Profil użytkownika


komentarze: 11, w dziale opowiadań: 7, opowiadania: 6

Ostatnie sto komentarzy

Anonimie, może jeśli wiedzielibyśmy więcej o samej córce, jej śmierci, wędrowcu, żonie, okolicznościach całej tej historii, to łatwiej byłoby się wczuć i śledzić opowieść, wzruszyć się albo odczuwać inne emocje – to miałam na myśli pisząc o “jasnej motywacji”. Rozumiem to, że ojciec kocha swoje dziecko, ale pozostałam obojętna wobec opowiadania, bo zabrakło tła, które pozwala zbudować więź z postaciami :).

Nie jest to opowiadanie, które zostanie ze mną na dłużej. Nic nie wiemy o córce, którą bohater tak bardzo chce wskrzesić, podobnie jak o samym wędrowcu. Trudno jest się przejąć historią nieznajomego, którego motywy nie są do końca jasne. Myślę, że zamiast na dokładnym opisywaniu drogi można było skupić się na przedstawieniu postaci w taki sposób, by czytelnik mógł coś do nich poczuć :).

Bardzo przypadło mi do gustu, był dreszczyk na koniec. Muszę przyznać, że na początku spodziewałam się zupełnie innego rozwoju wypadków, a szort okazał się nieprzewidywalny. Rozmowa konduktorów naturalna, fajne te opisy mleka i pomidorów, poczułam, że to ludzie z krwi i kości. Stępień przywiódł mi na myśl 13 posterunek, co trochę odwróciło uwagę od tekstu, ale tylko na chwilkę. :) 

Dopiero odnalazłam ten wątek, choć zdążyłam już skrobnąć kilka komentarzy :). Nadal są to jednak moje pierwsze kroki tutaj. Zatem oficjalnie: dobry wieczór wszystkim! ;)

“Kolejne sekundy upływały praktycznie w nieprzeniknionej ciszy, a czas zdawał się krzepić krew w żyłach” -brzydki kolokwializm, “krzepić” nie oznacza krzepnięcia krwi.

“Godzina desantu zbliżała się niespiesznie, niczym kat do swojej ofiary, wiedzący o nieuniknieni nadchodzących zdarzeń” -to chyba powinno być inne słowo.

“Desantowy kombinezony EVA, zaprojektowany do skoków z naprawdę dużych wysokości, wtapiał się powoli w ciało, jakby chciał zastąpić prawdziwą skórę na czas krótkiego i gwałtownego lotu” -literówka i brakujący przecinek.

“(..) suchym głosem, niczym trzask łamanej kości” -zmieniłabym szyk, bo to brzmi źle.

“mały desantowiec zaczął się trząść ze strachu” -desantowiec odnosi się do okrętu, czy zatem okręt odczuwa strach?

“Kiedy ich łupinka przebiła sporej wielkości chmurę, rozległ się alarm o uruchomieniu naziemnego PLOT-u” -literówka.

“(…) kolejne jednak zacieśniały śmiertelną pętlę w koło małego stateczku, który wykonywał coraz to gwałtowniejsze manewry, aby pozostać na wyznaczonym kursie” -literówka, może lepiej “wokół”?

“Co się tam, KURWA, DZIEJE?” -przecinki.

-Ale ja nie…-nawigatorowi -a to co?

“Zare'hor wydawał się nie podzielać radosnych igraszkach wsparcia z desantem” -tu czegoś brakuje.

 

Sporo usterek technicznych, są braki w przecinkach, literówki, czasem nawet nie ma pojedynczych słów w zdaniach. Jak zaznaczyłeś we wstępie, jest to jedynie fragment, dlatego trudno ocenić fabułę. Po lekturze mam takie wrażenie, że nie dowiedziałam się niczego, dlatego też opowieść mnie nie wciągnęła.

 

 

 

Dobrze się czytało, ładny język i płynna narracja. Podobnie jak Mytrix nie poczułam grozy, ale towarzyszył mi pewien dyskomfort, więc jest potencjał ;). Mam wrażenie, że za szybko potoczyła się fabuła na samym początku i nie zdążyłaś zbudować należytego napięcia. Popieram też przedmówcę w kwestii zbyt łatwego wpuszczenia szatana, chyba podświadomie liczyłam na jakieś tajemnicze, straszne i krwawe rytuały ;). Mam też pewien niedosyt w związku z wątkami zabicia Warrena i rodziców Ronana, może gdyby czytelnik wiedział więcej na ten temat, odczułby większą grozę zachodzących zjawisk? 

 

“Wszyscy w miasteczku wspominali wariata, chłopca widzącego demony, który najpierw zabił swojego przyjaciela, a potem rodziców, ale ona nie potrafiła go pamiętać inaczej, niż jak chłopaka, który jej kiedyś powiedział, że ma twarz diabła.” -w tym zdaniu coś mi nie gra, mam wrażenie, że nie wynika z niego, kto ma twarz diabła -Ronan czy Nora? Ale możliwe, że niepotrzebnie się czepiam ;).

Czytałam tę wcześniejszą wersję i nie rozumiałam o czym jest. Wydaje mi się, że ta jest bardziej dopracowana technicznie, nie dopatrzyłam się błędów, podobało mi się kilka sformułowań, ale nadal nie umiem przebić się przez tę watę cukrową i odkryć sensu tekstu smiley

Trochę usterek technicznych:

“Dawno, dawno temupiękną krainą rządził dobry król” -tu niepotrzebny przecinek.

“Powoli zmieniali stare prawa i wprowadzali nowe, zawsze starali się postępować sprawiedliwie, co jak nietrudno przewidzieć, musiało się skończyć nieszczęściem.”

“Zdarzyło się kiedyś, że jeden z trzynastu książąt wschodu, człowiek dumny i porywczy, goszcząc w czasie jednej ze swych podróży w zamku króla, zakochał się bez pamięci w jego pięknej córce i kiedy powrócił na swe ziemie młodzieniec nie mógł (on) myśleć o niczym innym jak tylko o niej” -wyrzuciłabym to słowo.

“Wykonany ze stali, która spadła z nieba, potrafił nie tylko pięknie śpiewać, ale, gdy czesał swe misternie wykonane pióra, rozsiewał wokół złote iskry, które wypełniały całe pomieszczenie przyjemnym zapachem sierpniowej burzy.”

”Wojna, którą toczyli, niemal doszczętnie opróżniła królewski skarbiec i nie było tu teraz nic poza pustymi skrzyniami i wszechobecnym kurzem.”

“Kiedy księżniczka wzięła ją w dłonie, poczuła nagle, że dzieje się z nią coś dziwnego.”

“Księżniczka nie patrzyła na nich, jej wzrok dumnie utkwiony był w odległym punkcie ponad ich głowami.”

“Książę już chciał się przemówić, gdy nagle lewa dłoń dziewczyny zacisnęła się na jego szyi, a prawa szarpnęła za włosy wyrywając razem z kręgosłupem.” -, czyli co?

“Krew ściekała w dół jej ramienia i dalej na ziemię, podczas gdy wijące się u jej (stóp) ciało powoli nieruchomiało.”

Jej oczy były teraz równie czarne jak zdobiąca jej skronie korona.” -powtórzenie.

“Pozbawiona swego przywódcy armia niepewnie rozstępowała się przed nią.”

“Ci, na których padł jej cień, umierali niemal natychmiast, krwawiąc z oczu i uszu, podczas gdy ci, których doleciał słodki zapach jej perfum, padali na ziemię i wrzeszcząc z bólu wymiotowali swe wnętrzności u jej stóp.” -nie jestem też pewna sformułowania “wymiotować swoje wnętrzności”.

“Cała przestrzeń wokół zamku wypełniła się wrzaskiem umierających.”

“Z gór zeszły trolle, z bagien przybyły wiedźmy, a pierwszy król olbrzymów powstał z grobu i ciągnąc za sobą swój ogromny, pokryty starożytnymi runami miecz, ruszył w kierunku zamku Czarnej Królowej by złożyć jej pokłon.”

“Posępni Pielgrzymi opierając się niesionemu na swych grzbietach ciężarowi, rozpoczęli swą wędrówkę wokół kontynentu rozsiewając plagi i zarazę.”

“ Gdzieś (w) na zachodnich rubieżach” -chyba jednak “w” jest tu zbędne.

“Broń, której przysięgli strzec, miała opuścić to miejsce po raz pierwszy od tysiąca lat, nastał bowiem czas gdy świat jej potrzebował.”

“Starożytny kafar, przez niektórych nazywany Kruszycielem Mroku, został przekazany młodemu giermkowi, który nie raz dowiódł swej szlachetności i odwagi.”

“Chłopiec wyruszył o świcie zabierając ze sobą tylko to, co konieczne.”

“Postali w zamku bracia odprowadzili go wzrokiem dopóki jego sylwetka nie zniknęła na horyzoncie, po czym rozpoczęli przygotowania do swojej ostatniej walki, która, jak dobrze wiedzieli, niedługo będzie musiała się wydarzyć.”

“ Chłopiec wędrował całymi tygodniami, rzadko spotykając na swej drodze kogoś żywego.”

“I(’)m bardziej oddalał się od ziem uprzednio objętych wojną, tym więcej ludzi spotykał.” -przez przypadek wskoczył apostrof i chyba jednak lepiej nie opuszczać “tym”.

“Wielu z tych, których napotkał, odznaczało się niezwykłą zręcznością w walce, ale według niego brak im było szlachetności.”

“Bardzo schudł i jeśli nawet udało mu się na chwilę zasnąć, to wkrótce budził się z krzykiem przerażony tym, co zobaczył w swych snach.”

“Pewnego wieczoru, gdy rozbił obóz w położonych na skraju pustyni ruinach starożytnej świątynitrzech zamaskowanych mężczyzn zaatakowało go bez ostrzeżenia.”

“Spadli na niego z góry i tylko lata przygotowań pozwoliły mu odeprzeć ich pierwsze natarcie.”

“Gdy tylko jego dłoń zacisnęła się na rękojeści, poczuł jak olbrzymia moc przenika całe jego ciało.”

“Wojownicy, którym udało się uciec opowiadali o nieprawdopodobne historie o tym, co zobaczyli.”

“W oddali majaczył mroczny zamek Czarnej Królowej, wokół którego porozrzucane w nieładzie leżały martwe ciała pokonanych potworów.”

“To właśnie tej nocy chłopiec zrozumiał, że cała podróż jaką do tej pory przebył, służyła temu by mógł uświadomić sobie prawdę.”

“ Kierując się w stronę zamku, chłopiec coraz częściej spotykał na swej drodze kolejne sługi Czarnej Królowej.”

“Miejscaktóre odwiedził podczas swych wcześniejszych poszukiwań, były teraz jałowym pustkowiem, gdyż rozlewająca się po świecie ciemność stopniowo pochłaniała wszystko, co tylko stanęło na jej drodze.”

“Chłopcu coraz trudniej było znaleźć pożywienie i głód, który go dręczył, był większy niż kiedykolwiek.”

“Jego ubranie całkowicie przesiąkło smrodem czarnej krwi, a mięso, które jadł, mimo(,) że dodawało mu sił, z jakiegoś powodu nie potrafiło nasycić jego głodu.  -nie powinno być przecinka w wyrażeniu “mimo że”.

“Śnieg padał nieprzerwanie przez wiele tygodni, zmuszając chłopca by zmienił trasę swej wędrówki, tak by ominąć Stalowe Góry, niemożliwe do pokonania o tej porze roku.”

“Brodząc w zalegającym do kolan śniegu, chłopiec robił się coraz bardziej niespokojny.”

“ Gdy któregoś dnia przechodził przez jedno ze spalonych miast Zachodnich Równin, zaatakował go człowiek, którego chłopiec natychmiast rozpoznał jako jednego z swych braci.”

“Nie mogąc dłużej czekać, chłopiec przeszedł do ataku.”

“Chłopcu wydawało się że na ten krótki moment czas się zwolnił.”

“Mężczyzna biegł w jego kierunku, krzycząc coś niezrozumiale, a leżący na ziemi śnieg rozpryskiwał się z każdym jego krokiem.”

“Nie potrafił przypomnieć sobie jego imienia, ale wiedział, że kiedyś go znał i że byli przyjaciółmi.”

“Z trudem zaciągnął ciało mężczyzny do pobliskiego budynku i rozbił tam obóz.”

“Siedząc przy ogniu, chłopiec uporczywie próbował przypomnieć sobie jego imię, lecz jego wspomnienia były niewyraźne.”

Nieważne jak bardzo się starał, twarze przyjaciół były wciąż zamazane, a minione wydarzenia pozbawione kontekstu i sensu.”

“Trzymając rękę opartą o rękojeść młota, ruszył przed siebie.”

Ładna klamra z rozpoczęciem rządów Czarnej Królowej i Czarnego Króla. Sama historia jednak mnie nie porwała, rozumiem, że język wynika z konwencji, ale brakuje mi uczuć i charakterystyki bohaterów -nie umiem się z nimi utożsamić, trudno mi też ich sobie wyobrazić. Wydaje mi się, że niektóre kwestie w opowieści zostały podane zbyt “wprost”, ale może to również wynika z tego, że tekst pierwotnie adresowany był to dzieci. Niemniej jednak na pewno jest co szlifować. Pozdrawiam :).

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nowa Fantastyka