- Opowiadanie: Derfel - Ostatnia prośba taty

Ostatnia prośba taty

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Ostatnia prośba taty

I

Wiatr nie­śpiesz­nie two­rzył wydmy na ogrom­nej pu­styn­ni. Za­bie­rał ze sobą zia­ren­ka pia­sku, aby po­rzu­cić je kilka me­trów dalej.

Gdy słoń­ce zna­la­zło się w cen­tral­nym punk­cie swej wę­drów­ki na po­wierzch­nię wy­pełzł ohyd­ny stwór. Kształ­tem przy­po­mi­nał jasz­czur­kę po­zba­wio­ną koń­czyn. Miał czte­ry metry dłu­go­ści, a jego łuski po­kry­wa­ła żół­ta­wa kle­ista maź. Nawet jej nie­wiel­ka ilość była w sta­nie roz­pu­ścić ludz­ką kość. Mon­strum przez dłuż­szą chwi­lę wy­grze­wa­ło się na słoń­cu, a na­stęp­nie za­pa­dło w głę­bo­ki sen.

Nie­dłu­go póź­niej pu­sty­nią wstrzą­snął ryk sil­ni­ka. Za wydm wy­ło­nił się le­wi­tu­ją­cy po­jazd. Wy­gląd, jak po­zba­wia­ny kół mo­to­cykl typu cru­iser. Za­miast nich po­sia­dał dwa me­ta­lo­we ta­le­rze emi­tu­ją­ce nie­bie­skie świa­tło. To dzię­ki nim mógł uno­sić się kil­ka­dzie­siąt cen­ty­me­trów nad po­wierzch­nią ziemi.

Za kie­row­ni­cą sie­dzia­ła młoda dziew­czy­na. Jej rude włosy ma­je­sta­tycz­nie po­wie­wa­ły na wie­trze. Gdy zo­ba­czy­ła, że po­twór się prze­bu­dził się­gnę­ła po strzel­bę i od­da­ła w jego kie­run­ku kilka strza­łów. Stwo­rze­nie prze­raź­li­we za­wy­ło, po czym rzu­ci­ło się do uciecz­ki.

Eril, jak tylko zbli­ży­ła się do mon­strum na od­le­głość kilku me­trów wzię­ła do ręki har­pun i rzu­ci­ła, nim pro­sto w szyję po­two­ra. Sta­lo­wa lina roz­cią­gnię­ta teraz po­mię­dzy stwo­rze­niem a mo­to­rem na­prę­ży­ła się zrzu­ca­jąc Eril z po­jaz­du. Zwie­rzy­na była zbyt cięż­ka, aby po­cią­gnąć ją za ma­szy­ną. Dziew­czy­na za­klę­ła pod nosem. Nie spo­dzie­wa­ła się tego. Przez całe swoje życie nie spo­tka­ła jesz­cze tak wiel­kiej pia­sko­wej be­stii. Na szczę­ście jej wiel­kość była pro­por­cjo­nal­na do wieku. Stwór był stary, przez co po­ru­szał się po­wo­li i ocię­ża­le.

Eril otrze­pa­ła się z pia­sku, zła­pa­ła za­le­żą­cą parę me­trów dalej strzel­bę i za­sy­pa­ła mon­strum gra­dem śrutu, zanim to zdą­ży­ło za­grze­bać się pod pi­sa­kiem.

Wygrała. Udało jej się zabić tą ohydną istotę.

Trium­fal­nie krzyk­nę­ła, po czym ru­szy­ła w stro­nę mo­to­ru.

Z torby umiesz­czo­nej na sio­dle wy­cią­gnę­ła kilka dłu­gich noży. Przez na­stęp­ną go­dzi­nę ostroż­nie roz­ci­na­ła pia­sko­wą be­stię w po­szu­ki­wa­niu ja­dal­nych ka­wał­ków mięsa.

II

Eril wra­ca­ła do domu za­do­wo­lo­na. Mocno po­bi­ja­na, ale za­do­wo­lo­na. Z mar­twej pia­sko­wej be­stii udało jej wy­do­być dużo mięsa, które po­win­no star­czyć jej i jej ojcu na parę na­stęp­nych ty­go­dni.

Po dwóch go­dzi­nach jazdy mi­nę­ła czu­bek ogrom­ne­go mostu le­d­wie wy­sta­ją­cy spod pia­sku. Jeden z ostat­nich śla­dów po daw­nych cza­sach. Oj­ciec czę­sto jej o nich opo­wia­dał. Po­dob­no lu­dzie wtedy nie mu­sie­li po­lo­wać na pia­sko­we be­stie, wszyst­kie pro­duk­ty po­trzeb­ne do życia mieli na wy­cią­gnię­cie ręki, więk­szość czasu spę­dza­li przed ekra­na­mi tak zwa­nych kom­pu­te­rów, a tych ob­sza­rów nie po­kry­wa­ła wiel­ka pu­sty­nia. Czę­sto py­ta­ła tatę, dla­cze­go ludz­kość po­zwo­li­ła, aby te czasu prze­pa­dły, lecz ten nie chciał tym mówić.

Przez resz­tę drogi roz­my­śla­ła o tym, co by ro­bi­ła, gdyby przy­szło jej żyć w takim do­bro­by­cie. Na pewno po­le­cia­ła­by na księ­życ. Musi być z niego nie­sa­mo­wi­ty widok. Po­zna­ła­by też masę no­wych osób. Na razie przez całe życie roz­ma­wia­ła je­dy­nie z ojcem.

Gdy słoń­ce już cho­wa­ło się za wid­no­krę­giem do­tar­ła do domu. Miesz­ka­ła w małym domku zbu­do­wa­nym z kon­te­ne­rów na dachu wie­żow­ca pra­wie cał­ko­wi­cie scho­wa­ne­go pod pia­skiem.

– Cześć tato! – krzyk­nę­ła zaraz po prze­kro­cze­niu progu.

– Cześć cór­ciu! – od­po­wie­dział, po czym za­niósł się okrop­nym spa­zma­tycz­nym kasz­lem.

Dziew­czy­na rzu­ci­ła torbę w kąt i po­bie­gła do po­ko­ju ojca. Ten leżał w łóżku, z któ­re­go nie ru­szał się przez ostat­nie pięć lat. Był bar­dzo chory. Dzi­siaj wy­glą­dał jesz­cze sła­biej niż zwy­kle.

Wy­cią­gnął rękę w jej stro­nę.

– Udało ci się coś upo­lo­wać?

– Tak. Zaraz przy­rzą­dzę ci po­traw­kę.

– Nie. Nie ma ta­kiej po­trze­by.

– No jak to nie ma? Na pewno je­steś bar­dzo głod­ny.

– Sporo my­śla­łem i do­sze­dłem do wnio­sku, że nie­po­trzeb­nie Cię tutaj trzy­mam. Ja już prze­ży­łem swoje, a przed tobą całe życie.

– Tato, daj spo­kój.

– Daj mi do­koń­czyć. Jeśli zo­sta­niesz na tych zie­miach czeka cię śmierć. Za­pa­sy wody się koń­czą, nie pa­da­ło od kilku ty­go­dni, a pia­sko­we be­stie prze­sta­ły po­ja­wiać się w na­szej oko­li­cy. Kie­dyś wy­star­czy­ło wyjść przed dom, aby zła­pać pięć, a ty dzi­siaj szu­ka­łaś jed­nej cały cho­ler­ny dzień.

– Nie zo­sta­wię cię!

– Zo­sta­wisz. Dzi­siaj wy­cią­gną­łem z piw­ni­cy bombę i ją uzbro­iłem. Wy­sa­dzisz za jej po­mo­cą mur. Po­dob­no za nim da się god­nie żyć.

– Mia­łeś nie wsta­wać z łóżka! Wiesz prze­cież, że je­steś słaby. A jakby coś ci się stało?!

– Wy­jedź jutro rano. Nie ma czasu do stra­ce­nia.

– A co z tobą?

– Na mnie już przy­szedł czas.

– Nawet tak nie żar­tuj tato.

– Pro­szę. To moje ostat­nie ży­cze­nie.

Dziew­czy­na wsta­ła i po­szła do kuch­ni. Za­ję­ła się przy­go­to­wy­wa­niem po­traw­ki. Naj­pierw po­kro­iła zdo­by­te dziś mięso na drob­ne ka­wał­ki. Na­stęp­nie wrzu­ci­ła je do du­że­go garn­ka, który wsta­wi­ła do kwa­dra­to­wej ma­szy­ny, dzię­ki któ­rej je­dze­nie przez dłuż­szy czas po­zo­sta­wa­ło świe­że. Od ma­łe­go nie mogła zro­zu­mieć jak ona dzia­ła. Wie­dzia­ła je­dy­nie, że wy­ko­rzy­stu­je ener­gię po­bie­ra­ną ze słoń­ca przez roz­ło­żo­ne na dachu pa­ne­le. Nie my­śla­ła dużo o tym, co po­wie­dział jej oj­ciec. Nigdy go nie opu­ści. Wy­bra­ła na pęk­nię­tym do­ty­ko­wym ekra­nie ma­szy­ny opcje z ry­sun­kiem steka, po czym usia­dła na stoł­ku. Nagle domem wstrzą­snął gło­śny huk.

Eril była pewno, że do­biegł on z po­ko­ju taty, więc od razu tam po­pę­dzi­ła, zrzu­ca­jąc po dro­dze ta­le­rze ze stołu. Wszyst­kie z brzę­kiem po­tłu­kły się przy kon­tak­cie z pod­ło­gą. Dziew­czy­na, nie zwa­ża­jąc na to wpa­dła do po­miesz­cze­nia, w któ­rym leżał jej oj­ciec. To co tam zo­ba­czy­ła spo­wo­do­wa­ło, że jej serce za­mar­ło na kil­ka­dzie­siąt se­kund.

