- Opowiadanie: Dawidjan Wojciech Dąbrowski - Nie dostrzegłem

Nie dostrzegłem

Dyżurni:

brak

Oceny

Nie dostrzegłem

Z ciemności wystają macki.

Z ciemności wystają skrzela.

Z ciemności wystają oczy.

Z ciemności wystają skrzydła.

 

Z jasności wystają pióra.

Z jasności wystają koła.

Z jasności wystają skrzydła.

Z jasności wystają oczy.

 

Czemu byłem nieostrożny?

Czemu matki nie słuchałem?

Czemu myśl nie zadziałała?

 

Lecz czy jutro będę czuwał?

Lecz czy jutro ja podołam?

Lecz czy jutro ja dostrzegnę?

Koniec

Komentarze

Nie dostrzegłem, czego nie dostrzegł podmiot liryczny.

Opis anioła i opis demona? Nic innego nie przychodzi mi do głowy. I nie wiem, czego podmiot nie dostrzega, więc jest nas z Realucem dwóch :)

Known some call is air am

Nie wiem, czego podmiot nie dostrzegł, domyślać się boję,

więc jest nas już troje…

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jak na wierszową twórczość portalową górne stany średnie, choć nie jest to wiersz wybitny. Chyba lepiej byłoby to przerobić na małą prozę.

 

Niemniej ponieważ też nie dostrzegam, to powiem tylko, że kojarzy mi się z ostrą schizą, którą miałam po upaleniu się “z drugiej ręki”, jak sobie studenci na wykopaliskach na Cyprze fundnęli sziszę z czymś zdecydowanie niekoniecznie legalnym i dym mi się dostał do pokoju. Zanim się zorientowałam, że czymś tam podejrzanie pachnie, to miałam jazdę z wyłażącymi ze ścian mackami i potworami. Autentycznie.

http://altronapoleone.home.blog

@drakaina – to musiało być coś grubego i wyjątkowo nielegalnego, bo mam różne doświadczenia z różnymi nielegalnymi substancjami, a schizy tego typu nie miałem nigdy ;)

Known some call is air am

@Outta – o ile wiem, na Cyprze nie ma wielkiego kłopotu z nabyciem dość dowolnie nielegalnej substancji. Tak nawiasem mówiąc, to jest de facto kondominium rosyjskie – reklamy po rosyjsku na billboardach, w wielu sklepach obsługa niemówiąca ani po grecku, ani po angielsku…

Niemniej wracając do upalenia, to jakkolwiek oni mogli kupić cokolwiek, zadecydowały chyba też indywidualne predyspozycje, bo ja ostrą schizę ze stanami lękowymi (choć bez potworów wyłażących ze ścian) miałam raz po narkozie. Koleżanka anestezjolożka powiedziała mi, że po jednej z substancji usypiających to się zdarza, aczkolwiek bardzo rzadko. Plus nie wiem, czy to się wiąże ze sobą, ale mam też niewiarygodnie słabą głowę – po sporej szklance sangrii (!!!) lazłam przez Toledo śpiewając arie operowe i żądając, żeby mi robić zdjęcia pod każdą napotkaną latarnią ;) Ninedin świadkiem.

http://altronapoleone.home.blog

:D Ludzie różnie reagują na substancje psychoaktywne. A w tym Toledo to w dzień czy w nocy było? Bo jak w nocy, to teraz w Toledo wiedzą, że: drakaina + sangria = nessun dorma :D

Known some call is air am

W nocy :/ Ale śpiewam kontraltem ;)

http://altronapoleone.home.blog

Miłe wrażenia, zręcznie sformułowane, choć też nie umiem dostrzec, czego podmiot liryczny może nie dostrzec i nie podołać. Z jasności mimo wszystko także wystają oczy, jest to niepokojąca nuta. Również myślałbym o przeróbce na kawałek prozy; jeżeli Drakaina utwór w końcu docenia, rozumiem z tego, że anafora jest jednak dużo silniejszym środkiem stylistycznym, niż to kiedy podejrzewałem.

Mam odległe skojarzenia, choć nie umiem ich w pełni uchwycić i objaśnić, z poetyką Grochowiaka, w szczególności Świętym Szymonem Słupnikiem. Na pewno po części przyczyną jest ta anafora, po części groteskowa brzydota wystających przekrojów anatomicznych, a wreszcie (może przede wszystkim) wypada winić przerażającą aktualność tegoż.

 

Duchy Kijowa i Charkowa,

zaprzepaszczone pokolenia,

ofiary trwóg, z którymi słowa

nic mieć nie zechcą do czynienia:

 

nic nie powiedzą, aż je nagnę,

zmierzę średniówkę twardo, szkolnie

i zbrylę wersy w krzepką magmę,

i zacznę mówić nieudolnie.

 

Orlętom się Łyczaków wełni,

Helenka na Pęksowym Brzyzku,

gdybym ich los mógł pojąć w pełni,

leżałbym w Tworkach lub Srebrzysku:

 

więc nieudolnie składam słowa,

skoro wiersz czasem coś i zmienia –

duchy Kijowa i Charkowa,

zaprzepaszczone pokolenia…

 

EDYCJA: zorientowałem się, że szyk mojego komentarza można rozumieć dwojako – wyjaśniam, że powyższy tekst to oczywiście nie jest Święty Szymon Słupnik, tylko własna wariacja na temat “przerażającej aktualności”.

Hmmm. Ja też nie dostrzegłam i nie zrozumiałam.

Babska logika rządzi!

Przeczytałem. Wolę ślimakowy.

Nowa Fantastyka