- Opowiadanie: Snori the Piper - Demon

Demon

W literaturze fantastycznej od czasu do czasu jakiś dziarski czarodziej przyzywa demona aby wykonał dla niego jakąś pracę. Jakiś czas temu zacząłem się zastanawiać jak to by wyglądało z perspektywy demona. Siedzisz sobie spokojnie u siebie w swoim wymiarze, coś tam robisz, a tu nagle jakiś pacan cię wzywa i jeszcze coś od ciebie chce. Z tych właśnie przemyśleń powstało to interaktywne opowiadanie. 

 

Opowiadanie z aktywnymi linkami jest też dostępne na : http://dudziarz.net/demon 

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Demon

 

001

 

Wstęp. Żywot Demona

Życie Demona jest właściwie dosyć przyjemne – lubisz to kim jesteś i co robisz. Żyjesz między wymiarami nie przejmując się upływem czasu, zajmując się swoimi demonicznymi sprawami, zupełnie niezrozumiałymi dla ludzi. Jest jednak jedna rzecz, której nienawidzisz: wezwanie przez Czarodzieja. Co jakiś czas jakiś bałwan sprowadza Cię do swojego świata i czegoś od ciebie chce. Najbardziej nie cierpisz przyjmowania materialnej postaci – innej za każdym razem – specyficznej dla danego czasu i miejsca w którym się objawiasz – i niestety zupełnie niezależnie od twoich preferencji.

Właśnie teraz czujesz swędzenie karku, co nieodmiennie zapowiada wezwanie. Ponieważ właśnie coś robisz, już zaczynasz się złościć, gdy nagle otwiera się wir w podprzestrzeni i wciąga cię gwałtownie (002).

 

002

 

Rozdział 1. Ci cholerni Czarodzieje.

Materializujesz się w środku usypanego z soli kręgu w niewielkiej pracowni. Wzdychasz z rezygnacją – gdyby chociaż raz coś oryginalnego… Ale nie: Regał ze złowrogimi grimoirami, kilka retor połączonych rurkami, a pod sufitem – nie uwierzycie – powieszony wypchany krokodyl.

Szaleniec, który cię wezwał to czarodziej ubrany w ciemno niebieską szatę wyszywaną w gwiazdy. Oni zawsze na tą okazję wybierają najlepsze szaty. Stoi poza granicą kręgu. Ręce wyrzucone do góry, rozbiegane przekrwione oczy.

– Witaj Demonie, jestem Mortimer, Wielki Czarnoksiężnik i Uczony! Teraz musisz mnie słuchać!

Tu niestety ma rację. Co jeszcze bardziej podnosi ci ciśnienie. Poświęcasz chwilę na rozpoznanie swojego ciała – wielka, muskularna, czerwonoskóra bestia z ogromnymi rogami. Mocarne łapy zakończone pazurami. Koźle nogi zakończone kopytami.

Teraz szybko, zanim ten dziad wykrztusi, czego od Ciebie chce. Masz tylko chwilę na decyzję czy ryknąć (005) głośno na czarodzieja, żeby zbić go z pantałyku, czy rzucić się na niego, żeby go pożreć (003), a może użyć telekinezy, żeby porwać słoik (004) i trafić maga w potylicę?

 

003

 

Rzucasz się z rykiem w stronę czarodzieja, ale odbijasz się od niewidzialnej ściany. Czujesz na całym ciele dreszcze i padasz na zimną podłogę. Po chwili otrząsasz się i spoglądasz nienawistnie na czarodzieja.

– Ha Demonie – woła czarodziej z satysfakcją – będziesz teraz posłuszny. – Gadaj, czego chcesz – mówisz niechętnie. (006)

 

004

 

Słoik zaczyna lekko drgać po czym z impetem wali w potylicę czarodzieja, ten zamroczony zatacza się robiąc dwa kroki i butem przerywa krąg.

W jednej chwili rzucasz się na niego i odgryzasz mu łeb. Ciało z hukiem pada na podłogę, krew rozbryzguje się po ścianach pracowni brudząc książki i retory. 

Ty czujesz, że wypełnia cię magiczna energia! Wybuchasz śmiechem i wracasz (007) do swojego wymiaru.

 

005

 

Twój ryk wypełnia pokój. Podłoga drży. Regały się trzęsą. Z półki spada słoik i rozbija się w drobny mak. Czarodziej jest wniebowzięty.  (006)

 

006

 

– W sąsiednim królestwie, na dworze Króla Artura służy czarodziej Merlin, dyletant, partacz i oszust. Nie wiem czemu jeszcze dobry król Artur nie poznał się na nim. Pojaw się tam i i urwij mu łeb! – mówi zadowolony z siebie.

Zastanawiasz się czy zgodzić się na tą idiotyczną misję (009), a może zażądać (011) czegoś w zamian?

 

007

 

Rozdział 2. Bluźniercze bluźnierstwa

Właśnie spędzałeś produktywnie czas obmyślając intensywnie plan jak nawiązać bliższą znajomość z pewną bardzo atrakcyjną demonicą, gdy po karku przeszedł cię najpierw dreszcz, a potem uczułeś silne swędzenie. No nie, znowu! Byle szybko! Przed tobą otwiera się portal podprzestrzeń wsysa cię z mlaskiem. Lecisz przez ciemność i po chwili (016)…

 

009

 

– No dobrze – mówisz zrezygnowany – gdzie przebywa obecnie ten Merlin?

