Profil użytkownika


komentarze: 10, w dziale opowiadań: 10, opowiadania: 1

Ostatnie sto komentarzy

@CountPrimagen, ha! Mam wymówkę do nie pisania normy, przynajmniej w tej chwili, chociaż potem pewnie będę tego żałować. Prawdę mówiąc już żałuję. Ale dość wstępów.

 

Ogólnie sprawa ma się tak, że jak gdzieś tam wyżej pisałam odwaliło mi w kierunku aniołów, ale nie chciałam mieszać do tego żadnej z istniejących religii, czy mitologii, więc “stworzyłam sobie własnych bogów”, a skoro już to zrobiłam, to było dla mnie oczywiste, że umieściłam ich w innej rzeczywistości. A nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie ważnym elementem ee rzeczywistości są nazwy, bo one dookreślają przestrzeń. Stąd ich obecność we fragmencie. Nie wiem tylko ile do przypadkowości nazw liczy się to, że “Karva” została wymyślona jeszcze w gimbie, tylko jakoś nie mogła się załapać do niczego sensownego.

A poza tym… Nawet jeśli to mało profesjonalne to ja zwyczajnie lubię tworzyć własne światy, chociażby dlatego, że mogę sobie tam ustanowić własne zasady i nie przejmować się tym, że walnęłam jakiegoś strasznego babola merytorycznego w opisywaniu realiów tej czy innej epoki. Nie mówiąc już o tym, że mogę sobie walnąć np. anielskie haremy i co mi tam jeszcze wpadnie do głowy.

 

A w sprawie szczegółowego opisu, to powiem ja już naprawdę, ale to naprawdę tego nie ogarniam! Znaczy rozumiem co do mnie piszesz, ale jak dla mnie to w tym fragmencie nie ma szczegółowych opisów, a przynajmniej nie aż tak znowu wiele. Znaczy no… chyba coś ze mną nie tak. :( . No i ja lubię opisy. Do tego stopnia, że jak czytam książkę z fajnymi, szczegółowymi (a jakże) opisami to zazdroszczę autorowi. I jak tu żyć?

 

Dobra, dziś nic mi się nie klei, a myśli szczególnie, więc podziękuję za komentarz i skończę wywód.

 

Edit: Wybaczę, fajnie go się go czyta. :D

Ależ macie dziwne poczucie humoru… Chyba. ;-)

Ej, ja próbuję… nie wiem już od kiedy, bo nie mam pojęcia, czy liczyć piratów z podstawówki/gimnazjum. To był hit. Oberwało się nawet słówku “który”, tak pisałam je przez “u”. Swoją drogą przez te wszystkie edytory tekstu czuję o siebie nawrót dysortografii, bo bywa, że nie słysząc jakiś wyraz nie potrafię go napisać i muszę sprawdzać to w jakiś słownikach. (Masakra)

Ale pomijając ortografię i to, że ciągle mi się kićka pisownia “nie” z różnymi częściami mowy, to pod względem używania języka (pleonazmy i inne takie) no powinnam być dalej. A nie jestem. I mam wrażenie, że nigdy nie będę, bo zawsze trafi się o czym nie słyszałam. No właśnie nie słyszałam. Tak, o wielu takich po prostu nie słyszałam, nie spotkałam się wcześniej i no jakoś tak głupio z tego powodu się robi.

 

@Regulatorzy – no tak, w sumie pomyślę… dzięki.

@ Regulatorzy, poprawiłam większość wskazań (tak myślę), ale mam pytanie do jednego punktu. Piszesz, że spożywanie picia i jedzenia jest masłem-maślanym, a czy przypadkiem bez tego drugiego członu to zdanie nie wyglądałoby jak urwane w połowie? Dla mnie wyglądałoby. Jasne, można jeszcze zmienić czasownik, ale wolałabym zostać przy “spożywaniu”. I tak się teraz zastanawiam co lepsze. 

A co chciałam osiągnąć napisałam w tym samy poście, w którym stwierdziłam, że dalszego ciągu nie będzie. :) No i nie bez początku i końca, a jedynie bez końca i środka. To przecież istotna różnica :)

I przyznaję, zwątpiłam. Jestem tak na etapie walenia głową w mur i zastanawiania się, czy warto robić to dalej.

 

Przepraszam, że bez cytatów, ale nie chce mi się klepać ręcznie, a system ich wklejania w zestawieniu z moją przeglądarką/laptopem tak jakby trochę mnie drażni.

 

@Zalht

Ad. 1 – pomińmy, bo jest zbyt oczywisty.

 

Ad. 2 – Lubię szczegóły. Może ma to coś wspólnego, z tym, że niestety myślę obrazami. Stąd proces tworzenie wygląda tak – najpierw obrazek, potem głowienie się jak ten obrazek najlepiej opisać. Wiem, że istnieją słowa-hasła, czy też słowa-klucze, ale nie zawsze mi one wystarczą i zwyczajnie mam wtedy wrażenie, że czegoś w tym teksie brakuje. Oczywiście nie zawsze tak jest. Czasem potrafię się zadowolić ogólnym (w moim mniemaniu) opisem i tak mi się zdaje, że nawet w tym fragmencie dałoby się znale na to kilka dowodów. Z drugiej strony potrafię rozłożyć np. opis postaci na kilka akapitów, z tym, że jeśli już coś takiego mi się przydarzy, to nigdy nie jest to ściana tekstu, a zwykle jest jest to w jakiś sposób wkomponowane w dialog, a dokładniej w opisy dołączone do dialogu. Czasem mogę też pominąć, albo raczej przesunąć go na później, jeśli uznam, że na daną chwilę albo nie jest on istotny, albo do niczego nie pasuje, albo już tyle tego było, że kolejny by tylko wszystko zaciemnił. I może faktycznie to taki styl, bo wychodzi na to, że opisuję nawet wtedy, kiedy zdaje mi się, że tego nie robię. No myślenie obrazowe i tyle.

Ad. 3 – Teraz będę się zastanawiać czemu nikt tego nie powiedział wcześniej oraz jak bardzo mam się za to wstydzić.

Swoją drogą teraz czuję się jak nastolatka i nie wiem czy to dobrze.

Po mojemu ze zdaniami wielokrotnie złożonymi, także tymi zawierającymi wtrącania jest tak jak z każdym innym elementem – znaczy są dla ludzi i skoro istnieją to jak najbardziej można ich używać. :).

Piszesz o różnicy w odbiorze miedzy autorem, a czytelnikiem. Cóż, nie wiem co na to odpowiedzieć w kwestii budowy zdań, bo wydaje mi się, że w dobrze ułożonym zdaniu wielokrotnie wszystko powinno być jasne i klarowne. Jeśli nie jest… to można to zwalić na moją interpunkcję, której naprawdę próbowałam się nauczyć, a z której ciągle pamiętam tylko podstawy podstaw. Za to, szczególnie w tekstach wrzucanych po fragmencie może być rozjazd w odbiorze fabuły (tak, wiem nie dotyczy tego tam wyżej). W każdym razie mam na myśli to, że autor zna przynajmniej z grubsza całą sytuację, stąd każda sytuacja wydaje mu się oczywista, tak samo powiązania pomiędzy postaciami. Ot, wszystko to dla autora jest tak jasne i klarowne jak nie przymierzając etymologia imienia głównego bohatera Grzesznika. :) 

Swoją drogą jak bardzo naganny jest fakt, że nazwałam go tak dlatego, że spodobało mi się słowo?

Tak na logikę to ja to wiem, ale wiedzieć, a stosować, to niestety nie to samo. :)

O widzisz… trafiłeś na mistrzynię nadinterpretacji do tego odbierającej wszystko zdecydowanie zbyt emocjonalnie. Przynajmniej w pierwszym rzucie, logika, rozum i cała reszta przychodzą później. :) Mam tylko nadzieję, że to co napisałam wyżej nie działa odstraszająco, bo chyba nie ma nic gorszego niż brak odzewu. 

I nie twierdzę, że komentarz jest nieudolny, po prostu należę do tych ludzi, co bardziej skupiają się na “negatywach” i które krytykę dowolnego elementu odbierają mocniej niż pochwałę pozostałych. Przy komentarzach nazwijmy to wyważonych, jestem po prostu bardziej skłonna do obierania tej gorszej interpretacji, ale chyba nie jestem w tym jedyna. Do tego dochodzi coś, co chyba jest jakimś szępem ambicji – no chyba każdy by chciał, aby to co robi podobało się innym bez żadnych “ale”… Chociaż pewnie tak bez żadnych od nikogo, to się nie da. :)

 

No teraz przynajmniej wiem czego szukać, dziękuję.

 

@ śniąca

 

“Przyznam, że zwabił mnie tu Twój wpis w shoutboxie”

Teraz, to mi się aż głupio zrobiło, jednak cieszę się, że zajrzałaś. 

 

Odnośnie zbędnych zaimków to myślałam, że się z tego wyleczyłam, ale widać nie do końca. (arrr)

A zdania wielokrotnie złożone są dla mnie dość naturalne. Zwyczajnie uważam, że jeśli już mam opisać jakiś element to bardziej płynnie wychodzi opisać go w danym miejscu, niż potem się w pewnym sensie cofać. I tak w przetoczonym fragmencie takie rozwiązanie wydawało mi się najbardziej naturalne, nawet “rytminiczne”. A jeśli chodzi o wygląd karczmarza, to tak mogłam go pominąć, mogłam wrzucić grze indziej (np. do kolejnego fragmentu), ale po mojemu tam właśnie pasował najlepiej i stanowił swoiste dopełnienie obrazu. :) I nie, nie chodzi tu o to, że nie podoba mi się opinia to ją neguję, ja tylko przedstawiam swój punkt widzenia.

 

 

Musiałam doprecyzować, bo dla mnie to brzmiało trochę tak: “ Tak w zasadzie to dupy, ale …” Nie mówię, że to napisałeś, mówię tylko jak ja to odczytałam. Generalnie wierzę w umysły komentujących, a to, że mam potem kłopot z własnym to inna sprawa.

O właśnie użyteczność dobre słowo. Nawet jeśli ten fragment wpadł mi do głowy bez jakieś większej refleksji (ot, tak sobie wpadł no to piszemy i nie zastanawiamy się ile razy to już było), to wydaje mi się, że rolę wprowadzenia do świata i przedstawiania bohatera jako-tako spełnia, a do tego wprowadza odrobinę ruchu. Z punktu widzenia fabuły – wychodzi na to, że jest na swój sposób istotny, chociażby dlatego, że dziewczyna w moich planach wyrasta na dość ważną postać. Ale przyznaję, że wszystko co mam to pewien zarys i nawet jeśli jest powtarzalny, to jednak chciałabym go urzeczywistnić, bo w sumie dlaczego nie?

(Mam tylko nadzieję, że to nie brzmi to zarozumiale)

 

A tak! Jeszcze jedno, bo albo muszę zmienić okulary, albo mózg mi szwankuje (w sumie w tym wieku już może), mianowicie powtórzenia – przejrzałam to wczoraj i widziałam tylko kilka celowych. <torba?>

 

No i ja w sumie danych nie zapomniałam, ja tylko nie mogę aktywować starego konta, no bo się nie da i już. :)

 

Tak się zastanawiam… czy można odpowiadać na komentarze? Albo raczej czy wypada opowiedzieć już pod pierwszym komentarzem, który się pojawi. Ostatecznie, odpowiadam, a co ma być, to będzie.

Prawdę mówiąc umieszczając tu ten tekst cholernie się bałam. Po pierwsze dlatego, że nie wiedziałam czego się spodziewać, po drugie dlatego, że swego czasu, wrzuciłam tu (albo raczej na starą stronę) kilka fragmentów, które spotkały się z dość chłodnym przyjęciem. Korzystałam wtedy z innego konta, którego niestety (albo) stety nie zdołam odzyskać po mimo prób (podejrzewam, że adres emejlowy z interii ma z tym coś wspólnego, ale w sumie to już nieważne). Ale i tak od czasu do czasu wracam do tamtych komentarzy (chyba z czystego masochizmu… e dobra przesadzam trochę).

Tak, czy siak odczekałam kilka lat i wrzuciłam tak na próbę fragment, który moim zdaniem lepiej pasuje do tej strony i jej profilu. Zrobiłam to… tak najbardziej z ciekawości. W zasadzie nie wiem co tu więcej powiedzieć, ot zastanawiałam się jak ten fragment zostanie odebrany poza środowiskiem pewnego forum. I chyba tutaj powinnam też się przyznać, że dalszego ciągu raczej nie zamierzam tutaj umieszczać (mam nadzieję, że tak można). Zwyczajnie przyznam się, że strasznie mnie to stersuje, poza tym piszę dość wolno, a to jest coś, co z założenia nie miało być niczym specjalnie odkrywczym a raczej… realizacją takiej tam zachcianki, żeby sobie popisać o aniołach, co z kolei miało pomóc w przełamaniu dwuletniego impasu (eee w zasadzie pomogło).

(Rozpisałam się, pewnie nikogo to i tak nie obchodzi)

No, ale w sumie to byłam po prostu ciekawa, czy mój styl jako-taki się do czegokolwiek nadaje.

Odnośnie interpunkcji to próbowałam się jej kiedyś nauczyć, ale małpa chyba mnie nie lubi, więc tutaj zwykle zdaje się na innych. A nie zgłosiłam do betowania, bo jakoś mi głupio, w końcu nikogo tu nie znam.

(E, w sumie nikt nie pytał)

 

@Zapomnialemhasla, dziękuję za komentarz, chociaż… tak się teraz zastanawiam czy przez

 

“Fragment dziejący się w gospodzie dość sztampowy” – masz na myśli, że powinno się unikać pisania o karczmach tudzież o udaremnionych próbach gwałtów w tychże przybytkach (co faktycznie jest dość częste, ale jednocześnie “chyba” całkiem naturalne) czy jeszcze coś innego.

W sumie nagle wpadło mi do głowy, żeby zapytać, co właściwie nie jest sztampą (jeśli chodzi o pojedyńsze sceny) skoro to chyba dość normalne, że pewne nazwijmy to motywy się powtarzają, w wielu utworach. To samo tyczy się scen, czy scenerii. Swoją drogą w wielu książkach fantasy pojawia się jakiś pojedynek czy – czy pojedynek jest sztampowy? i czy z związku z tym, należy unikać pojedynków? (Tak w sumie pytam z czystej ciekawości)

Uf. To chyba nie jest normalne, że trzydziestoletnia baba tak bardzo stresuje się jakimiś tam opiniami i czytając je ładzi po mieszkaniu w tę i we w tę.

Nowa Fantastyka