- Opowiadanie: Moon - Cień

Cień

Cześć,

To mój pierwszy raz tutaj, bądźcie proszę wyrozumiali i delikatni dla nowicjuszki. :)
Jeśli mogę coś poprawić dajcie znać. 
Dobrej lektury!



Opowiadanie uczestniczy w konkursie „Obcość” projektu Zapomniane Sny: https://www.zapomnianesny.pl
Jeśli podoba Ci się ta inicjatywa, rozważ darowiznę na stowarzyszenie Otwarte Klatki: https://otwarteklatki.pl

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Cień

 

 

Granica między moim światem a waszym jest ledwo dostrzegalna. Na pierwszy rzut oka wydawać by się nawet mogło, że oba te światy są częścią tej samej całości i funkcjonują koło siebie w całkowitej harmonii. Nic bardziej mylnego. Każdego dnia, w totalnej ciszy wielokrotnie zderzają się ze sobą, choć nikt z was nie zwraca na to uwagi.

W środku dnia, na każdym rogu ulicy toczą się milczące bitwy o skrawki lądu, wody czy powietrza. Ktoś wygrywa walkę i zajmuje kawałek przestrzeni, by w kolejnej godzinie stracić go na rzecz przeciwnika. Czasem wygrany fragment jest wielkości kilkunastopiętrowego budynku, innym razem ma rozmiar małego liścia. Przybiera różną formę i odcień zależnie od pory roku, dnia czy fizycznych cech rzeczy, których dotyczy.

 

Na pewno już kiedyś słyszałeś o tej wojnie. To bardzo stara wojna między światłem a mrokiem, trwająca nieprzerwanie setki tysięcy lat. Między ludźmi żyjącymi w promieniach słońca, a cieniami toczącymi żywot w ciemności. Ja też, czy tego chciałem, czy nie, stałem się jej częścią. W dniu, gdy w świecie światła pojawił się on, po ciemniejszej stronie granicy powstałem ja – Cień. Gdy z pomroków łona matki wyciągnęli nowo narodzonego Człowieka, mnie stworzyło pierwsze światło padające na jego ciało. Od tamtej pory zostaliśmy ze sobą nierozerwalnie połączeni.

 

Pamiętam, że gdy Człowiek był mały, nazywał mnie swoim przyjacielem. Mówił do mnie jak do równego sobie i płakał za każdym razem, gdy znikałem pod powierzchnią jego stóp. Gdy kładł się spać, prosił mamę, by zostawiła włączone światło. Nie dlatego, że bał się ciemności, po prostu nie chciał, bym rozpłynął się w odcieniach nocy, tracąc kształt jego dłoni i głowy. Byłem więc z nim, gdy zasypiał, szedł na spacer z rodzicami i wchodził na drabinki. A także wtedy, kiedy poszedł do szkoły średniej i całował się z dziewczyną. Byłem z nim zawsze. Także teraz, z tą różnicą, że dorosły Człowiek nie zwracał już na mnie uwagi. Ignorował mnie, chociaż wiedział, że istnieję i towarzyszę mu w każdej chwili, nawet wtedy, gdy mnie nie widzi. Przestałem być jego przyjacielem, zostałem zwykłym niewolnikiem. Jak miliony innych cieni przywiązanych do ludzkich istnień, bez imienia i wolnej woli. Siłą wydartych ze świata mroku, ślepo wykonujących każdy gest swojego pana.

 

Stopiony z jego ciałem, byłem świadkiem, gdy pomagał starszej pani przejść przez ulicę oraz w momencie, gdy wczesnym rankiem smażył dla swoich dzieci naleśniki. A także wtedy, gdy oświetlony niebieskim światłem monitora komputerowego schodził w głębiny dark webu. Poznałem go. Wiedziałem o nim wszystko, a zwłaszcza to, że ma w sobie mrok dużo większy niż mój, choć ze wszystkich sił próbuje go ukryć.

 

Tego popołudnia znów patrzyłem na mojego pana z poziomu chodnika, gdy on rozmawiał z napotkanym znajomym o rzeczach zupełnie nieistotnych. W samym centrum miasta, nie  zwracając uwagi na przechodzących ludzi, hałas i unoszący się smog, stał w pełnym słońcu. Jakby próbował ogrzać swoje wnętrze, udowodnić, że należy do świata ludzi. Widziałem, jak skóra na jego ramionach przybiera lekko zaróżowioną barwę, a pot spływa mu wąską strużką po karku. Mrużył oczy w akcie obronnym przed zbyt dużą ilością światła wpadającą do jego źrenicy. Uparcie walczył ze sobą, by pozostać w świetle dnia. Wiedział, że wraz z nim jestem tam też ja.

