Profil użytkownika


komentarze: 16, w dziale opowiadań: 9, opowiadania: 7

Ostatnie sto komentarzy

Słówko do Urban Horn. Powtórzenie w pierwszym zdaniu to zabieg celowy.
A co do tego, że nie przekonuje Cię mój poglądu na temat czasu? No właśnie cały tekst jest o tym, że jest jednostką nieuchwytną i zmierzającą do zera - więc dokładnie tak jak twierdzisz, więc z czym tu się nie zgadzasz. No chyba że niezgadzasz się ze samym sobą.
Mogę też przytoczyć definicję felietonu z Wikipedii z której wynika, że mój tekst posiada absolutnie wszystki cechy, które powinien spełniać felieton. Więc... pozdrawiam;)

Potwierdzenie tezy z komentarza do piątego opowiadania. Jeszcze gorzej. Już nawet nie recenzuje bo usnąłem w trakcie znudzony...

Tu już rozczarowanie jest pełne. Od samego początku nuda, brak polotu i pomysłu. A już to uderzanie głową o ścianę... Istna groteska. Jeżeli miało rozśmieszyć - to się udało. To piąte Twoje opowiadanie, które czytam. Generalnie i ma dalej tym gorzej. Naprawdę szczerze - niestety :)

Opowiadanie wciąga od początku, świetnie się rozwija i nagle w trzecim akapicie... czar pryska, bo wiemy już, że umarła i jest po tamtej stronie. W tym momencie tekst mógłby się skończyć, brnie dalej, chociaż już niczym nie może nas zaskoczyć. Końcowe „w łóżku leżało moje ciało" jest tylko oczekiwanym i oczywistym finałem, który nie wywołuje dosłownie żadnej reakcji, nie mówiąc o zaskoczeniu, które pewnie było zamysłem. W sumie świetny, ale trochę zaprzepaszczony pomysł. Czwarte opowiadanie - pierwsze, chociaż niepełne, ale jednak rozczarowanie :)

Wielkie dzięki! Nareszcie jakieś konkrety :) Takie uwagi to ja mogę sobie wziąć do serca, ba, nawet do wątroby i na nowo całą rzecz przemyśleć. A że jak wspominałem opowiadanko jest mi wyjątkowo bliskie, to możesz się spodziewać, że prędzej czy później wypuszczę kolejną wersję tego tekstu. Poprawiałem już 2 razy, poprawię i 3 raz :)
Jaj sobie z Ciebie nie robię, mimo że dziś 1 kwiecień, a moja bajeczka faktycznie łopatologiczna trochę i dla młodzianków, ale taka miała być - lekka, łatwa i z przymrużeniem oka ;)
A tak swoją drogą, to ostra z Ciebie zawodniczka. Co i rusz jakieś opowiadanko sobie przeczytam, a tam Twój komentarz widnieje. Musisz to lubić naprawdę albo tak Cię to fascynuje, taka literatura znaczy się. Widzę z tego, że powinienem przyjąć za pewnik, że jak coś się Tobie spodoba, to pewnikiem jest coś warte. Dobrze wiedzieć :)
Serdecznie pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję za fachowe uwagi :)

No i wreszcie trzeci z moich komentarzy [na razie] do trzeciego Twojego opowiadanka.

 

No to w końcu sobie trochę nagrabisz :) :) Dopiero teraz, bo dopiero po przeczytaniu Twojego trzeciego opowiadania z rzędu uzmysłowiłem to sobie. One wszystkie są świetne, dobrze napisanie i mają atmosferę. Ale one są przeraźliwie wręcz monotonne, chłodne i niemal sterylne. I co ciekawsze i dziwniejsze - one nie są nudne, ale w nich naprawdę niewiele się dzieje (!) To tylko jakby sucha relacja, komentarz obdarty z emocji, choć przecież jest często mowa o emocjach właśnie, ale jakby bez życia. I nie tylko dlatego, że tematyka jest zawsze bliska śmierci. Nawet jak opisujesz emocjonalne reakcje na niedoszłego samobójcę, to jest jakby trochę z dystansem i z boku. Jakby jakaś maszyna to opisywała a nie żywy człowiek (w odniesieniu do bohatera tego opowiadania oczywiście).

No i ta córka... Zawsze słyszałem i uczono mnie, że nie można w ten sposób prowadzić narracji, żeby pisać o czymś, czego będąc narratorem nie można wiedzieć. Bo niby skąd wiadomo, że córka „po powrocie do domu długo nie mogła powstrzymać łez"? Z punktu widzenia snującego opowieść nie można tego wiedzieć. Ale gdyby napisać, że „po powrocie do domu prawdopodobnie długo nie mogła powstrzymać łez", to byłoby ok. :)

Wreszcie Cię dopadłem, he he he he :)))))))

Oczywiście to żart z tym triumfujacym śmiechem. Wszystko co powyżej to po prostu moje subiektywne odczucia i naprawdę bez cienia złośliwości. Starałem się być autentycznie obiektywny. Najlepiej może o tym świadczyć to, że faktycznie nawet powyższe opowiadanie, jak i dwa poprzednie rzeczywiście bardzo dobrze się czyta i wciąga. Tylko że spojrzenie z perspektywy wszystkich trzech okazało mi takie a nie inny obraz. Z mojego punktu widzenia rzecz jasna :)

Pozdrawiam :)

To mój drugi komentarz odnośnie Twojej twórczości.

Całość niemal genialna. To stwierdzenie „uciekłem" - pierwsza klasa - szacunek. Całość w jakiś sposób bardzo mi bliskie. I ten Twój punkt widzenia - tak jakbyś będąc kobietą umiała się wczuwać w męski punkt widzenia, tylko że przedstawiasz je jako kobieta. Naprawdę ciekawe. I cholera naprawdę dobra jesteś. Aż mnie korci aby się czegoś bliżej o Tobie dowiedzieć... :)

Troszkę tylko z tym półprzezroczystym ciałem mi nie do końca pasuje. Nie wiem. Może inaczej bym to ujął. A może dobrze jest...

Ale generalnie moje uznanie. Jeżeli moje uznanie coś znaczy rzecz jasna ;)

To pierwszy z moich komentarzy.

Generalnie podobało mi się niestety ;) Atmosferka jest. Wyczuwam nawet zdolności narracyjne typowe dla scenopisarstwa. Dla mnie to też jest takie opowiadanie obrazami, plamami odgłosów, kolorów i migawkami jakby strzelanymi przez teleobiektyw. Naprawdę w porządku. Chylę czoła. Jednakże... To „nagle cicho, lecz coraz głośniej" nie współgra z resztą. Widać że tu każde zdanie jest jak figura na szachownicy, i ta bierka właśnie odstaje od reszty.

No i ta końcówka - od słuchania ze zrozumieniem, nawet głosu Boga, nie ma się jeszcze zdolności słyszenia myśli innych ludzi. Wiara naprawdę nie daje takich możliwości:) Myślę, że gdybyś napisała to samo ale bez odniesienia do Stwórcy, to efekt byłby jeszcze lepszy i pełny do końca. I zdecydowanie bardziej niesamowicie atmosferyczny. A z tym Bogiem to trochę tak mi jednak trąciło doktrynerstwem.

No i nigdzie też nie jest powiedziane, że to fragment większej, jeżeli nawet przyszłej, całości :)

No, ale mi się trafiło. Ale się cieszę. Lubię merytoryczne polemiki, a nawet spory, zwłaszcza, gdy mogą doprowadzić do czegoś konstruktywnego. A, że ja również jestem entuzjastą literatury i pisarstwa, więc jeżeli nasza wymiana poglądów do polepszenia Twojego i mojego pisania, to uważam, że warto. Więc tak - pospierajmy się. Bawię się :) A komentarz pod jakimś z Twoich tekstów, a później pod następnymi w niedalekiej przyszłości.

Nie wiem czemu, ale po Twoim pierwszym komentarzu uważałem, że jesteś facetem (może zmyliła mnie nazwa motoru w Twoim Nicku). W każdym razie gdybym wiedział, że jesteś damą, przynajmniej postarałbym się nie być uszczypliwym. A może, dlatego Cię wziąłem za mężczyznę, bo z tego co piszesz da się wyczytać, że masz „jaja". Super - nasz spór będzie więc jeszcze ciekawszy.

To wcale nie jest tak, że nie dopuszczam żadnej krytyki pod moim adresem. Tylko po prostu trochę mnie zirytowało to, że zarzuciłaś mi lanie wody. OK - mogło Ci się nie podobać - po prostu nie trafiłem w Twoje gusta. Ale nudę odebrałem szczerze mówiąc, jako policzek. Nie jestem, co prawda w żaden sposób związany z pisarstwem (ani zawodowi ani z wykształcenia), ale literatura to moja pasja, a pisarstwo - niespełnione wciąż marzenie. I chociaż w moim już ponad czterdziestoletnim życiu napisałem już całe mnóstwo wszelakich tekstów (od fraszek, limeryków i poezji, poprzez rozprawki, eseje, recenzje i opowiadania, po nieukończoną ciągle powieść), to nigdy nie usłyszałem na temat żadnego z moich „dzieł", że jest nudne.

Więc jaki był mój zamysł przy „Powtórnym przyjściu".

Najpierw miał być pokazany typowy „cyngiel", który ma do wykonania zadanie, a który wie tylko tyle ile musi, bez wnikania w powody. Jasne, że można było napisać to w trzech zdaniach. Tylko w takim razie moglibyśmy równie dobrze pisać opowiadania, jako konspekty w wręcz w postaci planu w punktach. A ja chciałem opowiedzieć tak trochę jakby filmowo, przy pomocy obrazów.

Późniejsze spotkanie dwóch postawionych wyżej w hierarchii „firmy" osób miało pokazać, że „problem" jest dla nich naprawdę poważny. Miało też pokazać trochę od kuchni jak funkcjonuje te organizacja i jak wypacza na co dzień idee, które oficjalnie głosi i dzięki którym ma taką władze, jaką ma. I znowuż zrobiłem to jakby za pomocą obrazów zamiast w 4 zdaniach.

Wreszcie trzecia część - to jakby ostatni akt etiudy filmowej na papierze - zobrazowanie i rozwiązanie akcji „powtórne przyjście". Gdzie ostatecznie ujawniają się intencje „firmy" i gdzie widać, jak na gorąco dba ona o zacieranie śladów swojej prawdziwej ziemskiej „misji". Plus puenta do zastanowienia na koniec.

Takie były więc moje intencje - a Twoja opinia i fakt, że siedzę teraz i piszę te słowa oznacza, że raczej mi nie wyszło. Choć mimo wszystko upierałbym się jednak, że nie tak całkiem. W każdym razie polemizowałbym z Tobą w tym względzie :)

A nawiasem mówiąc, to owo opowiadanie napisałem jeszcze na studiach będąc (dobre 20 lat temu), tylko, że od tego czasu dwa razy już je poprawiałem - ostatni raz przed miesiącem. I tą wersję właśnie zamieściłem. Nie wiem - chyba z jakichś względów jest ono dla mnie szczególne, bo tak się na nie dziwnie uparłem. Czuję też, że byłbym skłonny może nawet je rozwinąć, dopracować i rozbudować do jakichś znacznych rozmiarów. Tylko nie myśl sobie, że to pod wpływem Twoich sugestii ;)

A więc spierajmy się :)

Pozdrawiam :)

Moje "nie koniecznie" w tytule miało oznaczać raczej, że nie zawsze - to taka moja furtka, że nie zawsze będę poruszał w felietonach tematy związane z fantastyką, a mam pomysł (zamiar, zapał) pisywać te teksty regularnie (ciekawe czy wytrwam w swoim zapale:))

A poza tym pisząc o fantastyce, jako stanie umysłu i jak to nazwałeś - wzniosłości, miałem nie tylko i nie koniecznie na myśli wyłącznie literaturę fantastyczną. Chciałem bardziej powiedzieć o tym, że nie ma nic wspanialszego niż ten fantastyczny stan umysłu, kiedy czujemy, że rozsadzająca nas moc, siła i energia do działania zaowocować może na przykład fantastycznym tekstem, ale i też innym dziełem, które dosłownie rozsadzając nas od środka wyłoni się na światło dzienne. A forma wtedy, wierzcie mi, zejdzie na plan dalszy, a w każdym razie zawsze będzie można ja doszlifować ;)
A tekst wytłuściłem przez pomyłkę.

Dzięki wszystkim za opinie :) 

Moje ”nie koniecznie” w tytule miało oznaczać raczej, że nie zawsze – to taka moja furtka, że nie zawsze będę poruszał w felietonach tematy zwišzane z fantastykš, a mam pomysł (zamiar, zapał) pisywać te teksty regularnie (ciekawe czy wytrwam w swoim zapale:))

A poza tym piszšc o fantastyce, jako stanie umysłu i jak to nazwałeœ – wzniosłoœci, miałem nie tylko i nie koniecznie na myœli wyłšcznie literaturę fantastycznš. Chciałem bardziej powiedzieć o tym, że nie ma nic wspanialszego niż ten fantastyczny stan umysłu, kiedy czujemy, że rozsadzajšca nas moc, siła i energia do działania zaowocować może na przykład fantastycznym tekstem, ale i też innym dziełem, które dosłownie rozsadzajšc nas od œrodka wyłoni się na œwiatło dzienne. A forma wtedy, wierzcie mi, zejdzie na plan dalszy, a w każdym razie zawsze będzie można jš doszlifować ;)

A tekst wytłuœciłem przez pomyłkę.

Dzięki wszystkim za opinie :)

Przede wszystkim dziękuję za Twoją opinię. Z gustami się nie dyskutuje, więc nie będę tego robił. Nie podobało się - trudno. Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że dobrze by było być sprawiedliwym w swoich opiniach. Przeczytałem Twoje opowiadania i prześledziłem komentarze i Twoje polemiki na ich temat. I to, co u siebie nazywasz budowaniem klimatu, u mnie jest już wg Ciebie laniem wody. Cóż, bliższa koszula ciału. Twierdzisz, że po łebkach? A kto powiedział, że trzeba zawsze łopatą wszystko wykładać? A kto powiedział, że to nie może być na przykład fragment, wyciąg czy zaczyn większej całości? Wreszcie, czy swoje pomysły na fabułę trzeba jakoś uzasadniać? I od kiedy to trzeba uzasadniać zachowania bohaterów? Kreacja to kreacja, a nie przeprowadzanie dowodu i tłumaczenie wykreowanych zachowań.

A co do techniki, to spację są kwestią techniczną wynikającą z bolączek przeklejania tekstu. A „wikłanie" zdań też może być kreacją, a przynajmniej przyjętą formą artystycznego wyrazu. I dzięki za słowa otuchy, że jak popracuję, to może zacznę pisać przyzwoicie. Rozumiem, że jako zawodowiec się na tym znasz...
Cóż, mimo wszystko wezmę sobie Twoje uwagi do serca. Pozdrawiam

Nowa Fantastyka