- Opowiadanie: Naz - Dratewka projektuje Wszechświaty

Dratewka projektuje Wszechświaty

Opowiadanie uczestniczy w konkursie „W głębi snów”.

Jeśli podoba Ci się ten temat, przekaż darowiznę na fundację Synapsis: http://synapsis.org.pl/ (przycisk „Przekaż darowiznę” na stronie fundacji).

 

Króciuteńkie, ale ma kilka motywów do wyłuskania.

Dzięki za analizę dla Lk, Wybranietz, Funa, Cobolda, Skonecznego.

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Dratewka projektuje Wszechświaty

– Śnij, opiekunko.

Nie chciał jeszcze zabierać jej marzeń. Musiał przygotować się na tę ucztę. Dopiero co pochłonął śniadanie, a sny Loreny były na deser.

Patrzył w otchłań wypełniającą dziewczynkę i oddychał żarem jej umysłu. Iskry drażniły w nos, ale on kochał płomienie.

 

***

 

Na jej sekretnym niebie królował ogień, jakby światło i ciepło mogły tak po prostu zastąpić chłodny przestwór nocy. Wiedziała, że na jawie trawi ją gorączka. Ciało rozpadało się, bo dotarł do niej Pożeracz.

Pożeracz…

Nie tak dawno jakiś rozbłysk słoneczny, paląca jasność umierającej gwiazdy, odmienił świat. Sprawił, że sny zaczęły się stawać. A Lorena miała same „koszmary”. Przynajmniej tak mówili specjaliści, gdy próbowała je rysować. Przerażały dorosłych. Wyrok: dziewczynka musi poświęcić się dla sprawy, dla konającej wśród przerażających mar ludzkości, która wspólnymi siłami wyśniła Pożeracza.

Ludzie nie zamierzali utonąć w mroku „wypaczonych” umysłów. Takich jak Loreny.

Starała się nie patrzeć w dół, dostrzegać jedynie płonący firmament. Czuła jednak drżące, tulące się do niej istoty. Dorośli nazywali je upiorami, demonami.

Niezliczone zastępy zjaw, posplatane w ciasnych uściskach.

Nie wiedziała, jak obronić siebie i podopiecznych.

Wiedziała, że „powinna” bronić innych przed sobą i upiorami.

A mimo to wciąż wpatrywała się tylko, niezdecydowana, w taniec jej nigdy nieuwolnionego ognia. Świat na jawie pozostawał zimny, jakby za szkłem, powyginany, o wiele straszniejszy od istot, którymi się opiekowała. Które uwięziły ją w swoim świecie, tłumacząc, że w tym „rzeczywistym” nie ma czego oglądać.

Jest pusty, przekonywały i dotychczas im wierzyła.

Ale teraz nie był pusty. Nad Loreną zawisł gigantyczny, głodny cień.

 

***

 

Pożeracz stawał się i rósł, największy z koszmarów, który miał się uwolnić, gdy zje wszystkie pomniejsze. Ale Lorena nie stworzyła snu małego jak ona sama. Była konkurencją. Pożeracz pochylał się nad nią i słuchał niezliczonych imion demonów, zgromadzonych wokół jej ducha niczym ćmy przy płomieniu.

Musiały przyjść do niej wszystkie. A on musiał czekać.

 

***

 

Lorena nie potrafiła komunikować się ze światem, dlatego do niej lgnęło wszystko spoza świata i zdradzało zakazane sekrety. Zjawy były wyklęte, samotne, krzyczały wiatrem, szeptały snami, zawsze odrzucone, niedostrzegalne dla większości ludzi. Jeśli ktoś je zauważał, specjaliści nazywali go wariatem. Faszerowali chemią. Dlatego zjawy dały Lorenie milczenie. Dziewczynka mieszkała w ich tłumie, w matni szeptów, rozumiała każde słowo, a nigdy, we śnie ani na jawie, nie wyrzekła własnego.

Żeby nie zdradzić.

Demony musiały ją obronić. Stanowiła ich bezpieczny bastion.

Podpaliły sen do końca. Ogień szalał w wewnętrznym oku dziecka.

 

***

 

Pożeracz był gotowy. Wyszarpał umysł opiekunki, parzący, kotłujący się jak wrząca woda. Nie potrafił w żaden sposób się powstrzymać, ostudzić posiłku, podzielić – wszystko zniszczyłoby smak, zubożyło doznanie. Połknął jądro olbrzymiego koszmaru z zamkniętymi oczami, w uniesieniu.

 

Błysnęła Lorena jak gwiazda. A przecież mówili, że jest wycofana, zaburzona, że ona bardziej jak czarna dziura.

Tymczasem zapłonęła, wybuchła, a Pożeracz rozszerzył się; czarna masa koszmarów migocząca iskrami.

Koniec

Komentarze

Hmm. Sama nie wiem.

Z jednej strony – jest tu czytelna fabuła.

Z drugiej – zakończenie otwarte i nie wiem, co się stało z pożeraczem i dziewczynką.

Z trzeciej – mocno poetycki język.

Z czwartej – motyw spełniających się snów dość stary.

Z piątej – ale podany nietypowo.

 

Lorena nie potrafiła komunikować się ze światem,

a nigdy, we śnie ani na jawie, nie wyrzekła własnego.

Przynajmniej tak mówili specjaliści, gdy próbowała je rysować.

Niby nie mówiła, nie potrafiła się komunikować, ale zrozumiała, co mówili specjaliści o jej rysunkach. Przynajmniej odniosłam wrażenie, że ten kawałek jest pisany z punktu widzenia Loreny. Ale z Wami, poetami, nigdy nic nie wiadomo. ;-)

Babska logika rządzi!

Z wami, poetami ;D Są tu trzy niepoetyckie motywy, które mam nadzieję, że zostaną wyciągnięte na wierzch, i nie są to sny!

Komunikacja ze światem – nie umiała, nie chciała mówić, a rysunków nie rozumiano. Ona coś tam łapała z zewnątrz, ale z wewnątrz nikt, nie rozumieli = bali się, skazali na marny los.

Dzięki za komentarz!

 

"Po opanowaniu warsztatu należy go wyrzucić przez okno". Vita i Virginia

Nie no, napisałam, że czytelna fabuła jest.

Ale jeśli tytuł ma na coś naprowadzać, to dziewczynkę zrobił szewc…

Babska logika rządzi!

otchłań wypełniającą dziewczynkę

Czy otchłań wypełnia? Zdaje mi się, że wręcz przeciwnie (ommm!)

 Iskry drażniły w nos

Kolokwializm: drażniły nos.

 jakby światło i ciepło mogły tak po prostu zastąpić chłodny przestwór nocy

Rany julek.

 rozbłysk słoneczny, paląca jasność umierającej gwiazdy odmieniła świat

Rozbłysk odmienił – "paląca jasność" to określenie do niego i orzeczeniem nie rządzi. Rozbłyski są rzeczą naturalną u gwiazd, nie świadczą o ich umieraniu.

 Wyrok: dziewczynka musi poddać się dla sprawy

Chyba poświęcić? Poddać się można sprawie, ale poświęcenie jest tu i tak lepsze.

 konającej wśród przerażających

Powtórzony dźwięk (ąc-ąc).

 wspólnymi siłami wyśniła

Co sugeruje, że zrobiła to celowo. Hmm.

 Nie wiedziała, jak je obronić. Ani siebie.

Ojoj.

 „powinna” bronić

Cudzysłów zwykle oznaczałby w tym kontekście ironię, ale ja jej nie widzę.

 zimny, jakby za szkłem

To się słabo łączy.

 powyginany, o wiele straszniejszy

Powyginanie jest straszne? Takie abstrakcyjne powyginanie?

 Zjawy były wyklęte

Przez kogo?

 niedostrzegalne przez większość ludzi

Dla większości.

 nie wyrzekła własnego

Nie wiem, czy "wyrzekła" to nie za wysoko.

 Nie potrafił w żaden sposób się powstrzymać (…) wszystko zniszczyłoby smak

To nie potrafił – czy nie chciał?

 

Naz… chciałabym nie być niemiła, ale… cokolwiek paliłaś, jest nielegalne. Twoja wizja ma się do surrealizmu jak słoń do ryjówki – trochę podobne, ale kurczę, ogromniaste. Nić fabuły dość wątła, plątałam się przy czytaniu w gęste krzaki (obwieszone kapiącymi zegarkami i głowami Lenina), i nie mam pojęcia, skąd tu Dratewka. Za pokutę zadaję esej Orwella "Politics and the English Language". Przeczytać i zapamiętać.

 Są tu trzy niepoetyckie motywy

Nie ma czegoś takiego, jak niepoetycki motyw. Ani poetycki. Poezja polega na sposobie ujęcia, podobnie jak proza i dramat.

dziewczynkę zrobił szewc

Cóż, oprzyrządowanie ma ;)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, część twoich uwag jest nieczytelna. Wizja nie zmierzała do surrealizmu. Niepoetyckie motywy były nawiązaniem do komentarza Finkli. Stwierdzenie o paleniu przemilczę, bo się nie znamy. Dzięki za kilka pożytecznych wskazówek, poprawiam.

"Po opanowaniu warsztatu należy go wyrzucić przez okno". Vita i Virginia

Zdaje się, że moje poczucie humoru znów się wymknęło spod kontroli. Także, mm.

Przepraszam.

Wizja nie zmierzała do surrealizmu.

Nie mogę wiedzieć, do czego zmierzałaś – mogę tylko wiedzieć, jakie wrażenie wywarł na mnie ostateczny rezultat, a było to wrażenie bardzo, ale to bardzo głębokiego surrealizmu.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Opowiadanie na pewno z gatunku niepokojących. A jak ja to widzę..? Fabuła zdaje się czytelna na poziomie dziejącym się w świecie wewnętrznym/onirycznym i mamy wyraźną sugestię, że być może ten właśnie świat jest prawdziwy, a przynajmniej równoległy do naszego. W tle majaczy nasz świat rzeczywisty, w którym Lorena to dziewczyna z zaburzeniami psychicznymi. Jednakże możliwa jest również ścieżka interpretacyjna, w której to, co dzieje się w wymiarze Pożeracza, to tylko dzieło wyobraźni Loreny, która tworzy swój świat wewnętrzny/świat ucieczki (wycofania), w którym jej koszmary zyskują "twarz i ciało", zło, jakie ją spotyka, przybiera postać Pożeracza, a ona sama wciela się w postać walczą z nim i ratującą świat.

Ja wolę pozostać w tym pierwszym świecie, gdzie ta walka odbywa się naprawdę i Pożeracz "istnieje" naprawdę, legiony demonów/koszmarów ludzkich są przez niego wchłaniane, a Lorena jest "koniem trojańskim".

No właśnie. Tytuł podsuwa wyraźny trop – Lorena to owieczka, nafaszerowana snami, która jest zdradliwą przynętą. Smok/Pożeracz zadowolony z siebie zjada smakowity kąsek, co oczywiście przyniesie mu zgubę. Czy Lorena jest swoistą "bronią oniryczną" ludzkości, która ma pokonać koszmarnego i potężnego agresora? Czy gdzieś kryje się żarcik nawiązujący do liczenia owiec przed snem?

Przyczepię się do formy. Za dużo jest tutaj opowiedziane, a za mało się dzieje. To bardziej opowieść/relacja niż prawdziwe opowiadanie. Nie uczestniczymy w wydarzeniach, tylko zostajemy o nich powiadomieni przez Autorkę.

Daję klika.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Pełne poetyckiego czaru, skłaniające do refleksji i nie dające jednoznacznych odpowiedzi. Przeczytałam z przyjemnością. Klikam :)

Pomysł zaczarowany. Napiszę Ci jak zrozumiałam. 

Niejaki Dratewka stymuluje powstawanie wszechświata dzierga nowe konstelacje, tworzy gwiazdy. To ludzie są materiałem wyjściowym. Zwą go Pożeraczem, gdyż szyje je z koszmarów ludzkich. 

 

Kłaniam się Twojej wyobraźni i wizji. Obrazowanie bardzo mnie pociąga lecz czasami jest niejasne, nieprecyzyjne. Daj mi zmysł, konkret, kawałek zrozumienia to podążę za Tobą i zaryzykuję lot Ikara. 

Pytania domagające się odpowiedzi, nawet lakonicznej:

‚Loren jest opiekunką demonów snu – swoich czy i innych? Zakładam, że „zbiera” od wielu (wykluczonych), a zaczęło się od rozbłysku pewnej gwiazdy (czy supernowa czy nie, nieważne). Co się zdarzyło?

‚Loren była konkurencją dla Pożeracza, ponieważ tworzyła, kreowała. Czy ona go stworzyła, czy przyciągnęła i żywił się pomniejszymi demonami? W tym kontekście to, że była deserem jest „ładne” lecz wygląda na to, że była głównym daniem, a nie wisienką na torcie.

‚Zakończenie – nie rozumiem. Zwyciężyli oboje, chyba? Niejasne jest dla mnie używanie przez Ciebie słowa koszmar i demony, w kilku znaczeniach.

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Mamy Dratewkę, smoka i owcę, cieszę się, że to jest zupełnie jasne <3 Asylum wspomniał kolejną rzecz istotną – tworzenie gwiazd. Chodziło mi konkretnie o cykliczny Wszechświat i tworzenie się gwiazd w jego cyklu.

Na twoje pytania, Asylum, oraz dociekania Marasa, po części odpowiedzieć może motyw trzeci, nadal nieodkryty, związany z Loreną. Zwróćcie uwagę na to, że ma do czynienia ze specjalistami, nie mówi – bo nie chce lub nie może – i nazwana jest zaburzoną.

 

Dziękuję za lekturę, kliki i cieszę się, że podobało się kolejnym osobom :)

"Po opanowaniu warsztatu należy go wyrzucić przez okno". Vita i Virginia

Tak, domyślam się. Rozważałam hipotezę, że ona jest epicentrum, alfą i omegą, druga była, że podatna – jak formularz (mamy kratki, linijki i się wpisuje). Jeśli któraś prawdziwa, to niestety znika to w tekście. 

Jeśli jest inaczej – będę dalej kombinować:)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dobry szort, zostawiający w głowie kilka pytań po przeczytaniu, na które, na szczęście, znalazłam odpowiedzi w komentarz innych czytaczy :D. Wszystko mi się rozjaśniło, kiedy przeczytałam interpretację o dratewce, smoku i owieczce.

Napisane ładnym językiem, którego bardzo ci zazdraszczam! :3.

Powodzenia w konkursie!

Używanie poprawnej polszczyzny jest bardzo seksowne

Dobry tekst, ujmujący poetyckim językiem i interesującymi interpretacjami. Moje akurat poszły w zupełnie inną stronę niż powyższe, ale głównie dlatego, że średnio przejąłem się tytułem ;)

Tak więc ładny szort, krótki i konkretny. Trochę mnie uwiera to otwarte zakończenie, ale niech tak będzie :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Czytałam i usiłowałam pojąć o czym opowiada szort. Niestety, bez powodzenia. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No, jak Dratewka, to Pożeracz jest smokiem? A Lorena owcą napakowaną siarką?

 

Ładnie napisane, podoba mi się przeniesienie historii o smoku wawelskim (jeśli dobrze to czytam) na kosmiczną zagładę, a zarazem na senną, koszmarną materię.

http://altronapoleone.home.blog

Czytało mi się nieźle, tylko jakoś bez emocji :(

Przynoszę radość :)

Reg, wiedziałam, że to napiszesz :P Wybacz :(

 

Dzięki wszystkim za opinie i kliki, odetchnęłam z ulgą, że szort jest ok. Nadal jednak nie padło kluczowe słowo w kontekście Loreny, więc podrzucę jeszcze wskazówkę, żeby powiązać przedmowę tudzież cel konkursu z… fabułą.

 

sy, dziękuję <3 ale zazdraszczać nie ma czego; moja filozofia jest taka, że każdy ma w sobie swój unikalny język do wydobycia. Mam np. problem z czytaniem długich powieści, oryginalnie wystylizowanych, bo potem jakiś czas nie mogę się do końca oczyścić z cudzego języka i wrócić do swojego…

"Po opanowaniu warsztatu należy go wyrzucić przez okno". Vita i Virginia

Przeczytałam jakiś czas temu i jakoś nie bardzo wiedziałam, co właściwie o tym myśleć. Ale ja tak mam, że czasem ciężko kumam pewne rzeczy.

Teraz kiedy zerknęłam na twój komentarz, domyślam się, że te wszystkie upiory i demony, były tym, co dzieje się w umyśle chorego (autystycznego?) dziecka. Tym, co ogranicza jej kontakt z rzeczywistością, co ją izoluje. Resztę wykombinowali poprzednicy.

Poza tym jest pięknie i poetycko. :)

"Fajne, a nawet jakby nie było fajne to i tak poszedłbym nominować, bo Drakaina powiedziała, że fajne". - MaSkrol

No i padło ostatnie słowo-klucz – autyzm. Dziękuję, AQQ ;)

"Po opanowaniu warsztatu należy go wyrzucić przez okno". Vita i Virginia

Naz – za mało tropów. :(

Szaleństwo zmysłów – tak, brak możliwości integracji – tak, rozbuchanie – nie, bo uporządkowanie, komunikowanie się – nie, gdyż w punkt, dosłowne. 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Przeczytałem dwa razy, raz przed komentarzami i drugi po. Pierwszym razem zrozumiałem i zinterpretowałem niewiele, drugi raz był nieco prostszy. Na pewno ciekawe i ładnie napisane. O bardziej rozbudowaną ocenę się nie pokuszę.

Bardzo przyjemna lektura. Choć przyjemna to raczej nie do końca właściwe słowo. Poetycka, inna, interesująca, obrazowa… no, przyjemna. ;)

Mam tylko takie spostrzeżenie, że opowiadanie w zasadzie powinno zostawić po sobie jakieś poczucie mroku, przygnębienia. Jest przecież Pożeracz, są koszmary, jest chora dziewczyna. A mimo tego wszystkiego po przeczytaniu pierwszym słowem, jakie mi się nasuwa, jest właśnie przyjemne.

Może przez język tekstu, może przez jakieś własne skojarzenia przy lekturze. A może z tekstem wszystko jest ok, tylko ja mam zbyt ubogie słownictwo. ;)

Ładnie napisane, bardzo poetyckie zdania.

Potwor zrodzone ze snów został pokonany przez pozornie bezbronną dziewczynkę, która jednak kryła w sobie Osobliwość – czarną dziurę. Całą opowieść odbieram jako metaforyczne ukazanie walki z wyobcowaniem, stygmatem odmienności narzuconym przez zewnętrzny świat.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Dziękuję kolejnym czytelnikom :) Wicked, chyba już za dużo moich tekstów przeczytałeś, skoro idealnie określiłeś o co mi chodziło :P

Barniuszu, może to rzeczywiście odczucia estetyczne wzięły tu górę, bo fabuła została zarysowana mocno oszczędnie ;) 

Zygfrydzie, miło, że jeszcze cię czasem znajdę na forum np. pod swoim tekstem :)

"Po opanowaniu warsztatu należy go wyrzucić przez okno". Vita i Virginia

No namotane. Tak jak napisałem w poście z wynikami – bez posłowia się nie obędzie.

 

A jak można interpretować? Jedna warstwa: „nasz” świat został zaatakowany przez potwory ze snu. Druga warstwa: świat snów nie jest tylko zwidą, a innym wymiarem, która też jest w pewnym sensie atakowana przez nasz świat (przez próbę jego wtłoczenia w sztywne ramy – tutaj „leczenie”). Trzecia warstwa – istnieje osoba, która stanowi punkt wspólny obu światów, ale oba światy traktują ją inaczej.

 

Jest nierozumiana, próbuje się ją leczyć za samą inność, jednocześnie dostrzega się jej potencjał, ale nie przekłada się to na traktowanie jej jako kogoś z możliwościami, a jedynie na jej wykorzystywanie jako „broń” do walki z „przeciwnym światem”.

 

Finał rozumiem tak, że to ciągłe traktowanie jako „odmieńca” z jednoczesnym przedmiotowym wykorzystaniem mocnych stron prowadzi do efektu odwrotnego od zamierzonego, być może niszczycielskiego dla obu światów.

 

Zastanawiające: czy doszukiwanie się tu nawiązań do autyzmu jest celowe, czy to już nadinterpretacja (opis sposobu, w jaki jest postrzegana główna postać)?

 

Można się doszukać pewnych cech wspólnych z „Wizje, chodźcie do mnie” – nie wiem czy słusznie, ale to i tak raczej „uzupełnienie”, bo na interpretację nie wpływa.

 

Mi się podoba, ale sytuacja podobna jak „X-elos” żonglerki – to tekst nie dla wszystkich, a dla tych, którzy lubią kombinować i myśleć o tekście po tekście. U Żonglerki klimaty lynchowskie, tu bardziej w stronę Von Triera i gaimanowskiego „Sandmana”. Łamigłówka dla czytelnika, działająca na wyobraźnię.

 

Dobra: bo komentarze przeglądnąłem część, a nie wszystkie. Widzę pewną zgodność miedzy tym co napisałem, a tym co wynika z dyskusji, ale nie wiem czy w szczegółach tez ta zgodność jest. Jeśli nie ma, to lektura i tak przyjemna, a jeśli jest – to tez fajnie :) Ale jestem ciekaw tego poziomu trafności lub nietrafności :) 

Rzadko zgadzam się z Finklą, ale jej pierwszy komentarz rzucił mi się w oczy zaraz po przeczytaniu. I dobrze rozpisała te pięć punktów.

Ja rozumiem chęć napisania czegoś o głębszym przesłaniu niż rodzajowa scenka, ale niestety mam problem z wyłapaniem, o co tak naprawdę chodziło. Bardziej zniechęca mnie niż zachęca ta ilość metaforycznych zdań. I ta piątka analizatorów do trzech tysięcy znaków…

Co Ci będę pisał, Naz, w fotel mnie nie wbiło.

Ale forma jest, a ja lubię ładną formę.

Na plus: Bardzo plastyczny opis, ekspresyjny, czuje się atmosferę. Pod względem językowym nie mogę się doczepić, nie ma wybitnie dużo błędów, może kilka interpunkcyjnych rzuciło mi się w oczy, tu i ówdzie uważam, że należy coś dodać czy też odwrócić kolejność słów.

 

Na minus: zbyt metaforyczne. Rozumiem, że nad tym trzeba się pochylić, pomyśleć i przeanalizować, jednak trochę za dużo tu znaków zapytania. Uczucie zagubienia powoduje, że radość czytania gdzieś znika…

Gdybym mogła, to zrobilabym “kopiuj-wklej” z komentarza jupiterki.

 

Ale nie wypada nie dodać kilku słów od siebie. Bardzo ładnie napisane, ale nie wiedziałam, o czym czytam, dopóki nie zapoznałam się z komentarzami. Może wynika to z faktu, że ja wolą taką pełnokrwistą, mało metaforyczną i mało poetycką prozę, a może z tego, że nie mam zbyt wiele czasu na rozkminianie “ale o co cho…” Pewnie po trochu z tego i z tego ;)

 

Tak więc ładnie, ale nie jestem targetem ;)

Widzę Iluzjo, że masz wyjątkowe szczęście wędrować własnie po opowiadaniach “do rozkminy” ;-)

Hahah, no cóż…

 

Nie dość, że poniedziałki (czyli mój dyżur) są wyjątkowo oblegane, to jeszcze dodawane wtedy teksty wymagają sporego wysiłku umysłowego :D Cóż poradzić, nikt mnie nie zmuszał, sama chciałam :D 

 

P.S. Czuję się śledzona :O

Jeżeli zamierzasz być konsekwentna, to następną pozycją do lektury będzie pewnie “Nowy Jork” Asylum :P

 

A śledzę raczej co się dzieje pod opowiadaniami z konkursu, niż konkretne osoby ;-)

 

A ja śledzę opowiadania poniedziałkowe ;) Zaczynam od szortów, więc “W głębi snów” przoduje ;)

Już się boję “Nowego Jorku” :D

 

A teraz zmykam i przepraszam za offtop.

Warsztatowo bardzo dobrze, podobał mi się również pomysł, jego głębia. Widać, że wszystko zostało dobrze przemyślane. Niesposób jednak niezgodzić się z częścią przedmówców, że tekst jest hmm..aż nazbyt nieoczywisty :) To jednak jak dla mnie nie był duży problem. Uważam, że tekst ma wielki potencjał na rozwinięcie do dłuższej formy – w tak krótkim opowiadaniu niestety czuję, że ten potencjał jest mocno marnotrawiony. I to właśnie mój największy zarzut :)

Nowa Fantastyka