- Opowiadanie: Dupin - De fulgore angelorum

De fulgore angelorum

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

De fulgore angelorum

Motto: Jednakowoż żyrandol był dla mnie zawsze najważniejszym aktorem, zbliżanym i oddalanym przez odwracanie lornetki.

 

Charles Baudelaire

 

 

1Czarne tło pokryje kilka plam ścian suchych. Jakby rozpoczynało się zapalanie. Prawie, jak dzisiejsza noc. Stan zasłonięcia. Pusty pokój zabrunatni się oczekując na kroki. Przyjdą, by wejść do swoich emigracyjnych włości.

 

2Ubiorą na siebie światła, elektryczność wszystkich miast: już będą – będą gotowe, by nimi opleść swe – tym razem – nieśmiertelne pięty Achillesa, łydki mrokiem zgolone, zawsze wygięte korpusy, nie zginające się nigdy; ramiona poniosą najcięższe nośniki energii, szyje pozostaną gołe, obładowując czoła, wypychając nosy i oczy. Słuchu nie będą już miały.

 

3Nie słyszą, bo jeszcze są wyłączone -

 

4Podźwigną na swych materiach lampy najróżniejszego rodzaju. Największe i masywniejsze wybrukują plecy ich oraz głowy tył. Podświetlane gasnącym blaskiem będą wyglądać, jak skorupiaki w muszlach, jak miasta udające gotyk. Słychać będzie krótkie skrzypnięcia i rysujące się światłem rysy tej wielkiej przetartej maszyny. Jak las Makbeta będą, gdy zaczną iść o zachodzie – pod światło gasnące pójdą. Jak cienie się staną – ciało i cień – jako jedno ciało w oczach świadków. Krótkie żarówki i lampy biurowe przejdą przez kończyny bliskie ziemi i drzwiom.

 

5Wejdą do pokoju, gdy słońce zajdzie. Plam suche ściany zrzutują je w ludzi, na obraz błaznów z żyrafimi żyrandolami, ubranych w mrużące latarnie; bogatych w sakwy niedociśniętych baterii.

 

6"Wygnijmy się w tańcu, niech zrosi pot nasz plamy ścian".

 

7Powoli dojdą do tego mięśnie. Zapulsują w czerwieni i pomarańczy zbrudzonej zielenią. Anatomię ukradną od Francisa Bacona: jego tłustość i świetlistość, która zaczeka w żarówkach na swoje rozbłyśnięcie. Powoli i z trudem na paletę wycisną kolor swój – dawne materie – pokrywając pokój pozami. W niezwykłej radości sprostują swe karki, których nie miały nigdy. Muzyki nie będzie, choć odczytasz ją z ich ruchów.

 

8Nie czują, bo jeszcze są wyłączone -

 

9Ich ruchy przybiorą kształty, które znano z doświadczeń pokoleń. Doświadczeniem będą ozdobionym w elektryczność; jak ulice z wyłączonymi latarniami, po których chodzono. Przejdą one, prostując swe kolory-palce zwrócone ku skrzydłom, by kontrasty żółci i fioletu zgasły, by nie było wilgotnej zieleni i suchych błękitów. Tańczyć będą, aż światłość oddzielona zostanie od mroku, a koniec za rytmem tym przyjdzie.

 

10"Jeszcze chwilę pozwólcie, jeszcze pozostańmy w ciemności".

 

11Ich palce zaboją się włączników, choć wysoko się rozwiną, napną się, jak skóry, udając piękno ofiar swych kradzieży. Zbliżą się istotą, powstrzymując istnienie.

 

12"Nie czekajmy, byśmy też nie poślepli".

 

13Nie widzą, bo jeszcze są wyłączone: kina, sklepy, kawiarnie, nośniki informacji i ulice. Zgasły we wszystkich wyjściach napisy EXIT. Wszyscy czekają na swoje seanse, kawy i herbaty z ekspresów – niebo nie było nigdy takie czarne nad i pod wyłączoną Ziemią. Dziś, kiedy ma spaść Koniec Świata z nieskończonej materii. Nie wiadomo jaki, bo wszystko jest wyłączone, cała elektryczność oślepła skradziona, ale koniec.

 

14Wszyscy czekali cierpliwie nie wiedząc, aż anioły rozświetliły swe skrzydła.

 

 

 

 

KONIEC

Koniec

Komentarze

Proszę o wytłumaczenie, bo nie zrozumiałem.

Autor po raz kolejny udowadnia, że jest nietuzinkowy i nie płynie z prądem. Poetycka wizja końca swiata, a raczej jego preludium. Ciągłe balansowanie światłem i cieniem, daje ciekawy plastycznie efekt, pobudza wyobraźnię. Hmmm, ma to w sobie coś, ale ale.

Rozumiem, że to jest poezja. Ale nie rozumiem poezji.

Dla mnie to jest patetyczny bełkot.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Nie w żadnym razie to nie bełkot, choć momentami można odczuć przerost formy nad traścią. Pomsyłjest ciekawy, począwszy od tytułu, poprzez motto, zapis wersetowy i zakończenie. Ale ta elektryczna apokalipsa i cała formuła nie przypadnie większości do gustu, co to to nie. Wg mnie miło przeczytać, coś takiego od czasu do czasu. pozdrawiam

Awangardowe... ale ja wolę zwykłe, proste opowiadania.

Wszystko pięknie, każde zdanie z osobna ma sens, ale wzięte razem - niekoniecznie. Autor mógł poprzestawiać zdania w dowolnej kolejności i zrozumiałbym tyle samo.
W pisaniu chodzi o porozumienie i dialog z czytelnikiem. O dostarczenie mu rozrywki i głębszych lub płytszych wrażeń estetycznych. Poezja prozą ma swoją granicę tam, gdzie autor nie wyraża chęci porozumienia się z kimś oprócz samego siebie. IMHO.

Tekst może być awangarodwy, ale jeśli w efekcie nikt nie wie, co autor miał na myśli, to tekst należy ocenić jako nieudany. Tak jest w tym przypadku. Dla mnie jest mocno bełkotliwy i zdecydowanie stanowi przerost formy nad treścią.
Nie podobało mi się.

Pozdrawiam.

W sumie dziękuję za wszystkie komentarze: pomyślę i podszlifuję styl.

nie zgadzam się tylko z przestawianiem zdań: jak piszę, to myślę liniowo, choc nie koniecznie horyzontalnie.

Dziękuję.

W moimch oczach jest to udziwnione do granic możliwości opowiadanie o tym, że na całej ziemi brakło prądu. Gdyby autor napisał to jednym, prostym zdaniem, miałoby ono dla mnie tyle samo treści oraz sensu co cały ten tekst.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nowa Fantastyka