę końcówka wyjaśnia, że takowej trzeba było użyć. A Dukaj to też człowiek i wcale nie jakiśniezastąpiony  fenomen, więc nie ma co przesadzać ze skromnością. Niby idą przez pustynię, niby gadają, nawet na dobrą sprawę nie walczą, a wszystko jakieś takie epickie i pochłania. Niezła przygoda jednym słowem i kto wie, czy nie zwycięzca Eliminacji. Życzę powodzenia.

Osobiście mam podobne zdanie jak ty Ranferiel, ale z konkursami różnie bywa i różnorakie są kryteria. Zwłaszcza przy podobnym poziomie tekstów niuanse mogą zaważyć. Ale tak na marginesie, podobno matematycy czy fizycy popełniają w tekstach mniej błędów niż poloniści, ale od tego są ludzie od korekty własnie. Pozdrawiam.

Może dziś znajdę trochę czasu żeby doczytać opowiadanie do końca, zwłaszcza że zyskało już fankę, a to coś znaczy. Pozdrawiam raz jeszcze.

Ja napisze narazie tak. Przeczytałem może jedną czwartą, sam nie wiem. Resztę z pewnością doczytam i wtedy wyraże swoje zdanie. Póki co prosiłbym, aby autor jeszcze raz przejrzał tekst i poprawił błędy, bo szkoda, żeby przez nie miał przegarać, zwłaszcza jeśli opowiadanie jest faktycznie tak dobre.
Ot kilka z nich. O interpunkcyjnych nie pisze, a jest ich sporo (zbędne i brakujące przecinki)
Skalista okolica, gdzie niegdzie spomiędzy skał - ort.
Muszę zejść w dół - czyżby pleonazm?
badam roztaczającą się na horyzoncie równinę. U podnóży gór roztacza się pustkowie - styl. powtórzenie
jedynie skórzany materiał rozciągnięty nisko na głową - literówka  

A przypominam, że przeczytałem kawałek. Nie wiem co jest dalej.

Jak masz czas popraw, jeśli nie oby to nie przesądziło. Pozdrawiam
 

Czyżby arcydziełko? Muszę potem przeczytać raz jeszcze, żeby się upewnić. Robi wrażenie, bez dwóch zdań. I pisze z pełnym tego przekonaniem: kiedy pytają mnie, czy pzecztać to w sumie niekrótkie opowiadanie o pokręconym tytule, odpowiam - PRZECZYTAĆ KONIECZNIE! Wrażenia estetyczno0intelektualne gwarantowane. Ale ostrzegam, nie jest to opowieść ani lekka ani przyjemna. Czytać, czytać, czytać!

Niedługie, czyta się gładko, no i z morałem. Wszystko to jednak wydaje się za mało, żeby wygrać Eliminacje. Tu chyba potrzebny jest tekst, po przeczytaniu, którego mówi się WOW!, a nie zaledwie "no spoko". Na pewno takim tekstem byli "Boscy szaleńcy" autorstwa Dreammy, którym wybacza się wszystkie mankamenty. Ale nie jestem pewien, czy i ona wygra, bo wszak nie ten tekst ma być drukowany, a jest tu kilku autorów, którym eliminacyjne teksty poszły nieco gorzej, ale, jak trzeba będzie coś skroić do druku, nie zawiodą. Czy Dreammy powtórzy poziom, jakoś wątpię. trudne zadanie przed oceniającymi. Najlepiej, gdyby się pojawiło lepsze opowiadanie od "BS" i problem byłby z głowy. Jeśli nie, niech wygra Dreammy i udowodni niewiernym Tomaszom, takim jak ja, że potrafi.
Wracając do twojego opowiadania: plus, że nie bałeś się krótkiej formy, parę fajnych wątków, niby to osadzano w historii, niby nie - ciekawy efekt. Wszystko mało, ale to nie ja oceniam. Pozdrawiam. 

Jak już napisano wyżej, pomysł nie taki znowu oryginalny, ale nie oto chodzi, literatura to głównie odświeżanie motywów, więc mi nie przeszkadza, jeśli już gdzieś coś podobnogo czytałem, o ile to drugie jest też dobre. To twoje w sumie nie jest złe, ale byłoby faktycznie ciekawiej, gdyby dopiero przy końcu wyjaśniało się, co to za rodzinka, a u ciebie już sam tytuł informuje nas, chyba odbierając sporo przyjemności.

Obiecujący wstęp, potem nieco gorzej, ale końcówka to znów sinusoida wznosząca. Mieszane uczucia, ale nie żałuję przejażdżki po stawie. Może dlatego, że trwała krótko.

Mówisz masz! Nasz klient, nasz pan. Ale na brak dialogów nic już nie poradzę ;)

Hehe dobrze, że odebrałeś ten termin w taki sposób, bo w istocie nie miałem na myśli nic złośliwego, a raczej napisałem to jako zaletę twojego opowiadania, które swoją drogą mi sie podobało.
Wybacz, że sie zapędziłem i zaśmieciłem to wynurzeniami nie związanymi z tematem. Istotnie to nie miejsce na to.
Czekam na kolejne opowiadania. 

Nie w żadnym razie to nie bełkot, choć momentami można odczuć przerost formy nad traścią. Pomsyłjest ciekawy, począwszy od tytułu, poprzez motto, zapis wersetowy i zakończenie. Ale ta elektryczna apokalipsa i cała formuła nie przypadnie większości do gustu, co to to nie. Wg mnie miło przeczytać, coś takiego od czasu do czasu. pozdrawiam

Autor po raz kolejny udowadnia, że jest nietuzinkowy i nie płynie z prądem. Poetycka wizja końca swiata, a raczej jego preludium. Ciągłe balansowanie światłem i cieniem, daje ciekawy plastycznie efekt, pobudza wyobraźnię. Hmmm, ma to w sobie coś, ale ale.

Napisałem, gdzieś już pod opowiadeniem Exturio, że przydałoby się coś, co nowym użytkownikom, przybliży poznanie najlepszych opowiadań w dziejach tego portalu. Proponowałem wątek, w którym użytkownicy ze stażem polecaliby dwa trzy opowiadania ich zdaniem najlepsze, z którymi się zetknęli, bo z piórkami bywa różnie. Z braku laku i indeks piórek byłby mile widziany, a już najlepszy byłby, jakiś ranking, czy coś w ten deseń, bo to przyznawanie ocen cosik nie zdaje egzaminu. Za mało ich po prostu, aby dawały obiektywny stan rzeczy. Co o tym sądzicie?

Nie omieszkam. Nawet już zacząłem czytać. co prawda bliższe jest mi sf, niż sapkowszczyzna, ale zapowiada się ciekawie. Swoją drogą zastanawiam się, czy nie warto założyć wątku, gdzie starzy wyjadacze mogliby polecić kilka opowiadań wg nich najlepszych, jakie na tym portalu czytali, bo nie oszukujmy się jest tu też sporo miernoty. Co prawda są piórka, ale nie zawsze przekłada się to na wybitny tekst, choć raczej zawodu sie nie doznaje. Archiwum też jest jak przypuszczam dosyć rozrośnięte i ciężko dogrzebać sie do starych tekstów. A tak każdy zainteresowany wskazałby dwa, góra trzy opowiadania które wywarły na nim wrażenie i z czystym sumieniem wysłałby je do druku. Być może jest już taki wątek.Myśle, ze nie byłoby to złe. Nowi mogliby zapoznać sie z tym co na Fantastyce najlepsze, a bieg czasu upchnął to do lamusa. Propozycję poddaje pod głosowanie. 

Do mnie zakończenie też nie przemawia, ale w całości realizuje się zamierzony pomysł. Pobrzmiewają mi tu echa rewelacyjnego skądinąd opowiadania Teda Chianaga "Historia twojego życia". Ogólnie lubię takie pomysły. Realizacja twojego opowiadania mogłaby być wprawdzie lepsza, ale jestem w miarę usatysfakcjonowany. Choiciaż nie, wolałbym dłuższa formę. Pozdrawiam i weny życzę.

Motyw faustowski raz jeszcze. Kolejny oszukany paktowicz. Ci się nigdy nie nauczą. Chodliwy temat, nie ma co, sam mam jeden takowy w zanadrzu. Co do samego tekstu, ani grzeje ani ziębi i jakoś nie widzę w nim głębi, ale to tylko moja opinia. I jakoś fragment "myśli goniły się w jego głowie" zabawnie się kojarzy, ale też chyba tylko mi. Ogólnie fajnie piszesz. Czekam na dynamit spod twojego pióra, bo jest potencjał. Pozdrawiam.

Udane opowiadanie, aczkolwiek nie bezbłędne. Kilka niezręcznych zdań, kilka niepotrzebnych, a i jakieś literówki by się znalazły np. "tą sprawę", chociaż tu pochodzi to z dialogu, a więc jako mowa potoczna przejdzie, a nawet brzmi wiarygodniej. Historia pewnej schizofrenii, ale z niedomówieniem, aby pozostawić nutkę niepokoju. Fajne fajne. Pozdrawiam.

Całkiem, całkiem przyjemne. Krwawą Mary pija się w collinsówkach, ale "prawdziwą" zapewne z racji oszczędności w kieliszkach ;) Pozdrawiam

Jako przerywnik. Tekst jeszcze z poprzedniego życia. Opowiadanie to nie jest, ale szczątkową fabułę ma z elementami fantastycznymi. Dlatego wrzuciłem. Nowe (normalne) opowiadanie, mam nadzieję, wkrótce. Pozdrawiam i zachęcam do komentowania heh.

Wolałbym żeby komentarze odnosiły się do opowiadania, a nie trafiały w autora (profil psychologiczny: leniwy, egoistyczny, niezdolny, nie rokujący na przyszłość). Pisząc, że mam świadomość błedów miałem na myśli, że mogą się trafiać zbędne przecinki, lub ich brak, czy jakieś zamaskowane literówki itp. To włąsnie kryło się pod wyrażeniem "interpunkcja i inne błędy". Natomiast błędy pisarskie śmiało proszę przedstawiać, tyle że przecież nię będę zmieniał opowiadania, bo jest tworem zakończonym, a że wyszedł quasimodo, cóż. Spróbuję napisać inne, może lepsze, bo tylko trening czyni mistrza. Jakże się inaczej doskonalić, jak nie przez czytanie i psanie. No chyba że można tutaj liczyć na darmowy kurs, ale wątpię. Nie wiem czy udało mi się choć troszkę odzyskać dobre imię.

Autor nie ma nikogo w dupie, a na pewno nie czytelnika. Autor pisze najlepiej jak umie, a dla owego czytelnika nawet walczył z systemem i jeszcze kilka prób podejmie przed upływem 24 godzin. Co prawda akapitów nie udało mu się wstawić, ale niektóre partie tekstu (nie wszystkie się dały) rozbił, co by czytanie ułatwić. A reguły nie są święte i pieprzyć je chyba można. Inaczej nie powstawałoby nowe.
Opowiadanie napisałem jak napisałem. Może i jest słabe, ale napewno nie jest kpiną z czytelnika i nie roi się w nim od wszelakiej maści błędów, jak z prezydenckiej notatki. Pozdrawiam, nawet tych obrażalskich. S.B.

Styl przypadł mi do gustu. Do tego masa oryginalnych porównań. Niestety wydaje mi się, że obraz młodego  polskiego inteligenta na emigracji dużo ciekawży niż sama fabuła opowiadania. Mnie się nawet ten "Dzień świra " podobał, ale wielu może znużyć i czekając na fantastykę nie dotrwają do czarownika. Powodzenia w eliminacjach.

