Profil użytkownika


komentarze: 40, w dziale opowiadań: 22, opowiadania: 13

Ostatnie sto komentarzy

Ja doskonale rozumiem fakt, że takie wydawnictwa mają za zadanie jedynie "wydać" i "wydrukować" nakład książki za jaki zapłacę i wydaje mi się że większość autorów to rozumie. Nikt o promowaniu książki nie wspomina. Moja obawa dotyczy poważniejszego problemu: jeśli zapłacę za wydrukowanie "x" egzemplarzy, które chcę otrzymać, czy faktycznie je otrzymam. Czy może wydawnictwo zgarnie kasę i przestaną się odzywać, tak jak zrobiło to wydawnictwo o którym pisałam wczesniej. 

No, ja jeszcze raz w sprawie niektórych wydawnictw tzw.self-publishing: koresponduję mailowo z dwoma. Jak dotąd, oba wymigały się przed podaniem mi tel.kontaktowego. Wszystko chcą załatwiać przez internet. Czy nie wydaje się to troszkę podejrzane?

dj Jajko – na papierze – oczywiście. Na papierze, tj. na umowie z nimi, mam wyraźnie zapisane, że wydadzą moją książkę w ciągu trzech miesięcy. O nieodbieraniu telefonów i nieodpisywaniu na maile przez ponad rok czasu nic w umowie nie ma… beryl – nie opłaca mi się z nimi sądować, bo nie mieszkam obecnie w Polsce. Z resztą, tak jak napisałaś, opłaty procesowania się z nimi mogą być wyższe niż moje wadium, które wpłaciłam. Tak jak wspomniałam, kilka autorów już procesuje się ze wspomnianym wydawnictwem. Nie wiem z jakim skutkiem.

exturio, spróbuję z tymi e-bookami ale chciałam złapać jakiś kontakt z tymi wydawcami i wybadać sprawę, czy są solidni. Nie próbowałam z Virtualo, ale próbowałam z kilkoma innymi wydawcami e-booków. Czekam ponad tydzień na e-maila od nich, na ich stronach nie widnieje także inna forma kontaktu poza e-mailem (żadnych nr tel.) co wydaje mi się podejrzane. Jak mam zaufać takim wydawcom, z którymi kontakt jest tak utrudniony? Jaką mogę mieć pewność, że gdy przyjdzie do wypłacenie mi należności za sprzedaż e-booków, zrobią to? Zresztą, nie spisujesz z nimi nawet należytej umowy. Ja jestem bardzo ostrożna po ostatnich przejściach z wydawcą. Widzisz, miałam spisaną umowę, wydawnictwo wydawało się solidne, miało własną infolinię i kilka możliwości kontaktu (e-mail, nr.tel., fax), a i tak nie mogę się z nimi skontaktowac w żaden sposób…

Kurcze, własnie dzwoniłam do skarbówki w Polsce. Sprawa wygląda następująco: mieszkając w Polsce musiałabym założyć własną działalność gospodarczą (samozatrudnienie) by móc sprzedawać książki. Ale, że mieszkam w WB, to muszę rozliczać się z tamtejszym Urzędem Skarbowym. Dzwoniłam więc do brytyjskiej skarbówki i powiedzieli mi to samo, co Pani w Polsce – muszę zarejestrować u nich własną działalność gospodarczą, nie zależnie gdzie sprzedaję swoje towary (e-bay, czy amazon). To trochę komplikuje sprawę. Będzie dużo papierkowej roboty i dużo załatwiania różnych spraw. Czy wydawanie na własną rękę naprawdę się opłaca?

No to jak macie taką możliwość, to odradzajcie wszystkim to wydawnictwo, bo szkoda ich pieniędzy. Ja, na początku, byłam z Radwana bardzo zadowolona – świetny kontakt z Panią Redaktor (czy też Panią Wydawcą?), także współpraca z redaktorami i korektorami szła pełną parą. Ale gdy już cały etap wydawniczy został zakończony, dostałam e-maila od Pani Redaktor, że ona kończy swą współpracę z Radwanem i że ktoś od nich się do mnie odezwie. Nikt oczywiście się nie odezwał. Niiby uruchomili infolinię, ale ja w żaden sposób nie mogłam się dodzwonić – ani na infolinie, ani na zwykły stacjonarny, nie odpisywali na żadnego e-maila, które do nich słałam. Zero kontaktu przez ponad rok czasu. Chociaż tyle, że załatwili mi redakcję, korektę i skład, więc moje pieniądze nie zmarnowały się tak do końca. Radwan zlikwidował forum na swojej stronie, usuwają też wpisy na fb, bo bardzo dużo autorów skarży się na ich usługi. Z tego co wiem, autorzy mieli się zorganizować i wspólnie skierować sprawę do sądu. Radwan ma już kilka spraw w sądzie, o ile nie więcej. W dodatku szykanują osoby, które odważą się napisać o nich prawdę na forum, czy facebooku.

Gwidon, ode mnie, całe szczęście, tyle kasy nie chcieli. Pytasz, czy moja powieść jest dobra? Jaki autor powie Ci, że jego książka jest zła? Moja książka jest najlepsza na świecie ;) A tak serio, to nie mi oceniać – od tego są czytelnicy. Ale gdybym choć trochę nie wierzyła w jej potencjał, to nie walczyłabym o jej wydanie. A tak na marginesie, to czemu o to pytasz?

Robert Oszczyk – boję się jakichkolwiek nieprzewidzianych konsekwencji, m.in. że administratorzy NF wycofają mój post, albo że będę szykanowana przez osoby związane z nieuczciwym wydawnictwem. Skoro jednak tak dochochodzicie, to proszę bardzo – exturio rozwiązał ten niezbyt trudny rebus. Jeszcze rok temu wydawali książki, chociaż ponoć nie wypłacali autorom należnych zysków. Teraz sama nie wiem co robią, w każdym bądź razie ni jak można się z nimi skontaktować… exturio, też maiałeś z nimi przejścia?

Tak, to ta książka RogerRedeye :) Nie wiem, czy mogę podać nazwę tego wydawcy (ale może naprowadzę – nazwa wydawnictwa rozpoczyna się na literkę "R"). Podanie do sądu nie załatwi sprawy – ten wydawca ma już wiele spraw w sądzie i nic sobie z tego nie robi. To oszuści, nie wydawcictwo. Wciąż można trafić na ich stronę internetową i fb, więc niestety jeszcze pewnie wiele osób się nich przejedzie… :(

Dziękuję za odpowiedzi. Czy wiecie może, gdzie zakupić ten numer ISBN? Znacie jakieś strony internetowe lub wydawnictwa, które proponują taką usługę?

Ups... Chyba napisałam nie do tego redaktora co trzeba ;-)

Już zabieram się za robotę i piszę maila.

Pozdrawiam :-)

I jak? Podpięli ten komputer w końcu? Czekam wciąż na odezwę... :(

Opowiadanie fajne, ale zakończenie również wydaje mi się nie zrozumiałe. Może wypadało by je zmienić? Daję 4. 

Czytałam na twoim blogu. Dlaczego myślisz że nie ma sensu pisać dalszych części?
Mnie zainteresowało kim jest ten terrorysta, a tekst czytało się przyjemnie. 

Bardzo mi się podobało. Wciągnęło mnie praktycznie już na samym początku. Nie czytałam niczego podobnego nigdy wcześniej. Imiona Bogini i Strażnika zwalają z nóg. Akcja wartka, opisy dokładne - można sobie to wszystko dobrze wyobrazić. Na kilka chwil weszłam do jakiegoś magicznego, mrocznego świata rodem z filmu o Conanie Barbarzyńcu albo Herkulesie, tylko w wersji Polskiej. Fajne i pomysłowe.

Ciekawie się zaczyna. Czytałam część drugą i czekam na dalsze.

Świetnie napisane. Natomiast ofiara z orła - nie pasuje do tej sceny. Młodego królewicza nie zabijali by w ten sposób. Raczej szybko podcięli by mu gardło. Z chęcią obejrzałabym dobry film z jakimś Polskim bohaterem, może napisałabys scenariusz do filmu o Sygrydzie ;) Może znalazłby się jakiś reżyser który zrobił by z tego dobry film. Taka Sygryda to nasz polski Król Artur ;)

Jeszcze na żadne takie poprawione nie trafiłam, dlatego zaczęło mnie to zastanawiać... W każdym razie dzięks ;)

Fajne. Podobało "mnie" się. ;)

Ten fiński archanioł też raczej nie byłby trafiony- nikt by nie wiedział co to takiego ten Arkkienkeli i dlaczego taki tytuł. Spróbuj wymysleć coś innego.
Pozdrówka. 

No właśnie - przede wszystkim zmienić tytuł.

Niech to poleży nawet i z pół roku. Tak, żebyś zapomniał c o napisałeś. Kiedy już zapomniesz i weźmiesz swoje dzieło do rąk - będziesz je czytał nie jak własne opowiadanie, ale jak cudze - wtedy będzie ci lepiej je ocenić i poprawić.
Ja też pozdrawiam i 3mam kciuki za twoją twórczość. 

Haskeer tekst nie jest do końca przejrzysty. Tak naprawdę nie wiadomo gdzie ten pan kierownik się w końcu znajduje: czy w biurze, czy w domu, czy na biwaku... W sumie do żadnego z wymienionych przeze mnie miejsc nie pasuje to stwierdzenie o zaniepokojonej żonie, bo nie wrócił na noc do domu...
Będzie ci łatwiej wychwycić takie rzeczy, jeśli pozwolisz trochę odleżeć swojemu opowiadaniu. 
Ale pisz dalej i nie poddawaj się. 

Hmmm... Azteckie fantasy..? :) Może i byłby to dobry pomysł, ale wyzwanie ogromne. Na pewno nie na barki nowicjusza i debiutanta.
A swoją drogą Mrok - ty to masz pomysły...! ;) 
 

Naprawdę fajne opowiadanie. Mam tylko jedną uwagę - nie ścisłość czasu akcji. Opowiadanie toczy się kilka wieków temu, a pod koniec pojawiają się takie lapsusy jak "Super Fakt" czy ZUS.
Zupełnie szczerze mogę napisać że  masz przed sobą karierę i że dawno żadna książka czy opowieść nie wciągnęła mnie tak bardzo jak twoja.
Pozdrawiam i 3mam kciuki. 

Skoro ty uczysz się gotować jajka na miękko, to ja co niby? Że może uczę się dopiero herbatę zaparzać?! ;) he he... Pozdrawiam.

No tak... Zgadzam się, że komentarze są dla autora ważne. Więc czytajcie i komentujcie;) Przyjmę wszystko "na klatę".

Mrok- dziękuję za szczery komentarz. Każda uwaga jest dla mnie na wagę złota - to przecież na błędach się uczymy. Na pewno uwzględnię twoje uwagi przy poprawianiu tekstu. 
Bohdan - dzięki za zadanie "tekst do przeczytania", to i tak już wiele dla mnie znaczy... :) Co do oryginalności, to pomyślę nad tym, żeby i jej nie zabrakło.

Bury Wilku, po przeczytaniu twoich dwóch opowiadań (o van Sinku i Ahmedzie) zostałam twoją fanką. Wydałeś już jakąś ksiązkę, czy narazie zajmujesz się tylko opowiadaniami? Pozdrawiam cieplutko.

Nowa Fantastyka