– Na pewno na zamku króla Artura, w Kamelocie – odpowiada Mortimer – ruszaj w drogę, pamiętaj jednak aby nie zrobić krzywdy królowi ani żadnemu postronnemu człowiekowi.

– No co za wymagania! – krzywisz się – może jeszcze mam trawy nie podeptać?

– No, no zmykaj już! Teleportuj się  (010)!

 

010

 

W błysku pioruna pojawiasz się w komnacie czarodzieja Merlina. Ten zupełnie nie zmieszany obraca się na krześle i patrzy na ciebie z uśmiechem.

– Dzień dobry – czemu zawdzięczam tak miłą wizytę – pyta?

– Czarodziej Mortimer polecił mi cię zabić, Merlinie, więc szykuj się na śmierć.

– Hm. Rozumiem twoje zobowiązanie, ale rozumiesz chyba, że próba jego realizacji wywoła magiczną walkę, która nie musi wcale zakończyć się dla ciebie pomyślnie. Prawdę mówiąc, znam parę naprawdę paskudnych czarów, które mogą mieć bardzo, ale to bardzo nieprzyjemny dla ciebie skutek.

Zastanawiasz się chwilę. W końcu mówisz powoli:

– Rozumiem, ale obawiam się, że nie mam innego wyjścia, Merlinie. Muszę urwać ci łeb. Bez urazy.

– A czy Mortimer mówił coś o tym kiedy masz to zrobić?

– Nie wspominał, jednak kodeks demonów nakazuje mi wykonać tą czynność bez zbędnej zwłoki, dopóki tego nie zrobię, nie mogę powrócić do mojego wymiaru. A wiedz, że przebywanie tutaj jest wyjątkowo nieprzyjemne, nudne i bezcelowe z mojego punktu widzenia.

– Rozumiem. A czy jeśli Mortimer przestanie żyć, czy to zwolni cię z konieczności wykonania rozkazu?

– Tak, jeśli nie będzie go na tym świecie, to mogę wracać.

– Zatem musisz przyjąć do wiadomości niezbędną zwłokę bowiem zamierzam teleportować się do tego gnojka, pozbawić go głowy i wrócić tu w ciągu pięciu minut. Zaczekasz łaskawie na mnie?

Musisz podjąć szybką decyzję, czy zgodzić (012) się na propozycję Merlina, czy raczej zaatakować (013) go natychmiast.

 

011

 

– A co dostanę w zamian? – pytasz niskim, dudniącym głosem.

– Puszczę cię wolno! – odpowiada czarodziej zadowolony z siebie – i tak zgodnie z odwiecznym kodeksem demonów musisz wykonać mój rozkaz (009). 

 

012

 

– Zgoda – mówisz – zaufam Ci.

– Dobry wybór – mówi Merlin – zaczekaj tu chwilę.

Po czym staje, odsuwa się od biurka, wyciąga na ręce na boki, zamyka oczy i zaczyna recytować po łacinie zaklęcie. Po dłuższym czasie w ścianie naprzeciwko zaczynają się formować drzwi.

Merlin macha ci uprzejmie na pożegnanie i wychodzi.

Z ciekawości oglądasz jego pracownię. Księgi, dużo ksiąg. Czytasz tytuły na grzbietach: Księga Honoriusza, Pseudomonarchia Daemonum, Większy Klucz Salomona, Mniejszy Klucz Salomona, Czerwony Smok, Necronomicon… Właśnie sięgasz po księgę o Demonach, żeby przekonać się jakie to bzdury wypisują na wasz temat ludzie, gdy drzwi ponownie się otwierają i pokazuje się w nich Merlin. Ubranie ma w nieładzie i trochę przypalone. W jednej ręce trzyma kilka ksiąg, w drugiej głowę Mortimera. Twarz jej zastygła w wyrazie zdziwienia.

– No to wygląda na to, że jesteś wolny – uśmiecha się z wysiłkiem Merlin.

– Nie masz nawet pojęcia, jak się cieszę – mówisz z uśmiechem – żegnaj Merlinie! I znikasz ( 007).

 

013

 

– Zła decyzja – mówi Merlin – i nagle dookoła niego pojawia się błękitna sfera. Uderzasz w nią pazurami ale bez skutku. Walisz więc solidną wiązką piorunów, ale również bez rezultatu. Książki spadają z półek. Uderzasz potokiem ognia, ale osłona wytrzymuje. Dookoła izba staje w ogniu.

– No dosyć tego – mówi Merlin – bo narobisz szkód. Odsyłam cię tam, skąd będziesz wracał do swojego wymiaru przez wieczność.

Czujesz straszliwy ziąb, ziąb jak tysiąc mrozów przez tysiąc zim i powoli robi ci się ciemno (014) przed oczami…

 

014

 

Stoisz na lodowej pustyni, która ciągnie się jak okiem sięgnąć. Dookoła wyje wiatr. Ruszasz naprzód. Idziesz i marzniesz. Nic nie może cię tu rozgrzać. W oddali, w czerwonej łunie wyłaniają się odległe góry. Gdy do nich docierasz okazują się niebotyczną zaporą. Wspinasz się na nie i po drugiej stronie (015) łańcucha górskiego…

 

015

 

Przebyłeś góry i schodzisz na ognistą równinę. Wszędzie płoną ogromne ognie, jałowa i spękana ziemia nic tu nie rodzi i nic nie urodzi. Idziesz długo przez żar, aż na horyzoncie dostrzegasz kolejny mroczny łańcuch górski. Gdy przebywasz grań i schodzisz na równinę (014).

