Profil użytkownika


komentarze: 10, w dziale opowiadań: 2, opowiadania: 2

Ostatnie sto komentarzy

O właśnie! Jakież mądre słowe wypowiedział ( czy też raczej napisał ) internauta powyżej. "Czytanie książki to według mnie osobiste przeżycie, nie wiem jak to jest u innych ludzi ale ja lubię powąchać, poczuć zapach książki i usłyszeć szelest przewracanych stronic."  Jestem dokładnie tego samego zdania i zawsze będę zwolennikiem tych tradycyjnych.
Co zaś tyczy się słów "Moim zdaniem czytniki e-booków mogą zdominować stare i dobre papierowe książki (...)" to mam tylko nadzieję, że prędko to nie nastąpi. A najlepiej w ogóle.

Nie wiem, po co strzeliłeś ten wiersz, nawet go nie czytałem, ale powiem krótko: jestem przeciwnikiem ebooków. A w dodatku tradycjonalistą. Wolę zwykłe książki, z którymi siadam wieczorami w swoim kącie i czytam, popijając herbatą. Ebookom mówię nie!

Ach, przepraszam, to już będzie zimowy wieczór, nie jesienny. Mój błąd :) .

Postów jest dużo, przeczytałem tylko początowe, więc nie wiem, czy o czymś dyskutujecie, czy też nie, ale pozwolę sobię wtrącić.
Po pierwszę, napisanie dobrej, naprawde dobrej powieści, zajmuję znacznie więcej czasu, niż trzy miesiące. Wyjątkiem mogą być osoby, którę tworzą coś już od dawna i akurat teraz trafiła im się dobra okazja. Tym życzę szczęścia i powodzenia, niech wygra najlepszy.
Po drugię, minimum 200 000 znaków, na powieść? Ile to jest stron? Ktoś wyżej chyba przeliczał, ale nie przyglądałem się, w każdym razie, wyszło jakoś mało. Załóżmy, że ktoś napiszę coś genialnego, naprawdę dzieło sztuki, ale będzie to absolutne minimum znakowe, dopuszczalne w regulaminie. Co wtedy? Zostanie to wydane? W sumie taki egzemplarz ma być tylko dołączony do "Nowej Fantastyki", ale to i tak będzie tekścik do łyknięcia na śniadanie, lub chwilę nudy w zimny jesienny wieczór.
Reasumując, nie wiem, jak to się wszystko ułoży, dla mnie trochę to nie gra, za mało czasu, za niskie minimum znakowe, jednak podejmującym się tego trudu życzę powodzenia ;) .

@Mish, wiara w Adelę, to właśnie jedna z wielu głupot, przypisywana tej głównej, młodzieńczej głupocie. Sam bohater uważał, że on kocha ją, a ona jego, chociaż to wszystko miało i tak tylko podtekst erotyczny :P . I nie wiem, czy ktoś poza mną to zauważył, ale u pana Sapkowskiego miłość zawsze przejawia się poprzez doznania seksualne. Tak w Wiedźminie, jak i w Trylogii husyckiej ( wyjątkiem był Samson Miodek i jego ukochana, której imię akurat wyleciało mi z głowy, bo między nimi chyba nić takiego nie było ;) ).
Ale o resztę nie ma się co już spierać, bo sprawa jest wyjaśniona :) .

Co do tego, droga koleżanko, to się nie zgodzę ;) .  Może smoki, to i tak, ale statki kosmiczne i miecze, to naprawdę jeszczę obszerny materiał do wykorzystania, chociaż może już nieco mniej poczytny.
Samo opowiadanie jest... Na pewno nie jest dla mnie, bo jestem humanistą :P . Ale przecież nie jest najgorsze i nie widzę powodów do czepiania się, literówki się zdarzają, a że temat jest dość oryginalny, to nic. Przecież nie ma zakazu wstawiania na stronie takich treści, a na siłę nikt tego czytać nie musi. Jak komuś się nie podba, niech odpuści.

Przepraszam, w pierwszym zdaniu chodziło mi o to, że w " innych sytuacjach nie objawiał się ten jego idealizm" , gdyby dla kogoś było to niezrozumiałe :) . Pisałem wcześniej inaczej i za mało mi się usunęło ;) . 

Mish, co Ci się nie podobało w Reynevanie? Może był idealistą, jeżeli chodziło o sprawę Kielicha, ale przecież w innych sytuacjach jigdzie nie objawiał się ten jego idealizm. Chyba, że masz na myśli leczenie ludzi, ale przecież był lekarzem. Pan Sapkowski stworzył wiarygodną psychologicznie postać. Początkowo Reinmar jest typowym młodzieńcem, z typowo młodzieńczą głupotą i gorącą głową do wszystkiego, ale z czasem zmiania się, dojrzewa. Wojna i wiele przygód, przy których często ociera się o śmierć sprawiają, że dorasta, wszystkie zwroty i jego życiu w jakiś sposób wpływają na niego. Szczególnie pod koniec trylogii, gdzie próbuje umrzeć w bitwie, ale nie pozwala mu na to zwykły strach, widać wyraźnie, że jest on zwykłym, może nieco tylko, zbyt wyidealizowanym, ale sympetycznym i wiarygodnym gościem.

Jeśli zaś chodzi, o bohaterów, to raczej zgodzę się, że ci pozytywni często są zbyt pozytywni. Rycerze bez skazy i zmazy, to chyba relikt przeszłości, tacy bohaterowie powoli mnie nudzą. Co do negatywnych, to przeważnie są oni pokazywani w ciekawszy sposób, mają ciekawsze historię, i na ogół są lepsi we wszystkim od tych dobrych, ale to chyba też nie jest najlpeszy sposób na kreację w książce. Czytelnicy wtedy właśnie znechęcają się do głownego herosa, a popierają tego złego.

Mi najbardziej odpowiada, gdy postacie nie są jasno określone, dobre, albo złe. Czyli gdy są normalnymi ludźmi, jak my wszyscy. Niby nie jesteśmy mordercami, czy coś z tych rzeczy, ale przecież mamy swoje grzeszki i często robimy wiele rzeczy na własną korzyść, zapominając o innych. I to w pewnym sensie ( a bynajmniej moim, skromnym zdaniem, którego nikomu nie narzucam ) jest prawdziwy bohater, czy prawdziwy człowiek, nie określony dobrze, lub źle.

Szokuje mnie, a jednocześnie zastanawia, dlaczego dowiedziałem się o tym projekcie tak późno. Jestem strasznie ciekawy całości i bardzo chętnie obejrze film, gdy tylko będzie to możliwe. Niecierpliwie czekam na inne zwiastuny i nowinki.

Zgadzam się z moim poprzednikiem. Robota dobra, opowiadanie ciekawe, szybko się je czyta. Co prawda lubie nieco inną tematykę, ale przyznam, że to opowiadanie mile mnie zaskoczyło.

Nowa Fantastyka