Profil użytkownika


komentarze: 3, w dziale opowiadań: 2, opowiadania: 2

Ostatnie sto komentarzy

Bardzo dziekuję za wszystkie uwagi. Mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej. Pozdrawiam. 

Opko na konkurs błyskawiczny:

Kombinacja

Okuta stalową rękawicą dłoń grzmotnęła w stół z taką siłą, że wszystkie kufle podskoczyły, a pieczony kurczak zyskał nadnaturalne siły po śmierci i wyskoczył z półmiska.

- To było wredne! – chropawy kontralt należący do właścicielki okutej stalą pięści wyrażał wściekłość, dezaprobatę i przede wszystkim zaskoczenie. – Kurwa!

- Nie rozumiem, a to mnie zawsze doprowadza na krawędź delirium. Nie rozumiem i nie wiem dlaczego, dla mnie to jak totalna deprywacja! – druga interlokutorka, która złapała zombie-kurczaka i na powrót wepchnęła do trumny, czyli półmiska, wolną ręką nerwowo postukiwała w blat wydając jednostajne puk puk puk. – Nie rozumiem! Czy wam się to w ogóle mieści w głowach? Jak mogło do tego dojść?

- Ej, Mądrysia, nie kumasz bazy i nie rób teraz nawijki, tylko dawaj, jak mamy się z tego wydostać. Jak będziesz tak jęczeć, to ci się to ten jak-mu-tam-alter-egon obudzi!– zarechotała trzecia rozmówczyni, która zdążyła już osuszyć dwa kufle piwa.

- Nie udawaj Sprytna, nie jesteś taka tępa i nie wiesz, że wdepnęłyśmy w wielkie eee fekalia.

- Co kurwa? – potężna pięść ponownie rąbnęła w stół – Gadaj po ludzku, bo następnym razem walnę cię w łeb i przestaniesz mnie wkurzać.

- Spokojnie, Silna! – Sprytna pogłaskała pieszczotliwie umięśnione przedramię mało rozgarniętej koleżanki. Mądrysia chciała powiedzieć, że wlazłyśmy w gówno, ale jej się języczek przestawił.

„Rety, z kim ja muszę przebywać.” – Mądrysia spojrzała raz na zwalistą postać Silnej, a potem na małą, rudowłosą Sprytną. – „Przecież to kompletne idiotki, a zadanie, które nas czeka wymaga przede wszystkim pracy umysłowej. Dobrze przynajmniej, że ja znam słowo, które wyprowadzi nas z labiryntu. Delimitacja. Oto klucz do wszelkiego poznania. Czuję w tym echo brzytwy Ockhama, które…

- Ej! Mądrysia! – Sprytna uszczypnęła ja w ucho. Musiała przy tym wejść na stół i rozlała trzeci kufel piwa. – Nie myśl tyle, bo cię zjedzą motyle! – Sprytna umiejętnie uniknęła dłoni Mądrysi, która próbowała ją trzepnąć.

- Muszę kogoś jebnąć! – rzuciła sfrustrowana Silna, która od pierwszej chwili odczuwała potrzebę zrobienia czegoś konkretnego. Jeszcze nie widziała, kogo, ani jak, ale była pewna, czuła w mięśniach nauczonych twardej dyscypliny, że najistotniejszą sprawą jest kontrola. Tylko ona wyprowadzi je cało i zdrowo z tego gówna, w którym się taplają.

-Przestań marudzić i lepiej coś zjedz. – Mądrysia podsunęła kurczaka Silnej i dolała piwa. Sama zadowolił się kubkiem zimnej wody. Sprytna tymczasem dała nura pod stół, gdzie wcześniej ukryła skrawek pergaminu, który wyciągnęła z kieszeni Mądrysi, kiedy szczypała ją w ucho. Ta mądralińska zawsze wiedziała co i jak. A pomagały jej w tym różne tajemne znaki. Tym razem Sprytna postanowiła sama zatroszczyć się o wyjście. Zwinęła ten pergamin i zamierzała go użyć, aby w odpowiednim momencie się uratować. Nie ma żadnego powodu, aby przejmować się tymi dwoma loozerkami. Rozwinęła skrawek i długo wpatrywała się w słowo, które było tam napisane: ALTERNACJA. Co to do cholery ma znaczyć? Zaklęcie jakieś, czy co? Nie ważne, dowie się później.

***

Wyszły z gospody i rozejrzały się. Przed nimi połyskując setkami świateł, kolorów, błyszczących obwodów i mrugających diod rozciągał się Labirynt. Wiedziały, że nie ma możliwości, aby go przejść . Sztuka polegała na tym, że trzeba było się z niego wydostać jednym, silnym, ale mądrym i zaskakującym posunięciem. Na początek wybrały drogę, która prowadziła w lewo. Dlaczego nie poszły w prawo? Bo tam krzaki były większe i coś czaiło się w ciemnościach.

Zakręt, prosto, skręt, prosto, zakręt, skręt prosto, prosto, rozwidlenie. W prawo, zakręt, prosto, ściana. Powrót do rozwidlenia. Teraz w lewo, skręt, prosto, znowu rozwidlenie.

Koleżanki brnęły coraz dalej i dalej. Minęło sporo czasu, kiedy naraz musiały się zatrzymać. Stanęły, a wówczas droga za nimi została zamknięta żelazną kratą. Silna rzuciła się, aby ją podnieść, ale mimo stękania i jęczenia blokada ani drgnęła.

Kiedy umięśniona bohaterka walczyła z blokadą Sprytna zbliżyła się do rozpadliny, która zmusiła je do przerwania wędrówki. Szeroka, czarna szczelina zdawała się sięgać samych trzewi globu, a może nawet do krainy podziemnej, świata zmarłych. Gdzieś, w oddali majaczyła druga strona rozpadliny, ledwie widoczna przez opary mgły, dym i trujące wyziewy wydobywające się ze szczeliny. Sprytna zasłoniła usta i nos cofając się przed ścianą smrodu.

- Ależ wali! – Powiedziała podchodząc do Mądrysi, która coś notowała w zapisanym niemal do cna kajecie. – Ej Silna, daj spokój! – Sprytna machnęła ręką.

- Kurwa, teraz to już muszę komuś przyjebać! – Rzuciła Silna otrzepując dłonie z piasku i sięgając po ciężki, dwuręczny miecz przytroczony do pleców. Wyjęła go lekko, jakby to była brzozowa witka i machnęła kilka razy na rozgrzewkę.

„Muszę złapać kontrolę nad sytuacją. Muszę wszystko kontrolować!” - To polecenie kołatało jej się po głowie przez cały czas.

- No dajesz, mądrala. Co robimy? - Sprytna stuknęła w notatnik Mądrysi.

- No cóż, z logicznego punktu widzenia jesteśmy uwięzione w niemożliwości. To oznacza sytuację bez wyjścia, która…

Dalsze rozważania Mądrysi przerwał ogłuszający ryk, który dochodził z rozpadliny. Zaraz potem wyskoczył z niej najohydniejszy potwór, jakiego tylko można sobie wyobrazić. Wielorękie ciało pełne było ropiejących guzów, z których wyciekał glutowaty jad. Pierwsze trzy macki wystrzeliły w kierunku Mądrysi i Sprytnej. Mniejsza z dziewczyn uskoczyła w bok i sięgnęła po procę, z której zaczęła celnie razić potwora. Mądrysia nie miała tyle refleksu. Macki porwały ją i zaczęły ciągnąć w stronę rozpadliny. Sprytna poszukała wzrokiem Silnej, ale stwór wzbijał straszliwe kłęby kurzu. Mądrysia szarpała się, ale nie miała szans. Po chwili zniknęła w rozpadlinie. W momencie, gdy jej ciało znalazło się poza krawędzią przepaści coś szarpnęło mackami i Mądrysia zamiast w dół, jak się spodziewała, poszybowała w górę. To Silna najpierw odcięła macki, a potem jednym szarpnięciem wysłała koleżankę w górę. Mądrysia wykonała zgrabne salto i wylądowała po drugiej stronie rozpadliny. Silna tymczasem natarła na bestię. Cięła z zapamiętaniem i radosnym uśmiechem. Ryk potwora mieszał się z odgłosem odrąbywania, kłucia i ścinania. Po chwili zapadła cisza.

- Ej, dziewczyny! Wszystko w porządku? – zawołała Mądrysia. – Tu jest panel sterowania drzwi teleportacyjnych, ale sama tego nie uruchomię. Sprytna, ty dasz radę, jesteś z nas najmniejsza.

- Już pędzę! – Sprytna wydarła się w ciemność i opary oddzielające ją od Mądrysi. - A jak niby mam się do ciebie dostać?

- Ufff! Dobrze. Przyjebałam. Ufff. – Silna dyszała wycierając miecz z brunatnej posoki.

- Niech Silna cię rzuci. - Odkrzyknęła Mądrysia

- Zwariowałaś? Ona całkiem spuchła. Stoi tu, tylko dyszy i… Puszczaj! … aaaaaa!!!

Mądrysia tym razem wykazała się refleksem i ustawiła tak, że udało jej się złapać Sprytną, która przeleciała przez opary rozpadliny jak koło ratunkowe rzucone przez burtę statku.

- Mam cię! Ha! Doskonała orientacja i zgranie czasowe.

- Ej! Lalunie, dawać kurwa te drzwi! Robal zdążył wezwać koleżków. Jednego rozjebałam, ale dziesięciu długo nie dam rady!

- Oh, na boginię, musimy się spieszyć! – zawołała Mądrysia. Bez dalszych ceregieli pokazała Sprytnej gdzie ma wejść, aby uruchomić panel sterowania. Sprytna prześlizgnęła się przez kratę i wcisnęła odpowiedni klawisz. Zazgrzytały łańcuchy, Mądrysia podała koordynaty otwarcia przejścia i nacisnęła Enter. Obok pojawił się otwór. Zobaczyły w nim Silną, która jednym ciosem ścięła dwa kolejne potwory, a potem wskoczyła do teleportu. Mądrysia wcisnęła klawisz Escape i drzwi się zamknęły odcinając mackę, która zdążyła się przez nie przecisnąć.

Koleżanki uścisnęły sobie ręce i ruszyły dalej.

***

Zaledwie dwa zakręty później stanęły przed rozwidleniem, z którego odchodziło 100 korytarzy. Każdy z nich był oznaczony innym znakiem. Na podłodze znajdował się napis „Wejście-wyjście”.

- No i co teraz? – Sprytna gwizdnęła przeciągle.

- O rzesz kur… - Silna na wszelki wypadek wyjęła miecz.

- Oh, nie! Nie wiem, co dalej! Chyba umrę! – Mądrysia jak zawsze popisała się optymizmem.

W tym momencie dziewczyny usłyszały oklaski. Na ścianie otworzył się telep ort i wyszedł z niego mężczyzna ubrany w gruby sweter, dżinsy i z kwadratowymi okularami na nosie.

- Świetnie! Moje gratulacje! – Powiedział. – Pokonanie potwora, przejście rozpadliny, nieźle, nieźle. Możecie iść dalej. Oczywiście nigdy nie uda wam się pokonać Bossa, który stworzył Labirynt, ale przecież zawsze można spróbować.

- Oczywiście, że możemy go pokonać! – Sprytna nie zamierzała siedzieć cicho. – Samce pokonuje się najłatwiej!

- Jebnąć go? – rzuciła od niechcenia Silna.

- Ciekawe, mam wrażenie, że coś przed nami ukrywasz. – Mądrysia uśmiechnęła się do mężczyzny i podeszła do niego. Pod tymi pryszczami i grubym swetrem czai się coś więcej, mam rację?

- Eeee, ja… To znaczy… Dobra, chodzi o to, że tylko odpowiednia kombinacja może was uwolnić.

- Ja potrafię kombinować, nie bój żaby pryszczaty! – Sprytna również zbliżyła się do mężczyzny.

- O jakiej kombinacji mówisz?

- Tego nie dowiecie się tak łatwo. Najpierw będziecie musiały z czegoś zrezygnować.

- A jednak go jebnę. – Silna zarzuciła na ramię miecz i również podeszła.

- Zaraz, co to znaczy zrezygnować? Z czego?

- Oczywiście z tego, co dla każdej z was najważniejsze. – Mężczyzna zachwiał się, potem zadrgał, by na koniec rozsypać się na pojedyncze piksele. Okazało się, że był to tylko hologram.

- No i masz…. Co teraz?

W tym momencie napis „Wejście-wyjście” zaświecił się. Rozległ się zgrzyt i nagle otworzył się sufit. Tunele zaświecały się i gasły. Przesuwały, przemieszczały drąc na strzępy skałę i kamienie.

- O nie! Wiem co to jest! – zawołała Mądrysia. Powinnam była się domyśleć już wcześniej. Labirynt się kończy. Rozpoczęła się defragmentacja i zginiemy marnie, bo nic nie może powstrzymać tego procesu.

- Mądrysia wymyśl coś! – Sprytna zapiszczała kuląc się ze strachu, kiedy wielki kawał skały rozsypał się na proch tuż obok niej.

- Zaraz! Ja….

- Tędy, laski! – te słowa wypowiedziała dziwna istota ze skrzydłami, która wypłynęła z jednego z tuneli, oznaczonego czterema białymi flagami.

- A ty kto jesteś? – Sprytna odzyskała rezon.

- Nazywają mnie Tylda. Otworzyłam dla was konsolę ratunkową. Chodźcie!

Silna, Sprytna i Mądrysia pobiegły do korytarza w ostatniej chwili unikając zmielenia przez żarna defragmentacji. Wbiegły do tunelu, na jego końcu jeszcze przez chwilę unosiła się przed nimi skrzydlata istota, a potem wszystko zalała cisza. Na końcu tunelu znajdowała się studnia.

- No i co dalej?

- Miała nas uratować kombinacja, tylko jaka?

- Trzeba coś poświęcić. – Mądrysia przyjrzała się krytycznie koleżankom. – Myślę, że Silna powinna wyrzucić miecz.

- Pojebało?

- Poważnie. – Mądrysia nie ustępowała. - Zaufaj mi!

Silna ostrożnie chwyciła miecz i ustawiła ostrzem w stronę studni. W ostatniej chwili poderwała się jednak i zacisnęła stalową rękawicę na szyi Mądrysi.

- Masz mnie za durną? A ty z czego rezygnujesz?

- Ekhrrrr – wycharczała Mądrysia, aż uścisk się rozluźnił – Dobrze, w takim razie ja wyrzucę mój zeszyt.

- Tylko zeszyt? – Sprytna poderwała się. - Silna oddaje miecz, a ty marny kawałek papieru?

- To cała moja wiedza…. – Mądrysia chlipnęła – Dobrze powiem jeszcze słowo na k…

- No, to już lepiej! – Sprytna klasnęła w dłonie.

- A ty? – Silna złapała Sprytną za kubrak i uniosła w powietrze.

- Dobra, spokojnie. Oddam procę i…. eeee po raz pierwszy w życiu powiem prawdę o czymś, co zrobiłam.

- No to już! – Powiedziała Silna

Ciężki miecz zawisł nad otchłanią studni. Obok zapisany do ostatniej strony zeszyt. Krąg zamykała mała proca.

- Dobra, to na trzy….- Mądrysia mówiła łamiącym się głosem.

- Tylko nie zapomnij bluznąć – Sprytna wyszczerzyła się.

- A ty lepiej powiedz najprawdziwszą prawdę. Może i stracę miecz, ale jak coś namieszasz to jeszcze będę mogła cie rąbnąć pięścią – Silna wymownie zacisnęła stalową rękawicę chrzęszcząc przy tym blachą.

-Raz…dwa….TRZY!

- Żegnaj! – Silna puściła miecz.

- Kurwa, ja pierdolę! – wrzasnęła Mądrysia wrzucając zeszyt.

- Ukradłam Mądrysi zaklęcie z kieszeni, jak byłyśmy w gospodzie. – cicho powiedziała Sprytna upuszczając procę.

Kiedy trzy przedmioty zniknęły zamiast studni pojawił się znów hologram mężczyzny w sweterku. Tym razem postać nie miała okularów.

- Te, Hilary, gdzie są twoje okulary? – Zarechotała Sprytna.

- Ukradłaś mi zaklęcie? Ty dziwko! – Mądrysia zupełnie nie zwróciła uwagi na postać.- Oddawaj!

- Nie mam, zgubiłam, jak mnie ta mięśniara rzucała!

- Wypraszam sobie - powiedziała Silna – Moje muskuły uratowały ci życie.

- W takim razie muszę ci jebnąć! – Mądrysia rzuciła się na Sprytną, która stanęła ze spuszczona głową.

- Tak, masz rację, jestem nic nie warta. Muszę ponieść karę.

- Dziewczęta, no co wy? – kontralt Silnej przeszedł w sopran.

- Wasze osobowości ulegają dezintegracji. Macie ostatnią szansę na ratunek. Doceniam wasze poświęcenie, dlatego powiem, wam, że chodzi o kombinację klawiszy. Każda z was zna jedno słowo, które stanowi ezsmidhalehfsliehljkdshiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiik…………….

Głos mężczyzny urwał się, a obraz znów zafalował i znikł. Na jego miejscu pojawił się obraz klawiatury komputerowej. Obok licznik, który odliczał 60 sekund w dół.

Silna jako pierwsza poderwała się i podeszła do klawiatury. W głowie kołatało jej się, że musi zacząć kontrolować sytuację. Nie znała się na komputerach, nie wiedziała co ma wcisnąć. Naraz zobaczyła dwa przyciski oznaczone jako Ctrl, postanowiła wybrać jeden z nich. Już miała wybrać prawy, kiedy Sprytna i Mądrysia przestały się szarpać i doskoczyły do niej.

- Ej Silna, myślisz, ze masz monopol na wiedzę? To ja jestem mądra. Znam to słowo. To delimitacja, rozumiesz? Ograniczenie, wytyczenie granic, tego nam potrzeba! Jak już nas uratuję będziesz mi mogła podziękować.

Mądrysia sięgnęła do jedynego klawisza, który łączył się ze słowem delimitacja. Jej palec dotknął prostokąta oznaczonego napisem Delete. W tym samym czasie Sprytna przepchnęła się pod ręką Silnej i szybko poszukała wzrokiem czegoś, co by pasowało do słowa, która miała w głowie. Powiedziała prawdę, skrawek pergaminu zgubiła, ale słowo ALTERNACJA, miała dokładnie wypalone w pamięci. Były dwa klawisze Alt, jednak do lewego nie mogła się dostać. Więc wysunęła dłoń i szybko sięgnęła do prawego. Ctrl, Alt, Delete zostały wciśnięte równocześnie.

Nastąpił błysk, a następnie świat zapadł się w błyskawicznej implozji.

***

Okuta stalową rękawicą dłoń grzmotnęła w stół z taką siłą, że wszystkie kufle podskoczyły, a pieczony kurczak zyskał nadnaturalne siły po śmierci i wyskoczył z półmiska.

- To było wredne! – chropawy kontralt należący do właścicielki okutej stalą pięści wyrażał wściekłość, dezaprobatę i przede wszystkim zaskoczenie. – Kurwa!

- Nie rozumiem, a to mnie zawsze doprowadza na krawędź delirium. Nie rozumiem i nie wiem dlaczego, dla mnie to jak totalna deprywacja! – druga interlokutorka, która złapała zombie-kurczaka i na powrót wepchnęła do trumny, czyli półmiska, wolną ręką nerwowo postukiwała w blat wydając jednostajne puk puk puk. – Nie rozumiem! Czy wam się to w ogóle mieści w głowach? Jak mogło do tego dojść?

- Ej, Mądrysia, nie kumasz bazy i nie rób teraz nawijki, tylko dawaj, jak mamy się z tego wydostać. Jak będziesz tak jęczeć, to ci się to jak-mu-tam-alter-egon obudzi!– zarechotała trzecia rozmówczyni , która zdążyła już osuszyć dwa kufle piwa.

Koniec

Dziękuję za komentarz. Zgadzam się, że być może nieco za szybko skończyłem tekst, choć mam wrażenie, że rozwlekanie też nie byłoby dobre. Co do zarzutu, że:

>Poza tym zastanawiam się, czy bohaterka miała dar widzenia w ciemnościach? Bo:

>"Potwór patrzył na mnie. Jego przeniknięte złem oczy wwiercały się we mnie(...)

>Dopiero potem: "Do piwnicy wlało się światło."

...to chciałbym zwrócić uwagę, że chwilę wcześniej Mama włączyła światło w piwnicy. Być może nie zaznaczyłem tego wystarczająco wyraźnie, ale założyłem, że piwniczna żarówka jest słaba i stąd taka była różnica, kiedy do piwnicy "wlało się światło" słoneczne, pochodzące z kuchni...

Pozdrawiam!

Nowa Fantastyka