– Tato nie! – wy­krzy­cza­ła, po czym rzu­ci­ła się do ojca le­żą­ce­go na łóżku. W jego gło­wie tkwi­ła kula wy­strze­lo­na z po­tęż­ne­go re­wol­we­ru le­żą­ce­go nie­opo­dal jego dłoni.

– Tato dla­cze­go!? Dla­cze­go!? Kurwa! Dla­cze­go!?

Za­pła­ka­na upa­dła na zie­mię.

III

Ojca po­cho­wa­ła przed domem, a na­stęp­ne kilka dni spę­dzi­ła, leżąc na łóżku i pła­cząc. W końcu po­sta­no­wi­ła, że speł­ni jego ostat­nią proś­bę ojca.

Na motor za­pa­ko­wa­ła tylko naj­po­trzeb­niej­sze rze­czy. Je­dze­nie, wodę, sprzęt do na­pra­wy po­jaz­du, na­miot, śpi­wór i bombę. Strzel­bę prze­rzu­ci­ła przez ramię, po czym wy­ru­szy­ła w drogę.

Po­mi­mo tego, że od muru dzie­li­ły ją dwa dni drogi do­brze wi­dzia­ła go już po­cząt­ku wy­pra­wy. Ogrom­na czar­na ścia­na wzno­si­ła się pra­wie do sa­me­go nieba i była na tyle sze­ro­ka, że oba jej końce gi­nę­ły za wid­no­krę­giem. Eril za­sta­na­wia­ła się, czy mur w ogóle gdzieś się koń­czy.

Po dzie­się­ciu go­dzi­nach prze­mie­rza­nia bez­kre­snej pu­sty­ni mu­sia­ła się za­trzy­mać, po­nie­waż za­czy­na­ło się ściem­niać. Spę­dza­nie nocy poza domem było dość nie­bez­piecz­ne nie tylko ze wzglę­du na pia­sko­we be­stie, ale rów­nież przez za­wrot­nie ni­skie tem­pe­ra­tu­ry. Nie­ste­ty nie miała in­ne­go wy­bo­ru. Jazdę nocą unie­moż­li­wia­ły duchy pu­sty­ni o któ­rych wiele mówił jej oj­ciec. Po­dob­no ła­pa­ły i wcią­ga­ły pod pia­sek tych, co po­dró­żu­ją po zmro­ku.

Dziew­czy­na roz­ło­ży­ła na­miot, wci­snę­ła się w cie­pły śpi­wór i po dłuż­szej chwi­li za­snę­ła.

W środ­ku nocy obu­dzi­ły ją ludz­kie szep­ty. A może był to po pro­stu po­dmuch wia­tru? Od tej pory Eril za­miast spać bacz­nie, na­słu­chi­wa­ła. Przez na­stęp­ną go­dzi­nę nic się nie dzia­ło. Gdy oczy za­czę­ły jej się po­wo­li za­my­kać znów usły­sza­ła te same ta­jem­ni­cze głosy. Jak tylko oprzy­tom­nia­ła te w mgnie­niu oka usta­ły. Przy­su­nę­ła strzel­bę bli­żej sie­bie i spraw­dzi­ła czy na pewno jest ona na­ła­do­wa­na.

Nie­spo­dzie­wa­nie do jej uszu do­tarł ago­nal­ny wrzask. Brzmiał on, tak jakby gdzieś na pu­sty­ni wła­śnie wy­myśl­nie tor­tu­ro­wa­no ja­kie­goś męż­czy­znę. Trwał on je­dy­nie dwie mi­nu­ty, lecz po tym wy­da­rze­niu Eril nie zmru­ży­ła oka przez resz­tę nocy.

 

IV

Dziew­czy­na wsta­ła zmę­czo­na jak nigdy dotąd.

Po­traw­kę jadła, roz­my­śla­jąc o tym, co dzia­ło się ze­szłej nocy. Czy to mogło wy­da­rzyć się na­praw­dę? Może jej się po pro­stu przy­śni­ło? Ro­zej­rza­ła się do­oko­ła. Wszyst­ko wy­glą­da­ło do­kład­nie tak, jak za­pa­mię­ta­ła to ze­szłe­go wie­czo­ru. Żad­nych śla­dów.Na­pi­ła się wody i za­klę­ła, gdy zo­ba­czy­ła, że ta za­czy­na jej się koń­czyć.

Pięt­na­ście minut póź­niej była już w tra­sie. Pę­dzi­ła w stro­nę muru, który z każ­dym prze­by­tym ki­lo­me­trem wy­da­wał się coraz więk­szy. Póź­nym po­po­łu­dniem po­win­na do­trzeć do celu.

Dziew­czy­na do­strze­gła, że z na­prze­ciw­ka coś lub ktoś się do niej zbli­ża. Zwol­ni­ła. Po go­dzi­nie do­strze­gła, że są to lu­dzie. Była ich szóst­ka. Je­cha­li na zwie­rzę­tach. Eril nigdy na żywo nie wi­dzia­ła in­nych zwie­rząt niż pia­sko­we be­stie. Te, na któ­rych mknę­li nie­zna­jo­mi na­zy­wa­ły się bo­daj­że konie. Kiedy była mała, oj­ciec po­ka­zy­wał jej ich zdję­cia. O rany. Jak ona tę­sk­ni­ła za tymi cza­sa­mi.

– Wi­taj­cie! – za­wo­ła­ła nie­pew­nie.

Nikt jej nie od­po­wie­dział.

Z jed­nej stro­ny cie­szy­ła się, że pozna kogoś no­we­go, ale z dru­giej roz­pie­ra­ła ją nie­pew­ność. Co jeśli ci lu­dzie po­sta­no­wią zro­bić jej krzyw­dę. Się­gnę­ła po broń. W tym samym mo­men­cie jeden z jeźdź­ców wziął do rąk łuk. Eril ko­rzy­sta­ła z po­dob­ne­go za nim zna­la­zła strzel­bę.

Za­trzy­ma­ła mo­to­cykl. Nie­zna­jo­mi byli coraz bli­żej, a ona nie wie­dzia­ła, co robić. Mieli na sobie dziw­ne zbro­je. Wi­dzia­ła takie w książ­ce od hi­sto­rii w roz­dzia­le o sta­ro­żyt­nej Gre­cji.

Nie­spo­dzie­wa­nie w jej stro­nę po­szy­bo­wa­ła, strza­ła. Za­sko­czo­na dziew­czy­na spa­dła z po­jaz­du. Grot wbił się w jej ciało parę cen­ty­me­trów pod lewą pier­sią. Po­so­ka za­bar­wi­ła pia­sek na czer­wo­no.

Nie­zna­jo­mi oto­czy­li Eril.

– Tra­fi­łem ją! Tra­fi­łem!

– Pa­trz­cie! Do­brze mó­wi­łem! Je­ba­na ko­rzy­sta z tej plu­ga­wej elek­tro­ni­ki. – Wi­si­cie mi pięć monet!

– Nie czas na po­ga­dusz­ki! Bierz­cie ją i wra­ca­my. Naj­niż­szy z jeźdź­ców ze­sko­czył z konia, aby ją zwią­zać.

Na po­cząt­ku pró­bo­wa­ła się bro­nić, lecz szyb­ko opa­dła z sił i stra­ci­ła przy­tom­ność.

V

Obu­dzi­ła się w cia­snym po­miesz­cze­niu. Ze ścian od­pa­da­ła farba o ohyd­nym żół­tym ko­lo­rze a okna zo­sta­ły za­mu­ro­wa­ne. Je­dy­nym źró­dłem świa­tła była sto­ją­ca na pa­ra­pe­cie świe­ca. Wyj­ście unie­moż­li­wia­ły ma­syw­ne sta­lo­we drzwi.

Gdy oprzy­tom­nia­ła do­tar­ło do niej, że praw­do­po­dob­nie znaj­du­ję się pod po­wierzch­nią pu­sty­ni w jed­nym z nie­licz­nych blo­ków, które się nie za­wa­li­ły. W jaki spo­sób lu­dzie po­zby­li się z jego wnę­trza pia­sku?

Pod prze­ciw­le­głą ścia­ną leżał męż­czy­zna w śred­nim wieku. Brud­ne łach­ma­ny nie za­kry­wa­ły cał­ko­wi­cie jego jesz­cze brud­niej­sze­go ciała a jego nos wy­da­wał się za mały w po­rów­na­niu z resz­tą twa­rzy. Po po­licz­kach spły­wa­ły mu łzy.

-Ej! Wszyst­ko w po­rząd­ku?-za­py­ta­ła Eril.

-Nie do kurwy nędzy. Wiesz ile po­świę­ci­łem żeby prze­do­stać się przez ten cho­ler­ny mur?-od­po­wie­dział nie­zna­jo­my-A to wszyst­ko bo to żeby teraz ście­li mnie jacyś fa­na­ty­cy.

-Cze­kaj cze­kaj. Byłeś po tam­tej stro­nie muru?

-Ta… Nie ma tam czego szu­kać. Lu­dzie za­bi­ja­ją się o tro­chę je­dze­nia. Jest tylko tro­chę wię­cej drzew niż tutaj.

-Kła­miesz! Tam musi być le­piej niż tu! Mój tata tak mówił…

-Nie jest.

Dziew­czy­na za­czę­ła ner­wo­wo cho­dzić po po­ko­ju. Nie. On nie mógł mówić praw­dy.

-I tak tam pójdę! Muszę tylko od­zy­skać bombę od tych ludzi w zbro­jach i…

Męż­czy­zna się ro­ze­śmiał.

-Chcesz wy­sa­dzić mur? Haha. Uwierz mi już nie jeden pró­bo­wał. Nie da się. A ci lu­dzie? Zaraz tu przyj­dą i za­bio­rą nas na stry­czek.

-Co? Czemu?

-Za to, że ko­rzy­sta­li­śmy z elek­tro­ni­ki.

-Nie! Mu­si­my się stąd jakoś wy­do­stać.

-Nie krzycz tak i weź się w ogóle od­czep. Od­po­wie­dzia­łem na wy­star­cza­ją­co dużo two­ich pytań.

Nie­zna­jo­my ob­ró­cił się do niej ple­ca­mi.

Dziew­czy­na usia­dła pod ścia­ną ze łzami w oczach. Czyli co? To ko­niec? Prze­cież nie do­tar­ła nawet do muru.

Do­pie­ro teraz za­uwa­ży­ła, że ma na sobie ja­kieś brud­ne szma­ty za­miast bo­jo­we­go kom­bi­ne­zo­nu, który na uro­dzi­ny po­da­ro­wał jej oj­ciec. Roz­pła­ka­ła się jesz­cze bar­dziej.

-Bar­dzo chcesz prze­do­stać się za ten mur?-po chwi­li ciszy ode­zwał się męż­czy­zna, któ­re­mu wi­docz­nie zro­bi­ło się żal dziew­czy­ny.

-Mhm.

-No do­brze po­mo­gę ci, ale pa­mię­taj, że mo­żesz się potem nie miło za­sko­czyć.

Eril oży­wi­ła się.

-Okej. Jak bę­dzie tak bę­dzie. Poza tym wszyst­ko jest lep­sze od strycz­ka co nie?

-Nie dla mnie.

-A jaki jest plan?

-Pro­sty. Ja od­wró­cę uwagę straż­ni­ków, któ­rzy po nas przyj­dą a ty się w tym cza­sie wy­mkniesz. Jeśli uda ci się w jakiś spo­sób wy­do­stać na po­wierzch­nię to właz do tu­ne­lu pro­wa­dzą­ce­go na drugą stro­nę znaj­dziesz pod ja­śniej­szą czę­ścią muru.

-Dzię­ki. Od po­cząt­ku wie­dzia­łam, że równy z cie­bie gość.

Nie­zna­jo­my wes­tchnął.

VI

Eril nie wie­dzia­ła ilu czasu mi­nę­ło od jej roz­mo­wy z nie­zna­jo­mym do mo­men­tu w któ­rym usły­sza­ła kroki do­bie­ga­ją­ce z ko­ry­ta­rza, ale było to przy­naj­mniej kilka go­dzin. Wy­nu­dzi­ła się przez ten czas nie­mi­ło­sier­nie a na do­da­tek prze­by­wa­nie w jed­nym po­miesz­cze­niu z osobą inną niż jej oj­ciec spra­wia­ło jej duży dys­kom­fort.

W końcu drzwi otwo­rzy­ły się z gło­śnym pi­skiem. Do po­ko­iku wszedł męż­czy­zna w wy­ko­na­nym z brązu pan­ce­rzu. Zbro­ja od­da­wa­ła w swej for­mie ide­al­ną męską ana­to­mie a hełm męż­czy­zny zdo­bił czer­wo­ny pió­ro­pusz. Wo­jow­nik w rę­kach dzier­żył cięż­kie łań­cu­chy. Nie miał przy sobie broni nie li­cząc krót­kie­go szty­le­tu który trzy­mał się przy pasie.

Gdy tylko nie­zna­jo­my rzu­cił się na męż­czy­znę w zbroi, Eril w mgnie­niu oka wy­sko­czy­ła przez otwar­te drzwi. Na ko­ry­ta­rzu stał jesz­cze jeden osob­nik. Za nim otrzą­snął się z za­sko­cze­nia prze­mknę­ła obok niego i po­bie­gła w kie­run­ku scho­dów. Za ple­ców sły­sza­ła je­dy­nie ago­nal­ny krzyk męż­czy­zny po­zna­ne­go w celi.

Jesz­cze nigdy tak się nie bała.

Bie­gła po scho­dach ile sił w no­gach. Po po­ko­na­niu czwar­te­go pię­tra na jej dro­dze sta­nął młody chło­pak dzier­żą­cy miecz. Nie mogła do­kład­nie okre­ślić jego wieku, gdyż więk­szość jego twa­rzy za­sła­niał hełm. Za­czął iść w jej stro­nę. Szyb­ko ro­zej­rza­ła się w okuł sie­bie. Znaj­do­wa­ła się na pół pię­trze a z dołu klat­ki scho­do­wej do­bie­ga­ły głosy go­nią­cych ją męż­czyzn. Nie miała in­ne­go wyj­ścia. Mu­sia­ła wal­czyć.

Pierw­szy za­ata­ko­wał chło­pak. Wy­pro­wa­dził pchnię­cie wprost w brzuch dziew­czy­ny. Na szczę­ście ta w porę go unik­nę­ła. Wy­czu­ła, że młody wo­jow­nik nie ma do­świad­cze­nia w walce. Gdy zbie­rał się do od­da­nia na­stęp­ne­go ciosu kop­nę­ła go w pro­sto ko­la­no. To z gło­śnym chrzę­stem wy­gię­ło się pod nie­na­tu­ral­nym kątem.

Chło­pak krzy­czał, kiedy Eril omi­nę­ła go i po­bie­gła w górę scho­dów.

Na­resz­cie do­tar­ła na szczyt wie­żow­ca. Wyj­ście na po­wierzch­nię blo­ko­wa­ły jej je­dy­nie ogrom­ne sta­lo­we gro­dzie.

Spró­bo­wa­ła je otwo­rzyć. Ani drgnę­ły.

-Kur­wa.-wy­szep­ta­ła pod nosem.

Go­nią­cy ją lu­dzie po­mi­mo cięż­kich zbroi zbli­ża­li się coraz szyb­ciej.

Eril nie wiele my­śląc wsko­czy­ła do po­bli­skie­go miesz­ka­nia. W środ­ku za­sta­ła sześć­dzie­się­cio­let­nią ko­bie­tę sie­dzą­cą przy świe­cach z dwój­ką dzie­ci. Dziew­czyn­ka i chło­piec za­czę­li krzy­czeć.

Pogoń znaj­do­wa­ła się już tylko jedno pię­tro pod nią.

Nie wie­dzia­ła co robić.

Spa­ni­ko­wa­ła.

Usia­dła na ziemi.

Chcia­ła się podać.

-W to­a­le­cie nad zle­wem jest se­kret­ne wyj­ście na po­wierzch­nię. Ucie­kaj. Ja ich spo­wol­nię.

Dziew­czy­na unio­sła głowę i uj­rza­ła sto­ją­cą nad nią sta­rusz­kę. Jej głos był młody i ła­god­ny. Nie pa­so­wał do jej po­marsz­czo­nej oraz na­zna­czo­nej wie­lo­ma bli­zna­mi twa­rzy. Eril po­czu­ła się jakby oglą­da­ła film z dub­bin­giem.

-Dzię­ku­ję.-wy­mam­ro­ta­ła.

-Nie masz za co dzię­ko­wać. To nie twoja wina, że ci po­pa­prań­cy chcą cię zabić.

Dziew­czy­na ru­szy­ła w kie­run­ku wska­za­nym przez sta­rusz­kę. W ła­zien­ce wy­ło­żo­nej kie­dyś bia­ły­mi ka­fel­ka­mi szyb­ko na­mie­rzy­ła klap­kę w su­fi­cie.

VII

Eril po pię­ciu go­dzi­nach wę­drów­ki upa­dła na ko­la­na. Była zbyt wy­cień­czo­na, aby iść dalej.

Znaj­do­wa­ła się już pra­wie pod samym murem. Z tej od­le­gło­ści wy­glą­dał jak żywy or­ga­nizm. Jak gi­gan­tycz­na ga­la­ret­ka su­ną­ca bez prze­rwy w prawo. W jego wnę­trzu coś się po­ru­sza­ło. Czy to moż­li­we, że były to pra­cu­ją­ce bez prze­rwy or­ga­ny?

Dziew­czy­na nie mogła do­strzec żad­nych ja­śniej­szych punk­tów.

-Kur­wa!! Do kurwy nędzy! Po co ja się tak męczę? Po to, żeby zna­leźć się w innym tak samo okrop­nym świe­cie?! Tato, dla­cze­go mnie okła­ma­łeś?! Pier­do­lę to!-wy­krzy­cza­ła, po czym upa­dła na pia­sek i za­snę­ła.

Obu­dzi­ła się w środ­ku nocy. Wszyst­ko ją bo­la­ło. Czuła się jakby jej mię­śnie miały zaraz po­pę­kać ni­czym ta­lerz upusz­czo­ny na zie­mię przez nie­ostroż­ne dziec­ko.

Prze­wró­ci­ła się na plecy. Setki gwiazd roz­świe­tla­ły ciem­ne niebo. Chcia­ła­by do nich po­le­cieć. O ni­czym innym tak nie ma­rzy­ła. Ale jak mia­ła­by to zro­bić skoro nie po­tra­fi­ła nawet prze­do­stać się na drugą stro­nę muru.

Czyli to ko­niec? Eril tak my­śla­ła do mo­men­tu, gdy po­sta­no­wi­ła ostat­ni raz spoj­rzeć na mur, źró­dło jej ca­łe­go cier­pie­nia. Był ogrom­ny. Dziew­czy­na nie mogła do­strzec żad­ne­go z koń­ców. Pew­nie znaj­do­wa­ły się jesz­cze kil­ka­dzie­siąt ty­się­cy ki­lo­me­trów za wid­no­krę­giem, jeśli mur w ogóle gdzieś się koń­czył. Poza tym był tak wy­so­ki, że Eril za­czę­ła się za­sta­na­wiać czy gdyby się na niego wspię­ła mo­gła­by się­gnąć księ­ży­ca.