 

A ja leżałem pod nim, połączony z chropowatą powierzchnią jego pięt, czując, jak promienie słoneczne nagrzewają czarną powierzchnię asfaltu, którą obejmuję. Parzyły, wżerając się we mnie coraz głębiej. Ból rozlewał się niczym smoła na kształt jego ciała, paląc wszystkie skrawki mojego wątłego bytu.

 

Gdyby zrobił wtedy tylko dwa kroki w lewo… stanął w cieniu budynku. Mógłbym w trakcie rozmowy uwolnić się od niego, odpocząć i rozpłynąć w chłodnym półmroku. Wrócić na chwilę do swojego świata, który nieprzerwanie nawoływał mnie, jak wilcza matka przywołuje zagubione szczenię. W ciemnej uliczce między budynkami widziałem swoją krainę – mroczną i piękną. Była na wyciągniecie ręki, ale nieosiągalna.

 

On jednak trzymał mnie przy sobie. W pełnym świetle, z premedytacją wystawiając na cierpienie. Patrzyłem w błękitne niebo i prosiłem w myślach o choćby najmniejszą chmurę. Liczyłem czas, jaki potrzebny był, aby cień budynku wraz z ruchem słońca przesunął się bliżej mnie. Sekundy zmieniały się w minuty, a te miałem wrażenie trwały całą wieczność. Trzydzieści, może trzydzieści pięć centymetrów dzieliło mnie od krainy cieni, a wtedy on zakończył rozmowę, pożegnał się i pociągnął mnie za sobą wzdłuż najbardziej słonecznej części miasta. Rzucał mną po ścianach budynków, by za chwilę znów sprowadzić do poziomu ulicy. Płyty chodnikowe zdzierały mi plecy, a czerń mojego ciała mieszała się z ulicznym kurzem. W niemym krzyku błagałem go o litość. Człowiek pozostał niewzruszony, dla niego liczyło się tylko jego jestestwo.

 

Mijałem inne cienie, milczące i bierne. Popołudnie wydłużało nasze kształty, sprawiając, że stawaliśmy się więksi niż ludzie, do których zostaliśmy przyspawani. Czekaliśmy. Jeszcze godzina lub dwie dzieliła nas od wieczoru, podczas którego staniemy się silniejsi. Po nim przyjdzie noc, mrok otuli nas swoim chłodem i przypomni, że istnieje świat, w którym nie jesteśmy sami.

 

I wreszcie nadchodzi ten czas. Na kilka godzin wyłączyliście światła i zamknęliście oczy, nieświadomie wchodząc do naszego królestwa.

 

Siedziałem teraz w sypialni Człowieka, w jego ulubionym fotelu w całkowitej ciemności. Obserwowałem, jak z każdym oddechem wciąga otaczającą go czerń w głąb samego siebie, nie zdając sobie sprawy, że trafi ona do każdej komórki jego ciała. Kiedy on niespokojnie przewracał się z boku na bok, drżąc mimo dusznego letniego powietrza, ja podsycałem strach, który miękko osiadał w jego umyśle. Tworzyłem w jego głowie najgorsze scenariusze i koszmary. Prowadziłem go niewidocznym krokiem przez te same ulice miasta, które teraz wypełniała przyjemna czerń. Na długość nocy stałem się jego panem, mszcząc się za każdą minutę wypełnioną cierpieniem.

 

Regenerowałem swoje ciało, z ulgą rozlewając się w mroku, i rozkoszowałem się myślą, że pewnego dnia zgaśnie słońce, a wraz z nim życie każdego żywego stworzenia na ziemi. Wszystko wróci do początku. Zapanuje ogłuszająca cisza, a ciemność pochłonie to, co do tej pory należało do waszej rzeczywistości. Byłem pewny, że nasz świat ostatecznie zwycięży i strąci was w otchłań zapomnienia. 

Koniec

Komentarze

O, bardzo fajny pomysł. Podoba mi się, jak ogrywasz koncepcyjnie dość na pozór oczywisty koncept światła i cienia, wyciągając z niego nowe i wcale nie całkiem oczywiste pomysły fabularne. Sposób opisania cienia, wykorzystania w barwny i plastyczny, opisowy sposób tego, że leży on u stóp, że człowiek go rzuca, świadczy o sporej językowej i literackiej wrażliwości, jest twórczy i pomysłowy. Doprawiasz to nienowym, ale dobrze tu pasującym kontrastem – gdzie człowiek żyjący na pozór w świetle nosi w sobie sporo ciemności.

Fabuły tu niewiele, bo to raczej scenka, ale sposób ujęcia pasuje IMHO do tematyki i pomysłu. Udany tekst, bardzo dobrze wróżący na przyszłość.

 

Drobna poprawka

Dark Web’u → dark webu

ninedin.home.blog

Zgadzam się z ninedin, że pomysł ciekawy, temat niby oklepany, a jednak oklepujesz go na nowo :) Jednocześnie czegoś mi tu brakuje. Może puenty? Bo jakkolwiek napisane bardzo sprawnie i czytało się dobrze, to na dłużej w pamięci nie zostanie.

Szczególnie spodobał mi się ten fragment:

Rzucał mną po ścianach budynków, by za chwilę znów sprowadzić do poziomu ulicy. Płyty chodnikowe zdzierały mi plecy, a czerń mojego ciała mieszała się z ulicznym kurzem.

Jedna drobna usterka, która rzuciła mi się w oczy:

nikt z was nie zwraca na to uwagę.

Uwagi.

 

Kosmos to bazgranina byle jakich wielokropków!

Szczerze nie spodobało mi się. Pomysł jak najbardziej ciekawy, poza tym fajnie napisane przemyślenia tytułowego cienia jak najbardziej na plus. Problem w tym, że bardzo mało tu akcji przez co w połowie zrobiło się nudno. Liczyłem, że po krótkim wstępie, przedstawisz jakąś historię z cieniem w roli głównej a to po prostu trochę przemyśleń i opis tego co robił danego dnia. Jak napisała ninedin to bardziej scenka niż tekst fabularny. 

Mimo to jest potencjał na rozwinięcie tego pomysłu w coś znacznie lepszego

Hej 

Ten cień to taki nie miły jest :) A tak na poważnie fajne opowiadanie bardzo mi się podobało. W cieniu jest coś niepokojącego pojawia się nagle znikąd nieproszony i lezie za nami. I pewnie ktoś bardziej uczony niż ja by mi opowiedział o jakimś zagadnienie z optyki, tłumaczącym całe zjawisko. Ale chyba wolę Twoją wersje Moon :)

 

Pozdrawiam 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Hej,

 

widzę, że to Twój debiut na portalu i jako taki bardzo udany. Ciekawe podejście do tematu, ładny, plastyczny język i całkiem sprawnie napisana całość. Kilka razy się potknęłam na drobnych usterkach, ale w ogólnym rozrachunku nie przeszkadzało to w czytaniu :) 

 

 

Bardzo fajne i całkiem nowatorskie.

Świetny debiut na portalu!

 

Ale żeby za słodko nie było:

– “nie zwraca na to uwagę” – uwagi;

– “pomroków łona matki” – to brzmi… dziwnie i z lekka horrorowo; zmieniłbyml

– “na mojego pana” – cień ma pana? może raczej “właściciela”?;

– “światła wpadającą do jego rogówki” – do rogówki do światło nie wpada; do źrenicy albo po prostu – do oka.

 

Się mi podobało znaczy :)!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Witaj.

Bardzo udany debiut, tekst jest przeciekawy, serdecznie gratuluję. :)

Dobry pomysł, mroczny klimat, taki trochę mini-horror z zapowiedzią nadchodzącej zguby dla nas, ludzi. :)

 

Sprawy techniczne – sugestie – do przemyślenia:

Każdego dnia, w totalnej ciszy wielokrotnie zderzają się ze sobą, choć nikt z was nie zwraca na to uwagę. – gramatyczny – uwagi

 

W środku dnia, na każdym rogu ulicy toczą się milczące bitwy o skrawki lądu, wody czy powietrza. Ktoś wygrywa bitwę i zajmuje ów kawałek przestrzeni, by w kolejnej godzinie stracić go na rzecz przeciwnika. – powtórzenie

 

Przybiera różną formę i odcień zależnie od pory roku, dnia czy fizycznych cech rzeczy, których dotyczą. – czy tu nie powinno być „dotyczy”?

 

Mrużył oczy w akcie obronnym przed zbyt dużą ilością światła wpadającą do jego rogówki. Uparcie walczył ze sobą, by pozostać w świetle dnia. – powtórzenie

 

Wiedział, że wraz z nim jestem tam też ja. A ja leżałem pod nim, połączony z chropowatą powierzchnią jego pięt, czując, jak promienie słoneczne nagrzewają czarną powierzchnię asfaltu, którą obejmuję. – i tu

Parzyły mnie, wżerając się we mnie coraz głębiej. – tutaj też

Była na wyciągniecie ręki, a jednak nieosiągalna. On jednak trzymał mnie przy sobie. – tutaj też

Sekundy zmieniały się w minuty, a te (przecinek?) miałem wrażenie (i tutaj?) trwały całą wieczność.

Trzydzieści, może trzydzieści pięć centymetrów dzieliło mnie od krainy cieni, a wtedy on zakończył rozmowę, pożegnał się i pociągnął mnie za sobą wzdłuż najbardziej słonecznej części miasta. – powtórzenie

Pozdrawiam serdecznie, klik. :)

Pecunia non olet

Zgadzam się z poprzednikami. Ciekawy pomysł i dobrze napisane. Oby tak dalej :) I witaj na portalu :).

Cześć!

Ładnie opisałaś ten cień, szkoda jedynie, że fabuła nie jest mocniej zarysowana. Zaciekawiło mnie, czy wszystkie te cienie tak cierpią i nie lubią swoich “właścicieli”. Intrygujący pomysł.

Pozdrawiam!

Misię czytało z zaciekawieniem. Nie nudziło się, Ładny debiut, Pisz. :)

Drobiazgi:

Przybiera różną formę i odcień zależnie od pory roku, dnia czy fizycznych cech rzeczy, których dotyczą.<– dotyczy

Człowiek nie zwracał już na mnie uwagi. Ignorował mnie, chociaż wiedział, że istnieję i towarzyszę mu (+na)każdym kroku.<– Może lepiej: …i towarzyszę mu codziennie, albo: …w każdej chwili, nawet wtedy, gdy mnie nie widzi.

Możesz wnosić sugerowane przez komentujących zmiany edytując tekst, ale nie musisz, to Twój tekst.

Ładnie napisany tekst. Pomysł ze światem cieni może nie nowy, ale podany w nowy sposób.

Ta dychotomia światła i cienia skojarzyła mi się ze świetnym opowiadaniem Jacka Londona o niewidzialności: Cień i błysk. Podobało mi się to wzrastanie cienia wraz z człowiekiem, rozmawianie dziecka z cieniem – to pokrewne wielu wierzeniom – w tym słowiańskim – gdzie cień jest czymś wyjątkowo ważnym a nieposzanowanie cienia wyjątkowo groźnym. Stąd obawa przed tym by cień był zdeptany, czy zabrudzony – nie wiem, czy wiedziałaś o takich “zabobonach” będących jakimiś reminescencjami dawnych wierzeń, czy po prostu to wyczułaś – tak czy siak, ten Twój cień dla mnie ma taki posmak tychże cieni, które szanowano i o które dbano – a teraz nagle, w szalonym rytmie współczesnego świata o tym zapomniano. A przecież utracenie cienia – rzecz najstraszniejsza, która mogła spotkać człowieka – było tematem niejednej bajki czy legendy (jak choćby ta, że jeśli cienia nie odzyska się przed kolejnym nowiem, to odnowiony przy nowym Księżycu cień, wolny i niezależny – przyjdzie zabić swojego pana i porwać jego duszę na strzępy – jakże to bliskie Twojego cienia, który dręczy swego “właściciela” nocą).

Ogólnie – podobało mi się. Jak zauważył Johann Wolfgang von Goethe „Gdzie światło jest najjaśniejsze, cień jest najciemniejszy“ – i odwrotnie – w Twoim opowiadaniu jest sporo cienia, ale rzuca ono równie wiele światła – światła na sprawy, które dotąd lekceważyliśmy. Teraz chyba bardziej będę uważał, gdzie swój cień rzucam ;-)

 

P.S.

oprócz ewentualnych zmian tekstu, warto i w dobrym tonie jest odpowiadać na komentarze czytelników :)

entropia nigdy nie maleje

Jimie,

 

oprócz ewentualnych zmian tekstu, warto i w dobrym tonie jest odpowiadać na komentarze czytelników :)

pewnie autorka odpowie, jak znów będzie aktywna :P z tego, co widziałam, nie zaglądała tutaj od wczorajszego popołudnia, więc większości komentarzy pewnie nawet jeszcze nie przeczytała

OldGuard

Wolę wszystkim o tym przypominać, o czym sam na początku przygody z portalem nie wiedziałem – bo trochę mi głupio, że dopiero musiałem dopytać na SB, czy w ogóle wypada i należy na komentarze coś odpowiadać (wydawało mi się, że nie… że jak już opko jest to już jest jak amen w pacierzu a dyskusja z komentującymi czy jakakolwiek forma np. obrony tekstu przez autora jest czymś niemile widzianym, a nawet wręcz faux pas – wszak wszystko co autor powiedzieć miał prawo – powiedział w swym dziele, a teraz niech milczy i zbiera cięgi, że taki w tym nietęgi)…

Jeśli moje spostrzeżenie odbierzesz jako przytyk, Moon – racz mi wybaczyć, nie taka była ma intencja (a taka jak w akapicie powyżej).

