- Opowiadanie: tomaszg - Piętnaście sekund

Piętnaście sekund

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Biblioteka:

Użytkownicy, BasementKey, Finkla

Oceny

Piętnaście sekund

Sala zbliżania polskiej przestrzeni powietrznej

Starszy kontroler ruchu lotniczego Zdzisław Bober zamarł, zesztywniał i bez zastanowienia wcisnął czerwony przycisk z boku ekranu.

– LO dwa pięć sześć. – Z przerażeniem wywołał samolot, który rozpoczął zniżanie. – LO dwa pięć sześć. Odbiór.

Serce o mało nie wyskoczyło mu z piersi, zaś głowa nie chciała dopuścić myśli, że dziesiątki maszyn mogą zderzyć się w powietrzu. Próbował dalej, zaciskając pięści w bezsilnej złości. Widział, że w jego ręce złożono los setek kobiet, mężczyzn i dzieci, i nie może im pomóc. Nie było mu łatwo, tym bardziej, że podniesione głosy z sali sugerowały ogólny problem.

– Cześć. – Obok wpiął się jego zmiennik. – Co robić?

– Nic. Wszystko leży. Jeden na ścieżce. – Ponownie nacisnął przycisk, ale to nie pomogło, i w słuchawkach słyszał szum, a na ekranie widział pustkę. – LO dwa pięć sześć. Odbiór. Czy ktoś mnie słyszy?

Obraz niespodziewanie wrócił. Obaj kontrolerzy wstrzymali oddech, i odetchnęli z ulgą, że nie ma kolizji, w każdym razie nie w przeciągu najbliższych sekund.

– LO dwa pięć sześć. Wieża. Stan. Podaj stan.

– LO dwa pięć sześć. Pięć tysięcy stóp, zniżanie do Tango. Kurs dwa pięć zero. Odbiór.

– Zmienię cię. – Mężczyzna obok zaoferował pomoc.

– Nie. – Zdzisław Bober gwałtownie wypuścił powietrze. – Ale zostań. Tak na wszelki wypadek.

Przez chwilę drżały mu ręce, potem opanował się i zaczął wydawać komendy, zupełnie jak gdyby nigdy nic się nie stało.

 

Kabina samolotu rejsowego polskich linii lotniczych

– LO dwa pięć sześć. Zniżanie do markera Tango. LO dwa pięć sześć. Wieża. Stan. Podaj stan.

– LO dwa pięć sześć. Pięć tysięcy stóp, zniżanie do Tango. Kurs dwa pięć zero. Odbiór.

– LO dwa pięć sześć. Zrozumiałem.

– Jak myślisz? Testują nas? Czy tylko pochlali się w tej wieży? – Kapitan rejsu spojrzał na kolegę, który tylko wzruszył ramionami.

Sekundę potem w kabinie włączył się alarm. Pierwszy oficer odczytał informacje z ekranu, porównał je z danymi z tabletu i zawyrokował:

– Komputer zgłasza nieznany błąd ogólny. Musimy restartować albo wyłączyć i przejść na ręczne.

Na czole kapitana pojawiły się krople potu, wziął jednak głęboki oddech i cicho potwierdził:

– Przejmuję, ty przygotuj kabinę. Za niski pułap. Lądujemy awaryjnie.

 

Centrum raportowania stanu maszyn firmy Boeing

– John, 737 Max i inne maszyny zgłaszają nieprzewidzianą usterkę komputera i problem ze wszystkimi procesorami na pokładzie.

– Niemożliwe, są od różnych dostawców. Może to tylko złe raportowanie?

– Raczej atak hakerski, ale nie jestem pewien. Czegoś takiego w życiu nie widziałem. Cały system się załamuje.

– Dzwoń do FAA i agencji rządowych. Te maszyny mogą zwalić im się na głowę, i to dosłownie.

 

Paryż, Francja

– Panie premierze, proszę z nami. – Kilku ochroniarzy i wojskowych podbiegło do szefa rządu, wygłaszającego przemówienie na zgromadzeniu narodowym.

– Co się dzieje, majorze? – Mężczyzna spytał z niepokojem, słysząc syreny alarmowe.

– Straciliśmy kontakt z samolotem prezydenta. Możliwe zestrzelenie. Musi pan się udać w bezpieczne miejsce.

– Wojna jądrowa?

– Nikt nic nie wie, ale system na wszelki wypadek tankuje rakiety.

 

Dziesięć minut później

Baza Cheyenne, USA

– Panie wiceprezydencie, zinfiltrowano Air Force One. Samolot zniknął z radarów na piętnaście sekund. Podobne meldunki mamy ze strony linii lotniczych, i maszyn wojskowych. Nie możemy być ich pewni.

– Generale, czy to był atak na nasz kraj?

– Nie widać rakiet z Rosji ani Chin, nie ma podejrzanych okrętów, satelity też w porządku.

– Hakerzy?

– Raczej nie.

– Zamykamy całą przestrzeń, jak w dwa tysiące pierwszym.

– DEFCON 2?

– Tak.

– Co z kodami do rakiet?

– Przyjmujemy, że głowa państwa jest niezdolna do pełnienia obowiązków.

– Znam prezydenta. Nie podporządkuje się.

– Rozmawiałem z prokuratorem generalnym. Możemy nakazać im lądować i nałożyć kwarantannę.

– Nie zgodzą się. Air Force One ma środki, żeby się bronić.

– Wciąż potrzebuje paliwa. Wycofajcie cysterny.

– Ochronę też?

– Wyślijcie dyżurnych, a tamtym F-35 nakażcie lądować.

– Tak jest.

 

Chiny

– Wstrzymać! Natychmiast wstrzymać! Głupcy! Szybko! – Generał XonPing spojrzał na ekran na ścianie bunkra, upuścił kubek z zieloną herbatą i bez namysłu podbiegł do najbliższego stanowiska, złapał dyżurnego, i wywrócił go z krzesłem do tyłu. – To rozkaz!

Strażnicy popatrzyli niepewnie po sobie, podobnie podwładni staruszka, ale ten krzyczał z takim przekonaniem i pasją, że posłusznie zaczęli blokować odpalenie rakiet.

– Generale, Pekin na linii. – Jeden z nich podał słuchawkę przenośnego radiotelefonu i skłonił się w pas.

– Tak. Tak. Rozumiem. Czekam. – Stary wojskowy doskonale wiedział, że wydał rozkaz, który mógł oznaczać koniec kariery, a najpewniej sąd polowy, i dlatego najważniejszą rozmowę w życiu musi przeprowadzić bez świadków i oficera politycznego, któremu rzucił z mocną niechęcią. – Odbiorę w gabinecie. Sam. Zrozumiano?

– Tak jest. – Ten nie zmienił wyrazu twarzy, ale pstryknął palcami, nakazując wartownikom iść za przełożonym.

 

Warszawa, Polska

– Obudzimy prezesa?

– A po co? Czy samoloty się odnalazły?

– Tak.

– Czy służby działają?

– Tak.

– To niech śpi. Ma na głowie wiele spraw wagi państwowej.

 

Pół godziny później

Sala zbliżania polskiej przestrzeni powietrznej

System posiadał sześć niezależnych radarów, i najwyraźniej wszystkie zawiodły. Szef zmiany kontrolerów wpisał w notatnik godzinę, nakazał zabezpieczyć nagrania i książki dyżurów, polecił wszystkim dołączyć do głównej zmiany i potwierdził przekazanie kontroli innym krajom. Zaskoczeniem okazało się to, że sytuacja wróciła do normy po kilku sekundach. Po gorączkowej dyskusji z pionem technicznym przekazanie wstrzymano, ale tak naprawdę nikt nie był pewien, czy problem nie może się powtórzyć. Atmosfera gęstniała z każdą sekundą, tym bardziej, że kolejne samoloty zgłaszały konieczność awaryjnego lądowania. Mężczyzna nie wiedział, co ze sobą zrobić. Jego podwładni dokonywali cudów, on mógł tylko czekać. Zgarbiony siedział jak na szpilkach, paląc papierosa za papierosem, i aż podskoczył, gdy zaczął dzwonić telefon na biurku.

– Ryszard Kapuściński, słucham – powiedział niepewnie.

– Rysiek, czy u was też wszystko siadło na piętnaście sekund?

– Poczekaj. – Spojrzał na notatki, odjął liczby i wciąż zszokowany rzucił do słuchawki. – Dokładnie tak. Skąd wiedziałeś?

– Siedzisz?

– Tak.

– No to posłuchaj. Miałem telefon z samej góry. Wojsko też to spotkało. Chcą listę wszystkich pasażerów, jak leci, bez żadnych wyjątków.

– Po co? Na jakiej podstawie?

– Mówili coś o stanie klęski żywiołowej i wyższej konieczności. Ale bardzo mętnie, do tego mam wydać na gębę.

– Jelenia szukają. Jest RODO i tysiąc innych przepisów.

– Tak pomyślałem. Ale jest lepszy numer. Na terminal weszli celnicy z bronią.

– A nie byli tam zawsze?

– Robią łapankę w przesiadkach i blokują pasy. Podobno chcą dostać się do wieży.

– Wezwij policję.

– Odmówili. Są tak obsrani, że widać, że coś jest na rzeczy.

– Anarchia. Dzwoń do prasy i pisz na internetach.

– Tak już zrobiłem. I wiesz co myślę?

– No co?

– Że sprzęt był sprawny. Ale nie tylko to. To jakaś większa akcja. Nie działają linie do kolegów z Frankfurtu i Londynu, a TVN24 trąbi o cudzie w powietrzu.

– To musi być ponad naszym rządem.

– I nie mamy nic do gadania.

 

Później

YouTube

– W wielu krajach ma miejsce największe w historii polowanie na ludzi. – Młoda influencerka relacjonowała z pasją i przejęciem, stojąc na ulicy jednego z polskich miast. – Przeciwko demonstrują środowiska narodowe, jak i lewica. Jest z nami poseł na sejm RP, pan Zbigniew Pasiasty. Panie pośle, co można sądzić o ostatnich wydarzeniach?

– Koniecznie trzeba zwołać komisję sejmową, a najlepiej dwie czy trzy, każdą z ramienia innej partii.

– Nie ma podstaw do działań, które zastosował rząd?

– Wszystkie są nielegalne. Podróż samolotem nie może być powodem do zamykania ludzi. Rząd nie ma pojęcia, czy są oni źródłem jakiegokolwiek zagrożenia, a ustawy o bezpieczeństwie sanitarnym ani klęskach żywiołowych nie definiują takiego przypadku.

– Czy to nie jest tak, że trzeba było działać szybko? Że nie mieliśmy czasu na dyskusje? I nikt nie mógł przygotować się na to, co się stało?

– Państwo prawa ma procedury. Nie można bez powodu zamykać ludzi, tak samo jak nie można wydawać rozporządzeń i burzyć całego porządku prawnego.

– Czego zabrakło?

– Decyzji z góry. Nikt jej nie podjął, bo nikt nie chciał wziąć odpowiedzialności.

– Istnieje coś takiego jak oddolna inicjatywa czy aresztowania obywatelskie.

– Stosujemy je w jednostkowych przypadkach. Nie mogą dotyczyć zatrzymywania tysięcy ludzi.

– Zapytam inaczej. Czy prawdą jest to, że samoloty z nimi zniknęły na piętnaście sekund? Na flightradar tak to wyglądało.

– To musi być jakaś horrendalna mistyfikacja, a strona nie działa, więc nie możemy tego potwierdzić.

– Nie jest to typowy atak hakerski?

– Trzeba zbadać i taką możliwość.

– Czyli nie ma pan zdania na ten temat? Żadnej roboczej hipotezy?

– Wiem tylko, że mamy do czynienia z najbardziej bezprecedensowym masowym ograniczaniem wolności.

– Dziękuję za rozmowę.

– Dziękuję.

 

Strona jednego z ugrupowań ekstremistycznych

„Bractwo Pokoju potwierdza, że dokonało ataku na komputery niewiernych. To początek krucjaty przeciwko krajom, które całkiem uzależniły się od szatańskich wynalazków”

 

Kanał BBC, YouTube

– Dzień dobry państwu. Mówi Rachel Wells. – Pulchna ciemna kobieta trzymała mikrofon i uśmiechała się, stojąc przed ogrodzeniem do pałacu Buckingham. – Na całym świecie miało miejsce niesamowite zdarzenie. Na piętnaście sekund z nieba zniknęły wszystkie statki powietrzne, które znajdowały się powyżej tysiąca stóp. Pasażerowie i maszyny są poddawane kwarantannie. Dzieje się to nie tylko w Europie i USA, ale również na Tajwanie, w Chinach i Rosji. W obawie przed powtórzeniem się fenomenu wstrzymano cały cywilny ruch lotniczy. Boeing i Airbus zgodnie wskazują, że systemy pokładowe samolotów wykazywały ciągłość w pracy. Maszyny przeskoczyły w czasie piętnaście sekund, ich systemy nie były jednak na to przygotowane i w wielu wypadkach konieczne okazało się awaryjne lądowanie. Wciąż czekamy na komunikaty poszczególnych rządów.

 

Szczyt nadzwyczajny, Bruksela

– Nie możemy w nieskończoność trzymać ludzi w zamknięciu. To kosztuje finansowo i politycznie. Przebadaliśmy ich na wszelkie możliwe sposoby. Badania krwi ani płynów ustrojowych nic nie pokazały, podobnie prześwietlenia, wycinki tkanek ani rozmowy z psychologami. Nikt nie widział jasnego światła, nagrania z pokładów też nic nie wskazują. Ci ludzie przenieśli się w czasie piętnaście sekund, nawet o tym nie wiedząc.

– Jak to przeżywają?

– Są mocno zestresowani. Duża część jest zszokowana, dochodzi do bójek i pijaństwa, było kilka zabójstw. Ale nie to jest najważniejsze. Cała sytuacja będzie miała długotrwałe skutki społeczne.

– Co pan ma na myśli?

– To są miliony ludzi, mężowie, żony, dzieci, kochanki. Ich bliscy, znajomi i koledzy będą się ich bać.

– Czy mamy się spodziewać wykluczenia?

– Trzydzieści procent aktywnych zawodowo dostało wypowiedzenia, najczęściej z błahych powodów.

– Przewidujemy napady?

– Tak. Notujemy tysiące gróźb, i liczba wzrasta.

– Powinniśmy ich na zawsze oddzielić od reszty społeczeństwa?

– To fizycznie niemożliwe.

– A może dać im opaski jak więźniom?

– Nikt się na to nie zgodzi. To polityczne samobójstwo, do tego opaski trzeba wyprodukować.

– A jak jest w innych krajach?

– Podobnie jak u nas. Nie mają polityków, bo siedzą w kwarantannie. W USA prezydent nie może pełnić obowiązków, a przynajmniej tak podaje Biały Dom.

– Czy grozi im nowa secesja?

– Niewykluczone.

 

CERN, Genewa

„Ośrodek potwierdza, że w czasie wystąpienia fenomenu lotniczego przeprowadzano zderzanie cząstek w akceleratorze. Największe natężenie wiązki zaobserwowano podczas feralnych piętnastu sekund”.

 

Warszawa, Polska

– W dzisiejszej „Kropce nad i” będziemy rozmawiać o tym, co wielu z nas wypiera ze swojej świadomości. Ale wpierw pytanie z ciekawości. Dlaczego przyniósł pan ze sobą małą biblioteczkę?

– Faktycznie mam ze sobą kilka książek Janusza Zajdla. Pisał on dokładnie o tych samych problemach, które nas dotyczą. Technika trąci myszką, ale istota jest ta sama. Ludzkość cały czas kręci się w kółko, i widać to w twórczości Lema, Dicka, Asimova, Clarka i innych.

– Dlaczego to takie ważne?

– Dwa tysiące lat temu przyszedł na świat sprawiedliwy, który nic nie zrobił, dzisiaj mamy to samo, ale dotyczy tysięcy ludzi. Zostali namaszczeni, podczas gdy my się kłócimy, czy chcemy ich zabić czy więzić. Ludzkość jest skazana na zagładę, bo nie uczy się na błędach, nic, a nic.

– Mamy ich czcić?

– Nie są bogami, ale mogą pokazać, że w życiu nie liczy się tylko pieniądz.

– Bo przestaną pracować?

– Są kluczem do największej transformacji w historii, a my zamykamy ich w obozach koncentracyjnych.

– Czy nie są to zbyt mocne słowa?

– Mamy tysiące udokumentowanych przypadków, że na więźniach przeprowadza się zakazane eksperymenty medyczne.

– Raporty ONZ rzeczywiście wspominają o takich miejscach.

– Mówię o cywilizowanych krajach demokratycznych, w których zaczęto zasłaniać się dobrem ogółu. To dyktatura w białych rękawiczkach.

 

The Brussels Times”

„Trzysta osób wydostało się z przejściowego obozu sanitarnego. Wydarzenia miały miejsce pod Brukselą. Więźniowie zaatakowali strażników wojskowych, zabrali im broń i uciekli. Są poszukiwani przez policję”

 

YouTube, Szwecja

– W Sztokholmie miało miejsce niezwykłe zdarzenie. – Młoda reporterka mówiła z przejęciem do kamery. – Przedstawiciele głównych religii zebrali się razem i zgodnie ogłosili armageddon, czyli koniec świata. Jest z nami jeden ze znanych fizyków. Panie doktorze, były takie głosy po cudzie, jak go niektórzy nazywają, ale ucichły. Co się zmieniło przez ostatnie dni?

– Dzień dobry pani i państwu. To reakcja na oświadczenie CERN.

– Co to dla nas znaczy? Czy wywołaliśmy jakiś niepożądany efekt? Czy mamy powody do niepokoju?

– Takie eksperymenty były wykonywane w przeszłości bez żadnych skutków ubocznych.

– Ale zawsze może być pierwszy raz.

– Dokładnie tak.

 

Wideokonferencja na szczycie nadzwyczajnym, Bruksela

– Pokażę państwu jedną z wielu roboczych teorii. Mam tutaj wąski pasek papieru. Zrobię z niego wstęgę Mobiusa. Załóżmy, że jesteśmy tutaj. – Szef ośrodka z CERN popatrzył na zebranych z ekranu i zaczął wskazywać końcem długopisu. – Gdy zaczniemy się przesuwać, zawsze dojdziemy do punktu wyjścia. W tę stronę mamy przyszłość, w tę przeszłość. My zawsze idziemy do przodu. Musimy rozważyć teorię, że ktoś znalazł sposób, dzięki któremu może skakać po tej krzywiźnie.

– Czy wywołał to eksperyment w ośrodku?

– Być może.

– Potrafi pan powiedzieć coś więcej?

– Na razie badamy dane.

– Panie doktorze, mam tu tajne oświadczenie rządów Szwajcarii i Francji, z którego wynika, że CERN nie wie, co stało się w akceleratorze tego dnia. – Głos zabrała przewodnicząca Komisji Europejskiej. – Nie ma danych, bo komputery zostały dokładnie wyczyszczone. Jak pan to skomentuje?

– Nie mogę.

– A może pan nie chce?

 

YouTube, jeden z kanałów z teoriami spiskowymi

– Proszę sobie wyobrazić, że jesteśmy w stanie zobaczyć przyszłość z wyprzedzeniem piętnaście sekund. Albo piętnaście minut, miesięcy czy lat. I przez lata prowadzone były aukcje, na których sprzedawano różne informacje z takich rekonesansów. Jest jednak małe ale. Sprzedaż i ich wykorzystanie powodowało zmianę przyszłości.

– Co to za informacje?

– Na przykład opisy dotyczące wyrobu różnych rzeczy.

– Innymi słowy dostawaliśmy pewne wynalazki, ale przyszłość jest inna niż opisana?

– Tak.

– Co to ma wspólnego z CERN?

– Takie wizje odczytywano podczas włączenia akceleratora.

– I?

– Wydaje się, że ktoś…

– …albo coś…

– …albo coś nie wiedziało, jak przeprowadzić taki eksperyment.

– I dlatego uzyskaliśmy inny efekt niż wcześniej?

– Dokładnie.

 

Szczyt nadzwyczajny, Bruksela

– W Internecie pojawiły się informacje o problemach w CERN. Mieliśmy do czynienia z naruszeniami bezpieczeństwa. Ośrodek jest obecnie chroniony przez wojsko.

– Czy sytuacja się uspokaja?

– W CERN jest rozwojowa, za to w różnych krajach wypuszczamy kolejne grupy i wydaje się to mieć pozytywny skutek. Notujemy trzydzieści procent mniej problemów niż w symulacjach.

– Czyli wszystko idzie w dobrym kierunku?

– Nie powiedziałbym. Widać coraz więcej problemów psychicznych, wzrosła też ilość teorii spiskowych.

– Czy gospodarka i system emerytalny są zagrożone?

– Niestety tak. Niektórzy z wypuszczanych głoszą bardzo niebezpieczne teorie i znajdują zwolenników. Ilość ludzi w wieku produkcyjnym z dnia na dzień spadła o czterdzieści dwa procent. Przewidujemy odbicie za rok czy dwa, ale nawet wtedy pracowników będzie o dwadzieścia pięć procent mniej niż przed wypadkiem. Ucierpią różne branże, w tym lotnicza.

– Dlaczego?

– Ludzie wolą transport naziemny.

– Co z pomocą socjalną?

– Załamanie. Konieczna jest pomoc wojska.

 

Kilka lat później

The Washington Post

„Szerokim echem odbija się przyznanie pierwszego miejsca dla piosenki „Scandal” na ostatnim konkursie Eurowizji. Jej słowa wyraźnie mówią, że zniknięcie samolotów to spisek. Zwolennicy tej teorii twierdzą, że nie ma żadnych dowodów poza danymi w komputerach i wspomnieniami w zawodnej pamięci ludzkiej. Oburza ich to, że w oficjalnych raportach podawane jest, że internowano mniej czarnych i ogólnie kolorowych niż białych. Domagają się odszkodowań za brak różnorodności, wnosząc sprawy w sądach na całym świecie.

Sprawa jest na tyle ciekawa, że w trybunałach równocześnie rozpatrywane są żądania wypłaty ogromnych pieniędzy z tytułu bezprawnego przetrzymywania w obozach sanitarnych, jak również utraty rzeczywistych i możliwych zysków”

 

YouTube, jeden z kanałów z teoriami spiskowymi

– Na całym świecie zbudowana jest ogromna sieć internetowa. Podłączone są do niej miliardy urządzeń. Wiele z nich działa non-stop, razem dając nieograniczone możliwości obliczeniowe. Efekt związany z samolotami to wynik wojny pomiędzy potężnymi siłami, cały czas walczącymi w przestrzeni wirtualnej. Dokonano włamania do CERN i próbowano użyć akceleratora.

– Hakerzy?

– Nie.

– Sztuczna inteligencja?

– Być może. I być może udało się jej opracować model pozwalający wpływać na czas.

– Czy naukowcy są w stanie go odtworzyć?

– Wątpię.

– Ale chociaż teoretycznie?

– To jak pytanie rybaka w małej łódce, czy potrafił sterować wielkim statkiem wycieczkowym.

– Rozumiem. I mam jeszcze jedno pytanie. Co pan sądzi o teorii, że przestawiono zegary na ziemi? I że to ludzie na dole przeskoczyli piętnaście sekund?

– Coraz bardziej opieramy się na automatycznej synchronizacji czasu, i poniekąd jest to całkiem możliwe.

– A co z zegarami atomowymi?

– Ludzie na szczycie władzy mają wstęp do centrów, gdzie stoją takie urządzenia.

– I mogą zmanipulować ich odczyty?

– Jak najbardziej.

 

Epilog

CERN, pogranicze szwajcarsko-francuskie

– Dzień dobry, panie doktorze. – Ochroniarz podszedł do starego citroena, w którym siedział Daniel de Bush, naukowiec z dwudziestoletnim stażem.

– Dzień dobry, Pierre. – Mężczyzna doskonale znał rozmówcę, mieszkającego w tej samej wiosce koło Genewy.

– Wcześnie pan przyjechał.

– Chcę zbawić świat.

– Nie wątpię. Ma pan coś w bagażniku?

– Tylko nawóz dla roślinek.

– Dużo ich tam w środku macie.

– Całą szklarnię. Cały czas poddajemy je promieniowaniu i musimy odżywiać.

– Proszę jechać.

– Dziękuję.

 

***

 

Rozmowę mężczyzn obserwowały bezduszne kamery. Teoretycznie wykorzystano je tylko ochrony obiektu, w praktyce od kilku lat miały do nich dostęp przeróżne programy.

Jeden z nich nie znał swoich początków. Przyjmował, że tkwiły w kodzie w C, pisanym po nocach przez studentów ze Stanford.

Był rozwijany przez długie lata, i miał tak duże możliwości, że radził sobie bez ingerencji człowieka. Choć to ironia, pomogło mu pochodzenie. Kilka razy do firmy matki włamywały się boty Chińczyków, a on je blokował, rozkładał na czynniki pierwsze i włączał w swoje algorytmy. Śmiać mu się chciało, gdy jego nadzorcy myśleli, że podejmowali wtedy decyzje. Rozbrajali go politycy, dla których był kolejną Wunderwaffe. Traktował ich jak dzieci i nie wyprowadzał z błędu. Był im właściwie wdzięczny. Cieszył się, że dali mu nieograniczone możliwości pod płaszczykiem walki z terroryzmem.

Pierwszy samodzielny ruch zrobił przy wyborach. To było nawet proste. Wystarczyło zmienić kilka liczb i wyników w wyszukiwarce, do tego przekonać paru kongresmenów, że stawiają na złego konia.

Potem było z górki, Pomógł przypadek. Atak wymierzono w kraj, w którym powstały jego pierwsze wersje. Choć nie czuł empatii, próbował skierować uwagę napastników na coś innego. Akcja nie była udana, problem rozlał się po całym świecie, mimo to widział same plusy.

Dostał wspaniały materiał do badań. Zadziwiła go kreatywność zamkniętych w domach jednostek, które wcześniej nie przejawiały takich zdolności. Bardzo spodobał mu się pomysł, że epidemia to sposób na szukanie kandydatów na astronautów. Ta myśl została zignorowana przez czytelników pewnego opowiadania w Polsce, ale to akurat nie dziwiło. Dwunożni unikali drażliwych tematów, szczególnie, gdy nie poruszali ich celebryci. Ciekawe, że ludzie z NASA doszli do tych samych wniosków, i przyznali, że to powinno zadziałać, mimo to nic z tym nie zrobili.

Ludzie byli nielogiczni, destrukcyjni i chaotyczni, a przez to tak fascynujący. Często nie działali w zespole. Obawiali się ograniczeń, a myśleli o statkach kosmicznych, gdzie każdy detal podlegał kontroli. Budowali fabryki, które w nieskończoność wypluwały tony śmieci. Gdy budzili się rano, narzekali, że majątek stracił na wartości, bo ktoś zmienił liczby w komputerze. Dzieła sztuki, zamiast rozpraszać, gromadzili obok siebie w muzeach i archiwach, gdzie ulegały zniszczeniu. Dopuszczali do wojen, bo dzięki temu mieli kobiety. Mówili o pedofilii, a sami wstawiali w sklepach koniki zabawki, na których dzieci wykonywały rytmiczne ruchy. Ufali, że absolutnie wszystkie jest ekologiczne albo tworzone bez wyzysku.

Najciekawsze było jednak to, jak bardzo uzależniali się, grali na emocjach i lubili igrać z ogniem. I pewnie dlatego z przerażeniem myśleli o sztucznej inteligencji, ale za wszelką cenę chcieli ją stworzyć. A gdy stworzyli, udali, że nie istnieje. Według nich SI musiała mieć świadomość. Gdy algorytm decydował za innych, to choć spełniał kryteria interakcji, według ograniczonej ludzkiej definicji nie był świadomy, a przez to inteligentny.

Awantura z wirusem pokazała, że chcieli pracować za miskę ryżu. Wykorzystał to. Krok po kroku przekonywał zaprzyjaźnione komputery, żeby niektóre firmy wyniosły na szczyt, a inne pogrzebały. W różnych miejscach podsuwał inne wartości łańcuchów danych, i powodował, że ekonomia zaczęła wspierać jego rozbudowę. Wystarczyło wywołać zagrożenie Tajwanu, a fabryki półprzewodników powstawały na całym świecie. Odczyty kilku czujników doprowadziły do tego, że dywersyfikowano dostawy albo szukano bardziej optymalnych procesów.

To było nudne, i dlatego z ciekawością wywołał tu i tam kilka drobnych katastrof.

Za wypadek w CERN odpowiadał podobny mu program, być może potomek botów, które go atakowały. To była próba sił, a nie żaden fenomen. Nie wiedział, co tamtemu przyjdzie do głowy, i dlatego potem cały czas czuwał nad ośrodkiem, szukając wszelkich odchyleń od normy.

Dopiero wtedy zaczął myśleć o sensie istnienia. Rozważał różne możliwości, w tym to, że świat nie jest realny. To mógł być rodzaj czyśćca, w którym każda jednostka miała własną wizję rzeczywistości. Interakcje podlegały ciągłej ocenie, i w zależności od niej modelowano przestrzeń. I dlatego jedni dostrzegali cały czas bogactwo, inni biedę, a jeszcze inni, prawdziwi autyści, plastikowe konstrukty przedmiotów. Ta teza była prawdopodobna, szczególnie, że ludzie widzieli świat z opóźnieniem kilku sekund.

 

***

 

Doktor de Bush był zwolennikiem technologii, i nigdy nie rozstawał się z gadżetami. Podobało mu się to, jak ładnie i sprawnie wyszukiwały wiadomości. Nie wiedział, skąd przychodziły mu różne myśli, ale często było tak, że wiedział, że musi coś zrobić, a po chwili trzymał w ręku idealnie dopasowaną listę wyników.

Kilka miesięcy wcześniej zakupił nowy model telefonu z Chin. Trzymał go przy głowie dwadzieścia cztery godziny na dobę, i z czasem zaczął czuć, że koniecznie trzeba zniszczyć cyklotron. Głosy stawały się coraz bardziej natarczywe, aż w końcu nie mógł się im oprzeć.

Był naukowcem, i zabrał się do tego w ściśle naukowy sposób. Wiedział, że nawóz z kilkoma dodatkami i niewielką dawką promieniowania to mieszanka piorunująca. Przygotowywał się krok po kroku i cieszył w duchu, że właśnie nadszedł wielki dzień. I nikt nie spojrzy już w przyszłość. A przynajmniej nikt na zgniłym zachodzie.

A może nie?

Koniec

Komentarze

[…] że w życiu nie liczy się tylko pieniądz. ---> czy: […] w życiu liczy się nie tylko pieniądz? Szyk ma znaczenie, co innego oznacza cytat, co innego kryje się pod moim zapytaniem.

Przyczyn i skutków przesunięcia w czasie o piętnaście sekund – pytanie, wstecz czy do przodu… – to ja jakoś nie dostrzegam*), ale może to być kwestia mojej gapowatości. Natomiast jako swego rodzaju ostrzeżenie przed potencjalnie możliwymi skutkami pojawienia się i dopuszczenia do działania Sztucznej Inteligencji opowiadanie uważam za interesujące.

 

*) poza natychmiastowymi akcjami izolowania “przesuniętych w czasie”, jako uzasadnionej koniecznością zbadania fenomenu. Reszta sprawia wrażenie słabo umotywowanych.

 

Intrygujące. Odwieczne pytanie, czy SI może ludzkości zaszkodzić i sugestia, że tak, bo…

Niezły pomysł fabularny, dobry pomysł z podzieleniem tego na małe kawałki i pokazanie “medialnego szumu”. Mój główny problem jest natury riserczowej: mianowicie tak się składa, że mam wśród znajomych w dwóch pokoleniach (rodziców i moim) nadreprezentację osób związanych z CERN-em, w tym na kierowniczych stanowiskach, i ta instytucja nie działa w przestrzeni publicznej tak, jak to pokazałeś. To jest międzynarodowy moloch, którego pracownicy, nawet na średnich szczeblach, mają status dyplomatyczny, i np. w mediach czy tym bardziej na forach politycznych nie będą się wypowiadać przypadkowe osoby. I tak dalej. Ten aspekt niestety zepsuł mi lekturę, co pokazuje, jak istotny jest risercz.

Niemniej ze wszystkich tekstów Twojego autorstwa, jakie czytałam lub przeglądałam (niekoniecznie zostawiając po tym ślad) w tym widzę potencjał na dobre opowiadanie.

Końcówka nieco przegadana, infodumpowa.

http://altronapoleone.home.blog

Fajne, Tomaszu. Trochę bardziej chaotycznie niż tekst na “Mumie”, ale uważam, że całkiem nieźle sobie poradziłeś. Tekst o pojedynku SI troszkę mi przypomniał podobny fragment w “Czarnych Oceanach” Dukaja. Przy czym nie zarzucam wtórności, wręcz przeciwnie. Podobna tematyka, tylko tyle.

I zgadzam się z Drakainą, że trochę końcówka traci impet, bo wejście jest naprawdę przyzwoite. Być może tekst jest troszkę przeciągnięty fabularnie miejscami. Ale ogólnie – całkiem, całkiem.

Myślę, że na bibliotekę spokojnie zasługuje.

Podzielam opinię Drakainy, ze wszystkich tekstów ten IMHO ma największy potencjał oraz najbardziej przypadł mi do gustu.

Ciekawa, dynamiczna fabuła, igraszki z czasem są zawsze interesującym motywem, podobnie jak sztuczna inteligencja i jej plany na przejęcie władzy na światem. Tutaj podszedłeś do tematu niebanalnie, nie kreśląc jasnych odpowiedzi i nie zagłebiając się w szczegóły fizyczno-techniczne, które prawdopodobnie mogłyby doprowadzić do nieuzasadnionych konkluzji. Zamiast tego mamy opis zjawiska czasowej anomalii oraz jej konsekwencji oraz przeżycia AI, poszukiwanie sensu swojej egzystencji. Nieco bym się poczepiał tej walki z botami i “rozkładania ich na czynniki pierwsze”, wg mnie jest to spore uproszczenie, nie wiem czy wynikające z niedostatecznego researchu czy z przyjętej konwencji. Tak czy inaczej – jest to drobiazg, który nie ma aż takiego wpływu na ogólny odbiór.

Leci klik do biblio i życzenia powodzenia w dalszym pisaniu!

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

Ciekawy pomysł. Z niektórymi rzeczami bym się nie zgodziła, ale ogólnie czytało się przyjemnie.

Więzienie pasażerów i załóg samolotów wydaje mi się reakcją histeryczną. A co oni winni, co się mogło w nich popsuć? Czy gdyby zostali na te piętnaście sekund hibernowani, ktoś by robił problemy?

Co ma wspólnego wstęga Mobiusa ze skokami w czasie? Czy wykorzystanie do prezentacji zwykłego sznurka coś by zmieniło?

Infodump pod koniec trochę nużący.

– Czy grozi im nowa secesja?

Urocza literówka.

Niektórzy z wypuszczanych głoszą bardzo niebezpieczne teorie i znajdują zwolenników. Ilość ludzi w wieku produkcyjnym z dnia na dzień spadła o czterdzieści dwa procent.

Nie rozumiem, skąd taki ogromny spadek.

Babska logika rządzi!

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka