- Opowiadanie: Zqros - Praca dorywcza

Praca dorywcza

Jestem tutaj nowy, więc witam! 

Konto założyłem, ponieważ chciałem przekonać się co inni uważają o moich tekstach, jak również w celu polepszania stylu poprzez słuchaniu rad. 

Życzę miłego czytania i z góry dziękuję, jeśli przeczytałeś, jak i za każdą uwagę co do tekstu.

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Praca dorywcza

Cel – z uwagi na panujący mrok – mogłem tylko słyszeć. Płacz dochodził z bliska. Krok za krokiem zbliżałem się. 

Wilgotna, szorstka faktura ściany dodawała odwagi. Jej śladem bezpiecznie mogłem powrócić na zewnątrz.

 – Odejdź, proszę – dobył się chłopięcy głos przepełniony rozpaczą.

 – Pokaż się – krzyknąłem – pokaż się, a daruję ci życie!

Skłamałem nie pierwszy raz. Niektórzy bez problemu dawali się wyprowadzić w pole. 

 – Nie wierzę ci. Zabraliście Dana. 

Głos chłopca był mi drogowskazem. Spróbowałem przeciągnąć rozmowę:

 – Twój brat zgrzeszył przeciwko Bogu. Ogień oczyścił jego duszę. Domyślam się, że nie chciałbyś podzielić jego losu.

Mimo młodego wieku okazał się rozsądny. Wstrzymał płacz, a z jego ust nie padło już żadne słowo.

 

Rankiem, patrząc na liżące go płomienie, podszedł do mnie niski, łysy mężczyzna. 

 – Mój pan jest wdzięczny, Inkwizytorze – oznajmił i oddał lekki pokłon.

Uśmiechnąłem się pokornie, ignorując piskliwe wrzaski chłopaka.

 – Wszystko co robię, robię dla królestwa – rzekłem.

"I przy okazji dla złota, ale po co to dodawać". 

 – Nikt w to nie wątpi. – skłonił się ponownie – Władca zaprasza cię na wieczorną ucztę.

 – Przybędę – rzekłem. – Twój pan może mnie wyczekiwać.

*

Drzwi do sali biesiadnej otwarły się z hukiem. Biesiadnicy zamarli.

 – Witaj, Sendryku – wykrzyczał gruby mężczyzna, wchodzący do środka – doszły mnie słuchy, że pozbyłeś się parszywych bękartów. 

Sendryk – długowłosy blondyn z chytrym uśmieszkiem – wyszedł mu na spotkanie.

 – Jestem rad, że przybyłeś, Lordzie Patricku. 

Uścisnęli się, po czym Sendryk dodał:

 – Nie poszło by tak gładko bez sługi świętego.

 – Hah, no tak. Święty z tobą, to sam Bóg z tobą!

Wstałem z miejsca, uważając, aby nie wylać wina. Podniosłem kielich w podzięce i – jak to wypada na publicznym gruncie – uśmiechnąłem się. 

Ruszyli na miejsca honorowe. Gdy znaleźli się obok mojej osoby, usiadłem jednocześnie z nimi. 

Uczta rozkręcała się wybornie, a nadal czekaliśmy na danie wieczoru. Na dzika upolowanego w tym samym czasie, gdy ja łapałem ostatniego warchlaka Doriana IV. 

 – Lordzie Patricku – usłyszałem wyraźnie słowa Sendryka – uważam, że powinniśmy działać wspólnie. Moja władza jest silna. Nikt, choćby chciał, nie zakwestionuje jej. Lecz na zewnątrz są tacy, którzy łakomie patrzą na nasze ziemie.

Zerknąłem w ich kierunku, aby ujrzeć reakcję lorda Patricka. Ten uśmiechnął się i powiedział:

 – Zgadzam się całkowicie.

Następne słowa wypowiedział po cichu. Usłyszałem fragmenty zdań, między innymi coś o roszczeniu praw, pizdy na tronie i prowokacji.

Drzwi – po raz kolejny tego wieczora – otworzyły się. Pomieszczenie wypełniły smakowite zapachy, od których na nowo zgłodniałem. 

Kucharze, gromko oklaskiwani, postawili pieczeń z dzika na środkowym stole. Pokłoniwszy się Sendrykowi i reszcie, skierowali się z powrotem w stronę wyjścia.

Sendrykowi, jako pierwszemu, podano talerz z mięsiwem. Po nim był lord Patrick, a następnie ja. Reszta dostawała kolejno.

Gdy powoli jadłem, lord Patrick powiedział:

 – A oto moja niespodzianka, Sendryku.

Po tych słowach zapadła cisza. 

Zerknąłem na nich. 

Sendryk trzymał ręce na brzuchu, który – jak mi się zdawało – urósł podczas uczty. Tryumfalny uśmiech przyległ na twarzy lorda Patricka. 

Zrozumiałem, kierując wzrok na jego talerz.

 – Coś ty uczynił…

Porcja była ledwo naruszona.

Ból pojawił się nagle, bez ostrzeżenia. Opuściłem sztućce, które głucho uderzyły o blat stołu. Złapałem się za źródło zgryzoty. Zamarłem – mój brzuch powoli nabierał rozmiarów.

Płytko oddychając, popatrzyłem po gościach; żaden nie zabrał się do pieczeni. Mordercze spojrzenia skierowali prosto na nas.

Z nosa, ust i oczu Sendryka płynęła krew. Brzuch, niczym u kobiety w zaawansowanej ciąży, rósł nadal. Naprężona koszula nabrała barwy czerwieni. Jego twarz skurczyła się, niczym wyschnięta śliwka. Nie krzyczał. Nie piszczał. Umierał.

Ja również.

Wzrok skierowałem na lorda Patricka.

 – J-jak? Z-za co? – wychrypiałem z trudem.

Przyszły władca prychnął. 

 – Za Doriana, a kupić można – spojrzał na mnie z pogardą – każdego. 

Koniec

Komentarze

Zgrosie, niewiele ponad cztery tysiące znaków to jeszcze nie opowiadanie. Bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na SZORT.

 

Pokazałeś zaledwie dwie sceny, a, moim zdaniem, ta historia zasługiwałaby na znacznie dłuższe opowiadanie. Chciałabym wiedzieć coś więcej o Dorianie i jego konflikcie z Sendrykiem, o roli, jaką w tej sprawie odegrał lord Patrick, a o inkwizytorze też nie szkodziłoby wspomnieć coś więcej. Szkoda, że napisałeś tak niewiele. No i szkoda, że Praca dorywcza jest pozbawiona fantastyki. :(

Wykonanie pozostawia sporo do życzenia, ale skoro jest w Tobie chęć poprawienia umiejętności, jestem przekonana, że kolejne opowiadania będą znacznie ciekawsze i zdecydowanie lepiej napisane. ;)

 

Jej wil­got­na, szorst­ka fak­tu­ra do­da­wa­ła od­wa­gi. ―> Dlaczego wilgoć i szorstkość ściany jaskini dodawały odwagi?

 

Spró­bo­wa­łem po­cią­gnąć dia­log: ―> Raczej: Spró­bo­wa­łem przeciągnąć/ przedłużyć rozmowę:

 

po­de­szła do mnie niska, łysa osoba

 – Mój pan wład­ca jest tobie wdzięcz­ny, In­kwi­zy­to­rze – oznaj­mił i oddał lekki po­kłon. ―> Piszesz o osobie, a ta jest rodzaju żeńskiego, więc: – Mój pan wład­ca jest tobie wdzięcz­ny, In­kwi­zy­to­rze – oznaj­miłaoddała lekki po­kłon.

 

 – Nikt w to nie wątpi – skło­nił się po­now­nie… ―> W dalszym ciągu piszesz o osobie, więc:  – Nikt w to nie wątpi – skło­niła się po­now­nie

 

– Z ra­do­ścią wsta­wię się – rze­kłem… ―> Czy dobrze rozumiem, że zaproszony miał nadzieję na, że się tak wyrażę, nadużycie trunków?

Pewnie miało być: – Z ra­do­ścią sta­wię się – rze­kłem

Za SJP PWN: wstawić się  2. pot. «upić się»

 

 – Witaj, Sen­dry­ku – wy­krzy­czał gruby męż­czy­zna, wcho­dzą­cy do środ­ka – Do­szły mnie słu­chy, że po­zby­łeś się par­szy­wych bę­kar­tów. ―> Winno być:  – Witaj, Sen­dry­ku – wy­krzy­czał gruby męż­czy­zna, wcho­dzą­cy do środ­ka – do­szły mnie słu­chy, że po­zby­łeś się par­szy­wych bę­kar­tów. Lub:  – Witaj, Sen­dry­ku – wy­krzy­czał gruby męż­czy­zna, wcho­dzą­cy do środ­ka. – Do­szły mnie słu­chy, że po­zby­łeś się par­szy­wych bę­kar­tów

Tu znajdziesz wskazówki, jak poprawnie zapisywać dialogi: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/

 

Pod­nio­słem kie­li­szek w po­dzię­ce… ―> Raczej: Pod­nio­słem kie­li­ch w po­dzię­ce

 

Usły­sza­łem po­je­dyn­cze wer­se­ty, mię­dzy in­ny­mi coś o rosz­cze­niu praw, pizdy na tro­nie i pro­wo­ka­cji. ―> Usły­sza­łem fragmenty zdań, mię­dzy in­ny­mi coś o rosz­cze­niu praw, pizdy na tro­nie i pro­wo­ka­cji.

Za SJP PWN: werset «odcinek tekstu wyodrębniony graficznie, składający się z jednego lub kilku zdań stanowiących całość myślową i rytmiczną, charakterystyczny dla prozy biblijnej»

 

Po­miesz­cze­nie na­bra­ło sma­ko­wi­tych za­pa­chów… ―> Raczej: Po­miesz­cze­nie wypełniły smakowite zapachy

 

Ku­cha­rze po­sta­wi­li pie­czeń z dzika na środ­ko­wym stole, w mię­dzy­cza­sie do­sta­jąc grom­kie brawa. ―> Postawienie dzika na stole to jedna czynność, więc w międzyczasie czego bito brawa?

Proponuję: Ku­cha­rze, gromko oklaskiwani, po­sta­wi­li pie­czeń z dzika na środ­ko­wym stole.

 

Sen­dryk ru­szył z ta­le­rzem i jako pierw­szy na­ło­żył por­cję. Po nim był lord Pa­trick, a na­stęp­nie ja. Resz­ta mu­sia­ła usta­wić się w ko­lej­ce.

Gdy po­wo­li ja­dłem swoją por­cję, lord Pa­trick po­wie­dział: ―> Nie wydaje mi się, aby ktoś taki jak Sendryk i jego ważni goście podchodzili do dania i sami napełniali talerze. Ich obsługiwano.

Powtórzenie. Zbędny zaimek – nie jadłby chyba cudzej porcji.

Proponuję: Sen­drykowi, jako pierwszemu, podano talerz z mięsiwem. Po nim był lord Pa­trick, a na­stęp­nie ja. Resz­ta dostawała kolejno.

Gdy po­wo­li ja­dłem pieczeń, lord Pa­trick po­wie­dział:

 

Por­cja była ledwo co na­ru­szo­na. ―> Por­cja była ledwo na­ru­szo­na.

 

Opu­ści­łem sztuć­ce, które głu­cho ude­rzy­ły o blat stołu. ―> Metalowe sztućce, upadając, zazwyczaj wydają dźwięk, nie uderzają głucho.

Proponuję: Opu­ści­łem sztuć­ce, które z brzękiem ude­rzy­ły o blat stołu.

 

Zła­pa­łem za źró­dło zgry­zo­ty. ―> Zła­pa­łem się za źró­dło zgry­zo­ty.

 

po­pa­trzy­łem po go­ściach; żaden nie chwy­cił się pie­cze­ni. ―> …po­pa­trzy­łem po go­ściach – żaden nie zaczął jeść/ nie zabrał się do pie­cze­ni.

