- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Tezeusz

Tezeusz

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Tezeusz

Powietrze w labiryncie było zimne. Po bruku snuła się mgła, rozmywając kontury rozrzuconych gdzieniegdzie ludzkich szczątków i połamanej broni. Tezeusz niepewnie kroczył naprzód, starając się robić jak najmniej hałasu. W prawej ręce ściskał obnażony miecz, aby w każdej chwili być gotowym do rozpoczęcia walki. Z jego ust unosiła się para, a po plecach co jakiś czas przebiegał dreszcz. Kto by pomyślał, że na Krecie, w samym środku greckiego lata, może być tak zimno? Chłopak wolałby już teraz toczyć bitwę, bo kluczenie po labiryncie i szukanie Minotaura, stanowiło ogromne wyzwanie dla jego nerwów.

Tezeusz niespokojnie obejrzał się za siebie i przystanął. Zacisnął pięść obok paska, po raz kolejny upewniając się, że jest bezpieczny. Nić Ariadny stała się widoczna w momencie, gdy dotknęła skóry dłoni. Była bardzo cienka, widoczna wyłącznie dzięki lekkiej poświacie, którą roztaczała wokół siebie, a ciągnęła się od jego paska aż do wejścia do labiryntu, gdzie ją zaczepił. Kiedy Tezeusz ponownie skierował się w głąb labiryntu i wypuścił nić, ta natychmiast stała się niewidzialna. Chłopak po raz kolejny wyraził w myślach wdzięczność do księżniczki Krety, która sprezentowała mu tak wspaniały dar. Nić stanowiła dla niego gwarancję, że znajdzie wyjście z labiryntu, a przez swoje magiczne właściwości, nie przeszkadzała w walce.

Idąc dalej, Tezeusz nieopatrznie kopnął fragment złamanego miecza, powodując zgrzyt metalu, ocierającego się o kamień. Ów dźwięk poniesiony przez echo w głąb labiryntu, wydawał mu się niesamowicie głośny. Wojownik skrzywił usta i przeklął w myślach swoją głupotę. Tutaj każdy, nawet najdrobniejszy błąd można było przypłacić życiem. Nie mógł sobie pozwolić na to, by choć na chwilę stracić koncentrację.

Tezeusz ponownie ruszył wzdłuż korytarza. Już jakiś czas temu stracił zupełnie poczucie czasu i kierunku. W jego odczuciu mógł już w ten sposób krążyć tak przez pół godziny, jak i przez pięć godzin, minąć zarówno dziesięć, jak i sto dwadzieścia zakrętów. Na kolejnym skrzyżowaniu korytarzy skręcił w prawo i idąc kawałek dalej, dotarł do rozlanej na całej szerokości przejścia kałuży. Westchnął i zawrócił, nie chcąc robić więcej hałasu przy przejściu przez wodę.

– Prosiłem cię, żebyś tego nie robił – rozległ się nagle głos.

Tezeusz błyskawicznie odwrócił się, jednocześnie odskakując o krok w tył i unosząc miecz. Przed sobą zobaczył mężczyznę w wieku około pięćdziesięciu lat, który ze skrzyżowanymi na piersi rękami wyłaniał się z mgły tam, gdzie znajdowała się kałuża. Miał kruczoczarną brodę i związane z tyłu długie włosy. Spoglądał na Tezeusza zirytowanym wzrokiem.

– Synu, prosiłem cię, żebyś tego nie robił – powtórzył Posejdon.

Tezeusz powoli opuścił miecz, nie spuszczając wzroku z władcy oceanów.

– Nie ważne, o co prosiłeś – powiedział cicho. – Obiecałem w Atenach, że zabiję Minotaura i muszę dotrzymać słowa.

– Minotaur jest karą, którą zesłałem na Minosa – powiedział poważnie Posejdon, zachowując całkowity spokój. – Zabijając go, uwolnisz tego człowieka od brzemienia, na które zasłużył.

– To trzeba było wymyślić jakieś inne ojcze. A nie bestię, która zabija wszystko, co się rusza! Ukarałeś tym sposobem całą Grecję, a Minosowi się to na pewno bardzo podoba.

– Minotaur codziennie przypomina mu o jego hańbie. Nie zdecyduje się już na znieważenie boga mórz. O to mi właśnie chodziło, a ty chcesz to zniszczyć. – Posejdon podszedł kilka kroków w stronę Tezeusza. Mimo że znajdował się w kałuży, jego ruch nie wywołał żadnego dźwięku. – To nie jest jedyny sposób na zdobycie sławy synu, a Ateny też możesz uchronić inaczej.

– A dlaczego w ogóle miałbym iść ci na rękę, co? – odparł Tezeusz, podnosząc nieco głos. – Nigdy nic dla mnie nie zrobiłeś. Tydzień temu widziałem się z tobą pierwszy raz, i to tylko dlatego, że chcę zabić twojego kochanego potworka. Nie muszę się ciebie słuchać!

– Nie zachowuj się jak dziecko Tezeuszu.

– Daj mi spokój! – Teraz chłopak mówił już bardzo głośno. – Robię to co muszę i ty mi w tym nie przeszkodzisz. Zejdź mi lepiej z drogi.

W tym momencie w korytarzach labiryntu poniósł się potężny ryk. Tezeusz zaklął tym razem na głos, poprawiając chwyt na mieczu. Teraz już nici z elementu zaskoczenia.

– Dzięki – rzucił jeszcze w kierunku ojca. – Naprawdę bardzo pomagasz.

– Nie chcę, żebyś zginął synu – powiedział spokojnie Posejdon. – Wycofaj się, póki możesz.

– Spadaj! – Tezeusz machnął ręką w kierunku głowy boga, który jednocześnie rozpłynął się we mgle.

Kroki biegnącego Minotaura i odgłosy jego ciała odbijającego się od ścian, były już coraz bliżej. Tezeusz odbiegł kilka kroków, aby zająć miejsce na skrzyżowaniu, gdzie było więcej miejsca na uniki. Kopniakiem odsunął jeden ze szkieletów i przylgnął plecami do ściany w miejscu, w którym się on przed chwilą znajdował. Planował zaatakować Minotaura od tyłu, zaraz po tym kiedy się pojawi. Przyłożył miecz do czoła i nasłuchiwał odgłosów bestii, znajdującej się co najwyżej dwa korytarze dalej.

Jego oddech przyspieszył, ale wbrew pozorom czuł się zdecydowanie lepiej właśnie w takich okolicznościach. W chwilach, kiedy nie musiał cały czas zastanawiać się nad tym co robi i mógł słuchać wyłącznie instynktu. Poczuł znajomą ekscytację zbliżającą się bitwą, krew szybciej krążyła w jego żyłach, a z głowy zniknęły wszelkie pesymistyczne myśli. Uśmiechnął się pod nosem, myśląc o wcześniejszym spotkaniu z ojcem. Teraz już nie mógł zrobić nic, by go powstrzymać. Minotaur, a z nim plan Posejdona niedługo zginie, i to on – Tezeusz sprawi tę nieprzyjemność bogu mórz.

 

Minotaur wpadł na skrzyżowanie. Nie zatrzymując się, chciał biec dalej, ale wojownik dobrze wymierzając moment minięcia przez niego wejścia, wybiegł za bestię i ciął ją mieczem po plecach. Potwór zaryczał przeraźliwie i zahamował, opierając ręce o ściany po obu stronach korytarza na wprost tego, z którego wybiegł. Odwrócił się szybko, a Tezeusz nie marnując czasu wykonał kolejne cięcie. Minotaur zdążył zasłonić się ręką, więc cios trafił w przedramię, tworząc kolejną ranę. Następne natarcie bestia powstrzymała już niespodziewanie szybkim unikiem i kontratakiem w postaci ciosu pięścią w stronę napastnika. Na swoje szczęście Tezeusz zdążył uskoczyć do tyłu.

Przez następną chwilę Minotaur i człowiek przyglądali się sobie nawzajem; potwór tylko wbijając wzrok wściekle czerwonych oczu w przeciwnika, Tezeusz wykonując nieznaczne kroki to w jedną, to w drugą stronę. Minotaur widziany z tak bliska robił jeszcze większe wrażenie. Do wysokości szyi miał kształt człowieka, ale porośniętego gęstą twardą sierścią. Jego głowa była całkowicie bycza, zwieńczona ogromnymi rogami. Tezeusz przełknął nerwowo ślinę na widok jego umięśnionemu cielska, o wzroście wyższym niż jakiegokolwiek człowieka. Starał się wymyślić następne posunięcie, bo na takiego przeciwnika na pewno nie wystarczyłyby proste środki.

Tego ostatniego problemu pozbawił go sam Minotaur, który po chwili zaryczał głośno i zaszarżował, pochylając głowę. Tezeusz rzucił się do przodu, tak aby przetoczyć się z prawej strony bestii, unikając jednocześnie jej ataku. Niemal mu się udało. W ostatniej fazie manewru potwór zamachał ręką, trafiając chłopaka w lewą nogę.

Tezeusz krzyknął z bólu, ale udało mu się przeturlać pod ścianę. Czuł się tak, jakby w jego nogę uderzył taran, a przecież Minotaur ruszył tylko przypadkowo ręką. Pozbierał się powoli i wstał, obciążając bardziej prawą nogę. Do jego głowy po raz pierwszy wkradła się myśl o porażce. Minotaur musiał mieć wystarczająco mocny cios, aby za jednym razem zrobić dziurę w murze miejskim. Nie wspominając o jego ogromnych rogach. W walce takiej jak ta, najmniejsza pomyłka może być zabójcza, bo siła bestii najprawdopodobniej sprawi, że każde jej uderzenie będzie zabójcze.

Potwór w tym czasie wyhamował kilkanaście kroków w głąb jednego z korytarzy. Zawrócił w stronę Tezeusza, ponownie wbijając w niego wzrok. O ile wcześniej wojownik zwracał uwagę przede wszystkim na wielkość i siłę Minotaura, o tyle teraz uderzyły go inteligencja i namysł, które można było dostrzec w jego oczach. Potwór najwidoczniej formułował plan działania. Jego przeciwnik był tym spostrzeżeniem tak zaskoczony, że nie był w stanie wykonać żadnego ruchu. Wypuszczając z nozdrzy kolejne kłęby pary, Minotaur zaczął iść w jego kierunku, stopniowo zwalniając. Jednocześnie wydawał z siebie dziwny, głęboki pomruk i rozpościerał ręce na boki. Tezeuszowi na ten widok przeszedł zimny dreszcz. Teraz dopiero zauważył, że wylądował w rogu sali, skąd wykonanie uniku było znacznie trudniejsze. Bestia zrezygnowała najwyraźniej z planu rozbicia go na kawałki uderzeniem rogów, stawiając na złapanie przeciwnika i rozerwanie na sztuki gołymi rękami.

Chłopak nie był przygotowany na taką sytuację. Do tej pory zdawało mu się, że ma do czynienia z potężną, ale jednak bezmyślną siłą natury. To on miał być w tym pojedynku stroną z planem! Zdecydował się więc na desperacki krok. Postanowił zaatakować minotaura, aby zaskoczyć go tym irracjonalnym ruchem, ale zawiodła go jego uszkodzona noga, która ugięła się w złym momencie sprawiając, że zamiast wybić się do skoku, musiał wykonać krok do przodu, aby odzyskać równowagę.

Minotaur wydawał się jednak skonfundowany tym zachowaniem przeciwnika. Wyprowadził więc cios w stronę głowy Tezeusza. Wojownikowi jakoś udało się uchylić przed tym natarciem. Pięść Minotaura zagłębiła się w znajdującą się za nim ścianę, co dało mu chwilę czasu, żeby przeturlać się obok potwora na środek labiryntu. W tym momencie, w głowie został mu już tylko strach. Uleciał cały entuzjazm i duch bojowy, odczuwany jeszcze przed momentem. Miał ochotę uciekać przed tą niesamowitą, zwierzęcą siłą, którą miał naprzeciw siebie, wszystko inne było w tym momencie nieważne. Udało mu się pozbierać, akurat na czas, aby uchylić się przed kolejnym lewym prostym, jednakże powracająca ręka Minotaura uderzyła w niego, wyrzucając go w powietrze i przenosząc go w kierunku kałuży w korytarzu.

Z tej chwili, zapamiętał tylko przeszywający klatkę piersiową ból złamanych żeber i smak słonej wody, w której się zanurzył. Potem wszystko zrobiło się czarne.

 

Otwierając oczy, Tezeusz zobaczył, że pochyla się nad nim Ariadna, trzymając mu przed twarzą glinianą fiolkę, z której unosił się dziwny zapach. Widząc, że jest już przytomny, księżniczka cofnęła naczynie. Chłopak stwierdził, że trzyma głowę na jej kolanach, a rozejrzawszy się wokół, zauważył, że jest przy wejściu do labiryntu. Był wieczór. Ponad nimi wznosił się potężny pałac króla Minosa, położony tuż obok więzienia Minotaura.

Ariadna pomogła mu powoli usiąść, opierając go o ścianę labiryntu. Usiadła obok, nie spuszczając z niego wzroku. Wszystko wskazywało na to, że przez cały czas jego pobytu w labiryncie, czekała na niego w miejscu, w którym się rozstali. Jej długie brązowe włosy związane były w ten sam sposób, a na sobie miała tę samą niebieską sukienkę.

– Co tam się stało? – spytała cicho. Jej duże oczy wyrażały jedynie troskę.

– Przegrałem – odparł krótko, zachrypniętym głosem. – Jak się tu znalazłem?

– Wypłynąłeś na powierzchnię tej kałuży. – Wskazała palcem rozlaną wodę nieopodal wejścia. – Zupełnie jakby była tak głęboka, jak studnia.

Tezeusz spojrzał niechętnie na wodę. Był pewien, że gdyby sprawdził, okazałoby się, że jest w niej morska woda.

– Posejdon musiał mnie stamtąd wyciągnąć – stwierdził, krzywiąc wargi. – Spotkałem go w labiryncie. Powiedział, że nie chce, żebym zginął.

– To, co tam się stało? – dopytywała Ariadna marszcząc lekko brwi.

Streścił jej rozmowę z ojcem, a potem przebieg starcia z Minotaurem

– Jeżeli tak, to nie jestem pewna czy jego plan ukarania ojca działa – powiedziała po chwili milczenia. – Minos uwielbia tę bestię i wykorzystuje ją, żeby wzbudzać strach w miastach, które próbuje utrzymać w posłuszeństwie. – Skrzywiła pogardliwie usta. – To się musi skończyć.

Jej zdanie na ten temat było mu już oczywiście znane. Spotkali się niedługo po tym gdy przybył na Kretę. Minos zobowiązał Ateńczyków, aby co rok, przysyłali mu trybut, złożony z dziesięciu młodych dziewczyn, aby mógł oddać je Minotaurowi. Choć cała ta sytuacja, nie była dla nikogo komfortowa, Tezeusz przebrał się w kobiecy strój i wraz z innymi wylosowanymi kobietami, przepłynął statkiem do Knossos. Był to jedyny sposób, aby dostać się do pałacu Minosa, a stamtąd do labiryntu. Szczęśliwie udało mu się zakamuflować na tyle dobrze, że nie wzbudził podejrzeń strażników, którzy przeprowadzili ich z portu do więzienia. Już pierwszego dnia Ariadna zeszła do lochu, chcąc choć chwilę porozmawiać z kolejnymi nieszczęsnymi dziewczynami, które miały posłużyć jako zabawka dla Minotaura. Oczywiście szybko odróżniła go od pozostałych i zdecydowała się zaangażować w jego plan. Pomogła mu w ucieczce z celi, dostarczyła broń i po kilku dniach ukrywania w pałacu, zaprowadziła do labiryntu.

Tezeusz miał niesamowite szczęście, że ją spotkał. Bez niej prawdopodobnie nie udałoby mu się nawet zacząć realizować planu. Właściwie to ciężko nazwać planem akcję, która od początku opierać się miała na improwizacji.

– Zamierzasz tam wrócić? – spytała niepewnie, nie patrząc na niego.

– Muszę – odparł bez entuzjazmu Tezeusz. – Chociaż muszę powiedzieć, że wcale mi się nie podoba wizji walki z nim po raz kolejny. Nie wiem, czy widziałaś kiedyś Minotaura w akcji, ale on jest niesamowicie silny.

Ariadna kiwnęła smutno głową.

– Wiesz, że chciałabym, żeby on zginął – powiedziała po chwili – i wiem, że nie odpuścisz, dopóki będzie żył, ale proszę cię, uważaj na siebie.

– Postaram się ­– powiedział chłopak. – Ty z resztą też na siebie uważaj. Jeśli twój ojciec dowie się, że mi pomogłaś… cóż no, źle się to dla ciebie skończy. Chyba lepiej, żebyś nie czekała na mnie przy wejściu.

– Nie wyobrażam sobie, żebym mogła być gdzieś indziej – ucięła, spoglądając na niego ostrzej niż zwykle. – Muszę jak najszybciej zobaczyć, że jesteś cały. A poza tym na pewno tym razem ci się uda, bo już wiesz, jak wygląda starcie z tą bestią.

Tezeusz wbił wzrok w ziemie.

– Kiedy z nim walczyłem… – zaczął z wahaniem – było całkiem inaczej niż myślałem. W pewnym momencie całkiem straciłem głowę. Myślałem tylko o tym, że zaraz mogę zginąć i że przegrałem. Nienawidzę przegrywać Ariadno.

– Jak dla mnie to wygrałeś już przez to, że przypłynąłeś tu i walczysz w obronie swojego miasta. – Ariadna wzruszyła ramionami. – Już jesteś bohaterem, teraz może być już tylko lepiej.

Tezeusz spojrzał na nią ponownie i odniósł wrażenie, że choć mówiła to bez szczególnych emocji, naprawdę była o tym przekonana. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy i chłopak spostrzegł, że przysuwała się coraz bliżej niego. Odchrząknął zakłopotany i odwrócił głowę. Była przecież księżniczką! Nie mógł nawet myśleć o takich rzeczach.

– Ale z tą nogą, raczej nie mam szans, żeby szybko biegać – rzucił, chcąc przerwać tę ciszę, ale poruszając kończyną, stwierdził, że już go nie boli. Uniósł brwi ze zdziwienia. ­– Jak to się stało?

– Co?

– No… jeszcze przed chwilą nie mogłem normalnie usiąść, a teraz z moją nogą wszystko gra. – pomacał żebra, w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą wydawały się złamane i zerwał się na równe nogi. – Co jest?

W tym momencie zdał sobie sprawę, że widział się ostatnio z jedną osobą, która była zdolna zrobić coś takiego. Przez chwilę poczuł zalążek sympatii do swojego ojca i przeszło mu przez myśl, że może traktował go do tej pory zbyt ostro. Może jednak powinien zaufać Posejdonowi i jego planom. Był w końcu bogiem, więc w teorii powinien mieć szersze spojrzenie niż Tezeusz. No i… nie musiałby już wracać do środka.

Potem jednak przypomniał sobie moment odpłynięcia z Aten i wszystkich tych ludzi, którzy stali w dokach portu w Pireusie spoglądając na wiozący go statek. Do tej pory nie myślał o tym w taki sposób, ale przecież oni wszyscy na niego liczyli. Potem spojrzał na Ariadnę, która obserwowała go zaniepokojona. Nie, nawet przez chwilę nie mógł pozwolić sobie na wahanie. Minotaur musiał zginąć. Grecja nie mogła już dłużej żyć w jego cieniu, a Ariadna nie mogło dalej cierpieć z powodu ojca.

Podszedł szybkim krokiem do kałuży.

– To niczego nie zmienia Posejdonie – powiedział cicho, ale wiedział, że ojciec i tak go słyszy. – Zabije tą bestię, niezależnie od tego co dla mnie zrobisz. To nie jest sprawa osobista, wbrew temu co ci się najwyraźniej wydaje.

Miał już odejść od kałuży, ale uśmiechnął się pod nosem i zwrócił się ponownie w stronę wody.

– Ateny górą tatuśku – rzucił, po czym wdepnął w kałużę, burząc jej taflę.

 

Tym razem Tezeusz postanowił obrać inną strategię. Kiedy tylko dotarł do miejsca, które wydawało mu się odpowiednie, zaczął uderzać o ściany wszystkim, co znalazł sprawiając, że trzask hełmów i kości uderzających o marmur rozlegał się echem po całym labiryncie. Po około minucie takiej zabawy Tezeusz zatrzymał się na środku sali i szybkim ruchem ręki sprawdził czy nić Ariadny jest dobrze przymocowana do paska.

Na arenę swojego kolejnego starcia z potworem, chłopak wybrał małą salę, stanowiącą coś w rodzaju kolejnego skrzyżowania korytarzy. Podobnie jak poprzednio, uznał, że w takiej scenerii łatwiej mu będzie wykonywać uniki, a Minotaurowi trudniej wykorzystać swoją siłę.

Kiedy rozległ się oczekiwany ryk bestii i odgłosy jej biegu, Tezeusz nerwowo przełknął ślinę. Tym razem jego nastawienie było zupełnie inne. Nie czuł entuzjazmu związanego z nadchodzącą bitwą, a w głowie miał wspomnienia z poprzedniej walki, które sprawiały, że ciarki przebiegały mu po plecach. Wtedy po raz kolejny przypomniał sobie potrzebujące pomocy Ateny i pełne wiary w niego oczy Ariadny. Nie, nie mogło się nie udać. Zbyt wielu ludzi na niego postawiło.

– No co tak wolno?! – krzyknął, żeby dodać sobie odwagi. – Chodź tutaj chłopie!

Wściekłe odgłosy wydawane przez potwora dobiegały z coraz bliższej odległości. Tezeuszowi przyszedł do głowy pewien pomysł i rozejrzał się dookoła. Spostrzegłszy nieźle zachowany sztylet, podniósł go szybko, chwytając za klingę i ponownie zajął miejsce w środku sali.

Minotaur pojawił się w korytarzu kilka sekund później, szarżując w stronę Tezeusza, którego dostrzegł natychmiast po minięciu zakrętu. Bestia rzuciła się w jego stronę tak jak podczas poprzedniej walki, więc jej przeciwnik również wybrał analogiczny manewr. Odskoczył w bok, wykonując przewrót i błyskawicznie odwrócił się w stronę potwora wpadającego właśnie na ścianę. Odczekał kilka sekund aż Minotaur zwrócił się w jego stronę, po czym rzucił sztyletem celując w głowę.

Wydawało mu się, że czas na chwilę zwolnił na tyle, aby mógł dokładnie obejrzeć wszystkie obroty lecącego ostrza, aż do momentu, gdy wbiło się idealnie w oko potwora. Minotaur zaryczał z bólu i wściekłym ruchem wyrwał klingę z rany, powodując obfite krwawienie. Tezeusz chciał wykorzystać ten moment i zaatakować, ale Minotaur tak dynamicznie kręcił się wokół własnej osi, wymachując rękami, że chłopak miał problem aby wybrać odpowiedni moment na natarcie. Cofnął się więc o parę kroków, czekając, aż przeciwnik nieco się otrząśnie i przyjrzał mu się nieco dokładniej. Rany zadane Minotaurowi podczas poprzedniej walki wciąż były widoczne. Musiały przynajmniej wpływać na komfort jego ruchów. Z drugiej strony, Tezeusz właśnie wbił mu w głowę całkiem duży sztylet, a ta bestia ciągle żyła.

Bestia uspokoiła się nieco i spojrzała na niego jedynym okiem, w którym była obecnie widoczna wyłącznie wściekłość. Element inteligencji i planu, który tak zaskoczył Tezeusza podczas poprzedniej walki, zniknął zupełnie, zastąpiony przez zwierzęcą furię. Minotaur miał już dość tego małego stworzenia z mieczem. Nigdy wcześniej nie czuł tak wielkiego bólu. Ktoś, kto mu go zadał, musiał natychmiast zginąć. Potwór zaryczał potężnie i rzucił się do przodu, pragnąc jedynie rozszarpać swojego przeciwnika na kawałki.

Nagle Tezeuszowi przyszedł do głowy plan. Nie wpadł na niego wcześniej, mimo że wydawał się obecnie tak prosty i genialny. Stał w miejscu, wyczekując na odpowiedni moment, i modlił się bezgłośnie, aby dobrze wybrać moment kolejnego ruchu. Kiedy bestia znajdowała się raptem kilka kroków od niego, w ostatniej chwili odskoczył w prawo i na wyczucie chwycił znajdującą się gdzieś za nim nić Ariadny, sprawiając, że stała się ona widzialna. Czując, że Minotaur zahaczył o nią nogą, chłopak napiął linkę, podcinając go i sprawiając że poleciał do przodu, uderzając głową w dolną część ściany.

Nie wahając się długo, Tezeusz odwrócił się i skoczył w stronę leżącego wroga.

– Ateny górą! – Wrzasnął, nie wiedząc samemu dlaczego.

Z całej siły wbił miecz w plecy Minotaura przebijając go na wylot. Jakimś cudem nie pozbawił to potwora możliwości wydania ostatniego ryku, tak silnego, że zatrzęsły się ściany labiryntu. Potem pojawiły się ostatnie przedśmiertne drgawki, a potem Minotaur, postrach Grecji, klątwa i jednocześnie duma króla Minosa – zginął.

Tezeusz odszedł pod przeciwległą ścianę i usiadłszy ciężko, oparł się o nią plecami ciężko wzdychając. Spojrzał na leżące naprzeciw niego zwłoki potwora, który przez ostatnie lata trzymał Grecję w posłuchu dla króla Krety i przetarł twarz dłonią, nie wierząc do końca, że udało mu się wykonać tę misję. A jednak, zadanie wykonane.

Po chwili wstał, złapał nić Ariadny, która okazała się jego najważniejszą bronią i ruszył jej śladem w stronę wyjścia z labiryntu. Na końcu czekała na niego sława, czekała wdzięczność Ateńczyków, a przede wszystkim czekała Ariadna.

Księżniczka, czy nie księżniczka, Tezeusz czuł, że po prostu musi ją pocałować.

Koniec

Komentarze

Miś przeczytał bez bólu, ale bez frajdy. Pewnie dlatego, że nie jest już dzieckiem. Pomysł jest, ma potencjał (jak powiedzieliby mądrzejsi). Niezbyt starszemu dziecku chyba by się spodobało. Krótsze zdania podkręciłyby tempo.

 

 

Cześć, 

Jako, że kocham cykl Olimpijskich Herosów Ricka Riordana byłeś na przegranej pozycji. Ale nawet bez takiej konkurencji było niestety słabo. Opko bez pomysłu, po prostu wzięty na warsztat mit, do którego dodałeś dialogi i jakąś tam warstwa emocjonalna. Spokojnie można było wyrzucić polowe zawartości i zrobic szorta.

Na twoim miejscu mając taki materiał źródłowy poeksperymentowałbym z treścią, czyniąc z minotaura przerażoną ofiarę. Zwierzynę, na która wszyscy polują w pogoni za sławą, a która jedynie pragnie żyć. W takim wypadku z tezeusza łatwo byłoby zrobic prawdziwego „potwora”. Ale to już bardzo od siebie opinia. Na koniec, jak już pan Koala wspomniał: krótsze zdania. Naprawdę pomogłoby tutaj.

to tyle, pozdrawiam i życzę powodzenia :)

 

Jak dla mnie mało to ciekawe, by nie rzec, nudne opowiadanie, sprowadzające się do opisu walki, która mogła przydarzyć się dowolnym uczestnikom, a jedynie przez umieszczenie jej w labiryncie padło na Tezeusza i Minotaura.

Tezeusz, o ile mi wiadomo, był młodym mężczyzną i herosem, i wielokrotne nazywanie go chłopakiem nie jest najlepszym pomysłem.

Wykonanie pozostawia wiele do życzenia.

 

Za­ci­snął pięść obok paska, po raz ko­lej­ny upew­nia­jąc się, że jest bez­piecz­ny. → W jaki sposób zaciskanie pięści obok paska zapewniało bezpieczeństwo?

 

sto dwa­dzie­ścia za­krę­tów. Na ko­lej­nym skrzy­żo­wa­niu ko­ry­ta­rzy skrę­cił w prawo… → Nie brzmi to najlepiej.

 

Spo­glą­dał na Te­ze­usza zi­ry­to­wa­nym wzro­kiem. → Na czym polega irytacja wzroku?

 

Te­ze­usz po­wo­li opu­ścił miecz, nie spusz­cza­jąc wzro­ku… → Nie brzmi to najlepiej.

 

Nie ważne, o co pro­si­łeś→ – Nieważne, o co pro­si­łeś

 

Nie muszę się cie­bie słu­chać!Nie muszę cie­bie słu­chać!

 

– Dzię­ki – rzu­cił jesz­cze w kie­run­ku ojca. → – Dzię­ki – rzu­cił jesz­cze do ojca.

Mówimy coś do kogoś, nie w czyimś kierunku.

 

który jed­no­cze­śnie roz­pły­nął się we mgle. → Jednocześnie z czym się rozpłynął?

 

Po­czuł zna­jo­mą eks­cy­ta­cję zbli­ża­ją­cą się bitwą… → Po­czuł zna­jo­mą eks­cy­ta­cję zbli­ża­ją­cą się walką

 

kontr­ata­kiem w po­sta­ci ciosu pię­ścią w stro­nę na­past­ni­ka. → Jaki jest cel wymierzania ciosów w czyjąś stronę? Byłam przekonana, że celem zadawania ciosów jest trafienie przeciwnika.

 

Mi­no­taur, który po chwi­li za­ry­czał gło­śno… → Masło maślane – ryk jest głośny z definicji.

 

Po­twór naj­wi­docz­niej for­mu­ło­wał plan dzia­ła­nia. → Czy dobrze rozumiem, że potwór informował, co ma zamiar zrobić?

 

Te­ze­uszo­wi na ten widok prze­szedł zimny dreszcz. → Te­ze­usza na ten widok prze­szedł zimny dreszcz.

 

Wy­pro­wa­dził więc cios w stro­nę głowy Te­ze­usza.Wy­pro­wa­dził więc cios w głowę Te­ze­usza.

 

Pięść Mi­no­tau­ra za­głę­bi­ła się w znaj­du­ją­cą się za nim ścia­nę… → Czy dobrze rozumiem, że Minotaur zadawał ciosy na oślep, skoro trafił w ścianę za sobą?

 

ude­rzy­ła w niego, wy­rzu­ca­jąc go w po­wie­trze i prze­no­sząc go w kie­run­ku… → Nadmiar zaimków.

 

po­mo­gła mu po­wo­li usiąść, opie­ra­jąc go o ścia­nę la­bi­ryn­tu. Usia­dła obok, nie spusz­cza­jąc z niego wzro­ku. Wszyst­ko wska­zy­wa­ło na to, że przez cały czas jego po­by­tu w la­bi­ryn­cie, cze­ka­ła na niego w miej­scu… → Nadmiar zaimków.

 

a na sobie miała tę samą nie­bie­ską su­kien­kę. → Obawiam się, że Ariadna nie nosiła sukienki, mogła być ubrana w peplos.

 

Wska­za­ła pal­cem roz­la­ną wodę nie­opo­dal wej­ścia. – Zu­peł­nie jakby była tak głę­bo­ka, jak stud­nia.

Te­ze­usz spoj­rzał nie­chęt­nie na wodę. Był pe­wien, że gdyby spraw­dził, oka­za­ło­by się, że jest w niej mor­ska woda. → Czy to celowe powtórzenia?

 

Wła­ści­wie to cięż­ko na­zwać pla­nem akcję→ Wła­ści­wie to trudno na­zwać pla­nem akcję

 

wcale mi się nie po­do­ba wizji walki… → Literówka.

 

Te­ze­usz wbił wzrok w zie­mie. → Literówka.

 

a teraz z moją nogą wszyst­ko gra. – po­ma­cał żebra… → To sformułowanie nie pasuje tutaj, jest zbyt współczesne.

a teraz z moją nogą wszystko w porządku. – Po­ma­cał żebra

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

 

Za­bi­je tą be­stię… → Za­bi­ję tę be­stię

 

szar­żu­jąc w stro­nę Te­ze­usza, któ­re­go do­strzegł na­tych­miast po mi­nię­ciu za­krę­tu. Be­stia rzu­ci­ła się w jego stro­nę tak… → Powtórzenie.

 

od­wró­cił się w stro­nę po­two­ra wpa­da­ją­ce­go wła­śnie na ścia­nę. Od­cze­kał kilka se­kund aż Mi­no­taur zwró­cił się w jego stro­nę… → Jak wyżej.

 

a ta be­stia cią­gle żyła.

Be­stia uspo­ko­iła się nieco… → Jak wyżej.

 

– Ateny górą! – Wrza­snął, nie wie­dząc sa­me­mu dla­cze­go. → – Ateny górą! – wrza­snął, nie wie­dząc dla­cze­go.

Koncert fajerwerków mocno dla mnie przeciętny. Postacie są dosyć słabo zarysowane, co mam wrażenie wynikło z tego, że najpierw mialy coś zrobić, a potem dopiero dostały kwestie dialogowe.

Tempo masz w miarę przemyślane, ale gubi się ono w trakcie opisów walk – raz dajesz sporo szczegółłów, któe to sporwalniają, potem zaś galopujesz, jakbyś chciał ją czym prędzej skończyć.

Tak więc jest jeszcze sporo do pracy. Chwytaj przydatne linki:

Dialogi – mini poradnik Nazgula: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

Dialogi – klasyczny poradnik Mortycjana: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Podstawowe porady portalowe Selene: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Coś o betowaniu autorstwa PsychoFisha: Betuj bliźniego swego jak siebie samego

Temat, gdzie można pytać się o problemy językowe:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/19850

Temat, gdzie można szukać specjalistów do “riserczu” na wybrany temat:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/17133 

Poradnik łowców komentarzy autorstwa Finkli, czyli co robić, by być komentowanym i przez to zbierać duży większy “feedback”: http://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676 

Poradnik Issandera, jak dostać się do Biblioteki ;)

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842782 

Opis funkcjonowania portalu i tutejszych obyczajów autorstwa Drakainy:

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842842 

Powodzenia!

Nowa Fantastyka