- Opowiadanie: GreasySmooth - Orżnąć bóstwo

Orżnąć bóstwo

Po­dzię­ko­wa­nia dla bar­ba­rzyń­cy i ośmior­ni­cy za be­to­wa­nie i dla reg z góry za upo­lo­wa­nie ba­bo­li. 

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Orżnąć bóstwo

Wie­cie do­brze, kam­ra­ci, że każdy zawód po­sia­da swoje le­gen­dy. Żoł­nie­rze wspo­mi­na­ją bo­ha­te­rów daw­nych bitew, ka­pła­ni mężów od­da­nych zu­peł­nie bó­stwu, pre­cep­to­rzy uczo­nych mę­dr­ców. Także my, prze­sia­du­ją­cy w „Wi­siel­cu”, roz­pa­mię­tu­je­my swoje le­gen­dy. Zna­cie je do­brze, dru­ho­wie mili…

Po­dob­no Xarek Lisi Ogon spra­wił, że wóz pełen złota roz­ła­do­wa­no nie do tego szlu­pa, co trze­ba. Bu­de­on zwany Śli­skim uciekł ze wszyst­kich trzech sto­łecz­nych mam­rów w ciągu jed­ne­go ty­go­dnia. To byli kan­cia­rze!

Nie chwa­ląc się, przy­ja­cie­le, ale sam mam za sobą kilka numerów, z któ­rych je­stem szcze­gól­nie dumny. Wiedz­cie, że pewna dwor­ska pracz­ka, po­da­jąc się za po­tom­ki­nię daw­ne­go rodu, wy­szła za mąż za diuka, z moją po­mo­cą. Kość udowa skrom­nej ko­bie­ty jest wy­sta­wio­na w Świą­ty­ni Ze­ni­tu jako bło­go­sła­wio­na re­li­kwia. Kan­ce­li­sta kró­lew­ski otrzy­mał kie­dyś, za­la­ko­wa­ny pie­czę­cią nad­zor­cy stra­ży, list ze spro­śnym wier­szem i nie­dwu­znacz­nym za­pro­sze­niem.

Sława ma, oczy­wi­ście, swoją cenę. Nie­raz si­nia­czo­no mnie drew­nia­ną lagą, nie­raz też mu­sia­łem ko­rzyć się, albo mar­z­nąć w zim­nej celi. Czę­sto też srebr­ne mo­ne­ty ku­po­wa­ły wol­ność. Zna­cie to do­brze sami…

Ważąc to wszyst­ko w swoim su­mie­niu, do­cho­dzę do wnio­sku, bra­cia, że póki co wy­sze­dłem na swoje. No, gadam i gadam, ale nie za­po­mi­naj­my o piciu. Za dobrą passę, do dna!

 

Opo­wiem wam, jak tylko mi do­le­je­cie trun­ku, jak to kie­dyś chcia­łem orżnąć boga. Do­brze sły­szy­cie! Otóż pew­ne­go razu za­czę­ło mnie prze­śla­do­wać uczu­cie znu­że­nia. Bra­ko­wa­ło mi po­my­słu na ko­lej­ny skok. I niech prze­klę­ty na za­wsze bę­dzie mój druh Yd­drek, gdy, kom­plet­nie za­wia­ny, rzu­cił wtedy dla żartu:

– Tobie już tylko bó­stwa zo­sta­ły do orżnię­cia!

Choć wzię­to to w kom­pa­nii za żart, i choć było to prze­sa­dą, to jed­nak po­mysł ten nie dawał mi spo­ko­ju. Bó­stwa żyją w nie­bio­sach, pie­kłach, w morzu albo pod zie­mią, a jed­nak nie­rzad­ko mówią świę­te księ­gi o ich wcie­la­niu się w ludz­ką po­stać. Co może być prost­sze­go, dru­ho­wie, niż takie bó­stwo oszwin­dlo­wać?

Prze­cież wy­star­czy tylko dojść do tego, która księ­ga mówi praw­dę, a potem prze­wi­dzieć po­wtór­ną wi­zy­tę boga lub bo­gi­ni na tym li­chym i nie­spra­wie­dli­wym świe­cie, gdzie tylu ser­decz­nych przy­ja­ciół z „Wi­siel­ca” od­sia­du­je karę bez żad­nej winy. Ich zdro­wie!

Zgry­wam się oczy­wi­ście, bra­cia, bo świę­te księ­gi to chyba oszu­stwo takie samo, jak nasze, a nawet więk­sze, bo oszust po spra­wie opo­wie uczci­wie przy szkla­nce dru­ho­wi, co zro­bił. A ka­płan nigdy nie przy­zna praw­dy, że spra­wy bo­skie są ta­jem­ni­cze i nie­prze­wi­dzia­ne, a skut­ki mo­dlitw i ofiar nie­pew­ne.

Gdzie nie­do­wia­rek? Że niby ja!? Wy­pra­szam sobie! Dur­niu, a ja mó­wi­łem, że bogów nie ma? Nu, wła­śnie… A dalej to było tak…

 

Za­trud­ni­łem się, nie ina­czej, w kuch­niach świą­ty­ni Brza­sku, swo­imi spo­so­ba­mi zdo­by­wa­jąc wcze­śniej po­le­ce­nie. Kro­iłem ce­bu­le, mar­chew­ki i bru­kiew ku chwa­le Aino­sa, pa­tro­na no­we­go po­cząt­ku, na­ro­dzin i na­dziei. Strasz­na ro­bo­ta była, żmud­na i mę­czą­ca, ale nie tra­ci­łem prze­cież żad­nej oka­zji, by pod­słu­chać roz­mo­wy i oglą­dać za­bu­do­wa­nia. Straż­ni­ków nie było wielu, a ofer­my jakie! Sami bra­cia ka­pła­ni nie dbali za­nad­to o ochro­nę swo­je­go przy­byt­ku, są­dząc, że łaska bó­stwa, opie­ka króla i sym­pa­tia ludu wy­star­czą. A wi­dzi­cie, na mnie nie wy­star­czą… 

Ku mo­je­mu roz­cza­ro­wa­niu ka­pła­ni dość so­lid­nie trzy­ma­li się zasad swo­je­go życia. Pi­jań­stwa ani roz­pu­sty nie czy­ni­li tak, bym to za­uwa­żył, albo by ktoś inny o tym wspo­mniał. Plan szan­ta­żu oka­zał się nie mieć wi­do­ków. W ogóle na­bra­łem do nich nieco sym­pa­tii. Kto wie, może na stare lata zmie­nię zawód…

I dalej, do­wie­dzia­łem się jed­nak, że jedna z po­słu­ga­czek ma męża, któ­re­go męczy uciąż­li­wa przy­pa­dłość. W za­mian za po­le­ce­nie do zna­jo­me­go fel­cze­ra i odro­bi­nę mie­dzia­nych monet na le­cze­nie zgo­dzi­ła się pod­słu­chi­wać, co mówią mię­dzy sobą bra­cia. Tym spo­so­bem usły­sza­łem o ka­pła­nie, który mimo dłu­giej wy­słu­gi i dużej pil­no­ści zaj­mował po­śled­nie sta­no­wi­sko, bo po­cho­dził z od­le­głych stron. Od niego po­zna­łem czas i miej­sce przy­by­cia Aino­sa, a także imię in­ne­go brata, który od­po­wia­dał za na­le­ży­cie godne świę­to. Spryt­nie, co? Obie­ca­łem, że zro­bię jakiś kawał zaraz przed wi­zy­tą boga, żeby prze­ło­żo­ne­mu wsty­du na­ro­bić. 

Kilka go­dzin po pół­no­cy, gdy padał deszcz, odźwier­ny chra­pał, a straż­ni­cy cho­wa­li się z kar­ta­mi pod da­chem, wkra­dłem się do po­ko­ju brata, który za przy­go­to­wa­nie od­po­wia­dał. Pro­wa­dził skru­pu­lat­ne za­pi­ski, stąd wie­dzia­łem, co bę­dzie je­dzo­ne i co pite, jacy będą opła­ce­ni mło­dzi męż­czyź­ni i ko­bie­ty z lu­pa­na­ru dla ucie­chy, jakie in­stru­men­ty będą grały. Po­słu­chaj­cie tego, otóż oka­zało się, że z przy­byt­ku “Srebr­nej Rącz­ki” miał zo­stać przy­pro­wa­dzo­ny ma­sa­ży­sta. Po­dob­no bó­stwo ży­czy­ło sobie, by ludz­ka jego po­stać sta­ran­nie, po skro­pie­niu oliwą, na gło­wie, karku i ra­mio­nach była ma­so­wa­na. Nie zmy­ślam, ręka na sercu!

Nie prze­dłu­ża­jąc, to w uświę­co­nym dniu do rze­czo­ne­go przy­byt­ku przy­był ka­płan ze stra­żą, a wy­szedł też ze mną, w po­ciesz­nym stro­ju. Wtedy już na­bra­łem nie­ma­łej wpra­wy w rę­kach.

Bra­cia, co za wspa­nia­ły miód! Dobry mie­li­ście po­mysł, nie samym winem się żyje. Gdzie to ja skoń­czy­łem? A, tak.

 

Zapro­wa­dzili mnie do po­mniej­szej świą­ty­ni, prze­zna­czo­nej tylko dla braci. Przy­ja­cie­le, co tam się dzia­ło! W po­miesz­cze­niu pa­lo­no ka­dzi­dła, roz­rzu­ca­no płat­ki kwia­tów. W ze­wnętrz­nym kręgu świą­ty­ni mo­dli­li się ka­pła­ni. Bli­żej środ­ka – grali na fle­tach, na pisz­czał­kach i też tań­czyli. Jesz­cze bli­żej wiły się nagie ciała wiel­kiej licz­by młó­dek i mło­dzia­ków.

A na środ­ku, na tro­nie, sie­dział pięk­ny, młody męż­czy­zna i za­ja­dał pie­czy­ste z dzika, po­pi­ja­jąc winem. Okry­wał go biały płaszcz, nosił ko­ro­nę ze złota, a śmiał się… Co wam będę mówił, wy by­ście się nie śmia­li? Przy nim stało dwóch braci, z po­chy­lo­ny­mi po­kor­nie gło­wa­mi. Co on kazał, to oni bez szem­ra­nia ro­bi­li. An on siedział, omiatał salę wzrokiem i raz po raz przy­kła­da­ł pu­char do ust. 

Pod­szedłem do niego i ukło­ni­łem się nisko. Ski­nie­niem ręki kazał mi za­cząć. Sta­łem za nim, i do­ty­ka­łem głowy, ale też lekko ude­rzy­łem w tron ko­la­nem, tak, że sto­ją­ca na pod­ło­kiet­ni­ku cza­sza z winem spa­dła na pod­ło­gę. Dwaj bra­cia rzu­cili się, by ją ra­to­wać, mam­ro­cząc prze­pro­si­ny. W tym cza­sie zdją­łem ko­ro­nę ze świę­tej głowy, i scho­wałem za pa­zu­chę, kła­dąc na stole wy­cią­gnię­tą ze zwo­jów mojej szaty, tom­ba­ko­wą.

Ma­sowałem bó­stwo, raz wbi­ja­jąc palce w skórę głowy, raz przy­ci­ska­jąc całą dło­nią, raz nad­garst­kiem. Sły­sza­łem wy­raź­nie po­mru­ki za­do­wo­le­nia, tak spraw­nie to ro­bi­łem. Ale nie po­wiem, tro­chę byłem ze­stra­cha­ny, bo boga nie na co dzień się widzi, a żeby jesz­cze stać obok niego, a nawet do­ty­kać…

I wtedy Ainos zwró­cił się do mnie cicho, to nie żart:

– Kto cie­bie tak na­uczył ma­so­wać, Terek?

Po­czu­łem mro­wie­nie na karku i chłód w trze­wiach. Tłu­ma­czy­łem sobie, że bó­stwo ma prawo znać moje imię. A potem po­zna­łem głos i już bym się prze­wró­cił…

A to był, nie zgad­nie­cie: Jal­ker zwany Świ­stem! Tak było, nie kła­mię! Tak, sam Jal­ker, jego zdro­wie! Przez mocne bie­le­nie twa­rzy nie po­zna­łem go od razu, a prze­cież nie raz prze­pi­ja­li­śmy w „Wi­siel­cu”. Do­lej­cie jesz­cze, za­schło w gar­dle od tego ga­da­nia…

I Jal­ker dalej po­wie­dział do mnie, wierz­cie lub nie wierz­cie:

– No masuj, masuj, do­brze ci idzie. Potem się prze­cież, druhu, na­pi­je­my.

Po czym dodał, że za ko­ro­nę to się po­dzie­li­my. Stary dobry Jal­ker, żart się go za­wsze trzy­mał. Ach, żeby był jesz­cze z nami…

Tak oto, bra­cia, bó­stwo orżnę­ło mnie.

Koniec

Komentarze

Hej Greasy!

 

Bardzo dobrze się czytało, jedyne na czym się potykałam, to te wstawki o piciu. Opowieść jest dość krótka, ile on zdążył w tym czasie wyłoić? Z tego co widzę, co chwila prosi o dolewkę ;P

Ale poza tym, nie mam uwag ;) Końcówka ciekawa, może nie jestem obyta, ale dla mnie pomysł oryginalny, podobało mi się słownictwo i stylizacja, czuć było ten klimat ;) Doceniam też humor ;D

Zgłaszam do biblio!

Dziękuję za lekturę!

O, dzięki! To chyba najszybsza nominacja mojego tekstu. Cieszę się, że się dobrze czytało.

 

Zaschło mu w gardle, a zapewne jest zaprawiony w bojach :) Ale tak, chyba trochę za często. Usunę z jedną dolewkę i wrzucę pozostałe tak, by przerywały akapity w naturalnych miejscach.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Świetny opowiadanie. Podoba mi się formuła gawędy, język również… no, było kilka momentów, w których poczułem leciutki zgrzyt, ale nie miało to jakiegoś znacznego wpływu na odbiór. No i ta pointa – o jej jakości niech mówi fakt, że żona przyszła z drugiego pokoju zobaczyć, z czego się tak śmieję ;) 

 

Z przyjemnością przeczytałem i nie mam właściwie żadnych konkretnych uwag :)

 

Pozdrawiam :)

Dzięki, cieszę się, że rozśmieszyło :)

 

no, było kilka momentów, w których poczułem leciutki zgrzyt

A można spytać, gdzie? Dzięki z góry!

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Greasy!

 

Powtórzę się z bety – krótkie, ale treściwe i śmieszne. Fajna puenta, bawiłem się czytając tego szorciaka. :3

I cyk kliczek.

 

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Dzięki za betowanie i za klika, cieszę się, że rozśmieszyło i dobrze bawiło :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Greasy

Po powtórnym przejrzeniu tekstu stwierdzam, że chyba tylko w jednym miejscu miałem zgrzyt:

Nieco mnie to zdziwiło najpierw, ale pomyślałem, że skoro można zażyć przyjemności, to czemu sobie odmawiać, co nie?

Konkretnie chodzi o to “co nie”?, które jakoś nie pasuje mi do stylu opowiadania tej historii, a bez niego to zdanie nic nie traci. Ale to tylko moje odczucia, a nie faktyczny błąd :)

 

Świetna pointa i całość. Język i styl gawędy zrobiły klimat. Humor wywołał banana na mordkę misia. klik.

Świetna pointa i całość. Język i styl gawędy zrobiły klimat. Humor wywołał banana na mordkę misia. klik.

Uśmiech misia najwyższym dobrem Narodu!

 

Konkretnie chodzi o to “co nie”?, które jakoś nie pasuje mi do stylu opowiadania tej historii, a bez niego to zdanie nic nie traci.

