Profil użytkownika

Szymon Dąbrowski - (ur. 1979 r. w Krakowie) – ekonomista, pracownik sektora przemysłowego, początkujący pisarz. W roku 2003 ukończył studia uzupełniające magisterskie na Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Posiada duże doświadczenie w pisaniu prac i opracowań naukowych. Obecnie stawia swoje pierwsze kroki jako pisarz beletrystyki.


komentarze: 26, w dziale opowiadań: 24, opowiadania: 13

Ostatnie sto komentarzy

@Mauea

Twoje "niestety" jest moją Radością :)

 

"Twój komentarz. (..) nie jest aż tak świeży i rewolucyjny."

Żadne ze wspomnianych nie było moją intencją. Z resztą dla mnie samego powyższe było nie do pomyślenia jeszcze osiem lat temu. To, co zaszczepiło we mnie ideę "warunkowości" systemu pieniężnego, był projekt Venus realizowany w ramach ruchu Zeitgeist. Przez chwilę nawet interesowałem się poczynaniami tego ruchu w Polsce, jednak po przeczytaniu komentarzy przy okazji organizowania przez nich zjazdu, po prostu zwątpiłem – wiele osób optowała za lokalizacją blisko granicy z  Czechami, gdzie będzie blisko do kraju, w którym jest legalna marihuana… – poziom dążeń tych ludzi, w zestawieniu z ideą, którą promowali, był dla mnie po prostu porażająco-osłabiający.

Niemniej Idea we mnie pozostała i rozwijam ją od tamtej pory we własnym zakresie. Pomysł na opowiadanie uwzględniające taką optykę rzeczywistości jest doskonałą radą i na pewno z niej skorzystam :) Aktualnie jednak jestem w trakcie pisania obszerniejszego tekstu, w którym w ramach moich skromnych możliwości pisarskich (samoświadomość, nie przesadna skromność), staram się zawrzeć jeszcze bardziej przejmującą mnie ideę, dotyczącą natury istnienia. Chwilę jednak zajmie nim je ukończę, ale na pewno dodam je tutaj, gdy wreszcie powstanie.

Niezmiennie podzielam Twoje rozumienie jednej z funkcji fantastyki, jak i samego pisarstwa – by prezentować niedoświadczalne, niepomyślane, niewyobrażalne – albo po prostu niezauważalne, ignorowane. A wszystko to ubrane w przyswajalną fabułę, do której czytelnik może odnieść samego Siebie; odnaleźć w niej chociaż cząstkę własnego Doświadczenia.

Cieszę się, że znalazłem miejsce, gdzie ludzie mają otwarte umysły i nie reagują zautomatyzowaną ignorancją (nie mylić z rzeczową i przemyślaną krytyką) na idee, które odbiegają od – a nawet nie mają nic wspólnego z – ich codziennym doświadczeniem :)

 

Pozdrawiam

Szymek

 

Szymon Dąbrowski

Gratuluję i liczę, że w najbliższej przyszłości będziemy mieć znów okazję konkursowo podrabblować ;) To była fajna zabawa.

Szymon Dąbrowski

Już wiem dlaczego tak bardzo podobał mi się Twój drabble – uwielbiam Twoje poczucie humoru :D Powyższe czytałem z uśmiechem na twarzy, na którego nie miałem żadnego wpływu.

Mało tego, gdyby mi to ktoś podsunął i powiedział, że napisała to dziewięciolatka – uwierzyłbym ;P

Brawo!!

 

Szymon Dąbrowski

Droga Almari,

Nic nie "powinno" Ci być. Proszę, nie kieruj się oczekiwaniami otoczenia rozpoczynającymi się od "należy", "powinno się" oraz wielu innych morderców Niepowtarzalności, Unikalności, Wyjątkowości, Nieszablonowości. Bądź nieskrępowana oczekiwaniem i przepełniona autentycznością Samej Siebie. To najpiękniejsze, co możemy zaoferować nie tylko nam samym, ale i Światu :)

A amatorem abstrakcji jestem jak najbardziej – miłuję się w niej niemal bezgranicznie ;)

 

Pozdrawiam

Szymek

 

Szymon Dąbrowski

@joseheim

Jak na mój pierwszy drabble ever,  neutralność to więcej, niż mogłem oczekiwać ;)

Szymon Dąbrowski

Przeczytałem; końcówka wywołała u mnie lekki uśmiech, co do reszty pozostaję neutralny.

Jest jednak pewna kwestia, którą chciałbym poruszyć – a mianowicie zagadnienie "pieniądza".

Osobiście postrzegam "pieniądz" jako – dosłownie – etap rozwoju naszego gatunku. Głęboko wierzę, że gdy nasze rozumienie oraz zdolności operowania energią osiągną odpowiedni poziom, "pieniądz" po prostu przestanie być na potrzebny. Jest to (z założenia przynajmniej) środek dystrybucji dóbr i usług w społeczeństwie. Gdy będziemy mogli zamieniać energię w materią (i odwrotnie), wówczas rola "dystrybucji" sprowadzi się do posiadania odpowiedniej technologii, która uniezależni istoty ludzkie od konieczności eksploatacji zasobów materialnych – a przynajmniej znacząco ograniczy tą potrzebę.

Mało tego, gdy uda nam się wreszcie zrezygnować z tej degeneratywnej formy materii, przestanie dla przykładu istnieć kategoria "śmiecia". W rzeczywistości, gdzie będzie przykładana ogromna dbałość o jak najefektywniejsze wykorzystanie dostępnych zasobów, nikt przy zdrowych zmysłach nie zbuduje fabryki, która będzie produkować miliony słoików albo zakrętek; produktów, których jakość jest obecnie determinowana przez kryterium "opłacalności". Nasz gatunek będzie wówczas tworzył niezbędne przedmioty z jak najtrwalszych materiałów, przy zastosowaniu najświeższych osiągnięć techniki oraz umysłu ludzkiego (a być może i nie-ludzkiego – mowa oczywiście o sztucznej inteligencji). Założeniem "produkcji" – chociaż to nie będzie już właściwe określenie – "tworzenia" użytecznej materii, będzie jak najdłuższa jej trwałość oraz maksymalna funkcjonalność. Praktyki obecne dzisiaj, jak np. "planowany okres przydatności", po którym produkty się psują i przestają działać, by nakłonić ludzi do zachowań podtrzymujących obecny system – a mianowicie cyklicznych zakupów – będzie postrzegany jako irracjonalność. Być może nawet takie zachowania będą piętnowane (powinny być moim skromnym zdaniem).

Podczas rozmowy z pewną osobą na temat "obcych" i prawdopodobieństwa składania nam przez nich wizyt, ów osoba rzuciła argument, że byłoby to dla nich "nieopłacalne". Przyznam, że poraziła mnie oczywistość i głębokie przekonanie o "powszechności", czy bardziej "uniwersalności" systemu pieniężnego we Wszechświecie. Jesteśmy tak zatopieni w naszych aktualiach, że przez ich pryzmat postrzegamy wszystko  – w tym i możliwą do przewidzenia przyszłość. Mnie osobiście to po prostu przeraża.

Wybacz proszę Lord Vedymin, że pozwoliłem sobie na powyższe pod Twoją twórczością. Miałem jednak przemożną potrzebę wyrażenia tego i egoistycznie dałem jej upust. Mam jedynie nadzieję, że przedstawiłem powyżej punkt widzenia, który przynajmniej dla jednej czytającej mój komentarz osoby będzie "niesłychany", totalnie abstrakcyjny. Oznaczałoby to, że dotknąłem sfery przekonań, do której refleksja nie miała do tej pory wstępu.

 

Pozdrawiam

Szymek

 

Szymon Dąbrowski

Przeczytałem. Podobało mi się uwzględnienie postaci nie-klasycznego humanoida (macki & wypustki). Lekki uśmiech wyłowiło też słowo "rakietoplan" ;)

 

Pozdrawiam

Szymek

 

Szymon Dąbrowski

Przyznaję, że moje poczucie abstrakcji nie jest tak wysublimowane jak Twoje i nie udało mi się uchwycić swym skromnym umysłem Twojej wizji.

Niemniej bardzo podobało mi się to zdanie:

"Maluję dziewicze twarze emocji nieskażone ludzką formą."

Tym zdaniem nadałaś emocjom pozycję pierwotną, względem wtórnych, przeżywających je istotom ludzkim. Niemalże tak, jakby każdy z nas zanurzał się w nieskończonych i wiecznych nurtach uczuć, zamiast je generować, być ich źródłem. My, istoty materialne, wchodzące w interakcję z materialną częścią wszechświata, która jest jedynie fasadą istnienia, posiadającą zdolność krótkiego i incydentalnego smakowania prawdziwej natury rzeczywistości, jej esencji.

To zdanie natomiast:

"Nieustannie przemierzam swój geniusz, by zobaczyć i nazwać to, czego nikomu jeszcze nie udało się do końca zgłębić."

– sugeruje w mojej opinii, że pierwszoplanowa postać maluje tak naprawdę siebie samego, który został uformowany pod wpływem oddziaływania na niego "gwiazdeczki" – muzy, którą traktuje przedmiotowo; używa jej jako bodźca, impulsu, który ma za zadanie ukazać mu w sobie samym poniższe:

"Nareszcie to widzę. Jedyną słuszną prawdę o rozkoszy. Jej kształt, zapach i barwę."

 

Pozdrawiam

Poetycki dyletant, amator abstrakcji ;)

 

[Edycja: – zlikwidowałem "dyletant poezji" – refleksja z poślizgiem to u mnie (niestety) rzecz normalna ;)]

Szymon Dąbrowski

@Almari

Dziękuję za wyjaśnienie.

Znaczenie skrótu skonstruowałem pod kątem wymogu "poczucia humoru", którego nie spełniał sam zwrot "wasza kulistość" ;) Bez tego prawdopodobnie udałbym się w kierunku dramatu lub egzystencjalizmu.

 

Pozdrawiam

Szymek

 

Szymon Dąbrowski

Wybacz Finkla, że pod Twoją twórczością sobie pozwalam, ale chciałbym spytać – kim jest użytkownik michal3?? Dać temu drabble ocenę 2 doprawdy zakrawa na złośliwość. Szczególnie, że ta osoba nie pofatygowała się o absolutnie żaden komentarz – ani tutaj, ani pod innymi, tak nisko przez nią ocenionymi tekstami.

Szymon Dąbrowski

@Almari

Obawiam się, że nie wiem do czego się odnosisz – do mojego drabble, czy ostatniego komentarza? ;)

Jakby nie było, chciałbym wiedzieć czym wywołałem Twój odbiór "in minus".

Szymon Dąbrowski

Jestem tutaj absolutnie świeżym użytkownikiem, a Ty i tak obdarzyłeś mnie już jednym, pomocnym komentarzem. Dzięki i mam nadzieję, że przy okazji Twoich przyszłych wizyt, będziemy mieć okazję przynajmniej kilka poglądów oraz opinii ze sobą wymienić.

 

Życzę Powodzenia i Pozdrawiam

Szymek

 

Szymon Dąbrowski

@PsychoFish

– aż nabawię się potniaka i będę miał doświadczenie, które zainspiruje powieść ;D

Szymon Dąbrowski

Dziękuję Zalth, Finkla oraz Regulatorzy za pochylenie się nad moim pierwszy drabble.

Powyższe napisałem o trzeciej w nocy i zapamiętam sobie, by konkursowych tekstów nie pisać z umysłem domagającym się objęć pościeli.

Szczyt moich możliwości zwiększa systematycznie swą wysokość bezwzględną pod wpływem codziennej pracy nad sobą. Tak przynajmniej lubię myśleć ;-)

 

Pozdrawiam

Szymek

 

Szymon Dąbrowski

@Beryl

Miałem cichą nadzieję, że tytuł to zasugeruje – przez tydzień wysyłano ludziom zaproszenia do dołączenia do floty (pierwotnie moim pomysłem były wspólne manewry wojskowe – później myślałem o jakimś "galaktycznym pikniku"). Treść komunikatu natomiast miała wskazywać, że w mniemaniu przybyszy ich zaproszenie było tak atrakcyjne, iż nie sposób było im odmówić.

Sto słów to naprawdę niewiele, by opisać motywację postaci oraz uwzględnić w nich jakąś akcję. Ciekawe doświadczenie :)

 

@Mauea

Teraz już rozumiem. Z drugiej strony tą samą przyczynę można przedstawić na wiele różnych sposobów. Przy dobrym pomyśle, można uzyskać oryginalność nawet nieco bardziej wyświechtanych konceptów ;) Oczywiście nie piszę o sobie, czy swojej twórczości. Na to za wcześnie o jakąś dekadę (twierdzenie ukute w przypływie ogromnego optymizmu ;D)

 

Pozdrawiam i  Dziękuję za wszystkie komentarze oraz oceny

Szymek

 

Szymon Dąbrowski

@Mauea

Dziękuję za komentarz. Przyznam szczerze, że nie widziałem niczego podobnego wcześniej.

 

I dopiero teraz się zreflektowałem, że popełniłem błąd w tłumaczeniu skrótu – Przepraszam :/

 

Pozdrawiam

Szymek

 

Szymon Dąbrowski

Wyciągnąłeś mój uśmiech, a to się liczy :)

Co do kosmitów i znajomości przez nich piwa – wszystko zależy od ich fizjologii. Dla przykładu mogą zmieniać swoją świadomość kryształami, a nie płynami ;D

 

Pozdrawiam

Szymek

 

Szymon Dąbrowski

Dzięki Brajt za wyłapanie tego błędu. Mój Word '95 pokazywał w właściwościach pliku, że mam 100 wyrazów O.o

Już poprawiłem.

 

Pozdrawiam

Szymek

 

Szymon Dąbrowski

Do teraz mam banana na twarzy, po lekturze powyższego. Świetny, wyważony humor – dodatkowo to był mój pomysł, gdy tylko przeczytałem, że są jeszcze dwa dni na dodanie tekstu do konkursu – dokładnie takie wyjaśnienie "zagadki" przyszło mi do głowy. Ubiegłaś mnie jednak i pierwsza ubrałaś to w słowa :)

Pozdrawiam

Szymek

 

Szymon Dąbrowski

Rozbawiłeś mnie i zaskoczyłeś formą "czystego" dialogu. Zgrabnie uporałaś się z zadanym tematem i objętością tekstu, którą miałeś do swej dyspozycji.

Pozdrawiam

Szymek

 

Szymon Dąbrowski

Naprawdę rzadko spotykam takie malowanie słowem. Twoja znajomość kolorów oraz umiejętność wykorzystania tej wiedzy w powyższym jest imponująca. Dla przykładu bardzo podobało mi się następujące:

"(..)w stronę bezmiaru błękitu: od bladego cyjanu na samej górze do przymglonego chabrowego nieco poniżej połowy pola widzenia."

Sam nigdy bym w ten sposób nie opisał nieba. Niektóre nazwy kolorów musiałem szukać w wyszukiwarce ;) Chciałbym spytać, czy jesteś malarką? Jeżeli nie, to czy masz bliski kontakt z malarzem/malarką? Pod względem znajomości kolorów, jestem przy Tobie jak mały chłopczyk z klockiem w dłoni, którego pytają o drgania harmoniczne ;) Jeżeli nie masz nic wspólnego z malarstwem (bezpośrednio lub pośrednio), to mój stan wiedzy w tej materii jest trochę załamujący; chyba będę musiał się dokształcić, by chociaż w połowie tak malować swoim własnym słowem.

Jeszcze jeden przykład zdania, które wymusiło u mnie pauzę w czytaniu:

"Kobalty, szafiry i ultramaryny leniwie pełzną w górę, nieustępliwie wypierając cyjany, lazury i turkusy.".

Wyszukiwarka pomogła mi to sobie wyobrazić ;P

 

Po przeczytaniu tego opowiadania mogę się tylko domyślać jak musiałaś się umordować z tą moją "Telekinezą". Tym bardziej Ci dziękuję, że się nad nią pochyliłaś i dotrwałaś do końca ;)

 

Serdecznie Pozdrawiam

Szymek

 

Szymon Dąbrowski

Przede wszystkim dziękuję za komentarz i poświęcony mi czas.

Przyznam, że "Telekineza [I]" była jednym z moich pierwszych opowiadań, jakie napisałem. Wówczas jeszcze nie przywiązywałem takiej wagi do fabuły. Najważniejsze było dla mnie opisanie samego zjawiska telekinezy, które niemal wszędzie jest przedstawione jako "wyciągnięcie ręki – akcja". Zależało mi, by jak najdokładniej opisać jej użycie po stronie człowieka, który ją stosuje. To jest taka "moja wizja" tego wszystkiego.

Co do "porzucenia obiektu" – to były nielegalne eksperymenty; zrealizowanie ich celów (stworzenie żołnierza posiadającego rozbudowane zdolności telekinezy), jak najbardziej warte było poświęcenia kilku istnień ludzkich, które dla kompleksu wojskowego są niczym więcej, jak jedynie "żywym inwentarzem". Najważniejsze w tym opowiadaniu było, by przekonać się, czy stosowana procedura "obdarzania" tą zdolnością działa oraz czy jest bezpieczna do rozpoczęcia eksperymentów na żołnierzach (tak to sobie wymyśliłem ;).

 

Wiem, że język mam ciężki – przez lata pisałem prace naukowe na zlecenie i wciąż "leczę się" z formalnego języka, tak charakterystycznego dla tych ostatnich :)

Moje "Światy równoległe" z kolei były opowiadaniem napisaną "lekką ręką"; z wszystkich jakie do tej pory stworzyłem, tylko te dwa dawały się sklasyfikować jako Sci-fi, dlatego dodałem je tutaj.

Każde następne będzie już lepszej jakości (przynajmniej dołożę wszelkich starań, by tak było).

Jeszcze raz dziękuję za czas poświęcony moim słowom. Wiele to dla mnie znaczy.

 

Serdecznie Pozdrawiam

Szymek

Szymon Dąbrowski

Dziękuję bardzo Wam Obojgu, za poświęcenie czasu i wyrażenie swojej opinii, ze wskazaniem moich błędów oraz niedociągnięć. Teraz już rozumiem, nad czym powinienem popracować.

Mam nadzieję, że moje następne teksty bardziej przypadną Wam do gustu (jeżeli oczywiście zdecydujcie się poświęcić im chwilę swojego czasu,).

 

Serdecznie Pozdrawiam

Szymek

 

Szymon Dąbrowski

Witam,

Przyznam, że kilka osób przeczytało to opowiadanie i wyraziło się o nim pozytywnie. Z drugiej strony są to osoby, które znają mnie i moje bardzo specyficzne poczucie humoru.

Dodam, że byłbym bardzo wdzięczny za Twoją opinię na ten temat. Do tej pory nikt tego opowiadania nie skrytykował, dlatego byłbym zobowiązany, gdybyś podzielił się ze mną swoją opinią.

Po sposobie w jaki zadajesz mi pytania wnioskuję, że odebrałeś powyższe w sposób silnie negatywny. Nie zmienia to jednak faktu, że chciałbym poznać Twoje zastrzeżenia.

Wciąż pracuję nad sobą i mam nadzieję, że moje kolejne teksty będą znacznie lepsze.

 

Pozdrawiam

Szymek

 

Szymon Dąbrowski

Byłem ciekawy jak podejdziesz do zaprezentowania – jakby nie było – bytu niematerialnego.

Z jednej strony upada na kolana i podpiera się, z drugiej jej nogi zapadają się po kolana – jakby niekonsekwencja; z drugiej jednak strony ciężko o konsekwencję, gdy mamy do czynienia z "niematerialnością" :) Osobiście zawsze spotykałem się (jak i sam w ten sposób myślałem) z unoszeniem się w powietrzu świadomości, po opuszczeniu ciała.

 

Pozdrawiam

Szymek

 

Szymon Dąbrowski

Pozwolę sobie na wskazanie kilku drobiazgów:

 

"(..)kilka metrów przed nim wyrastała ściana wody, spadającej z nieba. Strugi wody bębniły(..)"

Powtórzenie "wody"; drugie zamieniłbym na "deszczu"

 

"Ktoś zdemontował nieprzyjemne jarzeniówki i zastąpił je zwykłymi żarówkami, dającymi przyjemne, żółtawe światło."

Przyjemne – nieprzyjemne. Drugie proponowałbym zastąpić "kojące". Nie twierdzę, że to jest błąd, mnie jednak rzuciło się to w oczy.

 

"(..)na składanym krześle, przycupnął wysoki, tyczkowaty mężczyzna(..)"

"Przycupnął" wzbudziło mój uśmiech :) Dla mnie jednak oznacza to czynność wykonywaną w danym momencie. Poszukałbym zamiennika tego słowa (wiem, że użyłaś go, by uniknąć powtórzenia słowa "siedzieć"). Proponowałbym "składane krzesło zajmował" lub "Na składanym krześle zauważył".

 

"Katrina ponownie napełniła kieliszki."

Sześć linijek później:

"Tymczasem Katrina podeszła do stolika i napełniła jeden z kieliszków."

Ponieważ nic nie wspomniałaś o ich opróżnieniu po pierwszy "napełnieniu", odebrałem to jako błąd logiczny (powtórzenie).

Kilka linijek dalej:

"Katrina rozlała whiskey i podała wszystkim kieliszki."

Z fabuły wynika, że ona sama wypiła jeden kieliszek, z wszystkich (w sumie) rozlanych.

 

"Dopóki sobie tutaj badamy zbocza góry funkcjonują na prawach ścisłego rezerwatu."

Przyznam, że nie do końca wiem, co chciałaś w tym miejscu napisać.

(Po przeczytaniu kilki następnych linijek)

Ach, chyba, że po "badamy" dałabyś przecinek – wówczas rozumiem co funkcjonuje na prawach ścisłego rezerwatu. Jednak to "sobie" na początku zdania mnie zmyliło. Proponowałbym zmienić początek na: "Dopóki prowadzimy tutaj badania, zbocza góry(..)". Wówczas (ja przynajmniej) zrozumiałbym to zdanie bez problemu.

 

"(..)zamieszkane głównie przez pracowników pracujących przy wyrębie."

Dla uniknięcia powtórzenia ("pracowników pracujących") proponowałbym:

1. "(..)zamieszkane głównie przez robotników pracujących przy wyrębie"

lub

2. "(..)zamieszkane głównie przez pracowników zajmujących się wyrębem"

 

"(..)zakończone długimi, cienkimi witkami gałęzi, niebo miało niepokojący odcień filetu."

Po "gałęzi", a przed "niebo" proponowałbym wstawić średnik zamiast przecinka.

Plus "fioletu" zamiast "filetu".

 

"Droga wiła się po zboczu w stronę miasteczka. W połowie drogi do bramy(..)

Powtórzenie "drogi". Proponowałbym: "W połowie odległości od bramy(..)", opcjonalnie zastąpić porównanie do "drogi do bramy" bardziej konkretną odległością – np. "W odległości kilkunastu metrów od bramy(..)"

 

"(..)który spokojnie wszedł z cienia heliopusa."

Wyszedł

 

"Tutaj też ktoś rozciął ogrodzenie, od dziury prowadziła ścieżka prosto pod uchylony drzwi laboratorium."

Pomiędzy "ogrodzenie" a "do", proponowałbym zamienić przecinek na średnik.

 

Właśnie skończyłem czytać.

Wybacz, że pozwoliłem sobie powyżej tak szczegółowo Cię wypunktować. Zrobiłem to jedynie z myślą, by zaoferować Ci wartościową informację zwrotną. Poza tym to naprawdę są drobnostki. W kilku miejsca również – bezpośrednio po dialogach – postawiłaś kilka razy przecinek po pierwszym słowie; sam zmagam się z interpunkcją, więc żaden ze mnie specjalista, ale co najmniej w dwóch miejscach rezygnowałbym z nich (bliżej początku opowiadania).

Sama fabuła mnie wciągnęła. Podobało mi się:

"To w nich właśnie, zgodnie z jedną z teorii, mieściły się ośrodki świadomości, które żyły w symbiozie z pniem." (mowa o drzewie – Helipus).

Zaintrygowała mnie ta idea i zacząłem się zastanawiać, czy w takim razie każdy liść to jedna, odrębna świadomość? Być może jest to kolektyw świadomości? A może jedna świadomość, której liście pełnią rolę podobną, do naszych neuronów – opcjonalnie ich skupisk? :)

Reasumując opowiadanie mi się spodobało i udało Ci się mnie nim wciągnąć. Jestem ciekaw, jak je rozwiniesz.

 

Pozdrawiam

Szymek

 

Szymon Dąbrowski

Nowa Fantastyka