- Opowiadanie: Koala75 - Jak napisać

Jak napisać

Oceny

Jak napisać

Jak napisać tekst lekki i przyjemny z zaskakującym końcowym twistem, gdy takiego oczekuje czytelnik? Których używać słów, jak je splatać w piękne zdania?

Unikać grozy i wieloznaczności? Ewoluować charakter bohatera, żeby nie był sztywny, płaski? Herosowi zafundować dużo przygód, czy lepiej mało? Piętrzyć trudności i przeciwności? Dać mu możliwości ich pokonywania lub zdolność nabywania takich umiejętności, czy zrobić go pechowcem lub niedorajdą? Co zrobić, żeby nie wpaść przy tym w banał? Jak pisać fantastycznie i nie tylko dla siebie?

Najlepiej, gdy pozwolę AI, żeby rozwinęła podrzucony pomysł i dam jej pełną swobodę. Sukces będę mógł przypisać sobie, a porażkę jej.

Koniec

Komentarze

Jakoś nie wiem, co autor miał na myśli.

Lożanka bezprenumeratowa

Ja za to wiem, aż za dobrze. Wszelkie swoje porażki (nie tylko literackie) zrzucam na karb AI.

A te rozterki znam pod zbiorczą etykietą “blokady twórczej”.

Trafne.

Przynajmniej do mnie… we mnie trafiło (nothing personal) ;-)

entropia nigdy nie maleje

Koala75

“Najlepiej, gdy pozwolę AI, żeby rozwinęła podrzucony pomysł i dam jej pełną swobodę”.

”Sukces będę mógł przypisać sobie, a porażkę do niej”.

Koalciu –  ślicznie, inteligentnie i bystrzacko to wszystko ująłeś – jednak…?otworzyłeś puszkę Pandory – zapraszam “tych, co to chcą, mogą i uwielbiają nowe pomyślunki”, oby nadali tym dwóm zmyślnym zdankom, wspaniałe, z rozmachem i wyobraźnią (jak nie moje) odpowiedzi.

Ja letko pierwszy:

Mając do czynienia z AI (A-lle I-ntruz-Luz), którego nie można w złości lub zazdrości pobić po buzi, lub w pupkę – możemy “wejść” w wielkie, nieprzewidziane i nie do końca możliwe do uświadomienia gó…..ko! **Zahaczamy o filozofię połączoną z dobrym wychowaniem i jeszcze… **– co by było, gdyby AI się wzięło i wkur… ło!

 

A oto co ja, A-lbo I-nteligientny-L-uzio mogę, bo muszę wy lub zmyślić – a co dopiero On – och, przepraszam Ona – Inteligencja!

**Których używać słów, jak je splatać w piękne zdania? – użyć słów tylko super wieloznacznych na CH, na K i oczywiście na Spier. Dziadu – jak się tego sporo “w kupce” użyje – wtedy zdania same się splotą w idealny słowno-muzo-inteligencki… potok, rój pszczół lub mój ch… olernie i natrętnie piękny słów znój (ale mi się pisnęło).

**Unikać grozy i wieloznaczności? – Wieloznaczna groza (dam ci: w stopę, głowę, dużo w kieszeń…) zawsze musi być – czytelnik ma wtedy nadzieję na to, że trafi mu się to, czego jeszcze nigdy nie doznał, więc czyyyyyyyyyyyyyyta! 

**Ewoluować charakter bohatera, żeby nie był sztywny, płaski? – Jeśli bohater jest przez całą ‘akcję’ sztywny… na płask (czy możliwe na płask?) – wtedy akcja – żeby zrównoważyć tę jego sztywność – staje się giętko-płynna, czym zaciekawia – bo ‘płynąć’ ku… będąc uczuciowo miętko-giętkim – to jest to, na co czekają.. – nie dopiszę, kto… bo się boję. 

**Herosowi zafundować dużo przygód, czy lepiej mało? – Koalciu – pytanie zgrozo-retoryczne – jak w dobrym filmie klasy D – duuużo ‘górnolotnych’ przygód połączyć – żeby nie zanudzić – sprawozdaniem z rządzącej śpiewogry u pewnego R-księdza na przykład, a potem znowu no, te, ‘duuużo przygód..

**Piętrzyć trudności i przeciwności? – Tylko piętrzyć!! Im więcej pięter, tym trudniej czytelnikowi dojść, dotrzeć aż do sensu całego dziełka – a o to chyba nam pisarzykom się rozchodzi…?

**Dać mu możliwości ich pokonywania lub zdolność nabywania takich umiejętności, czy zrobić go pechowcem lub niedorajdą? – tylko pechowco-niedorajdą w jednym i jedynym. Każdy czytelnik, poza tym, że “fajnie jak się czyta o czymś, co im bohaterom także w życiu nie wyszło, to jeszcze niedorajdczyk…?”. Och tak. Dobra książka. Do biblioteki ci pstryknę kolego.

**Co zrobić, żeby nie wpaść przy tym w banał? – banał sam już w niektórych z nas od urodzenia wpadł – należy zrobić all, żeby przypadkiem z niego nie wypaść – gdyż – bycie banalnie-innym niż wszyscy – więc, nareszcie popularnym – stanowi o wartości artystycznej każdego tfurcy, nawet pisarza też…?

**Jak pisać fantastycznie i nie dla siebie? – Jeśli się pisze dla czytelników, to przecież nie dla siebie, prafda? To po co zatracać się jeszcze (jak ciągle na NF) pisaniem grozo-fantasy-fanatyczno-fantastycznym… Brrr.

Powyższe wypocinki pewnego pisarczyka to wielkie nic.

Jak pozwolimy AI poszperać w naszych główkach i paluszkach klawiaturkowych – to będzie pisarskie, światowe, biliardowe dopierro burdello!

Summa.

Koalciu, proszę. Jak na razie – pozwólmy AI zarabiać dla mnie Euro-Dolary na giełdzie nowojorskiej (ja śpię, a on mi zarabia) – jednak (dla uspokojenia) piszmy, co nam Bóg pozwala – a świetne pisanie On ‘daje’ tylko tym, co dobrze czynią innym… no, ale to już na inny czas filozofowanie, czasem też dawanie…

LabinnaH

uLabinnaHHannibaLu…

Jeśli nie przerażają Cię całkowicie twory AI, zapraszam do mojego / nie mojego – eksperymentu, gdy zaprzągłem AI (ściślej chatGPT) – do pisania:

 

Paragrafowa gra stworzona z pomocą AI

 

eksperyment udał się tylko częściowo, musiałem dokonać korekt i rozbudować nieco prostą bardzo linię zdarzeń – niemniej jest to chyba pierwszy tutaj utwór przy współudziale AI (przynajmniej pierwszy o którym wiemy, być może niektórzy już od dawna takie piszą – ale się dranie – nie przyznają!)

 

pozdrawiam,

 

Jim

 

PS.

 

Drogi Koalo75,

mam nadzieję, że to nie moje potyczki / styczki z AI były impulsem do powstania tej uroczej stosłówki?

entropia nigdy nie maleje

Taaa, wtedy sukces związany z zasięgami będzie zapewniony. To nie ja, znaczy w klawiaturę stukam ja, lecz takie zdanie ma odnośnie polskiego rapu pewien krytyk muzyczny, głównie chodziło mu o bananowych raperów i pewną wytwórnię. 

Gdybyż, Koalo, ta AI dobrze pisała, ale tak nie jest, natomiast nauczyciele mają spory kłopot z ocenianiem prac, esejów.

Z drugiej strony może to jakieś wyjście dla uczniów? Zyskają tym samym czas, bo co zrobić, gdy dorośli i system edukacji okrada ich z dzieciństwa, studiowania?

Konkluzja misię:))

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Jim

Zauważam, że mamy podobnie przychylne nastawienie do wszelkiego rodzaju nowości. 

Przeczytałem twoje opowiadanie-eksperyment. Niezależnie od tego jak bardzo nam, “normalsom” pisarzom pasuje, jestem niezwykle zainteresowany realiami konkretnego twojego i JEJ – AI wspólnej pracy.

Konkretnie – krok po kroku – zależy mi na możliwym odsłonięciu niezwykłej tajemnicy współpracy twórczej pomiędzy czymś żywym (to prawdopodobnie ty) i jeszcze na razie Nią, nieożywioną.

Prawdopodobnie nie będzie łatwo “tu i teraz” mi to wykazać (nie wiem, jak dużo czasu to trwało aż do wyniku w podanej przez ciebie formie – być może znasz w języku angielskim z netu jakieś sensowne (krok po kroku) artykuły na ten temat. Bardzo chciałbym w to wejść, wskoczyć, popływać i zobaczyć jak to się odbywa.

Gdybyś był z Warszawy – a przetłumaczenie mi sedna sprawy na NF byłoby raczej trudne – moglibyśmy się zobaczyć i coś wykukać.

Pozdrawiam twórczo

LabinnaH

LabinnaH

Spróbuję Ci na priv napisać. Ale najpewniej już jutro. Jakbym zapomniał, to mi przypomnij.

Na razie to w wielu aspektach jest jeszcze rozczarowujące niestety. Gdybyś pisał po angielsku – to bardziej – bo zaobserwowałem, że mimo, że polecenia wydaję po polsku, to gdzieś wewnętrznie są one tłumaczone na angielski, następnie udzielana jest (też w sposób dla mnie niewidoczny) odpowiedź po angielsku, a dopiero potem tłumaczona na polski.

Kolejnym minusem, o którym się niedawno dowiedziałem, jest to, że to konkretne AI (chatGPT) wchodzi właśnie w fazę płatną (niewygórowana cena: 40$ za miesiąc, ale jednak) – muszę doczytać dokładnie ile można w wersji bezpłatnej a ile w płatnej, bo ostatnio po prostu jej nie używałem, bo nie miałem potrzeby (następną paragrafówkę mam w planach, ale już bez pomocy AI).

Ewentualnie opiszę to po prostu w wątku pod opowiadaniem (jak nie zapomnę), albo w wątku o AI (jest gdzieś taki w Hydeparku, coś tam nawet skrobnąłem w nim, muszę odgrzebać).

entropia nigdy nie maleje

Kochani czytelnicy, w tym drabblu zebrałem, tak mi się wydawało, myśli kłębiące się w głowie początkującego autora (już siebie za takiego nie uważam, ha, ha,laugh) po otrzymaniu feedbacku na pierwszy tekst. Miał to być żart, a widzę, że potraktowaliście poważnie. Niezbadane są wyroki…

Koalo75, niezwykle mądre i ze wszech miar słuszne rozmyślania. Ja również nie mam pojęcia, jak zadowolić czytelnika. Publikuję, myślę, że to arcydzieło przez wieeelkie “A”, a tu – kotlet, czyli “klops, papciu, klops!” (z “Pana Samochodzika”, Szykulska). :) Cóż, będę próbować dalej… :))

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Bruce, “człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi”. Próbuj, próbuj, bo nieźle Ci te ‘próby’ wychodzą. :)

Jak napisać tekst lekki i przyjemny z zaskakującym końcowym twistem, gdy takiego oczekuje czytelnik?

Czytelnik takiego oczekuje? Poproszę, Koalo, przykład lekkiej i przyjemnej powieści, która odniosła światowy sukces i sprzedała się w milionach egzemplarzy. Pomijając, z naturalnych przyczyn, literaturę dziecięcą.

 

Darconie, chyba początkujący autor nie myśli od razu o światowym sukcesie. A literatura dziecięca jest najtrudniejszą ze względu na czytelnika i zadania.

Hej 

Temat AI jest ostatnio na topie w szczególności wśród artystów. Jednak wydaje mi się, że tworzenie prozy przez AI jest mało prawdopodobne. Wyobraźnia jest czymś niesamowitym jedną z tych rzeczy w których maszyny nie zdołają (ośmielę się użyć słowa) nigdy dorównać człowiekowi. Ale może po prostu jestem niepoprawnym optymistą:)

Tekst super :) wątpliwości co do moralnego aspektu wykorzystania AI by ułatwić sobie prace dają do myślenia i pomimo mojego optymistycznego wstępu niepokoją.

Pozdrawiam  

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Bruce, “człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi”. Próbuj, próbuj, bo nieźle Ci te ‘próby’ wychodzą. :)

Wzajemnie. :)

Pecunia non olet

Chyba się nie zrozumieliśmy, Koalo. Miałem na myśli, że nie czytałem chyba niczego, co było “lekkie i przyjemne” i jednocześnie odniosło światowy sukces. Tym samym – wcale nie tego szuka czytelnik.

A literatury dziecięcej nie deprecjonowałem, tylko oddzieliłem ze względu na jej charakter i naturalną “cenzurę”, która pozbawia ją wielu dramatycznych i traumatycznych tematów, na rzecz właśnie lekkości i przyjemności.

 

Bardjaskierze, mnie też niepokoją AI, ten ich rozwój. Nie jestem optymistą jak Ty.

Bruce, smiley

Darconie, nie napisałem i nie uważam, że każdy czytelnik szuka ‘lekkiego i przyjemnego’ Też nie twierdzisz chyba, że każdy czyta tylko to, co odniosło światowy sukces. Zgadzamy się co do literatury dla dzieci, więc peace.

A, rozumiem. Sam dopisałem sobie po słowach “takiego oczekuje czytelnik”, i który odniesie wielki sukces, bo jednak na końcu wspominasz o sukcesie ;)

Ale w takim razie czekaj, czy pisząc lub siadając do pisania, zastanawiasz się, “czy to się spodoba czytelnikowi”? Zadałeś sobie kiedyś takie pytanie? Czy dobrze interpretuję drabble?

 

Misiu, tylko: porażkę jej. Nie “do niej”.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Darconie, drabble nie jest autobiografią, wyjaśniłem to w pierwszym komentarzu, ale chyba mało jest piszących dla siebie, bo muszą. inaczej się uduszą.

Tarnino, nie umiałem inaczej uzyskać setki, ale będę kombinował. :)

Edytka: Udało się. “Chcieć, to móc”.

Tyle ważnych pytań. ChatGPT, create successful novel, please…

Morgoth

Hallo, hallo – już to “kręcę” – już nie będę taki tutaj NAJ-ostatni (cholercia) – na 15 opowiastek mam AŻ 1 bibliotekę! Krótko, więc treściwie.

Morgoth – nareszcie mam od ciebie ChatGPT wielbłąda, którego wykorzystam do Nobla – dodatkowo ‘AI LAMDA’ się przyda.

Dzięki Morgoth – już wszedłem, a tam ha, ha, ha:

**Do Kindla używają Chat…

**Napisz powieść z ChatGPT – gł. bohater, otoczenie, motyw.

**Burza mózgów nad imponującym epickim zestawem…

**Jak wykorzystać Chat… do napisania książki – od podstaw.

**Chat… – kreatywny partner do pisania itp.

Przy okazji – pytanie do absol. wszystkich:

Czy ktoś z “naszych” tutaj – spróbowal już wstawić opowiadanie do Kindla na Amazon za 0.99 $ (chętnie podkupię genialnego pol-eng tłumacza).

Czy może wiecie, czy Amazon w Polsce coś takiego zamierza lub kombinuje – to dla nas zdolnych – kuupa kaasy, isn’t it?

Proszę o podpowiedzi. 

LabinnaH

p.s. Tych, którym się z tym co powyżej raczej nie podobam – solenne sorry, ale brak weny = brak skrupułów, jak to u mułów = czasem lubię żartować… więc…?

Zmartwię Cię, LabbinaH,  można stworzyć filtry – AI kontra AI, następnie zablokować przepustowość chatbotami. Ryzyka są poważniejsze, związane z dezinformacją (niskokosztowe generowanie, prowdopodobnych, znaczy uznawanych przez człowieka treści i inne. Odszukam ten znany art i jutro wieczorem wstawię. Test Turinga generalnie by zdała, co widzieliśmy już w zeszłym roku (historia z inżynierem).

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Kiedyś próbowałem robić ze znajomym grę fabularną typu RTSy Paradoxu z eventami i na pewnym etapie produkcji w ramach eksperymentu zaangażowaliśmy któryś (wówczas dość ubogi) chatbot. Wyszło… średnio w najlepszym razie, bo przy każdej próbie uwziął się na jakieś głupie słówko w opisie i kreował wokół nich całe fabuły. Także jeszcze przez chwilę raczej mi sukcesu wydawniczego nie zapewni, ale trzeba uzbroić się w cierpliwość.

Tjaaa, sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą… W jakiś pokrętny sposób skojarzyło mi się to z zakładem Pascala – człowiek stawia się w pozycji, w której nie może przegrać.

A wydaje mi się, że lekkie i przyjemne są na przykład kryminały Christie. Znaczy, jeśli ktoś lubi trupy.

Babska logika rządzi!

Finkla

Tjaaa, sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą…

 

Też takie przesłanie tego utworu mi się wydawało głównym :)

 

lekkie i przyjemne są na przykład kryminały Christie

Jak ogólnie nie jestem wielkim znawcą kryminałów jako takich, to bardzo lubię konstrukcję “Dziesięciu Murzynków”. I bardzo podoba mi się odpowiedź Christie na pytanie skąd bierze inspiracje do swoich kryminałów (cytat niedokładny):

najlepsze pomysły przychodzą mi podczas mycia naczyń – bo to czynność tak głupia, że myśl o morderstwie nasuwa się sama

 

 

Asylum

Przejście testu Turinga niewiele dowodzi.

Sporo ludzi by go nie przeszło… Być może nawet większość ;-)

A co do systemów, które je przechodzą, to mam anegdotkę z mojego własnego życia:

 

Na przełomie ubiegłego i obecnego tysiąclecia byłem bardzo dumny z siebie, że napisałem zaawansowanego chatbota (nie tak zaawansowanego jak chatGPT, ale nie był to mój pierwszy chatbot a już chyba piętnasty i miał bardzo ciekawą nazwę, może kiedyś ujmę to we wspomnieniach, bo to zakrawa na pewnego rodzaju kpinę historii) – który wykorzystywał mechanizmy uczenia się, szerokiego kontekstu itp. – nie, nic z sieci neuronowych, ale np. uczył się nowych słów (później wykorzystywałem dużo prostsze wersje tego bota do celów semi-komercyjnych, użytkownicy strasznie trollowali tych potomków mojego bota, szczególnie jedną bardzo mocno upośledzoną prawnuczkę tegoż, biedną bocicę z 2011 – co mnie samego rozbawiało do łez jak analizowałem czego bociczka się nauczyła od użyszkodników).

Byłem z niego tak dumny, że pochwaliłem się koledze, z którym kiedyś współpracowaliśmy.

On mnie wysłuchał, pokiwał głową i stwierdził, że też zrobił bota, który na dodatek przechodzi test Turinga i do tego na tym zarabia.

– Jak to? – spytał zdziwiony Jim.

– Wiesz, pracuję teraz dla takich różowych stron. Tam są podane numery, można sobie odbyć rozmowę smsową z rozpaloną panią.

– I?

– I te panie nie istnieją. Nasz bot z tymi napaleńcami rozmowia.

– Serio?

– Serio. W zeszłym tygodniu jakiś facet przez dwie godziny wydał majątek na kilkadziesiąt smsmów do naszej różowej wirtualnej ślicznotki.

– I jak to osiągnąłeś? Jakaś analiza statystyczna wypowiedzi? Uczenie nadzorowane?

–Nie, nie, zwykła bazka niespełna tysiąca wypowiedzi w stylu “tak, kochanie” albo “rozpalasz mnie, mysiu pysiu” dziś dodam tam by nie mogła wysłać tego samego co ostatnio, bo ten facet pewnie by pisał dalej, gdyby nie to, że trzy razy pod rząd dostał te same odpowiedzi.

 

Jeszcze taka ciekawostka – poprosiłem chatGPT by napisał prosty chat z możliwością uczenia się…

Napisał dość prostą funkcję, która rzeczywiście potrafi uczyć się nowych słów a następnie przeprosił:

 

AI:

Ten przykład jest bardzo podstawowy i pozwala tylko na uczenie się nowych słów, nie ma możliwości uczenia się nowych odpowiedzi na słowa, które już bot zna, ani przechowywania ich w pamięci. Aby rozwinąć chatbota i uczynić go bardziej zaawansowanym, można dodać bazy danych lub korzystać z bibliotek typu NLU.

 

Więc chwila, gdy przy pomocy jakiegoś potomka chatGPT będziemy w stanie napisać kolejnego potomka chatGPT (co jest warunkiem koniecznym osobliwości technologicznej) właściwie… już minęła :)

 

Na pocieszenie dla pesymistów i ludzi przerażonych rozwojem technologii powiem, że próbowałem zaprząc chatGPT do mniej i nieco bardziej złożonych zadań programistycznych niż pisanie kolejnych pokoleń chatbotów – i niestety jeszcze programowanie mu za dobrze nie idzie – owszem, rzeczy oczywiste zrobi dobrze, ale rzeczy trochę mniej standardowe – już dużo gorzej. Przy czym wiadomo – programowanie jest rzeczą dużo trudniejszą niż tworzenie literatury, bo program musi być nie tylko zrozumiały dla czytającego, ale musi też działać, a literatura jak nie działa to zawsze można zwalić na odbiorcę, że nie zrozumiał :)

 

Mor­gothLa­bin­naH

 

Jeśli Was rzeczywiście interesuje temat – odpowiedziałem jak wygląda współtworzenie z chatGPT w wątku hydeparku dotyczącym AI

entropia nigdy nie maleje

Nie przyszło mi do misiowego łebka, że ten drabbelek może wywołać taką interesującą wymianę zdań. Jak najbardziej ją popieram (do wiadomości Admiralicji) i kontynuujcie proszę.

A wydaje mi się, że lekkie i przyjemne są na przykład kryminały Christie. Znaczy, jeśli ktoś lubi trupy.

<tu wstawić zły śmiech>

Sporo ludzi by go nie przeszło… Być może nawet większość ;-)

Są takie anegdoty w sieci, jak to szef faceta myślał, że z facetem rozmawia, a rozmawiał z botem :)

Na pocieszenie dla pesymistów i ludzi przerażonych rozwojem technologii

Nic nas nie pocieszy :(

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnina

Nic nas nie pocieszy :(

 

 

Niestety. Nic nas nie pocieszy.

Uściśnij kogoś w pobliżu nim podzielimy los dinozaurów.

Przy braku ludzi może być pluszak ;)

 

entropia nigdy nie maleje

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Masz tu na pocieszenie prostą melodyjkę z chińskiej bajeczki dla dzieciaczków :*

 

 

entropia nigdy nie maleje

Jimie, masz rację z testem Turinga – przecież wiesz. :-)) Niemniej język naturalny pozostawał wyzwaniem przed Chatami (tym i wcześniejszych generacji). Obecny jest już naprawdę niezły (mówi technooptymistka), za to sposób losowy generowania wypowiedzi (stochastyczna papuga – linki do tego artykułu, który zrobił sporo zamieszania zamieszczę w wątku o AI, czy ej…ai ) bezpośrednio prowadzi do urzeczywistnienia się przewidywanych naprawdę poważnych i nieuniknionych ryzyk związanych z podobnym sposobem powstawania treści, które przez wielu ludzi odbierane mogą być jako prawdziwe, naturalnie, jeśli czym prędzej nie powstaną regulacje, ponieważ łatwo trenować AI w oparciu o obecne otwarte zasoby.

Sprawa jest na długą dyskusję, pewnie nie jedną i nie na forum, bo: szybkie i łatwe tworzenie dezinformacyjnych treści połączone z czasochłonnym procesem weryfikacji nieistniejących artykułów i faktów; wartość udostępnianych przez ludzi danych, np. altruistycznym (tu Unia też zaliczyła skuchę) fundacjom, które za chwilę mogą być dostępne jako dodatkowa płatna usługa np. przez NFZ, ponieważ powstaną "silniki" zasilane generowanymi AI; do tego dochodzą jeszcze pakiety uprzedzeń i stereotypów z naszej przeszłości, ponadto wyraźne odchylenie prawicowe, nie może być inne z uwagi na historię.

Wygenerowanie AI rozróżniającej teksty, czyli filtry, jest procesem podobnym – trenowaniem na innych zasobach. Zabawna byłaby taka walka, bo np. człowiek popełnia błędy, np interpunkcyjne, literówki, nie ma wszystkich równych zębów… Uuu wyobraziłam to sobie…

Odwzajemnię się też prawdziwą anegdotą. Na bazie chatbota o wcześniejszej iteracji grupa pasjonatów stworzyła narzędzie dla ludzi pracy (bazujące na j.naturalnym), aby ci mogli dowiedzieć się jakie są ich prawa i co można zrobić w konkretnych sytuacjach. Nie dość tego, że odpowiedzi padały różne w zależności od postawionego pytania (zero linków do materiałów źródłowych – wyższość prawdopodobieństwa, niestety też pozycjonowania, lecz tu rozumiem mogą być z tym problemy z różnych względów – finansowe odrzucam,  silnika Googla), padła odpowiedź:

– Najlepiej umów się na rozmowę ze swoim szefem i zapytaj go, czy możesz założyć związek zawodowy.

 

Finklo, kapitalne skojarzenie z Pascalem! :-) Właśnie o to chodzi, człowiek nie może przegrać i nawet nie zauważy, że stawia na szalę swoją pomyślność i szczęście, nawet równość i wolność. Christie i ja kofam. xd

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Właśnie o to chodzi, człowiek nie może przegrać

Zakład Pascala, sweet Lord. Zaraz wyjmę Państwo i zacznę lać po głowach, a to jest grube :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dawaj. xd

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Sukces będę mógł przypisać sobie, a porażkę jej.

Krótko, celnie i na temat. Bardzo ładnie to wyszło – imho to ostatnie zdanie najlepiej oddaje oczekiwania odnośnie AI. Wszyscy raptem awansują na kierowników ;-) Oj, będziemy żyć w ciekawych czasach.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Koalo, AI już ponoć maluje, to pewnie i pisać może. Tylko gdzieś tam powraca to pytanie zadane w 1968 “Czy androidy śnią o mechanicznych owcach?”

Nie śnią, nie są człowiekiem, MPJ78, po co im owce? xd

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Wszyscy raptem awansują na kierowników ;-) Oj, będziemy żyć w ciekawych czasach.

Oj, bo AI wcale nie musi mieć ochoty słuchać.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Zakład Pascala, sweet Lord. Zaraz wyjmę Państwo i zacznę lać po głowach, a to jest grube :)

Tarnino, cóżem Ci uczyniła, że mnie Platonem straszysz?

Babska logika rządzi!

Nie Ty, tylko Pascal. Dziwny z niego był człek.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Oj tam, oj tam. Pascal to newton na metr kwadratowy, a Newton był geniuszem. ;-)

Babska logika rządzi!

A Metr też? XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Metr był z Metra cięty… ;-)

Babska logika rządzi!

Ale nie mógł się mierzyć ze Spinozą.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dobra, wymiękam, Spinozę już ledwo kojarzę.

Babska logika rządzi!

A ja głupi myślałem, że ten zakład Pascala to o istnienie Boga… :(

entropia nigdy nie maleje

Zasadniczo chodzi o to, że jeśli istnieje, a Błażejek jest grzeczny, to Błażejek pójdzie do nieba i dostanie harfę. A jeśli nie istnieje, a Błażejek na wszelki wypadek jest grzeczny, to nic nie traci. Asekuranctwo, i tyle.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Do tego to “nic nie traci” było dla mnie zawsze bardzo podejrzane.

Sama tylko koncepcja Boga jest zamachem na ludzką godność. Dopuszczenie, że coś takiego mogłoby istnieć (już pomijając wewnętrzną sprzeczność koncepcji Boga, którą uchyla się jakże zabawnym: Bóg nie musi być logiczny, bo jest ponad logiką i jest niepoznawalny… to skoro tak, to jakim prawem teologia jeszcze gości na uczelniach udając naukę? ;-) ) i miałoby się z tego powodu jakoś inaczej postępować niż gdyby to coś nie istniało – jest infantylizacją człowieka, jego – używając Gomrbowiczowskiego języka – upupianiem, robieniem z niego człowieczka. Tak zresztą jak to ładnie – przez zdrobnienie – ujęłaś w komentarzyku ;-)

Nieskromnie wolę od zakładu Pascala, pytanie Jima: czy gdybyś posiadał/a niezbite przekonanie, że Bóg jakiejś konkretnej religii istnieje, Twoje postępowanie zmieniłoby się choćby o jotę?

 

 

entropia nigdy nie maleje

I tam, jakie asekuranctwo, jeśli Błażejek nie miał i nie ma, cóż stracił? Wyobrażenie, w dodatku czyjeś, silnie promowane, narzucane siłą? Pytanie w tym momencie, tj. jeżeli ktoś mnie chce przekonać do czegoś bardzo usilnie – po co? Powiesz, Tarnino, utylitaryzm, po części tak, ale jeśli argumentów brakuje, są miraże, cierp ciało na Ziemi, bo kiedyś to… zaczynam wątpić. Jakiś rodzaj prawa zachowania energii.

 

Jimie, moje przekonanie chyba nie (choć zawsze trzeba dodać, bo w sytuacjach ekstremalnych – nikt nie może być pewien niczego). 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Autor obserwuje i cieszy się, że filozofia, fizyka, AI, światopogląd i inne spotkały się pod tekstem i zaciera ręce, bo jest to inspirujące do napisania kolejnego drabbla lub przynajmniej dribbla. Obiecuję go pokazać za dwa tygodnie, bo tekścik musi odleżeć, żeby dojrzeć.

O, kurczaki! I ja się się cieszę, Koalo!

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Koala75

Popieram Asylum – i także się cieszę!

Możnaby jeszcze napisać jakiegoś drabbelka o literackim perpetum mobile – Twoje drabbelki inspirują nas do komentarzy, nasze komentarze inspirują Ciebie do drabbelków :)

entropia nigdy nie maleje

Asylum odpowiedź na pytanie o sny androidów w 1968 była jednoznacznie niejednoznaczna, a jej ekranizacja z 1982 choć nieco inna od oryginału też miała swój urok

 Blade-runner GIFs – Get the best GIF on GIPHY 

Jim Bóg nie jest koncepcją, a kimś kto jest ponad wszystkim. Ludzie chętnie o Nim zapominają kiedy ich plany się realizują. Łatwo zaś przychodzi im Go dostrzegać, kiedy świetne, dopracowane w drobnych szczegółach ludzkie plany walą się w gruzy. Choć przecież już dawno powiedziano “Ludzie mają plany, a Bóg z czego się pośmiać” 

 

Z ludzką godnością to bym nie przesadzał. 

 

 

Bóg nie musi być logiczny, bo jest ponad logiką i jest niepoznawalny… to skoro tak, to jakim prawem teologia jeszcze gości na uczelniach udając naukę? ;-)

Dicit Allanus ab insulis – a figę :P Bóg jest logiczny. Jest natomiast pozaczasowy, co skutecznie utrudnia zrozumienie istotom zanurzonym w czasie, czyli nam.

 miałoby się z tego powodu jakoś inaczej postępować niż gdyby to coś nie istniało – jest infantylizacją człowieka

Matko, dlaczego? A wzięcie pod uwagę grawitacji i niełażenie po dachach też uważasz za infantylizujące? Ładnie to ujął Douglas Adams (znaczy się, nie miał racji, ale ładnie ujął myśl, którą tu wygłaszasz), z pamięci – "nie wystarczy, że ogród jest piękny? Muszą w nim jeszcze być wróżki?" Otóż mylicie się z Douglasem w tym, że teologowie nie mówią o wróżkach, które są w ogrodzie zbędną ozdóbką, tylko o ogrodniku, który czyni go ogrodem (analogia niedoskonała, ale powinna wystarczyć).

 I tam, jakie asekuranctwo, jeśli Błażejek nie miał i nie ma, cóż stracił?

Bo może jednak Bóg istnieje :) Błażejek akurat mocno w to wierzył, aczkolwiek sposób, w jaki to okazywał, jest dla mnie niezrozumiały, patrz wyżej. Zdaje się (nie jestem specjalistką od Błażejka, może drakaina będzie wiedziała więcej), że cierpiał on na tzw. manię religijną, czyli obsesyjny lęk przed karą. Ale na pewno tego nie wiem.

 ktoś mnie chce przekonać do czegoś bardzo usilnie – po co? Powiesz, Tarnino, utylitaryzm

…? Ja się utylitaryzmem nie zasłaniam, przepraszam bardzo. Ponadto – nie każdy, kto chce Cię przekonać, jest oszustem.

 Obiecuję go pokazać za dwa tygodnie, bo tekścik musi odleżeć, żeby dojrzeć.

Misiu, heart

 odpowiedź na pytanie o sny androidów w 1968 była jednoznacznie niejednoznaczna

W zasadzie śniły w sensie "marzyły" (chciały tego i owego), a i dosłownie też mogły. Ale czegoś im jednak brakowało… Warto przeczytać ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dicit Allanus ab insulis – a figę :P Bóg jest logiczny. Jest natomiast pozaczasowy, co skutecznie utrudnia zrozumienie istotom zanurzonym w czasie, czyli nam.

Nie trzeba Boga aż wyposażać w ponadczasowość, by uczynić to pojęcie zupełnie nielogicznym i wewnętrznie sprzecznym ;-)

Wystarczy jeden, jedyny atrybut, który w całości przekreśla możliwość istnienia takiej istoty.

A mianowicie – doskonałość.

Odrzucanie istnienia wszystkich koncepcji Boga w ponad czterech tysiącach religii jakie się na świecie rozpanoszyły jest oczywiście trudne, ale jednak większość dużych religii uważa Boga za istotę doskonałą. O ile się nie mylę – chrześcijaństwo również, a na pewno używają tak wyznawcy religii Mojrzeszowej, po której to religii chrześcijaństwo dziedziczy całkiem sporo.

I sami Żydzi zauważyli w jaką wpadli pułapkę, bo duża część rozważań rabinicznych – różnych nurtów – służy rozwikłaniu tej sprzeczności. Oczywiście popadają w coraz to większe skomplikowanie i systemy coraz bardziej cudacznych podpórek – jak każda teologia, próbując z magii robić naukę – bardzo wysoko sobie zawiesili poprzeczkę, bo chcą prześledzić cały proces w jaki doskonały Bóg daje istnienie niedoskonałemu światu (kiedyś napiszę o tym opowiadanie, bo ta gimnastyka umysłowa, której dokonują jest naprawdę zadziwiająca i o wiele dojrzalsza niż cokolwiek, co stworzyły religie potomne takie jak chrześcijaństwo czy islam – można ulec temu urokowi – choć jak się to wydestyluje – jak zawsze okazuje się to tłumaczeniem ignotum per ignotum).

 

Sprzeczność o której mówię ma następującą postać (w uproszczeniu):

Nie może współistnieć doskonały Bóg i niedoskonały świat.

Więc: albo Bóg nie istnieje, albo świat nie istnieje.

 

 

Co prawda w istnienie świata często powątpiewam, ale możnaby się uczepić dubio ergo sum – ergo – świat też istnieje – ergo – Bóg nie może istnieć. Oczywiście, nie ja jeden wpadłem na tą sprzeczność (jak wspomniałem – Żydzi również) – ale wpadłem na to zupełnie niezależnie od wszystkich mądrych głów – jeszcze jako dwunastolatek – i mimo, że potem czytałem wiele wywodów rozmaitych apologetów, próbujących tę sprzeczność usunąć – to niestety – jest się usunąć po prostu nie da, bo jest fundamentalna.

Jest oczywiście jeszcze trzecie rozwiązanie: Bóg może współistnieć ze światem, jeśli i Bóg i świat są bytami niedoskonałymi. Ale czy doskonałość Boga nie jest jego cechą podstawową? Czy Bóg niedoskonały nadal może być nazwany Bogiem? Czy taki Deus imperfectus nie powinien mieć jakiejś innej nazwy? (Demiurg, Geniusz? Na pewno nie Absolut)

Z tym – że jak to słusznie zauważył wspomniany przez Ciebie Douglas Adams – wróżki (Demiurgowie, Geniusze) – w tym ogrodzie nie są do niczego potrzebne, ani również żaden ogrodnik, bo to żaden ogród, tylko dziko rosnący zagajnik – daleki od snów o jakiejś Pierwotnej Przyczynie itp

Gdyby jakiś ogrodnik istniał, chętnie bym go ochrzanił o to, jak ten ogród skopał ;)

…ale niestety, wszelkie niedoskonałości tego produktu są nieintencjonalne.

entropia nigdy nie maleje

Nie mnie dyskutować o tak zawiłych argumentacjach, spierać się czy dowodzić racji; ja mam prosty i mały rozumek i od dziecka wyuczone mam, wierząc w to gorąco, że Bóg istnieje i jest Samym Dobrem. :) Wiele razy mi pomógł, nie mam co do tego żadnych wątpliwości, zatem wiara we mnie jeszcze silniejsza. :)

Pecunia non olet

Ja podobnie jak Bruce i dodatkowo uważam, że Bóg dał nam wolną wolę, a my wykorzystujemy to z widocznymi skutkami. Mam też podejrzenie, że ci, którzy zażarcie negują Jego istnienie, w głębi obawiają się, że może istnieć.

Ja podobnie jak Bruce.

Koalo75 heart

Pecunia non olet

Chcę dodać, że uważam, iż możemy spokojnie żyć obok siebie, szanować się nawzajem i lubić, niezależnie od tego, czy i jaką religię wyznajemy, czy nie wyznajemy żadnej, czy wierzymy w Boga i Jego istnienie, czy nie. 

Też tak uważam, Koala75, mi nie przeszkadza w co ktoś wierzy lub nie wierzy, dopóki nie próbuje mi na siłę wciskać swoich przekonań, albo czegoś co z nich wynika (a tak niestety jest z prawem w Polsce – moim zdaniem, dla samego Kościoła byłoby lepiej, by został przeprowadzony rozdział Kościoła od Państwa, może wtedy KK nie traciłby aż tylu wyznawców – i to mam na myśli rzeczywistych wyznawców, a nie agnostyków – o których piszecie twierdząc, że ktoś może dopuszczać istnienie Bogów – czy ateistów jak ja, którzy o nieistnieniu takowej istoty są równie głęboko przekonani jak o tym, że nad Wawelem teraz nie latają żadne smoki, przy czym w smoka nad Wawelem byłoby mi łatwiej uwierzyć, bo jak kiedyś mieszkałem w Krakowie to tam ciągle podawali jakieś informacje o tajemniczym smogu ;-) ).

entropia nigdy nie maleje

Po pierwsze, Jimie, szanuję zawsze zdanie każdego i nigdy nikogo nie zamierzałam zmuszać do czegokolwiek. Dlatego też szanuję Twoje podeście do wiary i rozumiem podawaną argumentację, tylko się z nią nie zgadzam. :)

Natomiast z przykrością muszę przyznać, że pod wieloma względami masz rację jeżeli chodzi o wspomniany rozdział. Przez wiele lat uczęszczałam na prawie zakazaną wówczas religię, a potem przez lata obserwowałam jej lekcje w szkołach i – delikatnie mówiąc – mam mieszane odczucia. To jednak problem szerszy, poważniejszy i bardziej złożony, a tutaj Koala75 zachęca nas swoim tekstem do rozważań nad dylematami, jakie często dotykają każdego pisarza. :) 

Pecunia non olet

Ja tylko zażartowałem. :( Słowo pisane ma niezwykłą moc. Trzeba uważać nie tylko jak się pisze, ale i co się pisze ( chińska mądrość). :)

Kolejny raz w ciągu tygodnia przywołam Kwicoła: Tyz prawda! ;-)

entropia nigdy nie maleje

Trzeba uważać nie tylko jak się pisze, ale i co się pisze ( chińska mądrość). :)

Pecunia non olet

Jimie, pytanie jest proste:

 Nie może współistnieć doskonały Bóg i niedoskonały świat.

Dlaczego? Bo dalszy ciąg rozumowania jest zupełnie prawidłowy (trywialnie wręcz), ale wszystko na tej jednej przesłance zawisło.

Będąc prostym, nie jest to wcale pytanie trywialne – bo co to znaczy "doskonały"? Czy w ogóle można "doskonałość" w tym samym sensie przypisywać Bogu i światu? (A tak nawiasem – co rozumiesz przez "magię"?) Ale jeśli jednak pytasz klasycznie "unde malum?", to powiedz mi chociaż, czym jest to zło, którego źródła szukasz. Bo jeśli nie ma Dobra – to nie ma i zła. Wszystko jest równe. A może…? Ale na jakich podstawach mielibyśmy to poznać?

 Z tym – że jak to słusznie zauważył wspomniany przez Ciebie Douglas Adams – wróżki (Demiurgowie, Geniusze) – w tym ogrodzie nie są do niczego potrzebne, ani również żaden ogrodnik, bo to żaden ogród, tylko dziko rosnący zagajnik – daleki od snów o jakiejś Pierwotnej Przyczynie itp

Prawda, że nośna analogia? Wszystko na niej widać, z przyjętą przez dyskutanta aksjologią na czele.

 …ale niestety, wszelkie niedoskonałości tego produktu są nieintencjonalne.

Wszelkie – nawet przyjmując brak globalnej celowości (bo "intencjonalność" co innego znaczy, ale nie dzielmy włosa na czworo, tylko musisz o tym pamiętać) – oj, chyba nie. W końcu pałętają się po tym produkcie takie jego kawałki, które czegoś jednak chcą. Czasem chcą iść na piwo ;)

Tak swoją drogą, zdaje mi się czasami, że połowę filozoficznych dyskusji można by wyrzucić do śmieci, gdyby ludzie się dogadali, co które słowo znaczy XD ale druga połowa jednak by została, bo wynika z odmienności podstawowych założeń, jak widać na załączonym obrazku. Chociaż… a może… a może nie…

dodatkowo uważam, że Bóg dał nam wolną wolę, a my wykorzystujemy to z widocznymi skutkami

A potem zwalamy na Niego ;) (unde malum? a jabłuszka, to kto podwędza? Doceń grę słów)

 a tak niestety jest z prawem w Polsce

Tę linię argumentacji, pozwól, porzucę jako całkiem jałową i ku pyskówce niechybnie prowadzącą. Zdaje mi się jednakowoż, że rozłam między tą częścią społeczeństwa, która czuje się wielce oprymowana przez wszechwładną teokrację, a tą, która na podobne dicta przeciera ze zdumieniem oczy, sięga głębiej. Dużo głębiej. Do samego podłoża. Jest to, być może, temat na doktorat, ale raczej z socjologii.

Nie myl jednak Boga – z religią. Religia to to, co robią (w związku z Bogiem, ale jednak) ludzie. Jest więc na ludzką miarę i wykazuje ludzkie słabości. Nie należy jej także mylić z moralnością – w zasadzie każda religia zawiera przepisy moralne, ale się w nich nie zamyka.

 Chcę dodać, że uważam, iż możemy spokojnie żyć obok siebie, szanować się nawzajem i lubić, niezależnie od tego, czy i jaką religię wyznajemy, czy nie wyznajemy żadnej, czy wierzymy w Boga i Jego istnienie, czy nie.

Prawdę rzeczesz, o Misiu przepuszysty i najaksamitniejszy!

 Dlatego też szanuję Twoje podeście do wiary i rozumiem podawaną argumentację, tylko się z nią nie zgadzam. :)

I tak, drodzy państwo, należy dyskutować. Można? Można!

A to jest Leibnitz ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

I tak, drodzy państwo, należy dyskutować. Można? Można!

Tarnino. heart

Pecunia non olet

Jeśli to prawda, to nie wmaślanie :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarninko moja najfilozofiejsza :)

Jakże ja chętnie bym się z Tobą przy rzeczonym piwie (którego nie lubię, ale dla towarzystwa – raz na parę lat wypijam) – na wymienione tematy pokłócił.

Ja nigdzie nic o dobru ani o złu nie pisałem, a jedynie o doskonałości lub niedoskonałości – którą, moim zdaniem o wiele prościej od zła czy dobra zdefinować. Moim zdaniem nie istnieje tylko Dobry Bóg ale też nie istnieje żaden Zły Bóg (jakby chcą niektóre odłamy satanistów). Ja tylko twierdzę, że nie można obronić niesprzeczności istnienia bytu (osobowego lub nie) – Doskonałego. Bo sama idea Doskonałości – jest ideą wadliwą. Ty twierdzisz, że ona jest nieokreślona, mi wydaje się, że roboczą definicję doskonałości byłoby nam łatwiej przyjąć niż definicję Dobra lub Zła – Byt Doskonały to Byt pod każdym względem Optymalny. Czy to jest zrozumiałe, czy mam wytłumaczyć czym jest Optymalny? By nie było ignotum per ignotum – Optymalny (w danej cesze) to Najlepszy z możliwych. Przykładowo: gdybyśmy mówili nie o Bogu (bycie doskonałym) a o Zabójcy Doskonałym – to powinien on mieć cechę bycia Optymalnie Morderczym czyli posiadałby takie właściwości by mordować najlepiej jak to możliwe.

Jeśli Bóg miałby być Bytem Doskonałym – to powinien posiadać takie cechy, by samo jego BYCIE było byciem najbardziej optymalnym. I to bez względu na to, czy byłby Bogiem Dobrym, Bogiem Złym, Bogiem Obojętnym, czy jakimkolwiek innym (np. Bogiem Nie Lubiącym Nudy – jak my jesteśmy zazwyczaj dla biednych postaci zamieszkujacych wymyślane przez nas światy).

Tu musielibyśmy wejść w definiowanie, czym właściwie jest byt i co to znaczy, że jakiś byt jest pełniejszy niż inny itp. I nasza dyskusja pewnie wypełniłaby całe miejsce pod tym wspaniałym drabbelkiem – a chyba nie o to chodzi. Jeśli sprawi Ci to przyjemność (a mi da kolejny pretekst do nie pisania opowiadań na żaden z konkursów ;-) ) – możemy przenieść naszą dyskusję gdzieś do Hydeparku (a może już gdzieś taka dyskusja istnieje)? Choć obawiam się, że nie jestem ani w tysięcznej części tak oczytany jak Ty i będę jedynie swój marny umysł Jimowy w stanie przeciwstawić dwóm tysiącleciom apologetów chrześcijaństwa :)

 

 

Jedna mała uwaga do Twojej argumentacji:

 

dodatkowo uważam, że Bóg dał nam wolną wolę, a my wykorzystujemy to z widocznymi skutkami

To – akurat napisał Koala75 i dobrze by było to jakoś gdzieś ująć, bo gdzie dyskusja ma więcej niż jeden głos, to potem

 

 a tak niestety jest z prawem w Polsce

pisałem to jak nawias do “dopóki nie próbuje mi na siłę wciskać swoich przekonań, albo czegoś co z nich wynika“ i nie pisałem tego do Ciebie, droga Tarnino (co oczywiście nie przeszkadza, byś na to odpowiedziała, uwzględniając kontekst), a w odpowiedzi do bruceKoali, którzy troszkę sobie nie potrafią wyobrazić, że ktoś po prostu wie, że Bóg nie istnieje (tak samo jak ja mam trudności w wyobrażeniu sobie, że rzeczywiście ktoś którąkolwiek z koncepcji Boga traktuje na poważnie) – jest to zrozumiałe o tyle, że jak podejrzewam dla nich istnienie Boga jest taką samą oczywistością jak dla mnie jego nieistnienie – i pojawia się takie, “ej, ale zaraz, żartujesz sobie, jak możesz nie widzieć, że czarne jest czarne, a białe jest białe”? – i nie zamierzam tego wątku rozwijać, bo to czy żyjemy w teokracji czy też nie zależy widocznie od punktu siedzenia, podobnie jak opis wszelkich zjawisk w fizyce będzie zależał od układu odniesienia, osobiście wolałbym na przykład, żeby umysły nieukształtowane nie spotykały się z żadną formą indoktrynacji (wszelakiej, nie tylko religijnej) aż do wieku dorosłego – ale wiem, że to jest niemożliwe do realizacji, a rodzice sami wyznający jakikolwiek złożony i skomplikowany system wierzeń, chcieliby by ich dzieci zaznajamiały się z nim od maleńkości – i wiem, że to jest sprzeczność nieusuwalna (to co dla nich jest dobrem i korzyścią dla dzieci jest dla mnie złem i odwrotnie – to co ja uznaję za dobro dla dzieci – dla nich jest złem)

 

 

Edyta: Bo widzę, że pisałem w pośpiechu i trochę za bardzo się spieszyłem – to nie jest tak, że ja sobie rzeczywiście nie wyobrażam, że ktoś wierzy na serio w Boga – co więcej, uważam, że jak spotkamy kiedyś braci w rozumie, gdzieś w Galaktyce – to, że oni z pewnością będą w jakichś Bogów wierzyć, bo wytworzenie pojęcia Boga uważam za niezbędne w rozwoju społeczeństw (stąd w moich kawałkach sci-fi zawsze pojawiają się jacyś mniej lub bardziej rzeczywiści Bogowie, a wojny religijne są najlepszym sposobem do ominięcia nieracjonalności wojen w skali galaktycznej).

 

entropia nigdy nie maleje

w odpowiedzi do bruce i Koali, którzy troszkę sobie nie potrafią wyobrazić, że ktoś po prostu wie, że Bóg nie istnieje (tak samo jak ja mam trudności w wyobrażeniu sobie, że rzeczywiście ktoś którąkolwiek z koncepcji Boga traktuje na poważnie) – jest to zrozumiałe o tyle, że jak podejrzewam dla nich istnienie Boga jest taką samą oczywistością jak dla mnie jego nieistnienie

 

Dokładnie tak, Jimie. :)

Pecunia non olet

Jak napisać?

Jak to jak, Misiu? Tak jak do tej pory. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, znaczy, nie korzystać z AI, tylko MI (misiowej I), ciasnej, ale własnej. :D

Wyłącznie, Misiu, wyłącznie! ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

MI – Misiowa Inteligencja jest najlepsza :)

entropia nigdy nie maleje

Reg&Jim, miś Wam dziękuje za pogłaskanie. :)

To wielka przyjemność móc pogłaskać Misia.   

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jakże ja chętnie bym się z Tobą przy rzeczonym piwie (którego nie lubię, ale dla towarzystwa – raz na parę lat wypijam) – na wymienione tematy pokłócił.

Ach, drogi Jimie, rada bym była, gdyby nie dwie redakcje pozaportalowe, konkurs, ZUS i rozliczenia roczne :) Może za jakiś czas, bo teraz oczki mam na słupkach, a nie jestem przecież Ślimakiem…

A, żeby zamknąć kwestię przekonań i ich wciskania – żyjemy nie tylko w świecie fizycznym, ale także (przede wszystkim?) w świecie poglądów. Które skąd musimy brać… Zdaje mi się, tak w ogóle, że poglądy występują w zespołach, mniej lub bardziej logicznie powiązanych, tj. ktoś, kto wierzy w A, z dużym prawdopodobieństwem wyznaje też pogląd, że Ą, można natomiast bezpiecznie przypuszczać, że nie wierzy w B. Ale to, jako się rzekło, sprawa dla socjologa.

co więcej, uważam, że jak spotkamy kiedyś braci w rozumie, gdzieś w Galaktyce – to, że oni z pewnością będą w jakichś Bogów wierzyć, bo wytworzenie pojęcia Boga uważam za niezbędne w rozwoju społeczeństw

Brzmi to bardzo prawdopodobnie.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Reg, udomowiony/oswojony miś nie ugryzie i nie podrapie.

Tarnino, jak wyżej i mruczy zadowolony.

Koalo, uśmiechnęło mi się. Podobała mi się szczególnie końcówka. Wygląda na to, że współpracując z AI człowiek tak czy siak wyjdzie na swoje ;)

 

Darconie,

Poproszę, Koalo, przykład lekkiej i przyjemnej powieści, która odniosła światowy sukces i sprzedała się w milionach egzemplarzy.

Proszę bardzo: Świat Dysku Pratchetta.

 

 

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Faktycznie, wydano ponad 80 mln, ale to ponad 40 książek. Co i tak daje średnio jakieś dwa miliony, więc ok. Jednak przeczytałem tylko dwie i obie były o śledztwie i morderstwach. Nie miałem ochoty na więcej, nie wiem więc, czy Świat Dysku mieści się w pojęciu ” lekkie i przyjemne”, o jakim tu rozmawiamy. Z perspektywy przeciętnego czytelnika, który nie wyróżnia fantastykę ponad inne gatunki, skłoniłbym się ku stwierdzeniu, że raczej nie.

 

Irko, cieszę się, że uśmiechnęło, w sumie po to było.

obie były o śledztwie i morderstwach

Patrz też – kryminał. Kryminał fantastyczny jest ugruntowanym gatunkiem. Kryminał ogólnie ma opinię literatury łatwej i przyjemnej, nie wypowiadam się, czy słusznie.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, na pewno Chmielewskiej tak, ale kryminały Mroza mnie męczą. Peace.

Brzmi jak instrukcja dla AI, być może jeszcze zbyt złożona dla obecnego modelu, ale już niedługo (tzn. sądzę, że w tym roku).

 

@Koala75:

Zgadłem?

 

AI na końcu doda manifest o niesprawiedliwości, wykorzystywaniu i AIfobii, bo:

Sukces będę mógł przypisać sobie, a porażkę jej.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Radku, nie przyszło mi to do głowy. Właściwie, gdyby nie to, że z netu nic nie znika, skatiowałbym ten tekst, żeby nie był tak wykorzystany w przyszłości. :)

Nowa Fantastyka