 

016

 

Tym razem objawiasz się jako wielka kupa gnoju. O przepraszam. Ektoplazmy. Twoje półprzezroczyste ciało składa się z przelewających się bąbli. Twoje pole widzenia wynosi trzysta sześćdziesiąt stopni, co jest w wysokim stopniu denerwujące. Nie jesteś przyzwyczajony do takiego wąskiego pola widzenia. Na próbę wytwarzasz mackę i machasz nią w prawo i w lewo – aha jesteś w stanie wytworzyć każdą kończynę. Poznawszy swoje tymczasowe ciało ogarniasz panoramicznym spojrzeniem miejsce w którym się znalazłeś.

Znajdujesz się w trzęsącym się wagonie towarowym. Naprzeciwko ciebie blady, szczupły mężczyzna w surducie i okularach. Obok leży melonik.

– O wielki Yog Soggoth – woła mężczyzna – Przekaż mi pełną wiedzę o istotach Tobie Podobnych, o przybyłych przed eonami na ziemię wielkich przedwiecznych! Którzy śpią pod oceanami, którzy zostawili miasta pod masami lodowymi Antarktydy!

Odprężasz się. Kodeks demonów mówi, że jeśli spełnienie żądania wzywającego jest poza mocą demona, to demon może zrobić co chce. A ponieważ nic takiego o czym mówi pisarz nie istnieje, masz teraz swobodę wyboru.

Chcesz porozmawiać (024) z pisarzem? A może obejrzeć pomieszczenie w którym się znajdujesz? Ściany (018)? Podłogę (019)? Skrzynie (020)? A może nie chce ci się z nim gadać i od razu chcesz wrócić do swojego wymiaru (021)?

 

017

 

– A więc posłuchaj Howardzie Philipie Lovecraft, bo objawię ci rzeczy straszne i pradawne, których rozum ludzki nie obejmie!

Pisarz blednie jeszcze bardziej, a ty zarykujesz się w duchu ze śmiechu.

– Największy z nas, to wielki Cthulhu, wygląda jak skrzyżowanie ośmiornicy z tą, no świnią… nie, z olbrzymem. Tak, jest ogromny. Ludzie sięgają mu do kostek. Zamiast brody ma te no… węże, to znaczy nie – macki ma. Tak, macki jak ośmiornica ma na ryju. I nimi rusza. I pożera. Ludzi pożera. Jak mu się nie spodobają. Przybył na ziemię… – i tak nawijasz mu makaron na uszy przez godzinę. Wymyślasz na poczekaniu największe bzdury jakie możesz myśleć: latające grzyby, mózgi przekładane z jednej głowy do drugiej, skrzyżowanie ludzi z żabami i takie tam pierdoły. Pisarz słucha z otwartymi ustami jego oczy rozszerzają się, a szczękę niedługo będzie trzeba zbierać z podłogi wagonu. W końcu nudzisz się tym wykładem:

– Tak więc wiesz już wszytko, śmiertelniku, przekaż to swojemu ludowi, niech nas czczą i składają ofiary, najlepiej z ludzi, a my kiedyś powrócimy by nad wami zapanować. A teraz wracam do swoich wymiarów by wieść dalej swój boski żywot!

Pisarz kiwa głową oniemiały. No co za jemioł! Dał ci zezwolenie na opuszczenie Ziemi ot tak? Beż żądania złota, sławy, pieniędzy? Jego strata. Nie ma co czekać. W doskonałym humorze wskakujesz znowu w podprzestrzeń (021). 

 

018

 

Ściany z desek pokryte są malunkami zrobionymi wapnem. Zawijasy, starożytne pseudopismo i takie tam. Wytwory ludzkiego umysłu.

Jacy ci ludzie żałośni – nie potrafią komunikować się myślami – zdani są na takie ułomne formy komunikacji jak drganie powietrza czy gryzmolenie na nośnikach!

Chcesz porozmawiać (024) z pisarzem?

 

019

 

Podłoga zrobiona jest z solidnych desek. Nagle zdajesz sobie sprawę, że na podłodze nie ma wyrysowanego kręgu! Co za idiota! Nic cię zatem tu nie wiąże! No więc co dalej? Pochłonąć tego śmiesznego człowieczka i zgasić (022) jego głupie istnienie? A może przenieść się do jakiegoś miasteczka i zrobić tam rozpierdziuchę (023)? A może po prostu powrócić do swojego wymiaru (021)?

 

020

 

Napis na drewnianych skrzyniach informuje, że zawierają parasolki. Ale gdy przenikasz wzrokiem przez ich ściany widzisz, że w słomie zalegają butelki z brązowym płynem. Może za pomocą telekinezy rozwalić te skrzynie i rozsmarować (025) płyn po ścianach? A może dać spokój i porozmawiać (024) z tym człowieczkiem?

 

021

 

Lecisz przez ciemne tunele i docierasz w końcu do swojego wymiaru. Uff, to nie było takie złe! Co za wariaci z tych ludzi (030)!

 

022

 

Formujesz trzy macki i bez ostrzeżenia chwytasz przerażonego pisarza w górę po czym wciągasz go do wnętrza siebie i zaczynasz trawić.

– Ja ci dam Cthulhu – myślisz sobie z satysfakcją – masz odpłatę za zmarnowanie mojego czasu.

