- Opowiadanie: andrzejtrybula - Magazyn (short)

Magazyn (short)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Magazyn (short)

Tym razem Bizarro pisane na urodziny kolegi. Wyraźnie inspirowane utworami tegoż kolegi. Mam tylko nadzieję, że jest wystarczająco udziwnione.

 

 

 

– Odjebało wam! Kto, kurwa zezwolił na przełączenie kanałów?! – wrzasnął nadzorca Perth.

 

Jego skrzekliwy głos zabrzmiał w pomieszczeniu magazynu części zamiennych V Armii Powietrznej Generała Rippera niczym odgłos pękającego ropnia. Wszystkie, wiszące na hakach Półtusze odwróciły się jednocześnie do tyłu, robiąc niemalże synchroniczny zwrot przez prawe ramię. Zwisające im dotąd dość luźno z pleców kable przyłącza, spajające przysadki z głównym serwerem, teraz naciągnęły się niebezpiecznie grożąc zerwaniem połączenia. Przeciążenie łącza spowodowało, że setki monitorów wypełniających magazyn przygasły nagle, jak ognie świec w pomieszczeniu pozbawionym dopływu powietrza. Półtusze posiadające jelita zaczęły wypuszczać głośne i bulgotliwe bąki.

 

– Tylko mi się tu, kurwa nie wypróżniać! – wrzasnął ponownie Perth. – Człowiek wraca spokojnie z kibla, a tu co? Rewolucja w obiekcie wojskowym? Regulamin mówi wyraźnie. Własność armii ma wisieć w spokoju, cierpliwie czekając na regulaminowy rozdział narządów. Jedyny dopuszczalny program rozrywki, to kanał wojskowy. Więc pytam się jeszcze raz. Kto… i jakim cudem zmienił program?

 

– Ale to nie my – wiszący najbliżej Półtusz zdecydował się na odpowiedź. Perth wymierzył mu siarczystego kopniaka w bok. Wojskowy but wbił się w rozlazłe, galaretowate ciało prawie do połowy cholewy. Nadzorca z zadowoleniem odnotował charakterystyczny trzask łamanych żeber. Ogłuszony tym uderzeniem Półtusz dyndał się teraz pociesznie na boki, wprawiając w ruch wahadłowy cały rząd wiszących obok korpusów. Kilkorgu z nich puściły zwieracze uruchamiając głośno działające urządzenia ssąco-oczyszczające. W magazynie zrobiło się naprawdę wesoło.

 

– Powiedziałem, nie srać mi tu! – uśmiechnął się Perth, łapiąc pod boki.

 

– Ale to naprawdę nie my – pozostałe Półtusze postanowiły poprzeć swojego kolegę. – To program specjalny nadawany przez wszystkie ośrodki wojskowe świata. Podobno go zlokalizowali.

 

– Kogo znowu, do kurwy nędzy zlokalizowali?

 

– Pisarza… Ojca – wyjaśniły zgodnym chórem.

 

– Jak to możliwe? – Perth podrapał się w krocze kolejny raz łapiąc się na zazdrosnym wgapianiu w wiszące po stronie lewej, korpusy wyposażone w organy płciowe. Podniecenie bijące z rozmowy zaskutkowało u nich bezwstydną erekcją. Tuż pod bokiem wyrósł mu teraz las sterczących, działających na niego jak płachta na byka, wielkich, czerwonych kutasów.

 

– Podobno sprawił to cud oczyszczenia – Półtusze wyglądały na wniebowzięte. – Podobno chmura ustąpiła sama z siebie. Australia jest wolna. Powietrze na antypodach czyste jak woda oligoceńska. Zresztą, niech nadzorca sam zobaczy.

 

Perth wgapił się w obraz podawany przez satelity. Faktycznie to co pokazywali, to była jakby Australia. Cała powierzchnia dużej wyspy widoczna była jak na dłoni. Zniknęły miasta i wszelkie inne przejawy ludzkiej aktywności. Cały kontynent przypominał teraz jedno wielkie pole obsiane włoszczyzną. Różnica była taka, że zamiast zielonych główek kapusty, równe bruzdy grządek ciągnące się po horyzont obsadzone były w całości głowami ludzkimi. A w zasadzie to jedną, zunifikowaną głową tyle, że w różnych rozmiarach. Kamera satelity dała zbliżenie. Niektóre głowy były już wyraźnie dojrzałe. Pękały teraz z hukiem, uwalniając w energetycznej erupcji różowe chmury lotnego metalu.

 

– Wiadomo kto to jest?

 

– Jakiś gość z Melbourne. Jean Mascyzywyyzs – jeden z Półtuszy próbował wymówić obco brzmiące nazwisko jednak szybko dał sobie spokój. Mówią, że facet musiał być pierwszy. Nici weszły z nim w interakcję, przepoczwarzyły, a potem potraktowały jak całościową matrycę do zmian. Podobno wszystkie dotychczasowe anomalie to tylko i wyłącznie jego chore imaginacje. Pisarz był nieźle pokręcony. Mówią, że armia rozsyła jego książki gdzie tylko się da. Wszyscy będą wiedzieć co może jeszcze się zdarzyć.

 

Perth zbliżył się do stolika. Leżało tam pudło z porannej poczty. W środku faktycznie były książki. Stare i papierowe. Wziął do reki jedną z nich. Na okładce wyrysowany był facet o dziwnych uszach, jakby wyrywający się płynnym ruchem wprost z ziemi. Głowa gościa z okładki dziwnym trafem przypominała głowy wyrastające z grządek na terenie Australii. Perth otworzył pierwszą stronę próbując wczytać się w zawarte tam słowa.

 

– Dżizas, po jakiemu to napisane? Bo na pewno nie po naszemu.

 

– Mówią, że to chyba po Polsku. Podobno był kiedyś taki kraj, gdzieś w Europie – odpowiedziały Półtusze.

 

– No to dupa – Perth przypomniał sobie morze gotującej się magmy, które kiedyś było Europą. Może jakiś dupek, gdzieś tam w dowództwie zna ten obsrany język. Tyle, że kogo to kurwa teraz obchodzi. Na pewno nie jego. Jego broszka to robić swoje, hodować debilne Półtusze i czekać spokojnie na regulaminowy przydział jąder. Na szczęście wszystko powoli zaczęło się kończyć. Australia ponownie zaciągnęła się dymem. Obraz zamigotał i znikł z monitorów. Program Hodowli Wizyjnej Półtuszy na powrót przełączył się na kanał wojskowy.

 

– Uuuuuuuu! – zawyły zgodnie Półtusze w ekstazie. Na wszystkich ekranach, wielka włochata stopa oderwała się z nieboskłonu, miażdżąc pod swoim biologicznym ciężarem nowojorski Empire State Building.

 

– Stulić ryje, ścierwa! – wrzasnął Perth po swojemu.

 

W magazynie wszystko wróciło do normy.

Koniec

Komentarze

Udziwnione to chyba mało powiedziane :) Czytało się bardzo przyjemnie.

Zgadzam się.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Zasatanawiałem się. Skąd w moim skolatanym umysle akurat motyw kosmicznych Nic. i nagle mnie oświeciło. Bingo! Była kiedyś taka powieść "Jeźdźcy smoków". Tytulowi jeźdźcy dosiadali smoków i zwalczali właśnie palące kosmiczne Nic. Powieść była drukowana w fantastyce pewnie z dwadzieścia lat temu a jeszcze ją pamiętam. Niesamowite. 

Chodziło mi oczywiście o kosmiczne Nici. Pośpiech zeżarł mi "i" i wyszło Nic.

Kosmiczne Nic brzmi świetnie ; D

Natomiast co do samego tekstu to raczej się nie wypowiem konstruktywnie. Nie przepadam za bizarro, bo go nie rozumiem, więc mi się nie podoba ; P Nie jestem też pewna czy należycie zrozumiałam w ogóle sens niektórych zdań.

Kable przyłącza czy przyłączy? Poza tym setki wypełniające i setki przygasły, a nie wypełniających i przygasło. Napisałbyś, że trzy monitory przygasły, nie? To setki tak samo.

Pytam, a nie pytam się, chyba że to taka cecha konkretnego dialogu. "Dynadlo się" też budzi wątpliwość przez zaimek zwrotny.

Poza tym widzę nieprawidłowości w zapisie dialogów.

Tyle.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

joseheim; dzięki za zwrócenie uwagi. oczywiście, że setki przygasły. zaraz to zmieniam. resztę pozostawiam bez zmian. jeszcze raz dzięki. Pozdrawiam serdecznie. 

@andrzejtrybula  Ta powieść była drukowana jeszcze wcześniej, niż 20 lat temu :) A autorka rozwinęla pomysł w całkiem sporych rozmiarów uniwersum.

Hi poltusze sa wypatroszonymi polowkami tuszy. Tusze maja jelita.

Ot tak odezwala sie corka rzeznika.

lea42:) Póltusze to tylko nazwa. Celowo miała się ona kojarzyć z rzeźnią, żeby zwiększyć wrażenie na czytelniku, taki zabieg. Wiszace w magazynie żywe korpusy ludzkie służące do pobierania organów mogłyby się nazywać naukowo np. Biologicznymi Wytwornicami Organów (BWO), ale to już by było czyste SF. Półtusze jakoś bardziej pasują do estetyki Bizarro.

NightRage:) Pamiętam, że czytałem tę powieść z wypiekami na twarzy. dlatego pewnie pamiętam ją do dzisiaj. nie wiedziałem, że to było tak dawno temu.

Dzięki za zainteresowanie. 

Dzieki za wyjasnienie. Ale mam taka chora wyobraznie i ni jak nie pasuje poltusza z flakami do korpusow pasuje. Pomimo to opowiadanie sie podobalo.

Nowa Fantastyka