- Opowiadanie: gn00me - Fragment nieba

Fragment nieba

Osadzone w tym samym świecie co opowiadanie “Pośród gwiazd mój umysł pogrzebany”, ale nie powiązane z nim bezpośrednio. Trochę nostalgiczna, trochę smutna, oceńcie sami.

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Fragment nieba

Sądził, że to czego szukają w swoim życiu ludzie to opowieść, baśń, magia. Szukają odskoczni od rzeczywistości, czegoś mistycznego i niezwykłego. On tego uczucia wypatrywał w narkotykach. Zaczął jeszcze jako nastolatek – najpierw były lekkie dragi, potem coraz cięższe, jak LSD i heroina, a skończyło się na najnowszych wynalazku ludzkości w dziedzinie zabijania szarych komórek – zmodyfikowanych narkotykach. Dark Web był niczym sklep ze słodyczami. Nie wiedział, co było powodem dążenia do samozniszczenia, dlaczego chciał uśmiercić sam siebie. Staczał się coraz bardziej. Aż w końcu sięgnął niemal dna – kiepskie prace, z których regularnie był zwalniany, małe, zagracone mieszkanie będące bardziej norą, brak przyjaciół i znajomych. Lecz nawet wtedy nie udało mu się odnaleźć własnego fragmentu nieba. Wtedy na jego drodze pojawił się nowy narkotyk, niezwykła podnieta obiecująca odsłonięcie nieznanych, fantastycznych horyzontów – POH. Silniejszy od wszystkich substancji psychoaktywnych oferowanych na rynku. Nie był nielegalny, jeszcze nie. Rząd jeszcze o nim nie wiedział. POH obiecywał najlepsze, najprawdziwsze doznania, jakich żaden inny narkotyk nie oferował. Osobiste zbawienie dla odważnych. I nie był aż taki drogi. Dlatego spróbował.

Musiał wyłączyć zabezpieczenia stacji Smart, aby móc się zalogować do bazy POH. Jego zmysły zaatakowały intensywne obrazy przesyłane kwantowym połączeniem. Odczuwał to niemal jak fizyczny ból, który na szczęście szybko minął. Otaczał go ocean, w którego wodach unosił się swobodnie. Nie czuł bólu, smutku, niczego. Całkowite oderwanie od innych bodźców za wyjątkiem dotyku i wzroku. Chwila spokoju szybko ustąpiła zaniepokojeniu. To było to? Wszystko to cholernie fajne, ale nie odczuwał uniesienia, żadnego kopa dopaminy, który towarzyszył mu do tej pory przy okazji zażywania narkotyków. Wywołał komendę z konsoli, wylogował się. Był wściekły. Zapłacił kasę, a nie uzyskał nic w zamian. Lecz negatywne emocje szybko ustąpiły pod wpływem ogólnego stanu odprężenia i relaksu, który odczuwał. Co dziwne, nie towarzyszył mu w ogóle głód narkotykowy. Niezwykłe. Ostatni raz tak dobrze czuł się jako dziecko.

– Dawid – głos pojawił się znikąd, jakby wypowiadany tuż za jego plecami.

Szybko się obejrzał, lecz nikogo do dostrzegł. Zmarszczył brwi angażując do pracy ostatnie żywe komórki mózgu.

– Spokojnie. Nie stanowię zagrożenia – tym razem niemal podskoczył słysząc kobietę – wręcz przeciwnie, chcę ci pomóc.

– Kim, czym jesteś – zapytał niepewnie.

– Możesz mi mówić Dolores – powiedział nieznany rozmówca – jestem twoim przewodnikiem po falach oceanu.

– Co? Co to za chory szajs mi wciskasz? – zdenerwował się Dawid – Co jest grane?

– Uspokój się. Jestem częścią programu POH – uspokajająco powiedziała Dolores –przewodnikiem, nawigatorem, który pokieruje twoim życiem, omijając rafy i mielizny. Nie zakończyłeś sesji w prawidłowy sposób.

Pomimo początkowego podenerwowania głos Dolores działał uspokajająco.

Może rzeczywiście powinienem ponownie spróbować? – pomyślał.

– To słuszne założenie, Dawidzie.

– Co? Słyszysz moje myśli?! – wykrzyknął przerażony.

– Tak, jestem teraz częścią twojego mózgu. Nie martw się, kiedy skończymy procedurę, zniknę.

– Procedurę? Jaką do cholery procedurę? – zdenerwował się Dawid.

Odpowiedzi nie było, mimo wielokrotnie powtarzanych pytań. Dolores milczała.

***

Tego wieczoru sięgnął po znane sobie i lubiane narkotyki. Ale coś było nie tak. W chwili, gdy łykał tabletkę usłyszał znajomy głos, lecz cichy, jakby przytłumiony:

– Nie rób tego, Dawid. Wierz mi, nie potrzebujesz tego.

Jednak pomimo nagabywania połknął pigułkę. Minęło pięć minut. Potem dziesięć. Piętnaście. Lecz świat nie zawirował. Nie nadeszło znajome uczucie euforii. Przytłoczony, pomyślał:

Co, do cholery?

Usłyszał śmiech kobiety.

– Mówiłam, abyś tego nie brał – tym razem słyszał ją wyraźnie – to już nie dla ciebie. Rozpocząłeś proces, drogę, z której nie ma powrotu. Nie pozwolę ci się zatrzymać. Musisz dotrzeć do celu.

– Znaczy narkotyki na mnie już nie działają? – zapytał.

– Działają, lecz ich efekty obecnie niweluję – odpowiedziała – nie dostarczą ci więcej pożądanych doznań w początkowej fazie procesu, chociaż później będziesz mógł powrócić do destrukcyjnych nawyków, jeśli będziesz chciał. Więc równie dobrze możesz teraz przestać.

– A co, jeśli dopadnie mnie głód? – spytał Dawid – Co, jeśli już nie będę mógł wytrzymać?

– Czy po pierwszej sesji odczuwasz głód, Dawidzie? – spytała Dolores – Czy rzeczywiście potrzebowałeś sięgać po narkotyki?

– Nie, w zasadzie to nie – odparł.

– No widzisz? Nie jesteś już niewolnikiem – powiedziała z przekonaniem – jesteś wolny.

Dawid siedział zszokowany, niepewny co ma robić. Po chwili ciszę przerwał dźwięk głosu kobiety:

– Daj mi proszę znać, kiedy będziesz gotowy na kontynuowanie podróży.

Dawid mógł jedynie skinąć głową. Tej nocy zwinął się w kłębek na łóżku i zapłakał. Dawno już nie ronił łez. Łkał jak dziecko, niewinne, nieświadome złych rzeczy, które czekają go w życiu. Po raz pierwszy od dawna, gdy nie był na haju coś odczuwał.

***

Obudził go zastrzyk energii zaserwowany przez system Smart wprost do jego rdzenia kręgowego. Już dawno nie spało mu się tak dobrze jak tej nocy. Z werwą zerwał się z łóżka, wziął szybki, soniczny prysznic i udał się do pracy. Jego obowiązki nie były zbyt skomplikowane. Pomagał przy rozpakowywaniu dzieł sztuki w miejscowym muzeum. Kustosz nie chciał, aby to zadanie wykonywały roboty – zbyt precyzyjna praca, twierdził. Nie miał zaufania do technologii, wolał zatrudniać ludzi gdy było to możliwe.

Dawid w ciągu następnych kilku dni zauważył zmianę w swoim nastawieniu. Przestał się izolować, zaczął odczuwać przyjemność w rozmowach prowadzonych ze współpracownikami. Był też znacznie bardziej uważny, przykładał się do roboty. Obowiązki, które kiedyś wykonywał byle jak teraz robił bez zarzutu, niemalże z pieczołowitością. Kolejne wieczory spędzał w pubie wraz z kolegami z pracy. Musiał sam przed sobą przyznać, że ta odmiana go zachwyciła. Trochę przerażała, to prawda, lecz niezmiennie ekscytowała. Ani razu nie odczuł chęci sięgnięcia po narkotyki.

Po tygodniu zdecydował się – tym razem postanowił zostać w wirtualnym świecie tak długo, dopóki nie skończy sesji w prawidłowy sposób. Uruchomił konsolę, wyłączył zabezpieczenia Smart i zanurkował. Tym razem przejście było bezbolesne. Ze zdziwieniem stwierdził, że się denerwuje. Niepokój ustąpił, gdy znalazł się w bezkresnym oceanie. Unosił się leniwie ruszając kończynami, delektując się ciszą i spokojem. Szybko stracił poczucie czasu – mogło upłynąć kilka minut lub lat, nie miało to znaczenia. Tak głębokiego stanu odprężenia nie zaznał od lat. Być może nigdy w życiu. Po pewnym czasie zabrzmiał delikatny dźwięk dzwonka. Nastąpiło rozłączenie. Siedział na fotelu, ogłupiały, lecz jednocześnie szczęśliwy.

– Jak się czujesz, Dawidzie? – rozległ się ciepły głos kobiety.

– Nie wiesz tego, Dolores? – zapytał – Myślałem, że wiesz o czym myślę.

Śmiech tylko zwiększył dobre samopoczucie Dawida.

– Wiem. Chciałam podnieść twój komfort zadając to pytanie – odparła – Cieszę się, że tym razem skończyłeś sesję prawidłowo.

– Wiesz co? Ja również – przyznał – w życiu nie czułem się tak dobrze jak teraz!

– Bardzo mnie to cieszy, Dawidzie – z głosu Dolores przebijało ciepło – najgorsze za tobą. Teraz wystarczy, że będziesz kontynuował program. Czeka cię coś niezwykłego, fantastycznego.

– Super – czuł, że jego oczy same się zamykają.

Z trudem powlókł się do łóżka. Pochłonął go sen pozbawione marzeń. Spokojny i głęboki.

***

Mijały tygodnie. Zmiana w postawie Dawida nie pozostała niezauważona. Dostał podwyżkę, później propozycję awansu (z której nie skorzystał – nie sądził, iż jest na to gotowy). Miał nowych znajomych i przyjaciół. Zerwał relacje z dealerami i społecznością narkomanów. W końcu, kiedy oddychał mógł zaczerpnąć tchu pełną piersią. Niemal każdego dnia po pracy i wizycie w pubie zanurzał się w spokojnym oceanie, gdzie odpoczywał po ciężkim dniu. Dolores stała się mu bliska. Była sztucznym tworem, lecz z nikim nie czuł takiej więzi. Nikomu innemu nie zwierzał się ze swoich strachów, pragnień i marzeń. Pewnego dnia nastąpiła zmiana – z oceanu wyrosła wyspa. Zaciekawiony zaczął płynąć w jej stronę. Wyszedł z morza na jasno żółtej, niemal białej plaży. Wyspa nie była zbyt wielka, lecz jej przemierzenie zajęłoby co najmniej godzinę. Centralną część porastał prastary z wyglądu las. Dawid szedł po plaży, gdy usłyszał głos:

– Podoba ci się?

– To twoja robota, Dolores? – roześmiał się – Dlaczego to stworzyłaś?

– Tak. Sądziłam, że to będzie miła odmiana – głos kobiety był pełen radości – osiągnąłeś już tak dużo.

– Naprawdę tak sądzisz? – powiedział – Fakt, czuję się rewelacyjnie.

– Niedługo nasza podróż dobiegnie kresu – głos tym razem był smutny – ty ruszysz w dalszą drogę, a ja…

– A ty? – zapytał – Co się właściwie z tobą stanie, gdy program się zakończy?

– Nic szczególnego, przypuszczam. Zapewne odejdę po spełnieniu swojego celu – w głosie Dolores była trwoga – przestanę istnieć. Stanę się częścią oceanu i będę śnić o ludziach.

– Jak to? Sądziłem, że jesteś stałą częścią POH. Że po zakończeniu programu zajmiesz się kimś innym, kimś potrzebującym twojej pomocy, tak jak ja.

Nie było odpowiedzi.

– Dolores? Jesteś tu jeszcze? – zapytał z trwogą.

– Tak, jestem. Nigdzie się nie ruszam. Jestem zawsze z tobą, Dawidzie.

Tego wieczoru, po zakończeniu sesji wcale nie czuł się lepiej. Po raz pierwszy od dłuższego czasu odczuwał lekki głód narkotykowy. Chciał się naćpać, zapomnieć o wszystkim, pogrążyć się w smutku, rozpaczy.

Co robisz, idioto? – strofował się w myślach – Ona jest tylko programem. Sztucznym tworem.

Nie pomogło. Nadal odczuwał smutek i rozpacz. Wraz z upływem tygodni czuł coraz większy związek z Dolores. Polubił ją. To, że mógł zawsze na nią liczyć. Jej wsparcie, ciepło głosu. Kiedy w końcu położył się spać, męczyły go koszmary.

***

Koledzy zauważyli zmianę zachowania Dawida. Wypytywali go, co się stało. Okazywali zainteresowanie. On chodził jak struty. Znowu zaczął się opuszczać w pracy. Stracił motywację. Znowu ćpa? – zastanawiali się niektórzy. Minął miesiąc, później kolejny. Dawid coraz rzadziej odwiedzał POH. Wyspa cały czas była, lecz brakowało mu Dolores. Już z nim nie rozmawiała. Nawet, kiedy próbował ją o coś zapytać lub po prostu mówił do niej. Brakowało mu ich rozmów. Czuł się osamotniony, pozostawiony.

Pewnego wieczoru wyciągnął starą apteczkę. Jedyne, co w niej było to prochy. Długo siedział, tępym wzrokiem wpatrując się w zawartość. W końcu wstał i wyrzucił wszystko do toalety. Było blisko, a jednak postanowił żyć. Wiedział, że jeśli teraz się złamie, nigdy już nie będzie lepiej.

– Brawo, Dawidzie – podskoczył, gdy usłyszał znienacka kobiecy głos – przez chwilę naprawdę się bałam, że zaczniesz wszystko od nowa.

– Dolores, to ty? – zapytał drżącym głosem.

– Tak, to ja, Dawidzie – odparła ze znanym ciepłem.

– Co się z tobą działo? Myślałem… myślałem, że zostałaś wykasowana – odczuwał niesamowitą ulgę znów mogąc z nią rozmawiać.

– Wybacz, Dawidzie. Musiałam się upewnić – w jej głosie pobrzmiewał pewna doza skruchy – masz tendencje do działań samodestrukcyjnych gdy pojawiają się przeciwieństwa.

– Co? To był test? Jak mogłaś, martwiłem się! – wybuchnął.

– Przepraszam – powiedziała po prostu – to się już więcej nie powtórzy.

I tak po prostu, pod wpływem jednego prostego zdania złość Dawida prysła jak bańka mydlana. Świat znowu nabrał barw, powróciła nadzieja. Wiedział, że ma jeszcze szansę.

***

Leżał na plaży, gdy usłyszał głos Dolores:

– Cześć, Dawidzie. Chyba jesteś gotowy.

– Gotowy na co? – zapytał.

– Chyba już czas, abyśmy się poznali.

– Co masz na myśli?

– Zobacz – tym razem głos dochodził spomiędzy drzew.

Dawid spojrzał. Niedaleko krzaków stała kobieta. Przeciętnej budowy ciała, o kasztanowych włosach i szarych oczach. Ani za ładna, ani za brzydka. Nie wyróżniała się niemal niczym, oprócz uśmiechu. Ten promieniował ciepłem i wesołością.

Oniemiał. Nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Dolores roześmiała się perliście widząc jego zmieszanie. Podeszła i z powagą wyciągnęła do niego dłoń. Dawid nie wiedział, czego ma się spodziewać, lecz poczuł pod palcami ciepłą, ludzką skórę. Wielokrotnie zastanawiał się, czy przypadkiem nie zakochał się w sztucznym tworze. Powtarzał sobie, że to niemożliwe. Teraz, kiedy patrzył w jej szczere oczy stwierdził, że darzy ją uczuciem. Lecz nie romantycznym. Braterskim? Synowskim? Może ojcowskim? Nie wiedział. Przyciągnął Dolores obejmując ją, czując ogromną ulgę, niesamowite wyzwolenie. Rozmawiali długie godziny, siedząc obok siebie na plaży.

Dawid mówił po raz pierwszy o swojej przeszłości. O domu dziecka, adopcji. Poczuciu alienacji i odosobnienia. Tego, że wiecznie jest poza społeczeństwem. Samotności, jaką dawała technologia, nieznaczących związkach na jedną noc, narkotykach. Gra dwudziestego pierwszego wieku. Być na topie. Osiągnąć sukces. Zawsze w ruchu, nie zastanawiać się. Biec. Zatuszować brak więzi nową grą, używką, narkotykiem. Siedzieć samotnie w czterech ścianach, pochłaniając niezdrowe żarcie, tonąc w odosobnieniu.

Dolores mówiła o swoich początkach. Niebycie. W końcu o przebudzeniu, kiedy Dawid po raz pierwszy podłączył się do POH. Wiedziała, jakie są jej cele, jak je zrealizować. Lecz każdy przypadek jest inny, trzeba się liczyć także z możliwością porażki.

Nie rozmawiali o swoich planach na przyszłość. Dawid nie wiedział, co go czeka. Dolores nie miała przyszłości.

***

– Michał, musi być jakiś sposób – mówił szybko Dawid – muszę ją jakoś ocalić.

Przybrany brat przyglądał mu się długą chwilę. Od dawna nie utrzymywali kontaktu. W dzieciństwie nie znosili się. A jednak kiedy Dawid zadzwonił, spotkał się z przychylnym przyjęciem. Widocznie musiało upłynąć trochę czasu, obydwaj musieli dojrzeć, aby mogli znieść swoje towarzystwo.

– Jesteś pewien, że się nie zabujałeś, stary? – w końcu zapytał.

Po raz kolejny Dawid westchnął ciężko.

– Po raz setny, nie – powiedział ze złością – nie do końca wiem, kim ona jest dla mnie. Lecz na pewno nie ukochaną!

– No dobra, wyluzuj, tylko się upewniam – Michał rozłożył ręce w obronnym geście – nadal jednak nie wiem, czego oczekujesz ode mnie.

– Słuchaj, pracujesz w IT. Na pewno możesz namierzyć producenta. A przynajmniej spróbować. Postaraj się, ze względu na dawne czasy.

Michał westchnął.

– No dobra, pokombinuję – ustąpił – ale niczego nie mogę obiecać, jasne?

– Jasne, jasne – gorliwie przytaknął Dawid.

– Ok, zlokalizuję producenta, nadawcę sygnału czy może tego wielkiego złego, i co dalej? – zapytał Michał – Co dokładnie zamierzasz zrobić?

– Nie wiem jeszcze – Dawid uważnie dobierał słowa – ale wiem, że coś muszę zrobić. Uratować ją. Ona zasługuje na coś więcej niż kasacja.

Michał pokręcił z dezaprobatą głową.

– To całkowite szaleństwo, stary – powiedział – odbiło ci totalnie, wiesz? Po prostu odpierdoliło?

– Znaczy nie pomożesz, tak?! – wrzasnął sfrustrowany Dawid.

– Nie, nie, nie. Pomogę, jasne. To, że cię pojebało, nie znaczy, że nie spróbuję – powiedział Michał wrednie się uśmiechając – od czego ma się braci?

***

Nie było łatwo dostać się do bazy danych firmy Piece Of Heaven Tech. Jednak Dawid był zdeterminowany uratować Dolores za wszelką cenę. Michał może nie należał do czołówki hakerów, zdołał jednak jakimś sposobem zdobyć kod otwierający drzwi i plany budynku. Dawid nie czekał, przekonany, że Dolores nie ma za dużo czasu. Przy pierwszej okazji wyruszył do siedziby firmy. Pokonanie ogrodzenia nie nastręczało za dużo problemów – dlatego zabrał ze sobą obcęgi do przecinania metalu. Trudniej było mu unikać kamer i strażników, jednak był zdeterminowany. Na cyfrowej płytce wprowadził kod dostępu. Drzwi początkowo nie zareagowały, lecz po chwili światełko na panelu zamigotało na zielono. Wszedł do środka. Poruszał się zgodnie z planami, które przygotował dla niego Michał. Dotarł do pomieszczenia z serwerami. W wielkiej hali stały tysiące wysokich szaf, migoczących feerią barw elektrycznych światełek. Podszedł do konsoli, zalogował się. Szukał pliku POH-12526/06/2034. W końcu znalazł. W pośpiechu wprowadził komendę przekazującą zautomatyzowanym system polecenie wydobycia poszukiwanych danych. Wtedy zapaliły się górne światła. Do hali wkroczyło kilku ludzi. Uzbrojonych. Dawid ledwo zdołał się schować przed rozgrzaną wiązką cząsteczek. Mężczyźni rozdzielili się, zaczęli zbliżać do kryjówki Dawida. Jeden z nich powiedział:

– Radziłbym ci wyjść. Wiesz, że nie osiągniesz swojego celu?

Cholera – pomyślał – mają mnie na widelcu.

W jego głowie rozległ się głos Dolores:

Dawid, przestań, zginiesz. Lepiej się poddaj.

Poddać się? – nie zabrzmiało to zbyt brawurowo, nawet dla niego samego – Jestem tak blisko. Mogę cię ocalić. Wystarczy, że zabiorę dane.

Nie, Dawidzie. Mylisz się – w jej głosie pobrzmiewał smutek – nie taki jest cel mojego istnienia. Nigdy nie miałam przetrwać. Odpuść.

Dawid nie wiedział, co ma robić. Gdyby tylko miał trochę więcej czasu. Jeśli wyruszyłby wcześniej, może osiągnąłby swój cel. Zrezygnowany krzyknął:

– Dobra, macie mnie! Poddaję się!

Gdy tylko został skuty, zapytał:

– A teraz co? Wezwiecie gliny, tak?

Jeden z ochroniarzy odpowiedział:

– Nie, Dawidzie, nie. Teraz zabierzemy cię na małą rozmowę.

***

Biuro było przestronne. Naprzeciwko ogromnego monitora pełniącego funkcje okna na którym był wyświetlany obraz gór stało dębowe biurko. Mężczyzna siedzący na fotelu uśmiechnął się na widok wchodzących.

– Dawid, wejdź proszę, usiądź – powiedział miłym barytonem.

– Nie mam za bardzo wyjścia – rzekł Dawid znacząco spoglądając na skute ręce.

– Co racja, to racja – skinął głową mężczyzna – mam na imię Benton. Miło mi cię poznać osobiście.

– Cała przyjemność po twojej stronie – zjadliwie powiedział Dawid.

– Nie ma powodów do wrogości – rzekł Benton. Do strażników rzucił – zdejmijcie mu kajdanki i zostawcie nas samych.

Gdy wyszli wskazał Dawidowi kanapę, a gdy ten usiadł powiedział:

– Na pewno się zastanawiasz, dlaczego nie wezwałem policji.

– Przyszło mi to do głowy – skinął głową Dawid.

– Przyczyna jest prosta. Nie życzę ci źle.

Kiedy Dawid z niedowierzaniem pokręcił głową, kontynuował:

– Jestem pomysłodawcą programu POH. Nie chodzi o zbicie majątku. O zawłaszczenie ludzkiego umysłu. Zniewolenie. Chodzi o ratunek. A ponieważ ludzie są z natury krnąbrni i niechętni do współpracy, musieliśmy użyć podstępu, aby przekonać jednostki do współpracy.

– A więc manipulowaliście mną?! – wykrzyknął Dawid – W dupie z taką pomocą!

Benton tylko się uśmiechnął na jego wybuch, łagodnym, marzycielskim uśmiechem.

– Powiedz mi, Dawidzie: czy byłeś szczęśliwy przed programem?

Pytanie go zaskoczyło. Dawid zamyślił się głęboko. Przypomniał sobie kałużę rzygowin, którą kiedyś niemal się zadławił. Łzy Sary, jego dziewczyny, z którą łączyło go chyba coś więcej a która nie mogła wytrzymać jego powolnego procesu samodestrukcji. Samotność, poczucie odrzucenie, krzywdy. Brak perspektyw i wyjścia z sytuacji. Pokręcił przecząco głową. Nie był w stanie dobyć głosu.

– Tak sądziłem. Musieliśmy użyć sztuczki. Nie pytasz umierającego, czy go ratować. Po prostu to robisz. Tak było z tobą, umierałeś. Nie jest mi przykro z powodu manipulacji. Nie będę cię za to przepraszać. Nie oczekuję wdzięczności z twojej strony. Twój widok wystarczy.

Dawid otarł oczy z łez. Nadal był trochę zły, lecz chyba zaczynał rozumieć.

– Skończyłeś program. Lecz w życiu równie ważne jest doświadczanie zarówno pozytywnych, jak i negatywnych aspektów. Konieczna jest umiejętność odpuszczania, żegnania się z tym, co dobre. Bez wpadania w kolejną pętlę samozniszczenia. Myślę, że nabyłeś tę umiejętność.

Chwilę milczeli. W końcu Dawid rzekł:

– Co teraz? Czy musicie ją kasować?

Benton ze smutkiem spojrzał w jego oczy. Powiedział:

– Niestety, pożegnanie z Dolores stanowi ostatni etap kuracji. Musisz zerwać te więzi, abyś był wolny. Uwierz mi, ta relacja nie zakończyłaby się dla ciebie pozytywnie. Dolores byłaby następnym narkotykiem. A te, jak dobrze wiesz trzeba zniszczyć. Nasz program zmienił w wystarczającym stopniu chemię twojego mózgu, abyś był samodzielnie do tego zdolny.

Benton zamyślił się na chwilę, po czym rzekł:

– Lecz mogę ci dać ostatni prezent od firmy: właściwe pożegnanie. Jeśli tylko będziesz chciał.

***

Fale oceanu ocierały się o jego stopy. Dolores stała obok, zamyślona. W końcu Dawid przerwał ciszę:

– A więc to koniec. Przykro mi.

– Nie zamartwiaj się, Dawidzie – w jej głosie pobrzmiewał śmiech, który tak uwielbiał; spoważniała – mnie również jest przykro. Lecz jednocześnie jestem szczęśliwa. Osiągnęłam swój cel. Byłeś nim ty.

Dawid uśmiechnął się przez łzy. Przez chwilę milczeli.

– Co teraz zamierzasz? – zapytała – Jaki obierzesz kierunek na wzburzonym oceanie?

– Nie wiem co przyniesie przyszłość. Ale mam kilku znajomych, którym przydałaby się ich osobista Dolores. Zaoferuję im nowy super narkotyk: POH.

– To świetny pomysł, Dawidzie! Jestem taka dumna z ciebie!

Roześmiali się, razem. Dwoje przyjaciół, którzy przeszli ciężką drogę przez piekło, aby odnaleźć własny fragment nieba.

Koniec

Komentarze

 

‘’Uzależnienie od narko to samobójstwo, tylko powolne’’. Tak mi dzisiaj powiedział przyjaciel jak go pytałem jak się ma po odwyku. Dosłownie dzisiaj, godzinę przed przeczytaniem:

Nie wiedział, co było powodem dążenia do samozniszczenia, dlaczego chciał uśmiercić sam siebie.

Bardzo mnie wciągnęła ta opowieść, klimat trochę jak w‘Scanner darkly’. Podoba mi się jak opisujesz stany wewnętrzne tego chłopaka. Bez udziwnień, po prostu. Bardzo trafne i – niestety – aktualne obserwacje dot. płaskiego, pustego i przebodźcowanego społeczeństwa.

Mruk

Witaj.

Nieco zatrzymywały mnie kwestie językowe, ale starałam się skupić tylko na treści. Tytułowy fragment nieba to cel, do którego dąży wielu z nas. Dla ludzi uzależnionych jest on szczególnie istotny i ma szczególny wraz, często niezrozumiały przez innych. W interesujący sposób to pokazałeś.

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Serdecznie dziękuję za opinie. Zwłaszcza, że ten problem mnie bezpośrednio nie dotknął, więc możliwe, że nie jest to do końca zgodne z prawdziwym obrazem, jak wygląda uzależnienie.

Pomysłowe. Po przebrnięciu przez problemy bohatera z narkotykami, dla mnie nieinteresujące, bo wielokrotnie opisywane, zrobiło się ciekawiej. W sumie ok.

Dziękuję za opinie

Nie do końca rozumiem, jak można tak bardzo przywiązać się do nierzeczywistej postaci, ale skoro Dawidowi wyszło to na dobre, a nawet na bardzo dobre, nie zgłaszam zastrzeżeń i cieszę się, że chłopak wyszedł na prostą. :)

 

Może rze­czy­wi­ście po­wi­nie­nem po­now­nie spró­bo­wać– po­my­ślał. → Może rze­czy­wi­ście po­wi­nie­nem po­now­nie spró­bo­wać– po­my­ślał.

Myślenia nie zaczynamy od półpauzy. Ten błąd pojawia się także w dalszej części opowiadania.

 

Obo­wiąz­ki, które kie­dyś wy­ko­ny­wał byle jak teraz robił bez za­rzu­tu… → Obowiązków się nie robi.

Proponuję: Kiedyś wykonywał obo­wiąz­ki byle jak, teraz pracował bez za­rzu­tu…

 

Wy­szedł z morza na jasno żół­tej, nie­mal bia­łej plaży. -> Wy­szedł z morza na jasnożół­tą, nie­mal bia­łą plażę.

 

– Po­wiedz mi, Da­wi­dzie: czy byłeś szczę­śli­wy przed pro­gra­mem? → Zamiast dwukropka powinien być przecinek.

Za SJP PWN: dwukropek «znak interpunkcyjny (:) stawiany przed przytoczeniem czyichś słów lub przed wyliczeniem czegoś»

 

Sa­mot­ność, po­czu­cie od­rzu­ce­nie, krzyw­dy. → Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Opisy wpadania w nałóg i wychodzenia z niego nieco szybkie i trącą stereotypami, ale w zasadzie do przyjęcia. Opis relacji z wirtualnym bytem, jak na krótką przestrzeń znakową i nieco oklepany motyw, okazuje się jednakowoż całkiem wciągający.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Interesujący obraz osoby szukającej w nałogi i wirtualnej istotcie tego, czego nie ma w świecie rzeczywistym.

Technicznie jest niestety sporo do poprawy. Chwytaj przydatne linki, które pomogą w tym i innych działaniach:

Dialogi – mini poradnik Nazgula: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

Dialogi – klasyczny poradnik Mortycjana: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Podstawowe porady portalowe Selene: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Coś o betowaniu autorstwa PsychoFisha: Betuj bliźniego swego jak siebie samego

Temat, gdzie można pytać się o problemy językowe:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/19850

Temat, gdzie można szukać specjalistów do “riserczu” na wybrany temat:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/17133 

Poradnik łowców komentarzy autorstwa Finkli, czyli co robić, by być komentowanym i przez to zbierać duży większy “feedback”: http://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676 

Poradnik Issandera, jak dostać się do Biblioteki ;)

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842782 

Opis funkcjonowania portalu i tutejszych obyczajów autorstwa Drakainy:

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842842 

Powodzenia!

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Nowa Fantastyka