Jej uwagę przy­ku­ło coś jesz­cze. Nie­da­le­ko od miej­sca, w któ­rym le­ża­ła w murze znaj­do­wał się duży biały punkt. Miał kształt spłasz­czo­ne­go stoż­ka i bez prze­rwy pul­so­wał zu­peł­nie jak serce. Jakim cudem wcze­śniej go nie za­uwa­ży­ła? Może była zbyt zmę­czo­na albo to on ujaw­niał się do­pie­ro w świe­tle księ­ży­ca.

Eril nie zwa­ża­jąc na ból rzu­ci­ła się w jego stro­nę. Zgod­nie z tym, co mówił męż­czy­zna z celi zna­la­zła scho­wa­ną pod pia­skiem klap­kę. Otwo­rzy­ła ją i ze­szła po znaj­du­jąc się w środ­ku dra­bi­nie.

Zna­la­zła się w cia­snym me­ta­lo­wym ko­ry­ta­rzu. Szare ścia­ny opla­ta­ły czar­ne pną­cza. Ko­rze­nie muru? De­li­kat­nie świe­ci­ły dzię­ki czemu ciem­no­ści cał­ko­wi­cie nie po­chło­nę­ły ko­ry­ta­rza.

Dziew­czy­na ru­szy­ła przed sie­bie. Na pod­ło­dze za­czę­ły po­ja­wiać się dziw­ne kształ­ty. Wy­glą­da­ły jak po­wy­krzy­wia­ne ludz­kie koń­czy­ny. Po­my­śla­ła, że to tylko wy­obraź­nia płata jej figle.

Ko­ry­tarz wy­da­wał się nie mieć końca. W końcu Eril opu­ści­ły wszyst­kie siły. Upa­dła na zie­mię i stra­ci­ła przy­tom­ność.

VIII

Eril, gdy się obu­dzi­ła, uj­rza­ła ogrom­ne igla­ste drze­wa. Chcia­ła wstać ro­zej­rzeć się do­ko­ła lecz przy­tom­ność szyb­ko ją opu­ści­ła.

Potem bu­dzi­ła się jesz­cze wie­lo­krot­nie, lecz za każ­dym razem po kilku se­kun­dach za­sy­pia­ła.

Gdy słoń­ce znik­nę­ło za ho­ry­zon­tem w końcu udała jej się usiąść. Zo­rien­to­wa­ła się, że obok niej pali się ogni­sko, przy któ­rym sie­dzi za­kap­tu­rzo­na po­stać.

-Po­łóż się. Mu­sisz od­po­czy­wać.- po­wie­dzia­ła cie­płym i ła­god­nym gło­sem po czym ob­ró­ci­ła się uka­zu­jąc dziew­czy­nie swoją twarz.

Była to ta sama sta­rusz­ka, która ura­to­wa­ła dziew­czy­nie życie w pod­ziem­nym wie­żow­cu.

Po chwi­li Eril znów od­pły­nę­ła.

Koniec

Komentarze

Witaj, gratuluję portalowego debiutu.

 

Na pewno ze spraw technicznych do poprawy jest cała interpunkcja – w wielu zdaniach brak przecinków, kończących wtrącenia.

Inne kwestie językowe (jako sugestie i wątpliwości – wyłącznie do przemyślenia), to np.,:

Eril otrzepała się z piasku, złapała zależącą parę metrów dalej strzelbę i zasypała monstrum gradem śrutu, zanim to zdążyło zagrzebać się pod pisakiem. – dwa/trzy wyrazy przez literówki całkiem zmieniły sens zdania

W końcu postanowiła, że spełni jego ostatnią prośbę ojca. – tu tak samo

Eril była pewno, że dobiegł on z pokoju taty, więc od razu tam popędziła, zrzucając po drodze talerze ze stołu. – tu tak się stało przez literówkę

Udało jej się zabić  ohydną istotę. – gramatyczny – błędna odmiana wyrazu

Często pytała tatę, dlaczego ludzkość pozwoliła, aby te czasu przepadły, lecz ten nie chciał tym mówić. – składniowy – brak części zdania

– Sporo myślałem i doszedłem do wniosku, że niepotrzebnie Cię tutaj trzymam. – w dialogach formy grzecznościowe zapisujemy małymi literami

Co jeśli ci ludzie postanowią zrobić jej krzywdę. – czy to nie zdanie pytające?

Ale jak miałaby to zrobić skoro nie potrafiła nawet przedostać się na drugą stronę muru. – albo to?

Eril korzystała z podobnego za nim znalazła strzelbę. – ortograficzny – razem

Za nim otrząsnął się z zaskoczenia przemknęła obok niego i pobiegła w kierunku schodów. – ortograficzny powtórzony

– Nie czas na pogaduszki! Bierzcie ją i wracamy. Najniższy z jeźdźców zeskoczył z konia, aby ją związać. – błędny zapis dialogu; całość dialogów do generalnej poprawy

Dziewczyna zaczęła nerwowo chodzić po pokoju. – tu mam zapytanie – jak to możliwe, skoro była ciężko ranna?

Za pleców słyszała jedynie agonalny krzyk mężczyzny poznanego w celi. – literówka

Szybko rozejrzała się w okuł siebie. – dwa ortograficzne rażące

Eril nie wiele myśląc wskoczyła do pobliskiego mieszkania. – kolejny ortograficzny

W środku zastała sześćdziesięcioletnią kobietę siedzącą przy świecach z dwójką dzieci. – skąd taka dokładność?

Chciała się podać. – kolejna literówka, która wypacza sens zdania

 Otworzyła ją i zeszła po znajdując się w środku drabinie. – ponownie brak części zdania

 

Wielokrotnie dostrzegłam też powtórzenia, np.:

W jego głowie tkwiła kula wystrzelona z potężnego rewolweru leżącego nieopodal jego dłoni.

 

Ogólnie w tekście jest mnóstwo niepotrzebnych zaimków.

Warto wspomnieć o wulgaryzmach.

Całość wciąga czytelnika w akcję, ale co trochę bohaterka pojawia się nagle w innych okolicznościach, co nie ułatwia śledzenia jej losów, podobnie jak liczne usterki językowe. Opowiadanie wydaje się być pobieżnym streszczeniem większej powieści, brak w nim rozpoczęcia, a także logicznego zakończenia wielu wątków.

 

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

surprise

Chciała się podać.

-W toalecie nad zlewem jest sekretne wyjście

I da capo al fine… Więc wyszedłem w pośpiechu. Tu potrzebne są Blood, Sweat & Tears…

Wtedy będzie OK?… Może.

Pozdro.

dum spiro spero

Cześć Derfel !!!!

 

Po przeczytaniu mam mega pozytywne odczucia, naprawdę! Opowieść bardzo mnie wciągnęła. I to od samego początku. Scena z jaszczurem bardzo dobra. Cały czas coś się dzieje. Fajne pomysły na przedstawiony świat. No niestety końcówka nie za dobra, właściwie to nawet jej nie zrozumiałem. Pisz dalej bo uważam, że masz potencjał. Bardzo mi się podobało, tylko jakbyś zmienił koniec bo bardzo liczyłem na coś fajnego a niestety dostałem coś czego nie zrozumiałem.

 

Pozdrawiam!!! Daje 6!

Jestem niepełnosprawny...

Witaj.

Bohaterka opowiadania skojarzyła mi się z Alice z post apokaliptycznego świata Resident Evil. Szkoda że nie próbujesz nigdzie wyjaśnić, co było przyczyną katastrofy. Opowiadanie czyta się nieźle, ale błędy i literówki trochę przeszkadzają. Zakończenie niejasne, zrozumiałem, że jednak bohaterka nie przekroczyła muru, ale nie mam pewności.

Pozdrawiam, Feniks 103.

audaces fortuna iuvat

Czytało się źle (w okuł?!).

O przecinkach litościwie nie wspomnę.

Jest jakiś pomysł, ale wymagający dopracowania. Bohaterce za łatwo idzie, każdy problem rozwiązuje się w zasadzie sam. Trudno jej kibicować, bo jest obca i nijaka (daj poznać bohatera, zanim wyślesz go w drogę). Jest zbyt prosto i przewidywalnie. Zakończenie niejasne, ale to nie zawsze jest minus. Tutaj sprawia wrażenie urwanego (po prostu jedna z kilku scenek). Całość sprawia wrażenie streszczenia.

Cóż…

Dużo czytaj, ucz się języka polskiego, powodzenia :)

 

 

Przynoszę radość :)

Czytało się źle (w okuł?!).

O przecinkach litościwie nie wspomnę.

Jest jakiś pomysł, ale wymagający dopracowania. Bohaterce za łatwo idzie, każdy problem rozwiązuje się w zasadzie sam. Trudno jej kibicować, bo jest obca i nijaka (daj poznać bohatera, zanim wyślesz go w drogę). Jest zbyt prosto i przewidywalnie. Zakończenie niejasne, ale to nie zawsze jest minus. Tutaj sprawia wrażenie urwanego (po prostu jedna z kilku scenek). Całość sprawia wrażenie streszczenia.

Cóż…

Dużo czytaj, ucz się języka polskiego, powodzenia :)

 

 

Przynoszę radość :)

 Wiatr nieśpiesznie tworzył wydmy na ogromnej pustynni

"Pustynia" pisze się przez jedno "n". Dlaczego właściwie wiatr miałby się spieszyć?

 Gdy słońce znalazło się w centralnym punkcie swej wędrówki na powierzchnię wypełzł ohydny stwór.

Gdy słońce znalazło się w zenicie, na powierzchnię wypełzł ohydny stwór.

 Kształtem przypominał jaszczurkę pozbawioną kończyn.

Czyli padalca. Albo po prostu węża.

 Miał cztery metry długości

Mierzenie czegokolwiek wytrąca z zawieszenia niewiary. Unikaj.

Nawet jej niewielka ilość była w stanie rozpuścić ludzką kość.

Rym. I zapewniasz – zamiast mówić, że to była paskudna maź, pokaż mi to. Pokaż, jak maź się lepi, jak rozpuszcza jakieś porzucone na pustyni kości, coś w ten deseń.

 Niedługo później pustynią wstrząsnął ryk silnika.

Nie przesadzasz trochę? Aż wstrząsnął? Całą pustynią?

 Za wydm wyłonił się lewitujący pojazd.

Zza wydm. Niewiele mi to mówi.

 Wygląd, jak pozbawiany kół motocykl typu cruiser.

Wyglądał jak pozbawiony kół motocykl typu cruiser. Nic mi to nie mówi. Nie każdy czytelnik wie, jak wygląda taki motocykl. Uważaj na literówki – "pozbawiany" to inny aspekt niż "pozbawiony", oznacza co innego.

 Zamiast nich posiadał dwa metalowe talerze emitujące niebieskie światło.

Miał, ale już trzeci raz przebudowuję sobie umysłowy obraz tego czegoś. Nie mógł normalnie jeździć ścigaczem, ten Twój bohater?

 To dzięki nim mógł unosić się kilkadziesiąt centymetrów nad powierzchnią ziemi.

Tak, domyśliłam się. Czy to zastrzeżenie jest potrzebne?

 Jej rude włosy majestatycznie powiewały na wietrze.

Wątpię. https://wsjp.pl/haslo/podglad/100986/majestatycznie

 Gdy zobaczyła, że potwór się przebudził sięgnęła po strzelbę i oddała w jego kierunku kilka strzałów.

Gdy zobaczyła, że potwór się przebudził, sięgnęła po strzelbę i oddała w jego kierunku kilka strzałów. Mało obrazowe.

Stworzenie przeraźliwe zawyło, po czym rzuciło się do ucieczki.

Masz na myśli, że przeraźliwe stworzenie zawyło, czy że stworzenie zawyło przeraźliwie? Literówki mogą zepsuć cały tekst. Ponadto – potwór wylazł z piachu,co wskazuje na uwarunkowania ekologiczne i takie tam – dlaczego nie chowa się w piach?

 Eril, jak tylko zbliżyła się do monstrum na odległość kilku metrów wzięła do ręki harpun i rzuciła, nim prosto w szyję potwora

I nie mogłeś jej przedstawić wcześniej, bo? Zdanie mało obrazowe, notatkowe. Przecinki: Eril, kiedy tylko zbliżyła się do monstrum na odległość kilku metrów, wzięła do ręki harpun i rzuciła nim prosto w szyję potwora. Tak właściwie – gdzie wąż/czerw/padalec/cobytoniebyło ma szyję?

 Stalowa lina rozciągnięta teraz pomiędzy stworzeniem a motorem naprężyła się zrzucając Eril z pojazdu.

Mmmm, w jaki sposób? Przewróciła pojazd? Opisz to konkretniej, bardziej dotykalnie. I rozdzielaj czasowniki przecinkami.

 Zwierzyna była zbyt ciężka, aby pociągnąć ją za maszyną.

"Zwierzyna" to ogół zwierząt łownych. Poza tym wychodzi rym. No, i padalec jeszcze trochę żyje. Zwierzę było zbyt ciężkie, żeby ciągnąć je za maszyną.

 Nie spodziewała się tego. Przez całe swoje życie nie spotkała jeszcze tak wielkiej piaskowej bestii.

Ale kiedy ją zobaczyła, w ogóle się nie zdziwiła. Dlaczego?

 Na szczęście jej wielkość była proporcjonalna do wieku. Stwór był stary, przez co poruszał się powoli i ociężale.

Mmmm, mącisz. Nie wiem, dlaczego proporcja między wiekiem a rozmiarem cieszy bohaterkę – a Ty wiesz? Jeśli piaskowe padalce rosną przez całe życie (jak krokodyle) i to ma znaczenie dla fabuły, możesz napisać na przykład tak: Ile lat mógł żyć ten potwór? I to wystarczy.

złapała zależącą parę metrów dalej strzelbę i zasypała monstrum gradem śrutu, zanim to zdążyło zagrzebać się pod pisakiem.

Literówki: złapała leżącą parę metrów dalej strzelbę i zasypała monstrum gradem śrutu, zanim zdążyło zagrzebać się pod piaskiem. A właściwie, to powinno się zagrzebać w piasku. I – zagrzebując się – omal jej nie zasypać (spróbuj na plaży). Twoja bohaterka praktycznie bez wysiłku ubiła potwora, którego przedstawiłeś jako bardzo niebezpiecznego – to źle. To znaczy, że zaprzeczasz sam sobie i psuje Twoją wiarygodność jako autora.

 Udało jej się zabić tą ohydną istotę.

Tę.

 Triumfalnie krzyknęła, po czym ruszyła w stronę motoru.

Mało obrazowe. Ma to związek z brakiem wysiłku, ale w ogóle – to notatka.

 Z torby umieszczonej na siodle

Na – czy przy?

 Przez następną godzinę ostrożnie rozcinała piaskową bestię w poszukiwaniu jadalnych kawałków mięsa.

Mmmm… a żółta maź jej nie zaszkodziła? Rozpuszcza tylko kości, a skóry nie? Czy może Eril miała rękawice? Czy ta maź w ogóle miała jakieś znaczenie? Czy można ją wykorzystać np. w medycynie?

 Mocno pobijana

Ale nie pokazałeś, żeby bestia ją obijała. Owszem, panna spadła w piach, ale tylko raz i od razu wstała, nie miała żadnych kłopotów z działalnością rzeźniczą. Adrenalina swoją drogą, ale nie wypada to wiarygodnie.

 Z martwej piaskowej bestii udało jej wydobyć dużo mięsa, które powinno starczyć jej i jej ojcu na parę następnych tygodni.

Skracalne: Udało jej się wykroić z piaskowej bestii dość mięsa, żeby wyżywić ją i ojca przez parę tygodni.

czubek ogromnego mostu ledwie wystający spod piasku

Most ma czubek? I skąd ona wie, że to pod spodem to most?

 tych obszarów nie pokrywała wielka pustynia

Hmm.

 ludzkość pozwoliła, aby te czasu przepadły, lecz ten nie chciał tym mówić

Błąd kategorialny – czasy nie przepadają. "Ten" przeważnie jest zbędne – tu też.

 Na pewno poleciałaby na księżyc. Musi być z niego niesamowity widok.

Na pewno poleciałaby na Księżyc. Na pewno jest stamtąd niesamowity widok. Cały akapit skrótowy, notatkowy – a tu właśnie mógłbyś przedstawić bohaterkę, jej sposób myślenia i aspiracje, na przykład przez monolog wewnętrzny.

 Poznałaby też masę nowych osób.

Niezbyt zgrabne zdanie.

 Gdy słońce już chowało się za widnokręgiem dotarła do domu.

Gdy słońce już chowało się za widnokręgiem, dotarła do domu.

 Mieszkała w małym domku zbudowanym z kontenerów na dachu wieżowca prawie całkowicie schowanego pod piaskiem.

Czy ona wie i rozumie, co to jest wieżowiec? Bo z jej punktu widzenia nie ma wielkiej różnicy między wieżowcem, a skałą.

 Cześć tato!

Wołacz oddzielamy: Cześć, tato! Cześć, córciu!

 zaniósł się okropnym spazmatycznym kaszlem

https://wsjp.pl/haslo/podglad/79917/spazmatyczny

 pobiegła do pokoju ojca. Ten leżał w łóżku

Do czego odnosi się zaimek "ten" i dlaczego do pokoju?

 Był bardzo chory.

Jeżeli nie wstaje od pięciu lat i kaszle, domyślimy się, że jest chory – nie zapewniaj nas o tym.

 – Nie. Nie ma takiej potrzeby.

Mało naturalne. Facet jest jej ojcem, a sili się na takie formalne zdania?

 No jak to nie ma?

No, jak to nie ma?

 Sporo myślałem i doszedłem do wniosku, że niepotrzebnie Cię tutaj trzymam.

"Cię" małą literą, to nie list. Facet wykasłuje z siebie płuca, a ma siłę na takie przemowy?

 Jeśli zostaniesz na tych ziemiach czeka cię śmierć.

Też bardzo okrągłe i mało naturalne, zwłaszcza dla zatroskanego ojca, który wypluwa z siebie płuca. Jeśli zostaniesz na tych ziemiach, czeka cię śmierć.

 nie padało od kilku tygodni

Pustynia polega na tym, że nie pada (poniżej 250 mm wody rocznie wg. Wikipedii), a jak już pada, to leje (powódź błyskawiczna). Na pustyni zbiera się z powierzchni pionowych (ściana kontenera będzie dobra) rosę, idzie się do wodopoju za zwierzętami i zbiera wodę z kaktusów (lepiej nie sok, może być trujący). Źródeł do odkopania tu raczej nie będzie, skoro ta pustynia to nasz świat zasypany piachem, ale zawsze. Czytelnik, nie zapominaj, myśli. Musisz przewidzieć, o co zapyta.

piaskowe bestie przestały pojawiać się w naszej okolicy

Przestały się pojawiać. To chyba dobrze? Przecież są niebezpieczne? Choć nie są… I na pewno nie ma tu nic innego do jedzenia? Z czego jest ta potrawka? Oprócz mięsa do potrawki potrzeba jeszcze wody, warzyw, przypraw…

 Dzisiaj wyciągnąłem z piwnicy bombę i ją uzbroiłem

Chociaż od pięciu lat nie wstaję z łóżka? Ale wstałem i poszedłem do piwnicy? Wytaszczyć zapewne ciężką bombę?

Wysadzisz za jej pomocą mur. Podobno za nim da się godnie żyć.

Podobno. "Godnie żyć" to straszna klisza. Ale ważniejsze jest pytanie – jaki mur? Dlaczego nic o żadnym murze nie powiedziałeś? Pustynia nie wystarczy, żeby ich utrzymać w jednym miejscu? Zwłaszcza, że tatko leżący?

 Nawet tak nie żartuj tato.

Nawet tak nie żartuj, tato. Cały dialog bardzo skrótowy, notatkowy – przekazuje (chyba) to, co ma przekazać, ale nienaturalnie.

 Dziewczyna wstała i poszła do kuchni. Zajęła się przygotowywaniem potrawki.

Tak po prostu? Nie była zdenerwowana, nie mamrotała pod nosem, nie rzucała rzeczami, nic jej nie leciało z rąk? Tak po prostu, beznamiętnie zaczęła gotować?

 Najpierw pokroiła zdobyte dziś mięso na drobne kawałki. Następnie wrzuciła je do dużego garnka, który wstawiła do kwadratowej maszyny, dzięki której jedzenie przez dłuższy czas pozostawało świeże.

W zasadzie, to prostopadłościennej, ale niech tam. Mięso posiekane szybciej się psuje, nawet w lodówce – to kwestia powierzchni.

 Od małego nie mogła zrozumieć jak ona działa

Od małego nie mogła zrozumieć, jak ona działa. Hmm.

 Wybrała na pękniętym dotykowym ekranie maszyny opcje z rysunkiem steka

Stek i potrawka to nie to samo. I nie wybrała opcję, tylko raczej dotknęła obrazka, nie?

 wstrząsnął głośny huk

Mam rozumieć, że tatko zdetonował bombę. Która nie rozerwała niczego i nie wysłała kontenera w kosmos. Jakim cudem?

 Eril była pewno, że dobiegł on z pokoju taty, więc od razu tam popędziła, zrzucając po drodze talerze ze stołu.

Była pewna.

 Wszystkie z brzękiem potłukły się przy kontakcie z podłogą.

Ale to nie jest ten detal, który nas tu interesuje, prawda?

 Dziewczyna, nie zważając na to wpadła do pomieszczenia, w którym leżał jej ojciec.

Wydumane. Brak przecinków – zawsze oddzielaj wtrącenia od reszty zdania.

 To co tam zobaczyła spowodowało, że jej serce zamarło na kilkadziesiąt sekund.

Ukrywasz to, co się stało – niedobrze. To psuje zawieszenie niewiary, p. tutaj: https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842859

 – Tato nie! – wykrzyczała, po czym rzuciła się do ojca leżącego na łóżku.

– Tato, nie! – Rzuciła się do ojca leżącego na łóżku. Takie dynamiczne sceny skracaj do minimum – im są dłuższe, tym słabiej oddziałują.

 W jego głowie tkwiła kula wystrzelona z potężnego rewolweru leżącego nieopodal jego dłoni.

Rewolwer ex machina pomijając, to są wyniki sekcji, a nie opis sytuacji. I trudno, żeby rewolwer leżał daleko, nieprawdaż? Na tym zdaniu bym skończyła, dwa następne są melodramatyczne i psują efekt. "Nieopodal" jest tu zupełnie nieadekwatne.

 że spełni jego ostatnią prośbę ojca

Albo jego, albo ojca.

 Pomimo tego, że od muru dzieliły ją dwa dni drogi dobrze widziała go już początku wyprawy.

Niezgrabnie: Choć od muru dzieliły ją dwa dni drogi, widziała go dobrze już sprzed domu.

 Ogromna czarna ściana wznosiła się prawie do samego nieba i była na tyle szeroka, że oba jej końce ginęły za widnokręgiem.

Na czym była zbudowana? Chyba nie na piasku? I nie rzucała na tę pustynię cienia? I skąd właściwie pomysł, że taką monstrualną ścianę da się przedziurawić małą bombą?

 Po dziesięciu godzinach przemierzania bezkresnej pustyni musiała się zatrzymać, ponieważ zaczynało się ściemniać.

Beznamiętne. W sumie zbędne.

 Spędzanie nocy poza domem było dość niebezpieczne nie tylko ze względu na piaskowe bestie, ale również przez zawrotnie niskie temperatury.

Zapewniasz, ale znowu – beznamiętnie. Opisz to.

 Niestety nie miała innego wyboru.

Niestety, nie miała wyboru.

 Jazdę nocą uniemożliwiały duchy pustyni o których wiele mówił jej ojciec.

Jazdę nocą uniemożliwiały duchy pustyni, o których mówił jej ojciec. I które nie miały nic wspólnego z padalcami?

 zamiast spać bacznie, nasłuchiwała

Dlaczego ona spała bacznie? Czy aby nie miało być: zamiast spać, bacznie nasłuchiwała?

Przez następną godzinę nic się nie działo

Potrafisz bez zegarka określić, że coś trwa godzinę? Ja nie.

Gdy oczy zaczęły jej się powoli zamykać znów usłyszała te same tajemnicze głosy.

Gdy oczy zaczęły jej się powoli zamykać, znów usłyszała te same głosy.

 Jak tylko oprzytomniała te w mgnieniu oka ustały.

Ustały, kiedy tylko oprzytomniała.

 Przysunęła strzelbę bliżej siebie i sprawdziła czy na pewno jest ona naładowana.

Przysunęła sobie strzelbę i sprawdziła, czy na pewno jest naładowana.

 Niespodziewanie do jej uszu dotarł agonalny wrzask. Brzmiał on, tak jakby gdzieś na pustyni właśnie wymyślnie torturowano jakiegoś mężczyznę. Trwał on jedynie dwie minuty, lecz po tym wydarzeniu Eril nie zmrużyła oka przez resztę nocy.

Nadmiar zaimków i zapewnianie. W zasadzie nie mam uwag innych, niż powyżej – opisz to i tnij zaimki.

 Potrawkę jadła

Jaką potrawkę?

 Żadnych śladów.Napiła się wody i zaklęła, gdy zobaczyła, że ta zaczyna jej się kończyć.

Brak spacji między zdaniami. Drugie sztucznie przedłużone: Napiła się wody, której zaczynało już brakować. Cholera.

 Dziewczyna dostrzegła, że z naprzeciwka coś lub ktoś się do niej zbliża.

Opisz to.

 Po godzinie dostrzegła, że są to ludzie.

Czy to ma znaczenie, że po godzinie?

 Eril nigdy na żywo nie widziała innych zwierząt niż piaskowe bestie.

Niezbyt zgrabne. Ale jak zareagowała na ten widok?

 Te, na których mknęli nieznajomi nazywały się bodajże konie.

Te, na których mknęli nieznajomi, nazywały się, bodajże, konie.

 O rany. Jak ona tęskniła za tymi czasami.

Zapewniasz.

 Nikt jej nie odpowiedział.

A usłyszał? A znali język?

 Z jednej strony cieszyła się, że pozna kogoś nowego, ale z drugiej rozpierała ją niepewność

Zapewniasz. "Rozpiera" raczej energia.

 Co jeśli ci ludzie postanowią zrobić jej krzywdę.

Co, jeśli ci ludzie postanowią jej zrobić krzywdę?

 Eril korzystała z podobnego za nim znalazła strzelbę.

"Zanim" łącznie. Używała podobnego. I właściwie – co z tego?

 Widziała takie w książce od historii w rozdziale o starożytnej Grecji.

…? Skąd greckie zbroje (chyba średnio praktyczne w tej sytuacji) w świecie wyraźnie postapokaliptycznym?

 poszybowała, strzała

Przecinków nie stawiamy w miejscach przypadkowych. Tutaj masz poradnik: https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842850

 Zaskoczona dziewczyna spadła z pojazdu. Grot wbił się w jej ciało parę centymetrów pod lewą piersią.

To chyba Legolas. Nikt inny by nie trafił.

 Posoka zabarwiła piasek na czerwono.

"Posoka" to krew zwierzęca.

 ebana korzysta z tej plugawej elektroniki. – Wisicie mi pięć monet!

Czy te słowa pasują do siebie? I do wygłaszających je ludzi? Myślnik mylący – jeśli to mówi kto inny, daj przed myślnikiem enter.

Bierzcie ją i wracamy. Najniższy z jeźdźców zeskoczył

A tu myślnik powinien być: Bierzcie ją i wracamy. – Najniższy z jeźdźców zeskoczył.

 aby ją związać.

Żeby. Ponadto: https://absolutewrite.com/forums/index.php?threads/first-aid-for-an-arrow-wound.85996/ Żeby coś sensownie, czyli przekonująco, opisać, musisz wiedzieć, jak to wygląda i jak mniej więcej działa.

 Ze ścian odpadała farba o ohydnym żółtym kolorze a okna zostały zamurowane. Jedynym źródłem światła była stojąca na parapecie świeca.

Farba w ohydnym kolorze. Jak Eril widzi ten kolor, skoro jest ciemno? Bo ta jedna świeca chyba nie daje za dużo światła.

 Gdy oprzytomniała dotarło do niej, że prawdopodobnie znajduję się pod powierzchnią pustyni w jednym z nielicznych bloków, które się nie zawaliły.

Gdy oprzytomniała, dotarło do niej, że prawdopodobnie znajduje się pod powierzchnią pustyni, w jednym z nielicznych bloków, które się nie zawaliły. Primo – na jakiej podstawie ona to wnioskuje? Secundo – akurat w piasku mogłyby się nie zawalić. I właściwie jak oni tam wchodzą i wychodzą? I trzymają konie? Konie nie chodzą po schodach! Lamy tak, ale konie tylko w jedną stronę.

 W jaki sposób ludzie pozbyli się z jego wnętrza piasku?

To akurat najmniej dziwne – wykopali. Naturalniej: Jak pozbyli się piasku z wnętrza?

 Brudne łachmany nie zakrywały całkowicie jego jeszcze brudniejszego ciała a jego nos wydawał się za mały w porównaniu z resztą twarzy.

Ale co ma jedno do drugiego? Mało naturalny opis. Zaczynamy zwykle od tego, co się rzuca w oczy.

 -Ej! Wszystko w porządku?-zapytała Eril.

Zniknęły spacje. Ponadto – Eril była ranna. Chyba w serce. Nie jestem lekarzem, ale trudno mi uwierzyć, że to przeżyła bez opieki.

 Nie do kurwy nędzy. Wiesz ile poświęciłem żeby przedostać się przez ten cholerny mur?-odpowiedział nieznajomy-A to wszystko bo to żeby teraz ścieli mnie jacyś fanatycy.

Interpunkcja: Nie, do kurwy nędzy. Wiesz, ile poświęciłem, żeby przedostać się przez ten cholerny mur? -odpowiedział nieznajomy. – A to wszystko po to, żeby teraz ścięli mnie jacyś fanatycy. Zdanie infodumpowe. Wulgaryzmy nie dodają wiarygodności.

 -Czekaj czekaj.

– Czekaj, czekaj.

 Jest tylko trochę więcej drzew niż tutaj.

Ale tutaj nie ma żadnych…

 -Kłamiesz! Tam musi być lepiej niż tu! Mój tata tak mówił…

Mało naturalne. Ile ona ma lat?

 Dziewczyna zaczęła nerwowo chodzić po pokoju. Nie. On nie mógł mówić prawdy.

Zapewniasz, i to mało naturalnie. Właściwie, skoro "fanatycy" zabijają przechodzących przez mur, to po co ją zabrali? Człowiek, który zemdlał z ran na spieczonej pustyni, raczej nie przeżyje (zob. wstrząs: https://www.healthline.com/health/shock ), na pewno nie bez pomocy. Więc wykurowali ją, żeby zabić? Dlaczego?

 Uwierz mi już nie jeden próbował

Uwierz mi, już niejeden próbował.

 Nie krzycz tak i weź się w ogóle odczep. Odpowiedziałem na wystarczająco dużo twoich pytań.

A teraz, ponieważ wyklepałem już swoje w tej scenie, idę na przerwę? Hmm?

 że ma na sobie jakieś brudne szmaty zamiast bojowego kombinezonu, który na urodziny podarował jej ojciec

Skąd go wziął? Przecinek przed "zamiast".

 -Bardzo chcesz przedostać się za ten mur?-po chwili ciszy odezwał się mężczyzna, któremu widocznie zrobiło się żal dziewczyny.

Zapewniasz. Po samej wypowiedzi widać, że mu żal: – Bardzo chcesz się przedostać za ten mur? – spytał mężczyzna po chwili ciszy.

 -No dobrze pomogę ci, ale pamiętaj, że możesz się potem nie miło zaskoczyć.

W końcu nic lepszego do roboty nie mam… – No, dobrze, pomogę ci, ale pamiętaj, że możesz się potem nieźle zdziwić.

 Jak będzie tak będzie. Poza tym wszystko jest lepsze od stryczka co nie

Jak będzie, tak będzie. Poza tym wszystko lepsze od stryczka, co nie?

 -Nie dla mnie.

Czyli on chce zawisnąć? A tak przy okazji – najpierw mieli go ściąć, potem jakbyś zmienił zdanie i wydał wyrok powieszenia. Czemu?

 Ja odwrócę uwagę strażników, którzy po nas przyjdą a ty się w tym czasie wymkniesz.

Ja odwrócę uwagę strażników, którzy po nas przyjdą, a ty się w tym czasie wymkniesz. To… nie jest plan.

 Jeśli uda ci się w jakiś sposób wydostać na powierzchnię to właz do tunelu prowadzącego na drugą stronę znajdziesz pod jaśniejszą częścią muru.

Jeśli uda ci się w jakiś sposób wydostać na powierzchnię, to właz do tunelu prowadzącego na drugą stronę znajdziesz pod jaśniejszą częścią muru. A od kiedy ten mur ma jaśniejsze części?

 Eril nie wiedziała ilu czasu minęło od jej rozmowy

Eril nie wiedziała, ile czasu minęło od jej rozmowy. I już nie rozmawiali?

 Wynudziła się przez ten czas niemiłosiernie a na dodatek przebywanie w jednym pomieszczeniu z osobą inną niż jej ojciec sprawiało jej duży dyskomfort.

Nie miała z tym problemu, kiedy facet jej pomagał. Streszczasz i zapewniasz, mało naturalnie zresztą. Opowiedz mi o tym. I w sumie – dlaczego oni nie rozmawiają? To by było ciekawe.

drzwi otworzyły się z głośnym piskiem

Piskiem?

 Zbroja oddawała w swej formie idealną męską anatomie

Cokolwiek to znaczy.

 a hełm mężczyzny zdobił czerwony pióropusz

Skąd wziął pióra?

 Wojownik w rękach dzierżył ciężkie łańcuchy. Nie miał przy sobie broni nie licząc krótkiego sztyletu który trzymał się przy pasie.

Wojownik niósł w rękach ciężkie łańcuchy. Uzbrojony był tylko w krótki sztylet u pasa.

 Gdy tylko nieznajomy rzucił się na mężczyznę w zbroi,

Pokaż mi to.

 Na korytarzu stał jeszcze jeden osobnik.

To ludzie, nie Morlokowie. Chyba?

 Za nim otrząsnął się z zaskoczenia przemknęła obok niego

"Zanim" łącznie. Co go właściwie zaskoczyło? Więźniowie nigdy dotąd nie próbowali uciekać?

 Za pleców słyszała jedynie agonalny krzyk mężczyzny poznanego w celi.

Zza pleców. Zaraz "agonalny"…

 Jeszcze nigdy tak się nie bała.

Zapewniasz.

 Biegła po schodach ile sił w nogach.

Biegła po schodach, ile sił w nogach.

 Po pokonaniu czwartego piętra na jej drodze stanął młody chłopak dzierżący miecz.

Kto pokonał czwarte piętro i dlaczego chłopak? Poza tym – liczyłbyś piętra w czasie panicznej ucieczki? Ja też nie. Czemu Twoja bohaterka to robi?

 Nie mogła dokładnie określić jego wieku, gdyż większość jego twarzy zasłaniał hełm

W dynamicznej scenie takie rozważania to śmierć tekstu. Napisz, że miał hełm, jeśli wiek jest ważny, powiesz o nim później.

Szybko rozejrzała się w okuł siebie.

… ekhm. Rozejrzała się dookoła. "Wokół" piszemy razem i przez "ó".

 Znajdowała się na pół piętrze a z dołu klatki schodowej dobiegały głosy goniących ją mężczyzn.

"Półpiętro" łącznie. Czy bohaterka, która pierwszy raz w życiu widzi schody, używa określeń typu "klatka schodowa"? Czy bohaterka, która parę godzin temu została postrzelona w okolice serca, biegałaby tak sobie?

Wyprowadził pchnięcie wprost w brzuch dziewczyny. Na szczęście ta w porę go uniknęła.

To mi nic nie mówi.

 Wyczuła, że młody wojownik nie ma doświadczenia w walce.

A ona miała? Skoro wyczuwała takie rzeczy? A wyżej napisałeś, że dotąd nie miała kontaktu z ludźmi, czyli nie walczyła.

 Gdy zbierał się do oddania następnego ciosu kopnęła go w prosto kolano.

Gdy zbierał się do następnego ciosu, kopnęła go prosto w kolano. Kopnij kogoś w kolano… https://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Main/InvulnerableKnuckles

 To z głośnym chrzęstem wygięło się pod nienaturalnym kątem.

A ona czekała, żeby to zobaczyć, zamiast dać nogę? Zdanie ogólnie nienaturalne.

 Chłopak krzyczał, kiedy Eril ominęła go i pobiegła w górę schodów.

Opisujesz to tak, jakby trwało długo. A nie mogło trwać długo.

 Wyjście na powierzchnię blokowały jej jedynie ogromne stalowe grodzie.

Skąd ona wie, że jest na szczycie? I jak oni te grodzie zainstalowali?

 Spróbowała je otworzyć. Ani drgnęły.

Jak spróbowała je otworzyć? A może jest tam jakiś mechanizm, dźwignia? Hmm?

 Goniący ją ludzie pomimo ciężkich zbroi zbliżali się coraz szybciej.

Pokaż to. Skąd ona to wie?

 Eril nie wiele myśląc wskoczyła do pobliskiego mieszkania.

Niewiele myśląc, Eril pchnęła najbliższe drzwi. Inna rzecz, że tuż koło wyjścia spodziewałabym się jakiegoś stróża, nie babci.

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

W środku zastała sześćdziesięcioletnią kobietę siedzącą przy świecach z dwójką dzieci.

Skąd wie, że akurat sześćdziesięcio, i jakie to ma znaczenie? Dlaczego to nie może być po prostu staruszka?

 Nie wiedziała co robić.

Nie wiedziała, co robić.

 -W toalecie nad zlewem jest sekretne wyjście na powierzchnię.

… jak? Jak to możliwe, że nikt o nim nie wie i piach go nie zasypuje? I po co właściwie to wyjście?

 Ja ich spowolnię.

Ja ich zatrzymam. I właściwie czemu staruszka miałaby jej pomóc?

 Nie pasował do jej pomarszczonej oraz naznaczonej wieloma bliznami twarzy.

Dlaczego właściwie?

Eril poczuła się jakby oglądała film z dubbingiem.

Eril poczuła się tak, jakby oglądała film z dubbingiem. A dużo ich w życiu oglądała?

 To nie twoja wina, że ci popaprańcy chcą cię zabić.

A teraz postaw się w położeniu staruszki. Miejscowa policja ściga uciekiniera z więzienia. A Ty… pomagasz mu zwiać? Dlaczego? Dlaczego wierzysz raczej przestępcy, niż siłom porządkowym? Jeśli żyjesz w dyktaturze, to nie boisz się represji? A jeśli nie masz powodu nie ufać policji, to czemu jej przeszkadzasz?

 Dziewczyna ruszyła w kierunku wskazanym przez staruszkę. W łazience wyłożonej kiedyś białymi kafelkami szybko namierzyła klapkę w suficie.

Streszczasz.

 Z tej odległości wyglądał jak żywy organizm. Jak gigantyczna galaretka sunąca bez przerwy w prawo.

Co to ma do odległości?

 Czy to możliwe, że były to pracujące bez przerwy organy?

Dlaczego właściwie? Nie zapowiedziałeś tego nijak.

Tato, dlaczego mnie okłamałeś?!

Skąd pomysł, że ją okłamał? Dotąd wierzyła mu bez zastrzeżeń…

 wykrzyczała, po czym upadła na piasek i zasnęła.

Udało Ci się kiedyś zasnąć natychmiast po większej awanturze?

 Czuła się jakby jej mięśnie miały zaraz popękać niczym talerz upuszczony na ziemię przez nieostrożne dziecko.

…? Karkołomna metafora.

Ale jak miałaby to zrobić skoro nie potrafiła nawet przedostać się na drugą stronę muru.

Ale jak miałaby to zrobić, skoro nie potrafiła nawet przedostać się na drugą stronę muru. Który jest wielkim robalem, czy przynajmniej to zasugerowałeś. Robale zwykle nie mają klapek…

Eril tak myślała do momentu, gdy postanowiła ostatni raz spojrzeć na mur, źródło jej całego cierpienia.

Melodramatyczne. Mur nie jest źródłem cierpienia, najwyżej jego przyczyną.

 Dziewczyna nie mogła dostrzec żadnego z końców.

Nie widziała końca.

 Poza tym był tak wysoki, że Eril zaczęła się zastanawiać czy gdyby się na niego wspięła mogłaby sięgnąć księżyca.

Poza tym był tak wysoki, że Eril zaczęła się zastanawiać, czy gdyby się na niego wspięła, mogłaby sięgnąć Księżyca.

 Niedaleko od miejsca, w którym leżała w murze znajdował się duży biały punkt.

Niedaleko od miejsca, w którym leżała, w murze była duża biała plama. Punkt nie ma wymiarów. Ani kształtu.

 bez przerwy pulsował zupełnie jak serce

Bez przerwy pulsował, zupełnie jak serce.

 Eril nie zważając na ból rzuciła się w jego stronę

Eril, nie zważając na ból, rzuciła się w jego stronę.

Zgodnie z tym, co mówił mężczyzna z celi znalazła schowaną pod piaskiem klapkę

 Zgodnie z tym, co mówił mężczyzna z celi, znalazła schowaną pod piaskiem klapę.

 zeszła po znajdując się w środku drabinie.

Zeszła po znajdującej się w środku drabinie.

Delikatnie świeciły dzięki czemu ciemności całkowicie nie pochłonęły korytarza.

Łagodnie świeciły. Ogólnie nie najlepiej to brzmi.

 Na podłodze zaczęły pojawiać się dziwne kształty.

Zaczęły się pojawiać.

 Wyglądały jak powykrzywiane ludzkie kończyny.

Mało konkretne.

 Eril, gdy się obudziła, ujrzała ogromne iglaste drzewa.

Gdy się obudziła, ujrzała ogromne iglaste drzewa.

 Chciała wstać rozejrzeć się dokoła lecz przytomność szybko ją opuściła.

Chciała wstać, rozejrzeć się dokoła, lecz przytomność szybko ją opuściła. Hmm.

 Gdy słońce zniknęło za horyzontem w końcu udała jej się usiąść.

Gdy słońce zniknęło za horyzontem w końcu udało jej się usiąść.

 Zorientowała się, że obok niej pali się ognisko, przy którym siedzi zakapturzona postać.

Zorientowała się, że leży przy ognisku, a obok siedzi zakapturzona postać.

głosem po czym obróciła się ukazując dziewczynie swoją twarz.

… głosem, po czym obróciła się, ukazując twarz.

 Była to ta sama staruszka, która uratowała dziewczynie życie w podziemnym wieżowcu.

To dobrze, ale staruszka i tak pojawiła się znikąd.

 

Zakończenie spada z sufitu, w zasadzie wygląda to tak, jakbyś przerwał w połowie. Ogólnie fabuła wygląda na zrobioną mocno po łebkach – związki przyczynowo-skutkowe są bardzo słabe, dzieje się to, co Ci akurat przyszło do głowy, a nie to, co wynikałoby z poprzednich wydarzeń. Bohaterka jest tekturowa – to histeryzuje, to jest twardą łowczynią. Nie ma konkretnej osobowości ani szczególnej motywacji, zresztą właściwie wszystko przychodzi jej łatwo – tylko zapewniasz, że trudno, ale zaraz podkopujesz sobie własną budowlę. Język dość typowy dla początkującego – sporo streszczasz, nadużywasz zaimków. Są też błędy czysto ortograficzne i interpunkcyjne, za to nie silisz się na metafory – ale dialogi są melodramatyczne i mało naturalne (wulgaryzmy jeszcze wzmacniają ten melodramat – Twoi bohaterowie mają dwa ustawienia: histerię i stoicyzm). Światotwórstwo nieprzemyślane. W ogóle go nie opracowałeś (jeżeli świat za murem nie leży dużo niżej od tego zapiaszczonego, to czemu tam nie ma piasku, a jest woda? Musi być woda, skoro są drzewa).

O czym chciałeś napisać? Czy po prostu pisałeś, żeby pisać? Trudno powiedzieć coś miłego, niestety. Ale jeśli się zastanowisz, co Ci każe pisać, może coś wymyślisz.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Witaj, Derfel.

 

Opowiadanie mocno przeciętne, jeśli jednak jest ono twoim pierwszym, lub jednym z pierwszych, wcale nie jest źle. Punkt widzenia zależy od tego, kto gdzie stoi. Powiedziałabym, że cały tekst jest do poprawy, ale masz już podstawy, gdyby nie straszne błędy interpunkcyjne, czytałoby się płynnie. Sama fabuła niestety straszliwe prosta, wątpię, aby nawet dobry styl zdołał ją uratować, bo w zasadzie jest o niczym. Przypomina raczej część wyjętą ze środka książki i tak też się kończy. Koniec musi satysfakcjonować czytelnika. Tutaj tak nie jest. Wręcz zostawia człowieka z wielkim “aha”. Dla mnie jednak nie było aż tak nudno, bardzo lubię bowiem postapo.

Tak czy siak, jak wspomniałam, nie jest źle. Pisz więcej, na pewno będzie lepiej z czasem. Przyjmuj rady i popraw interpunkcję. Czytaj. Ja się żegnam i pozdrawiam.

 

 

Oto parę błędów, jest ich niestety dużo więcej.

 

 

Gdy słońce już chowało się za widnokręgiem[+,] dotarła do domu

 

– Cześć[+,] tato! – krzyknęła zaraz po przekroczeniu progu.

– Cześć[+,] córciu! – odpowiedział, po czym zaniósł się okropnym spazmatycznym kaszlem.

 

– Sporo myślałem i doszedłem do wniosku, że niepotrzebnie Cię tutaj trzymam.

Wielka litera jest formą grzecznościową, a więc błędną w prozie.

 

 

Eril była pewno, że dobiegł on z pokoju taty, więc od razu tam popędziła, zrzucając po drodze talerze ze stołu.

“pewna”

Poza tym całe to zdanie jest dosyć niezgrabne. Może lepiej byłoby zrobić z tego dwa. “Eril była pewna, że dobiegł on z pokoju taty. Popędziła tam, zrzucając po drodze talerze ze stołu”.

 

 

Cały piąty rozdział jest po prostu zmasakrowany pod względem zapisu dialogów i interpunkcji. 

 

 

Eril nie wiedziała[+,] ilu czasu minęło od jej rozmowy z nieznajomym do momentu[+,] w którym usłyszała kroki dobiegające z korytarza, ale było to przynajmniej kilka godzin. Wynudziła się przez ten czas niemiłosiernie[+,] a na dodatek przebywanie w jednym pomieszczeniu z osobą inną niż jej ojciec sprawiało jej duży dyskomfort.

“ile”

 

Jej głos był młody i łagodny. Nie pasował do jej pomarszczonej oraz naznaczonej wieloma bliznami twarzy. Eril poczuła się jakby oglądała film z dubbingiem.

Nie pasuje mi tutaj ten film z dubbingiem. Dziewczyna kompletnie nie zna świata nowoczesnego, nawet jeśli widziała jakieś filmy, wątpię, aby miała taką refleksję. Takie filmy bowiem wydawałyby jej się normalne, nie widziałaby, że są zdubbingowane. Takie moje odczucie.

 

 

Nie można gadać o gadających gitarach. Można o nich pisać. Napisz więc piosenkę o gadających gitarach i bądź szczęśliwy.

Dziewczyna kompletnie nie zna świata nowoczesnego, nawet jeśli widziała jakieś filmy, wątpię, aby miała taką refleksję. Takie filmy bowiem wydawałyby jej się normalne, nie widziałaby, że są zdubbingowane. Takie moje odczucie.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka