Profil użytkownika


komentarze: 19, w dziale opowiadań: 19, opowiadania: 3

Ostatnie sto komentarzy

Dzięki za wszystkie komentarze. Chciałbym jednak się odnieść do tego, że jakoby komentarzy sobie nie życzę. Proszę bardzo o komentarze typu, że “Zacisnął szczęki i po chwili ręka ustabilizowała się, utrzymując ostrze w pionie. Chwycił je drugą dłonią” jest mało zrozumiałe, to dla mnie znak, że muszę nad tym popracować. Proszę nawet o takie, że “słaba dynamika”, że “przesadzona walka” i inne negatywne komentarze, które dają mi wskazówki nad czym popracować. 

Nie proszę natomiast o ingerencję w mój świat, albo karcenie mnie za błędy, które nie są błędami (patrz – lekkie światło).

Wszyscy których krytykę skrytykowałem mają mi to za złe i odradzają komentowanie innym, pomijając fakt, że za wszystkie komentarze dziękowałem i wiele bez dyskusji przyjąłem do siebie, przyznawszy im rację. Zostawiam sobie jednak możliwość grzecznej dyskusji na temat tego, co uważam w komentarzach za błędne.

Dziękuję i pozdrawiam.

 

 

Co do konkretnych komentarzy:

 Złapał pierwszego chłopa i włożywszy mu obie dłonie do ust urwał mu żuchwę.

Zmieściły się?

Chodziło oczywiście o palce dłoni, nie doprecyzowałem

 

Dalej mogę tylko powiedzieć, że nie mam pojęcia co to Soul Reaper TM, a wpisanie tego w google nie rozjaśniło sprawy :) A co do absurdu, to zdaję sobie sprawę, że scena jest przejaskrawiona. Takie było zamierzenie (to ma zaczynać ostatnią część i ma pokazywać dosadnie, co się pozmieniało. Dalej ma być już normalniej)

Pozdrawiam i dziękuję.

Dobra trzeba zakończyć dyskusję, bo spada jej poziom. Ja mam swoją wizję, a Wy próbujecie mi powiedzieć jak powinna wyglądać, dlatego się broniłem. Żegnam

Widzę różnicę między użyciem słowa “stres” a “mechanika kwantowa”. Pojęcie stresu mogło się pojawić u inteligencji (mój świat porównałbym bardziej do czasów renesansu – pojawia się nawet broń palna), a potem jakoś dotrzeć do najniższych klas i wejść do języka potocznego bez dokładnego nawet zrozumienia zjawiska. Nie wiesz tego. A jeśli wierzyć Danowi Brownowi, to teorie dzisiejszej fizyki teoretycznej były wysnute dawno temu – np. teoria strun w XIII wieku – więc wedle Waszych zasad miałbym pozwolenie, aby tę teorię w opowiadaniu umieścić.

A co do ludzi, którzy srają w krzakach itd. to weź pod uwagę także ludzi typu Platon, którzy żyli nawet przed naszą erą. Myślę, że byłby zdolny okiełznać słowo “ambiwalentny” albo ukuć pojęcie stresu. A żył ponad 2000 lat temu. Mówiłem już, że ciemnotę stworzyła religia katolicka i jeśli u mnie takiej religii nie ma, to nie mogę odkryć standardów na podstawie których mówisz jakie słowa nie pasują a jakie pasują, jak nie przez analogię do naszego, całkiem innego świata. Tylko o to mi chodzi. Analogie nie działają, jak używasz ich do opisania dwóch odmiennych rzeczy.

Myślę, że bardziej nielogiczne jest pisanie o czarach i magii, które pod żadnym pozorem pod logikę nie dają się podciągnąć. Oj, ale chyba na tym polega fantastyka?

Nie wiem w takim razie, jak mam stworzyć świat wedle mojej wizji, jak fakty muszą się zgadzać z prawdą historyczną? Może zbudować taki świat na prawdę, zamiast na kartce papieru?

To nie zakładajcie, że to historyczny świat. Z góry przyjmijcie, jeśli coś jest fantastyką, że to nie jest historyczny świat. Jak mam inaczej pokazać, że w nim się pije wódkę, niż opisać, że tę wódkę piją?! 

Mylisz fantastykę z powieścią historyczną. Mój świat nie jest odzwierciedleniem prawdziwego, więc fakty tegoż dotyczące po prostu nie mają z tym nic wspólnego. Jakbym napisał, że pili mojito to mogło by to wyglądać dziwnie, ale wódka, która u nas była wynaleziona 1000 lat przed końcem średniowiecza, mogła w równoległym świecie zostać spopularyzowana przed końcem epoki. A jakby w moim świecie były dwa słońca to byś powiedziała, że nie, bo tak nie było? Nie rozumiem w ogóle Twojego punktu widzenia. Świat fantastyki jest zazwyczaj oparty na średniowiecznej Europie. Każdy drobny punkcik z dziejów ludzkości lekko zmieniony odmienia całe losy świata. Gdyby nie urodził się Nicola Tesla, Tomas Edison, albo Newton, to do świat zmieniłby się diametralnie. Ponoć silnik parowy odkryto 1700 lat przed rewolucją przemysłową, i gdyby zdano sobie sprawę z jego możliwości, to świat wyglądałby inaczej. Gdyby nie chrześcijaństwo i jego ciemnota, to cywilizacja rozwinęła by się o wiele wcześniej i o wiele bardziej. U mnie w świecie nie ma chrześcijaństwa, nie ma Polski i nie ma Ameryki. Ale za to może był człowiek, który rozpropagował wódkę wśród chłopstwa. Jeśli zmienia się w świecie cokolwiek, to już nie można wysnuwać porównań 1 do 1. “W czasach, w których dzieje się Twoja opowieść, nie znano wódki”. Dobrze, że wiesz o czasach przedstawionych w moim świecie lepiej od autora.

Napisz do Pana Sapkowskiego, że w średniowieczu nie pili wódki (którą to Geralt z Jaskrem się raczyli) i że w ogóle, to w średniowiecznej Europie zwalczało się heretyków a nie mantikory i żeby to poprawił, bo wiesz lepiej. Pisałem o tym już chyba wcześniej, jak ktoś komentował, że w “czasach” z wiedźmina nie było nawet słowa “mutagen”. W jakich, kurwa, czasach?! Smoków i czarodziejek?!

Myślę, że fantastyka ma to do siebie, że może być umiejscowiona w świecie opartym na faktach w przedziale od 100 do 0 %. Dlatego uznaję, że mogę manipulować faktami, dopóki uznam to za zasadne, a nie jest to błędem, a najwyżej może się komuś nie podobać. To jak mówienie komuś, że zasłony które opisał powinny być niebieskie a nie czerwone.

A co do podanego przeze mnie przykładu Achillesa. Wyrażenie to weszło do języka na tyle głęboko, że mówiąc to mało kto bierze pod uwagę etymologię i ewentualną postać Achillesa. Jest to po prostu synonim “słabości”. Uważam, że nie jest błędem użycie takiego stwierdzenia w narracji, w stosunku do świata, w którym nie istniał Achilles. Narracja ma przekazać jak najlepiej to, co do przekazania ma. Nie trzeba pisać dosłownie, można uciec się do kolokacji, skojarzeń i przenośni. Wydaje mi się, że opisując historię “czasów mieczy” można by nawet napisać, że “oczy świeciły się jak latarki”. Nie ma latarek zawartych w historii – czyli w przedstawionym świecie -, ale osoba czytająca to, w naszym świecie, wie co to latarka i jeśli to lepiej zobrazuje sytuację, to nie widzę w tym nic zdrożnego. Przeciwnicy tego implikują automatycznie, że narracja powieści ulokowanej w czasach średniowiecza powinna być prowadzona staropolszczyzną, a dialogi w opowiadaniu o hitlerowskich Niemczech powinny być napisane po niemiecku.

Ale czegoś nie rozumiem, kto powiedział, że akcja toczy się w Polsce? Może się toczyć równie dobrze w Ameryce, opartej na fakcie, że konkwistadorzy nie dotarli tam. A, że jest to świat tylko luźno oparty o realny, to nie widzę racji w stwierdzeniu “W Twoim świecie jest tak a nie inaczej”. Moje grabki, moja piaskownica.

Dzięki, kilka oczywistych błędów. Co do bimbru jednak, to taka nazwa nadana samogonowi mogła w moim mniemaniu spokojnie pojawić się w moim świecie w epoce przedprochowej. Nie jest to wplecenie “telewizorów plazmowych”, a wódki, która znana jest od dawien dawna, w takiej a nie innej nazwie.

Dalej: nie rozumiem, dlaczego oburzasz się na słowo stonka. Nic mi nie wiadomo, jakoby Bóg powołał do życia stonkę po okresie stosowania mieczy. Jeśli zwierzę, lub roślina występowało w otoczeniu człowieka, a szczególnie, gdy było przydatne lub wręcz przeciwnie, to szybko zyskiwało nazwę. Poza tym to słowo jest użyte w narracji. Czy jeśli w moim wykreowanym świecie nie było Achillesa, to nie mogę w narracji powiedzieć, że “to była jego pięta Achillesowa?”.

Po prostu dowiedziałem się, że moja wizja tego co napisałem odbiega od prawdy :) Człowiek nigdy nie spojrzy obiektywnie na to co robi. Jednak żeby mieć swój styl, a nie wyrównany do granic przyzwoitości uniwersalny styl “przyzwoity”, to chyba lepiej będzie, jak odczekam jakiś czas i spojrzę na to świeższym spojrzeniem i wtedy popracuję, mając trochę obiektywniejszy wgląd. Pozdrawiam! Na odchodnym wstawiłem jeszcze jedno opowiadanie, zapraszam do przeczytania i komentowania! 

Dobra, dzięki za komentarze. Wstawiłem, żeby się zorientować jak z odbiorem tekstu – jak widać kiepsko. Dla Waszej ulgi powiem,  że nie będę już raczej więcej wstawiał :) Co do błędów, to odniosę się tylko do “nadroża”. Usłyszałem to słowo w jakimś wiejskim powiedzeniu w stylu “przywalił jak Ktośtam o nadroże”. Chodziło chyba (a przynajmniej mnie w tekście chodziło) o brzeg drogi. Jak np. w lesie idzie droga, to jest troszkę poniżej otoczenia. Gdzieś w okolicy kolan po bokach zaczyna się wyżej położone otoczenie i korzystając z tej różnicy poziomów można na tym wygodnie usiąść. Możliwe, że takiego słowa nie ma, albo że to mało znany kolokwializm, ale przydało mi się w tej sytuacji i użyłem go, bo mi pasowało. Pozdrawiam.

P.S. jeszcze co do marszczenia twarzy. Możliwe, że nie jest to poprawne, chodziło mi o ściągnięcie całej twarzy. Marszczy się przy tym nos, brwi, czoło i jeszcze kilka miejsc, więc uogólnieniem jest moim zdaniem marszczenie twarzy.

Co do twarzy i unikania to nie mam za dużo na swoją obronę. Możliwe, że brzmi to koślawo. Ale do bemik: jak coś Ci śmierdzi to cała twarz się marszczy :)

A do do miecza z nadgarstkiem:

“[…]miecz nie wytracił pędu i obrócony nadgarstkiem nad lewym kolanem Kapsy cofnął się po tej samej linii, ale szybciej i głębiej.”

Miecz nie wytracił pędu → został obrócony nadgarstkiem (nadgarstek go obrócił; forma bierna) nad lewym kolanem → [miecz] cofnął się po tej samej linii (co poprzedni cios), ale szybciej i głębiej.

Nie wiem, jak dla mnie to nie jest to jakoś specjalnie niezrozumiałe :)

Do Finkla “Rozmawiali przy tym luźno ze zmarszczonymi twarzami,” pomogłoby coś, gdyby był tam przecinek? “Rozmawiali przy tym luźno, ze zmarszczonymi twarzami,” ?

