Dramat satyrowy w jednym akcie
Tam
O dysputach bogów półgłuchych
ale nie całkiem głupich
i co z tego wynikło
i z powrotem
18+
Miejsce:
Zagracony pokój przechodni (drzwi po prawej i po lewej) z czerwonymi ścianami, łóżko, stolik, dwa krzesła, porozrzucane w nieładzie książki, w prawym kącie pokoju kołowrotek. Na środku okno za oknem wywieszona flaga biało-czerwona
Postacie:
Tore – bóg śmierci Pigmejów Bambuti, znad rzeki Ituri, znany jako Wrota Abyssy. Ciemnoskóry, nienaturalnie szczupły, łysy, z twarzą pomalowaną na biało, nos ma krogulczy, oczy przekrwione, dolną wargę dużo większą od górnej
Mokosz – wschodniosłowańska bogini płodności i urodzaju, wilgoci i dojrzałej miłości, pieszczot i samomiłości, opiekunka kobiet i dzieci. Różanoskóra, ma dużą głowę, z wyraźnym nosem, dużymi oczami i wydatnymi ustami, pełne kobiece kształty, długie ręce i opadające na piersi, lekko falujące włosy
Momos (Querella) – w mitologii greckiej i rzymskiej bóstwo drwin i ironii oraz uosobienie sarkazmu, żartów i kpin, a także niezasłużonej krytyki, syn Nyks. Starzec z maską w jednej ręce i laską błazna w drugiej.
Chór wił – w postaci pięknych skrzydlatych nagich dziewcząt o lekkich i niemal przezroczystych ciałach – stoi w lewym, słabo oświetlonym kącie pokoju
Scena I
Mokosz sama, siedzi na łóżku z laptopem na kolanach, obok telefon komórkowy.
Komórka dzwoni, Mokosz odbiera
Tak. Tak. Powinien już być,
dalej go nie ma… Wiem. Nie. Nie wiem…
Nie wiem co się mogło zdarzyć…
tak, poczekam.
Chór wił
Mokosz kołowrotek odstawiła
ciemna chmura czoło jej spowiła.
Cicho wszędzie, głucho wszędzie
dziś każdy cienko przędzie.
Mokosz do siebie, patrząc na laptop
Najlepsza gra jaką mogłabyś sobie wymarzyć.
Dziewczęta mogą grać za darmo.
Może się skuszę… w końcu jestem dziewczęciem?
słychać pukanie do drzwi
Poczekam z tym rozpoczęciem.
w stronę drzwi
Otwarte!
Scena II
Mokosz siedzi dalej z laptopem
Tore wchodzi, rozgląda się
Tore
Chciałaś, to masz, jestem, przywędrowałem.
Mokosz
Jesteś, owszem, ale spóźniony!
Tore
Zatrzymały mnie wasze, jak to wy zwiecie?
Mokosz
Dziwożony?
Tore
Pe-Ka-Pe?
Mokosz
Pe-Ka-Pe? Co to za bóstwo nowe?
Tore
Nie bóstwo, a perony!
Mokosz
Co ty pleciesz?
Tore
Ja nic, to twoja rola przecież…
Aaa… o to pytasz – przyjechałem pociągiem.
Mokosz
Wyciągiem?
Tore powtarza nieprzytomnie
Wyciągiem? Co, jakim wyciągiem? W lecie?
Mokosz
Jeszcze wiosna.
Tore
Widzę, żeś w kwiecie.
Mokosz
To wianek.
Tore
Dawno zgubiony.
Mokosz
Uważaj, bo zapomnę żeś w gości!
Tore
Zmęczyli mnie ci ludzie,
dawniej tacy prości.
Wszyscy w kagańcach, każdy warczy.
Huczy cały przedział
o źródła moralności
niech im starczy,
że to słuszne, com powiedział!
Mów więc, po coś mnie wzywała?
Mokosz
Będzie dla ciebie robótka mała.
Tore
Czemu o usługę nie poprosisz lokalne bogi?
Weles przecież ci drogi.
Mokosz
Z miejscowych nikt się nie podejmuje.
Dlatego importowanego boga potrzebuję!
Tore
Widziałem, że jest już tu jeden bóg importowany.
Mokosz
Ale na krzyżu. I za bardzo drewniany.
Tore
To będzie kosztowało.
Mokosz
Jeszcze nie wiesz co od ciebie chcieć mogę!
Tore
Ale wiem, że nie mało!
I zapłata musi być godna. Za fatygę i za drogę!
Mokosz wzdycha
No dobrze, wal śmiało
Tore
Widziałaś paradę faraonów,
te tysiące kobiet, rydwany,
miliony świateł, laserów, neonów
konie, złoto, zmysłowe tany?
Mokosz z rozdrażnieniem
Widziałam, co z tego?
Tore
Chcę tak być tu witany!
Mokosz z jeszcze większym rozdrażnieniem
Ale jak, jak ludzie nie wiedzą?
Tore
Do muzeum warszawskiego
przybywa tu ma podobizna.
Niech przez megafony moje imię powiedzą.
Niech przejedzie miastem z asystą.
Niech każdy przyzna
że Tore bogiem, bogiem artystą!
Mokosz odkłada na chwilę laptop
A co ty masz wspólnego z sztuką?
Nie ściągnęłam cię tu, byś mi malował…
tylko byś kogoś zamordował!
Tore
Jam jest artysta śmierci, duch zaświatów, Wrota Abyssy!
Mokosz na stronie
Bóg całkiem łysy.
Tore
Co rzeczesz?
Mokosz
Że to się udać nie może przecież!
Tore
Czemu?
Mokosz bierze laptop z powrotem, sprawdza coś na nim
Warszawa tonie w błocie!
Tore wygląda przez okno
Przecież widzę, że pogoda ładna,
biało-czerwona, wręcz paradna!
Mokosz
Błota użyłam w sensie metaforycznym.
Tore
Znaczy?
Mokosz
Kraj w stanie jest tragikomicznym,
zaraza go szkaradna toczy.
Tore
Nie wiem o czym mówisz, ale jeśli w chwale nie przejadę,
możesz zapomnieć, że uczynię coś swym talentem magicznym!
Mokosz
Niech ci będzie, będziesz miał swoją paradę!
Tore na stronie
Drażni mnie ta Pramadka.
Mokosz
Co tam szepczesz duchu śmierci?
Chór wił
Co tam szepczesz Mokosz chce wiedzieć,
racz więc jej odpowiedzieć!
Tore
Że kraj ten to dla mnie zagadka
każdy coś knuje, każdy coś pod kimś kopie, wierci.
Mokosz
Dla mnie to już nudne, od stuleci ciągle te same wybryki.
Jednak dość szybko się zgodziłeś na przybycie?
Tore
Cóż tak… takie już życie.
Wyniosłem się z Afryki,
bo mnie tam ciągle obraża
Gu, karzeł, bóg żelaza…
Mokosz
U nas też taki u władzy…
Tore
A co kuje?
Mokosz
Tak, knuje.
Tore
Ale co?
Mokosz
Gównoburze głównie.
Tore
To jego mam z ziemskiego padołu zawinąć?
O niego szło?
Mokosz
Nie, co zasiał już wzrosło,
zapuściło korzenie, w serca wrosło
ogromnieje na kształt molocha…
Tore
W serca? To może choć mu zabrać, co kocha?
niech cierpi jakaś jedna, najdroższa mu istota.
Mokosz
Chciałbyś mu zabić kota?
Tore
Łatwa robota.
Mokosz
Bądźmy poważni.
Można?
Tore
Moszna.
Mokosz
Wolałabym penis.
Tore
Pen is for writing.
Wyniosłem z misyjnej szkółki.
Mokosz
Nauki?
Tore
Pióro, długopis i kredki
a Yeban…
Mokosz
nie bądź wulgarny!
Tore
To mityczne, przedludzkie istoty, o skórze jak heban!
Mokosz
Wielcy Przedwieczni?
Tore
Stworzeni przez Ammę.
Mokosz
Annę? Kareninę?
Tore
Nie. Amma to też dziwka, ale męska.
Mokosz
Ale jak, że za pieniądze?
Dolar Zimbabwe?
Tore
Nie, nie sądzę.
Ale dziwne miał upodobania…
Mokosz
Kulinarne?
Tore
Raczej do wnuków ćwiartowania.
Mokosz
A to się nie zrasta?
Tore
Buntowniczy wnuk zrósł się niby,
lecz nie cały,
bo mu wcześniej ryby
członka u…
Mokosz
Bez wulgaryzmów!
Tore
ugryzły.
Mokosz
Dobra! Dość przekomarzań. Do rzeczy!
Nic mnie nie obchodzi że od wieków
mają rządzących, co nie powinni odstawiać leków.
Tore
Fortuna często rozumowi przeczy.
Słychać pukanie do drzwi
Mokosz
Poczekaj. Otworzę…
Odkłada laptop, wstaje i podchodzi do drzwi
Chór wił
Ufać każdemu – szlachetnie
nie ufać nikomu – bezpiecznie
któż za drzwiami czeka?
Spotkamy boga czy człowieka?
Scena III
Ci sami, wchodzi Momos
Mokosz
Momos!
Tore
Co to za poczwara?
Momos w stronę Tore
Mów o sobie. Twarz moja może stara,
ale nie szpeci ją żadna przywara
a o twoich wargach…
nawet się nie wypowiem!
w stronę Mokoszy
A twoje wargi, droga Mokoszy,
zawsze wilgotne,
bardzo chętnie dotknę
i zabiorę na ścieżkę rozkoszy!
Mokosz
Jesteś za wcześnie! Jeszcze nieustalone!
Momos
To nie wprowadziłaś jeszcze naszego afrykańskiego kolegi
w swe pomysły szalone?
Tore
Nie poczuwam się do koleżeństwa
z poczwarą, głupkiem i bogiem błazeństwa!
Momos
To nie poczuwaj, drętwoduchu ciemny,
jak usłyszysz czego ona chce i tak zrozumiesz,
że cały twój trud daremny
bo tego zabić nie umiesz!
Tore
Chłopa korcem nie mierzą,
a boga kolorem skóry.
We mnie przynajmniej jeszcze ludzie wierzą
więc moje u góry!
Momos
Nie wnikam. Chcesz z siebie robić idiotę
Tore
Gdy mnie paradę urządzą, ty będziesz dreptał na piechotę
Momos
Śnij dalej, ciemny bożku.
Tore
Czy on mnie obraża?
Mokosz wzrusza ramionami
Momos
Tak po troszku,
czasem mi się zdarza.
Cóż mam lepszego do roboty?
Odkąd przypłynąłem statkiem, wysiadłem w Gdyni,
gościem jestem naszej pięknej gospodyni!
Jedynie dobrze czuję się, gdy plotę głupoty.
Mokosz
No już nie marudź, Momosie,
tu zaraz nam się urodzi rozwiązanie
zobaczysz, dzięki Tore uda się,
wszystko lepszym od razu się stanie!
Czemuś tak wcześnie? Spać nie możesz?
Momos
Nie śpię bo wciąż odświeżam!
Słucham krzyku bogów boksu.
Mokosz
O żeż…
Potrzeba ci detoksu!
Momos
Detoksu od tego kraju, bo w kraju tym
największym szczęściem jest się nie urodzić.
Tore
Twój kraj teraz obraża!
Mokosz
Niestety. To co wyraża
odpowiada rzeczywistości.
Tore
I to mówisz ty, bogini płodności?
Mokosz
Nie ma dla mnie większej radości
niż uśmiech na twarzy matek.
Gwar wesoły, głosów pieszczota
słoneczny blask w oczach dziatek
cenniejsze mi niż ofiary ze srebra i złota,
lecz żem ich opiekunką i strażniczką sumienia
nie ma nic dla mnie gorszego
niż lata cierpienia
beznadziejnego.
Tore
Wróćmy do zadania i Momos daruj sobie uwagi.
A Ty, Mokoszy droga,
Powiedzże wreszcie, nabierz odwagi:
Czego chcesz od śmierci boga?
Momos
Uśmiejesz się, gdy to usłyszysz, Tore
bo to jest naprawdę – całkowicie chore!
Tore
Dość już żartów! Powagi!
Mokosz
Dobrze że tego dotykasz.
Tore
Męczy mnie, że szczegółów unikasz!
I ciągle jakieś żarty, niedomówienia,
a tu powagi trzeba i skupienia!
Mokosz
Tak, właśnie o powagę chodziło.
Tore
To znaczy?
Mokosz
Chciałabym… żeby ją coś zabiło!
Widzę już przez kolejne lata i wieki,
ponura powaga, ciężka żałoba, smutek wielki
trójgłowy robak duszę toczy
i od święta i na co dzień
do krwi wypłakują oczy
I ten smutek duszy, tę powagę i ponuractwo
chciałabym byś zabił w tym narodzie!
Tore
Toż to wariactwo!
Momos
Mówiłem!
To powaga nas zabije!
Mokosz
O co chodzi? Czyż parady ci nie obiecałam?
Chcesz więcej, zachłanny boże?
Tore
I dziesięć parad tu nie pomoże!
I w Paryżu
nie zrobią z owsa ryżu!
Nie wyleczysz smutku, nie zabijesz powagi!
Mokosz
Co stoi na przeszkodzie?
Tore
Dusza. Słowiańska dusza w tym narodzie!
Jeśli ze smutku uleczysz tych ponuraków,
zabijesz w nich sedno, zabijesz w nich Polaków!
Chór wił
Jeśli ze smutku uleczysz tych ponuraków,
zabijesz w nich sedno, zabijesz w nich Polaków!
Niezłe :) dobrze się czytało
no i rymy, a to już niemało
sięga do słowiańskiej duszy
Mokoszy losem serce poruszy
Po specjalistów sięga z daleka
gdy rozwiązanie tu już czeka
Anonimowa osoba,
co za tym utworem stoi,
rada, że utwór się podoba,
i choć się boi,
że się odanonimizuje
za komentarz ślicznie dziękuje!
entropia nigdy nie maleje
Witaj.
Mocna i niezwykle ostra krytyka naszego narodu w tej komedii. Faktycznie, akurat teraz u nas pogoda biało-czerwona. :)
Ciekawy pomysł, doskonały język, świetne rymy i polemika bóstw, które – jak widać – dostrzegają małe przywary śmiertelników, nie przyznając się do dużo większych własnych, jak to z mitologicznymi zazwyczaj bywa. :) Cóż, bogowie tak mają, im wszystko wolno. :)
Pozdrawiam, Anonimie. :)
Pecunia non olet
Dzięki, za komentarz błogi
i za odwiedziny karatece
niech wszystkie bogi
mają Cię w opiece!
:)
entropia nigdy nie maleje
Karateka wielce wdzięczny,
Anonimowi dziękuje,
Humoru, talentu, pomysłu
Gratuluje i winszuje!
Pecunia non olet
Podziękowania płyną znów anonimowe
za miłą z Bruce’m rozmowę
:)
entropia nigdy nie maleje
Pecunia non olet
Mam trochę mieszane uczucia. Z jednej strony podoba mi się, że to satyra. W niektórych miejscach uśmiechnęłam się lub pokiwałam ze smutkiem głową. Ale chwilami wydaje mi się przegadane humorem, który nie trafia do mnie, np. tu:
Tore
Stworzeni przez Ammę
Mokosz
Annę? Kareninę?
Tore
Nie. Amma to też dziwka, ale męska.
Mokosz
Ale jak, że za pieniądze?
Dolar Zimbabwe?
Tore
Nie, nie sądzę
Ale dziwne miał upodobania…
Ale to pewnie rzecz gustu.
Powodzenia w konkursie :).
Anonimo za przegadanie przeprasza czytelniczkę drogą,
i za uczucia zmieszane, co jednoznacznie dobrymi być nie mogą,
za humor nietrafiony i chybione satyry strzały,
które tak bardzo się nie udały
a w ramach przeprosin gorliwych,
ponieważ “Amma” wieloznaczny, wyjaśnia o bogach prawdziwych:
Amma – w mitologii Dogonów stwórca świata. Amma stworzył pierwszą po nim żywą istotę, boga Nommo, która z kolei dała początek wielu kolejnym istotom. Jedna z tych istot, zwanych Yebanami, zbuntowała się przeciw Ammie. Buntownik za karę został poćwiartowany, a jego szczątki rozrzucone po świecie. Poćwiartowany zrósł się co prawda potem, ale już bez członka – zjedzonego przez ryby.
entropia nigdy nie maleje
Nie dramatyzujmy . Dzięki Tobie dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy :).
nie dramatyzujmy, choć to dramat satyrowy
anonimka jest rozanielona cała,
że do Moniqowej głowy
cegiełka wiedzy dołożona została!
entropia nigdy nie maleje
Czyli kobieta?
Czy przesiąknięte gwałtem i zdradą
dramaty, genitaliami się tworzy?
Czy twór wielopłciowy dziwną jest szkaradą,
co tropy gubi, szlaki pląta, odpowiedzi mnoży
i zwodzi raz męskim, raz żeńskim rodzajem?
Idźcie za moją więc radą:
któż wie, jakiej płci jest to anonimowe zwierzę,
po cóż pytać się – i stwora i siebie nawzajem
jakim stwór spółkuje zwyczajem,
ja – jej czy jemu – i tak w nic nie wierzę! :)
entropia nigdy nie maleje
Wow! Ale masz talent, Anonimie!
Pecunia non olet
entropia nigdy nie maleje
Niestety, nie przekonało. Rymy nie przypadły mi do gustu, a humor okazał się, delikatnie mówiąc, raczej niewyszukany.
ale niecałkiem głupich ―> ale nie całkiem głupich
za oknem wywieszona flaga biało czerwona ―> za oknem wywieszona flaga biało-czerwona
To jego mam z ziemskiego podoła zawinąć? ―> Co to jest ziemski podoł?
A może miało być: To jego mam z ziemskiego padołu zawinąć?
O rzesz… ―> O żeż…
i od święta i na codzień ―> i od święta i na co dzień
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Witaj, Reg! Bardzo dziękuję za wizytę i za łapankę. Czym prędzej usuwam babole, które coś mi się rozpleniły w tekście :)
Pozdrawiam!
entropia nigdy nie maleje
Bardzo proszę, Anonimie. Cieszę się, że mogłam pomóc. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Zaintrygował mnie nietypowy dobór postaci mitologicznych, ale po takiej mieszance spodziewałam się, że fabuła będzie w większym stopniu nawiązywać do tożsamości bóstw czy odmiennych kręgów kulturowych. Dlatego trochę mnie jednak rozczarowało, że tekst okazał się satyrą na sytuację w Polsce, czyli to, co jest już nam wszystkim (aż nazbyt) dobrze znane. Od strony formalnej wydał mi się też nieco przegadany. Ale jeśli ktoś lubi takie klimaty, to zapewne doceni nawiązania na czasie.
Ogólnie myślę, że wybrane postacie miały większy potencjał; a jeśli trzymać się obecnego zamysłu, lepiej byłoby moim zdaniem pozostać przy bóstwach słowiańskich (z ewentualnym występem gościnnym postaci z innego panteonu).
Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle
Oryginalne, na pewno przykuwa uwagę ze względu na formę. Przyjęty tutaj rytm, oparty bardziej na akcencie zdaniowym niż na wierszu miarowym, współczesnemu odbiorcy wydaje się szorstki, nieporadny nawet, ale w jakiś sposób nawiązuje do najdawniejszych korzeni poezji i dramatu, więc można by to uważać za zaletę z punktu widzenia konkursu. Męczy jednak niespójny zapis, miejscami poprawna interpunkcja, miejscami same małe litery. Znalazłyby się też błędy językowe, na przykład jako wołacz raz występuje “Mokoszy” (dobrze), a raz “Mokoszo” (źle). Niektóre dygresje, przynajmniej moim zdaniem, trochę zbyt odległe od sedna.
I wreszcie – wniosek z całości wydaje się zbyt wąski jak na taki panteon bóstw z rozmaitych stron świata, a przy tym i nieprzekonujący. Takie próby krótkiej syntezy ducha narodu są prawie zawsze chybione, wystarczy sobie przypomnieć, jak wykpiwał to Mickiewicz:
Śpiewać, na przykład, wiejskich chłopców zalecanki,
Trzody, cienie – Sławianie, my lubim sielanki.
Dramat broni się jednak, w mojej opinii, płynnością rozmowy, humorem językowym, niektórymi znakomitymi frazami, jak choćby:
chłopa korcem nie mierzą
a boga kolorem skóry
Dziękuję za przedstawienie miłej lektury i pozdrawiam!
Bądź błogosławion o zacny Ślimaku
Twoja obecność zawsze w cenie,
więc dzięki, za obecnością zaszczycenie,
i (o)błędów, pomyłek i braków,
zasygnalizowanie
co pozwoliło na ich poprawianie :)
entropia nigdy nie maleje
Jeśli chodzi o rytm, to mi – wbrew ślimakowym przewidywaniom – czytało się całkiem przyjemnie:) Dialogi wypadły nawet naturalnie.
Historia w istocie trochę zawodzi – nie błędami, raczej niewykorzystaniem potencjału, bo w istocie podejmujesz wąski temat i niezbyt odnosisz się do wykorzystywanych bóstw. Powiedziałbym nawet, że koniec końców niewiele się w opowiadaniu dzieje:/ Mimo wszystko nadrabiasz trochę końcówką – może oklepaną, ale na swój sposób przewrotną:P – oraz tu i ówdzie zawartymi żartami:)
Слава Україні!
Cześć, postanowiłem się przyznać do tego niezbyt udanego wierszowanego dziełka :)
entropia nigdy nie maleje
Czytam, widząc już autora.
Na widok talentu rośnie ma pokora.
Czekał tekst w kolejce,
teraz Twa odwaga raduje me serce,
bo tu na portalu wiersze
nie są w lidze pierwszej
umieszczane, ani doceniane.
Wdzięcznym za Twe odwiedziny,
i słowa pokrzepiające,
bo te poezji krainy…
…niczym bagna – wciągające
entropia nigdy nie maleje
Hmmmm. A mi się lektura dłużyła. Gadają i gadają, dowcipkują, ale nie mówią, o czym mówią. Nic z tego nie wynika, żadnych zwrotów, przełomów. Przyzwyczaiłam się do innych dramatów, gęściejszych.
Babska logika rządzi!
Dzięki za odwiedziny, rzeczywiście mało dramatyczny ten dramat mi wyszedł :)
entropia nigdy nie maleje