- Opowiadanie: Emil - Julia i Romeo (WOJNA PŁCI 2012/2013)

Julia i Romeo (WOJNA PŁCI 2012/2013)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Julia i Romeo (WOJNA PŁCI 2012/2013)

Zapadał zmrok. Na balkonie siedziała piękna dziewczyna z włosami spiętymi w ciasny kok. Rozglądała się a jej palce miarowo bębniły w balustradzie balkonu. Wydawało się, że na coś czeka. A może na kogoś?

– Ściemnia się. Mój kochany Romeo przybędzie, już niedługo. Ach, jak nie mogę się doczekać. Chcę żeby już tu był, przytulił mnie. Szkoda, że musimy się ukrywać i nie możemy iść razem chociażby na spacer. Tak żałuję, że nie mogę patrzeć z wyższością na inne kobiety, w których oczach będzie się czaić zazdrość…

Zrobiło się już całkiem ciemno. Powietrze na dworze zaczęło się robić coraz bardziej wilgotne. Delikatny wiatr niósł ze sobą zapach przekwitającej, jeziornej wody. Twarz lekko zdenerwowanej już dziewczyny rozjaśniało światło, wypadając smugą przez balkonowe drzwi.Twarz lekko zdenerwowanej już dziewczyny oświetlała smuga światła wypadająca przez balkonowe okno.

– Do jasnej cholery Romeo, gdzie cię nosi? Miałeś przecież tu przyjść i być ze mną! Rewanżujesz się za to, że spóźniłam się na nasze ostatnie spotkanie? Czekałeś niespełna godzinę, a dobrze wiesz, że nie mogę wyjść z domu nieumalowana… Jesteś jak wszyscy mężczyźni! Wszyscy jesteście tacy sami!

Wtem zerwał się wiatr. Wszystkie listki bluszczu, który porastał ścianę budynku poniżej balkonu, zaszeleściły z powodu nagłego podmuchu. Na krawędzi balustrady przysiadła wrona, która w mgnieniu oka zmieniła się w kobietę z burzą poskręcanych włosów.

– Ta cholerna wilgoć powoduje, że na głowie mam straszną szopę. – powiedziała ze zrezygnowaną miną. – Witaj Julio, jestem Rebeka Kopler.

W okolicy balkonu zaczęło przybywać ptaków, były wśród nich wróble, sikorki a nawet gil. Te nowe jednak nie zmieniły się w ludzi, choć Julia mogłaby przysiąc, że przysłuchiwały się prowadzonej rozmowie.

– Ale skąd znasz moje imię? Kim jesteś? Byłaś ptakiem? Jak? – wybełkotałam, jakby miała pomieszane w głowie. Trudno było mi mówić z sensem po tym co zobaczyłam.

– Przecież przed chwilą ci się przedstawiłam, jestem Rebeka Kopler, egzorcystka trzeciego stopnia. – wyrecytowała.

– Egzorcystką? Po co do mnie przychodzisz? – Nie mogłam uwierzyć w to co się właśnie działo.

– Tak, egzorcystką. Przyszłam powiedzieć ci, że Romeo został opętany przez dybuka. Razem z moim siostrami wypędziłyśmy jednak demona z ciała twojego ukochanego.

– Dybuka? – Co to jest do cholery? – Ale już go nie ma? – Rebeka kiwnęła twierdząco głową. – Czyli wszystko poszło zgodnie z planem, więc gdzie jest Romeo? – pytałam. Chciałam wiedzieć wszystko, ale przede wszystkim, gdzie jest teraz mój ukochany.

– Główne założenie egzorcyzmu zostało spełnione. Dybuk jest teraz zapieczętowany w drewnianej skrzyni. Lecz jak to mówią: „operacja się udała, ale pacjent…” – Egzorcystka zrobiła minę jakby miała o dwa numery za małe buty i jeszcze dziesięć kilometrów do przejścia.

– Pacjent co? Gdzie jest Romeo? – wyrzuciłam z siebie te słowa z siłą wystrzeliwanego pocisku. Domyślałam się, lecz wolałam by ktoś przede mną powiedział to na głos.

– Julio, tak mi przykro. – mówiła przyglądając się pozdzieranym czubkom swoich butów, nie potrafiła spojrzeć mi w oczy. – Nie czekaj na niego, on już nie przyjdzie. Zginął w trakcie egzorcyzmu.

 

Julia załamała się. Jej dłonie i usta drżały a oczy zdawały się pokryć szkłem. Po policzka płynęły słonawe strużki łez psując starannie zrobiony makijaż – przecież chciała być dla niego piękna.

 

Nagle wszystkie ptaki zaczęły śpiewać:

„Płacz, płacz dziewczyno

Niech twoje łzy po policzkach płyną

Łzy są krwią duszy

Która najtwardsze serca poruszy”.

Koniec

Komentarze

Potrafi mi ktoś wytłumaczyć dlaczego teks mimo wyjustowania, nie wygląda jakby był wyjustowany a edycja nie działa?

Taki edytor niestety. Roger walczył, ale jeszcze czekamy. Przeczytam opowiadanie i się ponownie wypowiem.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Dobra, Panie Emil:

- przecinki nietety leżą; popracuj nad tym,

- piosenka miała (miejmy nadzieję) ciekawą linię melodyczną...,

- miesjcami zapis dialogów.

Mnie nie powaliło, niestety. Kobietą może się spodoba, pozdrawiam  i życzę powodzenia w konkursie.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Kobietom; dżizas, alem siem kiksłem :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Faktycznie, teraz jak spojrzałem to wszystkie teksty nie są wyjustowane...

A te przecinki mnie ciągle prześladują, muszę o tym więcej poczytać.

 

A i dzięki :)

Tutaj znalazłem jakąś stronkę: przecinki.

To techniczna sprawa; nauczysz się.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Nie podoba mi się. Napisane byle jak, w dodatku nie wiem o czym. Rozmyślania panny na balkonie i opierzona egzorcystka od siedmiu boleści, to dla mnie za mało. Dlaczego egzorcystka raz nazywa się Goldbaum, a po chwili Kopler? Dlaczego dybuk opętał Romeo? Nic mi się tu nie klei.  

 

„…a jej palce miarowo bębniły po balustradzie balkonu”. –– …a jej palce miarowo bębniły w balustradę balkonu.

 

„Szkoda, że musimy się ukrywa…” –– Literówka.

 

„Twarz lekko zdenerwowanej już dziewczyny oświetlała smuga światła wypadająca przez balkonowe okno”. –– To nie smuga oświetla lecz światło. Ponadto, balkony nie mają okien. Proponuję: Twarz lekko zdenerwowanej już dziewczyny rozjaśniało światło, wypadając smugą przez balkonowe drzwi.

 

Ciężko było mi mówić z sensem po tym co zobaczyłam”. –– Ciężkie jest coś, co dużo waży. Mówienie nie ma ciężaru. Proponuję: Trudno było mi mówić z sensem po tym co zobaczyłam.

 

„Domyślałam się, lecz wolałam by ktoś przede mną powiedział to na głos”. –– A kiedy już to usłyszę, potem będę mówić to sama, aż do znudzenia. ;-)

„Po policzka płynęły słonawe stróżki łez psując starannie przygotowany makijaż…” –– Płynęły jej po policzkach dwie słonawe kobitki pilnujące budynku? Dlaczego dozorczynie były słonawe? ;-)

Makijaż można nałożyć, makijaż można zrobić, ale nie można, nawet przy największej staranności, makijażu przygotować. Żadna kobieta by tak nie napisała.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Koik80, dzięki za link.

Regulatorzy już wszystko poprawione, co do makijażu to na prawdę nie wiedziałem, że nie można go przygotować :) A jeśli chodzi o fabułe to bardziej chodziło mi o ukazanie emocji jakie targają Julią niż opowiedanie o tym jak doszło do opętania. 

 

https://www.youtube.com/watch?v=2O8kzqHFjeM

A mnie zaskoczył sam pomysł. Wykonanie średnie - obiektywnie. Choć i tak jak dla mnie na plus! Jest Dybuk, jest wszystko czego chcę. Powodzenia w kolejnych opowiadaniach!

Pozdrawiam!

Znalazłam stróżkę, znalazłam stróżkę! ; P

Ode mnie na razie tyle, dzięki za udział w konkursie.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ale w sumie o co chodzi? Jakaś pani siedzi na balkonie, przylatują ptaszki, gada egzorcystka, operacja się udała ale pacjent nie żyje, pani rozmazuje się makijaż, ptaszki smutno śpiewają. 

Czytałam i szukałam sensu. I nie znalazłam, szczerze mówiąc.

Nowa Fantastyka