Profil użytkownika


komentarze: 9, w dziale opowiadań: 9, opowiadania: 2

Ostatnie sto komentarzy

OK., Regulatorzy. Jak wcześniej napisałem szalik, krzyż i sam zakład są z gawędy mojej babci. Rzecz ponoć działa się przed  wojną. Ile w niej prawdy? Nie wiem. W czasach, gdy nie było telewizji, zbierano się wieczorami na wsiach u jednego z gospodarzy i straszono się takimi historyjkami. Pewnie są one naiwne, ale – moim zdaniem – mają swój urok. Próbowałem w swoim opowiadaniu oddać atmosferę tych opowieści. Czy w bajce {tak to chyba powinno się odbierać} mojej babci występował płaszcz, i czy mężczyzna miał czterdzieści lat? Nie pamiętam. Na pewno nosił długi szal, którego jeden z końców został przyciśnięty do ziemi przez krzyż. Mężczyzna dostał zawału i zmarł. Z tego, co twierdziła moja babcia nie wszyscy mieli wtedy światło na wsiach. Nie jest moim zamiarem przekonywanie Ciebie, ani nikogo innego do tego “nieszczęsnego” szalika. Dla mnie  była to zabawa z pisaniem oraz zdobywanie, czy też próba zdobywania warsztatu. Oczywiście bronię tylko samego szalika. Jeszcze raz dziękuję.

Włosy stanęły mi dęba! Sporo błędów logicznych. Dziękuję za trud. Zdaję się, że poszedłem na żywioł. Udostępniam swoje teksty, żeby się czegoś nauczyć. Nie zgadzam się z Tobą, Regulatorzy co do końcowej sceny, horror rządzi się swoimi prawami {zjawiska paranormalne – i tak należy to traktować}. Czas akcji jest nieokreślony {na pewno dzieje się w przeszłości}, więc nie widzę sprzeczności jeżeli chodzi o szalik. Dziękuję, Ryszardzie za miłe słowa. Pozdrawiam wszystkich i zapewniam, że wszystkie uwagi traktuję poważnie.

Aha! Jestem tu nowy, więc nie wiedziałem. Dziękuję.

Moja babcia także opowiadała takie historie, stąd wątek krzyża i szalika, reszta jest moim pomysłem. Cieszy mnie, że piszesz, iż dialogi są naturalne. To moje trzecie skończone opowiadanie, a pamiętam, że wcześniej “zarzucano” mi ich sztuczność.

Na koniec miałbym prośbę: jeżeli ktoś czuję się na siłach wskazać mi błędy, to będę wdzięczny. Na pewno mam problemy z interpunkcją, reszta… myślę, że nie robię strasznych błędów ortograficznych, ale… człowiek w pewnym momencie traci dystans itp. i zaczyna popełniać błędy, których nie jest wstanie wyłapać {nawet literówki}. Przynajmniej tak jest w moim przypadku. Jestem po prostu zmęczony tekstem.

Z góry dziękuję. Pozdrawiam.

Dziękuję. Również pozdrawiam.

Myślę, że masz rację odnośnie “powtarzających się fraz”. Kiedy pisałem ten utwór, wydawało się to dobrym rozwiązaniem, teraz nie. Pisząc “Annę i wampira” zastanawiałem się nad dwoma zakończeniami.  Pierwsze t. j. w. , w drugiej wersji Anna miała być ofiarą mordercy. W zasadzie nie jest to opowiadanie obyczajowe, tylko połączenie trzech gatunków: sensacji, kryminału i opowiadania obyczajowego, i tu, być może, pies jest pogrzebany.  Dzięki za uwagi.

Nie jestem psychologiem ani psychiatrą, trudno mi się wypowiadać na ten temat, ale wiem, że nie zawsze lekarze, psycholodzy potrafią rozpoznać chorobę u pacjenta, a skoro nie potrafią zrobić tego zawodowcy to co dopiero amatorzy.

Jakieś dwa lata temu poznałem przez brata małżeństwo. Mój brat z żoną mieszkali niedaleko od nich i ze swojego mieszkania widzieli okna sąsiadów. Przyjażnili się przez jakiś czas {również ich dzieci}. Odniosłem pozytywne wrażenie – miła dziewczyna, miły facet dbający oboje o swoje dzieci, a w zasadzie czwórkę jej, ona nie pijąca {piwo, dwa na sylwestra}. Czasami opiekowała się moim chrześniakiem w soboty. Potem się pokłócili i kontakt urwał się. Po roku dziewczyna z kochankiem zamordowali mężczyznę. Gazety rozpisywały się, że dziewczyna piła, nie opiekowała się dziećmi, rżnęła się przy mężu z innymi, bili go, straszyli itp. To samo “twierdziły” plotki. 

Jak się o tym dowiedziałem, zapytałem brata: – Jak to usłyszałeś, nie stanęły ci włosy dęba na głowie? Przecież opiekowała się Patrykiem? {imię oczywiście zmienione}. Nie – odpowiedział. – Ja poznałem inną dziewczynę.

Ja również poznałem inną dziewczynę.

Do czego zmierzam?  Znajomi, sąsiedzi, pedagodzy ze szkoły nie zorientowali się się na czas. Psychologia, ta książkowa, nie zawsze pokrywa się z tą z prawdziwego życia.

Z uwagi na autentyczność tych wydarzeń trochę zmieniłem lub ukryłem niektóre fakty. Jednak ich sens, prawdziwość itp. pozostaje niezmieniona.

Oczywiście nie oznacza to, że moja opowieść  współgra z “psychologią życia”

Wampir jest oczywiście tylko symboliczny. Mam na myśli tytuł. Chyba trochę tak jak “Trzej muszkieterowie”, chociaż było ich czterech.

Rzeczywiście fantastyki nie ma tu wcale. Nie wiem czemu nie wypatrzyłem wytkniętych tu powtórzeń, a na pewno przeszkadzają one w odbiorze. Może dlatego, że tekst ten powstał dosyć dawno.  Według mnie szerokie biodra i wąska, wyraźnie zaznaczona talia są atrybutami kobiecości, a przez to i nienaganności, to odróżnia kobietę od mężczyzny. “Incydent z dzieciństwa Anny” miał pokazać, że bohaterka to kobieta groźna, odważna, nie umiejąca łatwo wybaczać tym, którzy ją lub jej bliskich skrzywdzili. Jak widać nie udało mi się tego przekazać. Dziękuję wszystkim komentującym za trud. Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka