- Opowiadanie: LabinnaH - CZY DOSTANĘ KANAPKĘ

CZY DOSTANĘ KANAPKĘ

TO SIĘ WYDARZYŁO, OTOCZYŁO, PRZYLGNĘŁO – i wiesz, że mu nie umkniesz.

Zniszczy twoją wolę, umysł, zmysły, odczuwanie. 

Boisz się zaszczepienia ci DOZGONNEJ NIEMOCY – NIE CZYTAJ TEGO SZORTU, BŁAGAM!!!!!!

- tagi wiedzą, co trzeba...

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Biblioteka:

BasementKey, Użytkownicy V

Oceny

CZY DOSTANĘ KANAPKĘ

„Czy dostanę kanapkę?” – łakome, krótkie zdanie dotarło do mnie podczas jazdy metrem, w miejsce gdzie od lat samotnie wypoczywam, filozofuję i marzę. Sam ze sobą! Sam na sam! Pytanie jak pytanie, zadane komuś obok lub przeczytane na głos w wieczornej gazecie. Nie, to nie do mnie. Wydawało mi się.

Jednak wygłodniały tekst powtórzył swój atak. 

Mimo zmęczenia odwróciłem się w ciasno otaczającą mnie przestrzeń. Uszy napotkały dźwięk, a nozdrza zapach. Duże, ciemne i pragnące zdobyczy oczy wwiercały się w moją twarz. Nie poruszały się ani oddalały, były i trwały. Nakazywały odczuć, że pragnienie zaspokojenia głodu jest żądzą, agresją, natychmiastową furią. Terroryzowały, nie dając wyboru.

Wiedziałem. Padło na mnie. Przez długi czas życie toczy się szczęśliwie i bezpiecznie, a nagle pojawia się coś, co cię otoczy, przylgnie, poszarpie wolę, umysł i odczuwanie. Wtedy wiesz, że musisz zareagować nawet jeśli jest szalone, bo inaczej…

– Zgoda – odpowiedziałem w przestrzeń – zapraszam do domu. Zjesz coś i możesz iść ku niegłodnej już przyszłości.

Wysiedliśmy, a głos, który nie stawał się kimś, podążał gdzieś za mną. Nie oglądałem się. Ma wejść, dostać, zjeść i wyjść. Więc – klucz, klatka, winda i moje królestwo. On… wszedł i usiadł, bo zapadła cisza. Ech, jestem sam. Przyśniło mi się, często ucinam drzemkę w metrze.

Wracając z łazienki, kątem oka zauważyłem, że pozostawiona na stoliku poranna część kanapki zniknęła. O.K., – dostało, co chciało, zjadło i wyszło.

Nie byłem głodny i położyłem się na własnej, adorowanej, sapce-kanapce. Nazywam ją tak pieszczotliwie, gdyż nie sprawia mi przykrości, nie zwodzi i miło tuli do snu. Bez złych omamów, bez bólu nóg, karku czy głowy. Zawsze obok, miękka i ciepła. I nigdy się nią z nikim nie podzielę. Ani z gościem z prowincji, który niespodzianie o północy mógłby się pojawić, mówiąc – przepraszam stary, ale wszystkie miejsca w hotelach były zajęte. Ani na krótki czas z kimś dawniej bliskim. No dobrze, z bardzo bliskim, być może…

 

Będąc na granicy snu – a ton głosu nie był tak grzeczny, jak poprzednio –zdecydowanie zbyt blisko ucha usłyszałem:

– Czy dostanę kanapkę?

– Tę, na której teraz wypoczywam? Boże…!

Gdyby zapytał – „Czy dostanę się NA kanapkę?”, to owszem, z grzeczności posunę się, by dać miejsce… A z rana zobaczymy, jaka płeć tuż obok się umościła i pogadamy, co z tym ciężarem na teraz lub resztę życia zrobić. Jednak głośne i natarczywe: „Chcę JĄ, natychmiast!”, głęboko mnie poruszyło. Decyzje losu wypełniają się do końca. Czy jednak muszę tak gwałtownie podejmować decyzje? Muszę i chcę.

Klucz, winda, parter, drzwi. Bez namysłu wytaszczyłem nie „moją, pełną czułości”, tylko, „jakieś coś tam” na podwórze. Ostatni raz na nią spojrzałem i, z uszami zatkanymi palcami żeby nie słyszeć własnych wrzasków, łokciem otworzyłem windę, niedomknięte drzwi ciałem i znalazłem się w nareszcie bezpiecznym miejscu dalszego bytowania. 

Byłem wściekły i głodny. Co było, skończyło się. Od teraz mogę żyć spokojnie i jak uwielbiam, samotnie. Och, jak dobrze!

Przed jedzeniem, z radości i – żeby lepiej smakowało, powiedziałem do siebie, lekko podśpiewując: Wziąć żółte masełko i świeżą szyneczkę, położyć spokojnie na chrupką bułeczkę, usiąść w foteliku, przy stoliku…

Otworzyłem drzwi lodówki. Na samym brzegu, żebym mógł ją od razu zobaczyć, leżała pognieciona kartka z rozedrganym, coraz bardziej nienasyconym napisem: Czy dostanę kanapkę?

Och, nie, nie, nie. Nic nigdy i nikomu, aż do końca moich dni.

O drugiej w nocy, postanowiłem wyrzucić zbrukaną lodówkę. Wytargałem ją na podwórze, powrót i zaryglowanie drzwi. Zawrzało mi w głowie, zakołowałem się i wewnątrz zatrzasnąłem. Zbyt dużo się na mnie zwaliło. Zacząłem chodzić dookoła pokoju, szybko oddychać, sam do siebie mówić, płakać i wrzeszczeć.

Po jakimś czasie, sam nie wiem, dlaczego, gdzieś wewnątrz objawiła się niezwykła jasność i kojący spokój… Usłyszałem mój piękny, czysty, ku niebu śpiewany, pełen zachwytu nad wolnością bycia samemu śpiew – chyba jakoś taaak:

Jak spać nie ma, na czym i jeść nie ma co,

to, to co było i aż tak zmęczyło,

już mnie nie zechce, och nie, nie, nie, nie.

W sklepie kupię, w sklepie zjem, w sklepie ciepło, pod nim śpię.

Kanapka, pka, pka, na, na, na, na.

Sam ze sobą, sam na sam,

sam ze sobą, mniam, mniam, mniam,

mniam ze sobą,

mniam sam mniam,

sam, sam, sam,

saaaaaam…

 

Koniec

Komentarze

Hej!

Nie jestem pewien, co napisać. Prawdopodobnie nie jestem najlepszym znawcą strumieni świadomości dlatego trudno mi ocenić jakość tej konkretnej strugi, a może strużki. Na pewno rzuca się w oczy natarczywy, obsesyjny charakter narracji (i głównego bohatera), ale czy to jest fantastyka? Czy tylko zapis monologu wewnętrznego jakiegoś obsesjonata (nie byłem pewien, czy istnieje takie słowo). Porozmawiajmy więc o tym, co mamy, o nastroju groteskowo-absurdalnym. Doceniam grę z homonimicznym skojarzeniem, myślę, że to bardzo sprytny i nie taki wcale łatwy w wymyśleniu zabieg, nadaje tekstowi jeszcze bardziej posmaku schizofrenii. Na tym tle wyrastają nieoczekiwanie głębsze przemyślenia, nie tylko natury gastronomicznej, co zgoła egzystencjalnej. Czyżby kanapka była i metaforą? Może i tak, uznajmy więc, że to nasza nisza, luka, miejsce w czasoprzestrzeni, które sobie tworzymy i gospodarujemy w nim. Czy znajdzie się w nim, w naszym kręgu, na naszej orbicie, jakaś druga istota? Mam wrażenie, że tu kryje się prawdziwy tragizm, skryty za zasłoną absurdu. Tekst sugeruje smutną odpowiedź – sam, sam; więc jesteśmy sami; sami ze swoim odbiciem w metrze, sami, zanurzeni w morzu konsumpcji, sami, ponieważ naszą samotność napędza zbyt natarczywe pragnienie posiadania drugiego człowieka, jego obecności przy nas. Czy o to chodziło Autorowi? A może to tylko jedna z interpretacji? Aż strach się bać, co by pomyśleli maturzyści na widok takiego tekstu.

Innymi słowy, jak to kiedyś napisał Dino Buzzati: bisetne krik krak!

Pozdrawiam!

Hej, Maldi, przyznam, że masz wspaniałe wyczucie nastroju, odbioru narracji, tego, co autor wydobył z głębin siebie, a nie koniecznie wiedział, dlaczego właśnie tak – na serio. Jestem na wielki plus zdumiony! Sam nie potrafiłbym zapewne oddać w komentarzu wszystkiego tego, co ty zauważyłeś, odczułeś, ale co równie ważne – POGŁĘBIŁEŚ.

Przystaję na słowo, ale jednak strugi…

‘…rzuca się w oczy natarczywy, obsesyjny charakter narracji (i głównego bohatera), ale czy to jest fantastyka?’ Pierwsza część zdania czysta prawda – a druga? – czytałem w necie, że fantastyka: “to gatunek literacki, polegający na kreowaniu świata przedstawionego, który w całości, lub w części różni się od rzeczywistości” – u mnie to Coś-Ktoś, co się podczepiło do bohatera, nieprawdaż?

To także być może! – zapis monologu wewnętrznego, raczej nie obsesjonata (istnieje to słowo), a znużonego, zapętlonego, polegającego już tylko na ‘sam na sam’ człowieka. Takiemu udręczonemu (być może ataki rodzinne) od młodości wszystkim, co go otacza, taki stan może się przytrafić. I już. Jednak postępujmy dalej, bo coraz ciekawiej piszesz.

Dzięki za: homofonicznym skojarzeniem…, posmaku schizofrenii.

‘…wyrastają nieoczekiwanie głębsze przemyślenia, nie tylko natury gastronomicznej, co zgoła egzystencjalnej’!! 

Pięknie to nazwałeś – kanapka jest metaforą także, oprócz tego, że ‘nigdy nie sprawia mi przykrości, nie zwodzi i miło tuli do snu’ (w przeciwieństwie do… niektórych ludzi), a więc – jak piszesz – m inn. to ‘nasza nisza, luka, miejsce w czasoprzestrzeni, które sobie tworzymy i gospodarujemy w nim’. Tak to wyczułem.

Dzięki za kolejną prawdę – ‘druga istota? Mam wrażenie, że tu kryje się prawdziwy tragizm, skryty za zasłoną absurdu’. 

‘Sam, sam’ – dobrze to wiemy, jak jest.

Kolejne thanks – autorowi o to chodziło – ‘naszą samotność napędza zbyt natarczywe pragnienie posiadania drugiego człowieka, jego obecności przy nas’ – wspaniałe zdanie.

Po komentarzu, w którym 100 x 100 jesteś wewnątrz tego, natychmiast biorę się za twoje teksty, Maldi – ta ważne dla mnie.

Pozdrawiam,

dziękując za – mądrość, sens, odczuwanie, intuicyjny , świetny komentarz.

LabinnaH

 

 

 

 

 

 

 

 

Hej!

Sam wiem, jaka to przyjemność, kiedy ktoś wyraża dogłębną opinię na temat tego, co się stworzyło, uznałem więc, że poza przyuczaniem się do krytycznego myślenia (w czym wciąż pozostaje dla mnie duże pole do nauki, mam wrażenie) będę przy okazji sprawiał tą przyjemność innym ;) Tym bardziej więc mi miło, kiedy mogę przeczytać tak szczegółowy feedback :D Cieszę się, że moja intuicja okazała się trafna. Co do moich tekstów natomiast… cóż na razie udostępniłem tu tylko dwa, pierwszy tekst jest już starożytny i szczerze mówiąc pozostawiłem go samemu sobie, chcąc tylko przekonać się, jak bardzo był (nie)dopracowany, nawet nie poprawiłem błędów. Ale chyba to zrobię, bo w sumie na to zasługuje. Drugi jest już nowszy i na tym mi zdecydowanie bardziej zależało. To tak kosztem wyjaśnienia.

Pozdrawiam!

Zgodnie z przyrzeczeniem – skomentowałem twój niezły tekst pt. “Eutanazon”. Podobał mi się, bo budowany jest zdaniami, które (nastrojowo) zbliżone są trochę do moich. 

Poczytaj moje b. krótkie – thrillery “On, czyli ja”, “Pocałowałem własną dłoń” science fiction “Midas-One” czy groteskę “Uśmiech ponad wszystko”. Jeśli możesz i zechcesz, napisz komentarze. Jestem prawie pewien, że znajdziesz w nich trochę twojego NASTROJU, co oznacza, że postępujemy w podobnym kierunku.

Pozdrawiam

LabinnaH 

Szalone i zabawne.

Lożanka bezprenumeratowa

O kurde, weirdy, bizarro itp. to jednak dziesiąta gęstość. Muszę przyznać, że jeśli chodzi o kreowanie dziwnego nastroju, to wychodzi Ci to bardzo dobrze.

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Ambush i BarbarianCataphract (jeśli mogę to Barb) – ja się niestety do ch… (cholerci) nie zgadzam!

Będzie ha, ha, bo tak lubię być zadrapywany… słownie oczy-wiście (wiecie).

Maldi i niejaki LabinnaH (powyżej) przyjaźnią się popisali, bo SOBIE (chcę to wstawiam) duużo po społu popisali, wytłumaczyli co ważne i w przyjaźni (2 x może być) od siebie odstąpili.

A tu!

Tacy wspaniali pisarze i komentatorzy (tu bez ha, ha) – mając przed sobą wypoci(czy)nki od 3 tygodniowego greenhorna, mogliby mu przy…!: szerzej, głębiej, dosadniej, uszczypliwiej, nie-zazdrośniej i jeszcze 100 więcej, żeby wiedział: gdzie jest, co mu wolno, co nie wypada, kiedy wypuścić opko (żeby wtedy byli ‘ci lub ci – co to lub tamto’ bardziej światle propagują). Bo PRZECIEŻ w N.F. (Nasze Fypocinki, Nęcisz mnie Frytką?, itp) w 95% pisze się ‘fantastycznie’ – no to ja też dziubkiem-piórkiem popróbowałem żebym był waszszsz.

Jednak (’ale’ na pocz. zdania – out) mam sporo problemów!

Z historii ŚREDnioWIECZA – 3, u-SKRZYD-lania pisania – 3, DUCH-owości – 3, prawa MAG-istratu – 3, MIECZY-sława imienia – brak, STARCA-dziadka (z długą-siwą-bródką) – też. To co ja pocznę i tu napiszę?

Znowu wiem!

Wstawię któregoś z zagibanych słowno-potocznie kumli do metra. Niech grzęzną codzień: rankiem chłodnym A wieczorkiem, bo nie w domciu razem z (ż)Oną… już nie płodnym.

I nagle… Coś, Ktoś, Czemu, Po co…! Gada, sapie w plecy, mruży oczy…?

A na koniec, żeby zakończyć – jak tu mówią – Świstem, to już ‘nic to’. Z nieba sfrunięta do piórka mgiełka sama wymysliła: dom + żarcie + spanko na sennej i do przytulania (dodanych ciut necących meblo-uczuć) + stara (i tak do wyrzucenia lodówka) + w głowie kołowanie, stękanie, krzyki i oczywiście płacz. A jeszcze póżniej – nie jak codzień do sklepu (wcześniej po Mocną-Coca + Collę) tylko mgława-zabawa – W… i POD sklepem własnej ciotki Marii, z domu np. Przytul-ka.

I jest, jest fantastycznie napisane opko. A więc jestem, przynależę, mogę ‘Nic lub Coś’, a być, to nawet Kimś!

 

Sorcia (choć wiem, to nie powiem, dlaczego) – no, musiałem, coś mnie wzięło i nakazało fantastycznie się obronić odczyniając – sam to wiem – całkiem niezły szort, pełen ukazania (a jak chwytających) raczej nietypowych zgrzytów… załamujących – na zawsze już – człowieka z metra.

O.K. na koniec już normalnie.

Wy i ja to wiemy. To co powyżej (wielkie sorry) – to niemożliwość opanowania drgań niemiłosiernych mych rąk, by… pisać pisać i pisać – ale też – z wielką przyjemnoścoą dłuugo odpowiadać na wasze narze…, utysk… ale tez chwal… i wszelakie inne ach, uch, Eeeech tam itp. 

Ja stęskniony, bo – jak bohater – stłamszony… samotnością.

Taki sobie,

LabinnaH

p.s.

Dzisiaj SOBOTA g. dopiero 20.00 – obudziliśmy się już po Nocnych-Nieco-Niecnych esk(c)padach, więccc…?

 

Hej!

 

Wydaje mi się, że kolejny raz w sposób bardzo udany dotykasz tematu bezdomności. Dla mnie to jest taki tekst z większym sensem, choć miejscami lekki, to jednak we mnie budzi poważne refleksje i nie uważam, że jest żartobliwy.

Technicznie można by pewnie się poczepiać co do zapisu przemyśleń bohatera, składnią itd. Ale jak dla mnie – nie było większych potknięć, a fabuła, czy pomysł na nią, wynagrodziły drobne usterki. Jako, że mam jeszcze trochę tekstów do przeczytania, nie robię łapanki, zresztą są dużo lepsi od tego na naszym portalu.

 

Zagłosowałem na bibliotekę, bo uważam, że tekst jest jej wart.

 

A NF jako Nasze Fypocinki, jak rozwinąłeś w komentarz, to jest już prawdziwe złoto laugh Piękne!

 

Pozdrawiam!

 

 

Che mi sento di morir

BasementKey – wielkie dzięki za bibliotekę oraz mądry komentarz.

Kolejny raz byłeś tak miły zajrzeć do moich tekstów i kolejny raz zauważyłeś to, co zarówno dla ciebie jak i dla mnie jest ważne – ukazywanie czytelnikom tematów, które człowieka w jego życiu dotykają, a nie zawsze można sobie z tym poradzić. 

Bezdomność, samotność, brak wiary, udręka, zapłata za zło. Te tematy rzeczywiście (ty to zauważyłeś) często w moim pisaniu się pojawiają – jak wiemy, nic bez przyczyny. Widocznie musiało mnie to kiedyś lub teraz mocno dotknąć, więc podświadomość reaguje, a ręka i głowa pochylają się, by…

Lekko żartobliwie – może nowa nazwa NF – Nasze Fypocinki (wg ciebie – prawdziwe złoto) kiedyś się przyjmie (podrzuć to kumplom), bo sporo wśród nas żartobliwie myślących (a poczucie humoru otwiera wrota do poważnego pisania).

Pozdrawiam jak zawsze przyjaźnie,

LabinnaH

p.s.

Nawiązując do trudnych tematów (sorry, że o tym piszę) – będąc, oprócz pisania także ‘pisarzem’ muzyki, skomponowałem m inn. song “Abandoned children” – ‘Porzucone dzieci’ (muz., tekst, aranż., video), który przez UNICEF będzie przesyłany szefom firm darczyńców, by wzbudzić w nich… (tobie, czującemu pisarzowi – poproszę o mail w ‘wiadomościach’ – mogę to przesłać).

 

 

Nawiązując do trudnych tematów (sorry, że o tym piszę) – będąc, oprócz pisania także ‘pisarzem’ muzyki, skomponowałem m inn. song “Abandoned children” – ‘Porzucone dzieci’ (muz., tekst, aranż., video), który przez UNICEF będzie przesyłany szefom firm darczyńców, by wzbudzić w nich… (tobie, czującemu pisarzowi – poproszę o mail w ‘wiadomościach’ – mogę to przesłać).

Wysłałem wiadomość zatem na priv. Brzmi jak niezły sukces, gratuluję :)

Che mi sento di morir

Co za tekst. Normalnie nie wiem, co napisać. Pomysł absurdalny, wykonanie świetne, przeczytałam z przyjemnością. :)

Ośmiornico – nie znaliśmy się, więc z przyjemnością witam.

Jesli czytając “Czy dostanę kanapkę” ‘odjęło’ ci oddychanie, widzenie i wszystko co ważne – to oznacza, że mamy bardzo podobne lookanie i odczuwanie tego typu tekstów. 

Rzeczywiście pomysł wariacki, ale to oznacza, że mam tutaj także Ciebie, jako kumpelę do takich “wspaniałości”. Podaj coś twojego, podobnego, proszę.

Cieszę się, że razem – ja pisząc a ty, czytając, przeżyliśmy podobny wewnętrzny klimacik absurdalności, gdyż – takie teksty bardziej niż łagodnie odrywając nas od rzeczywistości, podpowiadają wspaniałe nowe pomysły do pisania.

Jestem z tobą w pisarskiej przyjaźni.

LabinnaH

Hejo. Nie czytam zbyt dużo na portalu i gryzie to moje sumienie, więc opracowałam skomplikowany system przesiewowy, polegający na czytaniu pierwszego akapitu. Jak mnie wciągnie, przeczytam. Tak stwierdziłam i przerzuciłam z kilkanaście opowiadań, aż trafiłam do ciebie. Wciągnęło :)

Sama celuję uparcie, acz nieudolnie w epickie fantasy i epickie wszystko, co się da, ale czasami wpadnie mi coś absurdalnego do głowy i się w niej zagnieździ, zwłaszcza jak mnie ktoś w robocie wkurzy

(Zamaskowany bohater nocną porą), lub zamieni się w drabbele (Miłość bez granic).

Do przeczytania, pisarski przyjacielu :P

ośmiornica

Mam wrażenie obcowania z wiarygodnie przedstawionym napadem rozdwojenia jażni… Dawno, a może jeszcze nigdy nie czytałem tekstu, ktory przedstawia obcą, niekonkretną, choć odczuwalną świadomość. Nie wiem czy określenie "plastyczne" jest tu na miejscu, bo ściśle ujmując opisywany jest nie "coś", a raczej "brak czegoś", ale z pewnością jest to opis przerażający. Takie ironiczne: oszalej, a nigdy już nie będziesz samotny sam ze sobą.

Hej ośmiornico – jak miło dostać przyjacielski liścik. Niedługo z przyjemnością przeczytam podpowiedziane teksty!

**Czytając pierwszy (wstępnie) akapit, podpowiadasz nam pisarzom, jak ważne jest (a w życiu na ulicy, mniamm) pierwsze olśnienie.

Wczoraj napisałaś komentarz do mojego ‘Siła woli malejąca w oczach’ – “Uroczy, erotycznie filuterny drabbelek” – jak miło, że mamy tak podobne poczucie humoru, żartu, emocji – i… wystarczy.

p.s.

Oczywiście Edwarda natychmiast usunąłem, zastępując go – a niech mu tam – bezpiecznym, choć równie emocjonującym… Dragonem.

Podobnie jak tobie – wpada mi czasem do głowy “coś absurdalnego”, np. coś – koniecznie do rymu.

Czy tutaj jest aż tak zbyt poważżżny portal, żeby (wiem, że składną i filuterną) rymowankę czasem wpuścić – niektórym to się nie podoba. PRZECIEŻ nie można tylko i bez przerwy czytać teksty jakże (zresztą) wspaniałej i wiekopomnej Fantasy – podpowiedz, proszę.

LabinnaH

 

silver advent – twoje trzy niezwykłe zdania o moim ‘Czy dostanę kanapkę’.

1.“Dawno, a może jeszcze nigdy nie czytałem tekstu, ktory przedstawia obcą, niekonkretną, choć odczuwalną świadomość”.

2.“…z pewnością jest to opis przerażający”.”

3.Takie ironiczne: oszalej, a nigdy już nie będziesz samotny sam ze sobą” – tylko b. mądry i emocjonalny ktoś, może napisać takie wspaniałe zdanie! To absolutna prawda. 

Powyższe trzy zdania twojego komentarza oprawiam w ramki i wieszam nad… żeby każdego ranka – zamiast na Dziunię – patrzeć nie NA, a wTEN triagram podpowiadający mi, że warto siedzieć (cholercia) w samotności kilka tygodni i nagle otrzymać tam, z góry… “to coś” i w ciągu pół godziny posklejać tylko słowa. Ufff. Widzisz – ja tylko napisałem – a ty, wspaniale potrafiłeś ująć ‘co przeczytane’ w mądrą i emocjonującą triadę. Na prawdę wielkie dzięki. Ujmę to podobnie jak ty – ‘Jeszcze nigdy nie czytałem…’ tak niezwykłego opisu tekstu – tym razem mojego.

p.s.

Odbieramy podobnie ważne sprawy – podaj kilka swoich, (jeśli możliwe) lekko zblizonych tekstów, proszę, chętnie poczytam. 

Pozdrawiam

LabinnaH 

 

 

Nie wiem, czy bohater miał omamy słuchowe, ale to, co mu się przydarzyło, tragiczne jest i komiczne zarazem.

 

po­zo­sta­wio­na na sto­li­ku po­ran­na część ka­nap­ki znik­nę­ła. → Czy tu aby nie miało być: …po­zo­sta­wio­na na sto­li­ku część porannej ka­nap­ki znik­nę­ła.

No, chyba że była to kanapka składająca się z kilku części: porannej, południowej i wieczornej.

 

jak po­przed­nio –zde­cy­do­wa­nie zbyt bli­sko… → Brak spacji po półpauzie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Regu, dzięki – masz rację w obu sprawach (a myślalem, że po 100 godzinach redakcji ha, ha – jest już O.K.)– już zmieniam na lepsze.

Będę może trochę zachłanny na wszelkie – dobre czy złe wiadomości – co sądzisz o samym szorcie, czy (a jeśli tak) – ma znaczenie dla ciebie jego treść, emocje lub psychologiczny wydźwięk?

Pozdrawiam serdecznie

LabinnaH

LabinnaHu, niezależnie od tego czy to szort, czy dłuższe opowiadanie, jeśli są dobrze napisane, a treść zaciekawia, czytam z przyjemnością.

Nie umiem pisać o własnych emocjach, choć jakieś mi z pewnością towarzyszą, a o wydźwięku psychologicznym nie umiem mówić jeszcze bardziej.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hmmm. Sama z siebie nie wiem, o czym chciałeś napisać. Komentarze podpowiadają, że o bezdomności. Może, ale równie dobrze mogło chodzić o chorobę psychiczną czy omamy. A może i brak asertywności.

Nie rozumiem zachowania bohatera, a końcówka to już kompletny odjazd.

Babska logika rządzi!

Dla mnie to zabawny absurd dobrze napisany. Nie dziw się. Jestem prosty zwierzak.

Cześć, przeczytane z przyjemnością. Dobrze się bawiłem. Kiedyś coś przeczytałem podobnego od Kinga. Z paluchem i zlewem. Coś takiego do mnie trafia. Pozdrawiam

Kto wie? >;

Nowa Fantastyka