- Opowiadanie: themostenes - Romantyczny Pagórek Grozy (pseudoballada)

Romantyczny Pagórek Grozy (pseudoballada)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Romantyczny Pagórek Grozy (pseudoballada)

Dzień się ledwie z nocą pocałować zdążył;

Zbrunatniał pagórek, we mgle się pogrążył,

Poszarzało niebo, w płaszcz z chmur się przebrało,

Zgęstniało powietrze, złowrogo zagrzmiało.

Echo się rozniosło po całej dolinie;

Czy krzyk to, czy grzmot to, zniknęło w gęstwinie.

Gdzieś w leśnych ostępach, co przestrzeń pierścieniem

Strzegą długie sosny, jak rycerzy cienie,

Pradawnych strażników mrocznej tajemnicy,

O której mówiono szeptem w okolicy,

Że za ścianą lasu jest ciemna dolina,

A wśród mgieł i trawy kamienna ścieżyna

Prosto na pagórek wielkim wrzosowiskiem,

Gdzie szczyt raz jest sadem, a raz cmentarzyskiem,

Gdzie wczesną jesienią drzewa kwitną bielą,

A między krzyżami szkielety się ścielą.

Zdarza się to tylko przed jesienną burzą,

Dziś piorunów trzaski takie dziwy wróżą.

Nikt przy zdrowych zmysłach w czas takiej pogody

Nie odważyłby się opuścić zagrody,

Bo oto niebiosom delty błyskawica

Raz po raz rozjaśnia zachmurzone lica

I wietrzyk łagodny zmienia się w wichurę…

Lecz cóż to? Ktoś konno mknie ścieżką pod górę.

Wojownik? Posłaniec? Widmo czy kochanek?

Przy pasie miecz ostry, obok z kwiatów wianek.

Popędza rumaka, co mgłą otoczony

Nurkuje parskając swym pyskiem spienionym

I gna niestrudzony, kłuty ostrogami

Kamienną ścieżyną pomiędzy wrzosami.

Wnet wpada na sam szczyt w egipskie ciemności;

Niebawem pagórek przywita swych gości.

"Przybyłem najdroższa!" zakrzyknął młodzieniec

Uniósłszy do góry z białych kwiatów wieniec.

Wtem ciemność dokoła jak szkło popękała,

Zmieniwszy się w kruki ku niebu wzleciała

I jakby spod ziemi wyrósł sad kwitnący,

A szarość rozświetlił blask oślepiający.

Młodzian dobył miecza. Krzyknął "Co się dzieje!?"

Wicher począł cichnąć… już wcale nie wieje.

Światłość się rozprasza, jest pełnia księżyca,

Staje przed młodzieńcem przepiękna dziewica.

"Witam cię mój drogi. Ach jakżem szczęśliwa"

– Przenajsłodszym głosem panna się odzywa.

"Drżałam, że nie przyjdziesz. Tyś się jednak zjawił.

Oby dzisiaj Pan Bóg moją duszę zbawił."

"Witam równie piękną jak tamtej jesieni"

– Całując jej rękę młodzian się rumieni.

"Świat cały zjeździłem, by spełnić żądanie,

Nareszcie skończyło się nasze rozstanie.

Zdobyłem, co chciałaś, owoc – jabłko złote

Po drodze dziesiątki wrogów tnąc pokotem.

Wszystko to dla ciebie, wszystkie złe przygody

Zniosłem w imię twojej przecudnej urody,

W imię naszych spotkań na leśnych polanach,

Wszystkom zniósł dla ciebie moja ukochana,

A ten oto wianek coś mi go wręczyła

Był przypominaniem, że w miłości siła.

Przedziwnie nie tracąc nic ze swej świeżości

Świadczył nieustannie o twojej wierności,

Którą mi przyrzekłaś, ja przyrzekłem tobie,

Że będziemy razem, choćby nawet w grobie."

"Pamiętam o wszystkich naszych obietnicach.

Odłóż miecz! Daj owoc!" – rzecze doń dziewica.

Ten nieco zdumiony, że tak z nim poczyna,

Pas z mieczem zdejmuje, do siodła przypina.

Małe zawiniątko z kieszeni wyjmuje;

Podając jej mówi: "Serce ofiaruję"

I klęka przed lubą czekając, co powie,

Lecz ona podarek, nie jego, ma w głowie.

Bierze złote jabłko i zęby w nim topi…

Zagrzmiało po trzykroć, po chwili deszcz kropi;

Coraz większe strugi rwą drzewa w kawały,

Młodzian na kochankę spogląda struchlały.

Ta z miną marsową wściekłością przejęta

Krzyczy przeraźliwie: "Na wieki przeklęta!"

A przez jej sukienkę świecą białe kości.

Koń się nagle spłoszył. Zniknął gdzieś w ciemności.

Ziemia się wzburzyła. Wzbiera coraz wyżej;

Pochłania sad cały, w zamian daje krzyże.

Słychać jakieś jęki. Niebo groźnie błyska.

Wnet się młodzian znalazł w środku cmentarzyska.

Z ziemi się wynurza szkielet za szkieletem;

Każdy jeden z włócznią lub z długim sztyletem.

"Nic nie wróci życia! Grzech jest ciągle w sile!"

– Zawołała panna, pomyślała chwilę,

Chłopca strwożonego ujęła za rękę,

Ten jakoby dziecię wtulił się w sukienkę,

Lecz nie słysząc bicia serca swej kochanki

Odskakuje na bok i chce stawać w szranki;

Szuka ręką miecza, konia wypatruje,

Ten już jednak dawno lasem galopuje.

A tymczasem z ziemi buchnęły płomienie,

Kraina ciemności otwarła więzienie.

Chwytają młodzieńca zimne kościotrupy,

Wiodą go za panną w głąb ziemskiej skorupy.

Chłopak się wyrywa, zanosi lamenty,

A dziewica na to: "Bądź jak ja przeklęty,

Niechże twoja miłość nie będzie daremną,

Jeśli ja mam cierpieć, kochany cierp ze mną!

Obiecałeś r a z e m, choćby nawet w grobie,

Pewnieś to inaczej wyobrażał sobie.

Teraz już za późno na żale i płacze.

Przegrałeś swe życie, bo jesteś złym graczem."

W młodym chłopcu nagle potężna złość wzbiera:

"Nie dam się obrażać lasce z komputera!"

Uruchamia „sejwa". Na początek skacze,

By tym razem „questa" rozegrać inaczej.

Lecz w życiu nie wrócisz ot tak do początku.

Oprócz głosu serca potrzeba rozsądku.

 

Koniec

Komentarze

Jako przerywnik. Tekst jeszcze z poprzedniego życia. Opowiadanie to nie jest, ale szczątkową fabułę ma z elementami fantastycznymi. Dlatego wrzuciłem. Nowe (normalne) opowiadanie, mam nadzieję, wkrótce. Pozdrawiam i zachęcam do komentowania heh.

Mnie się podoba :)

Mermaids take shelfies.

Według mnie to cały, bardzo dobry moim zdaniem poemacik, spieprzyłes kompletnie ta komputerową puentą. NIby fajna, niby trochę smieszna, ale nijak nie wpisuje się w klimat tekstu, który swoją droga jest bardzo Mickiewiczowski do momentu tego nieszczęsnego sejwa.
Ja bym to zostawił do momentu wypowiedzi laski, czyli: Przegrałeś swe życie...
Dalej bym usunął.
No ale to oczywiście tylko moje zdanie i odczucie.
 Pozdrawiam.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nowa Fantastyka