- Opowiadanie: meldran - Łącze (drabble)

Łącze (drabble)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Łącze (drabble)

Winston nie znosił tej baby. Zadawała głupie pytania, poza tym nie grzeszyła urodą. Niestety była zbyt wpływowa, żeby ją zignorować. Ci cholerni laburzyści… Dopił szklaneczkę whisky, zapalił cygaro, i lekko chwiejnym krokiem poszedł otworzyć drzwi. Bessi Braddock wkroczyła do jego gabinetu z gracją krowy, omiotła wzrokiem prawie pustą butelkę na biurku, i spojrzała na premiera z dezaprobatą.

– Pan jest pijany – wycedziła.

– Ale jutro będę trzeźwy, a pani niestety nadal będzie taka brzydka – powiedział Churchill uśmiechając się wrednie.

 

Niezłą ma jazdę facet – Ian wpatrywał się zafascynowany w ekran. – Aż się boję pomysleć, co będzie jak odkryje więcej możliwości swojego łącza – zachichotał.

Koniec

Komentarze

Nie kapuję.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

To się trudne nie wydaje, a mimo to ni w ząb nie rozumiem.

Trzeba poczekać aż autor się obudzi i uchyli rąbka tajemnicy ;)

Odgrzewane dowcipy, w dodatku źle opowiedziane, nie śmieszą mnie.

Co miało na celu opowiedzenie dowcipu z brodą i dodanie doń dwóch zdań?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

?. Nie rozumiem. A ten dowcip nigdy mnie nie śmieszył, odgrzewany czy nie.

W ogóle - o co chodzi z tymi drabblami ostatnio? 8 na 10 nie kapuję.

Chyba przestaję czytać drabble. :/

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

...ło jeżu kolczasty... Następny drabel będzie o martwym ptaku? No bo skoro już na Churchilla przyszła pora...

Może o papudze Churchilla?

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

regulatorzy

Nie wiem co miało na celu opowiedzenie dowcipu z brodą, ponieważ żadnego dowcipu z brodą, czy bez nie opowiadałem. Słowa te, nieco inaczej sformułowane zostały wypowiedziane naprawdę. Zarówno B.B jak i W.Ch. to postacie historyczne - Bessie Braddock była politykiem Labour Party.

Postarajcie się bardziej proszę, gdy już opiniujecie jakiś tekst. Może włożę kij w mrowisko, ale czytając Wasze komentarze pd różnymi tekstami dostrzegam coraz powszechniejszą bylejakość. Takie sztampowe opinie: wyciągnięcie literówek, wypowiedzenie paru autoratywnych tez (często błędnych rzeczowo), oraz ew. paru "krotochwil" na temat tekstu. A można by odpalić wyobraźnię, przyjąć założenie, że skoro nie rozumiem na pierwszy, powierzchowny rzut oka, to może powinienem pomyśleć, ruszyć głową. Być może nic by to nie zmieniło, ponieważ niezrozumiały tekst jest po prostu źle napisany... Jednak może ta krótka chwila refleksji , wzięcie w nawias swoich nawyków, przyzwyczajeń, gustów, pozwoliłoby odkryć coś nowego, otworzyć nowe drzwiczki. Uprzedzając kontratak - piszę co myślę, bez złośliwości, jeżeli się nie zgadzacie, proszę o wypowiedzi trzymające pewien poziom.

Prokris

Wytłumaczę poźniej, chociaż myślę, że wystarczy chwilka zastanowienia, żeby zrozumieć.

ocha

z przyczyn kompletnie dla mnie niepojętych historia ta (bo nie dowcip), wywołuje uśmiech, a czasem nawet rechot obleśny na męskich facjatach. Panie wykazują się daleko idącą wstrzemięźliwością, bardzo delikarnie rzecz ujmująć. :)

AdamKB

Rozumiem że Churchill z pewnych tajemniczych powodów, jest dla Ciebie postacią niekceptowalną we współczesnych tekstach prozą. Rozumiejąc Twoje prawo do zachowania tajemnicy, nie zapytam również o przyczynę odrazy do martwego ptaka wśród bohaterów -chociaż tutaj przynajmniej nie jest ona dla mnie całkiem niejasna :)

AdamKB

Rozumiem że Churchill z pewnych tajemniczych powodów, jest dla Ciebie postacią niekceptowalną we współczesnych tekstach prozą. Rozumiejąc Twoje prawo do zachowania tajemnicy, nie zapytam również o przyczynę odrazy do martwego ptaka wśród bohaterów -chociaż tutaj przynajmniej nie jest ona dla mnie całkiem niejasna :)

Meldranie, zawstydzona Twoim komentarzem przeczytałam "Łącze" ponownie, następnie jeszcze raz, potem wyguglowałam sobie panią Bessi Braddock, sprawdziłam nawet, czy nie powinno pisać się labourzyści, nie laburzyści (ale nie, Twoja wersja jest prawidłowa) i - muszę przyznać - poziom zrozumienia tekstu nie uległ w moim przypadku zmianie.

Pozdrawiam i cierpliwie czekam na wyjaśnienia.

Nie rozumiem:( Dowcip znam od zawsze, słyszałem go zresztą bodaj jako anegdotę o jakimś pisarzu? Poecie? Nie pamiętam. Nie rozumiem natomiast o jakim łączu jest mowa, ani o jakiej jeździe. Jak również kim jest Ian, i w jakiego rodzaju monitor patrzy... To pewnie proste jest, ale ja nie dorastam do poziomu zagadki. Może ciśnienie spada, a może to przez te atomy...

A może kluczem jest tajemniczy Ian?

Sorry, taki mamy klimat.

Przez te atomy, albo przez nawozy sztuczne, albo byłem w szkole zbyt pilnym uczniem...  Meldranie, Szanowny Kolego, nie oczekuj czteropoziomowych analiz tekstów --- to są absolutne wyjątki. Piszemy, co myślimy jako czytelnicy. Czepiamy się błędów pospolitych, bo jakimś dziwnym zrządzeniem losu ich dokuczliwość rośnie proporcjonalnie do "oblatania" w języku.  

Co do martwego ptaka --- możesz nie znać tej anegdoty, powstałej podczas spotkania Churchilla z Rooseweltem na Atlantyku. Co do samego Churchilla --- nie, nie mam żadnych uprzedzeń wobec tego pana, niech sobie występuje w dowolnych tekstach niehistorycznych, jeśli wystąpi z sensem, że tak to nazwę. A co do Twojego dowcipu --- bardzo podobny przypisuje się Bernardowi Show. Nie dziw się więc przyjęciu Twego tekstu, Autorze. Dołożenie tajemniczego "łącza" jako elementu fantastycznego nie załatwia sprawy. Nie prowokuje do "ruszania głową"...

Dołączam do nicnierozumiejących. Chyba, że chodzi o to, iż pan Ch. wyczytał dwocip w internecie i zastosował go w życiu. Co oczywiście nie ma sensu, jako że czasy istnienia pana Ch. i  internetu nie współgrają. Czekam na objaśnienia Autora.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

     Meldranie, zapewniam Cię, że dowcip jest stary, powszechnie znany i krążył w kilku wersjach –– ja, jako pierwszą, poznałem tę, o jadących tramwajem nietrzeźwym i brzydkiej pasażerce. Generalnie, żarty na temat mało atrakcyjnego wyglądu, tak pań jak i panów, świadczą, moim zdaniem, o dość niewybrednym poczuciu humoru opowiadającego.

    

     Cieszę się, że czytasz moje komentarze pod różnymi opowiadaniami. To miło z Twojej strony. Przykro mi, że dostrzegasz w nich „coraz powszechniejszą bylejakość”, że zarzucasz mi „sztampowość”, że „wyciągam literówki”, że wypowiadam „autoratywne [?] tezy (często błędne rzeczowo)”, że pozwalam sobie na „krotochwile”. Cóż, tak je odbierasz, masz do tego prawo, to Twoje odczucia.

     Racz jednak zauważyć, że osoby których opowiadania komentuję, są zadowolone. Im jakoś nie przeszkadza moja sztampowość, bylejakość, autorytatywność i, czasem w zabawny sposób, wytknięte koślawo napisane zdanie. Autorzy są zadowoleni, że wyłapuję literówki, błędy, powtórzenia i różne potknięcia.

    Prosisz, bym opiniując jakiś tekst, bardziej się starała. No cóż, robię co mogę, ale oczywiście, zawsze można lepiej. Jednak nie złożę żadnej obietnicy dającej Ci nadzieję, że coś się zmieni w tej materii. Nie zamierzam niczego modyfikować w sposobie komentowania.

     Do tej pory wystarczało mi zadowolenie tych, którzy za moje łapanki i opinie byli wdzięczni. I tak pozostanie. Wierz mi, czyjaś wdzięczność, to naprawdę coś fajnego i szalenie satysfakcjonującego.

 

     I ostatnia kwestia. Sugerujesz bym wysiliła wyobraźnię i ruszyła głową, skoro na pierwszy rzut oka nie radzę sobie z tekstem, nie potrafię zrozumieć, co piszący miał na myśli. Rozumiem Twoją oględnie wyłożoną o mnie opinię, ale jeśli np. na sto przeczytanych opowiadań, nie mam problemu ze zrozumieniem dziewięćdziesięciu dziewięciu, to moja wyobraźnia, bez specjalnego ruszania głową, podpowiada mi, bym przy tym jednym, wyróżniającym się, raczej dała sobie spokój i pozostała przy dotychczasowych nawykach, przyzwyczajeniu i guście.

 

     Nie zauważyłam by Twój post był atakiem, więc kontratakować nie mogę. Także z tego powodu, że podobne manewry nie leżą w mojej naturze. Ja również piszę to, co myślę. Także bez złośliwości. Martwię się tylko, że wypowiedź może nie trzymać pewnego poziomu…

 

     Pozdrawiam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Przychodzi mi do głowy tylko Ian Fleming. Ale z taką głowa, to pewnie źle mi przyszło.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Że co? Że to początek 007?

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

?? Być może po wzmożonym wysiłku miałabym pomysł na interpretację pointy (?) - jest wszakże jedno 'ale' - do takiego wysiłku skłania się czytelnik raczej tylko wtedy, jeśli go dany tekst poruszył, zafrapował, czymś mu zaimponował. Jeżeli coś "kliknęło", zaskoczyło. Inaczej należy się spodziewać komentarzy relacjonujących tzw.ogólne wrażenie.

Co rozumiem jeszcze mniej, to sens odgryzania się komentującym tekst za niepochlebne opinie, w dodatku wywodem złośliwych przytyków i pouczeń. Przecież każdy komentarz jest na wagę złota, bo każdy na swój sposób jest informacją dla autora. Jaki jest sens zrażać sobie czytelników? Żeby następnym razem znaleźć pod własną pracą "komentarze (0)" ? Strzał w stopę, moim zdaniem. Na drugi raz szczerze odradzam.

Co jest pozytywne, to że Ci, Autorze, zależy - tak najprościej mówiąc. Pzdr.

Na co się zdadzą wyjaśnienia Autora, skoro tekst sam w sobie jest niezrozumiały.

Jeśli dobrze zrozumiałem, kluczem do zrozumienia jest powiązanie tytułu z Ianem. Otóż wyobraźmy sobie, że Churchill wypowiedział słowa późniejszego dowcipu "jako pierwszy", ponieważ ktoś z przyszłości dał mu dostęp do naszego dzisiejszego internetu? Brzmi jak fajny wstęp do czegoś dłuższego, ale funkcji drabbla nie spełnia, ponieważ "stosłowy" mają być (jeśli dobrze myślę) opowiedzianą od początku do końca historyjką. O dłuższą i bardziej dogłębną interpretację możesz walczyć na forach poetyckich, tutaj tekst powinien być jasny, czytelny i ciekawy. Rzuć drabble, to zbyt krótka forma. Trudno z niej coś wydobyć - chociaż, jak widziałem, da się.

Miłego!

Szanowny Autorze a pomyślałeś może nad tym że skoro nikt nie zrozumiał to może przekaz byl nieczytelny i nie jest to wina czytelników tylko Twoja? Pomyśl nad tym  zamiast wypisywać zlośliwości pod adresem ludzi którzy potrafią szczerze wyrazić swoje opinie co w dzisiejszych czasach nie jest rzeczą łatwą. Pozdrawiam

Bóg stworzył ko­ta, żeby człowiek mógł głas­kać tygrysa.

regulatorzy

Nie zarzucałem bezpośrednio Tobie tej bylejakości i całej reszty. Zauważ że użyłem liczby mnogiej pisząc o ogólnej tendencji w komentowaniu. Fakt, że przyczynkiem było Twoje sprowadzenie tego drabbla do tandetnego dowcipu z brodą, co przy całym szacunku dla Twoich opinii uznałem za przegięcie. Stało się to dla mnie bardziej zrozumiałe, gdy wyjaśniłaś, że znasz tą historię tylko jako stary dowcip w różnych wersjach, ja w życiu takiego dowcipu nie słyszałem, a słyszałem wiele, wiec uczulam na takie łatwe przyklejanie brody :) . Poważnie, Twoje komentarze cenię, nie widziałem bardziej wnikliwych na tym forum, jednak czasem przekonanie o swojej wartości może niepostrzeżenie zamienić się w samozachwyt i nie przyjmowanie najmniejszych uwag krytycznych. Żywię nadzieję, że Tobie to nie grozi.

pozdrawiam

...czasem przekonanie o swojej wartości może niepostrzeżenie zamienić się w samozachwyt i nie przyjmowanie najmniejszych uwag krytycznych - święte słowa, Autorze.

Sorry, taki mamy klimat.

Do wszystkich

Nie wiedząc o istnieniu takiego dowcipu, nie przyszło mi też do głowy, że może on:

a/ być przyczyną krytyki drabbla

b/ być motywem interpretacyjnym

Wybaczcie irytację, nie mam żadnych uprzedzeń do krytyki, ale sprowadzenie tego tekstu  do nieudolnie opowiedzianego dowcipu z brodą z doklejonymi dwoma zdaniami.. Wybaczcie, ale czy to można nazwać wartościową opinią ?

Churchill to jednostkowa świadomość (mózg)  podpięta do sieci internetowej za pośrednictwem indywidualnego łącza.

Łącze ma olbrzymią przepustowość. Churchil (świadomość) zaczyna wykorzystywać jego możliwości poprzez łamanie panujących form towarzyskich. Ian to operator systemu. Sprawdza nowe, udoskonalone łącze internetowe. 

ps

Znany nam świat rozgrywa się w sieci internetowej. Nasze możliwości zależą od jakości łącza.

Aha. To już się nie przejmuję, że nie zrozumiałam. Wydaje mi się, że taka interpretacja była niewykonalna na podstawienie przedstawionych nam danych.

Pozdrawiam

---> Sethrael. jeżeli miałaś na myśli to samo, co ja, spod palców mi to wyjęłaś.  

---> meldran. Czy to można nazwać wartościową opinią? I tak, i nie. Tak, bo natychmiast otrzymujesz informację, iż sięgnąłeś po coś Tobie nieznanego, ale dla większości czytelników już oklepanego. Nie, bo ulegamy, my, czytający, pierwszemu skojarzeniu, i zawodzimy Twoje nadzieje na odczytanie tekstu wedle Twoich założeń. Wnioski? 1. Nie przenosić frustracji na nas, niedouczonych pacanów, a zacząć pisać tak i o tym, żebyśmy byli w stanie wznieść się na poziomy Twoich oczekiwań. 2. Do każdego tekstu, w celach edukacyjnych, dołączać siedem razy obszerniejsze tłumaczenie, o co w tym chodzi. :-)

Przeczytałem ten tekst kilka razy. Niestety, bez powodzeń. Musiałem w końcu posilić się komentarzami Autora, i gdyby nie one, nie wpadł bym na to tak szybko. Czyli taki sobie ten drabelek. I nie ma w nim ani grama fantastyki. Reszta moich przemysleń jest zgodna z tym co napisał Adam i reszta czytelników.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Ja równiez nie domyśliłem się o co chodzi, jednak znalazł się czytelnik, który załapał - Fagocytoza. W takim razie postanawiam zastanowić się nad swoja domyślnością, zamiast opluwać Autora jadem. Ciekawe, czy ktoś weźmie ze mnie przykład :>

Jezus Maria.

Mój komentarz w tych dwóch słowach mówi więcej, niż komentowane drabble w stu.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Meldranie, owszem, uważam że bezpośrednio zarzuciłeś mi „tę bylejakość i całą resztę”. Post skierowałeś imiennie, do regulatorów, zatem użyta liczba mnoga nie dziwi.

     Jeśli się mylę, to nie pojmuję, jak po wypowiedzi jednej komentatorki, można swoje żale wylać na głowy wszystkich komentujących. Jeśli masz zastrzeżenia do mojej pracy, powiedz to mnie. Jeśli uważasz, że inni źle piszą uwagi, powiedz to konkretnym osobom. Nie wydaje mi się, by indywidualnie komentujący podlegali zbiorowej odpowiedzialności.

     Na koniec pytanie: Co w moich wypowiedziach daje Ci prawo snucia przypuszczenia, iż mogłabym popaść w samozachwyt i arogancję?

 

     Pozdrawiam.

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy

tego rodzaju stwierdzenia mogą być delikatnym dzwonkiem alarmowym wg mnie: " ale jeśli np. na sto przeczytanych opowiadań, nie mam problemu ze zrozumieniem dziewięćdziesięciu dziewięciu, to moja wyobraźnia, bez specjalnego ruszania głową, podpowiada mi, bym przy tym jednym, wyróżniającym się, raczej dała sobie spokój i pozostała przy dotychczasowych nawykach, przyzwyczajeniu i guście. ".

Zwłaszcza pozostawanie przy "dotychczasowych nawykach, przyzwyczajeniu i guście" - w tym może kryć się pułapka. Jedno sprostowanie - nie snuję przypuszczeń i nie piszę o Twojej arogancji.

Masz rację , post do Ciebie powinienem oddzielić od postu natury ogólnej. Bez względu na to, że był inspiracją do tych przemyśleń.

pozdrawiam

Dla mnie dzwonkiem alarmowym jest sytuacja, gdy autor ma pretensje do czytelników, że ci nie zrozumieli jego twórczości. W takim przypadku są dwie możliwości. Albo autor nie potrafi w odpowiedni sposób przedstawić tego, co sobie zamyślił, albo tak przewyższa intelektualnie odbiorców, że ci nie są w stanie go zrozumieć. Jeśli uważasz, drogi Meldranie, że jesteś tym drugim przypadkiem, to musisz podjąć decyzję, czy chcesz tworzyć dla szerszego grona odbiorców i pisać przystępnie, czy pozostawać twórcą niszowym, dla wybranych.

Moim skromnym zdaniem, czytelnika należy szanować, szczególnie na początku drogi, gdy ma się ich niewielu. Chcesz bronić swego dzieła, dyskutuj rzeczowo o nim samym, zamiast wydawać ogólne sądy o komentarzach na portalu i o jego użytkownikach.

Co do samego drabbla. Dla mnie przypomina on nieco obraz kubistyczny - każdy odbiorca inaczej go zinterpretuje i żaden nie trafi w to, co sobie autor umyślił.

Wybacz meldranie, ale wymiana postów zaczyna mi przypominać rozmowę gęsi z prosięciem. Pozwól, że na tym ją zakończę.

Pozdrawiam i życzę sukcesów.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy

Zadałaś pytanie, więc mimo mojej niechęci do kontynuowania jałowej dysputy, z szacunku do Ciebie postanowiłem odpowiedzieć. To tyle.

Też pozdrawiam i życzę mniej awanturniczych rozmówców :)

Unfall

Bardzo chciałbym rzeczowo dyskutować, zapewniam Cię. Ale z niektórymi opiniamii niezwykle trudno dyskutować. Pytanie, czy mam prawo oceniać jakość opinii ? Czy też przyjmować wszystkie z pokornie pochyloną głową. Może to wyraz zarozumialstwa, ale raczej skłaniam się do pierwszej opcji. Przyjmuję zarzut niezrozumiałości, przyjmę zarzuty dotyczące błędów rzeczowych, stylistycznych, etc. Pokornie. Jak się nie będę zgadzał podejmę polemikę. Ale opinie typu: "...ło jeżu kolczasty... Następny drabel będzie o martwym ptaku? No bo skoro już na Churchilla przyszła pora..." lub " Odgrzewane dowcipy, w dodatku źle opowiedziane, nie śmieszą mnie.
Co miało na celu opowiedzenie dowcipu z brodą i dodanie doń dwóch zdań?"  - jak można z nimi rzeczowo dyskutować ?

Przepraszam, że się wcinam. Meldran, na Croma, Twój drabel nie był oryginalny. W większej części składał się z anegdoty/dowcipu krążącego po Polsce i świecie od dziesięcioleci. Piszesz " ja w życiu takiego dowcipu nie słyszałem, a słyszałem wiele, wiec uczulam na takie łatwe przyklejanie brody". Czyżbyś miał zamiar upierać się, że samodzielnie wymyśliłeś uczestników, okoliczności i pointę? I przypadkiem toczka w toczkę zgadzają się one z tym: http://quoteinvestigator.com/2011/08/17/sober-tomorrow/ ? Ja tu czegoś nie rozumiem... A przy okazji, jak jeden autor nie rozumianych tekstów do drugiego: Twój tekst NAPRAWDĘ był niezrozumiały.

Można, trzeba tylko chcieć i umieć. Tak samo z pisaniem drabbli. Tobie jedno i drugie nie wychodzi.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

"... jak można z nimi rzeczowo dyskutować ?" - nie można.

Widzisz Meldranie, każdy tekst można analizować pod wieloma względami - pod względem pisowni i ortografii, stylu, błędów logicznych, spójności opowiedzianej historii itp. W tych obszarach z ewentualnymi zarzutami można dyskutować rzeczowo. Jest jednak jeden obszar, gdzie taka sztuka się nie uda i dyskusja mija się z celem. Tym obszarem są odczucia. 

Każdy tekst wywołuje w czytelniku jakieś odczucia, choć nie zawsze czytelnik jest w stanie określić, dlaczego akurat takie a nie inne. Czasem właśnie opis tych odczuć stanowi część, albo nawet całość komentarza. Dyskusja z takim komentarzem jest jałowa, bo wrażenie zostało już wywarte po przeczytaniu tekstu i raczej trudno jest je zmienić. Pojedynczy komentarz tego typu jest też mało przydatny, ale jeśli jest ich więcej, stają się cenne, bo można z nich wywnioskować, jak tekst jest odbierany i czy został zrozumiany zgodnie z intencją autora.

Jeszcze krótko do samego tekstu. Ja także słyszałem tę anegdotę już wielokrotnie. Przełknąłbym ją jeszcze raz, gdyby dwa ostatnie zdania wywróciły jej sens, były odkrywcze, lub choćby rozbawiły. Niestety ja również nie odkryłem Twoich intencji (głupio mi przyznać, o jakim rodzaju "łącza" w pierwszej chwili pomyślałem).

Unfall

W zasadzie zgadzam się z Tobą. W moim założeniu dwa ostatnie zdania miały wywrócić jej sens, być odkrywcze. Anegdota była tylko pretekstem. Założyłem, jak widać błędnie, że łącze kojarzyć się będzie jednoznacznie z internetem. I że takie skojarzenie podsunie prawidłowy klucz interpretacyjny. Możliwości indywidualnego łącza postaci historycznej, operator przed ekranem - uznałem że metafora historii rozgrywającej się w sieci stanie się czytelna. Nie stała się. Mam nauczkę :). Ale nie zmienia to faktu, że emocje, odczucia w rzetelnej ocenie tekstu przeszkadzają w moim mniemaniu, deformują poznanie. Rozumiem, że trudno ich uniknąć, gdyż sam tego doświadczam. Ale chyba warto się postarać. Twoje posty są na to dobrym przykładem. Dziękuję i serdecznie pozdrawiam.

A co ma piernik do wiatraka? Ian zachwyca się przed ekranem tym, jak Winston wspaniale wykorzystuje możliwości swojego łącza. I aż boi się pomyśleć co będzie, jak Winston odkryje ich jeszcze więcej. Tymczasem czytelnik zachodzi w głowę o jakie do jasnej anielki możliwości chodzi i do czego on niby to łącze wykorzystał? Do powtarzania dowcipu starszego o pół wieku od Churchilla? I jaka jest w tym rola Iana? A już zwłaszcza jako operatora.

 

Z tekstu to w żaden sposób nie wynika. Zresztą nic innego też nie.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ba, to nie wynika nawet po objaśnieniu długości drugiego drabbla.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Tak jak większość, ja również nie zrozumiałem, o co chodzi. Bardzo lubię drabble, tyle, że muszą być napisane zrozumiale nie tylko dla autora, ale i dla czytelników. Pomimo moich szczerych chęci, przesłanie tego drabelka nie dotarło do mnie.

Winston, zdaje się, z natury był gburem i pijakiem --- po co mu więc dodatkowa inspiracja?

pozdrawiam

I po co to było?

Hm, Łącze 1 w zestawieniu z Łączem 2 dają razem pewien mglisty obraz, ale osobno niestety niekoniecznie dają radę.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Nowa Fantastyka