Tak to jest, jak się człowiek za dużo Hłaski naczyta :) Poprawię, w sumie to mnie przekonałeś.

 

<reklama>

 

Bezczelnie korzystając z dobrej passy, jak ktoś lubi horror, to nieskromnie polecam dwa opka, dziwnym przypadkiem oba 4/5 klików :)

 

GreasySmooth – Posiadłość wielu wspomnień

Anoia – Szlam

 

</reklama>

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Fajne, krótkie opowiadanie, które rozbawiło mnie i zaskoczyło zakończeniem. Przez chwilę poczułam nawet powiew grozy, kiedy bóg zaczął sobie używać i bałam się, że zażyje biednego narratora w inny sposób. Na szczęście orżnął go całkiem przyzwoicie ;)

Podoba mi się plot-twist. Na początku narastała we mnie obawa, że będzie banalna krytyka kapłaństwa z eSBeckiej triady: worek, korek i rozporek.

Masz przyjemny styl pisania, że pewnie nawet menu w Twoim wykonaniu by się dobrze czytało.

Żeby się czepnąć:

– Kto ciebie tak nauczył masować, Terek?

Poczułem mrowienie na karku i chłód w trzewiach. Tłumaczyłem sobie, że bóstwo ma prawo znać moje imię. A potem poznałem głos i już bym się przewrócił…

A to był, nie zgadniecie: Jalker zwany Świstem! Tak było, nie kłamię! Tak, sam Jalker, jego zdrowie!

Na upartego, wydaje się z tekstu, że to Jalkier uczył Tereka masować. Proponowałbym jeszcze jedno zdanie, z cyklu: “Poznałem go, …”.

Biegnę kliknąć!

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Hej Greasy!

 

Fajny pomysł i wykonanie! Czytałem z przyjemnością. Widzę, że dużo ludzi kliknęło do biblioteki, więc nie wiem czy mój jest potrzebny. Jak zabraknie, to dołożę.

Fajne, krótkie opowiadanie, które rozbawiło mnie i zaskoczyło zakończeniem. Przez chwilę poczułam nawet powiew grozy, kiedy bóg zaczął sobie używać i bałam się, że zażyje biednego narratora w inny sposób. Na szczęście orżnął go całkiem przyzwoicie ;)

Dzięki za komentarz i betowanie. Taka opcja była na stole, w dwóch wariantach – masaż schodzi coraz niżej w dół :) albo po prostu rozochocony niebianin bierze się za bohatera.

 

Ale też – nie wiemy, czego Terek nie opowiedział!

 

Podoba mi się plot-twist. Na początku narastała we mnie obawa, że będzie banalna krytyka kapłaństwa z eSBeckiej triady: worek, korek i rozporek.

Celowo dodałem kontrapunkt z sympatią dla kapłanów, żeby nie wyszła ramota. Oni mają być tłem.

 

Masz przyjemny styl pisania, że pewnie nawet menu w Twoim wykonaniu by się dobrze czytało.

Łooo, dzięki!

 

Na upartego, wydaje się z tekstu, że to Jalkier uczył Tereka masować. Proponowałbym jeszcze jedno zdanie, z cyklu: “Poznałem go, …”.

Usiądę nad tym, ogólnie zakończenie wymaga lekkiego podrasowania językowego.

 

Fajny pomysł i wykonanie! Czytałem z przyjemnością. Widzę, że dużo ludzi kliknęło do biblioteki, więc nie wiem czy mój jest potrzebny. Jak zabraknie, to dołożę.

Dzięki! Ależ proszę się nie krępować, na razie są cztery, jeśli dobrze liczę.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Taka opcja była na stole, w dwóch wariantach – masaż schodzi coraz niżej w dół :) albo po prostu rozochocony niebianin bierze się za bohatera.

Może trzeba było. Dałbyś tag 18+ i poczytność opowiadania by wzrosła xD

Całkiem fajny pomysł zamknąłeś w niezłym szorcie, więc nic dziwnego, że przeczytałam tę historyjkę z przyjemnością. :)

No i pierwszy raz zdarzyło mi się przyjąć podziękowania awansem. ;)

 

Nie raz si­nia­czo­no mnie drew­nia­ną lagą, nie raz też mu­sia­łem→ Nieraz si­nia­czo­no mnie drew­nia­ną lagą, nieraz też mu­sia­łem

 

który od­po­wia­dał za od­po­wied­nio godne świę­to. → Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: …który od­po­wia­dał za należycie godne świę­to.

 

ude­rzy­łem w tron ko­la­nem, tak, że sto­ją­ca na pod­par­ciu ręki cza­sza z winem… → …ude­rzy­łem w tron ko­la­nem, tak, że sto­ją­ca na poręczy/ podłokietniku cza­sza z winem

 

a prze­cież nie raz prze­pi­ja­li­śmy w „Wi­siel­cu”. → …a prze­cież nieraz prze­pi­ja­li­śmy w „Wi­siel­cu”.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, dzięki, poprawione! Ech, z tym “nieraz” trochę wstyd, ale ogólnie nie było za dużo.

 

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Ależ ja się zgadzam, do głowy by mi nie przyszło polemizować :) Po prostu mi głupio, bo to babol uczniowski.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Ależ wszystko rozumiem, tylko pomyślałam, że może w ten sposób lepiej zapamiętasz. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej, hej

Przyjemny szorcik. Puenta świetna, nie spodziewałem się takiej. Trzeba przyznać Jalkerowi, że urządził się lepiej od bohatera. Tylko co, jeśli bóstwo naprawdę się zjawi? ;)

Klikam i pozdrawiam

Przyjemny szorcik. Puenta świetna, nie spodziewałem się takiej. Trzeba przyznać Jalkerowi, że urządził się lepiej od bohatera. Tylko co, jeśli bóstwo naprawdę się zjawi? ;)

Dzięki serdeczne, fajnie, że się spodobało.

 

Cóż, nie wiemy, dlaczego Jalkera nie ma już z nami, może bóstwo się zorientowało :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Nie czuję się targetem takich opowiadań. Od razu nasunęło mi się klasyczne opowiadanie w karczmie etc. Niby wszystko zacnie, od samego początku do końca miałeś sposób opowiedzenia historii, czego nie mogę absolutnie pominąć. Jednak nie trafia w mój gust. A nie masz się czym przejmować, bo to wyłącznie moja subiektywna opinia. Zajrzę może do kolejnych tytułów, bo potencjał jest :)

Niby wszystko zacnie, od samego początku do końca miałeś sposób opowiedzenia historii, czego nie mogę absolutnie pominąć. Jednak nie trafia w mój gust. A nie masz się czym przejmować, bo to wyłącznie moja subiektywna opinia. Zajrzę może do kolejnych tytułów, bo potencjał jest :)

Dziękuję za bądź co bądź docenienie opka, zapraszam do czytania kolejnych, ale też do poprzednich, :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Takie drobne się czepianie – określenie “mamer” pochodzi z gwary warszawskiej, z XX, no może z końcówki XIX w. i trochę razi w twoim uniwersum.

W komentarzach robię literówki.

Dobrze prowadzisz narrację – według mnie jest to wyczyn, aby zaciekawić pierwszoosobówką. :P Bo większość bohaterów ma kija w dvpie. Takiego swojskiego humoru w wielu opkach mi brakuje. :]

Minus taki, że trochę wygląda jak streszczenie – za szybko się dzieje w tak małej treści. Ledwo człek się zaklimatyzuje, a tu już plot tłyst :D

Takie drobne się czepianie – określenie “mamer” pochodzi z gwary warszawskiej, z XX, no może z końcówki XIX w. i trochę razi w twoim uniwersum.

Teraz będę cały weekend siedział i nad tym myślał, no dzięki! :)

 

Dobrze prowadzisz narrację – według mnie jest to wyczyn, aby zaciekawić pierwszoosobówką. :P Bo większość bohaterów ma kija w dvpie. Takiego swojskiego humoru w wielu opkach mi brakuje. :]

Minus taki, że trochę wygląda jak streszczenie – za szybko się dzieje w tak małej treści. Ledwo człek się zaklimatyzuje, a tu już plot tłyst :D

Dzięki! Mam długie doświadczenie w prowadzeniu monologów wewnętrznych :)

 

Co do dłuższej treści – tu ma być dowcipnie, poza tym nie miałem weny, poza tym na razie mój skill w pisaniu nie pozwala przekroczyć 15k znaków. Dłuższe fabuły to jeszcze coś poza moim zasięgiem.

 

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Fajne, rozbawiło mnie. Złodziej ma talent do snucia opowieści i dobrze go wykorzystuje pijąc na koszt innych :) Dobrze budowane napięcie, już uwierzyłam, że on faktycznie orżnął bóstwo. A twist – perełka :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Bardzo przyjemny szort, dobrze pomyślany, przyzwoicie zrealizowany. Odrobinę uwierały mnie wstawki gawędziarskie kończące akapity, które momentami wydawały mi się sztuczne. Niemniej wszelkie drobne niedogodności wynagrodził mi naprawdę dobry twist na końcu.

Czytałem z przyjemnością.

Cześć, Gładki!

 

Jedno zastrzeżenie – podmienił koronę na tombakową, a skąd wiedział jaki ma kształt? Musiał to wiedzieć, inaczej szybko ktoś by się zorientował.

A poza tym to fajnie napisany szort z dobrym, podbudowanym wcześniej twistem. Bardzo fajny, rozrywkowy tekst.

Mi te wstawki nie przeszkadzały :)

Klikać już nie ma co, to nie kliknę. A bym kliknął :P

 

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Fajne, rozbawiło mnie. Złodziej ma talent do snucia opowieści i dobrze go wykorzystuje pijąc na koszt innych :) Dobrze budowane napięcie, już uwierzyłam, że on faktycznie orżnął bóstwo. A twist – perełka :)

Bardzo dziękuję, jestem zachwycony, jeśli słyszę, że w opku jest perełka :) A najważniejsze, to się opić. Nie wiadomo, ile z tej historii to prawda…

 

Bardzo przyjemny szort, dobrze pomyślany, przyzwoicie zrealizowany. Odrobinę uwierały mnie wstawki gawędziarskie kończące akapity, które momentami wydawały mi się sztuczne. Niemniej wszelkie drobne niedogodności wynagrodził mi naprawdę dobry twist na końcu.

Czytałem z przyjemnością.

Serdecznie dziękuję. Co do wstawek – gdzie dwóch czytelników fantastyki, tam trzy zdania :)

 

Jedno zastrzeżenie – podmienił koronę na tombakową, a skąd wiedział jaki ma kształt? Musiał to wiedzieć, inaczej szybko ktoś by się zorientował.

Hmm, to jest słuszna uwaga, podumam, zakładam, że może znalazł oryginał albo rysunek u brata-organizatora?

 

A poza tym to fajnie napisany szort z dobrym, podbudowanym wcześniej twistem. Bardzo fajny, rozrywkowy tekst.

Dzięki, miał bawić :)

 

Klikać już nie ma co, to nie kliknę. A bym kliknął :P

No tak, teraz to już tylko piórko :) :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Hm, dawno czegoś takiego nie czytałem. Nie jest to do końca mój typ humoru, ale umilił mi jazdę tramwajem. Taki przyjemny tekst-anegdotka.

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

ale umilił mi jazdę tramwajem.

Dla mnie to dużo, dziękuję :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Podobało się: Wkręciłem się w legendy o złodziejach, nie wyłączając narratora. Złodzieje mają fajne imiona i przydomki.

Nie podobało się: Jeśli można zrobić to co zrobił największy przechera, to w końcu ktoś by się połapał i życie duchowe w świecie przedstawionym stanęłoby do góry nogami. 

 

Gratuluję i pozdrawiam!

Dzięki, fajnie, że się podobało. Tsk, to zapewne trudne do powtórzenia :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Rozbawiły mnie przygody kanciarza. Bóstwo dużo ryzykuje, ktoś skojarzy fakty lub usłyszy gawędę z gospody.

Rozbawiły mnie przygody kanciarza. Bóstwo dużo ryzykuje, ktoś skojarzy fakty lub usłyszy gawędę z gospody.

Cieszy mnie to! Cóż, ryzykuje, ale wieczór życia, a legenda pozstanie. Poza tym nie wiadomo, czy przypadkiem dlatego nie ma go już wśród złodziei :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Bardzo przyjemnie się czytało. Piszesz potoczystą frazą, bardzo dobrze stylistycznie dopasowaną do nastroju opowieści, konstruujesz historyjkę może nie szaleńczo oryginalną w fabularnym założeniu, ale zabawną i inteligentną. Więcej poproszę.

ninedin.home.blog

Bardzo przyjemnie się czytało. Piszesz potoczystą frazą, bardzo dobrze stylistycznie dopasowaną do nastroju opowieści, konstruujesz historyjkę może nie szaleńczo oryginalną w fabularnym założeniu, ale zabawną i inteligentną. Więcej poproszę.

Bardzo dziękuję!

 

Podjąłem się próby napisania origin story Jalkera, w klimacie low fantasy i powieści pikarejskiej w wydaniu grim: https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/28723

 

Teraz piszę odmianę bardziej magiczną :)

 

Temat typowo łotrowski jakoś mnie wciągnął, ale mam sporo czytania przed sobą.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

O, będzie się czytać :)

ninedin.home.blog

Nie porwało, ale nie czytało się źle :)

Przynoszę radość :)

Polubiłam Tereka, może machniesz jakieś jego kolejne przygody?

Masz też dwie gwiazdeczki, może się przydadzą. 

Trochę mało fantastyki, ale niech Ci będzie. Tekst sympatyczny i zabawna, puenta pięknie siadła.

Babska logika rządzi!

Nie porwało, ale nie czytało się źle :)

Są takie firmy, które organizują porwania w ramach aktrakcji trurystycznej :)

 

Polubiłam Tereka, może machniesz jakieś jego kolejne przygody?

Masz też dwie gwiazdeczki, może się przydadzą. 

I tak lepiej, niż gdyby Osvald dawał gwiazdki :)

 

Temat łotrów mam ciągle z tyłu głowy…

 

Trochę mało fantastyki, ale niech Ci będzie. Tekst sympatyczny i zabawna, puenta pięknie siadła.

Bardzo dziękuję :)

 

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Cześć!

Napisane gawędziarsko i z humorem. Dobrze się czytało. Twist fajny, choć nie do przewidzenia, no ale to nie kryminał, więc zbrodni nie popełniłeś ;) Ładny język, dopasowany do realiów.

No to teraz pora na większy kaliber z tego świata :)

Pozdrawiam!

Napisane gawędziarsko i z humorem. Dobrze się czytało.

Dzięki! Polecam się.

 

No to teraz pora na większy kaliber z tego świata :)

No właśnie jestem ciekaw, ile czaru z tego tekstu udało mi się zachować.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Jeśli kogoś zaintrygowała postać Jalkera, to napisałem mu krótką przygodę:

 

Niezręczna zdobycz

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Dobra, nie chcę mi się pracować, to przeczytam podrzucone teksty :P

 

Na starcie zastanawia duży rozrzut ocen ^_^ ale wszystkim nie dogodzisz.

 

Nie jest targetem takich gawęd i takiej stylizacji, ale mimo wszystko czytało się przyjemnie. Czuć klimat biesiady, a twist miodzio. Rozwinąć to i masz tekst na konkurs o złodziejach. A może historia jednej z legend ze wstępu? :P

Praca – not even once.

 

Były próby, wyszły blado, ale mam tekst w zanadrzu :)

 

Cieszę się, że się spodobał.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Nowa Fantastyka