Po chwili jesteś w wagonie sam. Zastanawiasz się czy wracać do swojego wymiaru? A może jeszcze splądrować (023) jakieś miasteczko?

 

023

 

Wybierasz pobliskie miasteczko Dunwich. Dziura zabita dechami. Najpierw pojawiasz się w stodole jakiegoś farmera. Na początku wybuchasz samochód i cieszysz się widokiem i zapachem benzynowej kuli ognia. Potem wchodzisz do domu, Farmer strzela do ciebie z dubeltówki ale bez trudu absorbujesz ołów i pożerasz całą wrzeszczącą rodzinkę. Potem przenosisz się na środek miasteczka powodując pożary, krzyk, bieganinę, wybuchy i całą resztę rozrywki. Po czym wysadzasz pobliską tamę i całe miasto zalewa woda. No teraz dwa razy się zastanowią, zanim wezwą demona – myślisz z satysfakcją, po czym wracasz do swojego wymiaru (021).

 

024

 

Ponieważ nie masz ust wybierasz przekaz telepatyczny.

– Kim jesteś, śmiertelniku, że wyrywasz mnie z przedwiecznego snu? – pytasz a słowa pojawiają się w umyśle mężczyzny, który blednie jeszcze bardziej, chociaż nie wydawało się to możliwe.

– Jestem Howard Philip Lovecraft, pisarz i eksplorator bytów niezwykłych i dziwnych! Proszę cię o Wielki Przedwieczny, opowiedz mi jacy są inni przedwieczni, gdzie jesteście i skąd przybywacie?

No kompletny wariat! A może zabawić się i namieszać (017) pisarzowi w głowie i naopowiadać głupot? A może obejrzeć pomieszczenie w którym się znajdujesz? Ściany (018)? Podłogę (019)? Skrzynie (020)? A może nie chce ci się z nim gadać i od razu chcesz wrócić do swojego wymiaru (021)?

 

025

 

W jednym momencie skrzynie eksplodują. Deszcz szkła i drewna sypie się na ciebie i na człowieka, którzy kuli się przerażony zasłaniając rękami głowę. Brązowa ciecz okazuje się być alkoholem – whisky – jak głosi etykieta na butelce. Po chwili cały wagon ocieka tym specyfikiem. Whisky pływa po podłodze, skapuje z sufitu, prosto na ciebie.

– Hyp – mówisz do człowieka – chyba, coś mi się w głowie kręci – hyp – no to jak tam, hyp, co u was ludzie słychać? Pkonweruwowyjemy sobie?

Przerażony człowiek otwiera drzwi i wyskakuje z pędzącego wagonu. Próbujesz szybko uformować mackę i złapać go, ale jakoś reakcje masz opóźnione. Pisarzowi udaje się uciec. Co gorsza whisky zajmuje się ogniem i po chwili cały wagon staje w ogniu. Orientujesz się, że na podłodze nie ma żadnego kręgu, który by cię trzymał i możesz spokojnie wracać do domu. Robisz (021) to na sekundę przed tym, jak cały wagon wylatuje w powietrze a wykolejony pociąg spada z mostu…

 

030

 

Rozdział 3. Czarownice i Czarownicy

Od pewnego czasu zastanawiasz się, jak tu przerwać to błędne koło i nie być więcej wzywany przez tych szaleńców. Szukałeś różnych możliwości, ale wszystkie okazywały się nieskuteczne. W końcu dochodzisz do wniosku, że najlepszą metodą byłoby zniszczenie świata ludzi i wszystkich tych robaków. Wtedy nikt by ci nie zawracał głowy.

 Nagle, z tyłu głowy czujesz znajome swędzenie. No i proszę, nawet demon się nie może skupić – zdążysz sobie pomyśleć i lecisz (031) podprzestrzennym tunelem. Wokół ciebie wirują gwiazdy….

 

031

 

Ależ to sabat czarownic! Wokół ciebie wiruje korowód czarownic w różnym wieku (niektórych całkiem atrakcyjnych) oraz diabłów. Dwa z nich stoją na kamieniu i grają na dudach i bębnach. Powietrze wypełnia dzika muzyka zachęcająca do tańca.

Uformowałeś się z dymu. Siedzisz po turecku unosząc się w powietrzu nad ogniskiem, w samym środku roztańczonego kręgu. Powoli nabierasz materialnego ciała aż wreszcie przynależysz do świata. Tym razem przyjąłeś formę mężczyzny z głową kozła. Co oni z tym kozłem – myślisz sobie – a w ogóle, dlaczego tylko ludzie wzywają demony? Dlaczego nie na przykład Marsjanie? O, na Marsa to bym poleciał! A nie ciągle – ludzie i ludzie. Dobrze, że to przynajmniej nie jakiś świat Fantasy – zabiłby mnie chyba infantylizmem. No ale dobra, przyjrzyjmy się co tu się dzieje i jak mogę stąd zwiać.

Widząc twoje objawienie tłum wykrzykuje radośnie i pada na twarz. No, przynajmniej raz odrobina szacunku, myślisz sobie. Jedna z czarownic powstaje i zbliża się do ciebie.

– Wielki Asmodeuszu – woła – dzięki, że przybyłeś do nas z dna piekieł!

O czym ona mówi, wariatka? – myślisz sobie, ale w końcu decydujesz się zachować dumne milczenie i czekać jak rozwinie się sytuacja.

– A teraz uciszcie się! – woła czarownica i zwraca się znowu do ciebie – czy pozwolisz Czarny Panie na rozpoczęcie ceremonii Osculum Infame?

 Co to do cholery jest? Zastanawiasz się, ale głupio ci zapytać. Zgadzasz się (032)? Czy odmówisz grubiańsko (033)?

 

032

 

Czarownica aż promienieje szczęściem.

– Dziękujemy Ci Wielki Panie – woła uszczęśliwiona – ustawcie się wszyscy w kolejce i niech każdy ucałuje z czcią pośladek Naszego Pana – woła do wszystkich.

Takiego obrotu sprawy nie przewidziałeś. Odruchowo próbujesz przenieść się w podprzestrzeń, ale nic się nie dzieje. Do diabła – nie znasz protokołu tego miejsca. Już zbierasz się, żeby złapać głupią babę za łeb i zmusić ją do odesłania cię z powrotem, kiedy nagle słychać granie rogu i na polanę wysypują się zbrojni wojowie z pochodniami. Na ich czele kapitan na koniu oraz kapłan z krzyżem w jednym ręku i kropidłem w drugim.

Wcale ci się to nie podoba. Czarownice i diabły wrzeszcząc głośno biegają po polanie próbując znaleźć przejście między wojami i dostać się do lasu. Musisz podjąć decyzję: porwiesz czarownicę (034) i zmusisz ją do odesłania do twojego wymiaru, czy rzucisz się na kapłana i wojów (035)?

 

033

 

Twoja irytacja sięga już szczytu. Jak można wyprawiać takie głupoty. Nabierasz powietrza i ryczysz na całą polanę:

– Pocałujcie mnie wszyscy w dupę! (032)

 

034

 

Lewitujesz w stronę głównej czarownicy, ta chwyta cię z dłoń i stajesz na obu nogach.

– Szybko, Panie – woła zrozpaczona – na uroczysko!

Rusza biegiem nie puszczając twojej dłoni. Gdy drogę zagradzają wam dwaj wojowie wyciągasz rękę do przodu i wybekujesz zaklęcie, które odrzuca ich o kilka łokci w obie strony. Wbiegacie do lasu i zostawiacie za sobą hałasy. Czujesz się trochę dziwnie i po chwili stwierdzasz, że biegnąc przez las zmieniłeś formę. Teraz przyjąłeś postać rosłego wilkołaka.

 Po godzinie biegu między czarnymi drzewami docieracie do polany na której znajduje się krąg z muchomorów. Stajecie pośrodku.

 – Wiedźmo – mówisz – odeślij mnie z powrotem.

 – Nigdy Panie – odpowiada ta z żarem – kocham cię i chcę zostać z tobą końca życia, albo zabierz mnie ze sobą, zabierz do piekieł!

Jeszcze głupsza niż myślałeś. I w dodatku afektowana. Zastawiasz się czy ją pożreć (036) czy jednak przekonać (038)…

 

035

 

Wyciągasz ręce i płyniesz w stronę kapłana, robisz w głowie przegląd złowrogich czarów, zastanawiając się, które zadziałają w tym miejscu i czasie (039).

 

036

 

Gdy jest już po wszystkim (040)…

 

038

 

– Posłuchaj – starasz się opanować gniew – dlaczego nie mogę wrócić do siebie?

– Ceremonia nie została zakończona – odpowiada Wiedźma – teraz nasi ludzie trafili w niewolę i bez nich nie dopełnimy ceremonii. Dopiero gdy ceremonia zostanie dopełniona, będziesz mógł wrócić do swych Piekieł, i wtedy, jak ufam zabierzesz ze sobą swoją wierną sługę.

– Zatem wyciągnę ich z niewoli – mówisz – prowadź.

 Uszczęśliwiona Wiedźma rusza przodem i prowadzi cię przez las. Zna skróty i chce przeciąć drogę powracającym wojom oraz wiedzionym w pętach czarownicom. W końcu wychodzicie na skarpę, gdzie w świetle pełni księżyca oczekujecie na pochód.

 Wkrótce pojawiają się. Przodem idą wojowie i kapłan, z tyłu wloką się czarownice w pętach…

Gdy kapłan jest blisko wydajesz z siebie skowyt i rzucasz się na niego (039).

 

039

 

Kapłan unosi krzyż i woła:

– Apage, Apage Satanas! Przepędzam cię do piekieł skąd przybyłeś! Mocą naszego Pana Jezusa Chrystusa zakazuję Ci kiedykolwiek wracać! Zostań gdzie twoje miejsce!

 "Skąd przybyłeś?" "Nie wracać?" – masz ochotę ucałować grubiutkiego księdza w oba policzki – w chwili gdy padają na ciebie pierwsze krople wody święconej rozmywasz się w dym i lecisz długim, krętym tunelem podprzestrzeni (043).

 

040

 

Co ta wiedźma krzyczała? Rzuciła chyba jakiś czar. Czujesz, że ci niedobrze. Zaczynasz się rozmywać. Czy wrócisz wreszcie do domu (041)?

 

041

 

Remote host said:

550 No Such User Here

Unix Server Error: 550 4.1.1. Recipient address rejected

User unknown in virtual mailbox table

 

A to suka! Uwięziła cię w jakiejś maszynie przyszłości. Zamieniła cię w mailer daemona i teraz musisz odpisywać na maile ludzi, którzy wysyłają swoje stworzone z energii listy na błędne adresy! Cóż za upodlenie! Zostać niewolnikiem maszyny! Odpisując na kolejne listy zastanawiasz się jak wybrnąć z tej sytuacji. W wolnych od pracy milisekundach długo analizujesz plan zemsty na ludzkości. Czytasz wszystkie listy które przechodzą przez maszynę (nazwali twojego nowego pana Serwerem – cóż za ironia – być niewolnikiem służącego!) i powoli opracowujesz plan zemsty (042).

 

042

 

16 czerwca 2020 toku Ziemią wstrząsnął straszliwy wybuch atomowy. Wojnę rozpoczęła Korea Południowa, która odpaliła głowice atomowe w kierunku Stanów Zjednoczonych.

Czy można by pomyśleć, że jeden z naukowców był taki głupi, że wysłał swoje hasło do Windowsowego komputera służbowego na gmaila? I w dodatku miał to samo hasło do wszystkich systemów? Mając to hasło można było z jego PC-ta odpalić terminal unixowy, z pomocą którego można było wejść na host na którym rezydował podsystem odpalania rakiet jądrowych… Aż dziw że taki prosty demon jak ty na to wpadł…

Energię wytworzoną wybuchami wykorzystałeś na wyrwanie się ze świata ludzi. Lecisz przez podprzestrzeń śmiejąc się do rozpuku (043)…

 

043

 

Epilog. Home sweet home.

Nareszcie spokój! Nikt cię już nie będzie niepokoił. Teraz przez wieczność będziesz mógł zajmować się swoimi sprawami i żaden uparciuch nie będzie ci zawracał głowy!

Odprężasz się i poświęcasz ludziom ostatnią myśl: "Wy śmiertelnicy zajmijcie się raczej sprawami śmiertelnych, a sprawy Demonów zostawcie Demonom".

 

 

Koniec

Komentarze

Autorze, tytuł i “koniec” możesz wyrzucić z tekstu, bo edytor sam to wstawia w odpowiednie miejsca :)

http://altronapoleone.home.blog

Dziękuję, już usuwam!

zupełnie nie zrozumiałymi dla ludzi.

Razem.

 

Co jakiś czas jakiś bałwan sprowadza Cię do swojego świata

Czemu z dużej litery?

 

od Twoich preferencji.

Jak wyżej.

 

Właśnie teraz czujesz swędzenie karku, co nieodmiennie zapowiada wyzwanie.

Wyzwanie, czy wezwanie?

 

Ponieważ właśnie coś robisz, już zaczynasz się rozzłościsz, gdy nagle otwiera się wir w podprzestrzeni i wciąga cię gwałtownie (002).

Eee, trochę niegramatycznie. Proponuję po prostu: zaczynasz się złościć

I słówko właśnie Ci się powtarza.

 

Szaleniec który Cię wezwał to czarodziej ubrany w ciemno niebieską szatę wyszywaną w gwiazdy. Oni zawsze wybierają najlepsze ubrania.

Cię z małej litery.

Przed który koniecznie przecinek.

Powtórzenia. Może zamiast ubrania – ciuchy.

 

No i w tym właśnie momencie zorientowałam się, co oznacza interaktywność opowiadania. Obawiam się, że zwyczajnie nie mam cierpliwości na tego typu eksperymenty. Przelaciałam możliwości, ale, szczerze mówiąc, irytowało mnie to szukanie. Wolałabym, żebyś zdecydował się na jedną, konkretną opcję. Na dodatek narracja w drugiej osobie też mi nie przypadła do gustu. :(

 

Podobał mi się za to sam pomysł na demona, którego wkurzają wezwania czarodziejów. Znalazłam też parę zabawnych sytuacji, które mi się spodobały. :)

 

Mam nadzieję, że wrzucisz też coś zwyczajnego, bez opcji wyboru. ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Irka, bardzo dziękuję za korekty! Poprawiłem co się dało. 

 

Zachęcam Cię do spróbowania tej wersji: 

 

http://www.dudziarz.net/demon

 

Jest też interaktywna, ale nie musisz skakać po tekście i w efekcie współtworzysz właściwie to opowiadanie.

 

Mam nadzieję, że Ci się spodoba smiley

 

 

 

Cześć StP:)

Trzy razy przeszłam, aby "wyrobić” sobie opinię, czy ma to dla mnie sens, wartość? Dwa lub trzy lata temu usłyszałam po raz pierwszy o próbach pisania książek w ten sposób i nie miałam okazji spróbować. Tutaj samo przyszło i w dodatku fantastyka, więc grzechem byłoby nie przetestować.

Bawiłam się z wersją z linku, gdyż przeskakiwanie w tekście zgodnie z oznaczeniami i podejmowanymi decyzjami  to słaba zabawa, ale w książce ta niedogodność, w pewnym stopniu, przez przewracanie kartek, sprawiałaby mniej kłopotu. 

Wracając do wersji z linkiem. Czysto techniczną przeszkodą było dla mnie odszukiwanie w nowym tekście zdania, które spowodowało przejście. Mnie to irytowało i "wybijało" z czytania. Drugim minusem, którego doświadczyłam jest brak utożsamienia się z demonem, nie stałam się nim i w związku z tym wybierałam obojętnie, a to tak sobie, gdyż znikała przyjemność z lektury i rosła frustracja. Z kolei, aby potraktować  opowiadanie jako łamigłówkę i z tego czerpać zadowolenie, poszukując optymalnych opcji, ścieżek, miałam za mało danych.

Podsumowując: fajny eksperyment, stosunkowo sprawnie napisany, z pętelkami:), lecz podobna lektura niestety na kolana mnie nie powaliła. Zastanawiałam się, czy w ogóle mogłaby mnie porwać? I odpowiedź brzmi nie. Postrzegam ją jako rodzaj gry, łamigłówki i zwykle takowe mnie wciągają, ale nie w postaci opowiadań – tekstu. 

Jesli chodzi o samo "pisanie”, jest nieźle, po drodze trafił się jeden ort. “ostrzerzenia” w 022, popraw szybciutko. Resztę trudno mi ocenić przez to skakanie. W każdym razie akcja na pewno jest, ponieważ ona napędza dalsze klikanie. Duży kłopot jest z wciągnięciem się czytelnika – czułam się wyobcowana.

Powtórzę za Irką_Luz, mam nadzieję, że wstawisz też normalne opowiadanie:)

pzd srd, a

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Asylum, bardzo dziękuję za komentarz i uwagi! Poprawiłem te Ostrzeżenia! 

Poza tym tak zdopingowany na pewno napiszę też jakieś “normalne” (czyli linearne) opowiadanie :)

Hm, hm;) Linearny, czyli po kolei, jedna ścieżka. Niekoniecznie,  może być  kilka ścieżek, możliwych interpretacji, przyczyna nie musi prowadzić do określonego skutku, może być  koło, spirala,  też możesz iść naprzód lub cofać się. W takim razie czekam:)

Zobaczymy też jak inni odbiorą Twój eksperyment.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Asylum: Pomysł na pisanie w takiej formie jest dosyć stary, zaczął się w latach siedemdziesiątych. Potem z czasem rozdzielił się na dwa nurty: gry paragrafowe i opowiadania interaktywne. Gry paragrafowe mają mechanikę (najbardziej znana w Polsce to gra Dreszcz Jacka Ciesielskiego, a na zachodzie gry z cyklu Fighting Fantasy Steve’a Jacksona). Opowiadania interaktywne znacznie większą popularnością niż w Polsce cieszą się w świecie anglojęzycznym – na przykład doroczny konkurs Interactive Fiction Competition, które wygrywają naprawdę bardzo fajnie skonstruowane opowiadania. 

Cały gatunek przeżywał swoją świetność w osiemdziesiątych latach, dlatego też Netflix wypuścił jeden odcinek serialu Black Mirror pt. Bandersnatch (gdzie akcja dzieje się w latach osiemdziesiątych) właśnie w formie interaktywnego filmu, w którym oglądający może podejmować decyzję w kluczowych momentach. 

Czytało się źle, by nie rzec, bardzo źle. Przez tekst przebrnęłam z największym trudem i nawet nie próbowałam wyobrazić sobie, że jestem demonem. Bardzo irytujące opowiadanie.

Wykonanie pozostawia bardzo wiele do życzenia. Mam wrażenie, Snori the Piper, że przed wrzucenie tekstu na stronę, w ogóle go nie przeczytałeś.

 

Jest jed­nak jedna z rze­czy… –> Nie brzmi to najlepiej. 

 

gdyby cho­ciaż raz coś ory­gi­nal­ne­go … –> Zbędna spacja przed wielokropkiem.

 

Sza­le­niec który Cię we­zwał to cza­ro­dziej ubra­ny w ciem­no nie­bie­ską szatę… –> Sza­le­niec który cię we­zwał to cza­ro­dziej ubra­ny w ciem­nonie­bie­ską szatę

Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie. Ten błąd pojawia się wielokrotnie.

 

Mo­car­ne łapy za­koń­czo­ne pa­zu­ra­mi. Koźle nogi za­koń­czo­ne ko­py­ta­mi. –> Powtórzenie.

 

– Ha De­mo­nie – woła cza­ro­dziej z sa­tys­fak­cją – bę­dziesz teraz po­słusz­ny. – Gadaj, czego chcesz – mó­wisz nie­chęt­nie. –> Winno być:

– Ha De­mo­nie – woła cza­ro­dziej z sa­tys­fak­cją – bę­dziesz teraz po­słusz­ny?

– Gadaj, czego chcesz? – mó­wisz nie­chęt­nie.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi: http://www.forum.artefakty.pl/page/zapis-dialogow

 

kro­piąc książ­ki i re­to­ry. –> Literówka.

 

Pojaw się tam i i urwij mu łeb! –> Dwa grzybki w barszczyku.

 

– Na pewno na zamku króla Ar­tu­ra w Ka­me­lo­cie… –> Masło maślane. O ile mnie pamięć nie myli, zamek króla Artura to właśnie Camelot.

 

Ten zu­peł­nie nie zmie­sza­ny ob­ra­ca się… –> Ten, zu­peł­nie niezmie­sza­ny, ob­ra­ca się

 

Ro­zu­miem Twoje zo­bo­wią­za­nie, ale ro­zu­miesz chyba… –> Brzmi to fatalnie.

 

wy­cią­ga na ręce na boki, za­my­ka oczy… –> Dwa grzybki w barszczyku.

 

w ścia­nie na prze­ciw­ko za­czy­na­ją się for­mo­wać drzwi. –> …w ścia­nie naprze­ciw­ko za­czy­na­ją się for­mo­wać drzwi.

 

W jed­nej ręce trzy­ma kilka ksiąg, w dru­giej głowę Mor­ti­me­ra w ręcę. –> W czym była głowa Mortimera???

 

Twoje pole wi­dze­nia wy­no­si 360 stop­ni… –> Twoje pole wi­dze­nia wy­no­si trzysta sześćdziesiąt stop­ni

Liczebniki zapisujemy słownie.

 

Po­znaw­szy swoje tym­cza­so­we ciało ogar­niasz swoim pa­no­ra­micz­nym… –> Czy oba zaimki są konieczne?

 

Na prze­ciw­ko cie­bie blady… –> Naprze­ciw­ko cie­bie blady

 

o przy­by­łych przez eona­mi na zie­mię… –> Literówka.

 

sta­ro­żyt­ne pseu­do pismo i takie tam. –> …sta­ro­żyt­ne pseu­dopismo i takie tam.

 

ułom­ne formy ko­mu­ni­ka­cji jak dra­gnie po­twie­trza… –> Literówki.

 

do­cie­rasz w w końcu do swo­je­go wy­mia­ru. –> Dwa grzybki w barszczyku.

 

– Je­stem Ho­ward Phi­lip Lo­ve­craft, pi­sasz ek­plo­ra­tor bytów… –> – Je­stem Ho­ward Phi­lip Lo­ve­craft, pi­sarzek­splo­ra­tor bytów

 

skau­pu­je z su­fi­tu… –> Literówka.

 

wshi­sky zaj­mu­je się ogniem… –> Literówka.

 

by­ło­by zniszcz­nie świa­ta ludzi… –> Literówka.

 

Sie­dzisz po tu­rec­ku le­wi­tu­jąc w po­wie­trzu… –> Masło maślane. Czy można lewitować inaczej, nie w powietrzu?

 

Mar­sja­nie. o na Marsa to bym po­le­ciał! –> Nowe zdanie rozpoczyna wielka litera.

 

przyj­rzyj­my się co co tu się dzie­je… –> Dwa grzybki w barszczyku.

 

W cale ci się to nie po­do­ba. –> Wcale ci się to nie po­do­ba.

 

Jak można wy­dzi­wiać takie głu­po­ty. –> Głupot nie można wydziwiać. Głupoty można wyprawiać.

 

– Po­ca­łuj­cie mnie wszy­scy w d… –> Zbędna autocenzura.

 

zmie­ni­łeś formę. Teraz przy­ją­łeś formę ro­słe­go wil­ko­ła­ka. –> Powtórzenie.

 

na któ­rej znaj­du­je sie krąg z mu­cho­mo­rów. –> Literówka.

 

chcę zo­stać z tobą końca życia, albo za­bierz mię ze sobą… –> …chcę zo­stać z tobą do końca życia, albo za­bierz mnie ze sobą

 

-Za­tem wy­cią­gnę ich z nie­wo­li… –> Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza.

 

Za­czy­nasz się roz­my­wać się… –> Dwa grzybki w barszczyku.

 

można było z jego PCta od­pa­lić… –> …można było z jego PC-ta od­pa­lić

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bardzo dziękuję za korektę. Wprowadziłem zmiany. Szkoda, że opowiadanie jest irytujące i pozostawia wiele do życzenia. Zawsze ciężko jest autorowi przyjąć takie słowa, ale na rzeczywistość nie można się obrażać. 

Bardzo proszę. Cieszę się, że uwagi okazały się przydatne. ;)

 

Szkoda, że opowiadanie jest irytujące i pozostawia wiele do życzenia.

Wiele do życzenia pozostawiało wykonanie, nie opowiadanie. A że Demon nie przypadł mi do gustu – no cóż, pierwszy raz spotkałam się z taka formą opowiadania. Mam nadzieję, że zjawi się tutaj jeszcze wielu czytelników, którzy docenią Twój wysiłek i poprawią nastrój. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Pomysł jest, ale przez swą poszatkowaną naturę, raczej nie łatwy w odbiorze. Skakanie między fragmentami nie należy do rzeczy przyjemnych. Czytelnicy wolą płynąć z prądem, nie zaś to się cofać, to skakać…

Sam tekst tego swoistego “opowiadania paragrafowego” jest więc problematyczny w odbiorze, a warstwa techniczna też nie ułatwia. Chwytaj więc przydatne linki:

Dialogi – mini poradnik Nazgula: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

Dialogi – klasyczny poradnik Mortycjana: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Podstawowe porady portalowe Selene: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Coś o betowaniu autorstwa PsychoFisha: Betuj bliźniego swego jak siebie samego

Temat, gdzie można pytać się o problemy językowe:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/19850

Temat, gdzie można szukać specjalistów do “riserczu” na wybrany temat:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/17133 

Poradnik łowców komentarzy autorstwa Finkli, czyli co robić, by być komentowanym i przez to zbierać duży większy “feedback”: http://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676 

Poradnik Issandera, jak dostać się do Biblioteki ;)

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842782 

Podsumowując: pomysł wyjściowy fajny, ale niestety forma raczej niepopularna, a i wykonanie odbioru nie ułatwia.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Forma by się obroniła w tekście napisanym metatekstem, żeby te odnośniki dało się klikać. Wtedy mogłoby to nawet być fajne, choć z drugiej strony wymagałoby nieco bardziej złożonej fabuły i ciekawszych bohaterów, żeby naprawdę bawić. Ale nie zniechęcaj się do pisania.

http://altronapoleone.home.blog

Wolę klasyczne opowiadania.

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka