- publicystyka: Niepełna recka powieści "Skald. Karmiciel kruków" Łukasza Malinowskiego

publicystyka:

Niepełna recka powieści "Skald. Karmiciel kruków" Łukasza Malinowskiego

Dlaczego niepełna? Bo nie dotrwałem do końca. Poległem gdzieś ze sto pięćdziesiąt stron przed końcem i nie mam zamiaru kontynuować.

Książka Malinowskiego to zbiór trzech opowiadań połączonych postacią głównego bohatera, Ainara Skalda. Od samego początku autor wprowadza wiele pojęć, nazw i słów z epoki, które mogłyby wnieść wiele dobrego dla treści, niestety ma manierę wrzucać nieznane słówko wraz z wyjaśnieniem do rozmów swych bohaterów, sprawiając, że dialogi wychodzą sztucznie. Czy tak porozumiewali się ze sobą ludzie tamtych czasów, nie wiem, być może, albowiem niestety, oprócz Skalda, przedstawione w zbiorze postaci nie grzeszą mądrością. Nawet konungowie to chciwi durnie, z którymi Ainar robi, co chce. Na wysokim kołku trzeba zawiesić niewiarę, by bez zażenowania kontynuować lekturę.

Niestety, o ile opowieść pierwszą i drugą, mimo zgrzytów, da się czytać, opowieść trzecia nie pozostawia żadnych złudzeń. Trzylatka konwersująca jak dorosły, która nazywa Skalda tatą, i żadnych pytań, skąd dziecko wzięło się w zamkniętym dla świata klasztorze, wśród mnichów, zwanych munkami. Pojawiają się też trupy braciszków, a Ainar, początkowo sam podejrzany o zabójstwa, dostaje zadanie odnaleźć mordercę. Przyznam, że w pewnym momencie czytałem, co drugi akapit, albo i stronę, dlatego mogę być nieobiektywny w swej ocenie. Na moją niekorzyść, jako recenzenta, przemawia też fakt, że nie jestem ciekaw zakończenia.

Po lekturze powieści "Słowo i miecz" Jabłońskiego, byłem święcie przekonany, że nie trafię na nic gorszego w tak krótkim czasie, a jednak, dno się oberwało.

Tym, których zachęciłem do lektury Skalda, życzę wielu miłych wieczorów podczas czytania powieści.

Komentarze

Będę omijał szerokim łukiem.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Chciałbym zwrócić Ci uwagę na pewną drobnostkę. Najpierw nazywasz książkę zbiorem opowiadań, a potem powieścią. Więcej zgrzytów nie dostrzegłem. Zainteresował mnie ten "Skald". Jedni się nim zachwycają, drudzy krytykują. Jak nie zabraknie czasu, to zerknę i zobaczę, kto ma rację…

WojciechChajec – każdy ma inny gust, na szortalu po książce pojechali równo, w NF ją chwalili.

Racja. :) Czytałem obie.

Książka to zbiór trzech przygód skalda – trochę podobnie jak z Mortimerem M (zdumiewające, też wyjątkowo męski, obeznamy z bronią, tajemniczy i wogóle superhiper mokra wizja trzynastolatka – wannatobe a hero). Dj odbił się na początku drugiej przygody, więc gratuluję wytrwałości.

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

dj Jajko – czy nie chciałbyś wystąpic w roli recenzenta moich Gór, które za pozwoleniem przesłałbym Ci na maila? Potrzebne mi jest świeże obiektywne spojrzenie, by zrozumieć opór wydawców. Zwyczajnie nie wierzę, że moje Góry są gorsze od Skalda.

Możesz przesłać, przeczytam, zjadę od góry do dołu bezpodstawnie a potem przez tydzień będe miał wyrzuty sumienia ;)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Aha. Czyli niepełna recka niedocenionego pisarza, któremu wydawcy odrzucają teksty i zamiast uczyć się jak pisać (choćby od takiego Jabłońskiego), mści się na tych debiutantach, którym się udało. W sumie to normalna reakcja psychologiczna – dowartościowanie samego siebie poprzez obrzucenie błotem innych. Chyba jednak zawierzę recenzji Zwierzchowskiego i sięgnę po Skalda. On może raczył przynajmniej przeczytać całość książki i nie ocenia meczu po pierwszej połowie. Bo Ty książkę mogłeś odrzucić w kąt, jeśli cię nudziła, ale pisanie o niej recenzji, już niekoniecznie jest uczciwe i dyskredytuje cię jako krytyka.

Czesławie, widzę że zachęciłem Cię do lektury Skalda. Życzę wielu miłych chwil spędzonych z książką. Chętnie też przeczytam Twe wrażenia. Czekam zatem na recenzję. pozdrawiam uśmiechnięty

Również pozdrawiam. Ale recenzji raczej nie pisuję. Wolę się cieszyć książką w domowym zaciszu i zachwycać się nią (albo krytykować) we własnej glowie :)

I słusznie Czesławie. Ale że Ci się chciało specjalnie konto zakładać, no no. A tak na marginesie zapraszam do opowiadań gwidona. Tych tu na portalu i tych, które ukazały się drukiem. To może być zajmująca lektura.

Na forum zaglądam od kilku lat. Jednak mało regularnie i ciągle zapominam swojego loginu:) Nieustannie muszę więc zakładać nowe konto.

A wątek wikiński nieustannie mnie interesuje więc czasem wyrzucam, co mi leży na sercu.

Jednak gwidon nie mści się. Ta książka jest po prostu cienka (Marcin ostatnio wszystko ocenia na pięć :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

A szortalowcy dostali 4. co prawda u innego recenzenta.

Dostali 4, ale recenzentowi się najwyraźniej podobało. :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

W obu przypadkach się podobało, koiku

Po przeczytaniu stwierdzam, że ta książka jest naprawdę niezła. Dziwią mnie te niepochlebne opinie na forum. Jeśli ktoś ma ochotę na przeczytanie pełnej recenzji (z którą się mniej więcej zgadzam), to może zajrzeć do konkurencji: http://www.efantastyka.pl/skald Pozdrawiam

Ot i ciekawa książka, bo wzbudzająca kontrowersje :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Czesławie – jeśli Skald okaże się bestsellerem, poproszę dj Jajko o usunięcie recki. Nie orientujesz się w ilu egzemplarzach już się sprzedał?

A o jaką wiedzę tajemną Ty mnie podejrzewasz? Ale jak popatrzę na historię rynku wydawniczego, to nie przypominam sobie, by jakiś debiut (przynajmniej w fantastyce czy w powieściach hist.) stał się bestsellerem. Jeszcze długo nie będziesz się więc musiał martwić o swój tekst:)

Nowa Fantastyka