- Opowiadanie: Sarmant - Wesoły zmarły

Wesoły zmarły

Czy śmierć musi być jedynie udręką?

Tekst zainspirowany wierszem “Wesoły zmarły” Charlesa Baudelaire’a.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Biblioteka:

drakaina, fmsduval, Irka_Luz, Finkla

Oceny

Wesoły zmarły

Gdy otwierałem oczy przed lustrem, robiłem to bardzo powoli. Bałem się. Rzekłbym nawet, że byłem śmiertelnie przerażony. Ale gdy już podniosłem powieki i spojrzałem na swoją bladą jak śmierć, zapaskudzoną krwią twarz z ponętną dziurką w czole, serce ze szczęścia dosłownie stanęło mi w piersiach. A raczej zrobiło to już kilka minut wcześniej. Nie żyłem.

Nareszcie!

Miałem ochotę ucałować mojego wybawiciela, który przyszedł okraść mnie na tym odludziu, ale facet już sobie poszedł. Przykre, bo jak na człowieka nienawidzącego gości byłem dla niego nadzwyczaj miły. „To jest napad! – wołał, gdy zrozumiał, że jestem w domu. – Lepiej się nie ruszaj, bo dostaniesz kulkę w łeb!”. „Takich jak ty to ja szanuję – oznajmiłem zaraz z radością. – Nie zawracasz mi głowy jak ta moja rodzinka, tylko chcesz tę głowę doprowadzić do porządku!”. Chwilę porozmawialiśmy, a potem ulżył mi w cierpieniu. Złoty człowiek!

Dotarło do mnie, że wkrótce mogą tutaj wpaść moi bliscy (a raczej dalecy), a potem jeszcze zachce im się robić mi pogrzeb. Co to, to nie! Sam się rozłożę, gdy będę miał na to ochotę.

Wykonałem wesoły taniec śmierci, po czym wziąłem tylko łopatę z ogrodu i w podskokach ruszyłem na bagniste tereny nieopodal. Wykopałem sobie nie lada rów, taki pięciogwiazdkowy bym powiedział. Przyłożyłem się, w końcu była to kwestia życia i śmierci, że tak to ujmę. I gdy już wyłożyłem w tym rowie moje gruchoczące kości, mając nadzieję, że wkopałem się po same uszy, na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

To jest życie! W ciszy i spokoju!

Miałem kilku towarzyszy – ruchliwe robaki – ale z takimi mogłem egzystować. Ach, o ileż były mądrzejsze od tych często bardziej nieżywych niż ja ludzi! Tutaj nikt nie będzie nade mną ślęczeć, opowiadać nudnych historyjek, udawać, że płacze czy paplać coś o braku testamentu. O tak, dopiero teraz poczułem, że żyję.

Zatem dobranoc, męczennicy, memento mori, ludzkie trupy! Do rozłożenia później.

Koniec

Komentarze

Zabawne, sprawnie napisane, bezpretensjonalne. Niby o niczym, niby tylko scenka, grepsik, ale na tyle dobrze się czyta (jakieś drobne powtórzenke by się znalazło, ale z komórki nie będę go szukać i wypisywać), że ode mnie kliczek.

http://altronapoleone.home.blog

Ode mnie też klik. Błyskotliwe gierki słowne, fabułka śmiga bez zbędnych przystanków, a sam tekst napisany w dobrym stylu. Podobało mi się :)

 

bo dostaniesz kulką w łeb!”

Tu bym chyba wolał “bo zarobisz kulkę!”, ale to już takie czepianie dla czepiania :)

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Hej 

Do mnie też trafiło klikać nie mam prawa ale masz gwiazdki i fragment piosenki z którą mi się skojarzył szort . To, akurat wersja Kazika :

 

Stal brzytwę lekko trąca,

Lecz krew jest szybkoschnąca –

Bell cantem brzmi rzeźnicki chór.

Odejdę, gdy zapieje kur! W brunatnej nocy szopie

Sam sobie dół wykopię I wlokąc własnych kości wór

Odejdę, gdy zapieje kur!

 

Pozdrawiam :)

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Fabuła nie zachwyca, warsztat też bez fajerwerków, puenta oklepana… A jednak wyszedł z tego bardzo przyjemny szorcik!laugh

Do poczytania!

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Całkiem zgrabny szorcik.

Przede wszystkim – wesoły – a przy tym, jednak dający do myślenia (czy czasem nie jesteśmy martwi od środka dużo bardziej, niż nam się wydaje?)

 

Mała uwaga gramatyczna:

Tutaj nikt nie będzie nade mną ślęczeć, opowiadać nudne historyjki, udawać, że płacze czy paplać coś o braku testamentu. 

to przeczenie, więc:

Tutaj nikt nie będzie nade mną ślęczeć, opowiadać nudnych historyjek, udawać, że płacze czy paplać coś o braku testamentu. 

 

pozdrawiam,

 

Jim

entropia nigdy nie maleje

Bardzo zgrabne. Trudno wiele więcej powiedzieć o tekściku tak krótkim. Czytało się dobrze, na niczym poważniejszym nie potknęło, parę słownych żarcików uśmiechnęło.

Kosmos to bazgranina byle jakich wielokropków!

Witaj.

Dla mnie treść, mimo mnóstwa żartów i absurdalnych fragmentów, jest przerażająco makabryczna. Reasumując wychodzi na to, że rodziny się nie cierpi, niczego jej nie przepisuje w testamencie, nawet nie pozwala godnie pochować podczas uroczystego pogrzebu. Że czeka się na śmierć, jak na zrealizowanie najskrytszych marzeń, bo dopiero wtedy człowiek tak naprawdę odżywa, korzysta w pełni z tego, co daje mu los, jest zadowolony. O niczym tak bardzo się nie marzy, jak o śmierci. O bliskich bohater pisze “dalecy”. Zero żalu za utraconym życiem, w którym – jak rozumiem – nie było miłości, przyjaźni, szczęścia. Dla mnie wymowa tekstu jest absolutnie smutna i dołująca. Żywię do bohatera jedynie współczucie, po prostu mi go zwyczajnie żal. A najgorsze, że to niestety nie fantastyka (w sensie – opisane emocje bohatera nie są tylko wymyślone, nierealne)– tacy ludzie są i żyją wśród nas, pragnąc jedynie śmierci. 

 

Przedmowa i początek skojarzyły mi się z rysunkowym żartem Miklaszewskiego – dwoje lokatorów siedzi związanych i zakneblowanych przy przebogatej choince, a zamaskowany złodziej wychodząc oknem, dźwigając na plecach wielki wór skradzionych lokatorom rzeczy, odwraca się i z uśmiechem mówi do nich:

– A, byłbym zapomniał! Wesołych Świąt!. :)

I jeszcze inny, nieznanego autora, kiedy to umierający staruszek leży w łóżku i dyktuje testament, dodając:

– A kiedy im pan już powie, że nikomu niczego nie zapisałem, proszę na końcu tak złośliwie zarechotać. :))

 

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

I gdy już wyłożyłem w tym rowie moje gruchoczące kości

Toć ledwo zszedł, a już mu kości gruchoczą?! Szybki ten rozkład ;)

 

A poza tym zgrabne, zabawne. Naprawdę musiała mu rodzinka za skórę zaleźć ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Tutaj nikt nie będzie nade mną ślęczeć, opowiadać nudne historyjki, ← nudnych historyjek

Sympatyczny (dziwnie to brzmi) szorcik. Polecam dla uśmiechu.

Dziękuję wszystkim za komentarze, rady i opinie! :)

Istotnie, wiersz mógł zainspirować.

Nie dostrzegłam zapowiedzianego tagiem humoru, a raczej pogodną zgodę na zejście i pomysł na samoobsługowy pogrzeb.

 

bladą jak śmierć, za­pa­sku­dzo­ną od krwi twarz… → …bladą jak śmierć, za­pa­sku­dzo­ną krwią twarz

Coś paskudzi się czymś, nie od czegoś.

 

Mia­łem ocho­tę uca­ło­wać mo­je­go wy­ba­wi­cie­la, który przy­szedł okraść mnie na tym moim od­lu­dziu, ale facet już sobie po­szedł. → Czy wszystkie zaimki są konieczne?

 

bo do­sta­niesz kulką w łeb!”. → …bo do­sta­niesz kulkę w łeb!”

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy, poprawione, dziękuję

Bardzo proszę, Sarmant.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bardzo pozytywny bohater, nawet własnego zabójcę polubił. Nieźle mu musiała rodzinka dopiec.

Babska logika rządzi!

Tekst faktycznie wzbudza uśmiech, bohater wydaje się pozytywny… ale jak się trochę głębiej zastanowić to faktycznie szorcik jak słusznie zauważył bruce jest smutny. 

 

 

Nowa Fantastyka