- Opowiadanie: pawelkorzuch - rzeczywistość

rzeczywistość

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

rzeczywistość

Rzeczywistość

Był już wieczór nie zastanawiał się nad tym co będzie w domu, szedł z dwiema myślami, dość już przeżył tego dnia i stracił może miesiąc życia próbując znaleźć pracę. Dwa spotkania rekrutacyjne, był wyzuty z myśli, uczuć, a nerwy były wrażliwe jakby było zagrożenie jego życia. Bał się, myślał przez chwilę jak ma na imię, przypomniał sobie Piotr. Ktoś przechodził obok niego miał groźną minę, patrzył wyzywająco o kilka chwil za długo i znowu zapomniał jak ma na imię w dodatku przeszył go zimny dreszcz. Jak najszybciej do domu na zieloną herbatkę. Już nie patrzył na ludzi, nie rozpoznawał czy to kobieta czy mężczyzna nie było sensu, opuścił lekko głowę i dopiero w domu podniósł.

Myślał o kilku środkach na poprawę samopoczucia , gdy zielona herbatka stygła wrzucił musującą tabletkę magnezu może będzie szybciej. Na resztę wieczoru miał zaplanowany jeszcze rumianek. Wtedy olśniło go ma krople walerianowe, są najszybsze ale mają wadę nie poprawiają nastroju tylko opóźniają myślenie.

Po godzinie było lepiej, pomyślał niektórzy wolą oglądać seriale jak „Wreszcie Miłość” i podobne, on nie potrzebuje tyle telewizji tylko radio i muzyka:

– Jaka ? w zależności od nastroju.

Teraz wybrał z lat swojej młodości muzykę pop, lekką i nie wymuszającą działania. Czy jest muzyka czy jej nie ma? Nie jest ważne, ważne że nie ma ciszy. Puszczona cichutko jest niezauważalna i działa tylko na podświadomość nie „rozsadzając” jej nieprzyjemnym hukiem.

Skupić myśli na czymś innym…

Przypomniał sobie o dziwnym znalezisku na obrzeżach budowy nowego bloku. Stała tam kiedyś stara zniszczona kamienica z dziwnymi stworami na rogach dachu. Nikt tam od dawna nie mieszkał i częściowo zawaliła się, ale to nie jest smutna kamienica, podobno wszyscy wyemigrowali do bogatszych państw mimo, że bardzo dobrze im się powodziło. Znalazł tam dziwny krzyżyk z kamieniem w środku, z boku jego wychodziły jeszcze dwa ramiona zgięte w połowie. Właściwie nie wziął by go gdyby nie ten kamień w połowie zielony, a w drugiej niebieski, wyglądał jak wisiorek ale nie miał zaczepu na łańcuszek.

Zaczął mu się przyglądać, żadnych ozdób wszystko płaskie tylko jakiś symbol na kamieniach, nie wiedział co z nim zrobić. Nacisnął mocniej na kamień, przychodziły do głowy dziwne myśli jakby we śnie i poczuł się zmęczony. Nie rozbierając się postanowił się zdrzemnąć, tylko na chwilę i spał tak do rana trzymając krzyżyk na dłoni, bo obsunął się jak przestał ściskać.

Rano obudził się wypoczęty, jakby stres wczorajszego dnia nigdy nie istniał. Od tej pory spał zawsze z krzyżykiem. Pracy nie znalazł mimo wielu miesięcy poszukiwań, ale dorabiał sobie, zawsze ktoś po krótkiej rozmowie mówił, że ma z czymś problem. To z pomalowaniem mieszkania to z porządkami w ogródku, a siły brak, a jak emerytura wysoka, na leki wystarcza i jeszcze zostaje, to stać wynająć jego.

Raz zimą zagadał się z kasjerką w dyskoncie. Mówił, że marnie odśnieżone a ona, że pracują tylko kobiety a ochrona musi mieć cały czas oko na wszystko. Roboty jest na kilka godzin, może on by mógł dorobić sobie i jak znowu spadnie śnieg to niech przyjdzie. Zgodził się jak inspektorka powiedziała, że dobrze zapłaci. Nie brakowało mu na przeżycie, choć nie wiedział czy w następnym miesiącu dorobi sobie czy nie.

Pewnego dnia był w bloku na sprzątaniu mieszkania znajomych w centrum Miasta na 9 piętrze i usłyszał demonstracje ludzi których nie lubił.

Demonstracja politycznej opozycji, wielkie hasła i śpiew „Boże coś Polskę”, roztrząsł się na te śpiewy, co ja nie Polak? Co CZEGO oni chcą? Patrzył przez otwarte okno i słuchał, nie zgadzał się z tymi poglądami – wszystkimi.

Patrzył na twarze i nienawidził tej sytuacji, ale nie ludzi są naiwni i dają się omamić pożałowania godnym przywódcom. Teraz wracali spod jakiegoś pomnika i zobaczył przywódcę tej partii idącego na przedzie z megafonem ze słowami zachęcającymi do roszczeń i nienawiści. Miał dosyć wyciągnął krzyżyk z kieszeni koszuli, chciał się uspokoić niewiele to pomogło więc ścisnął mocniej i zaczął słyszeć tylko te słowa:

– Ja chcę więcej, więcej dla siebie.

Odpowiadał tłum

– My chcemy więcej, więcej dla nas tylko dla nas.

Przywódca.

– To tylko dla nas, nikogo nie dopuścimy, kto nie był z nami ten niech sczeźnie.

Tłum.

– Nie dopuścimy , nikogo nie dopuścimy, wszystko tylko dla nas.

Przywódca.

– My rozliczymy, kto nie z nami, zapełnią się więzienia.

Tłum.

– Więzienia, więzienia dla zdrajców.

Słuchał tak w kółko tego samego i zrozumiał, że słyszy prawdę bo tłum śpiewał a przywódca mówił długie przemówienie i gdy już skończył, czego Piotr nie słyszał. Piotr krzyknął przez otwarte okno:

– DOŚĆ.

Obudził się ze snu na jawie i usłyszał ciszę, nikt nie śpiewał, bo około setka ludzi łącznie z przywódcą leżała na ulicy, ale nie wszyscy. Zdziwił się, chciał już wyjść ze sprzątanego mieszkania gdy ujrzał błyski oślepiająco białe, zamknął odruchowo oczy, ale one nasiliły się. Błyskało coraz mocniej, do momentu gdy przez powieki zobaczył jak z leżących ludzi wypromieniowują białe smugi w jego kierunku. Zatrzymały się dopiero w nim, początkowo nic nie czuł po pewnym czasie, poczuł dużo energii wtedy jak był młodszy czuł się tak samo.

Minęło i spojrzał na ulicę ludzie nie żyli był pewien i pewien był że zabrał im całą energię życiową. To co oni mieli mieć do końca życia on teraz ma w sobie. Spokojnie skończył sprzątanie i zamknął mieszkanie. Miał emocje w związku z wydarzeniem był to smutek z powodu śmierci tylu ludzi , tak musiało się stać. Nie był ciekawy co tam się dzieje, pomyślał: wieczorem się dowiem z serwisu wiadomości. Dowiedział się zginęło tyle a tyle, pomimo reanimacji nikt nie przeżył, przywódcę utrzymują przy życiu mechanicznie. Miał prywatne ubezpieczenie i zdeklarował się by trzymać go przy życiu ile się da, a jak się nie da zamrozić, by potomkowie go obudzili jak znajdą lekarstwo na tą chorobę i wszystko było przygotowane na taka ewentualność.

Rozpętała się wielka debata i ktoś powiedział:

– To było tak, ja widziałem jakby w jednej chwili ktoś wszystkim odebrał życie. Zabrał życie.

Nikt go nie słuchał a Piotr wiedział ma racje, teraz ich życie z całą energią na teraz on.

Wszystko od teraz przychodziło mu łatwiej, dostawał więcej pieniędzy za taką samą pracę. Każdy go słuchał z większą uwagą prawie nie było odmów na jego propozycje nie tylko z pracą.

Raz z daleka zobaczył kobietę jak stała przed pasami dla pieszych na ruchliwej ulicy. Pomyślał taka ładna szkoda, że zginie. Dochodząc do pasów zatrzymał się mimo że zapaliło się zielone światło. Nie chciał iść i zobaczył jak na pasach furgonetka rozjeżdża nieszczęsną kobietę, nie było co zbierać. Odwrócił się i wrócił do domu, pomyślał to nie jest dobry dzień na wychodzenie z domu.

Coraz częściej zdarzało mu się przewidywać zdarzenia, nie tylko nieszczęśliwe, wyniki meczów, jakie osoby go odwiedzą, kto straci pracę. Wyniki wyborów i to dokładnie co do promila poparcia, czy osoby która zdobędzie mandat posła.

Nie reagował, nie było mu to do niczego potrzebne, dawniej by chciał, ale krzyżyk zmienił go.

Raz zagrał w lotto i wygrał, ale nie chciało mu się odbierać wygranej, dopiero jak ogłosili w radiu poszedł i przelał pieniądze na konto. Nie zrezygnował z dorabiania, lubił pracować i przebywać między ludźmi mimo to że duchowo oddalał się od nich.

Myślał to nie problem, dobrze jak teraz jest.

Z czasem jego siła duchowa osłabła nie zastanawiał się, trzeba zabrać siły życiowe i dusze następnym, przecież nie przejmuje ich poglądów na życie tylko energie.

Nikt o tym nie wie, to kto mu zabroni negatywnie oceni, napiętnuje. A jak żyją tacy jak on i mają też krzyżyki, lepiej nie szukać bo może są jakieś zasady. Jakby co to się wyprzeć wszystkiego.

 

Po miesiącu szukania, zdecydował się na protest pracowniczy ze związkami zawodowymi.

Wybrał miejsce przed siedzibą rządu.

Siedział w parku daleko od manifestantów, to był protest znanych związków zawodowych i pracowników szpitali, ludzi takich jak on, jak brakowało mu na życie.

Wszędzie było słychać huk uderzanych pustych butelek plastikowych i kasków o ulicę górnicy wspierali ten protest. Nie było słychać słów.

Gdy dotknął krzyżyka i ścisnął usłyszał krzyki:

– My chcemy więcej, my chcemy więcej, bo nam nie starcza. My mamy rodziny.

Głos z megafonem krzyczał:

– Więcej, więcej dla wszystkich. Nie damy się oszukać.

– Nie, nie, nie damy się oszukać.

Właściwie zgadzał się z nimi, ale nikt go nie osądzi, powiedział sobie:

– Do roboty czeka mnie wspaniałe życie i krzyknął:

– DOŚĆ.

 

Po jakimś czasie doszedł do siebie. Nic się nie wydarzyło, poczuł się jak zbity pies, dlaczego nie zadziałało? Stał tak przez pół dnia nie ruszając się, potem spróbował jeszcze raz .. i nic. Dlaczego? On chce mieć ich energie…

Zrezygnowany wrócił do domu, pomyślał o tym co mówili zgadzał się z tym, z ich postulatami. To dlatego.

Rozmyślał są jakieś zasady, ale kto je ustanowił? Przez kilka tygodni krążył wokół zburzonej kamienicy i dopytywał się o mieszkańców, ale nikt nic nie wiedział. W końcu pomyślał, co zrobili by inni na jego miejscu? Korzystaliby ile wlezie, nikt go nie będzie szukał.

Od tej pory, jak były protesty, a nie zgadzał się z nimi to dziesiątkował manifestacje, a nikt nie chciał protestować.

 

Po kilku miesiącach już zadowalał się pojedynczymi osobami, zawsze wynajdywał co mu się w tych osobach nie podobało i usuwał z życia. Przestały go interesować pieniądze tylko odczuwany szacunek i moc, cudowna energia. Przestał pracować, czasem grał w lotto i inne gry hazardowe by mieć na utrzymanie. Interesowało go już tylko unicestwianie innych, nie potrafił już inaczej żyć. Potrafił uśmiercić zwierzęta domowe, jak mu przeszkadzały.

Wyjechał z miasta i tułał się po świecie, z krzyżykiem był bezpieczny.

Po 380 latach życia i wędrówce po całym świecie, był tak zmęczony tym wszystkim, że myśląc o swoim życiu powiedział :

– DOŚĆ.

I zniknął, tylko jego krzyżyk upadł na ziemię i błyszczał się, jakiś czas leżał na drodze.

Po kilku dniach jakiś wędrowiec zauważył go podniósł obejrzał i włożył do kieszeni.

 

Paweł Korzuch. lasy657@wp.pl

 

Koniec

Komentarze

Jeśli próbowałeś zawrzeć w tym tekście jakikolwiek sens, głębię, mądrość życiową czy cokolwiek innego ważkiego i pięknego, muszę Cię rozczarować - nie udało Ci się to. Dopuszczam myśl, iż pod grubą warstwą błędów składniowych, gubienia podmiotów i błędów ortograficznych wołających o pomstę do nieba tkwi jakaś MYŚL. Jeśli miało być klasycznie - jest beznadziejnie, jeśli  awangardowo - świetnie sparodiowałeś Joyce'a.

Pozdrawiam.

DOŚĆ!

Warsztat leży, przez to trudno się skupić na fabule. Nie moja bajka, pozdrawiam.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Dla mnie się głównie liczy w czytaniu opowiadań to czy widać, że autorowi to sprawiało przyjemność i pisał to z pasją. Błędy owszem są, ale staram się na to nie zwracać uwagi.

Niektórzy czerpią przyjemność z torturowania innych, więc jest to możliwe :D

Znam takich ludzi :P

"Od tej pory, jak były protesty, a nie zgadzał się z nimi to dziesiątkował manifestacje, a nikt nie chciał protestować."

Nie mogę uwierzyć, że dorosły człowiek jest w stanie na poważnie napisać takie zdanie. No, nie mogę.

(Zastrzegam, że nie chodzi mi o treść, a wyłącznie o poziom językowy).


Pawle, biorąc pod uwagę liczbę tekstów, które wczoraj wrzuciłeś, a także ich poziom, podejrzewam, że jesteś trollem.


Dla mnie się głównie liczy w czytaniu opowiadań to czy widać, że autorowi to sprawiało przyjemność i pisał to z pasją.


To dosyć oryginalne i nieco bezsensowne podejście czytelnicze. Bo jednak dla większości czytelników liczy się to, czy im się podoba czy nie - a co Ci z tego, że autor dobrze się bawił?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Dla mnie Autor może tworzyć w mękach, byle potem dało się to czytać.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Strumień świadomości.

Ale pierwsze zdanie wywołało na mej twarzy szczery uśmiech. Wieczór, który nie zastanawiał się, co będzie w domu, mnie urzekł ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

O kurczę. Szczerze powiedziawszy, kiedy patrzę na składnię i styl, mam wrażenie, że opowiadanie zostało napisane w obcym języku, a potem wrzucone do translatora google i opublikowane na stronie bez sprawdzania maszynowego tłumaczenia.

Innymi słowy, dość nieczytelne.

Szanowny Autorze.

    Po kolejnym opowiadaniu, w którym traktujesz język polski bardzo swobodnie, nie przejmując się konstruktywnymi uwagami zawartymi w komentarzach, dochodzę do wniosku, że nie piszesz tego na poważnie. Sprawdzasz naszą czujność. Ale my trwamy na stanowisku, ze słownikiem ortograficznym w ręku i zasadami pisowni języka polskiego zawartymi w Wordzie, a co niektórzy nawet w pamięci.

z fantastycznym podrowieniem

    homar :)

mój mózg płata mi figle. umiałem kiedyś pisać poprawnie, ale bez przecinków. powiem Ci tak, to jest moje hobby, traktuje czytelników bardzo poważnie i wszystkie uwagii, tylko z negatywnymi muszę się oswoić i na to potrzeba czasu.

Nowa Fantastyka