 

Na­prę­żo­na ko­szu­la na­bra­ła barwę czer­wie­ni. ―> Na­prę­żo­na ko­szu­la na­bra­ła barwy czer­wie­ni.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Droga @regulatorzy, ogromnie dziękuję za szczegółowe pokazanie błędów, propozycję ich poprawy i za odnośnik do strony ze wskazówkami. Jestem uradowany, że przynajmniej zachęciłem do głębszego poznania historii :D

 

Oczywiście błędy poprawię. Może pokuszę się na rozszerzenie historii. Przepraszam za złe oznaczenia.

 

Na pewno jeszcze wrzucę na stronę swoje “dzieła”.

 

Pozdrawiam serdecznie!

Bardzo się cieszę, Zgrosie, że uwagi przypadły Ci do gustu, uradowały Cię i zachęciły do dalszej pracy. Mam nadzieję, bardzo owocnej. ;)

Zauważyłam jeszcze błąd w tytule. Zamiast: Praca Dorywcza, powinno być: Praca dorywcza

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć!

Pokazujesz w zasadzie trzy sceny. Dialog w jakiejś jaskini, dialog przy stosie i rozwiązanie kwestii inkwizytorów, że tak to nazwę. Pomysł dobry, choć oklepany, jednak zabrakło mi jakiegoś podłoża całej tej intrygi. Jak dla mnie, przy opisywaniu takich intryg przydało by się jakoś pokazać podłoże, relacje, antagonizmy. Bo bez tego brakuje kolorów.

Bardzo spodobało mi się zdanie:

– Z radością wstawię się

Nie wiem, czy to błąd czy określenie celowe (ale w żadnym wypadku tego nie poprawiaj, brzmi genialnie). Taka celna odpowiedź zaprawionego imprezowicza.

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

@regulatorzy, już poprawiam!

OK. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

@krar85, witam! 

 

Bardzo spodobało mi się zdanie:

– Z radością wstawię się

Nie wiem, czy to błąd czy określenie celowe (ale w żadnym wypadku tego nie poprawiaj, brzmi genialnie) 

Przez Ciebie muszę teraz myć ekran i klawiaturę, bo akurat piłem kawę jak to czytałem. :D 

 

Dzięki za komentarz!

Hej, widzę, że Reg już lekko przeorała tekst. Ja ma jeszcze kilka uwag.

 

– Mój pan władca jest tobie wdzięczny, Inkwizytorze – oznajmił i oddał lekki pokłon.

Uśmiechnąłem się pokornie, ignorując piskliwe wrzaski chłopaka.

 – Wszystko co robię, robię dla królestwa – rzekłem.

"I przy okazji dla złota, ale po co to dodawać". 

 – Nikt w to nie wątpi – skłonił się ponownie – mój pan władca zaprasza ciebie na wieczorną ucztę.

 – Z radością stawię się – rzekłem – twój pan może mnie wyczekiwać.

Nie podoba mi się ten “pan władca”. Może usunąłbyś jedno, zostawiając samego pana lub władcę.

Druga sprawa, to dlaczego on tak dziwnie się wysławia? Jest tobie, zamiast jest ci. Zaprasza ciebie, zamiast zaprasza cię?

Jak rozumie, po przeczytaniu komentarzy, to na końcu miałeś “wstawię się”. I ja bym to zostawił, bo to ładnie dwuznaczne. Przypomina słowa Tommy Lee Jonesa do Willa Smitha w “Man in black” – Jutro rano. Staw się lub wstaw się. :)

 

Drzwi – po raz kolejny tego wieczora – otworzyły się. Pomieszczenie wypełniły smakowite zapachy, od których na nowo – po przekąskach – zgłodniałem. 

Za dużo tych wtrąceń. Psują rytm czytania.

 

Mordercze spojrzenia wbijali wprost na nas.

Wbijali prosto w nas.

Albo

Skierowali prosto na nas.

 

Dajesz dwie scenki. Pierwsza, ze względu na osobę inkwizytora i jego podejście, nieco przypomina mi Mordimera Madderdina z cyklu Piekary.

Druga scenka już mniej, tym bardziej, że inkwizytora uśmiercasz.

Widać, że warsztat masz jeszcze do doszlifowania, ale i tak nie jest źle, a te kilka minut, jakie poświęciłem na przeczytanie i pozostawienie po sobie komentarza, na pewno nie należą do straconych.

 

Powodzenia w dalszym pisaniu :)

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

Witam, @UttaSewer!

 

 Z tym “pan władca” pierwszy raz spotkałem się w Pieśni Lodu i Ognia. Zostało mi to w nawyku. :D Zaraz to zmienię, bo rozumiem że to może być irytujące.

 

Z tym “wstawię się” to zaczyna mnie kusić żeby faktycznie zostawić, aczkolwiek boję się trochę że to zepsuje bohatera (mimo że ja osobiście odpowiedziałbym “wstawię się” xD).

 

Właśnie za jakiś czas miałem się zabrać za Inkwizytora autorstwa Piekary, bo słyszałem że – przynajmniej początkowe tomy – są naprawdę spoko. Z jednej strony fajnie słyszeć, że bohater przypomina bohatera profesjonalnego autora, z drugiej szkoda, że nie jest wyjątkowy. :D

 

Poprawię kolejny raz tekst na dniach, może nawet jeszcze dzisiaj. Dziękuję serdecznie za uwagi i za ciepłe słowa pod koniec. Tak jakoś podbudowały mnie na duchu przed egzaminem, mimo że egzamin nie ma nic wspólnego z literaturą. :D

 

Pozdrawiam serdecznie!

Cześć.

Późno jestem, wiele już wyciągnięto, ale może i dla mnie coś zostanie :)

 

W razie wypalenia pochodni, jej śladem mogłem powrócić na zewnątrz.

Śladem pochodni? Nie wiem, jest tu oczywiste, o jaki ślad chodzi.

Poza tym, to całe zdanie nie podoba mi się konstrukcyjnie.

 

 – Odejdź, proszę – dobył się chłopięcy głos przepełniony rozpaczą.

Hm… Nie lepiej: …proszę – usłyszałem chłopięcy głos…?

 

 – Pokaż się! – krzyknąłem – pokaż się, a daruję ci życie.

Zły zapis dialogu – wg mnie. Jeśli dałeś wykrzyknik, to zakończyłeś zdanie. Po kropce powinina być więc kropka, a kolejne “Pokaż” wielką literą. A jeszcze lepiej, to po przenieś wykrzyknik na koniec wypowiedzi:

– Pokaż się – krzyknąłem – pokaż się, a daruję ci życie!

Zwykle, jeśli didaskalia wskazują na głośną mowę: “krzyknął, zawołał”, to właśnie wstawia się wykrzyknik. A taki znak nie powinien być w środku zdania.

 

 

Ten “pan władca” też mi zgrzyta. Rozumiem, że miał być to taki: Król-Bóg (Garroth Ursuul). Przemyśl ten zapis.

 

 – Z radością stawię się – rzekłem – twój pan może mnie wyczekiwać.

Staramy się nie zostawiać “się” na końcu, jeśli inaczej się nie da. Poza tym dorzuciłbym kropkę. Czyli:

– Z radością się stawię – rzekłem. – Twój pan może mnie wyczekiwać.

 

Gdy znaleźli się obok mojej osoby, usiadłem równo z nimi. 

Równo? W sensie jednocześnie? Jeśli tak, to zmieniłbym na: “jednocześnie”.

 

Reszta dostawała kolejno.

Nie podoba mi się to. Kolejno – po kolei, a chyba nie to miałeś na myśli. Napisałbym raczej, że wtedy (po mnie) przyszedł czas na resztę, czy coś takiego.

 

Mordercze spojrzenia wbijali wprost na nas.

Jeśli wbijali, to nie na nas, tylko “w nas”.

 

 

W Twoim szorcie czuć Twój wiek – jakkolwiek to brzmi.

Jeszcze musisz to doszlifować, tak więc dużo czytaj.

Ale ogólnie nie jest źle – poczułem zainteresowanie, przyznaję, choć i rozczarowanie.

Zabrakło fantastyki, a miałem ochotę, aby inkwizytor na końcu pokazał coś niezwykłego, potężnego, a on, zwyczajnie “wziął i umarł” ;(

 

 

EDIT:

Akurat wstawiłeś komentarz.

Co do Piekary i jego inkwizytora… Mało było tak irytujących bohaterów, jak jego. Dorzuciłbym do tego worka Nibynoc.

Jego powieści, zwłaszcza te dalsze, to tak potężna zapchajdziura, że głowa boli. Scenariusze na wszystko takie same, świat, choć na pierwszy rzut oka atrakcyjny, to na dłuższą metę zaczynał irytować.

Najbardziej z jego cyklu podobał mi się: Płomień i krzyż.

To opowieść, która dzieje się przed wszelkimi wydarzeniami z głównego cyklu. I była świetna, bo bohaterem nie był wkurzający, główny bohater, a jego nauczyciel :P

Witam, @silvan! 

 

Tam troszkę już pozmieniałem, po tym, jak przeczytałeś (albo w trakcie czytania i się po prostu nie odświeżyło) tekst, lecz faktycznie jeszcze dużo będę musiał pozmieniać.

 

“W Twoim szorcie czuć Twój wiek” – bardzo chciałbym żeby znaczyło to po prostu, że czuć młodzieńczą krew i wigor, ale domyślam się, że o inne znaczenie chodzi. :D 

 

Dziękuję za wytknięte błędy, na pewno wezmę pod uwagę. Również dziękuję za – według mnie – pozytywne słowa, bo samo to, że tekst nie jest zły i potrafi wzbudzić ciekawość, jest dla mnie budujące. 

 

Kurcze, powiem Tobie, że pierwsze słyszę o jakiejś Nibynocy. Wyguglowałem sobie i widzę, że jest to cała saga. Domyślam się, że wykazuję właśnie swoją ignorancję na dobrą literaturę, którą postaram się – że tak napiszę – zabić. Bo jeśli dobrze rozumiem powieść Nibynoc jest dobra, ale po prostu bohater w niej jest irytujący?

 

Dobra, Płomień i Krzyż, zanotowane by sobie przeczytać xD

 

A co sądzisz (a raczej sądzicie, bo w sumie też zainteresowanych pytam) o Czarnej Kompanii? Czytałeś? 

 

Pozdrawiam! 

 

 

 

 

Najbardziej z jego cyklu podobał mi się: Płomień i krzyż.

To opowieść, która dzieje się przed wszelkimi wydarzeniami z głównego cyklu. I była świetna, bo bohaterem nie był wkurzający, główny bohater, a jego nauczyciel :P

100% zgody! Gdybym teraz stał obok Ciebie, to przybiłbym Ci pionę i zaprosił na piwo :)

Known some call is air am

Nibynocy nie polecam, wlasnie wbrew wielu opiniom. Przeczytałem dwa tomy. Bohaterka, narrator i logika (wlasciwie jej brak) pewnych zdarzeń doprowadzały mnie do szału. Np. Szkolenie na najelpszych zabojcow na swiecie trwa az rok xD No nie moge z tego xD Lepiej sięgnij po trylogię Aniola Nocy. Co do wieku, nie przejmuj sie. Ja, na fali wiedzmina, z 15 lat temu napisalwm prolog mojej powiesci. Przelezal w szufladzie 13 lat. Jak go przeczytalem po tym czasie, przezegnalem sie ;P Slabe. Ty nie przejmuj sie, bo Ty masz mnostwo czasu na szlifowanie. Ja te 13 lat zmarnowalem. Czarna Kompanie przemeczylem pierwszy tom. Choc to klasyka i lubie stare fantasy, meczyla mnie. Meczacy byl brak akcji. Zalozmy: wojacy zblizaja sie do murow wroga i mowia: czas je zdobyc. Kiniec rozdzialu. Nastepny zaczyna sie tym, ze juz zamek zdobyty ;P A o calej akcji ani slowa ;P Jak dla mnie, to juz za stary jestem na Czarna Kompanie. Ale jak kto lubi – mysle, ze to moze miec wielu fanow. Sorki za brak formatowania, pisze z telefonu.

