- Opowiadanie: krar85 - Siedem mgnień końca

Siedem mgnień końca

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Siedem mgnień końca

Stał tam, w blasku fleszy, wygłaszając banały, otoczony zgrają współpracowników, pociotków i innego plugastwa.

– Panie pośle, tu był las! – wykrzyknąłem, przecisnąwszy się przez tłumek. – Jakim prawem zniszczyliście to wszystko? – zapytałem, wskazując na karczowisko, porządkowane właśnie przez ciężki sprzęt.

– Morda, eko-szmato!

– Idź sarenkom podcierać, sprzedawczyku!

– Do roboty, lewaku! – odpowiedziały liczne głosy.

– Proszę pana. – Poseł zwrócił się do mnie. Miał stanowczy, ale zarazem łagodny i pełen wyrozumiałości głos, zupełnie jak w telewizji. – Lasy są bardzo ważne, to nasze dziedzictwo, ale dzięki elektrowni, która już niebawem tu powstanie, będziemy mogli wytwarzać zieloną energię i wreszcie obniżyć ceny prądu. W sprawie lasów proszę przyjść do mojego biura, porozmawiamy na spokojnie i znajdziemy rozwiązanie.

 

***

 

– Kim pan jest? – zapytała sekretarka, malując paznokcie.

– Ekologiem – odparłem. – Pan poseł zaprosił mnie, by porozmawiać o amortyzacji skutków wzmożonej wycinki lasów w ostatnich latach…

– Był pan umówiony?

– Nie.

Roześmiała się.

– Panie! – westchnęła z politowaniem. – Mamy rok wyborczy. Przyjdzie pan kiedy indziej, jak już wygramy.

 

***

 

– Był pan umówiony?

– Tak… To znaczy nie. To znaczy pan poseł…

– Pan minister – przerwała, spoglądając na mnie z wyższością. – Jest, proszę pana, bardzo zajętym człowiekiem i nie rozmawia z byle kim. Proszę wypełnić kwestionariusz, oddzwonimy.

Cztery strony. Wypełniłem. Nigdy nie oddzwonili.

 

***

 

Kiedy wycinali Puszczę Piską, z grupą kilkunastu aktywistów przykuliśmy się do drzew. Akcja jakich wiele, w mediach nazwali nas terrorystami, sugerując działanie z polecenia wrogich sił. Spodziewaliśmy się policji, ale tym razem z mundurowymi przyjechał on. Lepiej odżywiony, elegancko uczesany, otoczony wianuszkiem ochroniarzy.

– Po co to wszystko? – zapytał, wznosząc ręce w geście oburzenia.

– Przez waszą rabunkową politykę w ciągu ostatniej dekady, straciliśmy jedną trzecią drzewostanu…

– Proszę pana, czy my się skądś nie znamy? – zwrócił się bezpośrednio do mnie, jak zwykle łagodnym, ale stanowczym głosem. – Lasy są bardzo ważne, ale odbudowa gospodarki po pandemii wymaga poświęceń. Proszę przyjść do mojego biura, już kiedyś to panu mówiłem, porozmawiamy na spokojnie.

Przyszedłem, wypełniłem kolejny kwestionariusz. Nigdy nie oddzwonili.

 

***

 

Jak ogłosili, że po dwóch dekadach wracamy do węgla, zorganizowaliśmy pikietę przed kancelarią.

– Obudźcie się! – wrzeszczałem do megafonu ile sił. – To nie jest przypadek. Fale upałów, przerwy w dostawach energii, wzrost cen żywności, pożary tajgi. Cały ekosystem ledwo zipie, jeżeli się nie opamiętamy…

Ludzie przychodzili, robili sobie z nami zdjęcia, czasem brali ulotki. Po trzech godzinach, kiedy przemarzłem na kość, portier przyniósł nam herbatę.

– Wyjdzie do nas? – zapytałem, przełknąwszy gorący napitek.

– Pan premier jest dziś w Suwałkach, otwierają kopalnię rudy żelaza. Wiecie państwo, trzeba pokazać ludziom, że coś dobrego się w kraju dzieje, nowe miejsca pracy, inwestycje, bo ostatnio ciągle bieda i jeszcze klimat oszalał. Przyjdźcie jutro.

Przychodziliśmy więc codziennie, przez miesiąc, przypłaciłem to zapaleniem płuc. A to rocznica, a to nowe lotnisko, jakieś święto, kolejna autostrada, górnicy, wizyta sojuszników zza oceanu czy nowa biogazownia.

Zawsze było coś ważniejszego.

 

***

 

Po raz ostatni widziałem go na placu budowy na terenie dawnej Puszczy Kampinoskiej. Zmienił się przez te lata, utył i wyłysiał, ale głos miał wciąż taki sam. Żartowali, że to dzięki niemu jest szefem rządu czwartą kadencję.

– Niektórzy nie poprą naszych działań – prawił ze srogim, ale i zatroskanym wyrazem twarzy. – Zwłaszcza ci, którzy do tego doprowadzili, wilki w owczej skórze. Jednak również dla nich to robimy, a także dla ich i naszych dzieci. Generatory tlenu są niezbędne, jeżeli chcemy powstrzymać zmiany klimatu. To prawda, że ta innowacyjna technologia pochłania ogromne ilości energii, ale wierzymy, że wspólnymi siłami udźwigniemy ten ciężar.

Ludzie klaskali i wiwatowali, uzbrojeni funkcjonariusze Służby Sprawiedliwości wypatrywali niezadowolonych.

 

***

 

Przyszli rano. Wywlekli mnie z mieszkania, pobili, skuli i nie tracąc czasu na jakiekolwiek wyjaśnienia, wrzucili do samochodu. Wewnątrz spostrzegłem kilka znajomych twarzy. Byłem przekonany, że to kolejna akcja mająca skłonić nas do zaprzestania działań, choć tak śmiało sobie jeszcze nie poczynali.

– Jesteście oskarżeni o udział w aferze drzewnej – oznajmił mężczyzna w garniturze, kiedy wysiadaliśmy.

Że co?!

W wąskim, piwnicznym korytarzu czekaliśmy na swoją kolej. Sądząc po stanie tych, którzy wracali, nie miało to wiele wspólnego z przesłuchaniem. Kiedy nadeszła moja kolej, z pokoju wyszedł postawny, spocony mężczyzna.

– Przerwa, kapitanie? – zapytał któryś ze strażników.

– Nie, kończymy, załadujcie ich do samochodów. Właśnie podali w mediach, że są winni, nie ma co tracić czasu na pozory.

 

***

 

Teraz wiozą nas gdzieś w noc. Mam złe przeczucie, ale staram się podtrzymać na duchu kolegę, który po rozmowie z oficerem stracił oko i władzę w nogach. Chociaż tyle mogę zrobić. W myślach ciągle wracam do wszystkich tych chwil, które doprowadziły mnie tutaj. Chciałem im pomóc, próbowałem wytłumaczyć, miałem nadzieję, że zrozumieją, a oni wykorzystali mnie bez skrupułów, by ukryć konsekwencje własnych działań…

Zamieram, słysząc znajomy głos. Musi być ósma wieczorem, bo radio transmituje kolejną odezwę do narodu.

– Obywatele. – To on, od dwóch tygodni Naczelnik Państwa. Dziś w jego głosie próżno już szukać łagodności. – Funkcjonariusze Służby Sprawiedliwości rozbili zorganizowaną grupę przestępczą, odpowiedzialną za zniszczenie lasów. Ci sprzedawczycy, pod przykrywką działań ekologicznych, od wielu lat konsekwentnie rozkradali nasz kraj i siali dezinformację, mając na uwadze jedynie interes swych mocodawców zza granicy. Myśleli, że nie poniosą konsekwencji, ale już niedługo spotka ich zasłużona kara.

Koniec

Komentarze

Można się tylko smutno uśmiechnąć. Podoba mi się to, że choć jest tu osoba posła/ministra/premiera/naczelnika, to tak naprawdę tekst dotyka mechanizmu. Paskudni ludzie przy władzy to jedno, ale jest jeszcze idiotyczna logika systemu, dobrze tu wyciągnięta. 

Wpadłem tu na dobranoc; ale całe szczęście trudno się na tobie zawieść. Rok 1984 w ekowydaniu, przeskoki czasowe wyszły bardzo naturalnie, jako motor napędowy opowieści przyjąłeś niestrudzona walkę bohatera pomimo wciaz pogarszającej sie sytuacji – trafiło to w punkt. 

koncowka świetna, zaskakująco łatwo uwierzyłem, ze to może się stać, ale to chyba tym gorzej (albo tym lepiej!)

tyle i pozdrawiam :) powodzonka w konkursie 

Zawsze coś da się poprawić

Przerażająca wizja z niezerowym prawdopodobieństwem zrealizowania się. Brr.

Cześć, Krar!

 

z grupą kilkunastu aktywistów przykuliśmy się drzew.

“się do drzew” – uuu… wpadnie dodatkowe słowo :P

Sądząc po stanie tych, którzy wychodzili, nie miało to wiele wspólnego z przesłuchaniem. Kiedy nadeszła moja kolej, z pokoju wyszedł postawny, spocony mężczyzna.

Czy pierwsze “wychodzili” nie powinno być “wracali”? To by też usunęło delikatną powtórkę.

 

No, Panie, polityka… Na początku dostajesz punkty za posadzenie gnojka w roli antagonisty, potem zostaje kilka tych punktów odjętych, bo się we mnie znów gotuje :P

To krótkie przedstawienie nas wobec systemu, który ma na celu jedynie utrzymać władzę. Co do ekologów i ich akcji mam zazwyczaj mieszane uczucia (bo to coraz częściej politycy…), ale tu przedstawiłeś ekologa mającego pozytywny cel, aktywnie działającego. Cóż, to właśnie takich spotykają te najgorsze nieprzyjemności…

Doprowadziłeś do finału, którego początkowo się nie spodziewałem, ale na początku nikt się nie spodziewa tak daleko idących konsekwencji…

Brakuje Kliczków? Daję jednego:

 

Pozdrawiam, polecam. powodzenia w krokusie!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Łosiot

 

Dzięki za wizytę. System stał się taki, jak w każdej dojrzałej demokracji: wszystko jest środkiem do utrzymywania się przy władzy, która jest celem samym w sobie. Ludzie – jako ogół – chyba lubią wierzyć w takie kłamstwo, dopóki nie dotyka ich to bezpośrednio. A to, że przy okazji niszczymy planetę, na której żyjemy interesuje nas (nie pisze o konkretnych jednostkach, ale o społeczeństwie) znacznie mniej niż to, kto komu przygadał i po ile jest piwo.

 

 

 

Kulosław

 

Dzięki za przeczytanie i komentarz. Początkowo zamysł był bardziej leśny, ale w trakcie poszedłem w politykę i jej stosunek to zasobów naturalnych (o które – w idealnym świecie – państwo powinno dbać, wszak mają wpływ na dobrostan przyszłych pokoleń)

 

 

 

Koala75

 

Mam nadzieję, że to opowiadanie zawsze jednak pozostanie w strefie fiction. Chyba nikt z nas nie chciałby żyć w takim świecie.

 

 

 

Krokus

 

No, Panie, polityka…

Nie lubię polityki, ale mam wrażenie, że ostatnimi czasy jest on największym wrogiem lasów (i nie tylko, bo w zasadzie całej przyrody również). Niestety, temat rzeka i w dodatku podnoszący ciśnienie.

Co do ekologów i ich akcji mam zazwyczaj mieszane uczucia (bo to coraz częściej politycy…)

Wiem, mam podobnie, ale nie wszyscy są tacy. Chciałem pokazać człowieka, który robi to z własnej inicjatywy dla ogółu: nie robi z tego religii, nie chwyta za broń, raczej naiwnie wierzy, że ludzie są otwarci na argumenty i gotowi do poświęcenia odrobiny własnej wygody.

Wyszło smutno, ale chciałem pokazać, jak tacy ludzie są traktowani przez “dojrzały aparat władzy”

 

Pomysłowy Kliczko, znaczy kliczek ;-)

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Poczułam się jakby mnie potraktował Kliczko. 

Mocne, smutne i wcale nie widać, że dziergane wczoraj z wieczora;)

Pięknie pokazałeś obracanie kota ogonem.

Lożanka bezprenumeratowa

Cześć, krar!

Jak dla mnie trochę za mało w tym tekście, hm, fantastyki? Bo wszystko, co opisujesz, jest zupełnie wiarygodne, wydające się normalnym i rzeczywistym (jakkolwiek przykro to brzmi). Niby jest potem wzmianka o generatorach tlenu i mamy jakąś tam wizję przyszłości… dobra, już nie marudzę.

Niemniej jednak, bardzo sprawnie pokazałeś, jak tym, co stoją wyżej, łatwo manipulować i zmieniać narrację. I jak im zależy na zwykłych ludziach. Pokazałeś tutaj smutne prawdy, który kieruję naszym światem. Trochę szkoda, że nie potoczyło się to nieco inaczej w końcówce, ale z drugiej strony przez to całość jest bardziej wiarygodna.

Klik.

Pozdrawiam!

Wkurwiający tekst, bo taki prawdopodobny. Można sobie protestować (póki co), a politycy udają, że to deszcz pada. A nie gwiazdki. Że zagranica, że zaplute karły reakcji czy jak to szło…

Bo przecież jak pan minister wytnie las, a potem w blasku fleszy posadzi patyk jakiegoś drzewka, to wszystko będzie w porządku, prawda? Nowe osiedle, miejsca pracy (aka call center), dobry PR, słupki idą w górę…

Babska logika rządzi!

Dobrze się czytało. Nie lubię krótkich tekstów z tak dużymi skokami czasowymi, ale tutaj wypadło to naturalnie i dodało dynamiki opowiadaniu. Bohater też został całkiem dobrze zarysowany, chociaż zyskał moją sympatię głównie ze względu na to, jak okropny był jego przeciwnik.

Pozdrawiam

All in all, it was all just bricks in the wall

Am­bush

 

Mocne, smut­ne i wcale nie widać, że dzier­ga­ne wczo­raj z wie­czo­ra;)

Dzię­ki za wi­zy­tę i miłe słowa, ale pluję sobie tro­chę w brodę, bo im dłu­żej o tym myślę, tym mam coraz wię­cej po­my­słów co tu można było le­piej zro­bić (ciut mniej po­li­ty­ki a wię­cej fan­ta­sty­ki, ale taki urok pi­sa­nia w ostat­ni dzień). Po­mysł zro­dził się spon­ta­nicz­nie, ale o de­ta­lach na­pi­szę w innym wątku.

Pięk­nie po­ka­za­łeś ob­ra­ca­nie kota ogo­nem.

Aż chyba zbyt pięk­nie, bo (ponoć) ci­śnie­nie pod­no­si.

 

 

 

Realuc

 

Jak dla mnie trochę za mało w tym tekście, hm, fantastyki? Bo wszystko, co opisujesz, jest zupełnie wiarygodne, wydające się normalnym i rzeczywistym

Nie no, jest fantastyk, Polska wreszcie zabrała się za eksploatację złóż rudy żelaza w Suwałkach ;-) Wiem, taki urok pisania na spontanie. Zabrakło leżakowania pomysłu i refleksji, a i sprzeciw przeciwko temu, co robi świat za oknem, dołożył swoje.

Trochę szkoda, że nie potoczyło się to nieco inaczej w końcówce, ale z drugiej strony przez to całość jest bardziej wiarygodna.

Dylemat tragiczny. Happy end byłby infantylny, bliższy rzeczywistemu jest smutny. Kurcze, ja to jakimś czarnowidzem jestem.

Dzięki wielkie za wizytę i za klika!

 

 

 

Finkla

 

Wkurwiający tekst, bo taki prawdopodobny.

A co to za bluzgi? Wytłumacz się!

Można sobie protestować (póki co), a politycy udają, że to deszcz pada.

Protestować można zawsze, tylko czasem później zwożą na dołek (albo prosto do dołka). A reszta świata, przyroda, lasy jeziora, rzeki? Warte są tyle, ile głosów można aktualnie dzięki nim zdobyć.

Dzięki wielkie za przeczytanie i komentarz.

 

 

 

Simeone

 

Bohater też został całkiem dobrze zarysowany, chociaż zyskał moją sympatię głównie ze względu na to, jak okropny był jego przeciwnik.

Jego przeciwnik nie jest okropny, ładnie mówi (przynajmniej na początku).

A bohater jest zwykły – trochę naiwny, ale jednocześnie nie poświęca życia dla idei, nie spiskuje po nocach, nie chwyta za broń, raczej żyje swoim życiem starając się nie być biernym w stosunku do zachodzących zmian. Idealny kandydat na kozła ofiarnego.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

A co to za bluzgi? Wytłumacz się!

Prościzna – wina polityków. Jeszcze dwa lata temu bluzgałam rzadko i niechętnie. A potem w robocie kazali nam używać debilnego programu, który pewne czynności wydłużył mi z 15 minut do 5 godzin (plus ze 3 mojej szefowej, bo ja nie mam uprawnień na wszystko i ona musi kończyć). Do tego to cuchnące g notorycznie się zawiesza. Ale jesteśmy skazani na jego używanie, bo zostało sfinansowane ze środków UE i gdyby stało się oficjalnie znane, że to żaden cymes, złodziej musiałby oddać kasę.

Jeszcze potem można było pochodzić po ulicach, wraz z całym tłumem krzycząc to, co kulturalni ludzie zastępują gwiazdkami.

W rezultacie strasznie schamiałam i trochę się zekstremizowałam.

Twój tekst przebudził we mnie gorące uczucia do polityków i zareagowałam odruchowo. Jeśli Cię to uraziło, to przepraszam.

Babska logika rządzi!

Krar, 

 

nadrabiam zaległości w “tu był las” i dotarłam w końcu tutaj :).

 

Czytam i myślę “nie ma fantastyki”, potem jednak sobie uzmysławiam, że to może być horror – taki codzienny, na który już zobojętnieliśmy. Tekst zmusił do refleksji, a to zawsze na plus. 

 

Drugim plusem są orwellowskie klimaty, które lubię, więc koniec końców tekst bardzo dobry. 

 

Pozdrawiam i życzę powodzenia w konkursie.

Cześć :)

 

Sprawnie napisany tekst, dobrze się czytało. Czy też raczej niedobrze, bo z takim kwasem na języku. Ukazanie wizji niemal teraźniejszej w przyszłości, by można było zaliczyć szort do fantastyki było dobrym zabiegiem :)

Powodzenia w naborze:)

Finkla

 

Prościzna – wina polityków.

Niestety, ale masz dużo racji. Poziom debaty politycznej nie rośnie ostatnimi czasy (mówiąc dyplomatycznie) i nic dobrego z tego nie wynika, a wiele inicjatyw jest… dyskusyjnych (również mówiąc dyplomatycznie, staram się tym nie nakręcać) Kurcze, czuję się trochę winny, że podnoszę ciśnienie, ale z drugiej strony polityka jest (imho) głównym wrogiem przyrody.

W rezultacie strasznie schamiałam i trochę się zekstremizowałam.

Napisz coś o tym, przekuj to na jakiś tekst.

 

 

OldGuard

 

Dzięki za wizytę. Mówisz, że wyszło orwellowsko, czyli trochę tak, jak miało. Fantastyka rzeczywiście się tu nie przelewa, ale tak to jest w tekstach pisanych na spontanie (przynajmniej u mnie), po kilku dniach widać pola do wprowadzenia ulepszeń, bo pewien zapas znaków jeszcze został, mogło bardziej powiać globalnym ociepleniem czy inna epoką lodowcową.

 

 

arya

 

Czy też raczej niedobrze, bo z takim kwasem na języku.

W moim zamyśle wizja jest nieco katastroficzna, droga do Służby Sprawiedliwości jeszcze – mam nadzieję – dosyć daleka, ale nigdy nie wiadomo.

Wielkie dzięki z przeczytanie i komentarz!

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Napisz coś o tym, przekuj to na jakiś tekst.

No, nie wiem. Samo czytanie na temat zahaczający o politykę wyzwoliło bluzgi w sposób tak naturalny, że moja autocenzura nawet nie zauważyła. Gdybym w tekście wrzuciła ze trzy cytaty z pracy z tym dziadowskim programem, to nawet na naszym liberalnym portalu mogłabym dostać bana. Człowieniu, kiedy rozmawiam z szefową, mam dobry humor i chcę być delikatna, to mówię “pieprzony”. A to konwersacja dwóch dam w wieku zdecydowanie bardziej zbliżonym do emerytalnego niż nastoletniego buntu…

Babska logika rządzi!

Tytuł. Wiesz, że budzisz ducha Stirliza. ;-) 

No cóż, jasne, bez dwóch zdań. Irytację (żeby nie przekląć, owijam w bawełnę) – podzielam.

 

Do samego tekstu.

Dla mnie jest zawieszony pomiędzy białym i czarnym, o co teraz bardzo łatwo. Też ostatnio miotam się na barykadach, tj. klnę jak szewc i coraz bardziej się udzielam, a wiedz, że dla mnie normalne życiejest dystansem, bo wszystko ma działać, może i z błędami, ale nie takimi kardynalnymi. Na boha nie tak, to odwracanie pojęć i dobrostanu nas wszystkich. 

Widzę, że znowu piszę nie na temat, zatem czym prędzej do niego wracam.

Tekst jest dla mnie trochę zawieszony pomiędzy opowiadaniem a publicystyką. Tak jak film "Nie patrz w górę". To dobrze i źle. 

Dobrze, bo treści aktualne, ważne, które pozostaną takimi przez – chyba jeszcze – spory czas i powielający się mechanizm, ryt; źle, bo zawężenie do grup – tam do mediów i meteoru, który nijak nie może się odnosić do katastrofy klimatycznej, lecz świetnie obrazuje karykaturę przekazu. A może pokładam zbyt dużą nadzieję w “dużą ludzkości. Jak na razie ludzkość nie wymyśliła nic mądrzejszego ponad deliberację i dochodzenie do krzywych konsensusów. Co więcej, historycznie, zdaje się lepsze niż rządzenie poprzez "ja wiem najlepiej",  czystą uzurpacja, pewność siebie ma się nijak do wiedzy.

Jestem za jądrówkami, lecz martwi mnie lokalizacja akurat koło Sasina, stosunkowo dziewiczego terenu. Trudno znaleźć inne tak spokojne miejsce na polskim wybrzeżu. Rozumiem dostawy morskie, choć czuję że koszty i zyski słabo przeliczone. Teraz jest tam pięknie i dziko. Czemu właśnie tam? 

Widzisz, ciągle mnie znosi na boki, krarze85. Nie utrzymam się ściśle przy opku.

Zatem pora  skończyć.

Podobał mi się nerw i ciąg sytuacji, za to skarżę, jeśli jeszcze potrzeba.  ;-)

Fajny, dosłowny tekst na koniec konkursu o Lesie przeczytany! 

 

Powodzenia w konkursie!

 

Fot. A. Wajrak. ścięte drzewa. Zdjęcie zostało skadrowane.

 

 

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Skoro Finkla może, to ja też: aleś mnie wkurwił tym tekstem. I to cholernie. Nie dlatego, że mnie coś w nim uwiera, tylko dlatego, że ta wizja, ona jest prawdopodobna. Dupa tam, ona nie jest prawdopodobna, to już się dzieje, na razie w kwestii religii, dostępu do aborcji, praw człowieka i nagonek medialnych na osoby mające czelność być nieheteroseksualne, ale już przecież słychać wygłaszane pogardliwym tonem hasła o szkodliwej “ideologii eko”. Narracja rządu, głupota wyborców, niezrozumienie podstawowych mechanizmów rządzących gospodarką (zarówno ze strony politykierów, jak i ich zdurniałego elektoratu), to wszystko prowadzi nas do totalitaryzmu, kultu jednostki, Orwellowskiego “1984” i “Folwarku zwierzęcego”, do tego, w co się zamieni ten kraj, jesli pozwolimy na to tym durniom u steru.

Tylko ja tu własnie nie widze za wiele fantastyki, bo to bardziej prognoza.

Klikałbym, gdyby bylo trzeba.

Pozdrawiam serdecznie :)

Q

Known some call is air am

Finkla może, ale potem się musiała tłumaczyć. ;-)

No, właśnie, to dokładnie te uczucia.

Babska logika rządzi!

Mam się spodziewać wizyty Beryla z berylem? Jaką przyjęłaś linię obrony? Bo skoro zadziałała, to nie będę wymyślał koła na nowo, tylko się podepnę pod gotowe rozwiązanie ;)

Known some call is air am

Beryl pewnie nie czytał, ale gospodarz kazał. Moje wyjaśnienia są w komentarzach.

Babska logika rządzi!

Z jednej strony rację ma Asylum, że tekst ociera się o publicystykę (w treści, nie w formie) i rację mają Ci, którzy nieco powątpiewają w fantastyczność opowiadania. Ale… Fantastyka jest między innymi po to, żeby pod płaszczykiem fikcji wytykać współczesne problemy oraz zjawiska i je ekstrapolować, ostrzegać do czego mogą nas zaprowadzić. A wątek fantastyczny, bardzo wyraźny, mamy w tej dystopii (Naczelnik Państwa, Służby Sprawiedliwości) osadzonej wyraźnie w bliskiej przyszłości Polski. 

Nic nowego nie napiszę. Historia jest dosyć prosta i przewidywalna, nie starałeś się czytelnika zaskoczyć, zachwycić, raczej prowadzisz krok po kroku opowieść od punktu A (niemal teraźniejszość) i dalej konsekwentnie do punktu Z, gdzie mamy finał przemian klimatycznych i politycznych. W sumie to wizja całkiem realna (przynajmniej w rojeniach pewnego zbawcy narodu) i tak naprawdę przerażające jest to, że w 2022 roku, w Polsce, w środku Europy, niemal każdy czytelnik tego tekstu zauważa, że taki scenariusz nie jest nieprawdopodobny. Bo i politycznie mamy jakby mniej demokracji i zdrowego rozsądku, a więcej PRLu, a i strona ekologiczna, czyli wycinka lasów, niszczenie środowiska, jakość powietrza itp. wyglądają znajomo (nawet na portalu mieliśmy zwolenników wycinki Białowieży i wyznawców "kornika").

A metody Naczelnika (obwinianie wroga wewnętrznego i zewnętrznego, nagonka na przeciwników światopoglądowych z użyciem służb itp.) znamy nie tylko z lekcji historii współczesnej ale i życia codziennego.

Technicznie jest sprawnie i klarownie, kilka uwag wrzucam poniżej. 

Podsumowując – przytupu brak, ale takie teksty to przypominacze i ostrzegacze, a nie odkrywacze i zachwycacze. 

[…] zapytałem, wskazując na karczowisko, porządkowane właśnie przez ciężki sprzęt.

– Morda, eko-szmato!

– Idź sarenkom podcierać, sprzedawczyku!

– Do roboty, lewaku! – odpowiedziały liczne głosy.

– zapisałbym to inaczej. Mamy "zapytałem", w domyśle zapytał posła, a zaraz potem otrzymujemy odpowiedź "Morda, ekoszmato!" i w pierwszej chwili mam wrażenie, że to odpowiedź owego posła. Poza tym, dałym te okrzyki tłumu bez didaskaliów przy ostatnim:

[…] zapytałem, wskazując na karczowisko, porządkowane właśnie przez ciężki sprzęt.

– Morda, eko-szmato!

– Idź sarenkom podcierać, sprzedawczyku!

– Do roboty, lewaku! 

Odpowiedziały mi liczne głosy. (lub coś podobnego)

 

– Był pan umówiony?

– Tak… To znaczy nie. To znaczy pan poseł…

– Pan minister – przerwała, spoglądając na mnie z wyższością.

– Jakoś nie wierzę, że facet (działacz) nie wie, że poseł z którym chce rozmawiać, jest teraz ministrem.

 

Jak ogłosili, że po dwóch dekadach wracamy do węgla, zorganizowaliśmy pikietę przed kancelarią.

– Kiedy. "Kiedy ogłosili", ewentualnie "gdy ogłosili". "Jak" w tym kontekście, jeszcze na początku zdania wygląda fatalnie.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Finkla

 

No, nie wiem. Samo czytanie na temat zahaczający o politykę wyzwoliło bluzgi w sposób tak naturalny, że moja autocenzura nawet nie zauważyła.

Wiem, miewam tak samo. Od pewnego czasu staram się patrzeć na politykę jak na pogodę: jest, jak jest, trzeba się do niej dostosować, bo mój wpływ na nią jest incydentalny (wybory, manifestacje), ale nie zawsze mi to wychodzi – jak widać ;-)

Chciałem napisać tekst pokazujący czym jest ochrona przyrody dla świata polityki, ale chyba zbyt mocno się na tej polityce skupiłem. 

 

 

Asylum

 

Wiesz, że budzisz ducha Stirliza. ;-)

Tytuł znam z “biografii” Putina, książki nie czytałem, serialu prawie nie widziałem. Ale sam tytuł bardzo mi się spodobał.

Tekst jest dla mnie trochę zawieszony pomiędzy opowiadaniem a publicystyką.

Miał być z akcentem politycznym, widać w trakcie pisania (i skracania) emocje związane z sytuacja polityczną w kraju wzięły górę.

Jestem za jądrówkami, lecz martwi mnie lokalizacja akurat koło Sasina, stosunkowo dziewiczego terenu.

Ja nie jestem fanem żadnego z rozwiązań, ale jestem przeciw przerwom w dostawach energii ;-) A do tego już latem coraz częściej się zbliżamy. Każda lokalizacja ma jakieś wady, ale gdzieś te elektrownie trzeba budować. Atomówka potrzebuje dużo wody (w sumie każda cieplna potrzebuje) i nie powinna stać blisko dużych skupisk ludzkich (pomimo, że to “bezpieczna technologia” ;-) )

 

Dzięki za wizytę i komentarz!

 

 

Outta

 

Skoro Finkla może, to ja też: aleś mnie wkurwił tym tekstem. I to cholernie.

Nie taki był zamysł. Kurcze, chyba zaraz to skasuję (w sensie tekst, nie komentarz), bo chciałem – w zamyśle – zwrócić uwagę na problem, a nie podnosić ciśnienie.

Narracja rządu, głupota wyborców, niezrozumienie podstawowych mechanizmów rządzących gospodarką (zarówno ze strony politykierów, jak i ich zdurniałego elektoratu), to wszystko prowadzi nas do totalitaryzmu, kultu jednostki, Orwellowskiego “1984” i “Folwarku zwierzęcego”

Niestety, ale trudno się nie zgodzić. Kurcze, chciałem tylko napisać tekst pokazujący czym jest ochrona przyrody dla świata polityki, ale chyba zbyt mocno się na tej polityce skupiłem, a nico zbyt mało na fantastyce i lesie. Bo fantastyka – jak napisałeś – ogranicza się tu głównie do wybiegnięcia w przód i pokazania możliwych następstw.

Dzięki wielkie za lekturę i komentarz!

 

Pozdrawiam!

 

EDIT: Ho ho ho, kolejni czytelnicy…

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Nie kasuj. To tylko fikcja, owszem, wkruwiająca swym realizmem, jeśli przyłoży sid do niej obecną sytuację w kraju, jednak nadal fikcja. Mocna fikcja. Dobra.

Known some call is air am

Jeszcze mnie nikt tak ewidentnie nie zignorował ;) Hehe.

Po przeczytaniu spalić monitor.

mr.maras

 

Nie zignorowałem Cię, zacząłem pisać odpowiedź po komentarzu Outty, cierpliwości.

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Z jednej strony rację ma Asylum, że tekst ociera się o publicystykę (w treści, nie w formie) i rację mają Ci, którzy nieco powątpiewają w fantastyczność opowiadania. Ale… Fantastyka jest między innymi po to, żeby pod płaszczykiem fikcji wytykać współczesne problemy oraz zjawiska i je ekstrapolować, ostrzegać do czego mogą nas zaprowadzić.

Nieco rozwlekle, ale bardzo celnie. Las jest tu też “tylko przykładem”, bo podobne praktyki mogą dotyczyć wielu dziedzin życia, ale niewiele innych aspektów naszego działania będzie miało taki wpływ na dobrostan i liczebność przyszłych pokoleń, jak degradacja środowiska.

A metody Naczelnika (obwinianie wroga wewnętrznego i zewnętrznego, nagonka na przeciwników światopoglądowych z użyciem służb itp.) znamy nie tylko z lekcji historii współczesnej ale i życia codziennego.

Naczelnik (Car, król, wieczny prezydent, albo inny zbawca narodu) jakich wielu już było i wielu jeszcze będzie.

Technicznie jest sprawnie i klarownie, kilka uwag wrzucam poniżej. 

Z czego się bardzo cieszę.

Uwagi analizuję i postaram się wreszcie dziś poprawić.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Kurcze, chciałem tylko napisać tekst pokazujący czym jest ochrona przyrody dla świata polityki…

Krarze, i napisałeś, tyle że czuję się tak, jakbym dostała obuchem w łeb. Po lekturze został ból i smutek. I żal po lasach!

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Krarze, i napisałeś, tyle że czuję się tak, jakbym dostała obuchem w łeb.

Nie, żebym chciał kogoś bić, ale szort spełnił swoje zadanie po części.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Krarze, czuję się nie tyle pobita, co mocno zdruzgotana. Ale to chyba wychodzi na to samo.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Faktycznie ochronę środowiska można rozumieć metaforycznie, bo to nie jedyna kwestia, w której władza – zgodnie z potrzebami – może ignorować, piętnować, czy bezpardonowo niszczyć brużdżący jej „element”.

Mocna, dystopijna wizja. Dobrze, że zdecydowałeś się na krótkie fragmenty, takie szybkie strzały, którymi zasypujesz czytelnika. Bardzo dobrze napisany, udany tekst.

Pozdrawiam!

Cześć!

 

Wielkie dzięki za wizytę i komentarz.

Dobrze, że zdecydowałeś się na krótkie fragmenty, takie szybkie strzały, którymi zasypujesz czytelnika.

Zastanawiałem się, jak to wyjdzie. Siedem fragmentów z limitem 1k słów zmuszało do zwięzłości, ale dzięki temu przesłanie jest mocniejsze (mam nadzieję, choć pewnie przydałaby się nieco mocniejsza wieź z bohaterem, bo wtedy jego los bolałby bardziej)

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Hej krar85 !!!

 

Opowiadanie napisane w interesującej formie. Niestety jeśli mam być szczery to nie porwało mnie :) Ciekaw jestem innych komentarzy.

 

Pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

Cześć!

 

Cieszę się, że chociaż forma Ci się spodobało. Opowiadanie nieco zbyt zjechało na kwestie polityczne (w pierwotnym zamyśla miało być nieco bardziej fantastyczne). Wielkie dzięki za lekturę i komentarz.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Ech, kurczę, to już powoli żadna fantastyka. Zwalanie winy za swoje błędy na innych, wykorzystywanie służb w walce politycznej, toż to codzienność.

Zgadzam się z Finklą – wkurzający tekst. Co nie znaczy, że zły :) Klikłabym, ale znowu spóźniona jestem :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Ech, kurczę, to już powoli żadna fantastyka.

Jeszcze trochę brakuje, ale to ponoć równia pochyła. Im dalej zabrną, tym śmielej sobie poczynają.

Zgadzam się z Finklą – wkurzający tekst.

Cos optymistycznego to to nie jest, ale też samo hasło konkursowe jakoś tak na mnie podziałało. To ma być po części ostrzeżenie.

 

Dzięki za lekturę i pozdrawiam!

 

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Dzięki, Anet!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

No i mam zagwostkę. Tekst brzmi w klimatach, które w taki czy inny kojarzę. Które w taki czy inny sposób są dla mnie ważne. I owszem, podoba mi się. Natomiast nie jestem przekonany, czy powinien trafić do antologii. Ale po kolei…

 

Technicznie – bardzo dobrze. Sprawnie, dużo treści w małej objętości (nawet nie musiałeś wypełniać limitu po brzegi), bez lania wody, ale też bez poczucia „ścinania”. Czyta się lekko, wszystko gra.

 

No to co z treścią… Treść ma tu sporo na rzeczy, nieźle oddaje to wszystko, co się dzieje. I ja jako ja odbieram tekst jako dobry i ważny, a przy tym smutny. Ale teraz od strony antologii… W zasadzie pasuje do niej, z jednym, za to poważnym ale. Przybiera formę konfrontacyjną. Co samo w sobie można by przenieść (bo „poprawność” jest bez sensu), acz mogłoby być jakoś „opakowane”, by nieść czytelnika dalej. Bo bez tego trochę idziemy w konfrontację z częścią czytelników, których chcielibyśmy antologią zachęcić do wspierania NGO. No i co… zgadzam się, podzielam, a jednak myśląc z perspektywy publikacji całego zbioru mam problem (i to mimo tego, ze przesłanie chciałbym w nim zawrzeć). A jednocześnie poziom akceptacji pod tym względem poprawia wspomnienie z tego, jak kiedyś czytałem bardzo wbijające się w głowę opowiadanie „Wola ludu” Williama Jona Watkinsa (polecam). Nie wiem, muszę się zastanowić, gdy pisze komentarz jeszcze daleko do wyników.

 

BTW, te wozy raczej nie wiozłyby wszystkich naraz w jednym samochodzie. Tak to nawet z manifestacji ludzi nie wywożą.

 

PS. Heh, jak przypomnę sobie scenę z wycinki jednego z parków krajobrazowych, gdzie jednego dnia las był po obu stronach ścieżki, a drugiego już tylko po jednej… Przykry był to widok :/

 

Cześć wilku!

 

Technicznie – bardzo dobrze. Sprawnie, dużo treści w małej objętości (nawet nie musiałeś wypełniać limitu po brzegi), bez lania wody, ale też bez poczucia „ścinania”. Czyta się lekko, wszystko gra.

Normalnie nie wiem co powiedzieć… Dzięki!

Nie wiem, muszę się zastanowić, gdy pisze komentarz jeszcze daleko do wyników.

Decyduj więc.

Tak to nawet z manifestacji ludzi nie wywożą.

Ale pasowało i nieco podnosiło dramaturgię.

Heh, jak przypomnę sobie scenę z wycinki jednego z parków krajobrazowych, gdzie jednego dnia las był po obu stronach ścieżki, a drugiego już tylko po jednej… Przykry był to widok :/

Oj tak. Ja sam nie byłem świadkiem takiej wycinki, ale widziałem kiedyś pogorzelisko (kilkanaście ha się spaliło, albo i kilkadziesiąt. To było ze dwadzieścia lat temu, a pamiętam do dzisiaj. Smutny widok. Las rośnie długo, a znika szybko. Las produkuje tlen, pochłania CO2, zatrzymuje wilgoć… długo by pisać.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Oj tak. Ja sam nie byłem świadkiem takiej wycinki, ale widziałem kiedyś pogorzelisko

Kuźnia Raciborska?

 

 

Kuźnia Raciborska?

Nie, to było gdzieś na północnym wschodzie, na Warmii, Mazurach albo Suwalszczyźnie. Nie pamiętam, muszę podpytać ;-) I to nie było ze dwadzieścia lat temu, ale tak bliżej trzydziestu, pierwsza połowa lat dziewięćdziesiątych… Jak ten czas leci.

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

 

Jak zwykle mam mieszane uczucia wobec tekstu nawiązującego do bieżących wydarzeń politycznych (mimo że nie sposób się nie zgodzić z przesłaniem). Zacznę może od pozytywów. Opowiadanie warsztatowo bardzo sprawne, dobrze wyważone i treściwe, bez przestojów czy zbędnych wypełniaczy. Tutaj nie mam tekstowi nic do zarzucenia. Pomimo przeskoków w czasie narracja jest bardzo przejrzysta, bo akcja kręci się wokół tych samych wątków i tych samych postaci; z jednej strony mamy wątek kolejnych awansów posła/ministra/premiera, z drugiej stopniowego niszczenia środowiska, a wszystko to w iście kafkowskiej atmosferze absurdu i bezsilności.

Na minus to, co zwykle bywa na minus w tekstach politycznych, czyli publicystyczność kosztem literackości, uproszczony podział na tych dobrych i tych złych i podane z góry przesłanie. Gdyby te uproszczenia fabularne zrekompensować na przykład bardziej rozbudowanym światotwórstwem (oczywiście to szort, ale ciekawie byłoby pociągnąć akcję jeszcze dalej w przyszłość i zrobić z tego pełnoprawne SF), to może zniknęłoby takie wrażenie komentarza do bieżących wydarzeń, a tekst nabrałby bardziej uniwersalnego wydźwięku. W sumie nawet nawiązanie do pandemii się przewinęło, więc intuicyjnie umiejscawiamy akcję tu i teraz.

Ogólnie to bardzo dobry szort – nie miałabym nic przeciwko temu, by znalazł się w antologii – choć ukierunkowany raczej na to, żeby przyklasnąć przesłaniu niż dojść do jakichś nowych wniosków czy żeby zobaczyć bieżące wydarzenia z nowej perspektywy.

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

Hej black_cape!

 

Jak zwykle mam mieszane uczucia wobec tekstu nawiązującego do bieżących wydarzeń politycznych.

Widzę, że trochę tak to wygląda, ale tekst nie jest komentarzem do aktualnej sytuacji, a generalnie miał na celu obrazowanie mechanizmu i konfrontację postaw ludzkich. Nie mniej jednak, trochę perspektywy publicystycznej si e w nim przebija ;-)

Opowiadanie warsztatowo bardzo sprawne, dobrze wyważone i treściwe, bez przestojów czy zbędnych wypełniaczy.

;-)

Gdyby te uproszczenia fabularne zrekompensować na przykład bardziej rozbudowanym światotwórstwem (oczywiście to szort, ale ciekawie byłoby pociągnąć akcję jeszcze dalej w przyszłość i zrobić z tego pełnoprawne SF)

Zdecydowanie miałem jeszcze zapas, ale tekst powstawał nieco spontanicznie i chciałem stworzyć cos naprawdę krótkiego (z czym ma zazwyczaj problem, wolę większe twory)

 

Dzięki za lekturę i pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Nowa Fantastyka