- Opowiadanie: Realuc - Kubek bez dziury

Kubek bez dziury

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Kubek bez dziury

Gustaw przekraczał bramę Twierdzy Opierzonych pełen obaw. Pragnął wetknąć pióro w tiarę i, tak jak ojciec, zostać wielkim światotwórcą. Doskonale zdawał sobie jednak sprawę z tego, jak trudna to sztuka do opanowania. A że z natury strachliwym młodzieńcem był, dla którego wiara w siebie to obce pojęcie, drżał od stóp do głowy, gdy tylko podeszwy butów zaszurały o bruk dziedzińca.

– Witaj, nowicjuszu – przywitała go sędziwa kobieta o surowej twarzy. Miała na sobie długą, czarno-białą szatę.

Gustaw nie odpowiedział. Wysłuchał tylko wszelkich instrukcji, zabrał szatę ucznia i kilka ksiąg, po czym udał się do zachodniej części twierdzy, gdzie sypiali wszyscy adepci. Pierwszej nocy nie zmrużył oka. Ekscytacja wymieszana ze strachem nie były najlepszą kołysanką. Mimo wszystko, zanim na dziedziniec wlały się pierwsze promienie słońca, a pianie koguta rozniosło się między zimnymi murami, obiecał sobie pod nosem:

– Zostanę najpotężniejszym światotwórcą w całym wszechświecie!

 

*

 

I tak oto Gustaw każdego dnia w pełni poświęcał się nauce, choć do tej pory udało mu się stworzyć co najwyżej dziurawy kubek. Jak daleka jest droga od dziurawego kubka do zbudowanego od podstaw świata? Dręczyło go to pytanie, jednak nie mógł się poddać. Odkąd planety zaczęła pochłaniać nikomu nieznana kosmiczna siła, koniecznym stało się nieustanne tworzenie nowych. Od tego zależało przetrwanie. Przetrwanie wszystkich i wszystkiego. Dzięki temu miał świadomość, że nie chodzi tylko o własne ambicje i satysfakcję.

– Nastał czas na twą pierwszą, poważną lekcję, Gustawie. – Kobieta w czarno-białej szacie często bywała surowa. Nieraz oberwał linijką po palcach, kiedy zamiast jabłka, na blacie pojawił się tylko ogryzek. Mimo wszystko szanował ją i wiedział, że gdyby nie ona, do tej pory nie stworzyłby nawet tego głupiego ogryzka.

– Co mnie tam czeka? – zapytał, patrząc na portal utkwiony w łukowatej, brązowej bramie.

– Krótka podróż przez wspaniałe światy, które zostały stworzone przez najlepszych z naszych absolwentów. Niestety już upadły, jednak udało nam się zachować strzępy wspomnień. Niech to, co zobaczysz, da ci motywację i siłę do dalszej nauki.

Ruszył bez zastanowienia.

 

*

 

Pojawił się na szczycie wzgórza, a jego przewodnikiem po upadłych światach był powiernik wspomnień.

Ruszyli w dół stromym zboczem. Wokół krążyły duchy przyszłości i duchy przeszłości. U podnóża wzniesienia stał chłop wielki niczym dąb i wymachiwał piękną, zdobioną tarczą.

– Nagroda dla wojownika! – ryknął handlarz. – Ewentualnie oddam za kufer pełen złotych kryształów. Przecież wszystko da się kupić, czyż nie?

Nagle uniosły się drzewa, głazy oraz zamieszkujące gęstwiny zwierzęta. Rzeki wylały się ze swoich koryt i zaczęły kreślić wodne szlaki w powietrzu. Gustaw miał wrażenie, jakby pływał albo latał, a przecież cały czas stawiał normalne kroki. Kiedy fizyka bierze urlop, to wszystko jest możliwe – pomyślał.

Kątem oka ujrzał na niebie planetę, która przestała istnieć już jakiś czas temu. Mars w trzydzieści trzy dni. Jedna z najlepszych kosmicznych wędrówek, na jakie zabrał go niegdyś ojciec.

– Trzeba czekać – rzekł powiernik, zatrzymując się. – W miesiącu godów Husarz Śmierci chadza własnymi drogami – dodał, choć nowicjusz nie zrozumiał ostrzeżenia.

Chwilę później, przez wypełnioną czarną mgłą dolinę, przetoczyła się fala najrozmaitszych stworów.

– To jego armia. Na szczęście to tylko bestiariusz niekompletny.

Dalej czekały na nich stalowe mosty i niekończące się kaniony. Gustaw czuł jednak, że na końcu kolejnego mostu czeka ich przyszłość prawdziwie świetlana, cokolwiek mogło to oznaczać. Przyszłość okazała się jednak mroźna i surowa.

– Jestem najszybsza! – ryknęła nagle zjawa bez oczu, przemykając nad ich głowami. – Jestem postrachem północnych krain! – zawyła raz jeszcze, po czym zupełnie się rozpłynęła.

– Chwila. To już jesień. – Powiernik przystanął, gdy tylko śnieg zastąpiły kolorowe liście. Rozgarnął najbliższą stertę i wskazał coś białego. – Słomiak tu był. Zawsze zostawia za sobą czyste kartki.

Gdy Gustaw myślał, że nic go już tutaj nie zadziwi, zaczęli wspinać się na tęczę. Lub na coś, co tęczę przypominało. Ciekawe, co będzie na jej drugim końcu – rozmyślał młodzieniec, gdy zbliżali się do połowy drogi. Rzeczywistość okazała się bardziej szalona, niż mógłby sobie wyobrazić. Zjechali na tyłkach, lądując w śmierdzącym mieście. Zamieszkiwali go mali, brodaci ludzie. Ktoś z tłumu krzyknął:

– Celuj w szósty kręg szyjny!

Świst topora przepłoszył ptaki.

Następnie niebo przybrało barwę purpury, a gwiazdy rozbłysły niczym słońca. 

– Jesteś kolejnym elementem misji ocalenia człowieka. Zapewne nawet w snach nie wyobrażałeś sobie, jak odpowiedzialna to funkcja. – Powiernik spojrzał na zegarek. – Szósta. Musimy się pospieszyć, bo wędrowanie po wspomnieniach upadłych światów bywa niebezpieczne.

Gustaw poczuł, jak dreszcz przeszywa kark.

– Co masz na myśli? – dopytał.

– Jeśli wykluczysz możliwe, to wszystko może się wydarzyć – odpowiedział zagadkowo powiernik.

Zatrzymali się na krótką chwilę pod zupełnie zwyczajną tawerną, której szyld głosił: Deszczowa oberża. Nowicjuszowi zaschło w gardle, ale chyba nie był to najlepszy moment na spełnianie tego typu zachcianek. Tym bardziej, że w okolicy okropnie cuchnęło, gdyż wokół oberży walało się dziewięć martwych zwierząt. Gustaw prawie zemdlał od tego smrodu, więc szybko ruszyli w dalszą podróż.