Rozumiem. Spróbuję nie zmarnować czasu, mamnadzieję że coś z tego wyjdzie. Co do Nibynocy to właśnie zaskoczyły mnie pozytywne oceny. Nie dlatego że czytałem, tylko po prostu rzadko widuję takie noty przy książkach. Mi się Czarna Kompania na ten czas podoba, a przynajmniej początkowe tomy. Styl zaczyna słabnąć jak jest inny narrator, no ale taka była wizja autora. Najbardziej co mnie urzeklo w Czarnej Kompanii to relacja pomiędzy Konowałem a Panią, oraz całokształt historii. Faktycznie mało akcji, dużo gry w karty, aczkolwiek wzbudzało to klimat monotomi życia rzołnierza. Mi się to podobało. Dobra, sobie obczaję czym w ogóle jest Anioł nocy. :D

Początek mnie zaintrygował, niestety potem się pogubiłam. Nie bardzo wiem, kim są postaci, dlaczego ktoś chciał spalić dzieci na stosie, choć pojawia się sugestia, że to bękarty Doriana. Kim był jednak Dorian, nie bardzo wiemy. Wydaje mi się, że tekst jest zwyczajnie za krótki, aby odpowiedzieć na najważniejsze pytania, które naturalnie nasuwają się czytelnikowi podczas czytania. :)

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Hmm, jest to bardziej wprawka niż tekst, gdzie części są połączone luźnym nawiązaniem, ale brak umiejscowienia czy tła nie pozwala w pełni ocenić tekstu. Jak na sam szort to niezłe pisanie, choć brak mocniejszego akcentu na koniec – czegoś, co wyryłoby się w moją czytelniczą pamięć.

Technicznie tekst czyta się nieźle. Tak, bywają powtórzenia, tempo nie jest równe, ale jest tu też pewien dynamizm i zręby napięcia. 

Dlatego czytaj i pisz dalej, by się wyrobić. Chwytaj przydatne do tego też linki:

Dialogi – mini poradnik Nazgula: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

Dialogi – klasyczny poradnik Mortycjana: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Podstawowe porady portalowe Selene: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Coś o betowaniu autorstwa PsychoFisha: Betuj bliźniego swego jak siebie samego

Temat, gdzie można pytać się o problemy językowe:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/19850

Temat, gdzie można szukać specjalistów do “riserczu” na wybrany temat:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/17133 

Poradnik łowców komentarzy autorstwa Finkli, czyli co robić, by być komentowanym i przez to zbierać duży większy “feedback”: http://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676 

Poradnik Issandera, jak dostać się do Biblioteki ;)

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842782 

Powodzenia!

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Witaj, @Verus!

 

Dziękuję za komentarz. Sobie wziąłem pewne uwagi do serca i teraz piszę opowiadanie-horror, które będzie już o wiele mocniej rozbudowane. Nie wiem kiedy skończę i wstawię na forum, ale już teraz zapraszam do czytania. :D

Wita, @NoWhereMan!

 

Również Tobie dziękuję za komentarz i krytykę. Za linki również dzięki. Już w nie wchodzę i zaczynam czytać. :D

Dziękuję za powodzenia. Pozdrawiam!

Witaj.

Arcyciekawe, mocne, wstrząsające, okrutne i bestialskie. Twoje opowiadanie jest moim zdaniem świetnym tekstem, może nawet zarysem/streszczeniem znacznie obszerniejszego, potwornego horroru? :) W każdym bądź razie na taki się zapowiada. 

Pozdrawiam i gratuluję pomysłu. 

Pecunia non olet

Outta!

 

100% zgody! Gdybym teraz stał obok Ciebie, to przybiłbym Ci pionę i zaprosił na piwo :)

Nie mam pojęcia, jak mi to umknęło!

Rozumiem, że zaproszenie wciąż jest ważne? :D

 

@bruce, bardzo Tobie dziękuję za opinię. Trochę późno odpowiadam, mam nadzieję, że jakoś do odpowiedzi dotrzesz :D

@silvan, jak najbardziej! Przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam. 

Nowa Fantastyka