- Opowiadanie: bemik - Wierzba

Wierzba

Dawno niczego nie wrzucałam, a tu jesień za pasem, która zawsze mnie dobrze nastraja. Dlatego będzie bajkowo, kolorowo, ciepło, nostalgicznie i bemikowo.

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Wierzba

 Wierzba czuła, że nieuchronnie zbliża się jej koniec. Nie martwiła się tym i nie smuciła. Wiedziała, że tak być musi, może nie dziś ani nie jutro, może dopiero za rok, ale w końcu kiedyś to nastąpi. Każdy rodzi się, rośnie i umiera. Nieważne, czy jest się rośliną, zwierzęciem czy człowiekiem. Było jej tylko żal, że nie doświadczyła czegoś, co… No, właśnie! Nawet nie wiedziała czego.

Stała sobie cichutko na miedzy, czasem odwiedzała ją wrona. Niezbyt długo zostawała, ale dzieliła się ploteczkami z szerokiego świata. Może takiego niezbyt szerokiego, bo wrona latała tylko na drugą stronę poletka, tam, gdzie drewniany płot odgradzał podwórko od lasu i łąki. Drażniła się z kotem i podkradała ziarno kurom, a gospodarza denerwowała krakaniem.

Niekiedy przybiegały polne myszy, ale ich ostre pazurki nieprzyjemnie łaskotały korę, a tego wierzba nie lubiła.

Czasem na miedzę przybłąkał się wiatr, targał wierzbową czuprynę, zaglądał w dziury po sękach, a potem z chichotem uciekał, dokąd oczy poniosą.

A wierzba zostawała smutna, płacząca, wciąż w tym samym miejscu, z marzeniami, które przecież nie mają szansy się spełnić. I tęskniła za czymś, czego nie znała. Jednak nikt nie mógł jej tego zabronić, bo marzenia się po prostu ma.

Pewnego dnia, gdy lato pozłociło kłosy zboża, na polu zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Gospodarz szedł, rozgarniając pszenicę zamaszystymi ruchami jednej ręki. Drugą przytrzymywał coś na ramieniu. To coś było na pewno wielkie i ciężkie, ponieważ mężczyzna okrutnie sapał. I bardzo kolorowe, co wierzba widziała z daleka. I chyba też straszne, bo wszystkie wróble rozpierzchły się przerażone, wrzeszcząc ile sił w płucach: Strach! Strach! Strach!

Gospodarz zatrzymał się pośrodku łanu zboża, chwilę postukał, popukał i pomajstrował, a potem oczom zdumionej wierzby ukazał się niesamowity widok: oto wśród żółtych niczym słoneczne promienie źdźbeł wyrósł barwny chochoł. Marynarkę z trzema łatami przywdział niebieską i spodnie czerwone z kieszeniami w czarno-białą kratkę. Na głowie miał kapelusz przepasany zieloną krajką, a spod ronda wystawała strzecha słomianych włosów, a kiedy gospodarz obrócił figurę, wierzba ujrzała też czarne jak węgiel oczy i usta rozciągnięte w szerokim uśmiechu.

– Śmieje się do mnie? – zastanawiała się, a wtedy powiał wiatr i Strach pomachał do niej słomianą ręką.

Wierzba uradowała się bardzo. Tak bardzo, że zafalowały jej wszystkie ulistnione witki. Potem zawstydziła się i zasłoniła gałązkami, ale chochoł zdążył uchylić kapelusza i pokłonić się w zachwycie. Wiatr mu chyba trochę pomógł.

Całe lato spoglądali na siebie z tęsknotą. Strach pożerał oczami cudną zieloność wierzby, ona zachwycała się kolorami chochoła. Trwali w letnim skwarze lekko otumanieni swoimi uczuciami i było im z tym dobrze i słodko. Tylko wróble były niezadowolone, bo co się zjawiły, by poskubać ziaren pszenicy, to Strach, choć zakochany zdawałoby się nieprzytomnie, groził im, łopocząc na wietrze połami marynarki. A one uciekały wystraszone, złorzecząc głośno.

Aż wreszcie nadeszła pora żniw. Gospodarz skosił zboże i zaorał ziemię. Na pustym polu pozostał jedynie kolorowy strach na wróble. Oklapł trochę od deszczów, wyblakł mocno od słońca, ale nadal trzymał się prosto jak na zucha, co odstrasza ptaki, przystało. Wierzba ciągle patrzyła na niego z uwielbieniem, może nawet większym niż na początku: wyciągała do niego gałęzie i zapraszała. Jednak on tkwił na posterunku, mimo iż nie było już czego pilnować. A może zwyczajnie bał się odejść, choć oczywiście nigdy by się do tego nie przyznał. Bo tak to często bywa, że nawet najwięksi bohaterowie mają problemy z podejmowaniem ważnych decyzji.

I pewnie by tak stali naprzeciwko siebie, aż przyszłaby jesień, strąciła liście z gałęzi i ukołysała wierzbę do snu zimowego, gdyby znowu nie wmieszał się w to wszystko wiatr. To już nie był słabiutki letni zefirek. Zbratał się z deszczem, nabrał sił i rozrabiał po całej okolicy. Szarpał strzechę na stodole gospodarza, zrzucał dachówki z dachu domu, sypał piaskiem w oczy psa, kotu mierzwił sierść, a kurom wywiewał ziarno. Zwyczajnie psocił, a potem chichotał w ukryciu ze swoich żartów. A na koniec, zanim odleciał daleko, chwycił w objęcia Stracha, zatańczył z nim oberka, zrobił parę piruetów, a potem skołowanego pchnął w stronę wierzby. Gdyby go nie złapała, skąpałby się biedak w rowie z wodą, ale nie pozwoliła na to. Chwyciła go gałęziami, przytuliła do siebie, osłoniła i nie dała wiatrowi wyrwać go ze swych ramion. A Strach zrozumiał, że bardzo tęsknił za tym uściskiem. I zostali tak na dłużej, splątani, wtuleni, po prostu zakochani. A kiedy nadeszła zima i przysypała ich śniegiem, śnili wspólny sen, bardzo piękny, ale nie opowiem go wam, bo każdy musi wyśnić sobie własny.

Koniec

Komentarze

O matko, nigdy nie podejrzewałabym, że przemówi do mnie tak sentymentalny tekst. Piękne to było, po prostu piękne. Na pewno zachowam w pamięci na długo. 

Bo to, Rosso, jest tak – dopóki mamy w swojej duszy choć odrobinę dziecka, dopóty podobają się nam bajki.

Dzięki!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nie martwiła się tym ani nie smuciła. Wiedziała, że tak być musi, może nie dziś ani nie jutro, może dopiero za rok, ale w końcu kiedyś to nastąpi.

To celowe powtórzenie?

 

z marzeniami, które przecież nie mogą się spełnić. I tęskniła za czymś, czego nie znała. Jednak nikt nie mógł jej tego zabronić, bo marzenia się po prostu ma.

jw.

 

bo wszystkie wróble rozpierzchły się przerażone, wrzeszcząc[-,] ile sił w płucach

Przecinek po “wrzeszcząc” jest jak na mój gust zbędny, bo raz, że nie występuje po nim orzeczenie, a dwa, że “ile sił w płuchach” chyba jest utartym zwrotem, przed którymi przecinków się nie stawia.

 

wyblakł mocno od słońca, ale nadal trzymał się prosto[-,] jak na zucha, co odstrasza ptaki

Tu moim zdaniem przecinek też zbędny, patrz: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Przecinek-przed-jak;16291.html

 

Fajny szort, stylistycznie jak zwykle dobrze i adekwatnie do tematyki, spodobała mi się alegoria związku pomiędzy ludźmi wyrażona za pomocą nieożywionych bohaterów. No i zakończenie w stylu, który uwielbiam.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Hmmm. Chyba coś jest nie tak z moim wewnętrznym dzieckiem, ale tekst słabo do mnie przemówił. No, bardzo nie w moim stylu, takie sentymentalne pitu-pitu… Ładnie to wszystko opisane, ale nie jestem targetem.

W moim świecie wierzby romansują (eee, no bez przesady) z innymi wierzbami i to z nimi mają potomstwo. A może i same ze sobą, kto je tam wie… ;-)

I fantastyka taka raczej umowna. Bazuje na założeniu, że wierzba i strach czują coś do siebie.

Babska logika rządzi!

Nie wiem, czy mam w sobie dziecko, ale jednorożca z pewnością. A jednorożec ów z zadowoleniem tęczowym ogonem zamiata, bo bajka jest niezwykle ciepła, żadnego mroku w postaci choćby złej olchy, nastającej na wierzbowe szczęście, ani nawet kornik zepsucia lub huba wątpliwości bohaterki nie toczy. 

Można narzekać, że wszystko poszło gładko, ale z drugiej strony… Czy zawsze musi być jakiś dramat? 

Bardzo przyjemnie się czytało. Może nie zapamiętam na długo, ale myślę, że z pewnością przeczytam to mojemu czterolatkowi przed snem, w ramach odskoczni od przygód Mikołajka ;-) 

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Ładne, choć raczej melancholijna bajka niż fantastyka. Mam nadzieję, że wierzba jednak przeżyła zimę :)

http://altronapoleone.home.blog

Pewnie przeżyła. Od uścisków z młodym strachem (czy to aby nie jest pedofilia? ;-) ) młodość jej wróciła i soki zaczęły żwawiej krążyć. ;-)

Babska logika rządzi!

…dopóki mamy w swojej duszy choć odrobinę dziecka, dopóty podobają się nam bajki.

To chyba nie tak, Bemiku, bo dzieckiem przestałam być wieki temu i nic nie wskazuje na to, by coś z niego we mnie pozostało. Nie podejrzewam się nawet o posiadanie duszy. ;)

A Wierzba spodobała mi się nadzwyczajnie i wiem, że to wyłącznie Twoja zasługa, bo przepięknie opowiedziałaś/ namalowałaś historię miłości starej Wierzby i młodego Stracha Na Wróble. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bemikowo, bajkowo.

 

Napisane (jak zwykle) tak, że samo się czyta. Wszystko wyważone w odpowiedniej proporcji, lekkość w doborze słów, wtrąceń i porównań. Spokój i ciepło bije z tekstu, spuentowane, jak na bajkę przystało. Podobnie jak Thargone, przeczytam dzieciakom, może też dorzucą jakiś komentarz.

5k znaków, do jakiegoś drukowanego, ilustrowanego zbioru bajek dla dzieci jak znalazł.

 

To jest fajne zdanie:

Oklapł trochę od deszczów, wyblakł mocno od słońca, ale nadal trzymał się prosto, jak na zucha, co odstrasza ptaki, przystało.

 

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Ładna, sentymentalna opowieść, Bemiku. Umiesz snuć historie w bajkowy sposób. Najbardziej sobie cenię, że potrafisz utrzymać specyficzny klimat przez całe utwory. Każde zdanie pasuje do następnego.

Pozdrawiam.

To ode mnie ostatni punkcik. Z tekstem miałam przyjemność zapoznać się zanim został opublikowany na stronie :) Przeczytałam go też mojemu synkowi i zarówno on jak i ja byliśmy wyjątkowo usatysfakcjonowani lekturą, chociaż pewnie każde z nas zrozumiało opowiadanie na swój sposób. Tak czy inaczej bardzo udana, bajkowa, a przede wszystkim bemikowa, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, historia, kryjąca w sobie magię, ciepło i takie jakieś nieuchwytne, przynajmniej dla mnie, piękno.

Marynarkę z trzema łatami przywdział niebieską, spodnie czerwone, z kieszeniami w czarno-białą kratkę.

Jakoś to tak nie brzmi.

 

Poza tym nie mam się do czego przyczepić. Lepszego komplementu niż przeczytanie tej bajki swojemu dziecku nie wymyślę (a dziecków też brak), więc powiem tylko, że bardzo nastrojowy szort. Taki promień słońca w pochmurny dzień.

W targecie wiekowym nie jestem, ale ten szort jest po prostu super klimatyczny i wciągnął. Bardzo to ładne. 

Przesympatyczna baja. Prosta, pięknie opowiedziana, przesiąknięta pozytywnymi emocjami. Napisana z uśmiechem na twarzy i czytana z uśmiechem. I chociaż ma w sobie nutkę nostalgii to wartko i gładko zmierza do niezbędnego szczęśliwego zakończenia. Obrazy malujesz plastycznie, uczucia opisujesz mądrze, a świetny warsztat Autorki naoliwił i nastawił wszystkie elementy tak, że nic nie zgrzyta, tylko doskonale pasuje i działa. A działa głównie na dziecko w każdym z nas.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Kochani, dziękuję Wam wszystkim za przeczytanie i takie miłe opinie. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że jednak powinnam pisać dla dzieci. Bo przecież bardzo to lubię i chyba dobrze mi wychodzi. 

Zaraz poprawiam babole!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Piękne.

Co tu można więcej napisać ? :):)

Dziękuję

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ładne :)

Przynoszę radość :)

smiley

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bardzo fajna historia miłosna. :)

Strach niedzisiejszy, staromodny, bo dzisiaj to raczej się torby foliowe albo puszki po piwie wiesza na kijach. Ale to tylko dodaje mu szarmanckiego uroku. Chociaż – miłość Wierzby do foliówek też mogłaby być ciekawa. ;)

Mam tylko poważne wątpliwości (poparte pobieżnym riserczem guglowskim) co do jednego – czy Stracha można zamiennie nazwać Chochołem? To jednak coś innego. Chyba że to jakiś regionalizm, którego nie znam.

Ocho, bywało że kij/ kręgosłup stracha oplatało się słomą, żeby ubranie nie wisiało na nim jak na kiju.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Tak, ale chochoł z definicji coś chroni, przed mrozem lub deszczem. Wiecheć słomy to po prostu wiecheć słomy. ;)

…oczom zdumionej wierzby ukazał się niesamowity widok: oto wśród żółtych niczym słoneczne promienie źdźbeł wyrósł barwny chochoł.

Pewnie Wierzba wolała widzieć Stracha jako barwnego chochoła, a nie słomianą kukłę.

A może Bemik jeszcze się wypowie. ;)

 

edycja

O, a tutaj jest śliczny Strach, tylko trochę inaczej ubrany: https://pl.wikipedia.org/wiki/Strach_na_wr%C3%B3ble

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ocho, dzięki. Generalnie masz rację – chochoł to otulina krzewu, a nie strach na wróble, ale przecież wierzba nie musiała o tym wiedzieć wink – zobaczyła cusik ze słomy, to go sobie tak nazwała.

 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Tak melancholijnie z rana mi się zrobiło. Cudnie impresyjny tekst, który może zostać chociaż na jedną chwilkę w głowie, ale ciepełko po lekturze zostanie. Twój styl zdecydowanie zaskarbia sobie czytelników. Nie wątpię, że też w dłuższych formach :)

Dziękuję, Deirdriu – są już na rynku “moje dłuższe formy” – zapraszam do zapoznania się z nimi blush

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Śliczne, Basiu.

Trudno mi do dać coś więcej. Podoba mi się i po dziecięcemu, i po dorosłemu :)

O, nareszcie coś w moim stylu! Tym razem nie będę, Bemiku, Ciebie komplementował. Powiem krótko: “piętaczka” ode mnie!

Werweno, Maćku – bardzo miło przeczytać takie słowa, dziękuję!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Uśmiechnęło smiley

I mnie się spodobało. Układam się właśnie do snu i miałam jeszcze chwycić za “Imię Róży”, ale nie wiem, czy nie odpuszczę, bo ten tekst znakomicie pasuje do roli “bajki na dobranoc”. Może go ukradnę i kiedyś opowiem hipotetycznemu potomstwu? Ładne, co tu dużo mówić, stylistycznie urzekające, a sama historia nie pozostawia wiele do życzenia. Zgadzam się oczywiście, że fantastyka jest tu wyłącznie umowna, ale dla mnie wystarczy :)

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

Enderek – cieszę się!

Rosebelle – bajka z założenia wpisuje się w gatunek fantastyki. I bardzo mi miło, że opowiastka przypadła Ci na tyle do gustu, że chcesz zachować ją dla hipotetycznego potomstwa. Dziękuję!

 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

To cała kwintesencja bemikowego pisania :)

Dzięki, ale nie cała cheeky Potrafię też straszyć! Zajrzyj do “Bestii” – książka będzie dostępna od 25 października

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Na razie jedzie do mnie Smutna dziewczyna :) Ale na Bestię również się skuszę :)

yes

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Miło się czytało. Na początku jest mały trick, który sprawił, że zupełnie nie spodziewałem się happy endu ;)

Bajka bez happy endu??? To absolutnie wykluczone!

Dziękuję!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ładna, sentymentalna bajka, trzymająca klimat do samego końca :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

smiley

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Rewelacja! Cóż za nastrój, cóż za emocje! Niech o Twoim kunszcie świadczy fakt, że raptem 4k znaków wystarczyło Ci, by poruszyć we mnie tak wiele strun. Nic, tylko brać przykład, naprawdę.

Zgrzytnęły mi tylko dwie rzeczy, ale to drobiazgi. Stosujesz animizację taką dość konserwatywną powiedziałbym – że coś tam łaskotało korę, wierzba zasłaniała się witkami, itd. Dlatego nie pasował mi fragment, gdy coś “ukazało się oczom” drzewa. Jasne, mogła coś zobaczyć, w sensie – zaobserwować, no ale wierzba z oczami to trochę dla mnie za dużo. Druga rzecz, to że liczyłem na klamrę między pierwszym i ostatnim akapitem, to jest że skoro tekst otwiera rozprawa o śmierci, to finalnie wiatr wyrwie wierzbę i zakończy jej żywot. Wyglądałoby to na pewno ładniej, ale radośniejsza wersja wydarzeń, na którą się zdecydowałaś, również zdecydowanie pasuje. Ostatnie zdanie majstersztyk.

MrBrightside – dziękuję Ci za taki ujmujący komentarz. Faktycznie, te oczy mogłam sobie darować. Natomiast zdecydowanie chciałam zakończyć happy endem, jakoś ostatnio złagodniałam ;-)

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Mam podobnie jak MrBrightside, też spodziewałam się jakiejś klamry odnośnie wątku zbliżającego się końca.

Wyszedł taki trochę ludowy sentymentalizm – ładne :-)

It's ok not to.

Dziękuję

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Jakie to miłe!

Jesteś, Bemik, artystką spełnioną i możesz sobie pozwolić na napisanie czegoś po prostu ładnego – bez popisów, twistów, tragedii. I fajnie, że się tym z nami dzielisz :)

Coboldzie, dziękuję. A piszę tak, bo sprawia mi to radość. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Sorry, Winnetou, ale jestem na NIE.

W opowiadaniu nie ma tych rzeczy, które są dla mnie niezbędne w piórkowym tekście: fabuły, oryginalnego pomysłu na coś (świat, bohaterów, wydarzenia…). Nawet wartości edukacyjnych czy dziwacznych zestawień różnych elementów.

Opko stoi nastrojem, a ja na takie rzeczy pozostaję odporna.

Mamy tylko paranormalny romans i to mocno statyczny.

Babska logika rządzi!

Dawno mnie tu nie było, ale widzę, że czas to nadrobić, bo tu takie cudeńka powstają :) Śliczne :)

Dzięki, Finklo, za wizytę. Zdziwiłam się – ta bajka była nominowana do piórka? surprise

Annn – dziękuję za miłe słowa.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

A i owszem, Jasnostronny nominował.

Babska logika rządzi!

Bardzo ładne. I dla małych, i dla dużych. Tak, jak Cobold stwierdził: nie musisz się popisywać, po prostu robisz swoje. A raczej jedno ze “swoich”, bo patrząc po Twoich książkach, to realizujesz się jednocześnie na kilka sposobów :)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Dzięki, dokładnie tak Funthesystem, piszę to, co w danym momencie chcę/muszę napisać.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Tekst, który mi sprawia najwięcej problemów. Bo stoi nastrojem, ładnie opisany. Jednak jako szort czytałem subiektywnie lepsze – takie, które we mnie zostawiały wielkie wrażenie jakimś pomysłem, nieoczekiwaną puentą. A to cenię w szortach szczególnie.

Siedzę więc na płocie i nie wiem, w którą stronę się przechylić. Jeszcze muszę się z tym przespać.

 

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

A to bajka tylko wink

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ładne. Też nie do końca czuję się targetem, ale bajka na pewno w pewien sposób urzekająca. Za to jednoznacznie mogę powiedzieć, że spodobało mi się zakończenie, zarówno pod względem fabularnym, jak i językowym. Spodziewałam się, że wiatr odwieje Stracha gdzieś daleko albo połamie Wierzbę, a tu zaskoczenie. I nie wiem, czy bardziej zaskoczył mnie sam happy end, czy fakt, że happy end naprawdę mi się tutaj spodobał, mimo że z natury ich nie lubię :)

Dzięki, Teyami. Jak nie lubisz happy endów to przeczytaj moje “Bestie” 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Wiesz, jakieś dwie godziny przed tym, jak napisałaś ten komentarz, rzekłam na głos i przy świadkach (a przynajmniej jednym), że właśnie bym sobie poczytała :D

To się cieszę ogromnie. W internetach ogłaszają z cenowymi promocjami. A jak chcesz tanio i z autografem to odezwij się na priv

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

O, jak milutko. Ładna, bajkowa bajka.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dziękuję, Tarnino!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Cześć, Basiu.

Na wstępie przepraszam, że kazałem Ci czekać na siebie tak długo.

Tym razem nie będę się rozpisywał, bo i nie ma za bardzo nad czym, prawdę mówiąc. Zresztą jestem przekonany, że wrzucając tutaj ten tekst nie celowałaś w Piórko (ani, być może nigdzie); gołym okiem widać, że to nie ten kaliber Be.Mi.K.owania. Albo inaczej: czuje się, i to dość wyraźnie, że tekst powstał (może nie tylko i wyłącznie, ale przede wszystkim) w tym celu, żebyś mogła wybrzmieć muzyką, którą jesień gra Ci w duszy. Prawda?

I jako taki, tekst – ta krótka, Be.Mi.K.owa baśń – spisuje się naprawdę ładnie, bo, no cóż, faktycznie z każdego zdania w jakiś sposób tchnie jesienią; raz tą piękną, złotą, pogodną i ciepłą na przekór wszystkiemu, a raz tą zimną, smutną, groźną i mroczną, ale zawsze na swój sposób romantyczną i… i tak oto, proszę Państwa, udzielił mi się klimat opowiadania.

Na piórko to jednak – jak dla mnie – zdecydowanie za mało. Bo choć ładne, to jednak nie dostatecznie ładne (czytało się przyjemnie, ale bez efektu WOW), a przy tym zbyt… niewymagające. Ani od czytelnika, ani od Autorki. Ot, prosta – trochę wręcz naiwna, ale tak po baśniowemu, więc zauważam, a nie się czepiam – sympatyczna, choć trochę… zbyt poprawna politycznie (że sobie zakpię, choć sam już nie wiem z czego;) historyjka, którą miło było poznać, ale która niekoniecznie zostawi we mnie cokolwiek na dłużej.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Cieniu, jest dokładnie tak, jak napisałeś. Dziękuję!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dzięki, Łukaszu!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nowa Fantastyka