– Siej kwiaty, zbieraj ogień – rzekł powiernik, gdy wkroczyli między ogromne, zakrzywione drzewa.

– Co masz na myśli?

– Gdy stworzysz swój pierwszy świat, przekonasz się.

Nagle zza drzew wyłoniły się kurhany. Kolorowe motyle siadały na łożach umarłych, sprawiając tym samym, że Gustaw słyszał niemal zawodzenie dawno zapomnianych dusz. Ostania chwila. Ostatnie oddechy. Ostatni skowyt.

Gdy znienacka wylądował przed nimi statek, młodzieniec widział wszystko w ciemnych odcieniach, jakby oczy zalane były atramentem, a barwy gdzieś uciekały.

– Ostatni kurs. T72. Zostało nam do zwiedzenia już tylko kilka światów.

Gustaw wszedł na pokład drapiąc się po głowie.

– Ale tu wszystko zlewa się w jedną, bezsensowną całość. Niczego nie rozumiem…

– Gdybyś rozumiał już wszystko, nie byłoby cię teraz tutaj – odrzekł z uśmiechem powiernik.

Minęli dwa księżyce, chwilę później statek wylądował na szarym pustkowiu.

– A dlacze…

– Ci – przerwał przewodnik. – Jest czas milczenia i czas mówienia.

Bez dalszych słów wyszli na zewnątrz. Buty zatopiły się w miękkiej ziemi. Przed nimi wznosiła się ogromna góra, której szczyt niknął gdzieś w bezkresie kosmosu. Dach świata – pomyślał mimowolnie Gustaw, szukając wzrokiem zwieńczenia majestatycznej góry. Wszystko powstaje na obraz i podobieństwo czegoś. Ta refleksja sprawiła, że poczuł dziwny przypływ mocy. Miał ochotę wrócić do rzeczywistości jak najprędzej i zacząć tworzyć. Był pewien, że tym razem nie skończyłoby się tylko na dziurawym kubku. Czuł się gotowy.

– Czego tu szukacie? – Zjawa pojawiła się nagle.

– Pozwól nam przejść, córko poławiacza żachw.

– Czy wiecie, że mój ojciec był nie tylko poławiaczem? Napisał traktat o niezwykłym przypadku rośnięcia włosów po śmierci. Został przetłumaczony w szesnastu światach i…

Powiernik pociągnął nowicjusza za rękaw szaty. Ruszyli w stronę góry, nie oglądając się za siebie.

– Jest straszliwie rozgadana, a my nie mamy czasu na słuchanie jej historii. Rozglądaj się uważnie. To wszystko kiedyś istniało. To wszystko kiedyś ktoś stworzył…

Ni stąd, ni zowąd, na jałowej ziemi pojawiły się szklane wieżowce i kolorowe, bijące w oczy bilbordy. Na co drugiej tablicy widniał napis: MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ. MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ. MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ.

Cóż niby takiego wspaniałego w tych światach? Sam stworzyłbym o wiele lepszy – myślał Gustaw.

– Marzę o tym, aby wszechświat przestał być pochłaniany. Aby można kiedyś rzec jak w baśniach: I trwał długo i szczęśliwie.

Powiernik od samego początku wydał się młodzieńcowi kimś w rodzaju marzyciela. Sam często zatracał się w marzeniach, choć ojciec zawsze powtarzał, że tylko twarde stąpanie po ziemi prowadzi do sukcesu.

– Widzisz to? – Przewodnik wskazał na gwiazdozbiór przypominający rycerza i coś skrzydlatego. – To księżycowy książę i smok. Tam, w linii prostej od tej migoczącej gwiazdy, znajduje się ledwo stąd widoczna, planeta woda. Była jednym z najlepiej zapowiadających się nowych światów. Również upadła.

Wspinali się na wielką górę, a z każdym krokiem pokonywali niebywałą odległość, jakby nagle przemienili się w olbrzymów. Wysokie wieżowce szybko zostały w dole. Gwiazdy zdawały się być na wyciągnięcie ręki.

– W legendach wszechświata mówi się, że to wszystko, to dzieło Ewy. Istoty, która stworzyła pierwszy świat, i która zniszczy ostatni. To istna Ewy komedia. Dlaczego ktoś miałby chcieć pozbyć się tego, co sam stworzył?

Gustaw chciał coś odpowiedzieć, ale nic mądrego nie przychodziło mu do głowy. Zamiast tego odliczał sekundy do zakończenia szkolenia. Nigdy przedtem nie czuł takiej mocy, która wypełniała jego żyły i umysł. Miał wrażenie, że może wszystko. Że nic ani nikt nie jest mu już potrzebny. Jutro stworzy swój pierwszy świat. Tak postanowił.

Dotarli na szczyt, spoglądając na wszechświat. A może tylko na jego drobną część? Któż mógł wiedzieć, jak daleko tak naprawdę ciągną się jego granice.

– Ruch jest życiem, a my nie mamy już dokąd pójść. To koniec wędrówki.

Zanim portal wciągnął Gustawa w drogę powrotną, nowicjusz zobaczył rozbijające się o skały fale oraz konie na dalekim brzegu.

– Spleć z głosów kwiat piekielny! – rzucił jeszcze na odchodne powiernik, choć młodzieniec uznał to za kolejny, nic nieznaczący frazes.

 

*

 

Następnej nocy Gustaw zabrał się za tworzenie swojego pierwszego świata. Wbrew wszelkim zakazom i przesłankom, postanowił wykorzystać kipiącą w nim energię. Zamknął oczy i wędrował palcami w powietrzu, kreśląc wzory i kształty. Szeptał zaklęcia, recytował magiczne formuły. Po wielogodzinnym transie przeniósł się na krótką chwilę do miejsca, które powołał do życia. Wszystko było tam pokraczne i krzywe, a istoty kroczące po falistej ziemi potykały się o własne kończyny, nadziewając na kolczastą trawę. Uciekł stamtąd z krzykiem. Otworzył oczy. Cały zlany potem, leżał nago na zimnej posadzce.

– Za mną. – Usłyszał nad sobą surowy głos kobiety w czarno-białej szacie.

 

*

 

– Dlaczego myślałeś, że jesteś już gotowy do tworzenia? – zapytała, gdy stanęli pod murami twierdzy.

– Ja, ja… – Długo szukał odpowiednich słów. Nie odnalazł ani jednego.

Przełknął ślinę, słysząc za sobą jęki i błagania o litość. Kobieta zdjęła opaskę z jego oczu i rzekła spokojnie:

– Twoje zachowanie pozostawia wiele do życzenia. Tydzień klęczenia na grochu pod Ścianą Wstydu. – Widząc przerażenie w jego oczach, dodała: – Nie trap się, kochaniutki. Nie ty pierwszy, nie ostatni.

Znalazł wolny skrawek pod omszałym murem i klęknął wśród innych adeptów, którzy odbywali kary. Zacisnął szczękę i pięści, zły na własną głupotę. Spojrzał w lewo. Chłopak z zasłoniętą kapturem twarzą cały się trząsł. Musiał tkwić tutaj już dobre kilka dni.

– Za co klęczysz? – zapytał Gustaw.

– Za stworzenie fragmentu świata – odparł przez zaciśnięte zęby.

– A ty? – zwrócił się do dziewczyny po prawej. Uśmiechała się i wcale nie wygląda na strapioną.

– Fajne – rzekła radośnie, a Gustaw pomyślał, że musiała już od tego klęczenia oszaleć.

Miał tylko nadzieję, że te siedem dni szybko minie, bo chciał już powrócić do nauki. Obiecał sobie, że pierwszym, co spróbuje stworzyć po powrocie do twierdzy, będzie kubek.

Kubek bez dziury.

Koniec

Komentarze

Kolejkuję i wrócę wkrótce, bo z niecierpliwością czekałam na pierwsze teksty w tym konkursie :D. 11k zzs to też dla mnie, bo lubię szorciaki i opowiadania na ich granicy :) 

W takim razie czekam na Twą ponowną wizytę :)

Zabawne! Przewodnik po piórkoświecie :)

http://altronapoleone.home.blog

Przyjemna i lekka lektura. Fajny pomysł z motywem kubka. Spodobała mi się też ściana pokutna :-) Długość tekstu też w sam raz.

Mam nadzieję, że na klik wystarczy :P

It's ok not to.

Drakaino, dogs, dzięki za komentarze i miło, że się spodobało :)

– Za co klęczysz? – zapytał Gustaw.

– Za stworzenie fragmentu świata – odparł przez zaciśnięte zęby.

– A ty? – zwrócił się do dziewczyny po prawej. Uśmiechała się i wcale nie wygląda na strapioną.

– Fajne – rzekła radośnie, a Gustaw pomyślał, że musiała już od tego klęczenia oszaleć.

Naprawdę fajne heart Cudowny fragment.

 

Całość przeczytałam z prawdziwą przyjemnością, właśnie takich tekstów oczekiwałam po tym konkursie i pierwsza wrzutka mnie nie zawiodła. 

 

Czym prędzej udaję się do biblioteki :)

 

 

Podróż przez portal wydała mi się mocno chaotyczna i odbieram ją bardziej jako zbiór impresji, bo nie potrafiłbym opowiedzieć, co po kolei działo się podczas tej szaleńczej przeprawy. Jednocześnie zawarłeś mnóstwo tytułów, a mój szacunek podbija wykorzystanie także tytułów starszych piórek, bo wiele z nich czytałem i poprzypominałeś mi, że były to naprawdę udane teksty.

Mój ulubiony fragment to dziewięć martwych zwierząt walających się pod deszczową oberżą. XD

Pięknie opisałeś wędrówkę Gustawa, na razie błądzącego wśród całej masy szczególnie zacnych tytułów. Jestem jednak przekonana, że mogąc czerpać z tak dobrych wzorów niebawem przestanie być nowicjuszem i stworzy własny świat.

Niezwykle realistycznie przedstawiłeś postać sędziwej kobiety w czarno-białej szacie. Realucu, jestem zachwycona! heart

 

nie było by cię teraz tutaj… → …nie byłoby cię teraz tutaj

 

Sam stwo­rzył­bym o wiele lep­szy - my­ślał Gu­staw. → Dywiz należy zastąpić półpauzą.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

OldGuard,

Cieszę się niezmiernie, że nie zawiodłem Twych oczekiwań :)

 

MrBrightside,

Chaos był w tej podróży umyślny, gdyż są to tylko strzępy wspomnień/światów, więc te urywki zlewają się w jedną, właśnie pewną chaotyczną całość. Dodatkowo miało to wprawić bohatera w zagubienie. Coś tak jakby szympans miał się zapoznać z traktatem naukowym :D

A ze zwierzętami miałem akurat problem, więc w efekcie końcowym trafiły właśnie pod oberżę :P

Dzięki!

 

Reg,

Cieszę się, że tak szybko zajrzałaś, gdyż jakby nie było, otwierasz i zamykasz tę historię :D

Niezwykle realistycznie przedstawiłeś postać sędziwej kobiety w czarno-białej szacie. Realucu, jestem zachwycona! heart

Miód na me uszy! A bałem się, że mi się oberwie za tą sędziwość albo używanie linijki w celach edukacyjnych xD

Babolki poprawione.

 

Realucu, mam ponad siedemdziesiąt lat, więc sędziwość jest jak najbardziej na miejscu.

I sama nie wiem, co jest gorsze – czy trzaskanie linijką po łapach, czy klęczenie na grochu… ;)

A skoro babolki poprawione, idę do klikarni. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Też nie wiem, co gorsze, jednak linijką od Ciebie nie oberwałem (choć jakby tak popatrzeć na sprawę w sposób metaforyczny, to powinienem mieć już od tej Twojej wirtualnej linijki zdruzgotane łapska :D), z kolei klęczeć na grochu kilkukrotnie mi kazałaś. I mimo, iż okrutna to kara, jakże bardzo człowieka budująca ;)

Ej, Realucu, jeszcze nikomu nie kazałam klęczeć na grochu. Co najwyżej uprzedzam delikwentów ubierających ubrania i buty, że grozi im ta sroga kara. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Rozpoznałam sporo tytułów (w tym niektóre własne), więc podbudowałeś mi ego, a to zawsze przyjemne. Trochę mało fantastów, o wiele więcej fantastycznych tekstów, ale jakieś minimum jest, więc niech Ci będzie.

Pozdrów Gutka i życz mu od nas powodzenia.

Babska logika rządzi!

Nie ukrywam, czekałem na teksty konkursowe i w końcu jest. ;) I trochę chyba staje się to Twoją domeną, a przynajmniej znakiem rozpoznawczym, Realucu, że wrzucasz tekst konkursowy jako pierwszy/jeden z pierwszych. ;)

Podobała mi się ta wyprawa przez różne światy i historie odzwierciedlone przez tytuły zawarte w Twoim tekście. 

A “Fajne” znaczy więcej, niż tysiąc słów. ;)

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Piękna metafora z powiernikiem światów i adeptem/nowicjuszem/żółtodziobem.  Tytuły po drodze też rozpoznawałam, przyjemne to było.

Historia się plecie, jest o czymś, choć hermetyczna, lecz takie było założenie konkursu!

I ja skarżypytuję, bo to o forum historia.

 

Edytka: znowu mi zamienia “się” na “nie”. Jaki z tego systemu uparciuch. Powalczymy z nim, choć, to chyba trudna sprawa.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dałem tego brakującego klika, za pomysł na wyprawę przez piórkowe opowiadania i metaforę “inicjacji” portalowej. 

No dobra, co ja tu opowiadam, tak naprawdę dałem klika za ten fragment ;) : 

“– Trzeba czekać – rzekł powiernik, zatrzymując się. – W miesiącu godów Husarz Śmierci chadza własnymi drogami – dodał, choć nowicjusz nie zrozumiał ostrzeżenia.

Chwilę później, przez wypełnioną czarną mgłą dolinę, przetoczyła się fala najrozmaitszych stworów.

– To jego armia. Na szczęście to tylko bestiariusz niekompletny”.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Reg,

ja Twe ostrzeżenia na poważnie brałem, groch w piwnicy rozsypywałem i pokute odprawiałem. Do czasu, aż wspomniane ubieranie ubrań doszczętnie z głowy wyparowywało :)

 

Finklo,

tak sobie pomyślałem, że większość tekstów na ten konkurs będzie obracać się wokół osób/nicków, więc chciałem spróbować z nieco innej strony.

A Gutkowi oczywiście przekażę :)

 

Sagitt,

bo niecierpliwy człek ze mnie i jak wpada jakiś konkurs i mam dodatkowo pomysł w głowie, muszę kuć żelazo póki gorące, choćby mnie to noce kosztowało (i często kosztuje, bo wolnego czasu nie mam prawie wcale).

Cieszę się, że wyprawa Ci się spodobała. A co do Fajności to bardzo trafne spostrzeżenie :D

 

Asylum,

Rad jestem, że przyjemność odczułaś, a i ja za skarżypyctwo wdzięcznym wielce :D

 

Marasie,

Dziękuję za ostatniego klika i mam skrytą nadzieję, że jednak nie jest on podyktowany wyłącznie umieszczeniem Twoich dzieł w tekście :P Choć nie ma co tu ukrywać, akurat część poświęcona Twoim opowiadaniom, biorąc pod uwagę mnogość tytułów oraz rozmiar tekstu, wyszła całkiem spora :)

 

Dzięki za wszystkie komentarze!

Szlak przetarty, teraz Wasza kolej :)

Dzień doberek, Realuc! 

No i tradycyjnie na pierwszej linii frontu :)

Mimo wszystko, zanim na dziedziniec wlały się pierwsze promienia słońca, a pianie koguta rozniosło się między zimnymi murami, obiecał sobie pod nosem:

→ promienie 

 

– Czego tu szukacie? – zjawa pojawiła się nagle.

 

→ Zjawa

 

No to moja opinia będzie nieco inna, a może i nie – przekonamy się :) 

Pierwsze co – bardzo fajny motyw z dziurawym kubkiem. Dobrze zwieńcza całość opowiadania, bo już przez chwilę myślałem, że o nim zapomnisz, a przecież tytuł o nim głosi – tak więc super, że był. 

Motyw tej wędrówki i chaos zawarty w niej – wpasował się, dużo tu się dzieje, a raczej dużo tytułów tutaj się sypie. Doceniam to, że zadbałeś o ich kontekst, a nie rzucasz ich tylko po to, aby popieścić ego piórkowiczów, ale do tego jeszcze wrócę :) 

Tutaj przykład, o czym mówię: 

Rzeki wylały się ze swoich koryt i zaczęły kreślić wodne szlaki w powietrzu. Gustaw miał wrażenie, jakby pływał albo latał, a przecież cały czas stawiał normalne kroki. Kiedy fizyka bierze urlop, to wszystko jest możliwe – pomyślał.

→ Pierwszy z brzegu, z samego początku, ale właśnie o tym mówię. Nie rzucasz tu tytułami na odpiernicz. I zobacz… nawet nie muszę znać tekstu jakim rzucasz bym łapał! Ufff, bo sporo ich ;) 

 

To co mi się mniej spodobało to sam brak Fantastów. Co prawda jest “Reg”, “Anet”, ktoś jeszcze? Nie wyłapałem. Przyznam, że ledwo wyłapałem samą Panią w czarno-białej sukni. Podejrzeń nabrałem dopiero po poniższym fragmencie:

Twoje zachowanie pozostawia wiele do życzenia. Tydzień klęczenia na grochu pod Ścianą Wstydu.

→ Niby klasyka, ale wybiło mnie z rytmu drugie zdanie. Nie wiem, Realuc jakie Ty grzechy popełniałeś w przeszłości, że pojawiło się klęczenie na grochu, ale przynajmniej ja jeszcze takiej nagany od Pani z linijką nie dostałem :) 

 

No i na koniec zostawiam ostatnią kwestię, którą gdzieś wyżej musnąłem. Czuję lekki niedosyt po tekście z tego typu konkursu. Koniec końców nie zaliczam go do złych, ale – brakło mi jakiejś równowagi. Byłem w konkursowym wątku, czytałem pewne oświadczenie co do puszczenia oka do czytelnika – ten warunek spełniasz i to mocno. Ale zabrakło mi małych pstryczków w nos, “szpil”, po prostu pazura, o których w wątku konkursowym też była mowa :) To oczywiście są tylko MOJE oczekiwania, by zaraz ktoś nie rzucał pomidorami, krzycząc, żem nie juror, of course. Ale po prostu oprócz słodkiego aspektu zabrakło mi czegoś więcej. 

Hmmm, no w biblio powinno się znaleźć, bo czytało się koniec końców wporządku. Sprawdzę czy potrzeba linkować :) 

EDIT: Już wiem, że nie trzeba.

Pozdro! Jeszcze spotkamy się pod Twoim lasem! 

 

 

 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Cześć, Near!

Aleś machnął komentarz. Dzięki za wyłapanie ukrytych niczym ninja literówek! 

Cieszę się, że zwróciłeś uwagę na kwestię wplecenia tytułów w treść. Zależało mi, żeby z jednej strony nie były z czapy, a z drugiej żeby były właśnie wyczuwalne nawet wtedy, kiedy ktoś nie miał styczności z danym tekstem. 

Co do braku Fantastów, skopiuję odpowiedź do Finkli, którą zamieściłem wyżej:

tak sobie pomyślałem, że większość tekstów na ten konkurs będzie obracać się wokół osób/nicków, więc chciałem spróbować z nieco innej strony.

I w zasadzie to całe tłumaczenie.

Jeśli chodzi o zdanie, które wybiło Cię z rytmu, dla mnie jest mocno sentymentalne i o zmianie nie ma mowy, gdyż ja nabroiłem niegdyś na tyle, że klęczeć na grochu musiałem :P

Rozumiem Twoje zastrzeżenie co do szpil i tak dalej. W pierwszej koncepcji tekst miał być o wiele dłuższy, w twierdzy znajdować się miało wiele postaci i miało być bardziej tak, jak tego Ty oczekiwałeś. Postawiłem jednak na coś innego i myślę, że Twoje oczekiwania spełni wiele innych tekstów na ten konkurs :)

Dzięki za wizytę!

Cześć, Realucu Zawsze-Pierwszy

 

zanim na dziedziniec wlały się pierwsze promienia słońca

promienie

 

Jestem rozczarowany, bo jeśli dobrze kojarzę, to miałeś pisać slashera i mordować w kałużach krwi. A tu nikt nie zginął, no i Duda. Wychodzę nienasycony :(

Ciekawe jest natomiast to, że wielu podanych tytułów nie czytałem, ale zdołały już mi się obić o oczy i wypływały na powierzchnię podczas lektury. Żałuję, że mało było fantastów, a więcej tworów fantastów, ale z drugiej strony rozumiem, bo sam próbuję coś wykminić na konkurs i jest… no, trudno… każde podejście do tematu doceniam :)

Nie mogę natomiast powiedzieć, że czytałem z kamienną miną – wchłonąłem z uśmiechem, przyjemne to było. Albo tak po prostu powinienem napisać:

 

Przyjemne :)

 

Chyba wszyscy byli spragnieni tekstów na ten konkurs, bo widzę, że szybko uzbierała się biblioteka :D Kliczkowałbym w każdym razie :D

 

Pozdrawiam i powodzenia w konkursie!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Cześć, Krokusie! Oj tam, nie zawsze pierwszy :) Racja, w pierwotnej wersji miało być dużo mordobicia, ale cóż, ta koncepcja wygrała batalię w mojej łepetynie. Rozumiem niedosyt w kwestii Fantastów, ale aby się nie powtarzać, odpowiem w skrócie: chciałem spróbować z innej strony ugryźć temat. Myślę, że na Fantastów stricte znajdzie się miejsce w wielu innych tekstach :) No i rzeczywiście, pragnienie widać jak na dłoni, tak więc mam nadzieję, że i mi będzie dane jak najszybciej poczytać wizje innych. Pozdrawiam i dzięki!

Bardzo, bardzo się spodobało misiowi. Nawet on rozpoznawał w czasie czytania odniesienia zgrabnie wplecione w tekst. Gwiazdki, bo już jest zasłużenie w biblio. yes

Za całokształt, Realucu. I różne detale. Na przykład ten:

– Za co klęczysz? – zapytał Gustaw.

– Za stworzenie fragmentu świata – odparł przez zaciśnięte zęby.

;)

Po przeczytaniu spalić monitor.

Misiu,

cieszę się, że i tym razem nie zawiodłem Twych misiowych wymagań :)

 

Marasie,

a, no to teraz mogę spokojnie pracować :)

Fajnie wplotłeś w treść nawiązania do portalowych opowiadań. Czytało się płynnie, choć fabuła jako taka niespecjalnie mnie porwała. Za to zakończenie z klęczeniem na grochu świetne. :) Ciekawe, kim jest ta surowa kobieta, hm…

Fajne podejście do konkursu; opka zamiast autorów ;) Fajnie wyszło mytrixowe Miejsce na Twoją reklamę, trochę dwuznacznie ;) W ogóle sporo opek czytałam, na parę narobiłeś mi smaka. Może innym też, więc jest szansa, że ktoś jeszcze do tych światów zajrzy. I miło mi, że moje też się w Twoim opku znalazło :)

A jeśli wolno spytać, jak wybierałeś teksty, które znalazły się w opku?

Klikłabym, ale już Ci poszło. Ekspresowo :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Corrinn,

Dobrze, że chociaż zakończenie spasowało :)

Ciekawe, kim jest ta surowa kobieta, hm…

Wskazałbym palcem, gdyby nie fakt, że te mam połamane od kilkuletnich, regularnych uderzeń linijki :P

 

Irko,

A ja się cieszę, że narobiłem Ci smaka, bo pewnikiem niejedno z nich nie zostało przez niektórych przeczytane, a wszystkie na to z pewnością zasługują.

A jeśli wolno spytać, jak wybierałeś teksty, które znalazły się w opku?

Uwierz, że chciałbym zaspokoić Twoją ciekawość, ale niestety nie ma na to szans. Obowiązywał w tym przypadku skomplikowany algorytm, którego działania sam autor nie jest pewien :D

to miałeś pisać slashera i mordować w kałużach krwi. A tu nikt nie zginął, no i Duda. Wychodzę nienasycony :(

Czy jesteś świadom, że (jeśli dobrze pamiętam) w “Dziewięciu martwych zwierzętach” występuje trup psa? ;-)

Babska logika rządzi!

Hm, czyli w Dziewięciu martwych zwierzętach było tak naprawdę jedno martwe zwierzę? Intrygujące :D Ale Finkla dobrze prawi, Krokusie. Jakby nie patrzeć, czy było ich dziewięć, czy tylko sam pies, trup/trupy jednak w tekście występują :P

Było dziewięć, w tym pies. Jeśli mnie pamięć nie myli.

Babska logika rządzi!

Dowiem się wkrótce, gdyż przyznaję, że akurat tego opowiadania nie czytałem, ale obiecałem sobie, że nadrobię wszystkie nieprzeczytane dotąd teksty, które umieściłem w tym opowiadaniu :)

Świetne to było :) Bardzo surrealistyczne miejscami, ale ta konwencja zrobiła dobrze próbom wplatania tytułów, a także motywów z portalowych opowiadań. Brawa i szacun, czytało się dobrze i płynnie, a do tego z bananem na twarzy przy każdym rozpoznanym fragmencie, czyli co drugie zdanie – a nawet gęściej. Dodatkowe propsy za Anet, Reg i “fragment” – pięknie to zostało wpasowane.

Spodziewałem się raczej aluzji do portalowiczów, jakiegoś obśmiania, powbijania szpilek, a dostałem coś przyjemnego, co się do nikogo i niczego nie przypiernicza. Kliknąłbym, gdyby było trzeba.

 

Pozdrawiam serdecznie :)

Q

 

PS.

– Ostatni kurs. T72. Zostało nam do zwiedzenie już tylko kilka światów.

Gustaw wszedł na pokład drapiąc się po głowie.

 

Literówka.

 

Known some call is air am

Outta, hej!

Cieszę się, że Ci siadło ;) 

Podszedłem do tematu nieco inaczej i, jak widać, dla niektórych to plus, zaś dla innych minus. Nie żałuję jednak, gdyż wplatając te opowiadania w ten, jak to nazwałeś, surrealistyczny obraz, bawiłem się przednio.

Piona!

Bardzo fajne. Hermetyczne, ale to wiadome w tym konkursie. Miło poznać część tytułów, jeszcze milej przypomnieć sobie już zapomniane. Przypuszczam, że wielu nie rozpoznałem. Historia trzyma się kupy, chaos twórczy oddany bardzo dobrze, Anet i Reg to prawdziwe wisienki na torcie, no i znalazł się nawet obowiązkowy autor nieszczęsnych fragmentów :)

Bardzo mi się podobało – daję honorowego klika.

Zanaisie, cieszę się, że wpadłeś, bo jakby nie było, to Twoje teksty kończą tą szaloną podróż :P Dzięki za komentarz i pozdrawiam!

– Spleć z głosów kwiat piekielny!… kolejny, nic nieznaczący frazes.

Zauważyłem ;)

Ale że Anet klęczy za „fajne”?

Szczerze mówiąc trochę mam teraz poczucie winy, że kazałem Anet klęczeć. I w zasadzie to nie wiadomo za co klęczy, więc czekam na Jej przybycie tutaj, aby mogła się wyspowiadać :D

Bardzo dużo różnych nawiązań w tym tekście, co wprowadza pewien chaos, lecz uzasadniony fabularnie. Nie wiem, do ilu dokładnie tekstów nawiązałeś, ale podejrzewam, że do naprawdę wielu. To musiało być trudne, gratki, że się udało. Pomysł z klęczeniem na grochu – super :D Postać surowej staruszki, która to klęczenie zadała – jeszcze lepsza, a zwłaszcza jej słowa: “Twoje zachowanie pozostawia wiele do życzenia” :P No i przy “Fajne” się chichrałam. Ogólnie ciekawy tekst i podobał mi się. A bohater, sądząc po jego ostatecznej decyzji, wiele się nauczył podczas tej krótkiej acz barwnej wędrówki. Kubek bez dziury to piękna metafora celu kogoś, kto uczy się pisania. Właśnie taki kubek to może być dobry początek czegoś wielkiego. 

Sonato, hej!

Masz racje, sporo tekstów przewija się w tym opowiadaniu. Jedne rzucają się na pierwszy rzut oka, inne tak naprawdę są wplecione w zdania w sposób niemal niezauważalny (np. tytuły składające się z jednego, prozaicznego słowa typu: Chwila). Z pewnością więc wyłapać wszystkie to nie lada wyzwanie :D

Też mam nadzieję, że bohater wiele z tej lekcji wyniósł :P

Cieszę się, że spodobała się kubkowa metafora ;)

No i przede wszystkim:

Cudna, idealnie pasująca grafika heart

Hej Realuc

 

Dzieki za fajne opowiadanie. Świetnie napisane, luźno, z polotem, inteligentnie. Wciągające, pomimo, że to częściej stosujesz kolaż niż linię.

 

Ja mam trochę inną perspektywę, możliwe, że część komentujących już nigdy z takiej perspektywy nie spojrzy. Ja, mianowicie, nie znam (jeszcze) przytłaczającej większości opowiadań do których się odnosisz, ani nie poznałem (jeszcze) autorów ani komentujących o których piszesz, ale…

ubawiłem się setnie. smiley

 

Czytałem jednym tchem i ani razu się nie zgubiłem. Co więcej, nie było momentu w którym, brak wiedzy uniemożliwiałby mi odbiór. Odebrałem inaczej niż większość czytających, to pewne, ale czerpałem przyjemność z lektury, a o to przecież chodzi.  Myślę, że to bardzo dobrze świadczy o Twoim kunszcie, stylu i dobrym warsztacie.

 

Nawet, kurczę, nie ma się do czego przyczepić, eh. smiley

 

Doskonałe.

 

Dzięki serdeczne raz jeszcze

Trzymaj się

Al

Al, niezmiernie mnie cieszy, że opowiadanie w Twojej opinii broni się nawet w przypadku mniejszej znajomości portalowych tekstów i wiedzy o portalu ogólnie. Dzięki za komentarz i Trzymaj się również ;)

Lecimy. Lecimy i w naszym przewodniku po współczesnych Fantastach docieramy do “Kubka bez dziury”.

A po kiego grzyba akurat tutaj? – zapyta zaraz jakiś bogaty turysta z plemienia burżujów-malkontentów. – Czego właśnie tu? Z czego to-to słynie?

No więc pokazuję i objaśniam:

“Kubek bez dziury” zasłynął wśród Fantastów interpretacją założeń konkursowych. Zwróćmy uwagę, że w przeciwieństwie do dość powszechnej koncepcji opierania tekstów na użytkownikach, tutaj pokuszono się o awangardową i niespotykaną architekturę piórkową, która zakłada budowanie opowiadania wokół tytułów nagrodzonych portalowym wyróżnieniem.

No, dobrze, ale po co tak? Ano, oczywiście po to, żeby przyciągnąć turystów. Wciągać ich w tekst, prowokować do poszukiwań. Znajdzie taki coś znajomego i nagle błyska mu w głowie: Aha! Ja to kojarzę! I szuka, czy nie zna tam czegoś jeszcze. A jakby tak jeszcze trafił na coś swojego…

Architektura piórkowa jest oczywiście głównym wabikiem na turystów w “Kubku bez dziury”. Ale nie jedynym. Idźmy dalej. Idziemy, idziemy. No i co my tu jeszcze mamy? Jak już napatrzyliśmy się na tę słynną architekturę, której w “Kubku” jest w pierony i trochę, to warto się też przyjrzeć pomnikowi Bogini – słynnej pogromczyni byków.

Pomnik na pierwszy rzut oka wydaje się przysłonięty wspomnianą już architekturą piórkową, ale warto się przy nim na chwilę zatrzymać – zwróćmy uwagę, z jakim pietyzmem zadbano tu o szczegóły, włącznie z atrybutem w postaci linijki. Zresztą, skoro już tu jesteśmy, to wypadałoby się przyjrzeć wszystkiemu, co tego warte, prawda? Po coś tu przecież przylecieliśmy.

 

Reklama:

 

Ilustracje na kupnych kubkach zalewają cię falą żenady?

Herbata w kubku z promocji wciąż cieknie ci po skarpetkach?

Mamy rozwiązanie twoich problemów! Stwórz własny kubek bez dziury! Tylko teraz profil Realuca oferuje darmowe szkolenia z udziałem renomowanych tytułów piórkowych. Zajrzyj, przeczytaj! Tylko teraz baty linijką po łapach gratis!*

*Oferta ważna do wyczerpania zapasu linijek.

 

Fabuła. Fabuła, podobnie jak architektura, w “Kubku bez dziury” jest dość nietypowa. Bo zamiast stosować ją jako główny budulec, użyto jej w charakterze konstrukcji-szkieletu, która niejako służy podtrzymywaniu tych wszystkich elementów piórkowych, o których żeśmy tu tyle gadali.

Konstrukcja fabuły przywodzi na myśl słynne hasło budownicze: Niech nom to wszystko ino nie piźnie i jakoś to bydzie! Fabuła, co widzimy wyraźnie, tak ochoczo pilnuje swojej bazowej roli – podtrzymywania słynnych opierzonych elementów – że nie bardzo ma siłę, żeby ruszyć zdecydowanie w swoim kierunku i pociągnąć za sobą turystów.

Czy to źle? Ano, znajdą się pewnie gorliwi przedstawiciele Zakonu Wiecznego Zrzędzenia i zaczną, jak to oni, lamentować i wymachiwać łapami, ale trzeba pamiętać, że w “Kubku bez dziury”, jak wszędzie, obowiązuje jakaś hierarchia. I tutaj, jak widać, architektura piórkowa jasno oświadczyła fabule, że ma się jej na pierwszy plan nie pchać.

Fabuła zresztą, jak się w niej trochę mocniej zakopać, pokazuje znacznie więcej niż widać na pierwszy rzut oka. Z daleka to zbierze się taki chór malkontentów i pieje te swoje lamenty: że pretekstowe, że chaotyczne, a zagrzebałby się taki w fabule, to i do krzty melancholii by się dokopał. A może i czegoś więcej, gdy zamyśliwszy się nad pomnikiem Bogini przypomniałby sobie własną, żmudną drogę ku metaforycznemu “Kubkowi bez dziury”.

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

CM, z racji, że na urlopie jestem, bez dostępu do laptopa przez najbliższe dni, będzie krótko, acz treściwie: TO chyba najciekawszy i w ogóle NAJ komentarz pod swoim tekstem, jaki kiedykolwiek czytałem :D <3

Doskonale zdawał sobie jednak sprawę z tego, jak trudna to sztuka do opanowania.

Ta sztuka to "zostanie światotwórcą", hmm? Niezbyt ładna fraza.

 A że z natury strachliwym młodzieńcem był, dla którego wiara w siebie to obce pojęcie,

 Wysłuchał tylko wszelkich instrukcji

"Wszelkich"? Nie "wszystkich"?

 sypiali wszyscy adepci

"Wszyscy" nie jest tu potrzebne – zakładamy je automatycznie.

 Ekscytacja wymieszana ze strachem nie były najlepszą kołysanką.

Hmmmmmmmmmmm.

 rozniosło się między zimnymi murami

Hmm.

 I tak oto Gustaw każdego dnia w pełni poświęcał się nauce

Jak oto? Nie pokazałeś tego.

 co najwyżej dziurawy kubek

Co najwyżej – czy tylko?

 Dręczyło go to pytanie, jednak nie mógł się poddać.

Chociaż pytanie go dręczyło?

 koniecznym stało się

Hmm.

 Dzięki temu miał świadomość, że nie chodzi tylko o własne ambicje i satysfakcję.

Zaraz, zaraz. Co to znaczy "mieć świadomość"? Hmm?

twą pierwszą, poważną lekcję

Ten przecinek zmienia sens – kiedy go nie ma, to to jest pierwsza poważna lekcja po iluś tam lekcjach niepoważnych (niech będzie, że przygotowawczych). A kiedy jest, to pierwsza w ogóle lekcja, i ona jest poważna. To jak ma być?

 Kobieta w czarno-białej szacie często bywała surowa.

Nie powiedziałeś już o tym?

 zamiast jabłka, na blacie pojawił się tylko ogryzek

Przecinka nie powinno tu być.

 Mimo wszystko szanował ją

No, chyba, że ją szanował. Głupi nie jest.

 portal utkwiony w łukowatej, brązowej bramie

Co to znaczy "utkwić"? Czy nie masz aby na myśli, że portal był osadzony we framudze, i ta framuga miała kształt łuku?

 przez wspaniałe światy, które zostały stworzone

Okropna nowoczesna maniera sztucznego przedłużania zdania: przez wspaniałe światy stworzone.

 Niestety już upadły

Niestety, już upadły.

 był powiernik wspomnień

yes

 Ewentualnie oddam

Czy to słowo tu pasuje?

 kreślić wodne szlaki

Szlaki?

 wrażenie, jakby pływał albo latał

Miał wrażenie, że pływa. Czuł się, jakby pływał.

 Chwilę później, przez wypełnioną czarną mgłą dolinę, przetoczyła się fala najrozmaitszych stworów.

Przecinki z kosmosu. Wyrzuć.

 czeka ich

"Ich" niepotrzebne.

gdy tylko śnieg zastąpiły kolorowe liście

Hmm.

 Rzeczywistość okazała się bardziej szalona

Rzeczywistość nie może być szalona (angielska frazeologia nie przenosi się na polską!)

 Zjechali na tyłkach, lądując

Zjechali na tyłkach i wylądowali; albo: by wylądować.

 Zamieszkiwali go mali, brodaci ludzie.

Kogo, co zamieszkiwali? Zamieszkiwali je. To miasto.

 elementem misji

Misja nie może mieć elementów.

 Gustaw poczuł, jak dreszcz przeszywa kark.

Hmm.

chyba nie był to najlepszy moment na spełnianie tego typu zachcianek

Hmmm.

 gdyż wokół oberży walało się

Nie możesz łączyć "gdyż" z "walało się". To jak kawior z nutellą.

 Gustaw prawie zemdlał od tego smrodu

"Smród" też nie jest specjalnie wysoki.

ogromne, zakrzywione drzewa

Bez przecinka, i co to znaczy "zakrzywione"? https://krzywylas.pl/ ?

 łożach umarłych

Kenning. Hmm. Niezgorszy, choć nie spodziewałam się go tutaj. Ale w sumie…

 sprawiając tym samym, że

Przedłużone: sprawiając, że.

 Gustaw słyszał niemal zawodzenie

Szyk w polszczyźnie nie jest całkiem wolny. Gustaw niemal słyszał zawodzenie.

 Gdy znienacka wylądował przed nimi statek, młodzieniec widział wszystko w ciemnych odcieniach

Zaraz, widział – czy zobaczył? Czy to na pewno nie ma być forma dokonana?

 wszedł na pokład drapiąc się

Wszedł na pokład, drapiąc się.

Gdybyś rozumiał już wszystko, nie byłoby cię teraz tutaj

Hmm.

 – Ci – przerwał przewodnik.

Potknęłam się. I – aliteracja.

 Buty zatopiły się w miękkiej ziemi.

Nie.

 szukając wzrokiem zwieńczenia majestatycznej góry

Też złe słowo.

 Miał ochotę wrócić do rzeczywistości jak najprędzej

Miał ochotę jak najprędzej wrócić do rzeczywistości.

Został przetłumaczony

Kto jest podmiotem tego zdania i dlaczego ojciec?

 To wszystko kiedyś istniało. To wszystko kiedyś ktoś stworzył…

Oooo, ciekawa uwaga ontologiczna ^^

 bijące w oczy

Troszkę nie pasuje, ale w sumie to pasuje. Do otoczenia.

 Marzę o tym, aby wszechświat

Marzę o tym, by wszechświat.

 Aby można kiedyś rzec jak w baśniach

Hmm. Może: By można było kiedyś rzec, jak w baśniach?

 kimś w rodzaju marzyciela

Czyli?

 w linii prostej od tej migoczącej gwiazdy

Hmmm.

 znajduje się ledwo stąd widoczna, planeta woda

Wtrącenie: znajduje się, ledwo stąd widoczna, planeta woda.

 Nigdy przedtem nie czuł takiej mocy, która wypełniała jego żyły i umysł.

Hmmm.

 portal wciągnął Gustawa w drogę powrotną

Hmm.

 rzucił jeszcze na odchodne powiernik

"Na odchodnem" czyli odchodząc. A to Gustaw odchodzi…

kolejny, nic nieznaczący frazes

Bez przecinka, to grupa nominalna.

 Wbrew wszelkim zakazom i przesłankom, postanowił wykorzystać kipiącą w nim energię

Co właściwie znaczy to zdanie? Co to jest "przesłanka"?

falistej ziemi

Falistej?

 potykały się o własne kończyny, nadziewając

Naraz?

Usłyszał nad sobą surowy głos

"Nad sobą" trochę mnie wytrąciło z rytmu.

 Nie odnalazł ani jednego

Hmm.

 zdjęła opaskę z jego oczu

Nooo…

 Musiał tkwić tutaj już dobre kilka dni.

Anglicyzm: Z pewnością tkwił tutaj już od dobrych kilku dni.

 odparł przez zaciśnięte zęby

Hmmmmm.

 musiała już od tego klęczenia oszaleć

Znów anglicyzm, patrz wyżej.

chciał już powrócić do nauki

Wrócić do nauki.

 

 

No, kurczę, i nie łaska tak pisać kiedy indziej? Bo, mimo wszystkich niedociągnięć, to jest całkiem przyzwoity tekst, i na "Tajemnice światów" też spokojnie mógłbyś go zgłosić. Oj, będziesz Ty na grochu klęczał XD

 choć jakby tak popatrzeć na sprawę w sposób metaforyczny, to powinienem mieć już od tej Twojej wirtualnej linijki zdruzgotane łapska :D

Czuję się niedostatecznie dyscyplinującą ;)

 Ej, Realucu, jeszcze nikomu nie kazałam klęczeć na grochu.

To byłam ja – muahahahaha XD Choć nie pamiętam, czy akurat Realucowi. Mytrixowi na pewno :)

 Cieszę się, że spodobała się kubkowa metafora ;)

Ej, czy światy muszą być zaraz użyteczne? ;)

 Niech nom to wszystko ino nie piźnie i jakoś to bydzie!

Łoj, tam. Żebyś widział, jaki u mnie na biureczku teraz bajzel XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Cześć!

 

Przyjemne uczucie, widzieć nawiązane do własnego tekstu w czyimś opowiadaniu. Już wiem, co czuł fanthomas, czytając mój tekst na inwazję bizarro. Ciekawy pomysł na interpretację fantastów, zabrać adepta w podróż po piórkowych światach. Zacne imię wybrałeś dla swojego bohatera, imię sugestywne, że tak powiem.

Reg wypadła nieco strasznie, spodziewałem się raczej ciernistych krzewów Tarniny. Sama podróż bezsprzecznie fantastyczna, sprawnie to wszystko połączyłeś, choć zabrakło mi w niej jakiegoś wspólnego mianownika, myśli przewodniej lub klucza (albo nie wyłapałem), wszak miała być lekcją, a nie tylko przebieżką motywacyjną.

Napisane sprawnie, bez zgrzytów, niby nieco podniośle, ale raczej z dystansem.

– Za co klęczysz? – zapytał Gustaw.

Zwłaszcza to pytanie mnie urzekło.

 

3P dla Ciebie (a nie, 2P, bo to już w bibliotece) więc Pozdrawiam i Powodzenia w Konkursie!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Tarnino,

Kurczę, zawsze miałem nieodparte wrażenie, żem spokrewniony z Yodą :)

 

No, kurczę, i nie łaska tak pisać kiedy indziej?

Łaska, łaska :)

 

Czuję się niedostatecznie dyscyplinującą ;)

Nie czuj się pominięta, Tarnino. Twa linijka również piętno na moich palcach odcisnęła. Tekst skupia się na piórkach, stąd też brakuje w nim wielu osobistości, w tym Ciebie. Jestem jednak pewien, że Twój nick nadrobi w wielu innych tekstach ;)

 

To byłam ja – muahahahaha XD Choć nie pamiętam, czy akurat Realucowi. Mytrixowi na pewno :)

A mnie się właśnie wydawało, że to Reg kazała mi klęczeć. Przejrzałem jednak swoje stare teksty i nie mogłem znaleźć tego cytatu, tak więc kierowałem się przy tym jeno mglistym wspomnieniem. Nie wykluczam, że od Ciebie również mogłem przyjąć podobną karę :D

 

Ej, czy światy muszą być zaraz użyteczne? ;)

Niby nie, ale jednak jak ma na nich funkcjonować jakieś życie, to by się przydało, aby tak było. To tak jak picie z dziurawego kubka. Średnia przyjemność ;)

 

Krar, hej!

Starałem się zawrzeć teksty zarówno stare, jak i te całkiem świeżutkie, tak więc się załapałeś :)

Przebieżka po światach była chaotyczna, gdyż były to jeno strzępy światów. I owszem, na pierwszy rzut oka wydawać się może, że brak tam konkretnego celu lekcji. Powiernik jednak co jakiś czas się uzewnętrznia, w prostszy lub bardziej zawiły sposób przekazując pewne rady, a po całej podróży bohater otrzymał solidną lekcję w postaci tygodniowego klęczenia :) No i gały mu się otworzyły, że to nie takie hop siup stworzyć coś takiego, czego był świadkiem.

 

Dzięki za komentarze ;)

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Mi się. Widać dopracowaną koncepcję, od imienia głównego bohatera, aż po szczegóły wykreowanego świata. Odczytałam to opowiadanie jako proces twórczy, po którym następuje weryfikacja w portalu. Klęczenie na grochu – bardzo obrazowe.;) Anet, oczywiście, rozpoznałam od razu. Reg zgadłam dopiero po komentarzach, myślałam, że chodzi o Tarninę.

Zgadzam się z CM-em, styl nieco podniosły, poważne rozważania nad sytuacją twórcy. Jest też dystans, to dobrze. Interesujące wydaje się oparcie opowiadania na piórkowych tekstach, a nie na użytkownikach.

ANDO, wielki dzięki za komentarz i cieszę się, że Ci się :)

Fajne ;)

Przynoszę radość :)

:D

Na licencji Anet:

 

Fajne :)

 

Nie zrozumiałem wszystkich odniesień, ale niektóre, jak Konie na dalekim brzegu zostały przeze mnie rozpoznane. Fajne podejście do konkursu, mamy znowu Reg, która karci świeżaczków za światoman… grafomanię. :D

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Barbarianie, dziękuję za komentarz :) Fakt, wiele nawiązań oraz tytułów można nie wyłapać, gdyż związane są z dość zamierzchłym czasem (innymi słowy – to stosunkowe stare teksty). Cieszę się, że mimo tego faktu pojawiło się słowo zapożyczone od Anet :) Pozdrówka

Przyjemna wędrówka :)

:)

Nowa Fantastyka