- Opowiadanie: padzik07 - Łowca Demonów

Łowca Demonów

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Łowca Demonów

Łowca Demonów

 

Adam spojrzał pod nogi. Piasek. Wziął garść i przepuścił go przez palce. Był suchy, tak jak się spodziewał. To w końcu pustynia. Wstał i poprawił brązową chustę na twarzy. Z zawodu był łowcą demonów, czyścicielem stepów lub, jak woleli ludzie z Osady, magiem. Lubił swoje zajęcie, dostarczała rozrywek jakich pożądał

 

Kilka godzin wcześniej:

 

Karawana zajechała do miasta. Kupiec zeskoczył z kozła i podbiegł do strażniów przy bramie miejskiej, niewolnicy zajęli się rozpakowywaniem towarów.

– Gdzie jest najbliższa gildia łowców? – spytał gruby kupczyk.

Jeden z strażników podrapał się po głowie, drugi rozejrzał.

– My tu mamy tylko wolnych strzelców. – odparł pierwszy.

– Szlag by to! Gdzie ich mogę znaleźć?

Drugi wskazał palcem w stroną rynku.

– W karczmie. – odparł.

Kupiec podszedł do wozów i wydał kilka poleceń, poprawił złocony pas i poszedł w kierunku wskazanym przez gwardzistów.

Domki w tej osadzie zbudowane były z jasnożółtej gliny. Każdy był mniej więcej taki sam, kwadratowy. Jedyną różnicą był rozmiar.

Słońce paliło, było południe. Kupiec zbliżył się do karczmy i otworzył drzwi. Światło na moment oświetliło ciemne wnętrze. Kilku ludzi bliżej drzwi zasłoniło dłońmi oczy.

– Zamykaj! Ciepło leci!

Maga karawaniarz zauważył od razu. Człowiek w brązowych szatach sięgających ziemi siedział na środku sali i zabawiał czymś gości.

– Wywinołem się, uniknąłem najeżonego kolcami ogona, wyskoczyłem i zadałem demonowi ostateczny cios!

Tłumek pomrukiwał z zachwytem, niektórzy nawet zaczęli klaskać.

– Co było potem? Opowiedz – wołali.

– Nic ciekawego.

– O-po-wiedz! O-po-wiedz!- skandowali akcentując każdą sylabę uderzeniem kufla.

– Już dobrze, dobrze! Rzuciłem na niego zaklęcie blokujące żeby nie opanował mojego ciała. To wszystko.

– Jeszcze coś! – krzykną jakiś maluch z tłumu.

– Mały ma rację. Powiedz o innych walkach!

W tym Momocie łowca zauważył kupca.

– O. – Uniósł ręce w geście uciszenia. – Mam nowego klienta, opowiem wam później.

Zaprosił gestem gościa żeby usiadł.

– Słucham?

Karawaniarz wyciągną rękę.

– Nazywam się Abdul A’kar trzeci syn Mohana z Damaratu.

Mag parskną.

– Adam stąd.

Kupiec przyjrzał się rozmówcy.

– Jesteś dobry w tym co robisz?

– Mam trzydzieści dwa lata i wciąż żyję.

Łowca odchylił się do tyłu na krześle, położył nogi na stole a ręce za kark.

– Och. A gdzie pobierałeś nauki?

– Magii oczywiście w Osadzie, fechtunku tu.

Abdul zaburczał.

– Coś się nie podoba?

Nie wiadomo kiedy w dłoni Adama pojawił się nóż.

– Nie, nic. Wszystko w jak najlepszym porządku.

Ostrze schowało się w rękawie maga.

– Masz nietypowe imię jak na tą okolice.

– Wybrałem je podczas nauki, możemy przejść do interesów?

– Tak. Oczywiście. Chce żebyś ochraniał moją karawanę w drodze powrotnej do Damaratu.

– To kawał drogi.

– Wiem. I wynagrodzenie będzie sowite.

Łowca uśmiechną się.

– Chce jeszcze zobaczyć twoją twarz.

Adam milczał chwilę, potem rozpoczął odwijanie chusty.

Jego skóra był ciemna, ale nie brązowa. Oczy miał brązowe. Włosy krótkie, czarne. Twarz dość pospolitą.

 

Jechali już dzień i nie napotkali jeszcze żadnego Strażnika. Demony musiały coś szykować. Szczwane bestie. Zabójcze i fascynujące zarazem. Zawsze po zniszczeniu ich ciała rozpoczynały łowy, by znaleźć następne. Jedyne co zdolne jest powstrzymać ich duchy w truchle jest magia.

– Co wieziesz?

– Oręż, wcześniej złoto do wymiany.

Adam pokiwał głową. To dlatego demony nie zaatakowały go wcześniej, nie miały po co.

Czubek wydmy poruszył się.

– Padnij!

Przewrócił ręką kupca. Ten spadł z kozła. Przypuszczenia były uzasadnione, z piasku wyskoczyły stwory.

Łowca kalkulował szybko. Dwa demony ciała węża, jeden ciała jaszczurki, jeden ciała pustynnego wilka. Jedną ręką odpiął przeszkadzający płaszcz, drugą wyciągnął już kusze samopowtarzalną.

Dwa bełty posłał w kierunku czterometrowych węży, zaraz za nimi proste zaklęcie wiążące. Pierwszy padł, drugi zanurkował pod ziemię. Adam miał mało czasu. Pocisk wiążący zaraz przestanie działać.

Skoczył w przód, tak jak się spodziewał, wąż wyskoczył w miejscu gdzie stał. Obrócił się w piruecie, siła odśrodkowa wysunęła ostrze, które cięło już tułów potwora. Przyłożył rękę do demona i zapieczętował ciało. Dwa pozostałe przy życiu demony otaczały go już powoli. Adam szedł wolno w stroną ustrzelonego węża.

Wilk czołgał się na czterech łapach, był większy od zwykłych przedstawicieli swego gatunku, mocno też zmutowany. To oznaczało tylko że duch Strażnika siedzi w tym ciele dość długo. Jaszczurka nosiła zbroję, jej ciało było świeże. Gabarytowo zbliżona była do człowieka i jak on chodziła na dwóch łapach.

Adam był coraz bliżej truchła, wiedział że czas się kończy i duch demona wystrzeli zaraz z korpusu i opanuje jego ciało. Skoczył do przodu. Wilk był jednak szybszy. Wylądował pomiędzy magiem a półmartwym kompanem. Odruchowo łowca uniknął prawdopodobnego ciosu kucając, lecz Strażnik był równie doświadczony. Uderzył łapą maga tak, że ten upadł na piasek. Kątem oka łowca zauważył że jaszczurka wyciąga kuszę wybuchową.

Przeturlał się szybko po pisaku. Po chwili, w miejscu gdzie jeszcze przed sekundą leżał, wybuchł czerwony grot z demonicznej kuszy. Adam podniósł się błyskawicznie, lecz zaraz został przygnieciony przez wilka. Potężną łapą uderzył po twarzy. Mag wrzasną z bólu. Demon zamachną się po raz drugi, wyprężył i padł. Z jego pleców wystawał sztylet. Kupiec stał zaraz nad nimi. Trząsł się ze strachu.

– Uciekaj!

Adam wyciągnął rękę i już chciał zapieczętować ciało gdy to zmieniło się w kruchą szarą skorupę. Łowca rzucił szybką osłonę na siebie i uskoczył przed kolejnym bełtem. Z truchła wilka wyleciał szary obłok. Skierował się na chwilę w stronę maga lecz wyczuł barierę. Zakręcił momentalnie i wystrzelił w kierunku uciekającego kupca.

– Nie nawiedzę, jak się wtrącają!

Kolejny pocisk zaświszczał w powietrzu. Adam doskoczył do pierwszego węża i szybko zabezpieczył ciało. Wybuch odrzucił go w tył.

-Zaczynasz mnie denerwować!

Strażnik zaśmiał się tylko. Krzyk zza pleców oznajmił że kupiec został opanowany.

Kolejny bełt. I…

Klik!

– Osz! – Demon spojrzał na pas w poszukiwaniu kolejnego bębenka z bełtami. Nie było go tam.

Adam zaśmiał się głośno i zaszarżował na Strażnika. Los nie był mu jednak przychylny. Prawa noga zagrzebała mu się w piasku. Demon wykorzystał to i skoczył na niego. Nóż przebił udo Adama.

-Zostaw go!- Powoli do swego kompana zbliżał się Strażnik w nowym ciele. – Takie upokorzenie! Ciało człowieka! Daj mi sztylet! Wezmę chociaż Łowce.

-Dać lepsze ciało niż ja? To ja go zabije!

Łowca wykorzystał chwilę nieuwagi potworów i przeniósł się do miasta.

Nieprzytomny padł na środku rynku.

Ostatnie co zdążył powiedzieć to okrzyk: „ Polują w grupach, zbliża się wojna!”

Koniec

Komentarze

Przepraszam, że to powiem, ale już w połowie ryczałam ze śmiechu (gdzieś w okolicach tego ortografa, którego można było uniknąć, wciskając klawisz F6). Niemniej dobrnęłam do końca. Nie znalazłam nic, co by mnie mogło zainteresować, ale OK., pisz dalej. Każdy musi od czegoś zacząć. Ode mnie 2.
P.S.
Wiesz, że to już trzeci tekst o tym tytule na portalu? 

Nawet nie takie tragiczne. Trochę chaotyczna ta sieczka, ale zawsze sieczka.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Neźle się uśmiałem. Oceny nie wystawię, nie chcę zniechęcać Autora.

Mastiff

To było... urocze. Chociaż pewnie nie takiej opinii się spodziewałeś :) Radzę tylko dokładniej czytać tekst przed wklejeniem go tutaj, żeby uniknąć wpadek typu "w tym Momocie" i wielu innych.

A ja powiem tylko, że po tylu dodanych tekstach powinieneś się w końcu nauczyć poprawnie zapisywać dialogi...

Kocham to forum(czy jak by to tam nazwać). Wstawiłem to na innym. Efekt? Ten sam. Ale tam przynajmniej dowiedziałem się co jest źle. A tu? "Uśmiałem się", "ale głupie błędy" itp. itd. Z czego się śmialiście? Gdzie robię błędy i co wy byście mi doradzili. Tego właśnie chcę się dowiedzieć wstawiając tekst do internetu.

Bohdanie. Pomogłeś mi zrozumieć co zrobiłem źle. Dzięki tobie w przyszłości będę wiedział czego unikać. Dziękuję.

Fasoletti. U ciebie mało krytyki, widać powstrzymałeś się:P. U ciebie chociaż widzę co ci nie pasowało. Dziękuję.

Dreammy. U ciebie jak u poprzednika.

extutio. Czy ktoś choć wskazał mi gdzie tam robię błędy?.

Selena.Krytyka. I co jeszcze? spójrzmy. NIC. No po za tym że mało rzeczy, które mogą cię zainteresować. Dzięki tobie będę wiedział co robić by moje teksty były bardziej porywające.

Dowidzenia.

Na pocieszenie ci powiem, że ktoś na portalu moje opko "Ja, gniew" , ocenił na 2. Opowiadanie zostało przyjęte do druku przez SFFi H.

padzik, spokojnie. Bywają tutaj naprawdę dużo gorsze teksty. A wierz mi, że takie wypunktowywanie błędów, to naprawdę masa roboty. Nie zawsze się chce. Ja czasem wytknę co mnie razi, czasem napiszę ogólnie... Nie ma się o co wściekać.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Spokojnie. Nie obrażam się. Po prostu stwierdzam że są fora gdzie ludziom się "chce". A tobie qwidon2 gratuluje.

padzik, wspominałem Ci o tym już przy którymś z Twoich dawniejszych tekstów starwarsowych, a Ty nie zadałeś sobie nawet trudu, żeby sprawidzić, o co chodzi. Nie wszystko zostanie Ci podane na tacy. Temat został już nie raz omówiony, wystarczy wklepać w google "zapis dialogów". Dodatkowo kiedyś tu, na stronie, Mortycjan spłodził poradnik o tym. Troszkę własnej inicjatywy nie zaszkodzi. 
Dodatkowo - strona NF to nie warsztaty pisarskie, więc nie zakładaj, że czytelnicy będą Ci wypisywać i omawiać błędy. Jeśli ktoś to robi - widocznie ma czas i chęci. Chwała za to. Czasami jednak błędów jest tyle, że ich omówienie zajęłoby znacznie więcej, niż sam tekst. Liczenie, że ludzie nie mają nic lepszego do roboty, niż parcowanie nad Twoim stylem jest naprawdę egocentryczne.

Odnośnie komentarzy, to juz jeden z loginów nazwał mnie tu trollem internetowym za komentarz. http://www.fantastyka.pl/4,3790.html. Tu masz link.czasami nie ma się po co męczyc.

exturio, podpisuję się pod Twom postem.  Padzik, ciekawa jestem czy Ty zadałeś sobie trud by cokolwiek tutaj na stronie przeczytac i wyrazić swoje zdanie?
Tego właśnie chcę się dowiedzieć wstawiając tekst do internetu - istnieją warsztaty pisarskie Pasja Pisania. Polecam.

ja uśmiałam się z jaszczurki z kuszą. Dla mnie opowiadanie na 3+, zaciekawiło mnie na tyle, że przeczytałam do końca. Coś mi w zakończeniu nie pasuje ale nie umiem czy też nie chce mi się tłumaczyć co. chyba za szybko czyytałam stąd nie załapałam jak on się od razu znalazł w mieście, potrzebowałam na to 5 sekund zastanowienia.

No i co tu napisać hehe. Jaki jest koń każdy widzi. Ale radość :) z czytania była. Czy pisać prawdę, czy mydlić aby nie zniechęcić. Ot dylemat.

Na pewno nie wszyscy zgodzą się ze mną, gdy powtórzę to, co pisałem dawno temu.
Rozumiem padzika. Strona firmowana przez NF, więc nie byle jaką firmę --- nic dziwnego w tym, że przyciąga ludzi, chcących pisać. Wśród tych przyciąganych są tacy, którzy jeszcze nie umieją tego dobrze robić... a chcieliby się nauczyć. Co z tego, że w HP jest jeden i drugi temat na temat? Zepchnięte, są prawie nie do odnalezienia. Nie każda/y ma czas i ochotę na punktowanie błędów, doradzanie i tłumaczenie, co jak i dlaczego? Nie każda/y udzielająca/y się. Ale można i nawet należałoby nie stworzyć i wydzielić temat, bo zginie w tym bałaganie, ale dać zakładkę pod jakims tam tytułem w rodzaju "nie wiesz? --- zapytaj". Wstawić tam zwięzłe porady ogólne i tak dalej. (Potem bezlitośnie wykaszać równo z ziemią offtopy, dodam odważnie.)
Odsyłani z kwitkiem rzadko kiedy wracają... A ci, którzy stracą zapał, zawsze mogą być przesunięci do archiwum akt dawnych i niepotrzebnych.

Wiesz, Adamie, chęć uczenia się to coś innego od roszczeniowego "podajcie i omówcie mi błędy". Choćby wałkowane tutaj dialogi - chcącemu się uczyć wystarczy "zły zapis", sam sobie znajdzie poprawny, skoro wytknięto ten błąd. Ja tak właśnie się nauczyłem - używając wyszukiwarki na tej stronie. Zaś omawiany tutaj Autor od ponad miesiąca nie zrobił z tym faktem nic. Tak samo, jak nic nie robi z wieloma innymi błędami, które u człowieka w wieku licealnym (zakładam, że właśnie w takim Autor jest) występować nie powinny - jak na przykład ortografia. Sporadycznie każdemu się zdarzy, ale żyjemy w czasach, kiedy każdy średniozaawansowany edytor tekstu wyłapie błąd jak "wywinoł". Lenistwo, nic więcej.
Dlatego, mimo, że zgadzam się z ogólnym przesłaniem Twojego komentarza, nadal uważam, że wymienianie i omawianie wszystkich błędów nie należy do kompetencji komentujących tutaj. Szczególnie, jeśli pod każdym tekstem danego autora trzeba wymieniać to samo.

gwidon2 - z ciekawości - wstawiasz opowiadania tutaj i przyjmują Ci je do druku? Myślałem, że czasopisma wolą wyłączność na teksty.

Czy pisać prawdę, czy mydlić aby nie zniechęcić. Ot dylemat.

Ot, święta prawda.

A zakładki by się przydały. Oprócz tematu Mortycjana, polecam też  podstawowe zasady sporządzone przez Achikę:

 PPP

Nie chcę cię obrażać, autorze, ale może przed napisaniem opowiadania, byś jakieś przeczytał? Styl fatalny. Pytasz, gdzie masz błędy? Przeczytaj swoje dzieło ze słownikiem w ręku, to zobaczysz.

"Adam spojrzał pod nogi. Piasek. Wziął garść i przepuścił go przez palce. Był suchy, tak jak się spodziewał. To w końcu pustynia."

Już sam początek skłonił mnie do zapoznania się z tym, niezwykle interesującym, opowiadaniem. Nie przeliczyłem się :)

Zapomniałem dodać, co mnie tak ujęło. Ten fragment jako żywo przypomina dowcipy o Stirlitzu :)

exturio, masz całkowitą rację. po niemal trzech miesiącach od wysłania tekstów( odpowiedź dotyczyła równiez "znowu") przyszedł mail, ze opki pójda do druku.Oczywiscie nie pójda, bo zostały wrzucone na portal NF.Co nie zmienia faktu, że zostały przyjęte.

Nowa Fantastyka