 

pozdrawiam,

 

Jim

entropia nigdy nie maleje

Hejka,

 

choć nikt z was nie zwraca na to uwagę.

Jeśli mamy przeczenie, to rzeczownik jest odmieniany w dopełniaczu, a nie bierniku.

 

Ktoś wygrywa bitwę i zajmuje ów kawałek przestrzeni, by w kolejnej godzinie stracić go na rzecz przeciwnika.

Ów, czyli jaki? Żaden konkretny skrawek lądu nie został wcześniej wskazany. Moim zdaniem ów jest niepotrzebne.

 

Pomysł fajny i nieszablonowy, bo kto by pomyślał, że Cienie mają uczucia i cierpią? :)

Jednak mimo że jestem fanką oryginalnych i nietuzinkowych pomysłów, opowieść jako całość mnie nie przekonała. Przede wszystkim motyw Cienia jest dla mnie za słaby. Ogrzał się trochę na słońcu i już od razu pragnie zemsty, śmierci Człowieka i wszystkich istot? Jak dla mnie to absurdalna przesada.

Tak czy owak, witamy na Portalu i życzę powodzenia w konkursie :)

 

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Cześć,

 

Już jestem i zabieram się za czytanie komentarzy! Nie sądziłam, że będzie ich aż tyle. To szalenie miłe z Waszej strony, że znaleźliście czas by przeczytać mój tutejszy debiut i napisać swoją opinie. heart

Doceniam również znalezione i wypunktowane błędy. W wolnej chwili usiądę i wprowadzę poprawki do tekstu. yes

 

Nie mam pojęcia w jaki sposób oznacza się poszczególnych użytkowników, więc napiszę ręcznie.

 

ninedin bardzo dziękuję za miłe słowa, dobrze, że to właśnie Twój komentarz był pierwszy bo omal nie zemdlałam jak zobaczyłam ilość wiadomości zwrotnych (spodziewałam się krytyki). Uff! 

 

mindenamifaj jak najbardziej rozumiem, że brakowało Ci puenty. W rozszerzonej wersji w mojej głowie Cień mści się na swoim panu (co mogłoby stanowić lepsze zakończenie), ale niestety limit słów w tym konkursie jest bezwzględny. 

 

Storm Dzięki za konstruktywny komentarz. I ostatnie słowa zachęty. Może w przyszłości rozwinę ten pomysł, dzięki czemu będzie więcej przestrzeni na rozwinięcie dynamicznych scen.

 

“Mimo to jest potencjał na rozwinięcie tego pomysłu w coś znacznie lepszego.”

 

Bardjaskier, Staruch, Monique.M avei dziękuję za dobre słowa. Dla początkującej pisarki to naprawdę znaczące. Dzięki Wam i innym, portal fantastyka nie wydaje się być już tak straszny jak myślałam. 

 

Koala75 każda wzmianka o znalezionym błędzie jest na wagę złota. smiley Oczywiście wszystkie przeanalizuję i wprowadzę te z którymi się zgadzam. Dziękuję za zachętę do pisania!

 

Jim Cóż za komentarz! Prawie tak długi jak mój tekst. ;) Bardzo dziękuje! Tak jak pisała niżej OldGuard od wczoraj nie bylo mnie na portalu, ale nadrabiam! W żadnym wypadku nie odbieram tego jako przytyk, wręcz przeciwnie, cieszę się bo jestem tu nowa i chętnie poznam tutejsze zwyczaje. 

 

”…to pokrewne wielu wierzeniom – w tym słowiańskim – gdzie cień jest czymś wyjątkowo ważnym a nieposzanowanie cienia wyjątkowo groźnym. Stąd obawa przed tym by cień był zdeptany, czy zabrudzony – nie wiem, czy wiedziałaś o takich “zabobonach” będących jakimiś reminescencjami dawnych wierzeń, czy po prostu to wyczułaś..”

 

Szczerze mówiąc nie miałam pojęcia ani o Jacka Londona, ani tym bardziej o wierzeniach, ale jest to szalenie intrygujące! Jedyną historię, którą kojarzę z cieniem jest ta z Piotrusia Pana. Chyba tam był motyw cienia, który “zbuntował się” i odczepił od swojego właściciela. 

 

I mógłbyś podrzucić mi troszkę więcej o tych wierzeniach? Gdzie mogę o nich poczytać? 

 

bruce ależ masz bystre oko! Dziękuję za wszystkie znalezione potknięcia, które tak czytelnie zaznaczyłeś. Obiecuję przyjrzeć się każdemu z nich. cool Wdzięczna jestem także bardzo za dobre słowo.

 

HollyHell91 w założeniu tych nieprzyjemnych sytuacji było na przestrzeni lat o wiele więcej. Może ta konkretna scena przelała czarę goryczy? Kraina cieni jest większa i pojemniejsza, ale nie zmieściła się w ilości 1000 słów. ;) Może powinnam bardziej rozwinąć to opowiadanie, wtedy wydźwięk wojny między światłe a cieniem byłby mniej absurdalny.

Dziękuję, że znalazłaś czas by przeczytać moje opowiadanie i za przywitanie. :)

 

OldGuard czytałam Twoje opowiadanie i powtórzę się, że jest świetne! To bardzo miłe co piszesz, jeszcze dużo pracy przede mną ale Twoje słowa są motywujące. Dziękuję. 

 

Chyba nikogo nie pominęłam.

W razie czego postaram się odpisywać bardziej na bieżąco.

Byliście nadzwyczaj mili i wyrozumiali! Thx! heart

w założeniu tych nieprzyjemnych sytuacji było na przestrzeni lat o wiele więcej. Może ta konkretna scena przelała czarę goryczy?

też potem o tym pomyślałam

 

Kraina cieni jest większa i pojemniejsza, ale nie zmieściła się w ilości 1000 słów. ;) Może powinnam bardziej rozwinąć to opowiadanie, wtedy wydźwięk wojny między światłe a cieniem byłby mniej absurdalny.

Znam ten ból.. Moje opowiadanko też dużo na tym limicie straciło. Co prawda, była do wyboru jeszcze ścieżka B, gdzie limit słów był większy, ale bardziej mi zależało na opublikowaniu szorta na portalu.

 

Dziękuję, że znalazłaś czas by przeczytać moje opowiadanie i za przywitanie. :)

De pleżur is ol majn :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Na szybko zajrzałem na swą "słowiańską półkę" ale ani u Brücknera, ani u Pełki,ani u Wójcickiego, ani nawet u rekonstruującego słowiańskość Białczyńskiego – śladu po cieniach nie znalazłem. Ani cienia śladu cienia. Może zbyt pobieżnie szukałem? Podobnie z „klasyków” – milczy o tym Słownik kultury dawnych Słowian, a z dzieł całkiem nowych, pragmatycznych „Słowiańska wiedźma” – też chyba o cieniach nie wspomina. Mimo to, jestem przekonany, że gdzieś o nich w kontekście Słowian czytałem, może jest to gdzieś w książkach, które tylko wypożyczałem – choćby u Gieysztora (a może pamięć mi płata figle?) – nie wiem. Znak, że muszę odświeżyć te lektury i tę półkę zasilić nowymi pracami, bo tam się zbytnio kurz zbiera.

Szperając po necie natrafiłem na zdanie, że „Mamuny potrafiły zabrać dopiero co urodzonemu dziecku cień, co sprawiało że dziecko wyrastało na idiotę lub szaleńca.”

A także "Wąpierza można też skutecznie odstraszyć wbijając nóż w jego cień"

niestety strona satanorium.pl, z której pochodzą cytaty nie podaje źródeł, jednak to alfabetyczne zestawienie demonów, które tam występuje, widziałem gdzieś z pewnością i wydaje mi się, że treść nie odbiega od pierwowzoru – można więc założyć, że cień był czymś ważnym dla Słowianina – skoro jego kradzież sprowadzała szaleństwo.

Wiem. Bardzo rozczarowujące z tą moją ułomną pamięcią – czytałem gdzieś coś trzydzieści lat temu i wydaje mi się, że będę pamiętał gdzie, ehhh :(

Na osłodę z mitologii egipskiej – → link do wikipedii o Sheut, czyli cieniu osoby ← 

Hmmm… Może to już czas by zacząć brać jakieś tabletki na pamięć? :)

ninedin pewnie chętnie wzbogaci te moje ubogie wzmianki o jakiś artykuł o cieniach w życiu Rzymian :)

 

Cieszę się, że jesteś z nami i że piszesz. Tu potrafi być ostro w komentarzach, ale ogólnie to nie jesteśmy wszyscy aż tacy źli jak nas malują (przykładowo ja jestem o wiele gorszy ;-) )

 

pozdrawiam,

 

Jim

 

entropia nigdy nie maleje

Cześć,

 

Bardzo dobry pomysł i tekst nieźle się czyta, zwłaszcza od strony językowej. Bardziej podobała mi się jednak pierwsza część tego monologu, czyli “spowiedzi” cienia, kiedy mówił on o swoich relacjach z właścicielem, o tym jak są nierozłączni. Potem nieco spadło tempo i tym samym moje zaangażowanie w opowiadanie, bo nie do końca akceptuje ten bunt cienia, skoro powinien się on do wszystkiego przyzwyczaić, a zwłaszcza do słońca. Spodziewałem się również jakiegoś małego twista na koniec, ale rozumiem, że limity konkursowe mocno ograniczyły możliwości.

 

Pozdrawiam.

Moon,

 

raz jeszcze dziękuję za miłe słowa i cieszę się, że opowiadanie przypadło do gustu heart Z chęcią też przeczytam Twoje kolejne teksty, bo potencjał masz na pewno spory, czego dobrym przykładem jest powyższe opko :)

Jim, 

 

Dziękuję za odpowiedź i próby znalezienia informacji. W wolnym czasie trochę pogrzebie, może kiedyś znajdę czas (siedzę teraz nad dłuższym projektem) na rozwinięcie tego opowiadania, a wtedy każdy trop jest dobry. 

 

Co do portalu fantastyki, założyłam tu konto z myślą o konkursie Zapomnianych Snów.

Inne moje teksty nie należą do typowej fantastyki. Zawsze dostawałam odpowiedź, że są “za mało fantastyczne”, ale też wcale nie zależało mi na tym by utwory były mocno gatunkowe. Najczęściej są mieszanką obyczaju, weird fiction, surrealizmu i dramatu, więc chyba tu nie pasuję. ;)

 

Ale bardzo doceniam, że zostałam tu tak miło przyjęta. To jednak wyjątkowe miejsce w pisarskim świecie. <3

JPolsky,

 

Nie chciałam zanudzić na śmierć. ;) 

Ten limit słów jest okrutny, ale nie tłumaczę się, bo innym udało się wcisnąć w niego więcej akcji. To konkretna wskazówka, na co mam zwrócić większą uwagę by rozwijać swój warsztat. Dziękuję.

 

“…nie do końca akceptuje ten bunt cienia, skoro powinien się on do wszystkiego przyzwyczaić.”

 

Rozumiem Twoje spostrzeżenie, pozwolę sobie jednak nakreślić to, co chciałam przekazać (a nie udało mi się zawrzeć w tekście).

W mojej głowie Cień jest trochę symbolem niewolnika. Niewolnik z założenia nie chce przyzwyczaić się do opresyjnego traktowania przez swojego pana czy okrutnego życia. Właśnie dlatego gdy gasło słońce marzył o tym by ten “porządek świata” został zniszczony. I być może kiedyś, w świecie przedstawionym tutaj, nastąpi zmiana, a Kraina Cieni obejmie panowanie nad światem <złowrogi śmiech> i zapadnie przyjemny mrok. :)

 

Najczęściej są mieszanką obyczaju, weird fiction, surrealizmu i dramatu, więc chyba tu nie pasuję. ;)

 

Tak naprawdę nikt tu nie pasuje. To jest takie miejsce dla niedopasowanych.

 

entropia nigdy nie maleje

Cześć, 

W moim odczuciu tekst troszkę przegadany, ale przyjemny w odbiorze. Pomysł fajny i sprawnie rozpisany. Dla mnie wyszło ok ;)

Pozdrawiam,

Baska.Szczepanowska

 

Udało mi się przegadać, w tekście który ma w mniej niż tysiąc słów, taka ze mnie “zdolna” bestia. ;)

Niemniej dziękuję za odwiedziny i zostawienie komentarza. :)

Moon,

 

Udało mi się przegadać, w tekście który ma w mniej niż tysiąc słów…

W sumie jest tu trochę racji xd  pozdrowionka :)

 

Fajne, całkiem pomysłowe. Ponoć celowe znęcanie się człowieka nad cieniem trochę wytrąciło mnie z nastroju, ale w sumie to takie typowo ludzkie, niestety. Warsztatu się czepiać nie będę – coś tam można by dopracować, ale ogólnie jest nieźle. Przyjemnie się czytało :)

Spodziewaj się niespodziewanego

NaNa

 

Dziękuję za dobre słowa!

Jestem w tej nielicznej grupie, która uważa, że człowiek jest raczej z gruntu zły, stąd założenie, że nie szanowałby bytu, który według niego jest niżej w hierarchi. 

 

Co do warsztatu: rozumiem. To jest niekończący się proces samodoskonalenia. Jeśli przyjdzie Ci do głowy coś konkretnego, na co mogłabym w przyszłości zwrócić uwagę (i poprawić) to pisz śmiało. :)

 

 

Podoba mi się ten pomysł. Ładnie przedstawiłaś Cień i Człowieka. Dobrze piszesz, dziewczyno.

Bardzo udany debiut!

Pozdrawiam i życzę powodzenia w konkursie! <3

Bardzo dobry koncept. Trochę kojarzy mi się z filmem “To My”, ale jest przedstawiony oryginalnie i daje się w niego wczuć. 

Podoba mi się użycie zmysłów, w wymiarach, opisie światła i wrażeń. 

SaraWinter

 

Dziękuję za odwiedziny i tak miły komentarz. Spłonęły mi policzki! <3

 

Demotywacje

 

Cieszę się, że opowiadanie się spodobało i dostrzegłaś użycie zmysłów. :)

Nie znam filmu “To my”, choć nie mam pojęcia dlaczego, skoro reżyserem jest Jordan Peele (a uwielbiam jego film “Uciekaj!). Wpisuję na listę do obejrzenia w najbliższy rodzinny wieczór filmowy. Dzięki!

 

 

 

 

 

Szczególnie spodobał mi się ten początek, przedstawienie światłocienia jako wojny. Tworzysz ciekawy klimat, aż czuć ten żar i kojący chłód :) 

Powodzenia! 

E.

Przyjemnie się czytało :)

Przynoszę radość :)

 

CesarzowaMordoru

 

Szalenie miły komentarz, dziękuję! Trudno jest w tak krótkim tekście zawrzeć opis wojny która trwa od wieków oraz przedstawić różnicę w owych światach. Cieszę się, że udało się Tobie dostrzec w moim tekście ich zarys. Starałam się. :)

 

 Anet

 

Cóż mam rzec, przyniosłaś mi radość. Dziękuję. :D

Cześć :)

Pomysł ciekawy, ale niestety szort mnie nie porwał :( Piszesz ładnie, ale sama historia jakoś mnie nie zachwyciła. Może, gdyby dodać jakieś dialogi, odbiór byłby inny, ale to już typowo prywatne spostrzeżenie.

Pozdrawiam i życzę powodzenia w konkursie ;)

tegarsini pu taheerni tvaernnat

Ermirie 

 

Rozumiem. Myślę, że ciekawą rzeczą byłoby móc rozmawiać ze swoim cieniem. Chyba, że skończyłoby się to chorobą psychiczną… Heh. 

Dziękuję za poświęcony czas na przeczytanie i napisanie komentarza – doceniam. 

 

 

Fajny pomysł. Trochę zawiodło wykonanie, trochę zabrakło akcentu grozy w końcówce, gdy cienie się mszczą. A szkoda, bo potencjał był ogromny, pomysł bardzo ciekawy. Osobiście mogę doradzić powrócenie za jakiś czas do tego konceptu i spróbowanie napisania go raz jeszcze za jakiś czas, ale z bardziej wyczuwalną nutą horroru. Sądzę, że może wyjść z tego coś mocnego, więc… warto :-)

 

 

wilk-zimowy Dziękuję, za poświęcony czas i konstruktywną opinię!

 

Chwycę się tego “potencjał był ogromny”, wrócę do tego tekstu za jakiś czas i postaram się podkręcić element grozy.

 

A korzystając z okazji dziękuję też za antologię Granice Nieskończoności, w której znalazło się miejsce na moje (pierwsze opublikowane) opowiadanie. Redakcja z Tobą dała mi mnóstwo lekcji (między innymi te z ekonomii słownej), a dzięki Tobie uwierzyłam, że mogę pisać dalej. 

 

Pozdrawiam ciepło!

 

Lubię ten rodzaj fantastyki – rozgrywającej się w prawdziwym świecie, ale przybliżającej czytelnikowi jakiś ukryty wymiar rzeczywistości. Czysto literacko to też fajny zabieg, bo pozwala spojrzeć świeżym okiem na to, co traktujemy jako oczywistość i na co często nie zwracamy większej uwagi. A tutaj zjawisko cienia staje się punktem wyjścia dla światotwórstwa – mamy całą mitologię, odwieczny konflikt światła i mroku, niejednoznaczną relację między człowiekiem a jego cieniem (cieniem a jego człowiekiem?). Dobrym pomysłem było przyjęcie w narracji właśnie tej odmiennej, pozaludzkiej perspektywy.

Tekst nieco stracił na wykonaniu, bo całej historii przyglądamy się z pewnego dystansu, przez co zmagania człowieka i cienia angażują mniej, niżby mogły, a skakanie między mitologią a właściwą akcją wprowadza trochę chaosu. Ale pomysłami żonglujesz nieźle, trzymaj tak dalej. ;)

Dziękuję za udział w konkursie!

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

Bardzo fajny pomysł, nietypowe podejście do konkursu.

Ciekawostka: po angielsku i rosyjsku nasza “szara strefa” to dosłownie “cieniowa gospodarka”.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka