- Opowiadanie: Koala75 - Żanna i dżinn

Żanna i dżinn

Jest to dalszy ciąg szortów: Dżinna i Żanna. Zapraszam do przeczytania ich wcześniej, ale nie jest to konieczne. Obecny szort jest osobną całością, z bardzo prostą fabułką/bajeczką.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Żanna i dżinn

Tym razem Żanna nie dyktowała mi nic, tylko opowiedziała w tajemnicy przed Markiem. Opisuję wydarzenie zgodnie z jej relacją, nie ubarwiając, ani niczego nie dodając, ani nie ujmując.

Jak wiecie (albo nie) z tekstów „Dżinna” i „Żanna”, kobieta obawiała się, że jednak odnajdzie ją w Polsce były pan, dżinn, od którego uciekła. Wprawdzie psy ją zabezpieczały przed czarami, ale zdawała sobie sprawę, że nawet bez czarodziejskich mocy dżinn może jej zrobić krzywdę. Gdy tylko dowiedziała się, że policja organizuje kurs samoobrony dla kobiet, zgłosiła się i została przyjęta. Pilnie uczęszczała na wszystkie zajęcia i mimo, że nie była młoda, stała się przykładem dla pozostałych pań. Nawet po zakończeniu kursu organizatorzy zaproponowali jej udział w szkoleniu dla policjantów, z obietnicą poprowadzenia przez nią w przyszłości kursu dla kobiet. Żanna wykorzystała przychylność władz i jej pies, a także Marka, zostały nauczone rozpoznawać broń palną i ukrywać się, żeby zaatakować w odpowiedniej chwili, na przykład trzymającego pistolet. Pewnego dnia wszystko to się przydało.

Było słoneczne przedpołudnie. Marek pracował w firmie, Żanna zajmowała się kwiatami w jego ogrodzie. Psy leżały na tarasie, wypoczywając po szalonej wspólnej gonitwie między drzewami. Nagle poderwały się i warcząc ukryły za krzakami.

– Znalazłem cię – powiedział mężczyzna, wchodząc do ogrodu i zamykając za sobą furtkę.

Żanna od razu rozpoznała dżinna, mimo europejskiego ubrania, które założył. Zobaczyła też pistolet, który trzymał w prawej dłoni.

– Jak mnie znalazłeś, panie?

– Nie trzeba było ćwiczyć czarów według księgi, którą ci kupił w antykwariacie twój obecny właściciel. To do mnie dotarło i tak do ciebie trafiłem. Zostaniesz srogo ukarana. Wiesz na co mnie stać.

Żanna wiedziała, jak dżinn potrafił dręczyć słabszych i znała jego charakter. Jej szansą była obecność psów. Ćwiczyła zaklęcia z księgi i wiedziała, że nie tracą mocy przy psach, w przeciwieństwie do dżinnowych, ale problem był pistolet. Napastnik niedbale nim wymachiwał, ale mógł użyć.  Kornie pochyliła się, stwarzając wrażenie zrezygnowanej i czekając aż oprawca się zbliży. Gdy wyciągnął rękę, by kobietę chwycić, ta wyćwiczonym na kursie kopnięciem wytrąciła mu broń i korzystając z zaskoczenia, rzuciła opanowanym chwytem cięższego mężczyznę na ziemię. Padł twarzą na grabki, a Żanna siadła mu na plecach, wykręcając ręce. Jeden pies przyniósł jej pistolet napastnika, a drugi po komendzie: – Kajdanki! – dostarczył prezent, który dostała na zakończenie kursu. Żanna zdawała sobie sprawę, że poza ochronnym otoczeniem, generowanym przez psy, moce czarnoksięskie dżinna wrócą i nie może pokonanego wydać policji, bo się wymknie. Poza tym musiałaby się tłumaczyć i wyjaśnić wiele rzeczy, co nie byłoby dobre dla niej i dla Marka.

– Zostaniesz ukarany, zgodnie z regułami dotyczącymi zwyciężonych dżinnów – powiedziała do leżącego.

Zaklęcie zmniejszania podziałało i po chwili dżinn wielkości pajączka znalazł się w metalowej buteleczce, do której zakrętkę Żanna przyspawała specjalnym czarem, dla pewności. Buteleczkę zakopała pod jabłonką.

Zdążyła w samą porę, bo właśnie wrócił Marek i zapytał, witając się z psami:

– Jak wam minęło pół dnia?

Żanna, otrzepując ręce z ziemi, odpowiedziała z uśmiechem:

– Chyba mam szczęśliwy dzisiaj dzień. Zaraz zjemy coś dobrego na obiad i szarlotkę na deser.

Koniec

Komentarze

Witaj, Koalo75. :)

Wpadło mi w oko, że…

Jak wiecie(tutaj brak spacji)(albo nie) z tekstów „Dżinna” i „Żanna”, kobieta obawiała się, że jednak odnajdzie ją w Polsce były pan, dżinn, od którego uciekła;

Żanna wykorzystała przychylność władz i jej pies, a także Marka, zostały nauczone rozpoznawać broń palną i ukrywać się, żeby zaatakować w odpowiedniej chwili, ma przykład trzymającego pistolet. – a tu chyba jest literówka

 

Sympatyczny szort, w którym obok baśni mamy tym razem nawet nieco grozy. :)

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Bruce, efekty niewłaściwych okularów, albo działań chochlika, usunięte. smiley

Ładnie dobrałaś zdjęcie do tekstu. yes

I mnie się podoba. To aktorka, która w “Wejściu Smoka” grała siostrę Bruce’a Lee. :)

Pecunia non olet

Hej No i nabiła go w butelkę. Ten fragment o padaniu twarzą na grabki całkiem mocny ;) Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Bruce, nie pamiętałem już jej. :(

Bardzie, …i nakrętkę umocniła. :)

OK, jest istotne wydarzenie w życiu Żanny. Ale jakoś nie wystarczyło mi go na pełną fabułę. Puenta mnie jakby rozczarowała. Zjedli szarlotkę. I? Owszem, dżin został zakopany pod jabłonką. Ale czy to ma jakiś wpływ na smak ciasta? Czy jabłka zdążyły w ogóle urosnąć przez dwie czy trzy godziny? A może jakieś działanie magiczne, że siła pokonanego wroga przechodzi razem z jabłkami? Nic o tych rzeczach nie mówisz…

Było słoneczne przedpołudnie. Marek był w firmie,

Byłoza.

Babska logika rządzi!

Bruce, nie pamiętałem już jej. :(

Zaraz na początku jest taka scena, ojciec opowiada Lee o niej i jej grobie – zaatakowana przez zbirów (na czele ten z blizną), nie była w stanie sama się obronić, popełniła samobójstwo, wbijając sobie szybę w brzuch. 

Pecunia non olet

Finklo, usunąłem wskazaną byłozę. Szarlotka pojawiła się stąd, że miałem na nią wielką ochotę pisząc tekst, a nie jako puenta i tak już zostało. Rzeczywiście bez zaskakującej puenty ten szort. Gdybym dopisał na końcu, że nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać sztuka samoobrony, zwłaszcza kobiecie, to byłby już dydaktyczny…, nie puenta. smiley 

Bruce, dzięki za przypomnienie. yes

Króciutkie ale fajne

Kaziku, miło powitać nowego czytelnika z pozytywnym komentarzem. Mam nadzieję, że ta miniaturka nie zniechęciła Cię, by zajrzeć do poprzedzających ją, też szortów: Dżinna i Żanna. :)

Pogrzebała go żywcem! Czyli posmakowałeś horroru… Jak Ci z tym?

Ja martwiłam się o pieski, gdy już były bezpieczne poczułam ulgę wink

M.G.Z. Zamieniła go jeszcze w pajączka. Złol pokonany. Taki horror, że hej. :)

Pieski szkolone. Wiedziały, kiedy mogą wyjść z ukrycia.

(Wiem co powiecie… że powinienem czytać ponownie teksty z erokonkursu, ślęczeć nad moimi tabelkami i ale po prostu nie mogłem się opanować, jak zobaczyłem dalszą część przygód Dzinny trzeciego stopnia :) )

Też martwiłem się o pieski (bo nie robi się krzywdy pieskom, a bałem, że jednak zły dżin jeszcze coś bardzo złego wywinie) – więc podobnie jak u M.G.Zanadra pojawiło się na koniec uczucie ulgi.

Choć trochę nadal odczuwam niepokój, że główny złol jest tak blisko (mimo że pomniejszony, zmieniony w pajączka i zakorkowany). Co będzie dalej?

 

I cóż dużo tu mówić misiu – misię :)

entropia nigdy nie maleje

Jimie, może trochę czasu upłynie, nim ktoś nieopatrznie złola wykopie i pokona czar spawający zakrętkę z buteleczką, a póki są pieski, czary złola nie działają, nic nie może zrobić. :)

Ufff… i całe szczęście!

Byle pieski go przypadkiem nie wykopały!

entropia nigdy nie maleje

Jimie, obyś w złą godzinę nie wypisał. :D

Hej Koala75 !!!

 

Bardzo fajna opowiastka. Pomysłowa, lekka. Super!

Jestem niepełnosprawny...

Dawidiqu, super, że spodobała się. Jak napisałem w przedmowie, jest to kontynuacja szortów Dżinna i Żanna. Może Cię nie zanudzą, jeżeli do nich zajrzysz. :)

Okazuje się, że Żanna jest dzielna i niedobry dżinn nie zrobi krzywdy ani jej, ani pieskom. Przynajmniej w tym odcinku. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, chyba będę musiał się wybrać do Marka i Żanny. Może opowiedzą coś ciekawego, jak im się żyje bez zagrożenia dżinnem. Skoro ma być następny odcinek… :) 

Mam wrażenie, Misiu, że Marek i Żanna znaczą dla Ciebie więcej niż zwykli znajomi, więc wizyta u nich będzie na pewno wielką przyjemnością. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, oczywiście, jak wszyscy, jednych znajomych lubię i cenię bardziej niż innych. Ty należysz do tych bardziej, mimo że znamy się tylko z NF. :)

Misiu, jestem wzruszona wyznaniem, że „należę do tych bardziej” i muszę dodać, że ta sympatia jest wzajemna. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, heart

Misiu, kiss

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, blush

Misiu, kisskiss

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, jak dobrze misię zaczyna dzień! :)

Misiu, jestem przekonana, że to dzień pierwszy z mnóstwa kolejnych, a każdy będzie lepszy od poprzedniego! ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, dobrze by było. Miło, że jesteś optymistką. :)

Uff, przez cały tekst bałem się, że na koniec któryś z psiaków ucierpi. Na szczęście to komandosi. Nie spodziewalem się że dżinn zostanie rozwalony dzięki kursowi samoobrony :) Przyznaję się, że nie wierzyłem w bohaterkę i obstawiałem, że dostanie łupnia. A tu niespodzianka. Pozdrawiam!!

„Temu, kto nie wie, do jakiego portu zmierza, nie sprzyja żaden wiatr.“ - Seneka Starszy

Waszmości, dżinn nie mógł czarować w obecności psów (Żanna), więc umiejętności z kursu się przydały i wystarczyły. :)

Łał, nasze uniwersum rozrasta się na wszystkie strony.

Trochę sporo streszczeń i nie do końca wiem, komu to Żanna opowiadała, chyba że Tobie, Misiu, bo masz w domu portal i z nią gadasz. :D Ale po kolei – fajnie wprowadzone te nasze ludzkie umiejętności, które się potem przydały. Czary to jedno, a walka drugie. A dżin i cała akcja przypomniały mi czasy oglądania “Supernatural”. :)

 

– Chyba mam szczęśliwy dzisiaj dzień.

Tu bym zmieniła, że “Chyba mam szczęśliwy dzień”.

 

 

 że powinienem czytać ponownie teksty z erokonkursu

Jim, a po co masz nad tym ślęczeć? Teksty nie uciekną. :) Zawsze nadchodzi taki moment, w którym siadamy do czegoś z nową energią. Ale najpierw musimy się pozytywnie naładować i ta okazja przy zabawie tekstami jest idealna. :D

Ananke, miło, że sięgasz do otchłani Poczekalni. :)

Sięgam w różne miejsca, bo ja tak skaczę po forum, chyba za pomocą Twoich portali. :)

Ananke, to nie moje, ja nie mam portali. Marek(ten drugi) ma jeden w łazience, a drugi portal ma Bardjaskier w szafie. O innych nie wiem. :)

Na pewno jest portal na forum, który potrafi przenieść nieoczekiwanie w inne miejsce. :)

Ananke, może ktoś ze starszych stażem zabierze głos w tej sprawie. Ja jeszcze nie wiem. :) 

 

Staż mam chyba stosowny, więc moge wyznać, że owszem – za każdym razem kiedy zaczynam czytać nowe opowiadanie, mam nadzieję przenieść się do innego świata i choć nie zawsze, to w przeważającej części przypadków tekst przenosił mnie do innego gdzieindzieja. ;) 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, znaczy, taki portal jest u Ciebie. Może jeszcze ktoś ma podobny? :)

Nowa Fantastyka