Profil użytkownika


komentarze: 8, w dziale opowiadań: 8, opowiadania: 2

Ostatnie sto komentarzy

regulatorzy:

 

Doceniam że chciało ci się przez to brnąć <3 Zapisuje i postaram się żeby przy następnym nie było tyle pracy.

Dziś (jutro?) zapoznam się z tym co w linkach. Generalnie rady wziąłem sobie do serca i przy następnym podejściu postaram się to jakoś wypośrodkować. I przyciąć opisy -_-

Rycerz jednak nie rzuca mięsem, szuja już tak. W ten sposób chciałem podkreślić też różnicę między statusem, charakterem i ogólnym stylem bycia postaci. Dlatego jedna z nich miała być spod znaku patosu, druga – trochę mniej wyszukanego sposobu wyrażania się/obycia.

NoWhereMan:

 

Dzięki na linki, skorzystam

 

Co do wulgaryzmów i języka:

Nie chce zaczynać dyskusji o “realiach średniowiecznego fantasy” ale,

Podobnie jak problemem metrów wyżej – używałem takich żeby tekst był bardziej “bliższy” czytelnikowi nawet jeśli trochę bije po oczach. I w sumie twój odbiór karczmy, jest czymś w kierunku tego co chciałem osiągnąć. Poza tym, tania noclegownia czy pijalnia nie jest szlacheckim zajazdem z Pana Tadeusza, wiec i mowa osób które z niej korzystają nie będzie zbyt kwiecista.

drakaina:

 

W dobrym kierunku idziesz. Oczywiście ze mógłbym napisać np

Siedzący obok Desmonda mag dla jej magicznych zmysłów śmierdział. Energia z której najwyraźniej czerpał zbyt często wypełniała go całego i rozlewała się dookoła. Jednak ten smród…jeśli swój sposób kształtowania magii mogła uznać za poprawianie i wygładzanie rzeczywistości na powieszchni, tak on sięgał głęboko i manipulował przy jej samych korzeniach.

I dalej o tym że im głębiej, tym więcej starych i zepsutych rzeczy. Mógłbym o tym pewnie i całą stronę napisać tłumacząc całą magię i metafizykę w krótkim opowiadaniu…ale.

Objętość.

Pisząc z perspektywy danej osoby (Jentty) starałem się tak przedstawiać świat jak ona go postrzega. Może dlatego ten “zgniły mężczyzna” mi przyszedł na myśl, bo uznałem że to będzie pierwsze skojarzenie jakie nasunie się na myśl obserwatorce.

Ale to już chyba element stylu i warsztatu.

 

Finka, drakaina:

 

Co do metrów, tytułów czy nazw miesięcy. Celowo użyłem takich nazw do opisania świata który nigdzie nie istnieje, licząc że pomoże to trochę w jego odbiorze. A nieszczęsny leaffall ma się do świata jak pięść do nosa, jednak nazwę na tyle polubiłem że postanowiłem ją wykorzystać.

Poza tym, wprowadzanie (dla przykładu) tytuły honorowego dla jednej z postaci, prosto ze świata opowiadania, wymagało by choć odrobiny wyjaśnienia czytelnikowi co czyta. A to by jeszcze bardziej rozsadziło objętość tekstu.

 

drakaina:

Dodaj po tym zdaniu o pieniądzach i zmarłych choćby ślad, że wiesz, co mówisz.

+

 

Kwestie dymu, sadzy….myślę że zostawię to na parę dni i jak odpocznę od tekstu to poprawię to ze świeżą głową.

 

Ale wiesz, że z tekstu to nijak nie wynika? W tekście mamy jedynie zły frazeologizm (”zgniły człowiek”).

Dlaczego zły? (Nie, to nie jest czepialstwo)

drakaina

 

Infodumpy – masz rację. Ale to za pewne wyszło z nadmiernej ilości faktów jakie przed i w trakcie pisanie się pojawiły. I z chęci przekazania wszystkiego w tekście (skąd ona? nie wiem. Błędy nowicjusza).

Styl raczej marny, nie czyta się tego płynnie.

Pisało się też nie najlżej.

 

Jak dla mnie, non sequitur. Dlaczego opinia kobiety o facecie miałaby być dowodem jej ignorancji? A ostatnie zacytowane zdanie aż zgrzyta patosem.

Bo w zamyśle cała jego postać taka miała być. Patetyczna.

 

co to właściwie ma znaczyć? Że to miasto, w którym mieszkają wyłącznie archetypowi westernowi przedsiębiorcy pogrzebowi?

Blisko choć nie do końca. Liczyłem że w późniejszej części uda mi się pokazać jak wyglądał pełen obraz tej kwestii.

 

sadzą? Dlaczego mury zabrudzone sadzą? W ogóle zabrudzony to może być podkoszulek, widelec czy inny drobiazg, ale do murów średnio to pasuje

Bo jest zimno i ludzie palą w piecach. A przy gęstej zabudowie zdarza się że ten dym zostaje jako sadza na ścianach w pobliżu kominów. Co do zabrudzenia – poprawię.

 

znaczy on był trupem? Zniecierpliwionym trupem?

To bardziej kwestia tego jak ci którzy wiedzą jak “czarować” widzą świat dookoła siebie.

 

skąd wiedziała? Telepatka? Nawet jeśli go znała, mogła to jedynie podejrzewać z dużym prawdopodobieństwem

Bo go znała, a on siedział metr od nich, jadąc na tym samym wozie.

 

Uwagę o płynności czytania i jakości stylu mocno wezmę pod uwagę.

 

Finkla, dzięki za uwagi. Do rzeczy:

 

Bohaterom pewnie by nie zaszkodziło dodanie więcej cech prywatnych. Bo na razie są głównie zawodowcami – ten mag, tamten zakonnik…

Tej sztampy celowo się trzymałem. Ułatwiło stworzenie postaci do obranej konwencji. I całkiem sporo “zabawy” przy ich pisaniu dało.

 

Czyli brama zamknięta byłą bramą? I tak bez końca? ;-)

Nie, czyli jedna na wschodniej ścianie, druga po przeciwległej – czyli na zachodniej.

 

Sklepienie miało. Czy w Twoim świecie była rewolucja francuska, że używa się metrów?

Poprawione. Nie, nie było, ale przy całym obmyślaniu świata ten jeden detal mi umknął ;) Dlatego zostałem przy ogólnie przyjętych jednostkach.

 

Czy można siarczyście kląć?

W związku frazeologicznym chyba tak. Sprawdzę.

 

W beletrystyce liczby raczej piszemy słownie. Nie rozumiem tego zdania. Brak przecinka.

+. postaram się cały tamten fragment przeczytać jeszcze parę razy i poprawić. +

 

Czy fala uderzeniowa ma kolor?

Ta miała ;) Od koloru tego co unosiło się w powietrzu podczas jej powstawania.

Doszedłem do połowy, resztę doczytam jutro. Treść zawalona grafomanią i plastyką słowa. Like it.

edit: Jednak poszło całe. Grafomania najwyższych lotów bo do tego bardzo składna. Nic więcej pisać nie trzeba, bo czyta się bardzo przyjemnie.

Nowa Fantastyka