Co do formatowania tekstu, w wordzie wyglądał on inaczej, a po wrzuceniu tutaj przybrał taki wygląd. Mimo moich usilnych starań naprawczych tekst nie chciał ulec zmianom. Może to jakiś błąd, a może mój antechbetyzm. Na koniec krótko o dialogach. Wypowiedzi i myśli bohaterów w powyższym opowiadaniu to raczej takie quasi dialogi, więc odstąpiłem od formalnego zapisu. Zresztą pieprzyć reguły. Dzięki za komentarz.

Gdyby każdy piszący umiał poprawiać niedoskonałości, to albo pisał by w nieskończoność, albo mielibyśmy samych Dostojewskich. Jednakowoż wnosząc po pierwszej opini, nie było czego poprawić. No cóż, pierwsze koty za płoty. Pozdrawiam. 

Zamieszczam pierwsze opowiadanie, nie będące w żadnym razie jakimkolwiek wyznacznikiem, no chyba, że mojego talentu, a reczej jego braku. Tak czy owak jest to ostatni horror jaki spodziłem, ale nie jest to wiążąca deklaracja. Być może wkrótce napiszę coś jeszcze i tym razem postaram się badziej.
Opowiadanie wtórne i kanciaste. Mimo wszystko zachęcam do przeczytania tudzież komentowania. Potraktujcie to opowiadanie jako parapetówkę. Smacznego! :)
P.S. Tekst od strony graficznej wygląda tak jak wygląda, bo żadnym sposobem nie udało mi się wstawić akapitów. Mam nadzieję, że nie przeszkodzi to znacząco w odbiorze. Interpunkcji i innych błędów nie trzeba wytykać. Mam ich świadomość. 
Pozdrawiam S.B. 

1. Nie sądzę, aby ktoś utknął na części pierwszej, bo jest to napisane tak, że trzeba przeczytać część drugą
2. Merytorycznie wcale nie musi to być zgodne z rzeczywistościa, bo to wszak nie opowiadanie historyczne, a fantastyczne, więc tym sie nie kłopocz
3. Tak sobie myslę, że to mógłby być zalążek filmowego scenariusza, mogłoby być ciekawie.
Wygraj! S.B. 

Kto nie czytał, niech przeczyta. Warto. Doprawdy wciągające historical fiction. Napisane starannie bez zbędnych fajerwerków. Nie wiem czy tematyka wynika z osobistych zainteresowań czy to po prostu solidny researching, ale tak czy owak robi wrażenie, pachnie to literaturą. Na siłę można sie przypeczepić do kilku rzeczy, ale po co, skoro dobrze jest jak jest. No i dużym plusem jest naprawdę świetny humor, coś w stylu, bo ja wiem, Eduardo Mendozy. Mi pasuje takie sarkastyczne ujęcie. Dialogi też na plus. Fabuła tak ciekawa, że marzyłoby się ekstra zakończenie, ale i tak nie było źle. Generalizując, takie teksty można już śmiało drukować. Dziękuję, gratuluję i powodzenia! S.B.

P.S. Oby tematyka nie trafiła tylko w gusta polonistów względnie historyków i to tylko tych, co to nie szukają zaraz dziury w całym, że tu anachranizm a tam znowu coś.

Ok a.k.j. rozumiem twój punkt widzenia, ale (kieruję słowa do autora tekstu) mi poduszkowiec nie przeszkadza, podobnie jak nie widziałbym nic złego w podziemnym śmigłowcu. Ja w s-f wolę raczej fiction niż science i chyba o to chodzi żeby przekraczać granice wyobraźni, naginać prawa fizyki. Bez tego chyba fantastyka nie byłaby fantastyką. Latający poduszkowiec, czemu nie. Ja bym się więc nie czepiał, choć u czytelników którzy lubią jak wszystko działa w miarę na znanych nam ogólnie zasadach funkcjonowania, to nieszczęsny poduszkowiec lądujący już w drugim zdaniu mógł wzbudzić lekkie rozbawienie. Utwór z założenia jest komiczny więc się niechcący w ten klimat nasz pojazd wpisuje. Zresztą pal licho poduszkowiec. Mi się podobało. S.B.

P.S. Dobrze, że są ludzie tropiący takie kwiatki. Normalnie poduszkowcem wjechał na dach wieżowca hehe. Nawet dr Lubicz by tego nie potrafił.

Jestem zalogowany od niedawna i dopiero natrafiłem na słynną "Spiralę". Niestety...(czyt. nutka zazdości) muszę przyłączyć się do pochwalnego chóru. Opowiadanie precyzyjne pod każdym względem: tytuł, rozmiar, prowadzenie narracji, punkt kulminacyjny i puenta. Wszystko ma tu wg mnie swoje ukryte znaczenie -  żółty kolor, to jak się nazywał bohater, myślostrza itp. Kto wie, ten wie co mam na mysli i mam nadzieję, że autor miał to samo i trafnie to odczytałem. Uwielbiam opowiadania, w których na końcu następuje zwrot, diametralnie zmieniając punkt widzenia. Niewiele jest też opowiadań tak oszczędnych w opisie, a bijących na głowe kilka stron wynurzeń, jakie nagminnie obserwuje się gdzie indziej. Są też autorzy, którym udaje się napisać niezłe opowiadanie, ale mają problem z puentą, co w krótkich formach nie jest bez znaczania. "Spirala" może służyć im za przykład, jak to się robi dobrze. 
Fantastyki jest tu w sam raz, bo fantastyka to nie tylko podróże do gwiazd i polowanie na smoki, ale czasem i thriller psychologiczny w sosie socjologiczno-politycznym. Reasumując, chciałbym mieć to opowiadanie na papierze w swojej biblioteczce. Dziękuję, pozdrawiam i gratuluję. S.B.

P.S. wszystkim którzy uważają, ze bredzę i chcą zgnoić "Spiralę" mówię: pieprzcie się! ;)
 

Napiszę tak: od strony czysto warsztatowej szału nie ma, ale w sumie czyta się to nieźle. Nie o to jednak w fantastyce moim zdaniem chodzi. Skupię się na samej treści i pomyśle, odnosząc się do kilku powyższych zarzutów szanownych "przedmówców". W opowiadaniu serwujesz nam futurystyczną wizję świata, prawda, że nie odkrywczą, ale ważniejszy od tego, jak ta przyszłość wygląda, jest sam fakt, że pewne rzeczy pozostają stałe i wałek w ręce żony jest atrybutem niemal symbolicznym i zostać musi. W zasadzie stanowi on clou komicznego konceptu, jaki sobie zamierzyłeś. Koszula niech też zostanie, bo podobnie jak garnitur i za milion lat nie wyjdzie z mody. Co do poduszkowca, hmmm, przywodzi on niestety trochę na myśl świat z Jetsonów i jak sądzę wielu czytelników tak odczytało twoją wizję zautomatyzowanej rzeczywistości, a może się mylę, bo ja wyobraziłem to sobie inaczej. Mianowicie widziałem skacowanego kolesia, który wrócił nad ranem z jakiegoś zakątka kosmosu, słynącego z dzikich orgii. Widziałbym więc raczej zamiast poduszkowca, coś w rodzaju międzygalaktycznego prywatnego promu, dzięki któremu olbrzymie odległości można pokonywać w godzinę. Można by sobie wówczas pozwolić na wypad w okolice Aldebarana, słynące z prostytutek tak wprawnych, że ziemskie kobiety są przy nich jak Amiga naprzeciw wielkiego zderzacza hadronów. Ale po najbardziej wyuzdanych rozrywkach człowiek wraca w końcu do swej Heleny i wracał będzie, bo miłość jest ponadgalaktyczna. Moim zdanie wzbogaciło by to wymowę opowiadania, ale tak czy siak dla mnie jest ok. Nie żałuję, że przeczytałem. Dziękuję, pozdrawiam i gratuluję. S.B.

Nowa Fantastyka