Czego uniknął potwór? Sylli pchnął, a potwór tego uniknął (pchnięcia, uderzenia). Wydawało mi się, że nie trzeba wszystkiego podawać na tacy :)

Co jest podmiotem domyślnym w końcówce zdania? Bo wygląda na to, że miecz… No to dobrze wygląda :) Miecz obrócony nad kolanem cofnął się po tej samej linii.

Dzięki i pozdrawiam.

do bemik odniosę się do brzytwy, bo do pierwszej opinii nie mam kontrargumentów :)

Zamach nie musiał być mocny. Jak ktoś używa brzytwy to instynktownie wie, ze nie potrzeba dużej siły. Napisałem, ze została czerwona kreska, czyli że prawdopodobnie dwie warstwy skóry zostały przetarte, albo nawet trzy, ale rana jest zbyt powierzchowna, by lała się z niej krew.

Szczerze powiedziawszy, to u mnie w domu noże zawsze są tępe i ciężko się nimi skaleczyć :) A jakby celowo je zaokrąglić to śmiem twierdzić, że ciężko byłoby nimi zrobić krzywdę (rozumiem, że brzytwa to trochę inna sprawa, ale i tak uważam to za możliwe).

Do AdamKB: Przykro mi, że zasugerowałeś się tak łatwo zdaniem innych. Mimo wszystko zapraszam do przeczytania i komentowania. Przyjąłem dużo z komentarzy i jestem za nie wdzięczny. W wielu jednak miejscach chciałbym móc się obronić, przyznaję, w niektórych miejscach zbyt rozpaczliwie, ale wskazałem na to, że autorka opinii jest w mojej opinii zbyt drobiazgowa, że ma za gęste sito. Pozdrawiam i zapraszam do przeczytania :)

 

Do bemik: Na początku dziękuję za przeczytanie i za opinię.

Teraz spróbuję się do niej odnieść. 

Wydaje mi się to całkiem oczywiste, że odwaga zamienia się w strach. Przykładem może być na przykład wojna. Młodzież rwała się do broni, ale gdy już ją dostała to zaczynała robić pod siebie. Ustalenie z przyjacielem w jasnym pomieszczeniu, że trzeba podjąć się wyzwania, trochę się zmienia, gdy samotnie wchodzi się do ciemnego lasu. Młodzieńcza odwaga bliska jest głupoty, ale łatwo się kruszy. 

“Otworzył oczy potem brzytwę” – to zjawisko jakoś się nazywa, jednak nie przypomnę sobie niestety jak :) Użyłem go jednak instynktownie, dlatego zwalniam się z obowiązku znania nazwy. Chodzi o jeden czasownik użyty do dwóch czynności. otwiera i oczy i brzytwę. Brzytwy zazwyczaj składają się w rączkę (jak scyzoryk). A brzytwa była specjalnie przygotowana. Ostatni test. Bohaterowie stępili ją celowo całkiem, a Enspi zebrał tylko pianę z twarzy. Okazało się, że test się udał, niestety z wynikiem pozytywnym. Znaleźli zwłoki w studni, ale historia miała luki. Chcieli sprawdzić, czy Wojdun ma coś na sumieniu, i czy jest zdolny do zabicia ich, by ukryć prawdę.

Za “stróżkę” kajam się nisko. Nie jestem mistrzem ortografii, szczególnie po dłuższym czasie spędzonym przy literkach wszystko mi się łajdaczy. Word nie podkreślił z oczywistych przyczyn.

Pozdrawiam i dziękuję.

Do Drewian: Dziękowałem ze trzy razy w jednym poście i są to szczere podziękowania. Jeśli tak nie zostały obrane, to mi przykro i także szczerze. Nie chciałem być niewdzięczny, po prostu chciałem pokazać, że dużo z opinii to czysty punkt widzenia i jeśli to zauważysz, to może oszczędzi to Twój czas w przyszłości, bo takie opinie nie pomogą opiniowanym. Za czas poświęcony dziękuję jeszcze raz i dużo z tego wyciągnąłem, a przez to co napisałem może i Ty coś wyciągniesz.

Dalej proszę o opinie, i te pozytywne i te negatywne, i te obiektywne i te subiektywne, ale zostawiam sobie prawo do odniesienia się do nich – na tym polega chyba forum.

To co zawieruszyło się w ferworze:

 

  1. Nie sugerowałem, że jestem Hemingwayem, a nawet nie specjalnie lubię jego twórczość, ale wykazuję, że to co uznałyście za wadę, wcale nią nie jest, a jest to kwestia gustu.
  2. Nie mówię, że można używać w języku polskim czas present simple, ale że zasada wydaje mi się logiczna i potwierdzona w innym języku. To jest w pisarstwie najlepsze, że nawet pozorne błędy i złamane zasady czasem mają sens (albo nie mają, ale są niezbędne) i występują, by oddać to “co autor miał na myśli”, a to jest chyba najważniejsze w sztuce.

     

    Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję – naprawdę nie jestem pieniaczem bez pokory, a przynajmniej staram się nie być :) 

Do śniąca: Źle zrozumiałaś. Cenię Wasze opinie, jeśli ich autor przynajmniej stara się być obiektywnym. Każda opinia z zasady jest subiektywna, ale chodzi mi o co innego. Np. wspomniany opis dworku, opinie przydały mi się, i to opinie subiektywne także, bo chodzi tu o odbiór opisu. Ale poprawianie konkretnych wyrażeń, które z zasady nie są nieprawidłowe, a przekazują to co autor chce przekazać (nie co innego), albo poprawianie bez racji (sprawa lekkiego światła) to rzeczy, które nie wnoszą dla mnie nic pozytywnego. Jeśli tak by patrzeć, to każdy by coś poprawił w tym co napisał kto inny. Proszę o poprawianie błędów logicznych, zwracanie uwagi na ogólne błędy i problemy w odbiorze, a nie o zmienianie mojego osobistego stylu i mówienie, że jest zły. 

A biorąc pod uwagę wszystko, to na takich forach (tematycznych, twórczych) ludzie popadają w straszne schematy. Jak np. Forum gitarowe, na którym staram się udzielać. Ludzie prędzej pochwalą dobrze zmiksowane, nagrane na dobrym sprzęcie, trzymające się kupy i wymagające dużo pracy coś, a kompletnie oleją perełkę, która nie jest dopracowana. Ludzie gubią gdzieś po drodze to co w “sztuce” jest najważniejsze. Czyli coś, co zostaje po odjęciu schematów i oprawy. To się sprawdza w dziedzinach nieartystycznych (gry komputerowe, rowery), ale jest wręcz destrukcyjne w sztuce. Ciężko jest jednak patrzeć na coś “z zewnątrz”, jeśli się ma doświadczenie. Żeby uzyskać całkiem obiektywną ocenę, musiałbym chyba zamienić fora. Może to jest dobry pomysł! :) Może rzucicie okiem na moje wypociny spoza dziedziny? :) 

https://www.youtube.com/watch?v=sXtlsxaa0q8&list=PLAkaTxMOfeUQa6ex0YFBFVzRbbxBb3_zQ

Pozdrawiam

Do śniąca (RE): 

Opis dworku: Nadal widać za słabo wytłumaczyłem. Muszę wypracować odcinanie się od tego co sam wiem, by uwzględniać to w opisie. Zabudowania rzeczywiście w zamierzeniu miały być na planie podkowy. 

Bohaterowie: Nie pracowałem za bardzo nad fragmentem, by zmienić jego formę na suwerenne opowiadanie – przyznaję. Miałem jednak nadzieję, że historia nie straci dużo bez opisów bohaterów.

Klub: nie upieram się przy tym słowie. Zastanowię się nad “stowarzyszeniem”.

Błędny zapis dialogów:

–  …ale czekajcie – zatrzymał ich wąsaty.

– Przepraszam – zmieszał się Sylli.

– Weźmy… drabiny i choźmy – napił się.

Co do dwóch pierwszych to uznaję w takim wypadku, że czynność wykonana jest słowami poprzedzającymi, tj.: …ale czekajcie – zatrzymał ich wąsaty – zatrzymał ich słowami “…ale czekajcie”. – Przepraszam – zmieszał się Sylli.  – Zmieszanie wyraził tym słowem. Co do ostatniego przykładu to jest to oczywisty błąd, ale co do dwóch pierwszy to uznaję tu swą autorską wolność.

P.S. W czasie gdy pisałaś swój drugi komentarz, to edytowałem swój pierwszy. Nie ma tam chyba już nic adresowanego do Ciebie, ale może rzuć okiem, bo coś się pokryje.

Pozdrawiam

Bardzo dziękuję za komentarze, spróbuję się teraz do nich odnieść. 

Po pierwsze opis dworku. Rzeczywiście trochę namieszałem, tu wychodzi słaby warsztat. Chodziło mi o coś takiego: plac z trzech stron otoczony budynkami, z jednej otwarty. Z tych trzech stron, ta środkowa, na wprost wejścia, jest główna; wyższa i mieszkalna, z fasadą. Po bokach są budynki robocze. Ogólnie unikam rozległych opisów, bo sam, gdy czytam, to nie analizuję ich dokładnie, a wytwarzam jakiś swój obraz inspirowany opisem, który często odbiega sporo od zamierzeń autora (np. w moich wyobrażeniach rzeka jest po lewej nie po prawej.). Taki właśnie efekt jest moim zamierzeniem i tego akurat nie uznaję za błąd, a za styl.

Po drugie bohaterowie: Jak pisałem, jest to fragment. Nie podawałem dlatego opisów tutaj. Rzeczywiście, jak zauważyła Drewian, to było pisane z myślą, że czytelnik zna już postacie.

Do śniąca: wodniste echo: w zamierzeniu wodniste, czyli wilgotne. Ale jeśli doczytałaś do końca, to powinnaś zauważyć, że jest też w tym zamaskowane to, że studnia wcale nie była wyschnięta.

 klub: uznaję, że to odpowiednie słowo, bo właśnie o klub, czyli zbiór hobbystów mi chodziło.  Próba mówienia autorowi, że jego świat jest taki a nie inny jest dla mnie trochę słabe. Np. gdy widziałem gdzieś wypowiedź o “Wiedźminie”, że w “tamtych czasach” nie było nawet słowa “mutagen”. W jakich czasach? Czarodzieja Vilgefortza? :)

Do tego dochodzi błędny zapis dialogów” – mogłabyś rozwinąć?

Co mało bogatej “fantastyczności”, to takie jest moje zamierzenie. Lekko zmieniony świat. Bez smoków ziejących calineczkami spod ogona i krasnoludów ze skrzydełkami. Opisuję świat, które nie pluje logice w twarz (bez czarów, alchemii, cofania się w czasie), a przynajmniej z zasady logiki ma się trzymać :)

Co do prostego języka, to kwestia gustu. Np Hemingway nie szalał w tym względzie, a jest bardzo cenionym autorem.

 Do Drewian:  krótsze zdania : Co do zdań, to moim zdaniem są wystarczające. Nie jest to książka dla dzieci, a nie są to aż tak długie zdania, żeby dorosły człowiek się w nich pogubił. Czytałaś perełkę literatury Moby Dicka? Tam to są zdania tasiemce….

  rzadsze akapity: sam też zauważyłem, że za często akapituję, ale dzięki za zwrócenie na to uwagi, popracuję nad tym.

unikanie onomatopei: to chyba nie jest grzech piszącego, że używa onomatopei. Unikanie ich to nie zasada warsztatowa, a zwykły dodatek definiujący styl. Nie chcę  być kopią Ciebie, ale suwerennym grafomanem i prosiłbym o uniwersalne rady. To tak jakbyś powiedziała muzykowi, żeby nie grał w metrum 6/8 tylko 4/4. “Co Ci w duszy gra”.

 ciągłość zdarzeń: (popijwa-ranek-scena pod drzewem) Przerwałem opis popijawy, bo ta się skończyła. Dalej opisałem ranek i scenę pod drzewem tego właśnie ranka.  Wrócili do Edgara, który spał pijany pod drzewem. Wydaje mi się, że opisałem to dosyć jasno.

EDIT (przez przypadek kliknęło mi się “gotowe”):

Poprawki sugerowane przez Drewian:

część nocy – to już chyba czepialstwo :) uwzględniam fakt, że nie mieli zegarków i czy szli 2 godziny czy 5 to nie ma większego znaczenia dla fabuły.

wśród czterech ścian – j.w. chyba przesadzasz. Nie słyszałaś piosenki z Kubusia Puchatka “a gdy jesteś sam, w domu wśród czterech ścian” :)

Lekki –przymiotnik

(1.1) o małej wadzemałym ciężarze

(1.2) łatwynp. do zaakceptowaniaprzyjęciazrobienia

(1.3) o słabej sileniskim natężeniu

żeby coś było lekkiego nie musi mieć masy.  Lekki może być cios (nie masa a energia), albo makijaż (nie chodzi tu o jego masę), ewentualnie lekki kac.

łuna światła – tu masz chyba rację, ale stosując metodę czepialstwa można by rzec, że fakt istnienia łuny wywołał u nich emocje, a nie sama jego percepcja :)

światło padało – nie spadały żadne lampy :) istnieje stwierdzenie, że światło pada. W tym wypadku domyślne miało być że pada z okien na otoczenie, na plac, na bohaterów.

Opis dworku i jego placu: już wypowiadałem się wyżej, ale:

Znaleźli się w jakimś dworku (to już weszli do środka? Czy znaleźli się na majdanie?[uznałem tu dworek jako całość – zabudowania i plac. Dlatego weszli już do dworku wedle mnie. Jednak lepiej chyba będzie “Między zabudowaniami dworku”]), który z trzech stron osłaniał nieduży plac (nie wydaje mi się, aby plac mógł cokolwiek osłaniać. Otaczać może? [Osłaniał, bo jest to funkcja obronna]), z którego, na środku, wystawała (może: znajdowała się?[nie. wystawała]) staroświecka studnia.

Kilka dalszych poprawek, to już brutalna ingerencja i Drewianizacja. Dziękuję za uwagi i w ogóle, ale robiąc poprawki zmieniaj błędy, a nie rób po swojemu, bo pomijając fakt, że chcę to mieć zrobione po swojemu, bo na tym polega twórczość, to nie jesteś Alfą i Omegą. Nie ma jednego tylko poprawnego sposobu pisania (i w żadnym razie pisarstwa nie można ujednolicić), a przede wszystkim tym jednym sposobem nie jest Twój, bo jakoś nie mam Twoich książek na półce. Bez urazy oczywiście, dziękuję za przydatne opinie, bo wiem, że nie jestem mistrzem.

Dalej:

Niespokojne czasy – jak ktoś puka w szemranej dzielnicy do drzwi w Twoim bloku, to uchylasz drzwi zabezpieczone łańcuchem, żeby zobaczyć co jest grane, ale nie wpuszczasz obcych do domu. Ten człowiek nie miał łańcucha w drzwiach, ale miał szablę.

Snopy siana – racja, bardziej “hałdy”. Dzięki

…kukuryku! – widocznie w raju nadejście świtu oznajmia (czas teraźniejszy, do tej pory pisałeś w przeszłym[jest to zdanie oparte na angielskim czasie present simple. Myślę, że historia przemija i dlatego jest w czasie przeszłym, a fakty stałe są faktami stałymi]) kogut.

Podsumowując:

Dziękuję za opinie, ale większość jest dla mnie nieprzydatna. Jeśli jest kiepsko, to nie proszę, żeby ktoś zrobił trochę mniej kiepsko po swojemu, ale żeby mi wytknął błędy i udzielił jakichś uniwersalnych rad. Kilka opinii dotyczy ewidentnych błędów z mojej strony, za co dziękuję. Reszta to opinia i to opinia innego amatora, dlatego wysnuwanie jej jako faktu jest według mnie nadużyciem. Proszę o obiektywizm, a nie krytykowanie w stylu “w tym punk rocku potrzebny jest kwartet smyczkowy’. Dziękuję za wszystko, zapraszam do komentowania (także ponownego) i pozdrawiam.

Nowa Fantastyka