Profil użytkownika


komentarze: 13, w dziale opowiadań: 13, opowiadania: 4

Ostatnie sto komentarzy

wilk-zimowy – “Nobel, Pulitzer, ani ZajdelNobel, Pulitzer, ani Zajdel” – no szkudę, a jużem się nastawił.

 

Do do reszty autor pozostawia swobodę interpretacyjną i ocenę innym, ujętą w zdania złożone w wyrazów, a te pierwsze z liter – ku przypomnieniu tym pijącym alkohol, jakby nie pamiętali skąd im się to wzięło na ekranie (najbardziej fantastycznym i trendy).

 

Autor swoją drogą uznał historyjkę za całość, uczynił tak, bo mógł i miał taką fantazję. Takoż nie podejmie wątku ponownie, aczkolwiek przywalić może podobnym, co by dać po intelektach prawym czytelnikom na złość.

 

Rąbiąc notatki – streszczałem:

 

Jeźdźcy byli złem. Przybyli z mrocznych krain. Kierowała nimi żądza (wszystkiego żądni byli). Wioskę kordonem otoczywszy, uczynili ją odizolowaną.

Być może nie byli uzbrojeni, ale mieli jakąś moc i byli tajemniczy. Znikali nagle – potrafili to robić.

Mieszkańców opanowała trwoga, bali się tego co nieznane. Nie mieli pewności niczego.

Nikt nie rozumiał sytuacji, ale w zasadzie nie było się czego obawiać, bo jeźdźcy z dziwnej przyczyny byli nastawieni na ochronę wioski, a nie na odwrót.

 

Nieszczęścia się wydarzały, ale były poza i nikt ich nie doświadczał wewnątrz, i nikt na ten temat nie polemizował.

Niektórzy z zewnątrz zazdrościli tej sytuacji, tam wszem obawiano się, między innymi zarazy i sprawdzano to.

Niektórzy znikali – ludzie zawsze mieli tendencję to robić.

 Jaśko z sąsiedztwa bał się czarnej armii aż do nieprzytomności długotrwałej.

 

I zrozumiałem jak wyżej zapodaję. Zważywszy, że się nie znam to tylko streszczam, swymi słowy.

Dam jakieś gwiazdki, bo widziałem możliwość.

Gdyby posiadał zapas magicznego bimbru przetrwania, to nie przydarzyłaby mu się taka historia. Magiczny bimber przetrwania powoduje teleportacje opóźnioną, ale bez przeszkód, niekoniecznie co prawda w miejsce pożądane.

Finkla – flaszka jest w środku, jest magiczna, wypita odłożona na noc do gumofilca, napełnia się do rana magicznym eliksirem 40%vol.! 

 

Anet – jest jeden, bo drugi wykonuje ściśle tajną misję i tak ratuje ludzkość – jeśli polegnie, to ten go zastąpi a na jego miejsce pojawi się nowy adept.

Finkla A gdzie podano, że tekst jest dobry? Romuald z metką z przodu, może już się nie jawi jako pustynia z nazwy. 

 

 

Ave!

Anet – dla Ciebie… (dopracowana niekonieczni, ale może zrozumiała).

 

PS

Można mieć tu gumofilc na awatarze?

 

braxas Dzięki za zwrót uwagi na przeoczenie, skąd gałęzie – pisałem.

 

Anet – a to nie jest pewne do końca, ale ryzyka nie podejmę.

 

Finkla "Hmmm. Nie przemówiło do mnie." Nie miało wgranego audio i to dlatego.

"Pierwsze zdanie można interpretować tak, że to pustynia nazywa się Romuald."

Można i tak, gdyż istnieje pełna swoboda interpretacyjna bez narzuconych ram.

regulatorzy – "że tekst nie jest wyjustowany i podzielony na akapity – przynajmniej wizualnie prezentowałby się lepiej."

 Nie znam się na interpunkcji i redaktorstwie, jeden przecinek to robię tydzień, 

a akapit to tak z kwartał. 

 

Asylum – "Myśl w Twoim droubblu jest, acz, kurna, niejasna." To piękne zdanie, co mi się ono podoba.

"kędy myśl Twoja chodzi i w którą stronę zakręca." – awykonalne z przyczyn obiektywnych – moja myśl błądzi.

"Dwanaście razy czytałam Twój tekst." – miło:) Szczerze lubię Twój komentarz, ale nie mam facebooka, to lajkiem nie okażę.

 

Finkla – Dzięki. Jestem fanem bimbru a także gumofilców, ale nie będę zahaczał o Wędrowycza. Aczkolwiek bardo podoba mi się Twój komentarz.

 

RogerRedeye – Skoro mam aż taką moc, to zakpię z całego internetu, pomijając "dark".

 

 

Jeśli uniknę dekapitacji, to nastepną razą będzie stricte fantastycznie, wsiowo zapewne (to przez pochodzenie), ale zdecydowanie oderwę się od ziemi, albo tylko mój but to zrobi, ale zda relację telepatyczną dla mnie, a ją przekażę do dalszej deszyfracji.

Dziękuję Anet :) Nie podziękuję żartem z rodzaju dekadenckim, bo trudno stwierdzić czy w miejscu gdzie będąc (czyli tu), zostałby zrozumiany – więc tylko klasycznie.

Autor terroryzuje odbiorcę wysokiej jakości produktu użytkowego, w formie zredagowanej treści. 

Czyni to tandetą (przy pomocy tejże), pomiotem grafomańskim, nędznym. Treścią o niczym, niczym będącą.

Tak mści się na czytelniku od pierwszej litery, po kropkę ostatnią. Nie zdradzając nazwy wspomagacza, zachowa ją dla siebie, bo i tak nie ma zdecydowanych, którzy z odwagą konsumpcyjną, konsekwentnie do niego by podeszli.

Fantastyka w utworze jest niedostrzegalną, pozostaje w sferze domysłów i spekulacji. Brak puenty a nawet clou. Utwór pseudo-literacki nie wartym jest miana mu nadanego tj. by takim był zwany. Etc. etc. etc.

– No jak nic idę w prekursorstwo…

 

dogsdumpling – o widzisz, kombinujesz i coś łapiesz…

Tekst pewnie odbija jakieś moje wczesne naleciałości, takie poniżej oficjalnego poziomu i akceptowalnej normy, które swoich odbiorców miały kiedyś i mają nadal, tylko obecnie chyba mniej.

Zmanierowany może, ale to pierwotne u mnie – nie jest to świadome naśladownictwo – ja tak po prostu mam.

Drabble – pełno tego…, ale czy to nie za przyczyną miłośników fantastyki się spopularyzowało?

Powiedzmy, że niektórzy bywają rozbawieni właśnie taką tematyką (klima na stary punk rock), tylko ona do miejsca raczej nie pasuje.

A "rozbawić", "nie jesteśmy…" – spróbować jednak mogłem, może kiedy indziej – kiedyś…

 

Prostym rozumowaniem objął – najprostszym mając umysł przegrzany. Gałąź na pustyni stąd, że pięć tysięcy lat temu rosły tam drzewa, i gałęzie idzie znaleźć jeszcze, wskutek działania wiatru odkryte, a niekiedy są wiatrem nanoszone.

Nowa Fantastyka